Jump to content
Dogomania

monic jabłuszko

Members
  • Posts

    47
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by monic jabłuszko

  1. Proszę o zmianę tytułu wątku: [h=3][URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/180641-LUCJAN-vel-TEDDY-kaukaz-trzy%C5%82apek-ju%C5%BC-od-roku-poza-schroniskiem"]LUCJAN vel TEDDY kaukaz-trzyłapek już od roku poza schroniskiem[/URL][/h]na: [h=2][IMG]http://www.dogomania.pl/forum/images/icons/icon7.png[/IMG] LUCJAN vel TEDDY kaukaz-trzyłapek już od trzech lat jest szczęśliwy[/h] Pozdrawiam i dziękuję.
  2. U Lucjana wszystko w porządku. Żyje sobie spokojnie, jest zdrowy. Na wiosnę znowu go ostrzygłam jak co roku ale obecnie całe futerko już odrosło. Dwa tygodnie temu został wykąpany razem z moim drugim psiakiem. Zaszła dość istota zmiana w psich relacjach. W czerwcu zupełnie niespodziewanie odszedł mój ukochany leonberger Julian. Dostał skrętu żołądka, przeszedł bardzo poważną operację, miał wyciętą śledzionę. Rano po narkozie obudził się ale potem mimo przeprowadzonej reanimacji odszedł na zawsze... To wszystko nie mieściło mi się w głowie. Postanowiłam zsocjalizować Lucjana z drugim leonem Morisem. Na początku walczyli ze sobą, Moris jednak jako młodszy i pełnosprawny zdominował Lucka. Wreszcie panowie zawarli rozejm i żyją w jako takiej zgodzie. Mają gorsze chwile ale ogólnie nastąpił kolosalny postęp w porównaniu z tym jak było kiedyś. Teraz wychodzę z domu, a oni zostają razem zupełnie wolni. Jak wracam radośnie mnie witają cali i zdrowi. To jedyna dobra nowina jaką mogę podzielić się po stracie Juliana.
  3. Witam serdecznie, długo nie pisałam o Lucjanie ale już informuję, że wszystko u niego w porządku. Jest radosny, pełen energii i mam nadzieję, że jest mu dobrze. Otwiera się na ludzi - wielkanoc spędził w hotelu dla zwierząt, poznał właścicieli do których przylgnął, nie wykazywał oznak agresji, ochoczo reagował na polecenia. Zastałam go tam w dobrej formie, zupełnie innej niż jak go tam zawoziłam. Lucjan przestał już bać się samochodu, teraz przed nim siedzi, wpatruje się ale ma problem żeby do niego wejść - potrzebuje wsparcia żeby dostać się do środka. Uwierzył, że nikt go nie wywiezie bo zawsze wraca. Pokonał także lęk i sam wszedł do domu, przeszedł przez traumatyczny dla niego kojarzący się ze schroniskiem korytarzyk, zwiedził pokój i kuchnię. To naprawdę wielkie postępy jak na niego - wcześniej ze wszystkim były straszne traumy i trzeba było stawać na głowie żeby np. wsiadł do auta. Lucjan dalej goni moje leonbergery i wszystkich za płotem. Jest bardzo silny - wyłamuje sztachety w płocie, robi podkopy, usiłuje wyjść pod furtką. Widząc jak idę na spacer z leonami nie chce zostawać sam na działce - rozpoczyna wspinaczkę po siatce do góry - muszę interweniować żeby sobie nie zrobił krzywdy. Zabrałam go na "przegląd techniczny". Pan doktor który amputował mu łapę, patrzył z niedowierzaniem ale i z dumą na miśka jak ten ochoczo kroczył na swoich trzech łapkach do przychodni. Wszyscy w poczekalni jak zwykle wpadli w popłoch na widok Lucia. Obcięte zostały pazurki, wyczyszczono gruczoły, zrobiono morfologię - wyszła dobrze. Lucjan ma zaburzenia łojotokowe skóry i trzeba go teraz w miejscach zmienionych na skórze myć specjalnym szamponem. Obecnie ma obcięte futerko, wygląda jak owieczka i od razu wygląda młodziej. Został długi ogonek i łepek. Z racji wilgotnej aury Lucjan stale jest mokry, obtoczony ziemią i jest mu widocznie z tym bardzo dobrze, gdyż namiętnie leży na deszczu. Podczas burzy następuje szybka ewakuacja do budy. To mądry, posłuszny psiak, przyzwyczaił się już do naszych zwyczajów i żyje zgodnie z rytmem naszego życia. Muszę go pochwalić - nie załatwia się do swojego kojca, wszystkie potrzeby zanosi w głąb działki. W nocy pełni wachty na działce - wtedy rządzi i wszystkiego pilnuje. W dzień w większości odsypia nocne ekscesy.
