Jump to content
Dogomania

onia

Members
  • Posts

    68
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by onia

  1. No, rzeczywiście masz problem, a właściwie nie Ty, tylko Twój psiak (jednak z Twojej winy). Ja do kołtunów używam Hemectant Moisturizing Oil & Complete Cosmetic Conditioner - z All System. Dajękropelkę, wcieram i rozczesuję. Teraz jak Avunia została z rodzicami na czas mojego wyjazdu, to miała miejsca, gdzie zrobiły się kołtunki. Wolniutko!!!! rozczesywałam i poszło. Mam tez ten spray Hery, ale ani ja ani psina go nie lubimy (zapachu-nie wiem zresztą kto bardziej kicha :D ), więc raczej go nie używam. Nie rozczesuj na mokro.!!! Moja Ava też bała się kapieli i dziewczyny na dogo (duże ukłony :lol: ) poradziły mi, bym myła główkę ściereczką lub gąbką. Istotnie od tego czasu, jak między oczkami, czoło i nad noskiem myłam psinkę ściereczką lub gąbką, a nie bieżącą wodą Avunia mniej się bała. Teraz się przyzwyczaiła, ale na początku miałam takie siniaki (kucałam w wannie, zeby mniej sie bała, a ona próbowała po mnie uciekać), że musiałam na 3 tyg. przestać chodzić na basen. Może masz oleje norkowy-to pokrop kołtun i wolno rozczesuj, najlepiej metalowym grzebieniem. jak będziesz szarpać, to psiaczek się będziew denerwował i dla obojga będzie to mordęga. Wybierz czas, gdy bedzie zmęczony, wtedy jak będziesz wolno to robić i baaaardzo spokojnie, może po prostu uśnie. Powodzenia :D i uważaj na psiaczka, bo jeśli Ty czegoś nie doczytasz, to on ponosi konsekwencje-a wiem to ze swojego doświadczenia, bo moja sunia jest ze mną juz ponad rok.
  2. onia

    operacja stawu

    Bardzo Wam dziękuję za słowa otuchy i informacje. Jeszcze czekam na jedną konsultację i chyba decydujemy o operacji. Brrr
  3. Samych zabawnych i mniam mniam pezentów życzę ja oraz Avunia (chociaż obawiam się, że do prezentów mniam mniam mogłaby się podłączyć) Sto lat :new-bday: :new-bday:
  4. Troszke teraz nie miałam czaszu nawet podczytywać, ale serdecznie z Avunią witamy wszystkich nowych yorkofiołów. :lol:
  5. onia

    operacja stawu

    Ava będzie (chyba) musiała mieć operację stawu-biodro. Rozpoznanie to choroba o nazwie legg carve parthesa, ale juz drugi wet nie był tak pewny i na razie nie mówił o operacji. Z tego, co czytałam, to ta choroba zawsze musi skończyć sie operacją, ale może być błedne rozpoznanie. Bardzo proszę więc - może wiecie o dobrym wecie ortopedzie w W-wie lub Krakowie. Chciałabym na podstawie zdjęć skonsultować chorobę. W przyszłym tyg. moi rodzice będą w W-wie (wezmą tez Avę)więc będzie mozna iść nawet z Avunią. A może czyjś psiaczek miał podobna operację, to proszę napiszcie jak dochodził do siebie, czy długo to trwało, jak z siusianiem i kupką, jak ćwiczenia, na ile jest sprawny. Pojutrze wyjeżdżam na wczasy i chyba zwariuje, bo Avunia zostaje z moimi rodzicami, a po powrocie wstępnie jestem umówiona na operację. Ale muszę to skonsultować.
  6. Moja Ava w kurteczce nie będzie chodziła i już. Stoi lub sie przewraca na bok. Natomiast w kubraczku z polaru i owszem. także w sweterku. Myślę, że chodzi o to, że nie krępują jej ruchów.
