Jump to content
Dogomania

Shae

Members
  • Posts

    49
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Shae

  1. Shae

    Aujeszky :(

    Dzięki już myślałam że będę miała je wszystkie na sumieniu.
  2. Shae

    Aujeszky :(

    Witam. Nie wiem totalnie gdzie umieścic ten wątek ale wpadłam w okropną panikę... Boję się że przez własną głupotę zrobię krzywdę moim psom :( Dałam im wczoraj po wieprzowym żeberku ( takim z kręgosłupem ). Tylko lekko sparzonym we wrzątku, nie gotowałam ich długo. Dopiero później się zorientowałam jaką strzeliłam głupotę i jakie to może mieć konsekwencje. Jakie są szanse że mogły się zarazić tym wirusem? Czy często notuje się przypadki zachorowania? W internecie nie ma szczególnie dużo na temat stopnia ilości zakażeń w Polsce dotyczących psów czy kotów. Boję się jak cholera... Do tego na domiar złego kocica zjadła mi trocchę mięsa na mielone, więc boję się już potrójnie.. :( Do tego Tolek strasznie się drapie, o mój Boże, tak się strasznie boję... Gdybym nie była taką idiotką i bym wcześniej pomyślała to teraz nie musiałabym sie stresować.
  3. To jakaś prowokacja, tak? Bo nie wierzę w to co czytam:ekmm:
  4. [QUOTE]moja ukochana suczka Popi oszczeniła się po raz pierwszy,[COLOR=#b22222] zostawiliśmy 3 szczeniaczki[/COLOR][/QUOTE] A Co się stało z resztą ?
  5. No cóż, sama się nad zastanawiam jak można zobaczyć ciążę u swojej suki 4 dni przed rozwiązaniem.Dla mnie to jakis absurd. ale to jest oficjalna wersja...moze o wszystkim wiedziala...nie mam pojecia. No ale jak to mówią sa ludzi i parapety. Jeszcze jeden pies to obowiązek ale chociaz jeden bedzie mial dom. Wiesz, dobrze chociaz że pojechała z ta suka do weterynarza bo z tego co słyszałam nie dałaby rady urodzić sama. To też nie jest sunia pierwszej mlodośći. Nie wiem co sie stanie z resztą, nawet nie mam z ta dziweczyna bezpośredniego kontaktu chociazby telefonicznego, jakos jest mało zainteresowana chyba gdzie trafi szczeniak. No nic, zobaczymy jak to bedzie, narazie nawet sie nie nastawiam bo nie wiem czy czegos nie odwali. Może pochopnie ja oceniam ale dla mnie to na prawdę jest bardzo nie odpowiedzialna postawa. zresztą ona nie miaszka sama tylko z rodzina i co, nikt nie zauwazył? eh....:shake: Cóz matki szceniąt raczej nie wysterylizuje. wiesz jak powiedzialam tej mojej kole.zance że moja suka na pewno pójdzie pod nóż bo nie będę drugi raz użerać się z cieczkami to mi oburzona powiedziała " no cośy, nie zrobisz jej chyba tego!" . Mam wrazenie ze nalezy do tego typu ludzi którzy sterylizację uznaja za hmmm.."pozbawienie kobiecości" xD niepotrzebną ingerencję i straszna krzywdę. A to dziwne bo myślalam że młodzi ludzie maja już wyższy poziom świadomości. A Maksik śpi. Zauwazyłam ze porzez to że je teraz dwa razy dziennie puszkę i do tego suche to trochę mi sie psina zaokrągliła ;) Poza tym czuje się b. dobrze. Jejku, jaka to jest niepowtarzalna radośc jak uda sie wyleczyć psiaka. spodziewałam się najgorszego, a tu proszę, dalismy radę...nie chce zapeszać ale mam nadzieje ze nawrót choroby nie nastąpi zbyt szybko.
  6. a propos tej papugi Danka to na wiosnę tego roku kiedy byłm na rowerze w stróży znalazłam pisklę świergotka na środku drogi , jechał samochód i nie mogłam go tak zostawić. ptaszka wziełam do siebie, odkarmiłam ( co dwie godziny karmienie,wyrzucanie kup i generalnie chyba bardziej uciążliwa praca niż przy szczeniętach.) I przez moją nieuwagę nestety zginął ,więc mam traumę.