  4. reksio7 nie wiem ile arthroflex kosztuje u weta bo nie kupowałam, podobnie w sklepie. Kupuję na allegro tam jest najtaniej. A kurze łapki gotuję dla psiaków w całości. Przyzwyczaiłam je do jedzenia takich kostek od maleńkości, obecnie daję im gardziele w małych kawałkach, które sobie chętnie gryzą-ale gardziele są smakołykiem, a nie na stawy. Jak gotuję łapki to daję psiakom do picia tę wodę w której je gotowałam, woda jak ostygnie zamienia się w galaretkę. Masz też do wyboru tabletki, proszek ale ja wolę syrop.Bardziej opłaca się kupno dużego opakowania arthroflexu. Naprawdę polecam Ci wypróbować.
  5. Myślę, że podając Lucjanowi arthroflex dbam szczególnie o jego stawy. To bardzo dobry syrop z tabletkami się nie spotkałam. Dobry pod względem działania na stawy, podaje się go najpierw w dawce leczniczej potem w dawce podtrzymującej i mniejszej. Każdy weterynarz mi go poleca w tej sytuacji, nie jest tani-500ml kosztuje ok. 140 zł ale warto. Inne preparaty trzeba podawać w większych dawkach pomimo, że są tańsze to jest to mniej opłacalne. Moim leonbergerom jak dorastały gotowałam na stawy kurze łapki, które zjadały z ochotą. Syrop nie smakuje Luckowi dlatego dodaję mu go do jedzenia albo wypija z kefirkiem lub jogurtem. Natussiaa nie widzę sensu wklejania Lucjana na tym wątku. On się nigdzie nie wybiera. Wreszcie się odnalazł i jest szczęśliwy. Poczytaj proszę wcześniejsze posty z wypowiedziami forumowiczów na ten temat. Pozdrawiam
  6. Obecnie jada karmę dla psów ras olbrzymich-seniorów. Niestety Lucjan jest dosyć wybredny jeżeli chodzi o karmę, woli świeże mięsko, nabiał, suchym chlebkiem nie pogardzi ale już warzywek nie dotknie. Odnośnie karmy na stawy to jest tyle sprzecznych opinii na temat firm i ich produktów, że doszliśmy do wniosku aby podawać mu karmę stosowną do wielkości i wieku. Ona także zawiera w składzie składniki wspomagające stawy. Nacisk kładziemy na preparaty pomagające utrzymać stawy w dobrej formie stąd Lucjan pije arthroflex-pije jak go dostanie np. kefirku lub jogurcie albo dodany do jedzenia, inaczej mowy nie ma żeby chciał go połknąć.
  7. [quote name='ANETTTA']czy on ma szanse pozostac tam gdzie jest ???[/QUOTE] Lucjana nikt nie wygania, może sobie tu spokojnie żyć, najważniejsze żeby było mu dobrze. Jest dla nas ważny i traktowany jak nasze leonbergery, jest członkiem naszej rodziny. Zuzliku ja również się cieszę, że ty się cieszysz, że Lucio jest u mnie i że wreszcie to wiesz i kojarzysz!