  7. Nie sądzę, żeby właścicielka matki Avy zdecydowała się na krycie tak wczesne-mi chyba ze trzy razy powtarzała, że nie wolno wczesniej niz po 3 cieczce. Z metryki wynika, że miała 17 miesięcy, czyli pewnie masz trochę racji. Co to jest imbretowanie???
  8. Aniu-gratuluję maluszków i dzielnej Yokuni. :new-bday: :multi: Bardzo, bardzo się cieszę, że zamieściłaś zdjęcia. Chciałabym bardzo malutkiego yoreczka-ale na razie to niemozliwe, więc sobie po prostu popatrzę. Dawaj jak najwięcej zdjęc.
  9. /////Czyli biedna suka była kryta przed 15 miesiacem, moze nawet przy pierwszej cieczce?! Nie to się w głowie nie mieści... To tak jak by ktos 12 latkę zmusił do macierzyństwa... Dlaczego nie poczekali do momenu uzyskania przez sukę uprawnień? /// Nie rozumiem -skąd wynika, że przed 15 miesiącem???? Skąd wiesz, ile suka ma lat?? A czy im się do kasy śpieszyło?? Nie wiem. I nie wiem też, dlaczego nie czekali do uzyskania uprawnień. Wiem, że pani, od której kupowałam Avę bardzo się nia interesowała, dostałam całą wyprawkę, karmę , witaminy i odżywkę na pierwszy miesiąc, mleko kozie (Ava tak była nauczona), a potem dzwoniła, by upewnić się, że pamiętam o szczepieniach, by zapytać, czy wszystko w porządku, czy Ava jest zdrowa itd, itp. Bardzo miło ją wspominam, a i teraz jak spotkałam na wystawie, prosiła bym zaglądnęła do niej z Avą, żeby zobaczyła jak wyglada, jak wyrosła.[/img][/list][/list][/code]
  10. Piesiaki cudowne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Mam fioła i widzę to czarno na białym. Julita - ciekawe jak namówiłaś drugą połowę- bo moja połowa szaleje za Avą, ale jak usłyszał o drugim szczeniaczku, to wygladał jakby mógł go zjeść. Długo namawiałaś??
  11. Chciałaby dołożyć parę zdań do dyskusji-która odbiegła trochę od "jeden czy parka". Nie sądzę, że powinno się dyskredytowac psiaki bez rodowodu, tylko dlatego że nie mają potwierdzenia z ZK. Znam psiaki, które nie mają rodowodu, ale ich rodzinkę można prześledzić do któregoś pokolenia wstecz. Tak jest z moją Avą. W tej chwili mama Avy miała dzieciaki, z tego samego ojca i rodzeństwo ma juz rodowód, bo suka nabyła uprawnienia. Czy sądzicie, że rodzeństwo z rodowodem, po tej samej matce i ojcu jest o poziom wyższe, bo ma rodowód (oczywiście wykluczam kwestie wad genetycznych szczeniaków). Wiem, że dzięki temu że mogłam kupić Ave taniej, dostałam od losu 11 miesięcy radości i ogromnie dużo wzruszeń i miłości. Na Avę przez te miesiące wydałam znacznie więcej niż zapłaciłam, a zanjomi uważają, że całkiem sfiksowałam kupując jej szampony kilkakrotnie droższe od tych, które używa np. mąż. Nigdy mnie nie ciągnęło do wystaw, nie bawi mnie to i wydaje mi się, że psiakowi tez to do szczęscia nie jest potrzebne (także ten drogi szampon czy kokardka, czy