  7. Przepraszam za błędy ale zagoniona jestem i piszę wszystko na szyko.
  8. Dopiero rano bo teraz mój facet nie wpuści mnie teraz na drugiego kompa( zły! zły! zły!) na którym mamy wszystkie zdjęcia i fotoszopa :( Tak w ogóle to msimy sie poradzić. Ja wiem że nie zagląda tu wiele osób oprócz was dziewczyny, ale może chociaż wy pomożecie mi prawidłowej ocenie sytaccjii... Przyjaciólka mojej przyjaciólki ( czyli piata woda po ksielu) ma teraz szczeniaki. Po suce w typie goldena, jak pisałam wczesniej pisiaki będą burkowe, kundlowe , czarne i niewiadoimo jakie, ale to nie wazne. Ważne jest to że zobowiazałam sie jedną z dwóch suczek wziąść do siebie. Wiem że blok, że czas...ale jak patrzę na to wzystko racjonalnie to przez tyle lat udało mi sie utrzymac w dobrej kondycji fizucznej i psychicznej 3 psy w tym jednego dużego i nie przeraża mnie to ALE.... Laska która ma te psy jakby w ogóle się nimi nie przejmuje...nie wiem co mam robić...cieszę sie na myśl o psiaku ale z tego co wiem to nie będzie ich ani odrobaczać ani szczepić. ani generalnie nic. Nie spodziewam sie tez jakiejś wyjatkowo udanej socjalizacji po tej dziewczynie zwłaszcza ze ze zauwayla ciąże 4 dni przed rozwiązaniem a pies mieszkał na podwórku. Jednakże skoro psaki maja trafić na łańcuch ( już sa na takie nabywcy) albo do schorniska to uważam że lepsza bezie moja opieka nad chociaz jednym. I teraz moje pytanie..czy dac tej dziewczynie kasę żeby zszczepiła chociaż moją dziewczynkę czy darowac sobie w obawie że tą kasę mnarnolmalniej na swiecie przetraci i nie dostane nawet do ręki ksiązeczki. I po prostu zrobic z psem pożadek dopiero jak trafi tafi w moje ręce?
  9. No cóż, przejrzałam cały wątek polały się łzy i powróciły bolesne wspomnienia. Mój poprzedni pies jamnik- Tutek umarł na niewydolność nerek. Myślę że była to tez zła diagnoza weta bo najpierw obstawiał niewudolność serca i prostatęl. Rok- tyle trwała męczarnia naszego psa. Najpierw wspominałam rodzicom że śmierdzi mu z pyska ale zbagatelizowali to, póxniej zrobiliśmy badania krwi i wyniki były masakryczne. Wyrok. Moja mama która kochala tego psa ponad życia starała się go ratować mimo wszystko , mimo tego że weterynarz powiedział nam abysmy przemysleli eutanazję. Kroplówki, nerwy kroplówki płacz, kroplówki zwątpienie,kroplówki...tak wygladały nasze dni./...tyle że mimo wszelkich starań z psem nie było wogóle lepiej. przestał jeść, sikał gdzie popadnie, mocznik było czuc na kilometr, później zatracił kontakt z rzeczywistością. Chodził " po meblach", właził w jakieś dziwne kąty, chciał wchodzić w ścianę...Ja wiedziałam że to juz koniec. Natomiast moja mama nie potrafiła tego pojąć, po prostu kochała go za bardzo...doskonale ja rozumiem... tyle że ona nie potrafiła podjąć tej trudnej decyzji.To ja z rykiem i ogólna panika zaciagnełam ja do weterynarza bo wiedziałam że ten pies po prostu strasznie cierpi. Wiem że to okrutne co powiem ale lepiej było ulżyc jego cierpieniom. Nie dało sie zrobic już nic. w drodze do lecznicy dostał konwulsji, byłyśmy z nim do końca. Maakra, zwłaszcza że spędziłam z tym psem całe życie. Od przedszkola. Wszystkiepierwsze wyjazdfy, dorastanie, wszystkoi. Ale to był wiek...16 lat, nie liczyłam na cud. Ale! Teraz miałam podobna sytuację. Jakis czas temu mój drugi pies po zabiegu zaniemógł na nerki. Ogólna panika spowodowana wcześniejszymi wspomieniami...wiadomo, od razu powstały czarne scenariusze. Najpierw ten dziwny zapach, ogolne osłabienie, potem wymioty, biegunka...poxniej badania kri - wynik: niewydolność nerek. Najpierw robilismy kroplówki w lecznicy, ale zdecydowaliśmy sie na nawadnianie w domu. Mamy dobry dostęp do wszelkiego rodzaju kroplówek i leków bo moja mama jest magistrem farmacji i pracuje w aptece. wszystko było. nwadnianie 2-3 razy dziennie. Były kryzysy. ale natychmiast przestawilismy psa na renala RC i ipakitine. Teraz śmiga po dworzu, ma apetyt, wykonuje komendy, szczeka , bawi się. Nie tracimy nadziei i cieszymy się każdym dniem. Wiem że niewydolność nerek to właściwie wyrok za każdym razem ale czasami da się go przeciągągnąć i opóźnić o jakiś czas. Mój pies na razie jest nieszczęsliwy tylko z jednego powodu - nie może dostawać smakołyków. Poza tym zachowuje się normalnie jak na psa który ma około 13-14 a może nawet 15 lat.