  8. Krople dwa opakowania podarowałam i zawiozłam wczoraj tak jak obiecałam. Zobaczyłam wszystkie psiaki, Ewa oprowadziła mnie po całym terenie i każdego psiaka poznałam z osobna. Już na wejściu powitała mnie i mojego TZ Natalka, Ala i Sonia. W otoczeniu tych psiaków weszliśmy do domu, gdzie bytuje Marcinek. Tam poznałam Bartłomieja - niewidomego bernardyna, który przylgnął do mnie błyskawicznie, stanął murem i nie chciał się ode mnie odkleić. I tak dotarliśmy do naszego pacjenta Marcinka. Ma swój gabinecik w który mieszka. Zajmuje prawie ćwierć pokoju. Po wejściu spał ale zaraz obudził się, odwrócił i ochoczo do mnie przypełzł. Byłam dla niego obcą osobą, a on od razu doturlał się, całą mnie obwąchał i zaczął się przytulać. To samo z moim TZ - Marcinek tak się nim zainteresował, że posadził swoją pupę nie na ziemi ale na moich kolanach. Tak sobie siedział, TZ go miział po uszach tak jak uwielbiają wielkopsy, a on mruczał z zadowolenia. Marcin chodzi w kołnierzu z ligniny na szyi, oczy ma odkryte. Interesuje go otoczenie. Ewa zrobiła mu dwa zastrzyki, a on zaczął się użalać tak jak wcześniej pisała Roma. Użalanie ma formę monologu chociaż my w dwójkę dołączyliśmy się do dyskusji i wydając podobne dźwięki powstał nam dialog. Potem poszliśmy na spacer. Potrzebne są szelki bo psiak chodzi na smyczy ale smycz jest owijana na tułowiu na wysokości klatki piersiowej bo na szyi jest rana. Marcin radzi sobie jak chodzi, nawet ochoczo pokazuje dokąd chce pójść. Musieliśmy uważać żeby nie podreptał do stawu bo zawsze ciągnął w jego kierunku. Widać, że ma martwą sierść - jest taka jakby zniszczone włosy po iluś źle zrobionych trwałych ondulacjach - zostały takie przerzedzone resztki. Wszystko do wycięcia i wyczesania. Nie ma już żadnego nieprzyjemnego zapachu od Marcinka, oczka są jeszcze spuchnięte - wszystko świeże po operacji ale wygląda dobrze. Mnie nie przerażają widoki ran więc może trochę inaczej na nie reaguję. Wyjaśniam, że te skarpetki o które prosimy zakładane są na łapy Marcinka żeby nie drapał ran, a przynajmniej ich nie brudził jak chce drapać. Po spacerku położyliśmy Marcinka spać. Znajduję psiaka pozytywnie, ma dobrą opiekę Ewy - widać, że kobieta wkłada dużo serca w to co robi. Myślę, że wszystko będzie dobrze i psiak wyzdrowieje o ile zwalczy się lekami te wszystkie bakterie które w nim siedzą. Marcinek ma chęć do życia. Pomagajmy Ewie jak możemy zwłaszcza te wszystkie leki, opatrunki dla wielkopsa schodzą w ogromnych ilościach. Wiem co mówię bo sama mam trzy wielkopsy. Wspomnę jeszcze o Natalce - jest strasznie żywa, cały czas szczekała na nas i biegała dookoła, podobno chciała mnie kilka razy chapnąć bo kłapała pyskiem, próbowała od tyłu, ja tego nie widziałam ale Ewa z TZ mi powiedzieli. Nie dała się pogłaskać. Poza tym wszystkie inne psiaki to straszne przylepy. Widziałam Bogusia, bezpiecznie siedział w budzie - psiak który już też bardzo wiele przeszedł; był Tomasz z Magdą, Wąski, amstafka, Michał - jak zmieniłam jakieś imię to przepraszam ale wszystkie psiaki zobaczyłam pierwszy raz. Żyją tam sobie w domowej enklawie, w ciszy i spokoju w zieleni. Mają wielkie budy, zadaszone kojce, panuje kameralnia zupełnie inna atmosfera niż w schronisku, gdzie psiak siedzi przy psiaku. Obiecałam przyjeżdżać do psiaków, zwłaszcza do naszego chorowitka Marcinka żeby pomóc Ewie we wszystkim.
