Jump to content
Dogomania

satia

Members
  • Posts

    27
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by satia

  1. dodam jeszcze, że skarbóiwka będzie ewentualnie podstawą do nałożenia kar, ale nie do zabrania zwierząt.
  2. [quote name='giselle4']wlasnie rozmawialam telefonicznie z mądra kobieta i powiedziala te same slowa Skarbowka[/QUOTE] a to nie jest tak, że żeby skarbówka miała się do czego przyczepic, potrzebny jest klient, który nie dostał ... nie wiem - paragonu, umowy kupna-sprzedazy itp? Klient może donieść, że nie dostał potwierdzenia transakcji. Przecież oni (handlarze) się nie przyznają do sprzedazy, powiedzą, że to ich własne psy i że nic nie sprzedają. Słuchajcie, chyba trzeba zejśc z oficjalnego publicznego forum z pomysłami...
  3. o ja.... właśnie doczytałam..... Boszszszszsz.... są jakieś narzędzia, żeby zrobić nalot i odebrać psy? Kto ma takie uprawnienia?
  4. [quote name='terierfanka']no to jak nie pilna, to może ja będę mogła :) bo na razie czasu u mnie zero, ale za tydzień, dwa może się polepszy :)[/QUOTE] oczywiście :) zważywszy, że mąz mi w weekend do W-wy wyjeżdża. Zazdraszczam zdjęcia (avatara?). U mnie właśnie koty są największym problemem. Pewna pani od tersury powiedziała mi, że najtrudniejsze są adopcje do domów, gdzie są koty. Ale szczegóły to na PW. Karwiany są b. blisko od Ołtaszyna (autem 3 minuty). Do rynku jadę jakieś 20 min. pozdrawiam
  5. [quote name='Klaudus__'][I]Ta Pani mówiła,że do Wrocławia ma 3 km (ale nie powiedziała od której strony :P :))[/I][/QUOTE] powiedziała, powiedziała... od południa :) Pani ma mętlik w głowie bo na oku kilka suniek i warunki dość wyśrubowane. Nie wie, czy przyjedzie w niedzielę, odezwie się niedługo tak czy siak. [sama odpowiem - nie taka strasznie pilna ta wizyta, bo 'pani' nie wie, czy w niedzielę się do suni wybierze, bo mąż 'pani' jeszcze nie wie, który piesek. Narazie się orientujemy. Ale zapraszamy DTowców, za jednym zamachem wizyta i doradztwo] :) pozdrawiam
  6. to ja ja, interesowałam się, istotnie. Ale nie pojechałam w tamte rejony, nici z wojaży. Pisałam Pipi na PW, w czym rzecz. Doczytałam o Lubisi, słodka sunia, rzeczywiście szkoda, że cisza w jej temacie. Ze względu na pozostanie na miejscu (tj. we Wrocku) rozglądałam się za psiołem lokalnie. Obecnie na horyzoncie przeprowadzka, wrócę do tematu psiołka za jakies 3 miesiące. Szkoda, że nie mieszka bliżej, byłoby łatwiej się z nią zapoznać, zaprzyjaźnić, przetestować mieszkaniowo/dzieciowo i kotowo. W tym ostatnim przypadku narazie muszę zapewnić spokój kotu, bo bardzo, biedny, chory, ledwo się rusza, a niemłody jest. Psa nigdy nie widział, szkoda mi go teraz stresować. Szczegóły napisałam Pipi. Będę miała mini ogródek za 3 miechy :) Za Lubiśkę kciuki trzymam. POzdrawiam i przepraszam za zamieszanie.
  7. Ciapek z moim młodym 6 l [nie udało się wkleić zdjęć]... link: [URL]http://picasaweb.google.com/makara.milosz/Ciapek[/URL]#
  8. Super wieści :) nie widziałam wcześniej wątku, zamieściłabym zdjęcia z "testu dzieciowego" z moim młodym, którego Diuna widziała i wie, że "aktywny". Pies dla dziecka aniołem był i chętnie współpracował w kwestii podawania/dostawania kości. Dziecioł głaskał i się tulił i psiołek nijak się nie denerwował. No to super, że piesioł ma dom :)))
  9. [quote name='diuna_wro']satia - przejdż do działu PRZYGARNĘ, załóż wątek, zaznacz, że wyłącznie z dt, podaj nazwę i specyfikę choroby synka, opisz co oferujesz psu, a czego wymagasz. Pamiętaj, że musisz psa/suczkę wysterylizować, podpisać umowę, zgodzić się na wizyty adopcyjne w Twoim domu. Zawsze możesz do takiego dt podjechać z rodziną, zapoznać się z psem itd...[/QUOTE] wiem, wiem, znam te procedury, zresztą od kociej strony działam podobnie. Naprawdę jestem zorientowana, działam na kocim polu, wiem, o co chodzi w życiu :) Sterylizuję, szukam domu, biorę na DT (choć ostatnio to było sporo temu i kot został). Jednego kota mam rasowego. Wszystkie kastraty itp itd. a jak mi Diuno, powiedziałaś w niedz. że trzeba mieć smyczkę - to ją nabyłam - i obrożę też... OK, z wizyt z synem zrezygnuję, jak będzie szansa, pójdę sama. a Jerzyka w schronie nazywali Pączusiem. Co do kosztów ew. psa hodowlanego - znam je, znam, tylko co do rasy z mężem się mijamy. Psa nie muszę miec na już.
