Jump to content
Dogomania

ladyiga

Members
  • Posts

    208
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by ladyiga

  1. Umieścimy to w naszej firmie obok plakatu z Psiego Anioła. Koosiek - Twoje słowa przejdą do historii :)
  2. [quote name='iwona&CAR']an injured dog and no improvement in behavior: [URL="http://www.usatoday.com/life/people/2006-05-05-dog-whisperer_x.htm"][/URL][URL="http://www.usatoday.com/life/people/2006-05-05-dog-whisperer_x.htm"][COLOR=#c40000]Dog Whisperer Cesar Milan sued by TV Producer[/COLOR][/URL][/QUOTE] Rozumiem, że ci, co sie tu wypowiadają tak krytycznie o CM sami nigdy nie popełniają błędów i im wszystko zawsze wychodzi. Pozazdrościć
  3. Wreszcie głos rozsądku... Bardzo dziękuję. Wszyscy zapominają, że Cesar nie zajmuje się azorkami, tylko psami z problemami, ktorych inni nie potrafia rozwiazac.
  4. Właśnie poczułam w ganku Mozarta - powiedziała niespodziewanie dziś wieczorem moja żona, wchodząc do kuchni, gdzie przygotowywałem kolację. Mozart to wielkie, stare wilczysko, które adoptowaliśmy rok temu ze schroniska, gdzie spędził był całe życie. Na starość był już zbyt słaby, żeby mieć tam właściwą opiekę. Po przybyciu do nas, żył jeszcze tylko dwa tygodnie, ale przez ten czas staliśmy się prawdziwą rodziną. Pożegnanie z nim było doświadczeniem nie z tego świata... - Poczułam - właśnie tak powiedziała - Poczułam nawet ten jego zapach. Dopiero wtedy zrozumiałem, że mówi poważnie. Spojrzałem na nią i bez słowa poszedłem do ganku, gdzie Mozart rok temu spędził ostatnie tygodnie swego życia. Wsunąłem głowę do ciemnego pomieszczenia trochę z ciekawością, a trochę z jakąś zapamiętaną z dzieciństwa ekscytacją, kiedy poznawało się jakieś nieznane zakamarki. Oczywiście w życiu nie oczekiwałem że też “poczuję Mozarta”. A jednak, kiedy zajrzałem do środka, ni stąd ni zowąd zrobiło mi się w środku ciepło nie wiem dlaczego sam do siebie szeroko się uśmiechnąłem. To oczywiście bez sensu, ale... cały ganek był po prostu uśmiechem Mozarta... był wszędzie... Pomału zamknąłem drzwi i wróciłem do kuchni. - A to nie było właśnie tak z rok temu, jak on do nas przyjechał? - zapytała Agnieszka. Szybko poszperaliśmy w pamięci... - no tak, jakoś tak z miesiąc przed Świętami, na pewno - czekaj, sprawdzę w kompie, mam tam historię Mozarta (taki miniblog, który pisaliśmy na bieżąco, kiedy do nas trafił). Chwila szukania wśród starych plików - jest... na moment zaniemówiłem...: “Mocuś odszedł w południe 27 listopada 2009, w ciepły, słoneczny dzień, otoczony przyjaciółmi i mnóstwem dobrych życzeń wszystkich, którzy towarzyszyli mu swoimi myślami w jego ostatnich dniach” Bywaj zdrów, Mocusiu, gdziekolwiek dziś jesteś...
  5. [quote name='Fauka'] No i należy pamiętać, że takie biegi to tylko z psem który wcześniej już załatwił swoje potrzeby fizjologiczne ponieważ w przeciwnym wypadku to wręcz znęcanie się. Bieganie z pełnym pęcherzem to żadna przyjemność.[/QUOTE] Wiadomo. Nasi sikają na biegu wiele razy i kupkają. To chyba oczywiste. Ja tylko mówie o zmianach, jakie po przeczytaniu Millana wprowadzilismy u siebie i efektach, jakie to dało. Reszta to opinie. Tyle na ten temat.
  6. Ciekawe, że tyle jest opinii negatywnych tutaj o Millanie. Ja nie widziałem żadnych filmów z nim, więc o nich się nie wypowiadam, ale książka była dla mnie odkryciem. Wprowadziliśmy kilka zasad Millana w naszym domu. Od początku obawialiśmy się, że możemy utracić bliski kontakt emocjonalny z psami (mamy 3), ale nie tylko nic takiego się nie stało, ale jeden z nich - dotychczas dosyć dominujący, żeby nie powiedzieć agresywny, i nie znoszący pieszczot, stał się fantastycznym domowym, misiem. Przestał atakować ludzi na ulicy, a w domu, psy wodzą za nami wzrokiem szczęśliwym jak nigdy dotąd. Mamy z nimi dużo głębszy kontakt niż przedtem. To się praktycznie stało z dnia na dzien po wprowadzeniu 3 zmian: a) najpierw my wchodzimy przez drzwi, b) to my decydujemy, kiedy jedzą albo wychodzą, c) zaczęliśmy z nimi biegać po kilka, kilkanaście kilometrów, w taki sposób, że muszą dostosować się do naszego tempa, kierunku itp. Jak chcą siusiu, muszą zdążyć zanim odbiegniemy, bo sie nie zatrzymujemy. Od tego czasu, psy są szczęśliwe i w domu uspokojone, jak nigdy dotąd. Rzeczywiście powróciły do jakiejś chyba wrodzonej równowagi, o ktorej pisze Millan. Szczególnie to widać u Pikusia (tego dawniej łobuza). Więc na pewno książkę bardzo polecam, bo zmieniła życie nasze i psów nie do poznania.