  9. Witam. Rozmawiałam z hurtownią weterynaryjną i mają te krople. Mogę je dziś zakupić i zawieźć do Anielina - mieszkam niedaleko. O ile to tam przebywa Baldur, jeżeli jest gdzie indziej to proszę o informację dokąd je zawieźć.
  10. [IMG]http://i55.tinypic.com/nl8vfb.jpg[/IMG] Tak Lucio wyleguje się na dworku w swoim lesie... U naszego pluszaka w rozmiarze XXL wszystko w porządku. Wypoczywa dużo na dworze jak na załączonym obrazku. W marcu kolejna osoba pragnąca pozostać anonimową dokonała wpłaty 100 zł dla Lucjana-zasponsorowana została duża butla arthroflexu by dbać o luciowe stawy i trzy łapki. Bardzo, bardzo dziękujemy za takie wsparcie dla wielkopsa Lucia. To naprawdę duża pomoc dla mnie przy posiadaniu takich trzech wielkoludów.Jeszcze raz serdecznie dziękuję za okazane serce dla psiaka.
  11. U naszego wielkopsa Lucjana wszystko w porządku. Codziennie sączy arthroflex ale żeby go wypił jak syrop to nie ma mowy. Pluje nim na wszystkie strony. Musimy stosować podpuchę i zawsze dodawać go do innego jedzenia. Powoli widać także plany wymiany futra, Lucio cały jest napuszony i zbite futrzane kłęby ciężko będzie wyczesać. Ale tak jest co roku, a ja czeszę przecież trzy wielkopsy. Jako ciekawostkę podam fakt iż Lucjan wydaje dźwięki takie jak foka. Codziennie rano jak obudzi się bo śpi w ogrzewanym garażu, przywołuje mnie właśnie tymi dźwiękami - on tu jest i czeka żeby do niego przyjść i wypuścić go na dworek. Acha chcę jeszcze napisać, że pewna Osoba o wielkim sercu w ramach prośby o pomoc w zakupie arthroflexu zainteresowała się losem Lucia i z własnej woli dokonała na niego wpłatę 100 zł. Osoba pragnie pozostać anonimowa. Bardzo, bardzo dziękuję za ten piękny gest dla psiaka. Zakupione zostały witaminki vitalic forte i inne preparaty do pielęgnacji i wzmocnienia kondycji miśka. Przy jego masie przelicznik każdej porcji jest dużo wyższy i wszystko znika bardzo szybko. Pozdrawiamy wszystkie kochane Ciocie i Wujków którzy zaglądają do Lucjana.
