Jump to content
Dogomania

Floral

Members
  • Posts

    30
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Floral

  1. Witam serdecznie, Pół roku temu przygarnęłam 4-miesięczną suczkę w typie owczarka szwajcarskiego. Niestety, po kilku dniach zauważyłam u niego przykre objawy. Szybko okazało się, że szczeniak choruje na parwowirozę. Długie leczenie poskutkowało - aktualnie mam zdrową i niesamowicie kochaną przyjaciółkę. Kilkakrotnie spotkałam się z informacją, że u psów u których została wyleczona parwowiroza bez podania surowicy (a tak było i z moim psem), mogą zostać jej dawcami dla innych zwierząt. Czy ktoś mógłby mi pomóc, podając więcej informacji na ten temat? Czy rzeczywiście taki pies może być dawcą i czy może nim być do końca życia? Czy jest możliwość wpisania takiego psa na listę dawców surowicy w razie potrzeby pomocy innym? Kogo mogłabym poinformować o takim fakcie, lub gdzie poszukiwaniu są dawcy? Będę bardzo wdzięczna za pomoc. Wiem, jak dużo stresu wiąże się z chorobą naszych pupili. Wiem również, że trudno dostać taką surowicę w Polsce i zdarza się, że nie jest ona dostępna w ogóle. Z góry dziękuję i pozdrawiam, Floral
  2. Bardzo dziękuję za odpowiedź. Jeśli chodzi o charakter mogę pisać o niej w samych superlatywach. Jest niezwykle karna i posłuszna. Odkąd jest u mnie nigdy nie załatwiła się w domu (wyjątkiem był okres parwowirozy, gdzie maluch nie miał szans poradzić sobie z biegunką) i nie niszczy rzeczy (tu też wyjątek: pierwsze dłuższe pozostawienie psa w domu, ale nigdy później się to nie powtórzyło). Niezwykle szybko uczy się podstawowych komend i pewnych rutynowych zachowań. Przywiązana jest do wszystkich domowników, jednak gdy wychodzę zostawiając ją z kimś, pies obumiera... Nie ma ochoty na zabawę, a podczas tych kilku godzin nieobecności leży w jednym miejscu. Jeśli chodzi o inne zwierzęta, to z moim kotem nie ma większych spięć (prócz zazdrości). Śpią razem na kanapie i piją ze swoich misek, jednak gdy tylko zaczyna się gonitwa, pies zazwyczaj kończy z podrapanym nosem. Psów się boi i zawsze się jeży na widok tych nieznajomych - ale nie wyjawia agresji. Jest raczej uległa. Na spacerach to pies z nosem przy ziemi - nie latwo mi było skupić uwagę psa na słuchaniu. Niestety nie wiem jak z BOS'ami, ale może warto przeczytać coś, skoro jest szansa na te geny :smile:
  3. Witam serdecznie, Swoją obecność tutaj zawdzięczam przygarniętemu ze schroniska kilka miesięcy temu szczeniakowi (bardzo dziękuję Wszystkim Dogomaniakom, którzy dali mi tą możliwość). Adoptując ją, nawet nie zastanawiałam się nad tym w jakim jest typie rasy. Z początku podejrzenia padały na mix huskyego (siostra-bliźniaczka suni miała jasnoniebieskie oczy) i goldena (jasny, kremowy nalot na karku i w okolicach uszu). W krótkim czasie pies wyrósł na pięknego wilczura. I stąd moje pytanie: czy rzeczywiście jest szansa, że w tym białym ciałku płynie krew BOS'kiego? Jako wielbiciele, hodowcy i posiadacze z pewnością będziecie mogli ocenić prawdopodobieństwo, dlatego też proszę o pomoc :) Zdjęcia z czwartego i siódmego miesiąca: [URL="http://imageshack.us/photo/my-images/801/porwnaniep.jpg/"][IMG]http://img801.imageshack.us/img801/8509/porwnaniep.jpg[/IMG][/URL] I siódmy miesiąc, cała sylwetka: [URL="http://imageshack.us/photo/my-images/838/201108311643.jpg/"][IMG]http://img838.imageshack.us/img838/8670/201108311643.jpg[/IMG][/URL] Dziękuję za odpowiedź :)
  4. Te niebieskookie maluchy są zachwycające. Pewnie szybko znajdą właścicieli.
  5. Mała jest zdrowa. Odetchnęłam z ulgą już pełną piersią. Wenflony zdjęte. Zostały mi dwie dawki gentamicinu, więc jeśli byłyby komuś potrzebne, chętnie je odstąpię. Lychee już wykąpana, najedzona i wygląda na szczęśliwą. Teraz będzie na lekkostrawnej diecie i powoli wprowadzę suchą karmę.