  10. Danka, nie, fretek już nie mamy od paru lat. Były dwie (dośc długo bo lacznie 8 lat) jednak teraz juz bym się nie zdecydowala na taka ilość zwierząt w domu. Na dzień dzisiejszy I tak jest ich sporo ale jakbym dołoszły jeszcze dwie fretki to prawdopodobnie bym zwariowała.;P
  11. Maksio to mały bureczek, waży całe 9 kg ;) Może dziwnie wyglada z Sabiną bo ona tu wazyła ok 27-28 kg ale myśle że to kwestia zdjęcia ;)
  12. No cóż, Sabina umarła 13 czerwca tego roku. Bardzo długo o nią walczyliśmy. Najpierw ropomacicze, potem okazało się że ma guza, później doszły straszne zaburzenia neurologiczne( wcześniej miała wylew, babeszjoze i jescze kilka innych kwiatków). Na końcu nawet mnie nie poznawała.Jej końcówka wskazywała na to że mohła miec nawet guza mózgu. Ale była ze mną parę ładnych lat...chyba z 6 czy 7. Była bardzo wierna psicą. Znalazłam ją w autobusie a żę od dziecka chciałam mieć dużego psa to byłam przeszczęśliwa. Poza tym była moim ochroniarzem. Zaliczała ze mna różne plenerowe imprezy po których nie bałam sie wracać sama do domu...nikt nie wiedział przecież że to to oaza łagodności i ciepłe kluchy ;) Układy z kotem? No cóż, Z maksa bardzo długo nie mogłam wyplenić jego łowieckich zapędów ale się udało( Co bardzo dzinwe z fretkami zaprzyjaźnił sie od razu, natomiast z kotem miał spory problem). Jednakże po jakims czasie się udało. Owszem czasem na niego naszczeka ale to raczej tak po przyjacielsku. Tolek tez raczej w porządku. Z kotem maja swoje dziwne układy czyli raz kot poluje na niego ( lubi sie zaczaić i drapnąć go w tyłek ) a raz on na kota czyli go pogoni i chwile poszczeka. Ale i tak zazwyczaj albo jedza z jednej michy albo spia razem na kanapie. Generalnie staram sie wychowywac pacyfistów.
  13. [IMG]http://img202.imageshack.us/img202/2026/tygrysn.jpg[/IMG] To jeszcze kot na deser ;)
  14. [IMG]http://imageshack.us/a/img94/9501/razem1o.jpg[/IMG] Drzemka :) [IMG]http://imageshack.us/a/img7/9435/maksinka.jpg[/IMG] W wolnych chwilach Maksik czytuje fantastykę ;) [IMG]http://imageshack.us/a/img577/5507/maksik.jpg[/IMG] Na tropie browarka [IMG]http://imageshack.us/a/img547/7646/tolinka.jpg[/IMG] Tolek ;) [IMG]http://imageshack.us/a/img715/7006/psiaki2.jpg[/IMG]
  15. ok to wstawiam ;) [IMG]http://imageshack.us/a/img838/792/38524209.jpg[/IMG] Maksik Grillowy :) [IMG]http://imageshack.us/a/img526/6752/87466657.jpg[/IMG] A tutaj opalanko balkonowe z kotem. Troche im tylko pokrzyżowałam plany wywieszając pościel - zabrałam słonko. [IMG]http://img62.imageshack.us/img62/8706/mojatrjka.jpg[/IMG] A tu moja trójka..teraz juz niestety jestesmy bez Sabiny. [IMG]http://imageshack.us/a/img17/8878/53121628.jpg[/IMG] A to mój drugi pies Anatol-Bandyta. kumpel Maksia.