  7. Dzisiaj wieczorem Starunio trochę napędził nam stracha. Potrafi się czasem parę kroków zawieruszyć na spacerze, ale zawsze mamy go na oku, więc się na niego czeka. A tu dzisiaj po takim krótkim poczekaniu nagle okazało się, że wyparował... nie było go nigdzie. Nasze dwa łobuzy na nic się nie przydały, bo nie umieją go odszukać. Pokręciliśmy się dłuższy czas po nocnych uliczkach, ale nigdzie go nie było. Postanowiliśmy szybko wrócić do domu, zostawić psy, wskoczyć na rowery i ruszyć na poszukiwania. Na domiar złego akurat dzisiaj poszliśmy na spacer trochę inną drogą niż zazwyczaj, więc staruszek nie mógł wrócić sam do domu w miarę znaną drogą. Po paru minutach byliśmy już przy furtce, a tu niespodzianka... Starunio sam dotarł do domu, Bóg wie jak i którędy, po przecież to ślepe i głuche, ale dotarł... Kiedy nas zobaczył, zaczął skakać w górę i aż się dławił z radości, oblizując nas po rękach ze szczęścia. No po prostu jako rodzice pękamy z dumy, normalnie pękamy z dumy :multi:
  8. Obraczuś... 304 strony na DGM... niestrudzone wołanie o dom dla tego psa... tylu innych ludzi by się poddało... wielki szacun :)))))))
  9. [quote name='gonia66']Pamiętam o TObie Mozarcie....:(:( Dla Ciebie Stareńki Piesku.... [IMG]http://www.lo.fund.pl/images/znicz.gif[/IMG][/QUOTE] Na pewno teraz zrobiło mu się ciepło :)
  10. No i znowu Mozart poruszył mi coś w środku... Dzięki Isadora
  11. Starunio dawno nie pisał, bo nie było o czym. Pędzi sobie spokojny żywot psiego emeryta, dom już od dawna uważa za swój, od kilku miesięcy bardzo ładnie i blisko trzyma sie nas na spacerach. Jeśli gdzieś się na chwilę zatrzyma, a my odejdziemy parę kroków dalej, w podskokach do nas przybiega i merda radośnie. Właściwie skończyły mu się jego stresowe niestrawności - dawniej były 2-3 razy na tydzień, teraz raz na 2 miesiące i szybko przechodzi. Aha... no i bardzo polubił pieszczotki. Prosił też pozdrowić wszystkie cioteczki :) [URL=http://img543.imageshack.us/i/img1092o.jpg/][IMG]http://img543.imageshack.us/img543/6425/img1092o.jpg[/IMG][/URL] Uploaded with [URL=http://imageshack.us]ImageShack.us[/URL]
  12. [quote name='mru'] Ponieważ Krzyś cały czas w sumie śpi i niestety nie ogarnia trzymania czystości, potrzebujemy niewielkiego rzeczowego wsparcia. Może ktoś z was ma ludzkie lub psie podkłady, jakies stare niepotrzebne miękkie kocyki może, coś w tym stylu. Wszystko i tak codziennie się brudzi :) [/CENTER][/QUOTE] Mamy paczke nieuzywanych podkladow po Mozarcie. Mozecie wpasc do mnie do pracy po to? (Al. Niepodleglosci)
  13. Staruś wszystkim pięknie merda i się kłania :)
  14. [quote name='haliza']Bardzo lubię do was zaglądać -pozdrawiam serdecznie.....[/QUOTE] My też lubimy, jak do nas zaglądasz :) A Staruś trąca mnie nosem, żeby go pochwalić, że waży już 5,3 kg
  15. [I]Poranny relaksik[/I] [URL=http://img291.imageshack.us/i/zdjcieap.jpg/][IMG]http://a.imageshack.us/img291/8992/zdjcieap.jpg[/IMG][/URL] Uploaded with [URL=http://imageshack.us]ImageShack.us[/URL]
  16. Starunio już do końca wtopił się w swój nowy dom i rodzinę. Od jakiegoś czasu śpi wyluzowany. Przedtem bardzo długo po przybyciu do nas spał na boku z wyciągniętymi łapkami, kiedy się do niego podchodziło, tylko patrzył znieruchomiały ślepawymi oczkami... a teraz sypia sobie zwinięty w kłębuszek, z podwiniętymi łapkami, albo jakoś śmiesznie powykrzywiany, łapki pod sobą. Jeżeli widzi, że zbliża się ktoś z domowników, stara się wypatrzeć, co tam potrafi, z ciekawością, merda ogonkiem i w ogóle całym sobą pokazuje, że widzi i "słuchaj co ty tu teraz bedziesz robił, może znowu mi coś skapnie do paszczki" :) Przestał też ostrożnie obwąchiwać każdy podawany mu kęs, zanim się za niego weźmie, tylko ochoczo się na niego rzuca. No i już się nie