  6. Właśnie mam godzinną atrakcję słuchania piszczącego gumowego kurczaka. Mała czuje się rewelacyjnie - powoli wprowadzam jedzenie, bo biegunka pojawia się już bardzo rzadko i ciężko ją nawet biegunką nazwać. Jest pełna wigoru, ciągle głodna i bardzo uparta. Przez głodówkę na razie nie ma mowy o dobrych relacjach kot-pies. Gdy tylko staruszek wchodzi do kuchni, Lychee robi wielką awanturę. Wczoraj miała robione badania krwi - jest już lepiej, wygląda na to, że będzie się tylko poprawiać. Dzisiaj pewnie je powtórzymy. Mała strasznie schudła, co mnie martwi, ale to tylko kwestia czasu aż zniknął te wystające kości. Nie jest jeszcze do końca zdrowa, ale nie mam wątpliwości, że za kilka dni będzie już świetnie. Póki co, chodzi w dwóch wenflonach (jeden na przedniej łapie, który przez wymęczone żyły wytrzymał bardzo krótko i jeden w tylnej). Mam nadzieję, że będzie można je już dziś zdjąć, bo przydałaby się Lychee porządna kąpiel :)
  7. Nie wiem czy dobrze zrozumiałam, ale czy to oznacza, że krew nie może być przechowywana? Z rozmowy w weterynarzem zrozumiałam, że surowica może być przechowywana w lodówce, dlatego pytam :) Mała nie wymiotowała, choć pożarła wczoraj 1/3 puszki. Miała co prawda biegunkę, ale wygląda to o niebo lepiej. Powoli zaczynam się uspokajać. Moja sunia wciąż zaczepia kota. W zabawie podgryza go i goni, co zazwyczaj kończy się kocim krzykiem, fukaniem i zadrapaniami. Mam nadzieję, że za kilka tygodni odpuści sobie takie napastowanie staruszka :) Dla mnie ogromnym zaskoczeniem jest to, że nie sięga do kociej miski. Kilka razy zdarzyło się przymierzać do niej, jednak nawet gdy chwyci za chrupki, wypluwa je gdy zwracam jej uwagę (nawet nie muszę podchodzić). Jest niesamowita.
  8. Mała dostała komplet kłucia i kontynuacje antybiotyku + kroplówka, a do tego witaminy. Badania krwi nie są złe, aczkolwiek gorsze niż ostatnio - Lychee ma anemie. Cały czas jest radosna i niesamowicie głodna - dziś ma próbę jedzenia. Właśnie dostała łyżkę puszki PURINY i myślałam, że odpadnie jej ogon ze szczęścia. Za jakiś czas dostanie kolejną - dziś pójdzie 1/3 puszki i zobaczymy co powie na to jej żołądek. Trochę mnie martwi, że nie chce już przyjmować kroplówki - wierci się, zrywa i trudno jest jej podać cokolwiek dożylnie. Jutro powtórka badań krwi i tak naprawdę wszystko zależy od tego, jak dziś zachowa się organizm.
  9. No to informacje z dziś: Lychee jest bardzo radosna i żywotna. Godzinę musiałam ją uspokajać, bo weterynarz radził by nie forsowała się. Zaczęła jednak wymiotować żółcią, więc zaraz znów do weterynarza. Wczoraj nie dostała leku przeciw wymiotnego, więc na razie się nie martwię. Mała wciąż jest na głodówce i do wtorku pewnie jeszcze będzie. Biegunki brak, wychodzimy co godzinę-dwie na siusiu. Pewnie odezwę się po wizycie u weta.
  10. [quote name='tusinka22']cały czas trzymam kciuki za ślicznotkę, Floral masz może zdjęcie razem z sunią?[/QUOTE] Nie robiłam zdjęć - jedyne takie miałam cyknięte przy odbiorze małej od tripti. Więc pewnie je ma :)
  11. Mi weterynarz powiedziała, że biała jako ozdrowieniec będzie mogła dać surowicę - nie wyjaśniała mi jednak dokładnie jak to działa. Zapytam jednak jutro, czy mała jak wyzdrowieje będzie mogła być źródłem surowicy dla maluchów, które mając parvo nie mają objawów. Dziękuję tripti za informacje o boliłapce - postanowiłam tam leczyć małą i jestem niesamowicie zadowolona z tego jak ją prowadzą. Mam do niej jakieś 20 minut drogi pieszo (aktualnie ze względu na stan Lychee, to kilka minut samochodem) więc z pewnością obiorę sobie ją na stałe. Weterynarz powiedziała, że choć dostęp w Warszawie do surowicy może być bardzo trudny, to lepiej szukać jej na forach adopcyjnych i pomagających psom (również dogo) - są większe szanse, że ktoś się zgłosi. Jeżeli pobiorą od Lychee surowicę, dam znać, że jest. Może warto by było zastanowić się nad kontaktem z innym weterynarzem i zapytać czy aby na pewno taka surowica nie pomoże.
  12. Pytałam o surowice u siebie - niestety nigdzie jej nie ma. Gdy mała wyzdrowieje, z pewnością będę mogła zostawić u weterynarza surowice, jednak domyślam się, że potrwa to jeszcze jakiś czas. Mała dzisiaj znów miała biegunkę, ale od wczoraj nie wymiotuje. Wygląda dobrze - jedynie jest osłabiona. Jutro zrobię jej badania krwi, a do wtorku weterynarz powinien ostatecznie stwierdzić na czym stoimy.
