Jump to content
Dogomania

Sigourney.Weaver

Members
  • Posts

    452
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by Sigourney.Weaver

  1. VitisVini – jeżeli odebrałaś mójpoprzedni post jako jakiś osobisty przytyk, to cię bardzo przepraszam. Może to co napisałam zabrzmiało oschle ale to właśnie brak czasu -tak się u mnie objawia.

    [B]Obiektywnie po pierwsze : może mamy problem z semantyką (słownictwem) i osoby opisujące zachowanie psa używają niewłaściwych określeń → nie rozumieją zachowania psa i interpretują je w sposób niewłaściwy ← to jest typowe dla wielu osób.[/B]

    Sposób opisywania zdarzeń z Kilerem niby jest suchy i nie emocjonalny i przez to sugeruje, że zachowania psa jest nieprzewidywalne i zajeżdżają problemem neurologicznym...jeżeli przyjmiemy, że opiekunowie psa przekazują same, nieubłagane fakty to Kiler jest psem wysokiego ryzyka

    Po drugie : myślę, że można przyjąć, że problem neurologiczny i jego złożoność może polegać właśnie na tym, że jego wystąpienie/objaw jest nie do przewidzenia -zwłaszcza dla kogoś, kto ma problem z rozumieniem psich zachowań (mowa ciała, sygnały ostrzegawcze itp.) → jak wprzypadku ludzkiego ataku epilepsji – zazwyczaj jego wystąpienie jest niespodzianką (dla otoczenia)...

    Po trzecie : nie wiemy też jakie doświadczenia miał pies. Być może jest określony klucz ludzkich zachowań uruchamiający w psie traumatyczne wspomnienie i stąd reaguje on agresywnie. Raz jeszcze wracam do punktu pierwszego : semantyka opisu wydarzenia – ludzie bardzo często totalnie olewają ileś tam sygnałów ostrzegawczych wysyłanych przez psy i ich mowę ciała, zupełnie ich nie dostrzegając lub błędnie interpretując, a liczy się sposób w jaki pies patrzy, oddycha, trzyma głowę, napięcie mięśni → często można uniknąć agresywnego zachowania/ugryzienia jeżeli się te sygnały właściwie odczyta. Teraz zastanawiam się czy pies np. nie czuł się „przyczłapiony”/„zapędzony w kozi róg”, kiedy zaatakował opiekuna po spacerze. Może opiekun podchodził do niego zbyt szybko, dominująco co pies odebrał jako groźbę/próbę ataku na niego ??? Może w przeszłości ktoś bił go i znęcał się nad nim, a sposóbw jaki zbliżył się do niego opiekun przypomniał mu tamte zdarzenia ??? Kluczem do zrozumienia sprawy Kilera jest słownictwo, którego używają jego opiekunowie i stopień ich znajomości psiej psychologii. Raz jeszcze zwracam uwagę, jeżeli przyjmiemy, że osoby, które „atakował” rozumieją psia mowę ciała i psią psychologię, to pies może mieć medyczny problem...

    [B]KURCZE : JAK PIES GRYZŁ ???[/B]
    [B]Czy to była seria rozdawanych na ślepo ukąszeń, jedno kłapnięcie ? Jak kiler gryzie ???[/B]

    Jeżeli mamy do czynienia z problemem behawioralnym a nie medycznym (ostatni opisany incydent, po którym powstał problem uśpienia, dla mnie był sygnałem, że problem może być głębszy niż jedynie behawioralny) to może rzecz w tym, że opiekun -z punktu widzenia psa, który jeżeli nie ma lidera takiego jak Wrona, to „wchodzi na głowę”- zachował się niewłaściwie -nie uszanował dominującej pozycji psa -Kiler może uważać się z a dominanta w zetknięciu z każdym kto nie jestWroną- i dlatego skorygował uległego osobnika po czym poszedł na swoje legowisko... - i nie ma w tym nic zaskakującego

    Po czwarte : biorąc pod uwagę, że Wrona jest w stanie być dla Kilera autentycznym/naturalnym przewodnikiem, myślę, że można przyjąć, że pozostałe osoby, które miały z psem do czynienia nie do końca umieją go „ogarnąć”,stąd te różnice w zachowaniu w domu i na spacerze (weź pod uwagę, że to bardzo typowy problem klientów Cesar'a Millan'a)

    Co do aktualizowanego fragmentu : opiszachowania psa zupełnie nie jest miarodajny.