  12. Nie znam tej organizacji ale fakt iż psy wyjeżdżają do Niemiec mnie nie zachwyca. Myślę, że Lucio jako go ładnie nazwała CoolCaty ma swój dom tu gdzie jest dotychczas. Ma swój teren, swój kojec, swoją budę i swoje człowieki którym ufa bezgranicznie. Nie potrzebuje wypasionego domu. Nie toleruje obcych - nie ma szans żeby kogoś wpuścił na działkę - rzuca się z zębami od razu. Nie toleruje innych psów - taka sama reakcja jak na obcych. Nie toleruje samochodu - ma paniczny lęk żeby wejść do środka - ucieka do kojca i chowa się w budzie. Wizyta u lekarza z którą związana jest jazda samochodem wymaga od nas wiele wysiłku. Psa trzeba na siłę włożyć do auta - ma taką traumę. Zauważyłam, że nie chce wejść nawet do domu. Boi się wąskiego korytarza - taki sam pokonywał w schronie, a potem był tam w szpitaliku. Najlepiej czuje się na dworze leżąc na ziemi. Dokonaliśmy kawał roboty żeby Lucio stanął na łapach psychicznie i fizycznie. Jeszcze rok temu leżał zrezygnowany w psiej depresji w schronie sam jak palec. Aśka25 zaczęła go przywracać do życia. Ja poznawałam się z Miśkiem w schronie prawie dwa miesiące zanim przyjechał do mnie na działkę. Potem akcja amputacji łapy i obecna walka o trzy pozostałe żeby były najdłużej sprawne. Wreszcie widać, że chce mu się żyć i mam nadzieję, że jest szczęśliwy. A to, że ma DT? Jak zwał tak zwał. Zabierając psa ze schroniska to zawsze wielka niewiadoma zwłaszcza w przypadku tak dużego, niesprawnego zwierza tej rasy. Przecież jest na liście ras niebezpiecznych. Wiele psiaków ma DT i zostaje tam do końca swojego żywota. Sam papier o adopcji nie gwarantuje psu szczęścia. Ile razy psiaki z adopcji wracają do schronu po kilku dniach? Dlatego, że ugryzą są od razu zwracane. W schronisku wisi napis, że adopcja psa jest adopcją na całe jego życie. Wiem, że Lucjan był już raz zaadoptowany. Po grudniowym wypadku jakiemu uległ na podstawie chipa skontaktowano się z jego właścicielem. Ale ten ktoś powiedział, że nie chce Lucjana i pies go nie interesuje. Nie chcę żeby taka sytuacja kiedykolwiek się powtórzyła. Lucjana nikt nie wygania, może sobie tu spokojnie żyć, najważniejsze żeby było mu dobrze. Jest dla nas ważny i traktowany jak nasze leonbergery, jest członkiem naszej rodziny. Kwestie biurokracji nie są najważniejsze. Chyba, że dla kogoś ważniejsze są papierki niż szczęście psiaka.
  13. Sama jestem bardzo zaskoczona tym zapytaniem i nie wiem o co chodzi. Nigdy nikt nie pytał o Lucjana z zewnątrz.
  14. Mamy wielką butlę [B]arthroflexu![/B] Podarowała ją dla Lucjana CoolCaty. To wspaniały prezent dla miśka na jego stawy. Rozpoczęliśmy kurację i codziennie psiak dostaje syrop. Strasznie mnie to ucieszyło, że można mu pomóc. Jestem ogromnie wdzięczna za ten prezent jaki CoolCaty nam podarowała. Dziękujemy razem z Lucjanem stokrotnie!!! :multi: :multi: :multi:
  15. Byłam dzisiaj w odwiedzinach u naszego maleństwa. Przywitał mnie bardzo radosny, mały piesek i jego przesympatyczna pańcia. Trafiłam na moment kiedy podobno wyszalał się z kotem Romanem i był bardzo spokojny. Leżał grzecznie w swoim koszyku na kocyku, ja go miziałam po główce i za uszkami, a on zachowywał się bardzo grzecznie, był spokojny i widać było, że jest mu dobrze. My oczywiście rozmawiałyśmy o nim. Wiem już, że obok kurczaczka lubi paróweczki - karmy nie jada. Wydawał mi się jeszcze mniejszy w rzeczywistości niż na zdjęciach - albo ja mam już zboczenie związane z wielkością moich trzech wielkopsów i patrzę teraz na normalnej wielkości psa nieco inaczej. To bardzo możliwe. Powiem wam, że psiak ma się dobrze, jest zadbany, szczęśliwy, radosny i to po takich przejściach. Myślę, że to zasługa jego Pańci - bo jego Pani ma w sobie wiele ciepła, dobroci i wielkie serce dla zwierzaków. Psiak naprawdę trafił w dobre ręce.
