Jump to content
Dogomania

Ewkap

Members
  • Posts

    39
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Ewkap

  1. Jeśli napisze to co myślę, co zresztą myśli większość hodowców to Grando zapewne powie coś o zmowie hodowców, windowaniu cen itp. Ale kupuje si to co i od kogo się chce. Jeśli nie chce się nam pofatygować aby zobaczyć matkę szczeniąt, warunki wychowywania, porozmawiać z właścicielami to nie oczekujmy że trafimy na kogoś dla kogo hodowla jest pasją i kogo obchodzi dalszy los szczeniąt. Zresztą kto z nas sprzedałby szczeniaka bez kontaktu z przyszłą rodziną? Już samo to powinno Cię zastanowić. Pies to nie zabawka, która najwyżej ulegnie zniszczeniu, trafi do kosza. Oczywiście nie chcę pisać, że będziecie złą rodziną dla waszego "pinczera". Mam nadzieję, że będzie najszczęśliwszym z piesków, że znalazł właśnie Was. Ale na pewno wykazaliście się sporą niefrasobliwością. Dodatkowo to, że szczeniak wygląda jak mały pinczer nie jest gwarancją, że wyrośnie z niego pinczer.
  2. W jakim mniej więcej wieku jest mały? Jak radzi sobie z innymi psami (nie demonizujmy pinczerów :-)) w tym sukami. No i nie mniej ważne jaki ma stosunek do kotów. Czy ktoś potrafi odpowiedzieć? Może za dużo wymagam ale to ważne. Bo podpytywałam dziś znajomych ale nie potrafiłam nic powiedzieć poza tym, że jest mały, biedny, przemarznięty i doświadczony przez życie.
  3. Dea, fotki Sarenki śnią mi sie po nocach :-). gdzie one :-)
  4. Owszem, planuje miot na wiosnę. Byłby to trzeci i zarazem ostatni miot Aksy. Nie sądzę żebym ją nadmiernie wykorzystywała. Nie powinno dopuszczać sie suki przy kolejnej po szczeniakach cieczce, przepisy pozwalają na rejestracje jednego miotu w roku. Do 8 roku życia włącznie. I tak sie dzieje w wielu hodowlach. Nie bardzo wiem skąd wzięłaś wieści hodowlane, że dopuszcza sie suki co 2 lata. Bo skąd te o 6 szczeniakach to wiem: pewnie z dawnych przepisów o uznawaniu tylko 6 szczeniąt w miocie. Miot 8 sztuk u pinczera nie jest czymś dziwnym o czym każdy, interesujący się choć trochę rasą wie. Ba, przy małych 1-2 szczeniakowych miotach można zwrócić sie do związku o pozwolenie na drugie w roku krycie i związek pozwala. Aksa miała pierwsze szczeniaki w 3-im roku życia, drugie w 5-tym a teraz w 6-tym będzie trzeci ostatni jej miot. Co do kroci jakie przynosi hodowla psów o ile traktuje się ja jako hobby i stara sie wychować szczeniaka jak najlepiej i jak najzdrowiej nie będę sie tu rozpisywać. Bo to tak jakbym za wszelką cenę starała sie udowodnić że nie jestem kozłem: mądry i tak wie a głupi i tak nie uwierzy.
  5. Pieska nie kupił, sam sie wycofał. dlaczego, nie wiem. Boję sie, że doczeka do wiosny i odezwie sie do mnie. Choć wiem że psa mu nie sprzedam to i tak obawiam sie rozmowy z nim. No i bardzo jestem ciekawa tego jego gospodarstwa. Ale to niezdrowa ciekawość więc sobie z nią poradzę. Co do Swenji to chyba faktycznie bije się z myślami co do pieska z mojego wiosennego miotu. trochę przeraża ją droga, to czy psy sie dogadają itp. Ale przyznam sie bez bicia, że bardzo chciałabym, żeby moje maluchy trafiały do takich ludzi jak ona. Z sercem i z rozumem.