    Jeżeli pies zachowuje się w sposób niepożądany to wyprowadzenie go z pokoju nie ma sensu i nic nie wnosi dokąd nie damy mu jasnej wskazówki, że wymagamy od niego zaprzestania zachowania i ulegóści. Większość psiarzy popełnia błąd polegający na przerwaniu zachowania, ale nie doprowadzeniu do wyjaśnienia psu sytuacji. Tak więc za każdym razem zachowanie się przerywa ale pies nie wie o co chodzi. A cały pic polega na tym, żeby podać psu receptę, z której dowie się czego oczekujemy od niego (zamiast złego zachowania) → chcemy uległości i posłuszeństwa. Pies odesłany tylko do innego pomieszczenia ale pozostający wciąż w nieodpowiednim stanie ducha nie kuma, że coś jest nie tak. Odsyłać na miejsce można tyko po doprowadzeniu sytuacji do końca : skorygowaniu psa i wprowadzeniu go w stans pokojnej uległości, bo ten stan = posłuszeństwo.

    Jeżeli pies „leżał i nagle wstałi ugryzł w rękę” to działał jak automat. Mówiąc szczerzenie nie bardzo w to wierzę... ale może tak być... może „mieć coś z głową” - słownictow, słownictow i jeszcze rza słownictwo łamane przez znajomość psiej psychologii

    Zaczynam skłaniać się ku przekonaniu, że pies ma skłonność do niepewnej-dominacji, szczęście na swojej drodze polegające na tym, że spotkał przynajmniej jedną osobę, która psów się nie boi i jest autentycznym przewodnikiem (wrona), masę ludzi nie mających pojęcia o psiej psychologii, przeszłość, w której złe doświadczenia z ludźmi skutkującą tym, że pewien klucz ludzkich zachowań uruchamia w nim specyficzne (agresywne) reakcje, które ludzie nie mający pojęcia o psim zachowaniu interpretują jednoznacznie fatalnie (dla psa). Ale równocześnie, dokąd nie dostaniemy jednoznacznego komunikatu co do znajomości psiej psychologii przez osoby, które go adoptowały, nie można wykluczyć, że pies możemieć jakiś głębszy problem.

    Ja powiem tak : ładowanie go w kolejne stresujące miejsce : hotel, inni ludzie niż ci, których zna itp. mogą tylko pogorszyć jego kondycję psychiczną. Bo jeżeli Kiler jest po prostu psem niepewnie-dominującym to wystarczy mu ktoś z energia wrony i nie będzie problemu. Jeżeli pies trafi do kogoś, kto nie jest prawdziwym behawiorystą to się zmarnuje, bo dostanie etykietkę „nienaprawialnego”... Bezczynność w psim hotelu i oczekiwania na pomoc polskiej wersji Cesar'a Millan'a będą źle na niego wpływać. Szkoda też, że Kiler nie miał okazji dołączyć do psiej paczki. Jeżeli nie jest „trzepnięty” i to tylko ludzie źle go etykietkują, to psia paczka potwierdziłaby to natychmiast.


    ps. Kaganiec na twarz odbiera mu siłę– nie może użyć swoich narzędzi → zębów, więc odpuszcza.To całkiem logiczne zważywszy, że on może być niepewnie-dominiujący (nie jest prawdziwym liderem , więc nie walczy, kiedy odbiera mu się siłę żebów)

    Proponuję obejrzeć occinek THE DOG WHISPERER z JonBee
    [URL]http://www.youtube.com/watch?v=IjLDQmgYd-s[/URL]
    [URL]http://www.youtube.com/watch?v=Is_E0q1jsAE&feature=related[/URL] - to był pies definitywnie dominiujący, którego kaganiec nie powstrzymywał ...

  2. Wrona moim zdaniem najbardziej prawdopodobne są w przypadku Kilera problemy neurologiczne (zaburzenia hormonalne też są realne... czasem są widoczne gołym okiem – zmiany skórne itp.). Wczoraj z VitisVini „rozwijałyśmy temat” zaburzeń hormonalnych, których pewnie nie można ot tak wykluczyć ale dziś rozmawiałam z vetką, która przypomniała mi, że przecież przeszłość psa jest nieznana i bardzo możliwe, że doznał on kiedyś jakiegoś urazu głowy (może ma jakiś guz, który wpływa na nagłe zmiany temperamentu?), i że zwierzęta -jaki ludzie- miewają choroby psychiczne...

    Równie dobrze Kiler może być psem wymagającym "tylko" bardzo asertywnego opiekuna, jak i psem z guzem mózgu, więc... dopóki nie zostanie zdiagnozowany jest zupełnie nieadoptowalny.

    „Specjalista od rasy” nic nie wskóra bez pomocy VETA SPECJALISY, który na podstawie wyników badań określi co jest problemem psa; czy to jest tylko problem behawioralny, czy sprawa znacznie bardziej złożona... Przeczytaj ten artykuł z padaczkowej strony i zwróć uwagę na to, że stres-a zmiana środowiska i opiekunów to jest stres- sprzyja występowaniu zaburzeń...

    Uwierz, że niezależnie od tego ile kosztować będzie hotel i jak bardzo starać się będzie behawiorysta, to jeżeli problem jest gdzie indziej, to po dwóch miesiącach pies nie zdiagnozowany poprawnie i tak zostanie uśpiony, czy to w Polsce czy to we Włoszech.

