Wierzyłam,że odczyt i wpis do rodowodu stopnia dysplazji są wiarygodne, odczytane z matematyczną dokładnością. Będąc z suką na SGGW w W-wie przy okazji poprosiłam o wykonanie zdjęcia na dysplazję i wpis do rodowodu przez dr Narojka. Opis-dysplazja stawów biodrowych, wobec czego NIE wpisze do rodowodu. Ponieważ suka miała tam wcześniej wykonany rtg w kierunku dysplazji z opisem "stawy biodrowe bez zmian",także przez dr Narojka, porównałam obydwa zdjęcia-niczym się nie różniły, przejrzałam zdjęcia w internecie-nijak odczyt D nie pasuje do tego zdjęcia, no, ale może się mylę, suka jest po rodzicach z A, ale wszystko może się zdarzyć. Dla pewności poszłam zrobić powtórnie rtg w kierunku dysplazji w Łodzi, zostawiając rodowód, który wraz ze zdjęciem miał być wysłany do Wrocławia do dr Siembiedy. W otrzymanym rodowodzie wpis "stwierdzono normalne stawy biodrowe - A".
Dodam, że dr Degórska z SGGW, chirurg,ortopeda, stwierdziła kiedyś, że "nie ma w Polsce azjaty i labradora, które nie miałyby dysplazji"-czyżby wg tej tezy odczytywano zdjęcia w kierunku dysplazji? Rozumiem, może być różnica rzędu jednego stopnia w odczycie - ale z D do A, w przeciągu tygodnia?
Nie wierzę,że psy biegające, skaczące, zwinne-z odczytem stopnia D faktycznie go mają, gdyby zrobić zdjęcie gdzie indziej, byłyby wolne od dysplazji. Tylko - dlaczego to wszystko tyle kosztuje ?