  16. [IMG]http://img90.imageshack.us/img90/5473/maksionadogo.jpg[/IMG] To ja może pokażę tego mojego nieszczęsnego Maksia.Urodę ma podwórkowego burka ale jest przekochanym delikatnym psem...Tutaj wiosna tego roku, nasza trasa spacerowa i wykrywacz metalu w tle ( pan jest pasjonatem ;))
  17. U Maksia narazie jak najbardziej w porządku. Nie kroplówkujemy sie już. 13 grudnia mamy iść sprawdzić poziom mocznika i kreatyniny. Zobaczymy co wyjdzie, jeżeli znowu sie podniesie to znowu będziemy się płukać. Poza tym szamie sobie tego nieszczęsnego royala razem z ipakitinką ( mm...pyszności :diabloti:) Na święta może dostanie królika ( obiło mi się gdzieś o uszy że można od czasu do czasu podac w diecie nerkowej). Może postaram się w końcu ogarnąć wklejanie zdjęć to zrobię galerię. Tyle się na ogladałam dogomaniackich galerii że chyba zapragnęłam w końcu swojej własnej ;)
  18. witam. od razu mówię że nie jestem pewna czy zakładam temat w odpowiednim miejscu, więc proszę o wyrozumiałość ewentualnie o przeniesienie wątku. Słuchajcie...niepokoi mnie pewna sytuacja. Mieszkam w bloku ale na osiedlu jest dużo domków jednorodzinnych. Z jednym z nich sąsiaduje mój balkon. Ludzie maja mały domek i ogródek. Do niedawna mieli dwa psy. jeden był duży, taki miks onka a drugi malutki nie większy niż shih tzu i równie kudlaty.Psy miały bude i maly kojec. Dostawały jeść jednak nigdy nie widzialam zeby ktoś te psy na przykład wyprowadzał czy pogłaskal. Kobieta która dawała im jeść wygladała raczej jakby opieka nad nimi to był przykry obowiązek.( no ale ok nie wiem jak jest na prawdę, więc nie będę oceniac ludzi po pozorach) Jednak jakoś na jesien duzy psiak najprawdopodobniej umarł..w każdym razie zniknął. Od tego czasu buda została zlikwidowana na czesc wypielonego ogródka a malizna zamieszkala w jakims blaszaku z dziurą w drzwiach. Do tego czasu psiak non stop wyje. NON STOP. Siedzi na środku podwórka i wyje. No moze na przemian szczeka i wyje. generalnie to nikt sie nim nie zajmuje. I teraz mam pytanie. Co robic w takiej sytuacji? on nie jest już mlody, zostawiony sam sobie a ludzie sa jakby głusi na jego smutne wolanie. teraz nadeszly mrozy, spadł snieg... Jest mi go po prostu szkoda. Co robic w takiej sytuacji? dzwonic do strazy dla zwierząt? zgłaszać do Tozu? Mogę nawet nagrać filmik(chociaż nie wiem czy to będzie legalne, tak filmować cudzego psa na cudzym podwórku i umieszcza c w internecie) ale dopiero jutro jak zrobi sie jasno. Bida, jest tak zimno...a on siedzi na środku podwórka i placze za swoim przyjacielem :(
  19. No cóż my od jakiegoś czasu nie dajemy juz kroplówek...pies generalnie zachowuje sie normalnie. wiadomo że nie szaleje bo to juz nie te lata ale jest ok. Wczoraj mieliśmy problem bo chyba sie nam maksio przejadł i miał biegunke więc głodówka i jest już lepiej. 13 grudnia robimy badania krwi żeby zobaczyć jak miewa się jego kreatynina i mocznik. mam nadzieje ze dobrze skoro nic nie wskazuje na to zeby czuł się źle. Niestety...albo stety zaangażowałam się w pomoc znajomej koleżanki która "przez przypadek" rozmnożyła swoją goldenkę...Zauważyła że pies jest w ciąży 4 dni przed porodem...wiecie mieszka właściwie tylko na dworzu( nie chcę sie nawet wypowiadać na ten temat) i wyszło z tego 6 czarnych kluseczek. Powiedziałam jej że jakby nie mogła znaleźć jednej suni domu to wezme ją . I tak będzie jej trudno zrobic cokolwiek z tymi psami,są czarne, ojciec nieznany, niewiadomo co z tego wyjdzie...masakra...dwa maja iść gdzieś na wieś pewnie do budy.nie odpowiedzialność ludzi mnie przeraża. Sama miałam suke bardzo długo i w życiu nie doprowadziłabym do takiej sytuacji.