    Bardzo fajnie jest ratować porzucone zwierzęta po przejściach ale sama „miłość” nie wystarczy, trzeba mieć jeszcze środki, dostęp do informacji i praktycznych specjalistów. Ratowania psa „za wszelką cenę” bez sprawdzenia czy nie ma np. jakiegoś guza mózgu jest działaniem pozornym i nieodpowiedzialnym → stwarza zbyt duże zagrożenie

    Na fm pies z kulawą nogą nie odniósł sie do artykułu -co mnie nawet nie dziwi- pojawiła sie tylko informacja o tym, że hotel to 6 stówek miesięcznie... spoko ale 6 stówek nie rozwiąże problemu i nie odpowie na pytania co jest nie tak z psem

    VitisVini : w powyższym wyjaśniłam dlaczego uważam, że jeżeli nie jest się w stanie choćby próbować zdiagnozować Kilera → osoby, które mają zamiar zbierać pieniądza na hotel i behawiorystę dla niego powinny także zastanowić się nad medycznym źródłem problemów z Kilerem ←pies -moim zdaniem- powinien zostać uśpiony.

    Oczywiście jeżeli chcący go uratować zafundują mu znającego się na rzeczy veta będą wiarygodni i wtedy warto byłoby się dorzucić...

    Trzeba zrobić kosztorys i określić czy zafundowanie psu pomocy faktycznie jest realne, bo jeżeli ma chodzić tylko o bulenie za hotel, to to nie ma najmniejszego sensu.

  3. ok . ale tam kupę miejsca zajmuje pisanie o błędnych wynikach badań...

    Jutro tu zajrzę :) Szkoda cholera... Prawdę mówiąc kiedy pierwszy raz czytałam, że psrawiał problemy przemkneła mi przez myśl opcja "a może to neurologia" ale to, że u Wrony było inaczej (okazuje się wpływ zmiany środowiska tez jest istotny ... stres u psa np... ), to odetchnęłam z ulgą ... trzeba przeczytac to co jest dostepne i poprosić o bardzo dokładny opis zachowania Kilera. To jest potrzebne po to, żeby wiedzić z czym się idze do specjalisty (o ile to w ogóle nastąpi). Znowu to powiem, przepraszam : ale ten pies to duże ryzyko, w które trzeba zainwetować... Uważam, że nie wszyscy muszą być chętni do dalszego inwestowania ... do jutra

  4. No właśnie i teraz dochodzi znowu sprawa kasy ...

    tak na szybko to może być zaburzenie [URL]http://en.wikipedia.org/wiki/Thyroid_hormone[/URL] , to zaburzenia ma 3 "warianty" :
    [URL]http://www.newmanveterinary.com/Hypothyroid.html[/URL]

    może chodzić o zaburzenia pracy/hormonów tarczycy, pojęcia nie mam kto, czy i za ile robi i wyczerpująco opisuje/diagnozuje takie badania i czy w ogóle to jest u nas możłiwe ...

    czytam artykuł do którego link wkleiłam post wcześniej i dochodze do wniosku, że ratowanie tego psa będzie sztuka dla sztuki - przepraszam ale diagnostyka jest tak złożona, że po pierwsze : czy mamy u nas specjalistów od tego zagadnienia i po drugie : pochłonęłaby kupę kasy...

  5. koszt badania BAER to jakieś 270 zł...

    jest 3ka specjalistów, którzy się tym zajmują (mają świeży sprzęt i metodologię)

    [URL]http://www.dogomania.pl/threads/214312-Badania-słuchu-i-genotypowanie-polskich-Dogo-Argentino?p=17597604&viewfull=1#post17597604[/URL] - to tak przy okazji - kontakt do specjalisty w BAER

    [URL]http://www.canine-epilepsy.com/thyroiditisbehavior.html[/URL] - powodów tego zachowania może być kilka - link z artykułu o pigmencie

  6. Wrona on może mieć SOA (sudden-onset aggression) inaczej "rage syndrom" , a to jest sprawa neurologiczna. Jezeli to jest to, to tego psa powinno się uśpić.

    Może być głuchy albo prawie głuchy czyli mieć spory uszczerbek słuchu, do tego zaburzenia hormonalne, on jest kastrowany ? bo nie pamiętam. Atak po wybudzeniu jest typowy, dla psów niesłyszących albo mocno niedosłyszących ale głuchota nie musi być sprawą decydującą. Przydałby się diagnosta...

    pisałam o SOA w podsumowaniu o znaczeniu pigmentu u psów z wielką białą łątą i wkleiłam tam linki do artykułow na ten temat
    [URL]http://www.dogomania.pl/threads/214332-Dlaczego-PIGMENT-JEST-TAKI-WAŻNY-dla-Dogo-Argentino-→-podsumowanie?p=17599849&viewfull=1#post17599849[/URL]

  7. Chima

    Zazdroszczę Ci optymizmu

    Nie każdy widzi, że słaby pies jest słaby !

