ula.p Posted October 13, 2008 Share Posted October 13, 2008 Witam, piszę na prośbę dziewczyny mojego brata. Jej sunia (jamnik króliczy jeśli dobrze pamietam) urodziła szczeniaczki (rodowodowe). Jedno z nich ma rozszczep podniebienia. Nieduży ok 4 mm. Jednak do cycka sie nie moze przyssać. Próbują dokarmiać z butelki, średnio to idzie. Mały sie krztusi i mało wypija. Dodatkowo ciągle rodzenstwo go odpycha od matki i jest slabiej dogrzany niz reszta (dogrzewają go lampą w 39 stopniach). Stracił na wadze z 97gr na 84. Ma 3 dni, zaczyna mu byc widac kosteczki. Chirurg kazal go podkarmic tak zeby skończył 1,5 tyg. i planują szyć. Wet powiedzial ze to jednak sztuka dla sztuki, bo podobno za wada rozszczepu często idą równeiż inne wady np.serca. Teraz w domu ogromny zgryz. Czy ratować szczenie mimo wszystko, czy uśpić. Bardzo by chcieli pomóc małemu. Uważają ze dopóki nie cierpi to mają taki obowiązek, ale jednocześnei boją się że faktycznie serduszko moze miec wadę i nei chcą tego pieskowi fundować. Gdyby wiedzieli że wadę bedzie miał to by uśpili. A przed 6 miesiacem podobno nie da sie tego stwierdzić. Jakie są szanse że bedzie dobrze? Czego sie jeszcze mozna spodziewać jeśli zdecydują sie ratować ? To rozsądni ludzie i kierują się wyłącznie dobrem pieska, a nie swoimi fanaberiami. Nie chcą podejmować decyzji pochopnie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Chefrenek Posted October 14, 2008 Share Posted October 14, 2008 [quote name='ula.p']Witam, piszę na prośbę dziewczyny mojego brata. Jej sunia (jamnik króliczy jeśli dobrze pamietam) urodziła szczeniaczki (rodowodowe). Jedno z nich ma rozszczep podniebienia. Nieduży ok 4 mm. Jednak do cycka sie nie moze przyssać. Próbują dokarmiać z butelki, średnio to idzie. Mały sie krztusi i mało wypija. Dodatkowo ciągle rodzenstwo go odpycha od matki i jest slabiej dogrzany niz reszta (dogrzewają go lampą w 39 stopniach). Stracił na wadze z 97gr na 84. Ma 3 dni, zaczyna mu byc widac kosteczki. Chirurg kazal go podkarmic tak zeby skończył 1,5 tyg. i planują szyć. Wet powiedzial ze to jednak sztuka dla sztuki, bo podobno za wada rozszczepu często idą równeiż inne wady np.serca. Teraz w domu ogromny zgryz. Czy ratować szczenie mimo wszystko, czy uśpić. Bardzo by chcieli pomóc małemu. Uważają ze dopóki nie cierpi to mają taki obowiązek, ale jednocześnei boją się że faktycznie serduszko moze miec wadę i nei chcą tego pieskowi fundować. Gdyby wiedzieli że wadę bedzie miał to by uśpili. A przed 6 miesiacem podobno nie da sie tego stwierdzić. Jakie są szanse że bedzie dobrze? Czego sie jeszcze mozna spodziewać jeśli zdecydują sie ratować ? To rozsądni ludzie i kierują się wyłącznie dobrem pieska, a nie swoimi fanaberiami. Nie chcą podejmować decyzji pochopnie.[/quote] Myślę, że wet ma rację. Jak operować to już bo maluch najprawdopodobniej się zachłyśnie. Jednak jest to sztuka dla sztuki znam przypadek bf, która miała rozszczep p. twardego i miękkiego, była operowana w wieku coś ok. 3 miesięcy, ogólnie była słaba z racji niedożywienia. Ledwo przeżyła operację. Później niestety miękkie się znów rozlazło. Sunia ma teraz ponad pół roku i jak na razie jest w miarę ok. Tutaj można poczytać jej historię. [url]http://www.forum.**********/showthread.php?t=10209[/url] [url]http://www.forum.**********/showthread.php?t=10136[/url] A co będzie z psiakiem jak operacja się uda? Czy ktoś będzie chciał takiego? A jak się okaże że ma inne wady? [url]http://www.vetpol.org.pl/ZW2007/2007-12%2004.pdf[/url] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ula.p Posted October 14, 2008 Author Share Posted October 14, 2008 Gdyby zabieg sie udał a nikt by sie nie zdecydował na zakup to byli gotowi pozostawić wykastrowanego psiaka (bo to piesek był). Niestety był, bo natura zadecydowała inaczej. W nocy podczas pory kolejnego karmienia, okazało sie ze piesek jest bezwładny i nie oddycha. W pierwszym odruchu reanimowali i to skutecznie, bo mały pisnal, zaczal sie ruszac i oddychac. Jednak po dokladnych ogledzinach okazało sie, ze jest bardzo odwodniony (skóra nie wracała po wzieciu w 2 palce do normalnego ksztalu) i oddychajac wydawal charcząco/bulgoczący odgłos. Tel do weta. Zdecydowali uśpić. Niestety bylo juz po 22 w nocy i weci pozamykani, a wet spod telefonu mial ponad godzine jazdy w jedną strone. Nie mieli serca pozwolić sie meczyc. Skrecili kark... ['] maluszku... Poryczałam sie jak mi Aśka to opowiedziała (a w zasadzie wyła do słuchawki i wydedukowałam ze zlepek słów), ale uważam, ze zrobili słusznie. Mnie by chyba brakło odwagi :-( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
vikiii Posted October 14, 2008 Share Posted October 14, 2008 Szczerze współczuję:-( Decyzja moim zdaniem słuszna - choć straszna, ale zaoszczędzili cierpienia maluszkowi. Ja też nie wiem czy potrafiłabym to zrobić. Naprawdę nie wiem co gorsze - patrzeć jak psiak umiera, czy skrócić mu w taki sposób cierpienie. Mi by się ten obraz napewno śnił po nocach. Naprawdę straszne:-( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Atik Posted October 15, 2008 Share Posted October 15, 2008 Osobiście uważam, że wszelkie rozszczepy powinno się usypiać, dla ich dobra. U bokserów się usypia. Takie szczenię źle lub wcale nie daje rad ssać, traci na wadzę, odwania się (czego efekt był powyżej) i tak naprawdę się męczy. Nie ma żadnej gwarancji, że po operacji będzie dobrze, a z wiekiem może się rozejść jeszcze bardziej. Przykro, że tak się stało, ale to jedyna słuszna decyzja ... ['] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.