piękna fryzurka- to raczej bawi mnie niż ją i to ja nie chcę by jej czegoś brakowało-ale sądzę, że Ava wybrałaby zabawę z patyczkiem niz godzinne podcianie fryzurki :lol: i wolałaby nie mieć kokardki i grzywki niż mieć ją ciągle podpinaną). Rozumiem jednak argumenty osób zajmujących się hodowlą - ale to -jak Panula-osoby, które bardzo profesjonalnie podchodzą do sprawy. Wiem także, że wiele osób rozmnaża zwierzaczki tylko dla zysku!! i niestety z przykrością powiem, że takie osoby są wśród mający suki hodowlane, ale także takich, którzy idiotycznie krzyzuja psy nierodowodowe bez sprawdzenia pokrewieństwa. Niestety głupoty, nieuczciwości i braku etyki nie wypleni się taką dyskusją. Jestem pewna, że gdyby Ava kosztowała 4 tysiące, to nie kochałabym ja więcej i nie zasługiwałaby na więcej spacerów, lepszą karmę czy więcej mojego czasu niż moja Ava. Ale najbardziej przemawia do mnie argument, że koszt psa eliminuje z grona właścicieli część głupich, skąpych, zwyrodniałych ludzi, bo jeśli ktos dal za psa 2-3 tysiące, to nie przywiąże go w lesie do drzewa, albo nie zabije łopatą bo jest za mało ostry, a ma szczekać. Niesty, zam rodzinę, która kupiła 3 yorki-z tzw. najwyższej półki-pieniądze nie są probloemem. Miały być najlepsze i były. Jeden wypadł z balkonu, a drugi zaczął chorować-więc chodzili po wetach-nie mówiąc kolejnym, że byli już u 1, 2, 3, 4,. Psa karmili wszystkim, co każdy wet zapisał. Jak się ostatniemu przyznali, że jest 5 czy 6 -to juz nic nie mógł zrobić. Został trzeci psiak i dzięki Bogu ma sie dobrze.
  12. Ja tez zastanawiam się nad drugim psiaczkiem. Najpierw chciałam, by Ava miała szczeniaczki- jest na prawdę piękną suczką , ale przede wszystkim ma wspaniały charakter i chciałam zostawić sobie jednego malucha, a resztę rodzinie i znajomym (jest tylu chętnych, że musiałaby mieć dziesięcioraczki). Ale bardzo się o nia boję, a po drugie obawiam się, że nagabywałabym znajomych co tam u malucha, sprawdzała czy dobrze go karmią, czy nie rozpieszczają smakołykami-słodyczami, czy ma dość spacerów itp. Boję się, że nie będe miała tyle szczęcia co teraz. Tak po prawdzie, to niestety rodowód nie gwarantuje , że szczeniaki będę super. Znam yorki z b. dobrym rodowodem, ale bojaźliwe, szczekliwe itp. Małe złośliwce. Może w dużej mierze to wychowanie, a może geny. Teraz mama Avy ma juz status suki hodowlanej, ale dzieci od innego ojca pewnie bedę inne. Zobaczymy. Jak zdecyduję się wreszcie na malucha-niezwłocznie się pochwalę. A tak a'propos-czy nowy yoreczek nie wywołuje zazdrości u poprzedniego. Moja Avunia jest bardzo kochana i niewątpliwie to czuje, więc nie będzie problemu z nowa suńką?? I kto będzie dla niej najwaźniejszy? Czy nowy piesek też obiera sobie za pana tą osobę, co starszy, czy szuka nowego?