boi jazdy samochodem - na początku długo piszczał w czasie jazdy, dopiero od niedawna się uspokoił i ciekawie myszkuje dookoła. Może ktoś go kiedyś wywiózł i to mu się kojarzyło z utratą domu... Jego największym szczęściem jest być koło swojego pana. Jeżeli rano spiesze sie do pracy i chodzę z jednego pokoju do drugiego, Staruś drepcze za mną jak cień, zadrapie nawet do łazienki. Kiedy się zorientuje, że na chwilę przystanąłem, od razu kładzie się w pozycji sfinksa i zasypia, dopóki nie zorientuje się, że znowu gdzieś się przenoszę. Wtedy od razu wstaje, na swoich starych, zesztywniałych łapkach obraca się w moją stronę i drepce sobie za mna. Jeżeli schodze po schodach i coś mi się przypomni, więc zawracam, Starunio zdezorientowany przystaje i stoi tak jakiś czas, niepewny gdzie się skierować, ale zwykle podreptuje sobie tam, gdzie jego pan się udał. I tak sobie żyje dzień po dniu, zwiedzając trawnik wokół domu i przesypiając większość dnia, pochrapując głośno, świszczącym oddechem staruszka. [B][I]Staruś ze swoimi ochroniarzami :)[/I][/B] [IMG]http://img8.imageshack.us/img8/2415/img0791gf.jpg[/IMG] [B][I]Tu jestem![/I][/B] [IMG]http://img190.imageshack.us/img190/9140/img0792bp.jpg[/IMG]
  17. Upał robi się coraz gęstszy (ale będzie co wspominać, kiedy znowu zima skuje wszystko lodem), więc zabieramy naszych malusińskich nad wodę, coby się troszkę ochłodzili. Staruś dzisiaj zdobył sprawność żeglarza - marzyło mu się wypłynąć na Ocean Spokojny, no... ale latka już nie te, więc na razie poprzestaliśmy na niedalekiej rzeczce Świder. Ocean to nie jest, ale Świder też nie przelewki ;) [CENTER][video=youtube;uK7AcpFhDv4]http://www.youtube.com/watch?v=uK7AcpFhDv4[/video][/CENTER]
  18. Starunio chyba pomału do końca zapuszcza u nas korzonki... Już wiemy, że jeżeli wyjedziemy nawet na jedną noc (wtedy zostaje w domu z kimś z innych domowników) wtedy przestaje jeść i ogólnie robi się zbolały i markotny. Po naszym powrocie za każdym razem zaczynał znowu jeść dopiero po 1-2 dniach. A ostatnio kiedy wyjechalismy na dlugi weekend wprawdzie nie jadł, ale gdy tylko wróciliśmy, z radością spałaszował jedzonko i paraduje dokoła domu z merdającym ogonkiem i radością w ślepaczkach. Może wreszcie zrozumiał, że nikt już go nie zostawi a człowieki zawsze do niego wracają...
  19. Dawnośmy nic o Starusiu nie pisali, bo życie wiedzie spokojne i syte :) Troszkę nas przez moment niepokoił, bo co kilka dni zaczęły mu się przydarzać jakieś małe niestrawności, ale już się dobrze poznaliśmy i teraz wiemy, że nie można mu dawać za dużo jedzonka na raz. Całkiem już się u nas zadomowił, przestał się kulić, kiedy wyciągnie się do niego rękę i nauczył się łasić, ocierać główką itd. Uwielbia swojego pana i kiedy tylko jestem w domu, wszędzie za mną chodzi i najchętniej kładzie się gdzieś obok i zasypia. Dziadunio chowa się kwitnąco jak pączek w maśle :) Futerko ma lśniące i błyszczące, i ma już swoje ulubione miejsca w domu: podusię w kącie salonu i drugą w sypialni. A naszymi łobuzami już się do końca pokochali. Kiedy czasem na spacerze na Starusia zaszczeka jakiś pies zza mijanego płotu, nasz Pikuś bandyta rzuca się jak pocisk na pomoc i chce mordować :) Niedawno zabraliśmy całą paczkę na dzikie pole i Starunio przeżył swoje pierwsze w życiu safari: [CENTER][video=youtube;jesA5hEd8iE]http://www.youtube.com/watch?v=jesA5hEd8iE[/video][/CENTER] Dziwne czerwone coś na jego szeleczkach to migająca czerwona lampka... ponieważ nie słyszy, nie da się go zawołać i bez lampki moglibyśmy po zmroku łatwo stracić go z oczu, a tak widać do z daleka :)
  20. [quote name='tripti']jakie prześliczne, pomysłowe i zachęcające allegro!!! gratuluję kreatywności:)))[/QUOTE] Super to allegro rzeczywiscie :)))))
×
×
  • Create New...