Jump to content
Dogomania

aneeri125

Members
  • Posts

    45
  • Joined

  • Last visited

aneeri125's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

11

Reputation

  1. Dziękuję bardzo za wsparcie danusiu. Postaram się trzymać, chociaż nie jest łatwo :/
  2. Nie wiem co pisać. Tyle czasu mnie tu nie było. Chyba chciałam trochę odetchnąć od tego ciągłego żalu. Już minęło ponad pół roku od śmierci Nodiego! Trudno uwierzyć, jak to zleciało. Wstyd mi trochę, że tyle mnie tu nie było. Chciałabym zmienić przynajmniej tytuł wątku, pisałam do moderatora i nie odpowiadał. Ja dalej tęsknię strasznie za Nodim. Znowu płaczę... U mnie w domu wciąż się o nim rozmawia. Mi jest okropnie przykro. Mimo, że funkcjonuję normalnie, to często o nim myślę i tęsknię. Nie mogę go już przytulić jak dawniej, tylko zdjęcia oglądam. Jak myślę, że mogłabym przygarnąć nowego psa, to dziwnie się z tym czuję. Bardzo brakuje mi Nodiego, pół roku to za mało.
  3. Właśnie nie wiem za bardzo jak wygląda taka adopcja, z jakimi kosztami się wiąże jeśli chodzi o ewentualne dalsze leczenie psa, chociaż w schroniskach chyba wydawane są psy zdrowe. Musiałabym dokładnie wiedzieć, żeby poinformować domowników. Chyba napiszę maila do schroniska. U mnie na osiedlu starsza sąsiadka wzięła suczkę z adopcji, prawie identyczna jak był mój Nodi. Nasz pies tak jej się spodobał, że znalazła suczkę na jego wzór. Miały być z tego dzieci, ale ona była już wysterylizowana. Wszyscy ją bardzo lubią;) Ona zawsze przypomina mi o Nodim, bo wiem, że jej adopcja była dzięki niemu.
  4. Chyba zdecydowałam się na nowego pieska. Tęsknimy strasznie za Nodim. Wczoraj oglądaliśmy zdjęcia, ja jak zwykle ryczałam. Wspominamy go i na jego grobie mamy zamiar na wiosnę zasadzić jakiś ładny kwiat, który będzie o nim zawsze przypominał. Codziennie na niego spoglądam, jego zdjęcie mam w ramce na biurku. Wciąż ciężko się oswoić, że nie ma się kto do mnie przytulić, ani podać łapy. Na spacerach smutno. Z tatą głaskamy wszystkie psy, które się gdzieś przewiną w pobliżu i są przyjazne:) Wczoraj też oglądaliśmy galerię piesków do adopcji z pobliskich schronisk. Gdyby to ode mnie zależało wzięłabym najpierw jednego, a potem drugiego, ale mieszkam również z dziadkami i muszę respektować ich zdanie. Nie wiem, czy chcieli by pieska schroniskowego. Boję się, że mogłyby być jakieś problemy. Ja osobiście jestem taka, że mi nie przeszkadza jaki to pies, ale dla mojej mamy i babci ma to znaczenie bo one zwracają uwagę, czy pies nabrudzi, czy zostawi obfitą sierść podczas linienia i takie tam. Mam łzy w oczach na widok tych wszystkich biednych zwierząt. Regularnie przeglądam też ogłoszenia, czy ktoś ma do oddania jakieś szczeniaki. Raczej wolałabym psa mniejszego, takiego do kolan, bo wtedy byłby mniejszy problem z przekonaniem domowników. Szkoda, że nie mam prawa jazdy, wtedy sama bym pojechała po pieska, przywiozła i już, a tak muszę się prosić o transport i słuchać marudzenia. Pewne jest, że psa będę chciała mieć bo co to za życie bez zwierzaka.