    Nie tnie się wszystkich psów !


    W ostatnim zdaniu jest coś z czym niechętnie ale jakoś tam mogę się zgodzić... ostatecznie
    Przy okazji retorycznie : o co chodzi z brazylijską Filą w Polsce ??? Jak przeglądam fora, to coraz częściej mam wrażenie, że nie ma dla kogo hodować w Polsce Fil. To nie jest rasa na polski mental i polskie warunki. Zauważyłeś ile fil ląduje w schronach ? Ludzie totalnie nie radzą sobie ze specyfiką tej rasy. Cholera po co hodować jak istnieje bardzo realne zagrożenie, że z powiedzmy 8 szczczeniąt 4 w ciągu pierwszego roku będą szukały nowego domu...
    ?



    Tak sobie myślę, że jeszcze nie wiem jaką decyzję podejmę w najbliższej przyszłości... Może nawet nie będę psa rejestrować w polskim ZK... Tak czy inaczej pocieszam się, że do zdjęć zawsze mogę kleić mu uszy taśmą ;)




    (Boże dzięki za photoshop...)




    Ps. jakbym nie zdążyła zajrzeć nadgm przed świętami to ŻYCZĘ CI SPOKOJNYCH ŚWIĄT :x-mas: !!!(nieznoszę tego upierania się na „wesołych”... zaliczyłam paręwtop z „wesołych” z ludkami, którym ostatnio jak to się mówi„chomik umarł” i już z „wesołymi” nie wyskakuję...)

  8. Zakaz był od 15 lat i po prostu był. To tyle co do tego, że obowiązuje od 15 lat... (ktoś kogoś z niego rozliczał??? litości. )

    Ja jak zwykle przez przez pryzmat dogo (ale i nie tylko) : sformułowanie w stylu „człowiek zawsze i wszędzie bawi się w boga”, to idealny grunt dla rozwoju relatywizmu, a relatywizując nigdzie nie dojdziemy. Przykład hodowli zwierząt jest wyjątkowo czytelny i oczywisty : hodując zwierzęta (i to w czystości rasy) hodowcy podejmują decyzję o selekcji, która jest naturalną, nieodłączną częścią hodowli → trzeba uważać jak się dobiera argumenty, bo idąc tym torem rozumowania usypianie głuchych szczeniąt jest „zabawą w boga”... Oddzielmy spory dotyczące ludzi od sporów dotyczących zwierząt, bo zrobimy cyrk.

    Patrzę na polskie dogo i w tej chwili z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że psy z trzema przydomkamisą DA, cała reszta to jakieś jedno wielkie i straszne nieporozumienie. Straszne, bo tzw hodowcy pojęcia nie mają jak słabe mają psy → zaczynają pracę na dogo-popłuczynach, więc w życiu nie wyhodują Dogo Argentino. Zakaz u części sędziów, którzy już dziś pojęcia nie mają czym jest Dogo Argentino (przecież te dogo-popłuczyny ktoś pozwala legalnie rozmnażać → kto ? → sędziowie, którzy zamiast wywalać je z ringu przyznają im championaty), spowoduje promowanie przez nich na ringach poprawnych politycznie → nie ciętych dogopodobnych koszmarów. I żeby było jasne : nie chodzi o to, że pies z naturalnymi uszami jest be, bo tak i już → chodzi o to, że ludzie, którzy nie mają pojęcia o tej rasie chcąc być „fajnymi” będą wyżej oceniać psy z naturalnymi uszami nawet jeżeli te będą karpiowatymi krowiarzami, będą porażająco różowe i będą wyglądać jak popłuczyna po Dogu Argentyńskim, a nie Dog Argentyński. Dlaczego jestem taka pewna ? Dlatego, że mamy w Polsce suki, tzw hodowlane, które z Dogo Argentino mają wspólnego tyle co pornografia z erotyką i tylko pozornie i dla kogoś o intelekcie ameby ta różnica może być „subtelna”.

    Dzięki temu zakazowi hodowcy, których największym osiągnięciem jest wypracowanie własnego wschodnio-europejskiego krowaistego typu dogo zaczną dyktować wszystkim na około jak ma wyglądać Dogo Argentino. Okaże się, że hodowcy-nieudacznicy zaczną wieść prym tylko dlatego, że ich dogo-popłuczyny mają naturalne uszy... Witaj w dogo koszmarze...

    Ale rzecz jasna : prawo jest prawem i trzeba je szanować... na terenei kraju, w którym obowiązuje.