  10. [quote name='ulvhedinn']Pytanie, czy to ma być pies-terapeuta, specjalnie szkolony, czy po prostu łagodny przyjaciel dziecka? Bo jesli to pierwsze, to najlepiej zgłosić sie do jakiejś fundacji, zajmujacej sie takimi psami, pomoga w doborze szczeniaka i szkoleniu. Jesli przyjaciel- to tez w przypadku kupna musi byc bardzo dokładnie dobrany szczeniak, z uwzględnieniem nie tylko jego zachowania, ale i psychiki rodiców. I owszem, mógłby być pies dorosły, ale zdecydowanie nie ze schroniska- raczej z doswiadczonego DT, czasem się takie ezzemlarze dzieciolubne trafiają ;) I najwazniejsze- musisz pamietać o jednym, cokolwiek by nie było, pies będzie musiał mieć "czas dla siebie", musisz nauczyc dziecko, że pies potrzebuje odpocząć, pobawić się sam, pobiegac, pospać. Piszę o tym dlatego, że widziałam juz udręczone psy, nie mające chwili wytchnienia. Pamietajmy, że np. psy terapeuci, pracujące z dziećmi zawsze po zajęciach maja czas na zabawę, na odpoczynek, praca z dziećmi dla psa jest mocno wyczerpująca.....[/QUOTE] ma był łagodny przyjaciel dla calej rodziny, włączając w nią 3 koty dorosłe. Dbanie o zwierzęta mam obcykane w kwestii kotów. Naprawdę. Kocham je bardzo i nigdy bym nie pozowliła, żeby w moim domu nie czuły się dobrze i bezpiecznie. Największą radością dla mojego gagatka jest to, że kot do niego przyjdzie na kolana po głaski. To aktywny chłopak, ale żadnej krzywdy zwierzętom nie robi. Nie zamęcza, nie zagłaskuje. a kto się zajmuje selekcją szczeniaków?
  11. [quote name='Basia1244']Sati! ja nie chcę na ciebie naskakiwać - jeśli chcesz zrobić coś dla psów ze schronu, to nie łącz tego z czymś dla domu. I na prawdę kupszczenię, wychowaj - będziesz miała przyjaciela - inaczej zrobisz sobie kłopot a schroniskowcowi niekoniecznie pomożesz. A Jeżyk był dziś na spacerku. I wcale nie płakał.[/QUOTE] :) za Jerzyka :) Płakał bardzo w niedzielę, jak poszłam do szczeniakarni, Boże, aż w domu się poryczałam na wspomnienie. Bo on już robił wszystko, żeby tylko z tej klatki wyjść, łapy mu się rozjeżdżały, skomlał jak dziki, płakał, piszczał, byleby tylko wziąć go stamtąd. Strasznie zrobił na mnie wrażenie, wczoraj się bardzo ucieszyłam, jak zobaczyłam go tam na trawce. ja nie mam do dziecka pomocy, wszelki czas spędzam z nim. bez babć cioc i takie tam. Jesli mogłabym pójśc do psów, to tylko z nim, samego go nie mam jak zostawić. Ciągam go ze sobą wszędzie. Pomyślałam, że skorto chodzę z nim na spacery, czemu ni mogłabym połączyć jednego z drugim. Nie mam swojego psa, może byłoby to jakies wyjście. Jestem normalna i bardzo wrażliwa na los zwierząt. Przekazuję swoją wrazliwość dziecku i myślę, że z powodzeniem, choć zespół apsergera sprawia, że dla całego świata to jest niegrzeczny bachor, tymczasem to jest autyzm w lżejszej postaci. Dziecko nie nauczy się nigdy norm społecznych, nie rozumie, co wypada, co nie. Ale w domu mam koty i zapewniam, że się z nimi przyjaźni i nie ma najmnijeszej formy męczenia kota. Kot przychodzi spać z dzieckiem, kładzie mu się na brzuchu i mruczy. Bardzo dbam o to, żeby dziecko było tak wrażliwe i dobre dla zwierząt, jak rodzice. Widzę, jak chce z tymi kotami współpracować....ale widziałam też, jak fajnie jest przytulic się do psa. Kot malutki jest, głaski lubi wtedy, gdy mu pasuje. Pies innym kompanem jest. Nie szukam dogoterapeuty w psie, tylko psa, który nie będzie się bał aktywnego dziecka, który zniesie naszą ośmiogodzinna nieobecność (szczeniak nie bardzo...? Pies bardzo szczekający zaraz nam postawi na nogi sąsiadów - czy nie?). Rozumiem, że macie pogląd na tę sprawę i dzięki za odzew i rady. Slucham ich, przyjmuje, po to się odezwałam przecież.