  6. Swenja na prawdę interesuje sie Sarenka i przyznaje, że z punktu widzenia psa, długiej drogi stało sie dobrze,że została w Polsce. Sprawiła mi bardzo dużą przyjemność tym, że mimo przykrości jaka ja spotkała nadal śledzi moją stronę i np. wypatrzyła moja mała Adę, która wróciła do Hodowli. na szczęście tylko na kilka dni bo ma już nowy, kochający dom. To, że pan pozbył sie sznaucerki wiem od właścicielki hodowli do której sie zgłosił. I wycofał sam z zakupu. Podobno sznaucerkę sprzedał ale komu i jak...nie wiem.
  7. W tej patowej sytuacji z Bazylem pocieszeniem jest historia Shilli Ekada, o której pisze na Pinczerkowym Forum jej nowa właścicielka. Był to pies do uśpienia a jednak znalazł kogoś kto podjął się próby wyprowadzenia go na prostą. Z sukcesem :-) Może i Bazyl trafi na swoją Margot [url]http://pinczer.foxnet.pl/forum/viewtopic.php?p=17572&sid=dbc1f53d0849739e34bcc74260b2dedd#17572[/url]
  8. A co z Panem i zrzeczeniem? Bo zgłosił sie do jednej z hodowli po nowego średniaka. A w międzyczasie pozbył sie sznaucera bo.....kwiatki mu gryzł przy kapliczce. No i malutka prośba o malutkie zdjęciatko. Bo miałabym co wysłać Swenji dziewczynie z Niemiec do której miała trafić Sarenka. I która interesuje się jej losami z na prawdę dobrego serca.
  9. Można zamatować do tylnego koła specjalne urządzenie do przypięcia psa. jednak ja jestem przeciwna takiemu ustrojstwu. Aksa biega przy rowerze bez niczego. Fakt, po lesie, parku, nigdy przy ulicy. Uliczki osiedlowe albo przechodzę prowadząc ja na smyczy a rower za rączki. Albo, w spokojniejszych godzinach, przejeżdżamy w jak najszybszym tempie. Fakt, na początku przejażdżki Aksa zatrzymuje się powąchać, posiusiać. Musze jechać wolno i zwracać na nią uwagę. Ale gdy już się ciut zmęczy nie odstępuje roweru na krok. Tak, że można poświecić chwile na zabawę z psem patykiem czy jakaś inna aż załatwi potrzeby a potem....w drogę. :-)
  10. Jestem za przekazaniem pieniędzy na Dorę. Sarence już nic nie grozi :-). Dea czy Darek może jeździ na rowerze? Bo kości nie widać ale trochę mięśni by sie przydało :-) A pinczery rower lubią.
  11. Bazyl niestety jest już dużym pieskiem i wymaga zdecydowanego opiekuna. To nie "czysta tabliczka" a zapisany, gruby tom. Dobrymi i złymi doświadczeniami. Ale jestem pewna, że znajdzie swoje miejsca. Bardzo dobrze, że w ogłoszeniu zawarte są nie tylko te dobre ale i te gorsze info o nim.
  12. dzięki Ewciu za rady. Tak też powiedział mi i weterynarz. Że lepiej nie dawać a jeśli to zrobić wcześniej próbę biologiczną, żeby wiedzieć jak zwierzątko reaguje. A u szczeniaka to większa zawsze obawa. A jak działają benzodiazepiny na Aksę miałam okazje zobaczyć. Pisałam już o tym na pinczerkowi forum. Aksa, duża, gruba suka, wlazła po relanium na szafkę w kuchni. W poszukiwaniu jedzenia. I próbowała mi wyjąc z reki wszystko co zbliżałam w kierunku ust. Takiej żarłoczności nie widziałam :-)
  13. Jestem życiowa optymistką i mam nadzieje, że będzie wszystko ok. Nie żebym nie miała obaw. owszem mam, jak każdy :-). Jedna rzecz nam tylko została do dopilnowania. Nam, a raczej Dei: sterylizacja. A potem niech już sie Sarence szczęśliwie wiedzie.
