Jump to content
Dogomania

ndja

Members
  • Posts

    8
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by ndja

  1. Moja sunia właśnie przechodzi pierwszą cieczkę. Listonosz (prawdopodobnie) otworzył jej furtkę do ucieczki wchodząc na posesje. Obawiam się oczywiście, że mogło się coś wydarzyć. Gdy poszłam jej szukać uciekała przed zgrają psów (chyba tylko dlatego bo dorwała coś do jedzenia i nie chciała żeby ktoś jej to zabrał). Czy mam jakąś opcje sprawdzić czy grozi jej ciąża. Dodam, że cieczka zaczęła się 04.02. Czekałam ze sterylizacją do pierwszej cieczki, więc z góry uprzedzam falę hejtu. Jeszcze dzisiaj walentynki... zakochane kundle już jej wyczekują...
  2. Witam, ponad miesiąc temu adoptowałam suczkę (4 miesięczną) ze schroniska. Z początku był problem z jej byciem samej ze sobą, chodziła krok w krok za mną itd. Teraz wygląda to tak, że mała śpi w innym pokoju niż my (naszą sypialnie zamykamy na noc bo inaczej wskakiwała do nas do łóżka), nie ma z tym żadnego problemu, nie piszczy, całą noc przesypia u siebie na posłaniu. Problem jest... chociaż problem to zbyt duże słowo, chciałam zasięgnąć opinii innych, co sądzą o zachowaniu takim, że jak mój partner wyjdzie z domu to mała piszczy, potrafi biegać po domu i piszczeć jak się zamknę w łazience jak nikogo nie ma. Nie jest tak, że zawsze piszczy, czasem jej coś odbija. Dodam jeszcze, że mieszkam w domku dwukondygnacyjnym, my mieszkamy w górnej części oddzielonej drzwiami. Kondygnacje są oddzielone od siebie, ale w sposób taki że schody prowadzą do otwartej dolnej części domu gdzie mieszkają inny domownicy, tzn schodząc na dół może biegać po tym drugim mieszkaniu. Chciałam nauczyć małą, żeby zostawała u góry jak nas nie ma. Łatwe to nie jest, ona słyszy, że na dole są domownicy w dodatku ich bardzo lubi. Ostatnio zostawiłam, ją u góry i wyszłam z domu. W tym czasie na dole przebywał domownik i przez 1,5 godz była cisza i spokój. Małej zostawiłam coś do gryzienia i zabawy, możliwe, że poszła spać, ale na 20 min przed moim powrotem, zaczęła wariować, szczekać i piszczeć. Osoba na dole zachowywała się przez cały czas tak samo, tzn normalnie poruszała się po domu robiąc przy tym hałas. Moje pytanie jest takie, czy jest szansa przy takich warunkach mieszkaniowych nauczyć pieska, żeby zostawał u góry? Wiadomo nie chce narażać domowników na piski i szczekanie, dla nich nie jest to problem, że ją puszczam jak wychodzę... Ale jednak wolałabym żeby "górę" traktowała jako jedyne miejsce do przebywania pod naszą nieobecność. Proszę powiedzcie co o tym sądzicie, czy może jej to minie z wiekiem? Teraz w sumie ma ok 6 miesięcy więc z tego co się orientuje jest to wiek "burzy hormonów" dla suni i może jej zachowanie jest z tym związane? A jeszcze nie napisałam, że jak wychodzę nawet na chwilę to muszę się z nią przepychać, żeby została "u góry" i zamykać jej drzwi przed nosem, piszczy wtedy chwilkę ale potem idzie na posłanie, a ja wracam po chwili to cieszy się w taki sposób, że jej ciało tańczy na mój widok, tak samo jest jak wyjdę z toalety. Ignoruje to. Powiedzcie co sądzicie o takim zachowaniu? Pozdrawiam