  12. [quote name='monika083'],jednak nie wiem czy sama bym zaryzykowala ,moze jestem zbyt przewrazliwiona ,bo siedze na watkach juz kilku psow ,oddanych z adopcji wlasnie z powodu warczenia na dzieci.[/QUOTE] dzięki Moniko. Pogadam dzis z mężem o tym wszystkim. A już się nastawiliśmy na dorosłego.
  13. [quote name='Basia1244']I jeszcze jedno - nawet psy dogoterapeuci pracują pod kontrolą opiekuna - nigdy same - i wykonują te zadania, których opiekun ich nauczył i których w danym momencie od nich wymaga - to jest szkolenie wychowanie praca . Nikt nie pozostawia tych psów przy dzieciach poza kontrolą opiekuna.[/QUOTE] Alez ja nie chcę chodzic na dogoterapię do schroniska!!!
  14. [quote name='diuna_wro']To ze mną rozmawialiście w niedzielę... Wg mnie wolontariat z dzieckiem nie wchodzi w grę, pomimo ze w biurze pracowników były w niedzielę ich dzieci i także one oprowadzały ludzi po budynkach. Ale na pewno Ci na to nie pozwolą, zresztą poznałam Twojego chłopczyka i widziałam, ze nie jest nauczony dystansu do nowych piesków, co niesie za sobą ryzyko pogryzień. Szczerze mówiąc nie podobało mi się, że pozwoliliście mu przykładać patyczek do grzbietu suczki, którą miałam właśnie na spacerze. Gdyby ugryzła, konsekwencje poniosłabym ja... [/QUOTE] Witaj dzięki za odpowiedź. gdyby wtedy sunia cos zrobiła temu dziecku, na pewno wzięłabym odpowiedzialność na siebie. Ale dzięki za info, rzeczywiście, nie zakazałam mu. Trzeba było od razy zwrocic uwagę, mądrego zawsze warto posłuchać :) Sunia jednak była miła i sama nie miałam do niej dystansu ;) To prawda, nie ma w nim dystansu, do nikogo zresztą :/ Tak czy siak żadnych psów na ulicy (pańskich czy bez) nie tyka, tego zakazu respektuje, jednak w tej konkretnej sytuacji uznał to, że stoimy i rozmawiamy bez zakazu dotykania psa, za info, że pies jest bezpieczny. w niedzielę byliśmy zobaczyć psy (cała rodziną). Wpadł mi jeden w oko, ale nie było go wczoraj, a nie zapisałam numeru. [quote name='diuna_wro']w tej dość wymagającej dla psa sytuacji (bo warunki są dość wyśrubowane: niech nie szczeka, niech jest terapią dla dziecka, itd.) jedynym rozwiązaniem wydaje się być szczeniak z hodowli danej rasy z zapewnieniem mu szkolenia w kierunku dogoterapii. [/QUOTE] nie nie, niekoniecznie. Nie to, że niech nie szczeka i będzie terapią. Psy szczekają wszystkie. Wszystko zalezy od danego osobnika - jedne bardziej inne mniej, jak ludzie ;/ terapii nie oczekuję już, po prostu kumpla dla wszystkich, ogona merdającego. Terapię będzie miał dziś, o 15;40, z psami. ale dziękuję. Chciałam cos zrobić dla schroniskowych psiołów, ale zewsząd głosy sprzeciwu. Na labradora nie mam warunków, kundelki mają przeszłość itp... Dzięki Diuna. Wiem, że wiesz, co piszesz. Dziś do psiołów nie poszłam, siedzę przy kompie. No i nie pójdę już.... A Pączusia chciałam wyprowadzic (Jerzego), ten starzec tak płakał...