  9. Obiektywnie uważam, że hodowla psów w czystości rasy jest wynaturzeniem (stąd tyle nękających poszczególne rasy schorzeń genetycznych). Ale jeżeli mogę bez naruszania obowiązującego prawa hodować rasowe psy, to mogę hodować je w tradycji, która związana jest z utrzymywaniem danej rasy (przecież zwolennicy kopiowania nie chcą zezwolenia na handel mastifami tybetańskimi jako rasy mięsnej, aż tak bardzo tradycja nas nie kręci). Cięte uszy są jedną z -typowych- cech rozpoznawalnych wielu ras, pozwalających przypisać konkretnego osobnika do jego rasy, a skoro tak hodowcy i właściciele psów wystawowych, oraz pracujących powinni mieć prawo samodzielnie decydować o tym czy uszy chcą ciąć czy nie. Psom wystawowym, bo każda rasa ma swoją estetykę, a pracującym, ze względów praktycznych.

    Przepis w aktualnie uchwalonej formie jest bublem podobnym do „listy ras niebezpiecznych”, (najgorsze, że wszyscy doskonale zdają sobie z tego sprawę) i tym samym obraża -choćby moją- inteligencję.

    Ps.
    Prawo jest prawem i należy go przestrzegać – to jest jedna rzecz.
    Drugą jest mój (i rzecz jasna nie tylko) pogląd na temat tego prawa.
    I ogólnie rzecz biorąc niezależnie od tego co starają się nam wmówić różnej maści „środowiska” ustrój, w którym (przynajmniej oficjalnie) żyjemy pozwala na wyrażanie emocji i opinii wszystkim, którzy mają chęć wyrazić swoje zdanie. „Równowaga w przyrodzie” polega na tym, że niezależnie jak skrają opinię wyraża jedna strona, opinia drugiej może być inna o dokładnie sto osiemdziesiąt stopni. I to jest zupełnie normalne, ponieważ każdy ma prawo do swojego zdania :)

    Dlatego raz jeszcze wyrażam swoją opinię : konstruowanie bubli, których jedyną "ofiarą" padną hodowcy RASOWYCH psów, w imię "walki z okazleczaniem zwierząt" jest poronione.

  10. Uwaąsz, że cięcie uszu jest złe, ok, przyjęłam to do wiadmomości
    Ja uważam, że cięcie uszu w przypadku wielu ras jest nieodzowną częścią hodowli/posiadania psa danej rasy.
    Ktoś ma ochotę nazwać to okaleczaniem , jego prawo. Tylko, że wiesz, wilcze pazury też się usuwa... i nikt się tego nie czepia. takich "drobiazgów" jest wiele...

    Jedno co mnie razi najbardziej to jakaś taka dziwaczna tendencja to przypisywania sobie przez przeciwników kopiowania "etycznej racji" , która z ich oponentów czyni potwory.
    To jest słabe, bo sama przyznałaś, że nie uważasz kopiowania za bestialstwo.
    Twój sposób rozumowania kwalifikuje kopiowanie jako "okaleczenie", więc nasza "polemika" opiera się o sematykę i to, że twoja jest inna od mojej, że twoim zdaniem twoja definicja/smemantyka, którą stosujesz daje ci prawo utrzymywania, że masz rację zabraniając wszystkim myślącym (stając po stronie zakazujących) inaczej niż ty, cięcia uszu ich psom, choć w opariu o ich (i moją) semantykę i definicję, mówiącą, że cięcie uszu nie jest okaleczeniem, a standardowym zabiegiem w przypadku okreśłonych ras, nie ma się nad czym zastanawiać i o co kłócić.


    Jak napisałam : prawo należy szanować i trzeba go przestrzegać. Po prostu można rejestrować psy w krajach, w których zakaz cięcia nie obowiązuje :)

    Jakby co chętnie pogadam ale najwcześniej jutro, bo musze odejśc od kompa :) do następnego :)

  11. wiesz co... naprawdę przepraszam, bo nie chcę wyjść na jędzę ale sposób w jaki ujmujesz temat trąci infantylizmem , a ja nie trawię infantylizmów. Piszesz, że jesteś młoda - to cudowne :) - ale musisz się zdecydować czy masz okrelśone zdanie i środki, żeby go bronić (wiedzę/argumenty/szerszy obraz sytuacji) czy nie. Szanuję prawo każdego człowieka do samodzielnoego stanowienia o sobie i wygłaszania opinii, nawet jeżeli chodz tylko o wygłoszenie opinii, która nie koniecznie opiera się o jakiekolwiek meritum. Przyzwyczaiłam się, że niektórzy mają zdanie i bronią go, bo tak i już . Ale bardzo cię prosze na przyszłość : nie wyskakuj z infantylizmami. Postaraj się być rzeczowa i konsekwentna, to będzie nam się ciekaiwj rozmawiać :)

  12. To jest dokładnie to samo co zmuszanie mnie, żebym za jakiegoś pana iksińskego płaciła z moich podatków jego alimenty. a ja w nosie mam dzieci pana iksińskiego i jego alimenty. jak pan iksiński nie płaci, to niech prawo wymusi na nim by zaczął płacić -> niech prawo nakazuje i egzekwuje "by zgłosił się na ochotnika" i kopał rowy. zmuszanie mnie, do płacenia za jego "podejście do życia" jest nadużyciem