  5. Nodi śni mi się różnie, ale najczęściej, że znowu idę z nim do weterynarza bo coś mu dolega. Kiedyś śniło mi się, że skakał i biegał, a ja kazałam mu się uspokoić, bo przecież niedawno umarł... Na półce leży jego zdjęcie w ramce i obroża, całkiem nowa, którą ponosił może z tydzień. Często spoglądam sobie na niego i przykro się robi. Wcale nie przestałam płakać. W niedzielę miną trzy miesiace. Trudno uwierzyć, czas strasznie szybko leci od jego śmierci, pogoda się nie zmienia. Cały czas myślę nad kolejnymi zwierzętami, oglądam galerie okolicznych schronisk. Zastanawiam się jak to będzie. Czy na wiosnę bedzie już z nami ktoś nowy.
  6. Nodi śni mi się coraz częściej. Teraz trzy noce pod rząd mi się śnił. Coraz bardziej tęsknię, nawet bardziej niż wcześniej. Strasznie brakuje mi tego jak wchodzi do pokoju, drapie łapą o drzwi, skacze na kanapę i przytula się do mnie. O spacerach już nie wspomnę. Strasznie lubiłam go przytulać, a teraz łapię się na tym, że chciałabym, a nie mogę niestety. Z tym kotem to faktycznie problem. Ja ogólnie lubię zwierzęta, ale psy bardziej. Zawsze chciałam mieć w domu jednego kota i dwa psy. Teraz pomyślałam sobie, że fajnie by było w wakacje wziąć kotka, a potem może jakiegoś pieska. Nie wiem jeszcze, czy byłby ze schroniska bo to też nie ode mnie zależy. Kiedyś jak byłam mała mieliśmy kota i psa i byli to najlepsi przyjaciele. Nasz Azor odstępował miejsca przy jedzeniu Mruczkowi i bronił go przed innymi kotami. Jak tylko Azora zabrakło to Mruczka poturbowały inne koty, niestety na śmierć. Wtedy to było tak, że Azora był jeszcze młody jak wzięliśmy kota i polubili się nawzajem. Będę musiała jeszcze pomyśleć, ale co tu dużo mówić, chciałabym na pewno jeszcze jakieś zwierzę. Co to za życie bez zwierząt> Smutne i szare...
  7. Tak się cieszę, że mogę tu napisać o swoich uczuciach i że jesteście zemną. Bardzo dziekuję. Trochę stresuje mnie ta cała sytuacja. W domu bez zwierząt jest tak smutno i pusto. Planowałam Nodiemu na wiosnę zaadoptować jakiegoś zwierzaka, kota bądź drugiego psa, ale tak się nieszczęśliwie złożyło. Myślałam, że skoro nie jestem jeszcze gotowa na psa to może kot? Już dawno myślałam nad kotem, ale zastanawiam się, czy to dobry wybór, . Ja jednak bardziej przepadam za psami niż za kotami. Nie chcę postąpić zbyt pochopnie i potem mieć wyrzuty. Heh niby to wszystko takie proste, a takie skomplikowane. Codziennie chodzą za mną myśli, czy powinnam wziąć jakieś zwierzątko, czy postąpię prawidłowo i sama nie wiem. Chciałabym uczcić pamięć Nodiego jak najlepiej, ale obawiam się, że wszystko zepsuję. Nie wiem, czy rozumiecie o czym piszę bo to takie masło maślane. W każdym razie zbliża się wiosna, trzeba będzie w końcu uporządkować rzeczy Nodiego na podwórku teraz zasypane śniegiem i.... sama się w tym gubię...
  8. Dziękuję za miłe słowa otuchy danka! Mój tata często pyta się o schronisko, jak wygląda adopcja itd. Boję się, że po prostu pojedzie tam i weźmie psa bez wiedzy innych. On ma czasami takie akcje. Nie wiem co bym wtedy zrobiła. Nie wiem, czy zaakceptowałabym tego psa, w dodatku już dorosłego, z doświadczeniami, ze swoimi zwyczajami. Chyba bym go nie polubiła. Nie chcę, żeby przeze mnie jakiś pies cierpiał i nie dostał odpowiedniej miłości. Zastanawiam się co robić w tej sytuacji.
  9. Mam chorą sunię na serce i właśnie dzisiaj trafiłam na Twój wątek. Odezwij się co z pieskiem