  15. wybacz... ciężko prowadzić dyskusję. Nie jestem kretynką. Żadna bajka o Lessie. Wiem, co znaczy wziąć psa do domu i nie oddawac go do schronu. Dlaczego zakładasz, że jestem kompletnym ignorantem i nie wiem, że zwierzę to nie zabawka dla dziecka. Że ja, nie dziecko, będe psa wychowywać. Pzrecież nie poszłam na giełdę kupic słodkiego labka za 300 pln od handlarza. No dobrze, dyskusja spokojna jest niemożliwa. Miłoby było własnie dlatego zapoznac się z psem zanim go wezmę pod dach. Wolontariat to słowo z rozmachem, i tak nie moge tam byc codziennie, pracuję. Ale wtedy, gdy mogę, dlaczego by nie? Szukam psa, chciałabym też wychowac dziecko w dużej wrażliwości na psi los. On wie, co to jest schron, dlaczego tam są psy, dlaczego to jest dla nich zły los, dlaczego niektórzy ludzie są źli i oddają psy, bo się im znudziły. Wierzę, że nie narażam nikogo, byłam tam raz, dowiaduję się, co można, co nie, badam grunt i teren. Zapytałam tez tu o opinię i cenię sobie wyważone słowa. Nie wydali psa - nawet nie prosiłam - od razu zaznaczyli, że na teren schronu. OK. No dobrze, znam Twoje stanowisko, dziękuję.
  16. Moniko (pytam serio, masz pewnie większe doświadczenie) - a czy Twoim zdaniem nie jest lepiej wziąć psa dorosłego, o którym coś wiadomo - jak się zachowuje wobec innych zwierząt, ludzi, czy jest stabilny, czy nauczony zasad/czystości/komend/posłuszeństwa czy co tam jeszcze? Czy ze szczeniakami nie jest tak, że tak naprawdę to o nich ciężko orzec - co z nich wyrośnie, jaki mają charakter? To samo może dotyczyć szczeniaka - wyrośnie z niego gryzoń - zawadiaka i tez można zadac pytanie - co wtedy? Mieszkam w mieszkaniu, o dorosłym psie można powiedzieć, czy głośny, dużo szczeka, czy cichszy. Szczeniak może okazać się wszystkim, chyba że skupię się na konkretnej rasie. dzięki Moniko za ton spokojny i z góry dzięki za pomoc i dobre rady. (p.s. żeby nie było, że z kosmosu spadłam - niejedn kot u mnie był na DT, sama mam 3, wiem, co to pomoc zwierzętom i dożywotnia obietnica DS)
  17. dodam jeszcze, że w podzgorzeleckim schronie Borysa nam wydano na 2 godz na spacer do lasu. Fakt, że przyjechaliśmy konkretnie do niego i miał z nami wrócić. Niestety, nie wrócił, ale ma dziś super DS.
  18. Basiu, nie mijam się w zeznaniach, tylko spójrz, co napisałam w pierwszym moim poście - że jeśli pies odnajdzie się w naszych relacjach, wejdzie do rodziny na stałe. Jesli nie - przynajmnije będzie miał wyprowadzenie. Nie bądź napastliwa, ja nie jestem. Słucham uwaznie Twoich racji. a czemu bajki o spacerach z psem po Osobowicach? Zaraz obok jest las osobowicki - komu by to zaszkodziło? A takiego Jerzego na spacer? Psioł wywala podwozie od pierwszego głasku. a czemu przy dzieciach ostrożna z adopcjami? Wada? Dyskwalifikacja?
  19. właśnie dlatego prosiłam o radę osoby tam przebywające - o wydanie psa, o kórym cos wiadomo, którego ktoś zna, o którym można orzec, że jest spokojny. Pies był na smyczy, nie uciekł. Na takich zasadach. Zwyczajnie chciałam wziąć psa (na DS), którego mogłabym poznać i zobaczyć, jak się dogadują z młodym. Taki oto pomysł. Ciężko wziąć ze schronu psa, którego nawet nie będę miała okazji trochę poznać. Nie podchodź tak krytycznie. Nie mam złej woli, wręcz odwrptnie. Tylko potrzebowałam rady kogos z wewnątrz.