  16. [IMG]http://i51.tinypic.com/n8biq.jpg[/IMG] Lucjan trzyłapek - wielkopies prosi o pomoc w zakupie arthroflexu. Nie zapominajcie o mnie dogomaniacy!!!
  17. Tak się składa, że Aśka w zeszłym roku w lutym, zaczęła w schronisku zajmować się kaukazem z uszkodzonym nerwem promieniowym - Teddym obecnie Lucjanem. Psiak będąc zrezygnowanym powoli dzięki niej zaczął się zmieniać, powoli ponownie budził się do życia. Aśka rehabilitowała go, jeździła z nim do lekarza - słowem psiak nie czuł się już taki samotny. I nagle Aśka zniknęła... Wiem, że z przyczyn zdrowotnych ale potem nigdy więcej psiak jej nie zobaczył. I znowu wrócił smutek i rozczarowanie bo został sam. Zaczęłam przychodzić do niego od kwietnia i zastałam takiego wielkiego smutasa. Na szczęście dr Luiza wprowadziła mnie i poznała z miśkiem. Potem regularnie przychodziłam do niego w tygodniu, tak byśmy poznali się, by psiak czuł się przy mnie bezpieczny i mnie zaakceptował. Chodziliśmy na spacerki za 6 -tkę. Przynosiłam mu różne smakołyki, zabawki, nawet założyłam mu obrożę żeby poczuł się psem pełną gębą. Lucjan był spokojny, a to kaukaz, na inne psiaki reagował pozytywnie. Zabrałam go na spacer na neutralnym terenie tak by poznał moje dwa leonbergery, które powitały go z radością. Niestety Lucjan nie był do nich pozytywnie nastawiony i pokazał na co go było stać - pogonił je gdzie pieprz rośnie. Wtedy wiedziałam, że bez kojca sobie z całą psią trójką nie poradzę. Nasze spotkania z miśkiem trwały dwa miesiące, potem przyjechał do mnie na DT. Pomimo takiego czasu spędzonego wcześniej w schronie poznawaliśmy się z Lucjanem w dalszym ciągu. Teraz znam jego reakcje w stosunku do zwierząt, ludzi, na szczęście Lucjan ukochał sobie mojego partnera i patrzy na niego jak w obraz, a o to też się obawiałam. Ale leonów nie toleruje - za każdym razem jest wielka kłótnia, gdy tylko są razem. Lucjan dowodzi w stadzie jako najstarszy. Z perspektywy czasu widzę, że sytuacja powtórzyła się. Aśka zajęła się Kornelem, on nabrał do niej przekonania, powoli przyzwyczaił się, a ona mu zniknęła. Rozumiem, że ma kłopoty zdrowotne ale zwierzęta o tym nie wiedzą, one czekają na swojego opiekuna, tęsknią, a on nie przychodzi. To smutne, że taka sytuacja spotkała Kornelka bo on na pewno czeka na Aśkę. Sama widziałam go wiele razy przychodząc do Lucjana w schronie. Dobrze, że Ania bywa regularnie i nie znika. Myślę, że to bardzo ważne aby ktoś kto chciałby Kornela zabrać, zaprzyjaźnił się z nim w schronisku, poznał go jak najlepiej. Ważny jest też aspekt innych zwierząt zwłaszcza jak Korni ma coś wspólnego z kaukazem - patrz Lucjan. A Aśce życzymy z Lucjanem dużo zdrowia - kobieto wracaj szybko cała i zdrowa bo psiaki Ciebie kochają i na Ciebie czekają. :-)
  18. To cudna wiadomość, że psiak nie jest już w schronisku tylko u Ciebie nowa, tymczasowa opiekunko Pikusia. :multi: To piękny gest jaki zrobiłaś przygarniając tego trzyłapka, pomagając mu by doszedł do siebie po tym wszystkim co go spotkało. Ja również mam u siebie na tymczasie trzyłapka ze schronu - Lucjana, który w porównaniu z Pikusiem jest wielkopsem. Jakbyś potrzebowała albo miała ochotę zawsze możesz do mnie napisać to sobie pogadamy o naszych trzyłapkach ;) Pozdrawiam
  19. [IMG]http://i51.tinypic.com/2nhzy2b.jpg[/IMG] Bardzo dziękuję za pomoc w propagowaniu wątku Lucjanka. Serdecznie zapraszamy w odwiedziny. Tak misiu sobie stoi na swoich trzech malutkich łapkach.