  3. Jest już zupełnie całkiem nieźle. Tola to już inny pies. Potrzeba było czasu, ale też rozsądku z mojej strony i pracy z nią. Dalej pracujemy. Codziennie zadziwia mnie czymś nowym, pozytywnym zachowaniem. Oczywiście zdarzy jej się nabroić. Ale to przecież szczeniak ;). Mamy się dobrze :) Problemy wyżej opisane w większości zniknęły. Sama też powolutku zaczęła zostawać. Mam ją na podglądzie cały czas na skypie i szybko nudzi się popiskiwaniem i się zajmuję sobą. Pozdrawiamy :)
  4. Czytając Twój post to tak jak bym moją niunie widziała przez pierwszy tydzień. Chciałam Ci napisać, że taki maluch potrzebuje czasu, czasu i jeszcze raz czasu. Też mi było smutno, że się zachowuje tak a nie inaczej, ale wszystko da się z pieskiem oswoić. Nie słuchaj wypowiedzi typu "Twój pies już nigdy nie będzie normalny". Nie potrzebnie wprawi Cie to w doła. Każdy kto decyduje się na psa, chce mu nie tylko pomóc ale chce mieć też z niego radość. A taką wizją jest to rujnowane. Oczywiście Twój pies może mieć jakieś zachowania lękowe, ale może być normalnym szczęśliwym psiakiem. Ja swojego wzięłam ze schroniska w wieku ok 4 m. Pierwszy tydzień był bardzo ciężki, ludzie mi mówili, że będzie tak zawsze. Byłam załamana. Słyszałam np.: "twój pies prawdopodobnie nigdy nie dowie się co to znaczy być psem". Nic podobnego. Jak chodziła krok w krok za spacerze za mną tak teraz szaleje, cieszy się, poznaje świat i widzę jaką ma z tego radość. Cieszy się na jazdę autem, sama do niego wskakuje, a było tak, że się trzęsła jak ją wsadzałam do auta. Nie raz szczeknie na kogoś bez powodu, czy na psa. Ale przeważnie chce się bawić z innymi. W skrócie, nie było różowo ale widzę jak z dnia na dzień jest co raz lepiej. Piesek potrzebuje czasu by oswoić się z nowym miejscem. Musi poczuć się bezpiecznie, zaufać Tobie i domownikom. Będzie lepiej. Z resztą pewnie już jest bo ostatni Twój wpis był prawie dwa tygodnie temu. Daj znać co u was. Pozdrawiam :)
  5. Dzięki za odpowiedź. Z rytuałem u takiego psiaka trochę ciężko, bo potrzebuje wyjść nieco częściej na dwór niż dorosły pies. I to jest takie trochę w cały świat. Oczywiście, ma określone pory w których wychodzi i dostaje jeść. Ale pomiędzy też się zdarzy, więc nie wiem w jaki sposób ona to odbiera. Prawda jest taka, że się dopiero poznajemy, ale widzę przywiązanie mojej niuni do mnie i trochę mnie przeraża, że będzie już tak zawsze, że nie odstąpi mnie na krok. Staram się ją zostawiać jak najczęściej tylko z moim partnerem. Podobno wtedy też jest niespokojna mimo tego, że on ją bardziej rozpieszcza niż ja. Ja właściwie ostatnia staram się ograniczać czułości właśnie z tego względu, ale widać, że to mnie upatrzyła sobie na swoją Panią. Zastanawiam się też, czy nie są to próby z jej strony dominacji mnie, takie nie odstępowanie na krok..
  6. Dzięki wielkie za odpowiedź. Już się bałam, że coś strasznego się stało w jej psychice, że będzie się tylko pogłębiać lęk. Robię dokładnie jak napisałaś. Zabieram w nowe miejsca i zaznajamiam ze straszną rzeczą. Ale bardzo pocieszające jest dla mnie co piszesz. Czasem potrzeba jest usłyszeć coś od innych bardziej doświadczonych osób. Tak sobie myślę, że przecież to młoda psina i wiele w życiu nie zdążyła złego przeżyć, więc skąd te lęki u niej. Czytałam, że pieski od 2 do 4 miesiąca powinny się socjalizować ze światem. U mojej Toli następuje to dopiero teraz. Od 2 miesiąca była w schronisku.