  20. wcześniej były 3 w tym jeden duży, teraz zostały dwa mały kundelek i jamnisko ;] Ale maksymalnie były 4 bo doszedł znaleziony sznaucer ale na szczescie znalazł swoich właścicieli :) Do tego jescze kot. Wcześniej było bardziej intensywnie i "ciekawie" Bo moje stado liczyło 2 fretki, 2 świnki , 3 psy i kota. Jednak po 8- 9 latach życia z taka ilością zwierząt nie zdecydowałabym się już na powtórzenie tego rekordu. Chyba się starzeje ;P a mieszkamy w 4 osoby w średnim mieszkaniu na 3 piętrze ;]
  21. dziękujemy :D Wczoraj juz nie miałam siły ale były badania krwi. Mocznik spadł z 227 do 71,82 a kreatynina z 3,74 do 2,93 :) czyli dajemy powoli sobie radę...Opuchlizna już prawie zeszła, a pies trochę żywszy niż wczoraj wieczorem. Bardzo cieszę się tym ze wyniki spadają...chociaz troszkę:) za tydzien powtorka badan.
  22. Znowu mam problem nie wiemy już co się dzieje. Rano było wszystko ok. dostał kroplówkę , jeść potem musiałam wyjść w domu byłam ok 16-17. Wchodzę a maks smutny jakby obolały. no i nie wchłonęła mu się do konca glukoza. wszystko co zostało spłynęło mu pod pachę, i na brzuszek. No to psa pod pachę i do weta. Wetka go obejrzała i stwierdziła że jego zachowanie moze byc spowodowane tym obrzekiem czy płynem ktory mu zwisa teraz na dole. Nie wydawała się bardzo zaniepokojona ale kazała obserwować. jezeli jutro nic się nie zmieni to z powrotem trzeba isc do weta i kombinowac. i teraz moje pytanie...spotkał się ktos kiedyś z tym ze psa boli taki obrzęk? Maksowi wyraźnie dokucza właśnie to. Poza tym udało się podłączyć wenflon ( i to na przedniej łapce!) wiec możemy sie dalej nawadniać dożylnie. I pobraliśmy przy okazji krew. jutro wyniki... Ktokolwiek to czyta..proszę niech trzyma kciuki...zeby było dobrze!
  23. Dzisiaj miałam straszną sytuację. Wracałam ze sklepu i zobaczyłam kota potrąconego przez samochód. Na środku ulicy. Wkoło mnóstwo ludzi, nikt nawet się nie zatrzymał. zwierzątko się rzucało było zdezorientowane...Pobiegłam do niego wzięłam na pobocze. sprawdziłam czy żyje...serduszko biło,bardzo szybko. a sam kot trochę się ruszał trochę próbował uciekać . głowa cała zakrwawiona oddech szybki i kaszlący.Mnóstwo krwi. W pierwszej chwili nie wiedziałam co robić. dzwonić gdzieś iść gdzieś..Oprzytomniałam i pobiegłam do mojego weta. Kot miał rozległe obrażenia. dostał relanium, leki wszystko bardzo szybko. niestety krwotok był bardzo rozległy i najlepiej było skrócić jego cierpienia nie było szansa przeżycie. Wspominam go tutaj bo bardzo boli mnie ludzka ignorancja i totalny brak wrażliwości. nikt nawet nie zapytał co się stało, czy jakoś pomóc...nikt tym kotem się nie zainteresował kiedy leżał na środku jezdni. był skazany na powolną śmierć lub rozjechanie. Spij kocie,byłeś wielki i piękny... mam nadzieje że w krainie wiecznych łowów będziesz szczęśliwy i wolny.
  24. Diety pilnuję mu bardzo. Ma do dyspozycji karmę sucha dla nerkowców oraz puszki. nie powiem żeby był zachwycony tym obrotem sprawy ;P Dzisiaj rano byliśmy u weterynarza...mieliśmy pobrać krew niestety żyłki się zbuntowały i krwi się pobrać nie udało. Wenflonu także nie dało się założyć Myślę że to tez przez stres, jak już pisałam gdzieś wcześniej on bardzo źle znosi wizyty u weterynarza. Będę go przez weekend nawadniała podskórnie mam nadzieje ze to tez będzie dawało rezultaty. Kasikz dzięki za słowa otuchy:) My tez mamy nadzieję! W poniedziałek idziemy znowu do weta, sprobojuemy z ta krwią. Przy okazji zbadamy też profilaktycznie naszą drugą psinę.
×
×
  • Create New...