  14. Wszyscy cieszymy sie bardzo, że Sarenka jest szczęśliwa, że ma własny dom. Bo o to przecież chodziło. Jednak ta historia ma też drugie dno, a może nawet trzecie. To też historia Swenji, kobiety z Bremy, która czekała na Sarenkę. Na Sarenkę, nie na innego skrzywdzonego, potrzebującego pomocy pieska. Bo Swenja nie szukała psa ze schroniska, Ona odpowiedziała na ogłoszenie o sprzedaży Bali, które Jo umieściła po niemiecku w internecie. Chciała KUPIĆ rasowego średniaka do towarzystwa dla swojego rudego mieszańca pinczera niemieckiego z terierem. Ba, nie chciała go kupować w Polsce, bo, wszyscy zdajemy sobie sprawę jakie zdanie maja o nas Niemcy, bała by sie w Polsce. Zwiodło ją Essen, umieszczone w miejscu nadania. Jednak po obejrzeniu zdjęć Bali, mojej strony chciała podjąć "ryzyko". Wtedy Jo opowiedziała jej o Sarence, tym co przeszła i że nie może znaleźć domku. Swenji zrobiło sie żal małej, bała sie odkładać decyzji, że "przepadnie" jej Bala, a bardzo jej sie podoba, a jednoczesnie wiedziała, że Sarenka potrzebuje domu, Bala go, mimo wszystko, miała. Po dwóch dniach zastanowienia, na które zgodziłam się przytrzymac w razie czego Balę, zdecydowała sie na Sarenkę. Psa po przejściach, psa zdecydowanie bardziej potrzebującego ale i wiecej oczekującego. Kupiła wyprawkę, przygotowała miejsce, wybrała imię. Jo zaczęła szukać transportu. I ten fragment mniej więcej znacie. Nie było łatwo żeby ktoś przewiózł psa przez granicę. Ale udało się. Znalazła się Kasia, jadąca do Essen, która zaoferowała sie wziąć małą. Miała jechać z dwojgiem dzieci i trzema psami (dwa swoje). Nie wiem czy ja zdecydowałabym się na takie ryzyko. A jak sie psy nie dogadają? A dalej już wiecie. Co najlepsze dla Sarenki ( a na pewno jest już członkiem rodziny, kocha swoich opiekunów) odbiło się czkawka co najmniej dwóm osobom. Jo i Swenji. Wiem jak zareagowała Swenja, wiem co przeżywała Jo. Obu im było niełatwo. Trudno. A trzecie dno? Okazało się, że Swenja miała słuszne obiekcje co do Polaków. Dla niej ta historia ma twarz zawiedzionej, ciut wmanewrowanej, dobrej kobiety. I jakie będzie miała teraz o nas zdanie nie trudno przewidzieć. Mnie jest głupio, nawet bardzo głupio. Nie myślcie, że uważam, że stało sie źle. Dla Sarenki na pewno nie. Tylko po raz kolejny w swoim 43 letnim życiu stwierdzam, że jesteśmy bezmyślni, podejmujemy decyzje pod wpływem chwili, na ostatni dzwonek. Nie do końca liczymy sie z uczuciami innych. Dlaczego nie wcześniej? Wtedy moglibyśmy cieszyć się razem w pełni. Bez żadnych dodatkowych przemyśleń i rozterek. I na koniec, może ciut dla osłody, chciałabym przekazać podziękowanie wszystkim, którzy przyczynili się do polepszenia losu Sarenki w imieniu jej hodowców, starszego małżeństwa, które bardzo przeżyło tę historię. Sami nie mogli pomóc, ale cierpieli wraz z Sarenką. Musze tylko do nich zadzwonić o powiedzieć, że mała jednak zostaje w Polsce i jest szczęśliwa.
  15. Cieszę sie, że bala znalazła dom ale i oczywiście obawiam tej drogi. Musze podpytać weta czy coś nie daje sie w takich sytuacjach na przytłumienie. I zacznę mała przyzwyczajać do kontenerka. I jakoś to będzie :-) Sarenka tez jakoś wytrzyma te zmiany i przenosiny. Nigdzie jej sie krzywda nie dzieje a czeka domek. Znam już datę jej urodzenia. To 20.04.2005. Czyli ma niewiele ponad dwa lata. To jeszcze młody pies dużo sie jeszcze nauczy. I nazywa się Aga Ride Płomyczki. Pisałam poprzednio Ada, albo sie przesłyszałam albo hodowca sie przejęzyczył. Ale to mało istotne. Do wyrobienia paszportu juz wszystko jest wiadome.