  13. Nie miałam czasu pisać, więc dopiero dziś-ale może komuś się przyda. Bardzo ważne w dyskusji. Ustawa o ochronie mienia i osób-co ochroniarz może!!! Art. 36. 1. Pracownik ochrony przy wykonywaniu zadań ochrony osób i mienia w granicach chronionych obiektów i obszarów ma prawo do: 1) ustalania uprawnień do przebywania na obszarach lub w obiektach chronionych oraz legitymowania osób, w celu ustalenia ich tożsamości, 2) wezwania osób do opuszczenia obszaru lub obiektu w przypadku stwierdzenia braku uprawnień do przebywania na terenie chronionego obszaru lub obiektu albo stwierdzenia zakłócania porządku, 3) ujęcia osób stwarzających w sposób oczywisty bezpośrednie zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzkiego, a także dla chronionego mienia, w celu niezwłocznego oddania tych osób Policji, I chyba najważniejsze dla yorkofiołów-art. 135 kodeksu wykroczeń, który można cytować. Nie sądzę co prawda, by sąd grodzki orzekał już z tego art. w chwili obecnej, ale postraszyć można. [b][u]Art. 135. Kto, zajmując się sprzedażą towarów w przedsiębiorstwie handlu detalicznego lub w przedsiębiorstwie gastronomicznym, ukrywa przed nabywcą towar przeznaczony do sprzedaży lub umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia sprzedaży takiego towaru, podlega karze grzywny. [/u][/b]
  14. ja dziś nie miałam czasu przeczytać przepisów dotyczących konsumentów, ale do nich tez dzwoniłam z pytaniem o to, czy właściciel może mnie wyprosić bez powodu (trzymanie psa w torbie nie może być powodem, bo nie powoduje zagrożenia) i jeśli tak to na jakiej podstawie, a jeśli nie, to też na jakiej. I nikt nie wiedział. Nie chce dezawuować ich profesjonazmu, bo pytanie było dość zaskakujące, ale też żaden nie powiedział bym zadzwoniła później to sprawdzi (w odróżenieniu od np. zasepidów czy PiHów, w których radcowie bardzo chętnie dyskutowali i szukaliśmy wspólnie przepisów). Uważam, że jeśli tylko chce Ci się, to warto. Coś napisac muszą, a na pewno sprawdzą wtedy przepisy. Poza tym trójmiasto jest nieco :D większe od mojej miejscowości i pobocznych więc i więcej problemów a zatem muszą być lepsi w ich rozwiązywaniu. Po weekendzie jak się czegoś jeszcze dowiem, dam znać. A Ty także napisz.
  15. Ava jak była szczeniaczkim nic się nie bała. Przywieźliśmy ją tydzień po remoncie i ciągle były jakieś poprawki. Potrafiła usnąć, jak mąż obok wiercił. Na odkurzacz też nie zwracała uwagi. Dopiero jak podrosła zaczęła się bać takich dźwięków. Na wiertarkę tak reaguje, że trzęsie się i ucieka do sypialni tam się zaszywając w jakimś kącie. Na odkurzacz zaś najpierw nic, potem panika, ostatnio poszła powąchać co tak buczy i oszczekała go, ale rury się bała. 3 i 1 dzień temu odkurzałam i wtedy wskoczyła na łóżko (odkurzałam z łóżka okruszki po korku z wina, które uwielbia rozgryzać na miazgi) i szczekała i atakowała rurę. A potem się położyła. Więc powoli się oswaja, ale trwA TO 5 MIESIĘCY. :D
