Tam gdzie on leżał ktoś pokruszył mu chleba, ale był nietknięty... Chyba piesek nie miał sił żeby wstać :( Swoją drogą jak można widząc psa w takim stanie zostawić go na pastwę losu? Ja przed 19:00 dzwoniłam na policje- powiedzieli, że przyjmują zgłoszenie i przekażą odpowiednim służbom, stałam tam i czekałam- powiedzieli, że poinformują Azyl i piesek zostanie zabrany, ale jak to zwykle u nich bywa- nie poinformowali;/ a najlepsze, że kiedy dzwoniłam ponownie o 19:30 już nawet nie odbierali z mojego numeru!!! Dopiero trzeba było odczekać, zadzwonić z innego numeru, opieprzyć i postraszyć to przed 20:00 podjechał patrol i dopiero wtedy raczyli zadzwonić po pana z Azyla. Tłumaczenie Pani policjantki podczas drugiego telefonu: "zapomnieli zgłosić... wszyscy jesteśmy tylko ludzmi..." Ehhh... taka smutna rzeczywistość :( Policjanci też nie byli zbytnio chetni do pomocy... mówili między sobą, że może pies śpi.. i jak wstanie to pójdzie do domu.. Może może może... A może wypadałoby zauważyć, że pies mógł być potrącony skoro nie wstawał, praktycznie się nie ruszał, albo skrajnie wyczerpany- policja jednak chciała przyjąć tą mniej dramatyczną opcje. Smutne jest także to, że stałam z tym pieskiem w sumie godzinę, w tym czasie na strefie przechodziło, przebiegało, przejeżdżało mnóstwo ludzi... I nikt nawet się nie zatrzymał przy nim... Kto wie czy on nie leżał tam kilka dni :( Dobrze, że już jest w schronisku- przynajmniej będzie miał pełną miseczkę i kąt do spania. Pomogę w ogłaszaniu go, oby mu się udało znaleźć domek na starość...