  16. Acha, zapomniałam napisać. Sarenka będzie przez tydzień w Strzelcach Opolskich
  17. Pewnie, że idealnie byłoby, żeby mała została tam gdzie jest do czasu wyjazdu ale to nie realne. pani Jadzia zostaje sama, pan Darek wyjeżdża. I chyba już wyczerpały sie jej siły. A u mamy Jo krzywda jej sie nie stanie na 100%. I pamiętajmy, za tydzień będzie miała własny domek, już na zawsze. I SWOJĄ PANIĄ. Szybko zapomni trudy i znoje. A ja będę mocno wdzięczna Jo za domek, transport i wszystko inne. I będę trzymała mocno kciuki żeby sie już nic nie wydarzyło. A tak przy okazji, malutkimi literkami bo to mało istotne: Bali szykuje sie domek w Finlandii. I przeżywam innego rodzaju katusze, będzie leciała samolotem. pani po nią przyleci i wrócą razem. No ale w luku. Dla mnie horror.
  18. W skrócie co sie działo ostatnio. Mamy dom dla Sarenki. Dom daleko bo w Niemczech przy granicy z Holandia. Pani zgłosiła sie na ogłoszenie o mojej Bali ale po wysłuchaniu historii sarenki i zastanowieniu sie zdecydowała sie pomóc sarence. Bardzo fajna kobieta. Jo, której znalezienie domku jest zasługą, wyraża sie o niej w samych superlatywach. Ale niestety jest problem z transportem. Był, ale niestety w ostatniej chwili nie wypalił. Tak jakby tej biednej suni ktoś rzucał kłody pod nogi. Niestety nie tak łatwo znaleźć kogoś kto jeździ, bądź jedzie do Niemiec i jeszcze zaopiekuje sie psem. W centralnej Polsce to rzadkość, na południu może częściej. Ale zapas naszych możliwości i pomysłów sie wyczerpał. Pomóżcie. Obdzwońcie znajomych. Może ktoś, gdzieś. Szkoda, żeby drugi domek uciekł jej sprzed nosa. Sprawa jest bardzo pilna, bo, jak wiecie, Sarenka ma gdzie mieszkać tylko do 16 lipca.
  19. Bemus to moja strona. Sarenka "wisi " tam już od prawie dwóch tygodni i nic...nikt sie o nią nie pyta. Zresztą o Ballę też nie tyle, że to mnie mniej martwi. Ale Jo robi w tej chwili co może. Wrzuciła zdjęcia i ogłoszenie o Balli w Niemczech i gdy ktoś dzwoni opowiada mu o....Sarence :-) A nóż ktoś "załapie" :-). Tylko napięcie trochę wzrasta przez ten zbliżający sie 15 lipca. Co do sterylizacji to zapytam mojego weta, mam do niego zaufanie . Nie interesowałam sie nigdy sterylizają psów. U kotów czeka sie po rui ok 2 tygodni. Tylko, że np. w przypadku mojej kotki Pepsi musiałam robić sterylke zaraz po, bo kolejna ruja zaczynała sie po 5-6 dniach. i tak w kółko. Obłęd. Gdybym czekała przepisowy okres do do dziś byłaby kotka pełna gębą z gromadka dzieci. :-)
  20. Ba, jest jeszcze gorzej. Moi chętni przerazili sie kłopotami ze sterylką i dowozem. I chyba w ogóle sie wycofają. Oni maja już 3 (nie wiem czy nie 4) psy. W tym jamnika przybłędę. Nie szukają jeszcze jednego a wzruszyła ich historia Sarenki. Doszli do wniosku, że jeden więcej nie zawadzi. Ale jak usłyszeli, że nie da sie jej teraz wysterylizować jakby ugięli sie pod problemem. Prosiłam, żeby jeszcze przemyśleli czy jak wysterylizujemy ja ciut później to jednak ja wezmą. Zobaczymy. Nie dziwię sie reakcji bo okazali bardzo dużo dobrego serca ale nie mogą martwic sie naszymi problemami. No ale to zła sytuacja dla małej, kolejny dom na chwile (Ania przebąkuje, że może na chwilę ja przetrzyma :-) ). Ale ja nie jestem zwolennikiem kolejnej przejściówki. Jo wrzuciła ogłoszenia w Niemczech o mojej Bali i gdy ktoś dzwoni wspomina o Sarence. Podobno nawet jeden Pan z Monachium sie zainteresował, ale nie cieszmy sie na zapas. Ja już sie cieszyłam ale bojąc sie zapeszyć nie pisałam na Forum. A i tak zapeszyłam :-(. Dziś dzwoniłam gdzie sie dało i pisałam gdzie sie dało może ktoś sie odezwie. Straszne jest tylko to, że do 15 mała musi opuścić panią Jadzię. Bo mimo wszystko uważam, że coś znajdziemy. Ale są wakacje i nie wiadomo kiedy. Więc musimy znaleźć kolejna przejściówkę i jak to wpłynie na Sarenkę. Martwię się. Myślałam o sobie ale miałam przez chwilę druga sukę w domu. Emmę należącą do Jo, i skończyło sie to szyciem Emmy. Aksa ma bardzo silny instynkt terytorialny. Tłumacze sie bo mi głupio.Oj ciężkie życie.