  16. Wracając do tematu zakazu wprowadzania zwierząt. Byl taki przepis, ale po wejściu do unii rozporządzenie zostało uchylone i w chwili obecnej nie ma formalnego zakazu wprowadzania psów. Poniżej cytat par., które dotyczyły zakazu (zakład to zarówno sklepy jak i zakłady produkcyjne spożywcze) Dz.U.00.30.377 rozporządzenie z dnia 28 lutego 2000 r. w sprawie warunków sanitarnych oraz zasad przestrzegania higieny przy produkcji i obrocie środkami spożywczymi, używkami i substancjami dodatkowymi dozwolonymi uchylone przez rozporządzenie z 26.04.2004 r. (dz.U. z 2004 r, nr104, poz. 1096. § 5. 2. Zakład zajmujący w całości odrębny budynek powinien znajdować się na terenie ogrodzonym i zabezpieczonym przed dostępem osób nieupoważnionych i zwierząt, z tym że zakład wprowadzający do sprzedaży bezpośredniej artykuły spożywcze powinien zapewnić odpowiedni dostęp osobom kupującym. 3. (...) Zaplecze zakładu powinno być [b]zabezpieczone przed dostępem osób nieupoważnionych i zwierząt[/b]. § 23. 1. W pomieszczeniach zakładu nie należy: 1) przetrzymywać zwierząt, z wyjątkiem zwierząt rzeźnych, przeznaczonych do uboju, jeżeli jest to zgodne z zakresem produkcji zakładu, (...) Teraz obowiązuje to drugie rozporządzenie, które w par 27 wprowadza ogólne zasady tj. § 27. 1. Surowce i składniki magazynowane w zakładzie są przechowywane w warunkach uniemożliwiających ich zanieczyszczenie i zepsucie. 2. Żywność, która jest magazynowana, pakowana, wydawana, transportowana lub poddawana innym czynnościom w zakładzie, musi być chroniona przed wszelkimi zanieczyszczeniami, które mogą spowodować, że stanie się ona nieprzydatna do spożycia, szkodliwa dla zdrowia lub zanieczyszczona. 3. Zakład musi posiadać procedury określające sposoby postępowania w celu zapewnienia skutecznej ochrony przed szkodnikami. To jest podstawa, którą mozna uzasadnić zakaz wprowadzania zwierząt, ale jeśli zanieczyszczają. Zwierzak w torbie nie ma kontaktu ani z produktami, ani de facto ze sklepem, ani innymi klientami. Przy czym wiem , że poszczególne miasta (tak było np. w Rzeszowie) uchwałą Rady Miasta podjęły decyzję o zakazie wprowadzania do sklepów zwierząt. Co mozna zrobić? Można dyskutować z właścicielem lub ochroną[i] (art. 31 Konstytucji ażdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje. 3. (1) Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.") [/i] powołać się na przepisy j.w. lub art. 23 i 24 kc itp, ale jeśli nie będziemy dośc elokwentni i sprawiali wrażenia , że doskonale wiemy o czym mówimyi potrafimy zrobić z tego użytek (np. b. młode osoby np. na pewno nie będa wysłuchane :oops: :D ), nie sądzę, żeby można coś było uzyskać. W każdym razie w żadnej stacji inspekcji sanitarnej (sanepid), PiHu-wydziałach ochrony zdrowia w urzędach wojewódzkich i starostwach z którymi rozmawiałam (kilkanaście) nie widzieli żadnego problemu, jeśli zwierze będzie tak trzymane, że nie będzie miało kontaktu z towarami i ludźmi. Zawsze też mozna napomknąć o tym, że nie przestrzega się praw konsumentów (gdzieś nie ma metek polskich, brak ceny, nie mozna sprawdzic towaru itp) i tym zainteresuje się PiH, sanepis itp. Ja prawdę mówiąc machnęłam ręką (zakupy skończyłam i zapłaciłam) ale więcej tam nie poszłam. Jeszcze jedna kwestia to taka, że jak powiedział mi znajomy posiadający dużo sklepów, że często osóbka z yorkiem ma kasę i głupotą jest jej wypraszanie. A bodajże z marketingu wiadomo (były takie badania), że jeden niezadowolony klient to strata 10 innych.