  13. Czuwam nad małą 24/7. Będę codziennie pisać co się dzieje na forum, bo niestety pod telefonem ciężko mi być. Skoro jeszcze u suni nie było objawów, szansa z pewnością jest duża. Choć szczerze mówiąc, miałam cichą nadzieję, że maluchy nie będą zarażone.
  14. Stan małej się pogorszył gdy byłyśmy u weterynarza. Zapewnił mnie, że nie ma się czym martwić - wyniki badań krwi są jeszcze lepsze nić wczoraj, choć Lychee słania się, ma biegunkę i wygląda jak ściereczka. Śpi wciąż pod kroplówką.
  15. Dobrze, że szybko sprawdzono sunię u Ciebie, tripti, bo można podjąć jakieś kroki. Moja obudziła się z werwą, merdającym ogonem, głodna (i jeszcze dziś głodna zostanie :) ) i piłką w zębach. Właśnie podałam ostatnią dawkę antybiotyku i podłączyłam ją do resztek kroplówki Na około 12:00 jadę z nią do weta. Teraz śpi...
  16. Z małą nie jest najgorzej. "Połyka" właśnie drugą kroplówkę, a za kilka godzin dostanie antybiotyk. Na widok znajomej twarzy lekko merda ogonkiem, a na kota patrzy szerokimi oczami. Dużo śpi, choć przed momentem zerwała się i odpięła kroplówkę. Jestem dobrej myśli. [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/135/20110526913.jpg/][IMG]http://img135.imageshack.us/img135/1544/20110526913.jpg[/IMG][/URL]
  17. Mam niestety złe wieści. Mała dziś w nocy dostała biegunki i wymiotowała - dziś rano poszłyśmy do weterynarza. Wykryto u niej parwo. Mała leży pod kroplówką, dostaje antybiotyki - przez najbliższe dni będziemy chodzić do weterynarza na codzienną kontrolę i komplet kłucia. Ma dobre badania krwi, wygląda a to, że są duże szanse, że z tego wyjdzie. Weterynarz prosił bym skontaktowała się ze wszystkimi, którzy mają psy, które kontaktowały się z moją Lychee - trzeba upewnić się, czy maluchy nie mają parwo. Raczej nie jestem pod telefonem, ale będę czekać, aż tripiti do mnie zadzwoni. Boję się, że kluski u niej mogłyby się zarazić. Trzymajcie kciuki....
  18. Biała została ochrzczona imieniem Lychee (Liczi). Pierwszego dnia stres zrobił swoje - podrygiwała przy każdym głośniejszym dźwięku i miała małą biegunkę. Na dzień dzisiejszy jest rewelacyjnie. Mała nie robi w domu, spokojnie chodzi na smyczy i nie zagląda w miskę kotu. Oberwała raz od niego po nosie, ale teraz grzecznie wylegują się razem na balkonie. Jest skora do zabawy i wygląda na zrelaksowaną. Szkoda tylko, że chętniej wraca do domu, niż z niego wychodzi a w pobliżu tutejszej kliniki weterynaryjnej ucieka gdzie pieprz rośnie :) [URL="http://imageshack.us/photo/my-images/862/minij.jpg/"][IMG]http://img862.imageshack.us/img862/8248/minij.jpg[/IMG][/URL] [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/841/minidog.jpg/][IMG]http://img841.imageshack.us/img841/4393/minidog.jpg[/IMG][/URL]
  19. Strasznie mi przykro z powodu Abi. Szczególnie współczuję Malvie, która niesamowicie się postarała... tripti: Jak czuje się biała? Masz może już jej aktualne zdjęcia? I czy mała była już szczepiona? Ja wciąż czekam na wizytę przedadopcyjną. Mam nadzieję, że szybko znajdzie się ktoś chętny do odwiedzin.
  20. Co do białej, ja już się zdecydowałam - czekam tylko na wizytę przedadopcyjną i znak, kiedy będę mogła zabrać małą :) Rozmawiałam wczoraj z Natalią i mam cichą nadzieję, że już w ten weekend formalności przedadopcyjne będą dopięte na ostatni guzik :)
  21. Tripti, mogłabyś mi podać swój np. adres e-mail bym miała kontakt z Tobą również poza forum? Jak ogólnie się czuje biała? Na kiedy planowane są szczepienia? Jeśli chodzi o Abi, to mam nadzieję, że szybko wróci do siebie. Czy mała ma zapewniony już DS u Uleczki?
  22. Mała jest zachwycająca! Cieszę się, że jest lepiej. Już nie mogę się doczekać, aż jej siostra zagości u mnie na stałe :)
  23. No dobrze, w takim razie wstrzymam się jeszcze i poczekam, aż mała będzie zaszczepiona. Jeśli chodzi o wizytę przedadopcyjną, powinnam się zgłosić do jakiejś konkretnej osoby? Co do zdjęć, będę za nie wdzięczna w ramach możliwości, choć oczywiście priorytetem będzie zobaczenia małej na żywo :)
×
×
  • Create New...