  7. Wiem, że wątek był już poruszany, ale jednak piszę bo nie wiem co robić lub czego nie robić. Ok. dwa tyg temu zaadoptowałam ok. 4 miesięczną suczkę ze schroniska. Sunia była odebrana jakiejś rodzinie w wieku ok 2 miesiące. Pozostałe dwa spędzi Problem z nią był od początku. Krok w krok chodziła za mną, nic nie mogłam zrobić bez niej. Gdy próbowałam zostawić ją samą to wyła. Widząc problem poczytałam trochę na ten temat i zaczęłam treningi. Robiłam to co mądre książki radzą. Czyli wychodzenie na chwilkę, wracanie i nagradzanie za grzeczność. Nie wracanie na szczekanie i skomlenie. Były efekty i to dosyć szybko. Potrafiła po spacerze i jedzeniu zostać sama na pół godz. Poszła w tym czasie spać. W samochodzie to już w ogóle. Bardzo dobrze się czuła i spała czekając na mnie. Od 3 - 4 dni jest tak jakbyśmy się cofnęli do pierwszego dnia. Pilnuje mnie, chodzi krok w krok. Jak tylko się zamknę w pokoju to biega nerwowo i piszczy. Jak się zamknę w łazience to niemal zawsze czeka na mnie siusiu w pokoju. Jak już nawet się czymś zajmie w innym pokoju niż ja jestem to co jakiś czas i tak musi przyjść np do kuchni i sprawdzić czy tam jestem. Nieraz tak się skrada, że nawet nie wiem że stoi za mną podczas gdy coś gotuję. Widzę jak nie raz nerwowo biega po domu. Dzisiaj musiałam coś załatwić, więc zabrałam ją ze sobą i zostawiłam w aucie. Widziałam jak wariuje i piszczy. Dodam, że problem był na spacerach również. Bała się ludzi i psów. Więc zabrałam ja na spacer do parku miejskiego, sporo się działo, sporo psów sporo ludzi. Raz się wystraszyła czegoś innym razem nie, a to pomnik obszczekała a to człowieka. Ale nie jest taka, że się nie chce przekonać. Po oswojeniu z innym psiakiem, chętna do zabawy. Ale piszę konkretnie o tym wyjściu, bo coś mi się wydaję, że właśnie od tego wyjścia zaczęła się tak znowu zachowywać. Ale nie mam pewności. Próbuję znaleźć przyczynę tego zachowania i naprawdę nie wiem. Może przedobrzyłam z treningami. Kurczę, bardzo proszę o jakieś rady co mam robić bo idzie zwariować. Bardzo się z partnerem stresujemy tą sytuacją i już nie wiemy co robić. Gdzie ustawiać jej posłanie, czy w sypialni z nami czy w pokoju dziennym gdzie spędzamy wiadomo większość wolnego dnia. Gdzie ma spać? Pierwszego dnia tylko pozwoliliśmy jej spać u nas, nie miała wówczas swojego kojca. Następnej nocy, postawiłam kojec przy naszym łóżku i grzecznie ją tam odstawiam przy próbach spania z nami. Czasem robi to tak cicho i sprytnie, że nie zawsze budzę się jak próbuje do nas wskakiwać i czasem uda jej się z nami spać. A może ja zbyt wiele od niej wymagam, może jest jeszcze za mała i to wszystko minie z wiekiem, a może się tylko pogłębi? Błagam o porady i rozwianie moich wątpliwości. Niunia jest długo wyczekanym psiakiem. Nie mieliśmy żadnych oczekiwań co do psa. Chcieliśmy po prostu by miał 4 łapy, merdający ogon i zimny nos, ale problem jaki narasta zaczyna mnie przerastać. Pozdrawiam