  17. Po troszę każdy z Was ma rację. Jest szereg przepisów regulujących kwestie prowadzenia sklepów- w tym sklepów spożywczych, ale także tego typu placówki sa prywatne i pewne zasady moga ustalac wlaściciele. Naturalnie zasady ustalone przez właścicieli nie moga łamać prawa, a w szczególności praw posiadanych przez obywateli (jeżeli właściciel napisze, że zakazuje wchodzić Żydom i Murzynom, to łamie ich prawa i można go pozwać. Osobna kwestia, to proces, koszty i czas....). To znaczy, każdy może egzekwować swoje prawa, jeśli tym samym nie narusza prawa innych osób. Jest na prawdę ogromnie!!!! dużo przepisów dotyczących sprzedazy produktów,także unijnych i nie moge Wam od razu znaleźć konkretów. Ale, spróbuję jutro troche popytac w PIH-u, sanepidzie itp, może mnie nakieruję i cos znajdę. Prawda jest też taka, że właściciele sklepów się boją, bo wystarczy jeden u-wy klient, który zadzwoni do sanepisu i PiH-u i powie, że po sklepie biegają psy i zanieczyszczają żywność i oni muszą sprawdzić takie doniesienie. A to jest kontrola, która angażuje i sprzedawców, i właścicila i pjest prawie pewność , że coś zawsze znajdą. A to skutkuje madatem, czasem ochrzanem dla sprzedawczyni, a czasem gość obetnie im kawałek pensji za ten mandat. Więc dmuchają na zimne. Ja z Avą wchodzę do sklepów, ale ona siedzi w plecaczku i widać jej tylko łepek-łapki też ma w plecaczku. U nas nie ma bardzo dużych marketów typu tesco, carefu itd, ale byłam kiedyć w dość dużym markecie (chodzę tam często i mnie kojarzą-zresztą miasto jest małe i w ogóle ludzie się znają) i pani przy kasie powiedziała mi -b. grzecznie ale i tak mnie wkurzyła, bo uwielbiam psiaka i pierwsza myśl jak śmie!! czepiać się mojej psiny-że tu psów wprowadzać nie wolno. Więc zanim się ugryzłam w język odpaliłam, no właśnie, dlatego ją wniosłam. Panią zamurowało, a mi sie głupio zrobiło i mówię jej że chodzę już tutaj od 7 miesięcy, zawsze z Avą i kierowniczka też mnie widziała. Nikt nie miał nic przeciwko. Zapłaciłam i wyszłam-ale fakt, że od 2,5 miesiąca tam nie byłam. A pani mi się kłania i ostatnio jak szła z dziećmi, to zapytała czy mogą ją pogłaskać (Avę nie panią :D ) Ale W W-wie chodziłam po Galerii Mokotów prawie 3 godziny z AVa w plecaku) byłam też w innej, nikt złego słowa mi nie powiedział. A nawet większość chciała głaskać psiaczka. Podobnie było w Galerii Echo w Kilecach-tam byłam też w Tesco i nawet pani otworzyła zamkniętą kasę, żebym nie stała za pogłaskanie psiaczka. Ufff-gadane mam, może więc jutro coś napiszę konkretnego. :D
  18. Serdecznie witamy wszystkie nowe Yorkofiołki (Agnieszkę, Weronikę i Ewelę)wraz z ich pupilami. Moja Avujnia macha do wszystkich ogonkiem
  19. W W-wie zdaje się Gosia chipowała swojego Axelka, więc ona powinna się orientować. U nas kosztuje to 80 zł i ja chyba swojej Avuni wszczepię (kilka osób mówiło mi, że psiak ani nie pisnął), bo chip jest niezbędny przy wyjeździe za granicę.
  20. Bardzo mi się podobają niektóre komendy-nauczymy się przybij piatkę i przytul się. Zaskoczy mam nadzieję, jako że inne komendy uczymy sie jakby mimochodem przez powtarzanie w danej sytuacji ( ja i tak ciagle do niej mówię więc z czasem automatycznie łaczy pewne zdarzenia z tekstem). Teraz zauważyłam, że rozumie hasło "idź do kuchni". Dawniej mówiłam idź do kuchni tam jest Andrzejek i coś ci da, potem idź do kuchni do Andrzejka, a teraz idź do kuchni i biegnie zobaczyć co tam można wysępić. Podoba mi ie także to skakanie na ręce. Juz kiedyś Wind o tym pisałaś, ale z moją psiną to bywa różnie. Właśnie przed chwilą jadłam krówkę i pies w desperacji wskoczył mi na kolana na krzesło (wysokie), ale na ręce nie bardzo wskakuje (chyba, że miałabym w zębach krówkę lub loda :D )