  20. wiecie co... dopiszę się do wątku, bo jestem początkująca, może ktos mi pomoże ... Miałam jechac obejrzeć Lusię z białostockiego, ale nici z wyjazdu. Siedzę na zwolnieniu lekarskim z dzieckiem, bo powoli wyłazi z choroby, a jako że mieszkam niemal obok schroniska na Osobowicach, postanowiłam w niedzielę i wczoraj odwiedzić schron i dowiedzieć się, jak można powyprowadzać psioły na spacery. W niedzielę poszłam z mężem i dzieckiem (rozmawiałam z jedną wolontariuszką, wypytałam o możliwości, może jest tu wśród Was), a wczoraj (wotrek) poszłam tylko z dzieckiem. Dziecko nie jest zbyt grzeczne i juz musiałam się tłumaczyć, czemu taki jest (zespół Aspergera) i czemu z dzieckiem... Spotkałam jedną wolontariuszkę, śliczną młodą panią :) To ona pokazała mi co nieco jak poruszać się po schronie i dała Ciapka na spacer, potem Wielkiego mądrego rudzielca, pięknie reagującego na komendy, spotkałam staruszka Pączucia, znanego tu jako Jerzego (co za psioł! od niedzieli ciągle o nim myślę!) No a potem się zaczęło, wolontariuszka znikła mi z pola widzenia i dopadła mnie pracownica schroniska. Dostało mi się za przychodznie z dzieckiem, za branie dużych psów... Żeby nie popadac w niełaskę starałam się być miła i przytakiwałam, bo chcę tam jeszcze iść... Myślałam w ogóle, że w ramach spaceru z dzieckiem, pójdę, wezmę psioła na 2 godziny do lasku osobowickiego; dziecie i pies będą mieli spacer, a jak zobaczę, że obydwaj dogadują się, to psioł wejdzie do rodziny na zawsze. Po wczorajszym nie wiem, czy to ma sens... rzeczywiście, gdyby nie wolontariuszka, nikt by mi nic nie powiedział, nie pomógł... Ja jeszcze nie wiem, jak się poruszać po tym schronie, liczyłam na pomoc i na to, że ktos się ucieszy, że sa chętni do wyprowadzania psów... z dzieckiem poszłam celowo. Nie mam swego psa, chciałabym integrować dziecko z psami i uczyć zachowań, a dwa - wyczochrać jakiegoś psoira, żeby mu milej było. dziecko moje chodzi na dogoterapię od 4 lat. psa muszę miec takiego, co wytrzyma tego gagatka i nie zje mi kotów w domu. nie wiem, co mam sądzić o tej sytuacji wczoraj. Podpowiedzcie - może rzeczywiście nie ma sensu brać dziecka (6 lat), a czy są szanse na wzięcie poza schron psa na spacer? pekinkę fotografowaliście na zewnątrz... Tymczasem mi zaznaczono wyraźnie, że tylko na terenie schronu mam być. pozdrawiam, lekko zdezorientowana (acz pełna dobrych chęci, może się przydadzą)
  21. a czy to ta sunia jeszcze w niedzielę siedziała ostatniej klatce w szczeniakarni?
  22. Może to o mnie chodziło, że w połowie września pojadę i zapoznam się z sunią. Sęk w tym, że jestem z Wrocławia, prawdopodobnie pojadę w odwiedziny do rodziny rozsianej pod Białymstokiem (swoją szosą dramatycznie więżą psa na łańcuchu całe życie :/ ). Pomyślałam, że pojedziemy poznać sunię, ale z tej pozycji nie mogę obiecać, że Amor trafi :) Mieszkamy w mieszkaniu, tam dziecko i 3 koty, nie wiem, czy piesek nie będzie wył godzinami z tęsknoty, jak będziemy w pracy, czy z kotami się nie pozjada, czy nie zawarczy na dziecko, więc pytań wiele. Być może po prostu piesek przyzwyczajony do wybiegów będzie się w mieszkaniu męczył. No nic, Evita mi podała info, jak mogę pomóc narazie (czekam na magiczny koniec miesiąca), a we wrzesniu - jesli sunia nie znajdzie domku - pojedziemy się poznać :) O ile urlop mąż dostanie. Niestety, za daleko, zeby wypaść na weekend ot tak... :/ A jeszcze zapytam, czy jest bardzo bezlitosna dla sprzętów domowych? :razz:
  23. a czy można orzec, jak ona reaguje na dzieci (takie ot, przedszkolaki hałasliwe) i na koty? A szczególnie na jedno i drugie w zamkniętej przestrzeni typu mieszkanie? Ja wiem, że masz małe mozliwości sprawdzenia tego, ale a nóż i dwa widelce...
×
×
  • Create New...