  13. Moja "prewencyjna" odpowiedź jest podsumowaniem wszystkich argumentów obrońców zakazu cięcia. Wszystcy wiedzą, że przepis ma moc sflaczałego balonu ale bronią go w imię walki z okrucieństwem wobec zwierząt, co moim zdaniem jest idiotyzmem. Ten przepis mialby sens, gdyby skonstruowany został w taki sposób, że chroni większość psów. a w tej chwili dotyczy mniejszości : psów rasowych

  14. Poza tym zawsze dziwi mnie skąd u niektórych oburzenie na cięte uszy, a brak oburzenia na obowiązkowy wymóg przeświwtleń na dysplazję w rasach nią standardowo zagrozonych

    i na koniec : nie napisałam, że "rasy są debilne", napisałam, że jest obleśnym relatywizmem, brak walki o zaprzestanie hodowli ras, których istneinie wiąże się z ciągłym cierpieniem z powodu chorób je nękających. Cięte ucho jest twoim zdaniem złe, a dlaczego nie jest zła hodowla jamników i ridge'ów (ridge bez pręgi się usypia, wiesz zdrowe psy usypia się, bo nie ma ich komu sprzedać... może już się to zminia) ??? Dlaczego nie gromisz hodowców zajmujących się rasami o tak wąskiej i zmęczonej puli genetycznej, że ciągle coś im dolega ?

  15. Ptaszki ćwierkają, że są plany przeniesienia DA do ras myśliwskich. Intrygujące jest to jak do takich zmian odniesie się ZK. Czy dogo będą obowiązywały próby pracy (jak gończe polskie i wyżły) ? Jeżeli tak to pies z naturalnymi uszami zawsze będzie narażony na to, że świania rozerwie mu ucho. Dogo zawsze były cięte, ponieważ jest to rasa wciąż użytkowa.
    Mamy w Polsce wiele idiotycznych przepisów np. Listę ras niebezpiecznych... Ten o zakazie kopiowania jest kolejnym bublem. Żaden dersairz nie zawaha się swojego pseudo AST'a ciąć. Tylko hodowcy nie będą mieli prawa tego robić. W tym rzecz

  16. Nie mam nic przeciwko polemice

    Powiem szczerze, że kompletnie nie uśmiecha mi się prewencyjne obrywanie po głowie czyli nie pozwolenie mi na hodowanie psa, którego fizjonomia nie odbiega od tradycji rasy (cięte uszy) w ramach prewencji przed "znęcaniem się", do którego wstępem i symbolem ma być kopiowanie. Skrajnie nie jara mnie odpowiedzialność zbiorowa

    Poza tym dogo to nie sznaucer :shake: inna estetyka :diabloti: Nikt nie ma zamiaru obcinać dogo koncówki kręgosłupa, to fetysz sznaucerowców :oops:

    Pies rasowy jest wynaturzeniem, jego rasowość o tym decyduje.
    Jeżeli chce się bronić dobra zwierząt i chce się być etycznym i "etycznie" zabrania się kopoiwania, to bronienie dalszej hodowli wielu ras jest obleśnym relatywizmem.
    Skoro nie wolno w imię dobra zwierząt kopiować uszu, to należy też zakazać hodowli np. :
    jamników (kręgosłup)
    mopsów, pekińczyków, buldogów francuskich i angielskich (oddychanie)
    owczarków niemieckich (ruszają się tak jakby miały porażenie nerów, wyllądają jakby ich tylne kończyny nie były sprawne, no i ta wszechobecna dysplazja...)
    Bedlingtonów (nerki - chorubsko wyhodowane debilnym inbreedem)
    cocerów (uszy)
    shar-pei (często to co dzieje się w ich skórnych fałdach woła o pomstę do nieba)
    Ridgeback'ów (pręga jest skutkiem genetycznej mmutacji i grozi poważnym urazem kręgosłupa i kalectwem psa)
    i wielu, wielu innych ras ...
    tyle ode mnie w temacie sensowności i etycznych podstaw zakazu cięcia uszu.

  17. Problem „jakości” polskiej kynologii dotyczy wielu ras i to jest oczywiste. Ja piszę o tym przez pryzmat rasy, która MNIE fascynuje i siłą rzeczy w kwestie ogólne wplatam wątki przypisane do dogo :oops:

    Zareklamowałeś ;) Poczytam na fm co pisze się o zakazie kopiowania...