  20. U Lucjana wszystko w porządku. Jak to miło, że ktoś odwiedził go chociaż wirtualnie. Psiak dzielnie zniósł amputację łapy. Doszedł do siebie dosyć szybko, podejrzewam, że za sprawą dobrej kondycji psychicznej w jakiej był. Dzielnie zniósł rekonwalescencję po zabiegu. Poza amputacją miał jeszcze wycięty guz wielkości śliwki na udzie i usuniętą zmianę skórną która nie chciała się goić. Po zabiegu nie miał sporej ilości futra, zyskał za to trzy duże szwy. Chodził w niebieskim śpioszku, dzielnie znosił wszystkie zabiegi jakie trzeba było przy nim wykonywać. Każdego dnia próbował dreptać, każdego dnia widać było jak cieszy się życiem. Patrząc na niego, jak sobie radzi z przeciwnościami nie raz zakręciła mi się łza w oku, że jest taki dzielny, tak o siebie walczy. Dziś pomyka czasami jak wariat, aż trudno uwierzyć, że trzyłapek potrafi tak pędzić. Nie można mu tego zabronić ale trzeba go przy tym pilnować. Nadal goni i szczeka na wszystko i wszystkich. Goni moje dwa leonbergery, które pomimo że są dwa i są tak samo duże jak on nie robią na nim wrażenia. W tym stadzie dowodzi Lucjan. Cieszy mnie fakt, że pomimo braku tej łapki psiak tak dobrze sobie radzi. Całe jego wielkie ciałko spoczywa teraz na trzech pozostałych, które są na wagę złota. U każdego wielkopsa bardzo ważne są stawy, zwłaszcza u tak dużych ras i psów starszych. Właściwe funkcjonowanie stawów bezpośrednio warunkuje prawidłową ruchliwość zwierzęcia, a to z kolei oddziałuje nie tylko na jego aktywność, ale także na codzienne, podstawowe czynności życiowe zwierzęcia jak np. pokonywanie przeszkód. Dotyczy to wszystkich psów bez względu na wiek, jednak u większych i starszych zwierząt staje się to niezwykle ważne. Ważne jest to w przypadku Lucjana, który do końca życia musi zażywać preparaty wspomagające stawy zwłaszcza jako trzyłapek. Lekarz zalecił stosowanie u miśka ARTHROFLEXU począwszy od rekonwalescencji po zabiegu. Niestety posiadając trzy wielkopsy nie starcza mi na wszystkie preparaty kasy. Staram się dbać o niego jak mogę najlepiej. Dostaje karmę z glukozaminą, witaminy, gardziele,warzywa, płatki. Zimą w nocy psiak śpi w garażu bo nie chce spać w swojej budzie - woli leżeć na śniegu. Jak obliczyłam miesięcznie moje psiaki i Lucek pochłaniają ok. 70 kg karmy. Jego pobyt na DT nie jest przez nikogo finansowany, kojec zrobiłam dla niego sama, budę zrobił mój partner, robimy to z własnej nieprzymuszonej woli. Nigdy nie prosiłam o taką pomoc robię to jednak dla Lucjana aby jak najdłużej był zdrowy. [B]Wszystkich którzy chcieliby pomóc i mają na to ochotę proszę o deklaracje i wsparcie na zakup dużej butli ARTHROFLEXU. [/B] Będziemy wdzięczni za każdą pomoc w tej sprawie. Kiedyś w pewien wieczorny,grudniowy dzień zobaczyłam Lucka po raz pierwszy po wypadku jak potrącił go pędzący kierowca i tak diametralnie zmienił mu życie. Nie mogłam o psiaku zapomnieć... dlatego jest tu u mnie, dlatego o niego walczę. Wiem, że w pewnych kwestiach sam sobie nie poradzi.