  21. Wiesz co - nie bardzo wiem jak się robi "gdzie jest pies", bo jak Ava była mała, to ciągle się bałam, że jej się coś stanie, wieć jak było cicho, to wołałam "gdzie jest pies" (ona wie, że pies to ona) i pokazywała mi się na co ja entuzjastycznie wykrzykiwałam piękna psina , sliczny pies itd. I tak juz zostało. Nawet jak jej się bardzo nie chce przyjśc do mnie , to na hasło gdzie jest pies pokazuje się. Na polu to jednak działa o tyle, o ile mogę się schować-wtedy przybiegnie. Jeśli mnie widać -to podnosi łepek, merdnie ogonkiem-tu ujestem - i wraca do zabawy. temat fajny-tylko żeby wszyscy coś napisali, to zawsze będzie można czegoś jeszcze nauczyć psiaczka. Aha-niektórych komend to mój mąż nie pamięta, wywołując konsternację u psiaka np. żadając łapki wołał "łapa" a Ava siadała i kręciła główką co on chce?????? Po wielu tłumaczeniach :D dopiero pamięta, że mówi się daj łapkę
  22. ojej-dużo umie. Moja Ava - jego równolatka, niestety nie dawsze chce wykonac komendy. Umiemy już: -siad, -leżeć, - daj łapkę, (niestety czasem jak widzi coś dobrego w ręce to od razu siada, daje łapke i się kładzie na wszelki wypadek). - daj buzi, - do mnie (i tu patrzymy, czy warto, czy pańcia na pewno ma coś w ręce), - czekaj (ma na mnie zaczekać-kojarzy, że zawsze przed wejściem na ulicę ma się zatrzymać), - zostań (staje lub siada i się nie rusza), - gdzie jest pies (przychodzi się pokazać jak zagubi się w mieszkaniu lub jak jej nie widzę), - tam nie wolno/tam nie (wraca się na podwórku), - pani zapnie włoski (przychodzi, by podpiąc fryzurkę), - hop. Jeszcze szukaj, ale tu pełna dowolność(jak tygryska czy foczka-ukochane zabawki-to warto, jak coś innego np. szukaj pana-eeee, potem.
  23. Witam wszystkich nowych yorkofiołów :lol: :lol: Yoreczek w domu, to faktycznie rozkapryszony dzieciak (może jak jest bardzo dobrze wychowany, to nie taki rozkapryszony), ale na pewno młodziutki yoreczek, to rozbójnik jak diabli. Ale słodki czarcik :D i daje ogromnie dużo radości (teraz ta radość warczy koło komputera, bo pańcia bezczelnie pisze zamiast się bawić :evil: )
  24. Alutka, Gosiu i Alka- bardzo dziękujemy!! Poniżej zdjęcia z imprezki. [img]http://img36.imageshack.us/img36/1259/torcik2sd.jpg[/img] jemy pieskowy torcik tj kawałek pasztecika [img]http://img218.imageshack.us/img218/7185/prezent1nr.jpg[/img] a tu udało nam się rozbroić jeden z prezentów [img]http://img218.imageshack.us/img218/8121/drink1yv.jpg[/img] drinki-mniam mniam, nie chcą dać ale zawsze warto próbować :D :D [img]http://img218.imageshack.us/img218/8038/chcco3us.jpg[/img] i tyle??????-coś bym jeszcze chciała
  25. Moja sunia ma myte łapki po spacerku. Wychodzę z nią rano na krótko, po południu na dłuższy spacerek i wieczór też na długo. Jak chodzi po trawie, to myjemy poduszeczki (lub wycieramy), ale jeśli chodzi po chodnikach i jest kurz, myjemy włoski na łapkach. Brzuszek-jak jest mokro, lub gdy moja sunia myśli, że jest wodołazem (bo i tak ma i wtedy szaleje po wszystkich kałużach, na co jej pozwalam , bo ma z tego niesamowicie dużo radości-cała mordka się jej śmieje). Myję łapki, bo mała korzysta głownie z mojego łóżka-tam śpi, tam się bawi, czy jestem w domu, czy w pracy-nie ma znaczenia. I za chwilę pościel jest w strasznym stanie. Pomijając fakt, że mam straszna ! alergię na roztocza i skurzony psiaczek powoduje, że kicham jak najęta.
×
×
  • Create New...