    Pewnie znasz moje zdanie : DA z falującymi (naturalnymi) uszami to nie DA. Dogo Argentino musi mieć cięte uszy, inaczej nie wygląda jak przedstawiciel swojej rasy :-(

    Ale cóż : prawo jest po to by go przestrzegać. Skoro jakimś cudem udało się „ekologom” przepchnąć zakaz kopiowania, to żywię nadzieję, że nie uderzy on tylko i wyłącznie w hodowców → czyli nie skończy się na tym, że od 1go stycznia 2012 nie będzie można wystawiać psów urodzonych po terminie 31 grudnia 2011 i kopiowanych po tym czasie... I tyle. Temat urwie się na upupieniu niektórych hodowców :angryy:

    Jak wiadomo nadzieja jest matką głupich... :placz:

    Osobiście oczekuję :diabloti: od „zielonych” aby w zorganizowanych trójkach tropili :diabloti: ten rodzaj niegodziwości na ulicach naszych polskich miast :diabloti: i zgłaszali każdego psa z ciętymi uszami policji :diabloti:, bo być może urodził się po 31 grudnia 2011... :diabloti: Inaczej ich bój o zakaz kopiowania to farsa i sposób narozładowanie frustracji :diabloti:


    Istnieje możliwość rejestrowania i wystawiania psów za granicą, tam gdzie zakaz kopiowania nie obowiązuje.

    Poza tym : po co płacić na ZK kolesiów, skoro można finansować np. słowackie stowarzyszenie :)?



    Jestem zdania, że ZK rozsypie się prędzej czy później, bo praktycznie rzecz biorąc poszczególne osoby właściciele psów i hodowcy, czasem nawet ludzie nie związani ze ZK robią więcej i ZA DARMO dla poszczególnych ras niż ta organizacja... Związek po prostu sobie jest i ściąga kasę z osób do niego należących :diabloti:
    Mój ulubiony przykład : wkład ZK w nowe molosy w Polsce → brak. W kwartalniku związkowym, kiedy chodzi o grupę II możesz znaleźć coś o czarnych terrierach, ale o majorkach, CC, kanarach, czy dogo próżno szukać info. Może chodzi o to, że oni są za starzy :crazyeye: i pamiętają tylko rosyjski, a hiszpańskiego nie są w stanie się nauczyć :shake:... Cholera... może przegięłam... Może już wyszedł nowy numer, a ja go jeszcze nie mam ?… No nic, jak dojdzie do mnie najnowszy numer kwartalnika ZK „Pies” i znajdę w nim coś o nowych molosach, to odszczekam cały powyższy akapit :diabloti:













    Ps. a co Ty sądzisz o tym zakazie ?

  18. Chima : Ok, Ty widziałeś, ja nie ale ja krócej się dogo interesuję niż Ty :oops:

    Powiem tak : uważam, że obowiązujące u nas przepisy są pozbawione sensu.
    U nas psy dzielą się na pety i nie-pety → psy „na kolanka” i wystawowe.
    U nas zupełnie ignoruje się fakt, że pies wystawowy to nie to samo co pies hodowlany.
    U nas pies wystawowy z odpowiednią ilością tytułów równa się hodowlany.

    A co z przeglądem hodowlanym :mad::mad::mad: ?!

    Są kraje, w których psy dzieli się na pety, psy wystawowe i psy hodowlane, bo każdy średnio inteligentny psiarz/kynolog zdaje sobie sprawę z tego, że :talker: czasem bardzo słabe psy „świetnie się wystawiają” dzięki zdolnym handlerom , a bardzo dobre „źle czują się na ringu i nie chcą się wystawiać, bo NIE” i tracą tym w oczach sędziów, i że wystawa to „show”, które nie decyduje o wartości poszczególnych zwierząt. A o wartości poszczególnych zwierząt decydują przeglądy hodowlane.

    Tak więc są kraje, w których psy z tzw „wadami umaszczenia”, wszystkimi tymi „obrączkami” na ogonach i „łatami” na grzbietach i wszelkimi innymi wadami umaszczenia wynikającymi z przebijania koloru przez łatę są używane w hodowli (retorycznie :shake: dlaczego różowość, która ze zdrowo rozsądkowego punktu widzenia [znaczenie pigmentu] jest znacznie bardziej nipożądana nie jest uważana za wadę :shake: ?!?!?!), ponieważ są skubańko dobrymi przedstawicielami swojej rasy i wielką szkodą byłoby eliminowanie ich krwi z planów hodowlanych : tak wychodzi z przeglądu.Te psy nie biorą udziału w „show” (przecież jest powód, dla którego mamy zwykłe wystawy i wystawy klubowe, które powinny być -i czasem są- takim przeglądem), nie są pokazywane, bo nie są „bialutkie”, a w „show”, zwłaszcza w wykonaniu niektórych naszych sędziów liczy się biel ponad zdrowy rozsądek :mad: ...