  21. Byłoby wspaniale gdyby ktoś ofiarował mu dom, tam mimo takich przeżyć psiak dużo szybciej doszedłby do siebie. Na szczęście jest młodziutki i szybko przyzwyczai się do faktu bycia "trzyłapkiem". Piszę tak gdyż sama zabrałam na DT z łódzkiego schronu psiaka - kaukaza Teddiego z uszkodzonym nerwem promieniowym w przedniej łapie. Na pewno wielu dogomaniaków go pamięta z zeszłego roku. To ogromny psiak który wpadł pod samochód, miał połamaną miednicę, tylną łapę no i ten nieszczęśliwie uszkodzony nerw powodujący brak możliwości czucia i stawania na przedniej łapie. Ale nerwu nie można było naprawić. Pozostawała tylko amputacja łapy. Chodziłam, pytałam ale każdy stwierdzał, że kaukaz na trzech łapach ??? Jak on sobie poradzi, jak będzie chodził? Jak w ogóle się utrzyma stojąc? Przecież jest taki duży i ciężki. A Teddy obecnie Lucjan potrafił tę łapę gryźć i lizać, gdyż jej zupełnie nie czuł. Zdecydowałam się na operację - przeżycie straszne przynajmniej dla mnie, pamiętam jak od lekarza do samochodu niosło Lucjana czterech facetów żeby go udźwignąć. I ta niepewność jak sobie teraz poradzi bez łapki? Dziś śmiało stwierdzam, że była to dobra decyzja. Lucjan mimo swoich 6 lat, wielkości i masy szybko doszedł do siebie. Na początku bardzo się męczył, często odpoczywał ale teraz jest coraz lepiej. Są dni kiedy biega jak wariat, naprawdę biega, a raczej kica ale robi to bardzo sprawnie. Nie można mu przecież tego zabronić chociaż trzeba na niego uważać. Zdarzają się także upadki niestety takie z wielkim hukiem. Taki psiak zawsze będzie wymagał więcej opieki ale jest kochany. Teraz na wagę złota jest jedyna przednia łapa, która całe to wielkie ciałko podnosi i stabilizuje. Od amputacji nie minęły trzy miesiące. O jego powrocie do zdrowia na pewno zadecydował fakt, że miał dokąd i chciał wrócić po operacji tu na działkę, gdzie dotąd przebywał, czuł się tu potrzebny bo on tu pilnuje. Pomimo braku łapy teraz to zupełnie inny psychicznie psiak niż wtedy jak miał wszystkie cztery ale był sam w schronisku. Rozpoczął nowe życie "trzyłapka". Zmieniła się ilość łap ale zmieniło się też jego życie. Myślę, że na lepsze bo widać, że jest szczęśliwy. Szkoda tylko, że nikt na dogo już nie zagląda na wątek Lucjana... Szukajmy domku dla Pitusia trzyłapka bo tam na pewno szybko dojdzie do siebie. Domku dobrego i odpowiedzialnego bo trzyłapek jako psiak ma troszkę inne możliwości poruszania. Nic poza tym. Kocha na pewno jak każdy inny pies . Jest taki młody i wszystko co dobre jeszcze przed nim. Pituś trzymamy za ciebie kciuki razem z trzyłapkiem Lucjanem.
×
×
  • Create New...