  10. Dzisiaj mija drugi miesiąc... Nodi wczoraj znowu mi się śnił. Tęsknię równie mocno jak dwa miesiące temu, nawet mocniej. Nie przestaję być smutna. Niektórzy próbują coś napomknąć, czy nie chciałabym znowu psa, albo może kota, ale jakoś nie potrafię o tym myśleć. Mam wrażenie, ze zdradziłabym Nodiego. On tam leży w ogrodzie dopiero dwa miesiące i na wiosnę już ktoś nowy miałby biegać po jego ukochanych terenach? Nie mogłabym znieść świadomości, że jeszcze tamtej wiosny Nodi biegał wesoło po trawie, a teraz tak po prosu miałby to robić inny pies. To po prostu niemożliwe. Chciałabym dać szansę innemu zwierzakowi, pusto jest w domu straszliwie, ale chyba nie mogę na razie. Nie pojawiam się tutaj często bo cały czas odpieram od siebie złe myśli. Boję się myśleć o Nodim bo sprawia mi to ból. Teraz jednak wszystko wraca. Ciarki mnie przechodzą i zimno przeszywa mi żyły na wspomnienia o jego cierpieniach. Tak strasznie szkoda mi mojego pieska. Tak mi go brakuje. Cały czas mam przed oczami widok jego pyszczka już martwego. Zdaje mi się, że pod ziemią leży cały czas taki sam, niezmieniony czeka na mnie, czeka aż nadejdzie wiosna i pójdzie na spacer... Chyba nigdy tak naprawdę nie pogodzę się z tym co się stało. W głowie cały czas przemykają myśli o jego chorobie, o tym jakby to było gdyby żył, gdyby wcześniej się go leczyło. Nie byłam jeszcze na jego grobie. Boję się tam iść. Boję się nadejścia wiosny, mimo, że tak bardzo ją lubię...
  11. Dzisiaj minął równy miesiąc od śmierci Nodiego. Trudno uwierzyć, że to już tak długo. Żal i smutek nie znikają, a ja wciąż nie mogę zaakceptować tego faktu, że jego nie ma. Rana w sercu mi zostanie już zawsze i nie zagoi się na pewno. Nodi nauczył mnie jednej bardzo ważnej rzeczy o mnie samej, z której wcześniej nie zdawałam sobie kompletnie sprawy. Niektórzy mówili, że Nodi to zwykły pies, niezbyt urodziwy, pospolity kundel. Ja nie mogłam tego słuchać bo dla mnie on był najśliczniejszy. Swoją drogą nie wiem, czemu komuś takie myśli przychodziły do głowy. Nodi był przecież proporcjonalny, szczupły, miał długie nogi, czarną lśniącą i puszystą śmierć, śmiejące się oczy. Był śliczny i kochany. Mimo, że podziwiałam inne zadbane i rasowe psy na ulicy to tak naprawdę nigdy nie zamieniłabym Nodiego na nikogo ani na nic innego. Chociaż ktoś by oferował milion dolarów, albo tuzin najpiękniejszych, najbardziej rasowych psów to nigdy za nic w świecie bym go nie oddała. Nigdy bym nie pozwoliła nikomu go skrzywdzić. Teraz to do mnie dociera jaką bezinteresowną miłością go darzyłam. Wiem, że inni ludzie są zdolni oddać zwierzę z różnych powodów. Ja nie zrobiłabym tego nigdy, nawet gdybym wylądowała z nm na bruku jako bezdomna. Tęsknię strasznie, brakuje mi go na każdym kroku, wciąż łzy lecą. Wspomnienia tych ostatnich dwóch miesięcy przyprawiają mnie o dreszcze, dosłownie. :-( Nodiniu mój kochany kiedyś się na pewno spotkamy, a ja polecę po ciebie pierwsza w podskokach!
  12. To już ponad trzy tygodnie. Czas płynie nieubłaganie szybko, aż trudno zdać sobie sprawę, że Nodiego tak długo nie ma. Nigdy bym się nie spodziewała, że trzeba będzie tak szybko się otrząsnąć i radzić bez niego. Wracam do domu, a tam tylko pustka. Myślę o nim każdego dnia i cały czas nie mogę uwierzyć, że to prawda. :-( Dziękuję Dana, że zapytałaś o dziadków, jest już lepiej chociaż straty ogromne. W ciągu zaledwie kilkunastu dni tak dużo złych rzeczy się stało. Dziękuję Wam, że jesteście i pamiętacie.:p A tak przy okazji, mogłaby któraś z Was podpowiedzieć jak zmienić tytuł wątku? Próbowałam, ale bez skutku.
  13. Odwiedzam ten wątek regularnie i śledzę losy Lukasa. Jest taki kochany. Nie wiem w sumie jak się mają psy do klatek, ale ja osobiście zwolenniczką nie jestem. Jak zobaczyłam biednego Lukasa leżącego za kratami i smutnie spoglądającego w stronę obiektywu to aż serce boli. Dziwna sprawa z tą p.Lilianą...
  14. Jakie kochane te Twoje psiaki! A Murzynek to już w ogóle:loveu: Ostatnio widziałam niemal identycznego pieska na ulicy i od razu przypomniał mi się Twój piesek. U mnie w okolicach też mnóstwo saren i muflonów. Ostatnio na spacerze tydzień temu widziałam całe stada. Pewnie gdyby Nodi ze mną był to podobnie jak Murzynek zrobiłby pozycję ala pies myśliwski. Niestety nie ma już ze mną tego czarnego punkciku na białym śniegu.
  15. Dziewczyny, serdecznie Wam dziękuję. :p Niestety u mnie nieciekawie w domu, same nieszczęścia. Brak Nodiego codziennie bardzo doskwiera. Każdego dnia spoglądam na jego zdjęcie w ramce i na tablicy korkowej, w telefonie, na komputerze. Spoglądam na jego śliczną, czerwoną obrożę u mnie na biurku. Mogłoby się wydawać, że czas leczy rany, że z każdym dniem powinno być lepiej, ale jest odwrotnie. Coraz bardziej odczuwam jego nieobecność. Cały czas się łapię na tym, że się za nim oglądam, że mam ochotę w końcu go przytulić, że zaraz usłyszę, że wleci jak zwykle z hałasem do domu. Rzeczywistość jest okropna i brutalna. Smutek nie przeminie nigdy. Pamiętam jak kiedyś strasznie bałam się chwili jego odejścia, nie mogłam o tym nawet myśleć, ani sobie tego wyobrazić bo zaraz ogarniał mnie lęk. Teraz niestety nagle nadszedł ten czas z najgorszych moich koszmarów. Ziścił się ten zły sen i to nie może do mnie wciąż dotrzeć. Dana wiersz, który przytoczyłaś jest taki piękny i przejmujący. Daje nadzieję, że Nodi na zawsze mnie nie opuścił i że jest gdzieś obok. Czasami wyobrażam sobie, że jest gdzieś niedaleko, albo jak idę po niego za Tęczowy Most i się spotykamy. Wtedy najbardziej odczuwam tęsknotę za nim. :-( Dziękuję, że jesteście ze mną kochane!:calus:
×
×
  • Create New...