  21. Czy Sarenka miała jakikolwiek kontakt z dziećmi? Małymi dziećmi? 2,5 roku. Oczywiście od czasu pobytu w schronisku bo wcześniej nikt nam na to pytanie nie odpowie.
  22. Nie sadze, że najważniejszy jest wiek właścicieli. Raczej czas jaki mogą poświecić i zdecydowanie w wychowywaniu. Starszy człowiek, emeryt może zdziałać znacznie więcej niż młody, zalatany 25 latek. Zreszta co wam będę mówiła, same wiecie lepiej. Ja przekroczyłam czterdziestkę i czasem ledwo co wiąże 24 -ą godzinę jednego dnia z 1-szą następnego. Ostatnio nie znalazłam czasu żeby wpaść do małej przez 8 godzin. Nie wpływa to najlepiejna na jej naukę czystości. Ona sygnalizuje. Co z tego jesli nie ma jej kto wypuścić? Niestety trzymać nie umie. Podobnie z Sarenką. Ona potrzebuje by ktos pracował z nią wiele godzin a nie 12 godzin siedział w pracy bo takie sa polskie realia. Osoby które mieszkaja za granica czasem nie zdają sobie sprawy co sie tu dzieje. Albo robisz jak wół niewiedziec ile godzin dziennie albo wylatujesz. masz wtedy duuuuzo czasu. Tylko, że nie masz za co życ. Mam nadzieję, że kiedys to sie zmieni. Niestety nie tak łatwo przekonać kogoś do wzięcia psa po przejściach. To trzeba znaleźć konkretnie takiego zapaleńca dla którego nie ważne są papiery, ważna jest miłość i to że pomaga jednemu z braci naszych mniejszych. I dodatkowo MUSI mieć dla niego czas. I to jest element dla mnie najważniejszy. Byłabym za: 1. wrzuceniem ogłoszenia na Allegro. 2. w razie potrzeby zrobieniem kolejnej zrzutki (Dea daj znać) i oczywiście zaproponowaniem Pani Jadzi rekompensaty. Może coś trzeba odkupić ze zniszczonych przez Sarenke sprzętów. 3. wyprostowaniem sytuacji prawnej Sarenki. Można wtedy dopisać w ogłoszeniach: rasowa, bez wad prawnych, z papierami. Pan na 100% nie rejestrował jej w związku i jak będziemy miały zrzeczenie to można wystąpić o duplikat metryki. Za pośrednictwem hodowcy. Nie sądzę żeby miał coś na przeciw. 4. kupienia sarence kalonga i wypełnianiu go smakołykami gdy Pani wychodzi a później dodatkowo ukrywanie go w tekturowych pudłach. Niech tu spożytkuje swą niszczycielska energię. :-) A że wpływ na psychikę psa ma to czy rozumie czy nie to niestety fakt. I że można to zniwelować cierpliwością to tez fakt. Ale trzeba mieć czas i ochotę. najlepiej byłoby gdyby to była polska rodzina w Niemczech lub Holandii. :-)
×
×
  • Create New...