  8. Wiem, że wątek był już poruszany, ale jednak piszę bo nie wiem co robić lub czego nie robić. Ok. dwa tyg temu zaadoptowałam ok. 4 miesięczną suczkę ze schroniska. Sunia była odebrana jakiejś rodzinie w wieku ok 2 miesiące. Pozostałe dwa spędzi Problem z nią był od początku. Krok w krok chodziła za mną, nic nie mogłam zrobić bez niej. Gdy próbowałam zostawić ją samą to wyła. Widząc problem poczytałam trochę na ten temat i zaczęłam treningi. Robiłam to co mądre książki radzą. Czyli wychodzenie na chwilkę, wracanie i nagradzanie za grzeczność. Nie wracanie na szczekanie i skomlenie. Były efekty i to dosyć szybko. Potrafiła po spacerze i jedzeniu zostać sama na pół godz. Poszła w tym czasie spać. W samochodzie to już w ogóle. Bardzo dobrze się czuła i spała czekając na mnie. Od 3 - 4 dni jest tak jakbyśmy się cofnęli do pierwszego dnia. Pilnuje mnie, chodzi krok w krok. Jak tylko się zamknę w pokoju to biega nerwowo i piszczy. Jak się zamknę w łazience to niemal zawsze czeka na mnie siusiu w pokoju. Jak już nawet się czymś zajmie w innym pokoju niż ja jestem to co jakiś czas i tak musi przyjść np do kuchni i sprawdzić czy tam jestem. Nieraz tak się skrada, że nawet nie wiem że stoi za mną podczas gdy coś gotuję. Widzę jak nie raz nerwowo biega po domu. Dzisiaj musiałam coś załatwić, więc zabrałam ją ze sobą i zostawiłam w aucie. Widziałam jak wariuje i piszczy. Dodam, że problem był na spacerach również. Bała się ludzi i psów. Więc zabrałam ja na spacer do parku miejskiego, sporo się działo, sporo psów sporo ludzi. Raz się wystraszyła czegoś innym razem nie, a to pomnik obszczekała a to człowieka. Ale nie jest taka, że się nie chce przekonać. Po oswojeniu z innym psiakiem, chętna do zabawy. Ale piszę konkretnie o tym wyjściu, bo coś mi się wydaję, że właśnie od tego wyjścia zaczęła się tak znowu zachowywać. Ale nie mam pewności. Próbuję znaleźć przyczynę tego zachowania i naprawdę nie wiem. Może przedobrzyłam z treningami. Kurczę, bardzo proszę o jakieś rady co mam robić bo idzie zwariować. Bardzo się z partnerem stresujemy tą sytuacją i już nie wiemy co robić. Gdzie ustawiać jej posłanie, czy w sypialni z nami czy w pokoju dziennym gdzie spędzamy wiadomo większość wolnego dnia. Gdzie ma spać? Pierwszego dnia tylko pozwoliliśmy jej spać u nas, nie miała wówczas swojego kojca. Następnej nocy, postawiłam kojec przy naszym łóżku i grzecznie ją tam odstawiam przy próbach spania z nami. Czasem robi to tak cicho i sprytnie, że nie zawsze budzę się jak próbuje do nas wskakiwać i czasem uda jej się z nami spać. A może ja zbyt wiele od niej wymagam, może jest jeszcze za mała i to wszystko minie z wiekiem, a może się tylko pogłębi? Błagam o porady i rozwianie moich wątpliwości. Niunia jest długo wyczekanym psiakiem. Nie mieliśmy żadnych oczekiwań co do psa. Chcieliśmy po prostu by miał 4 łapy, merdający ogon i zimny nos, ale problem jaki narasta zaczyna mnie przerastać. Pozdrawiam
×
×
  • Create New...