    Biel jest w tej rasie fetyszem wykorzystywanym przez niektórych hodowców, którzy bazują na niewiedzy zwykłych „Kowalskich”. Zwykłemu Kowalskiemu wbija się do głowy, że dogo może być dogo tylko wtedy, kiedy jest śnieżno białe,że dogo zawsze są białe i nic poza bielą się nie liczy. A to jest koszmarna bzdura. Ponieważ z dwójki idealnie białych i prawidłowo wybarwionych (tęczówki, powieki, fafle, nos, poduszki) rodziców może urodzić się szczenię z tzw „łatą” na głowie, grzbiecie, czy obok ogona i to jest normalne i się zdarza, bo takimi prawami rządzi się genetyka. I nawet stopień pigmentacji skóry rodziców niczego nie przesądza. Z „łatami” u dogo jest dokładnie tak samo, jak ze słuchem → nigdy nie wiesz kiedy, może zdarzyć się, że urodzą się szczenięta z uszczerbkiem słuchu i nigdy nie masz gwarancji, że w danym miocie nie pojawiąsię szczenięta z „nadprogramowymi latami”. Po prostu : takich psów się nie pokazuje ale to nie oznacza, że one się nie rodzą (na YT mozna ogladac filmiki z takimi -nie polskimi- psami).

    U nas niektórzy argentynowcy kreują rzeczywistość, w której tylko biel jest warta każdej ceny, nawet białej łaty sięgającej fafli i nosa → stąd ta skandaliczna różowość na twarzach wielu dogo.

    Bo u nas nie istnieją przeglądy hodowlane.
    U nas są tylko „show” i mental, który niektórym pozwala obnosić się z „BOB” w wyniku pokonania „aż” dwóch innych przedstawicieli rasy, zdobyty w pipidowie u sędziego z przypadku, z takim samym triumfem, jak gdyby był to tytuł Zwycięscy Rasy po pokonaniu ponad pięćdziesięciu (a czasemi więęęcej dogo) u sędziego sędziującego te psy od 30 lat w Argentynie czy Hiszpanii. Fakty są takie, że przynajmniej kilka polskich psów, których wystawowe osiągnięcia MOIM ZDANIM są dziełem przypadku, ewentualnie wyjątkowo pomyślnego zbiegu okoliczności, nie miałoby szans na dopuszczenie do rozrodu gdyby funkcjonowały u nas przeglądy hodowlane... Ponieważ przeglądów nie ma wystarczy kilka wystaw i nie jest ważne czy masz prawdziwego, zapierającego dech w piersiach dogo, czy jakąś bladą dogo-galaretę możesz być hodowcą...

    Przy takim niskim poziomie świadomości „Kowalskich” choćby na temat specyfiki umaszczenia DA, każdy kit jest do wciśnięcia.

    Nie ma nic złego, w tym, że na świecie są hodowcy -i chwała im za to- używający w planach hodowlanych „wadliwie (czyli niezgodnie z wzorcem) umaszczonych” dogo. Ci ludzie po prostu doskonale wiedzą, że przepisy, które nie pozwalają im pokazywać na wystawach psów z kolorem na tyłku są tylko przepisami, które nie pozwalają im pokazywać psów z kolorem na tyłkach i niczym więcej. Gdyby hodowcy mieli hodować tylko na psach, którym tytuły wedle własnego widzi-mi-się przyznają sędziowie, często g o rasie wiedzący, to dogo już dawno przestałoby być dogo (piję najbardziej do naszego podwórka).

    To, że w każdym miocie potencjalnie może pojawić się jedno, dwa, czy trzy szczenięta z umaszczeniem niewystawowym, niezależnie od maści rodziców, jest „wliczone w ryzyko”, w specyfikę umaszczenia dogo. Wywalanie z hodowli świetnych zwierząt tylko ze względu na to, że nie można pokazywać ich na wystawach jest -moim zdaniem- idiotyzmem. Oczywiście fanatycy bieli ponad wszystko, nie wstydzący się różowych dogo, będą zawsze obrzucać błotem hodowców myślących w szerszym kontekście i będą wciskać -nie świadomym istoty rzeczy- ludziom kity o tym, że nie wolno używać w hodowli „łaciatych” dogo → dlaczego ? nie wiem ale na pewno wymyślą jakiś „sprytny” powód...

    Grunt, że kiedy do wszystkich dojdzie -a nie przestaję żywić nadziei, że to kiedyś stać się musi- że wymogi wystawowe to jedno, a wartość hodowlana to drugie, skończy się tak irytująca mnie dziś tendencja niektórych hodowców do generalnego wciskania kitów :placz:

    Wiedza, znajomość zagadnienia -nietylko umaszczenia!- i rozsądek są kluczem do mądrej hodowli i niechce być inaczej :diabloti:;)



    Znasz moje zdanie na temat wzorca DA → jest przestarzały, nie odnosi się do faktów (ustaleń genetyków). Jeżeli zdarzyłoby się tak, że mamy i u nas -nie tylko np. w Hiszpanii- mądrych hodowców, którzy rozumieją, że show, to jedno, a wartość hodowlana psów, to drugie (na co ja osobiście bardzo liczę) to trzymam za nich kciuki

×
×
  • Create New...