Jump to content
Dogomania

Urwis

Members
  • Posts

    278
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Urwis

  1. Rodzice mają suczkę, mieszaniec średniej wielkości, sunia ma 15 lat. Ostatnio miała usuwaną listwę mleczną z guzkami. Niestety po operacji w okolicy sutków 4-5 zrobiło się paskudne zapalenie, powstał bliznowiec,cały szew został wycięty jeszcze raz, przy okazji wyłuszczono kilka małych guzków z drugiej listwy i ponownie zszyto. Szew już zdjęty,praktycznie wszystko było zagojone, tylko, że pod skórą zbierały się płyny. Wet zrobił dziurkę w brzuszku i wypuścił mnóstwo płynu spod skóry i brzuszek wrócił do normy. Problemem obecnym są spuchnięte 2 nogi - przednia i tylna z prawej strony. Przykładanie opatrunków z altacetem na noc niewiele pomaga - rano faktycznie noga była chudsza ale już po 1-2 godzinie wracała opuchlizna. Najpierw puchła tylko tylna nóżka teraz puchną dwie. Weci uważają, że to problemy krążeniowe po operacji i że sunia powinna dużo chodzić, bo takie gromadzenie płynów grozi wodą w płucach:cool1: Sunia nie chce chodzić, jest trochę osłabiona po tej operacji i widać że czuje się nieswojo na podwórku, robi co trzeba i rwie do domu. Miewa od czasu do czasu lekkie stany podgorączkowe,czasem troszkę drży ale przykryta kocykiem szybko wraca do normy. Ogólnie weci uważają, że jej stan po operacji jest niezły, gdyby nie opuchlizna, były idealny. Kiedyś już miała takie problemy po usuwaniu tłuszczaków z łopatki i stawu skokowego - też się płyny zbierały więc można powiedzieć, że sunia ma do tego tendencje - wtedy płyny były ściągane, rany przepłukiwane i z czasem wszystko wróciło do normy. Teraz w opinii wetów dziurawienie nóg nic nie pomoże - co się dało spuścić z brzuszka, zostało wypuszczone a te nogi ponoć wskazują na krążenie. Czy ktoś miał tego typu doświadczenia? Może znacie jakieś metody zmniejszania takich opuchlizn? Bo nie za bardzo wiemy co robić - ciągać ją siłą na spacery? Widać, że teraz nie sprawiają jej przyjemności... Pozdrawiam Iza
  2. Urwis

    Choroby bokserów

    Witaj, Anastazjo. Dziękuję za odpowiedź. Dopytałam jeszcze raz o to ostatnie rtg. Było z kontrastem i w znieczuleniu więc przyzwoicie - w przeciwieństwie do pierwszego parę lat wcześniej. Wyszło tak: dysplazji nie ma (!), narośla i mosty na 2 początkowych kręgach lędźwiowych i na ostatnim. Boksio teraz czuje się dobrze, ostatnio brał ibuprom 2 dni temu i odżył i zaczął jeść i normalnie funkcjonować. O Zeelu i Traumeelu S już przekazałam. Jeszcze mam pytanie - czy ten Traumeel nie nadałby się wspomagająco dla 15 letniej suczki, która po wycięciu jednej listwy mlecznej, wytworzeniu się bliznowca, ponownej operacji (wycięcie bliznowca), miewa lekkie stany podgorączkowe i zatrzymuje płyny w dwóch prawych nóżkach (po stronie usuniętej listwy)? Szwy już zdjęte,została jedna mała dziurka (przez którą wet spuścił mnóstwo wody z brzuszka) ale podobno ładnie się goi. Gdyby nie te nogi byłoby wszystko ok. Weci mówią, że krążenie jest słabe,dużo wycięli i pozamykali sporo naczyń i że musi się dużo ruszać. Sunia nie bardzo chce spacerować :( , fizjologia i do domu, zawsze tak ma kiedy jest osłabiona. opiszę jej przypadek dokładniej w dziale weterynarii, żeby tu się w boksery za bardzo nie wcinać. Może podać jej ten przeciwzapalny homeopat? Czy lepiej nie? Pozdrawiam serdecznie Iza
  3. Urwis

    Choroby bokserów

    [quote name='boksiedwa']:angryy: to tak na wstępie dla tego "mądrego" weta. [...] Co do jedzenie jeśli w badaniach nic nie wyszło to może pies po prostu jest totalnym niejadkiem? [...] a preparaty to chondroityna i artroflex, są chyba jeszcze inne ale w tej chwili nie mogę sobie przypomnieć. Jak coś mi wpadnie to dopiszę.[/quote] Dzięki za błyskawiczną odpowiedź tutaj i na pw i za namiary na lekarzy. Tą dysplazję należałoby jeszcze raz porządnie zdiagnozować i ten biedny kręgosłup też. Co do weta to mam takie samo zdanie(od początku) i będę przekonywać ciotkę (mam nadzieję, że z tym usypianiem przegiął i łatwiej mi teraz pójdzie). Co do jedzenia - jest niejadkiem, najlepiej je na drugiego psa w pokoju :) wtedy zazwyczaj powarkuje i wcina ale są takie okresy kiedy jest bliski zagłodzenia się, wygląda jak głodzone psy z interwencji i wtedy tylko warczy ale sam nie je więc myślę, że częściowo może z bólu? O artroflexie myślałam, kiedyś chyba brałam na kolana, już wyczytałam na forum boksiowym, ze niektórzy podają to pieskom, o chondroitynie zaraz się dokształcę. Dzięki jeszcze raz za otuchę - to jest naprawdę świetny, super sympatyczny psiak, szkoda go, że tak cierpi. Pozdrawiam Iza
  4. Urwis

    Choroby bokserów

    Mam pytanie do bokseromaniaków w sprawie boksiowych chorób kręgosłupa i stawów. Pozwoliłam sobie przytoczyć znaczną część postu Anastazji, bo był pisany dawno, a trafia chyba w sedno choroby znajomego bokserka. Jest to pies mojej ciotki więc wszystkich szczegółów nie znam, powtórzę, to co mi powiedziano. Pies ma 8 lat. Kupiony na rynku:cool1: Kuzynka przechodząc tamtędy przypadkiem, zlitowała się, bo siedział w kartonie i się trząsł więc zabrała go z tej giełdy - czyli rodzice nieznani. W wieku około 2 lat ujawniły się pierwsze problemy z tylnymi nogami (prawdopodobnie). Pies miał problemy ze wstaniem z posłania, jakiś czas po wstaniu chodził sztywno i z trudem, po paru minutach mu to przechodziło. Ogólnie pies jest typem anorektycznym, je niechętnie więc nie było nigdy mowy o nadwadze. W czasie kiedy bolały go te nogi w ogóle prawie przestał jeść. Weterynarz zasugerował, że to chyba jakiś nowotwór (bez badań krwi itp:crazyeye: ) ale z braku lepszych pomysłów podawał mu jakieś witaminy w zastrzykach i chyba sterydy. Dosyć szybko pies wrócił do formy. Po następnych dwóch latach pies uległ kontuzji, skacząc wysoko do zabawki - po którymś podskoku zawył i nie mógł się podnieść z siadu - została powtórzona seria zastrzyków i pies powrócił do normalnego funkcjonowania. Zrobiono rtg bioder "na żywca" psa trzymał wet i moja kuzynka 1.50 wzrostu,diagnoza - jest dysplazja widoczna ale nie wiadomo jaki stopień bo leżał krzywo i się poruszył - bez komentarza. Wrócił mu niestety, jadłowstręt do karm psich, bardzo spadła jego waga, zaczął dochodzić do siebie na jedzeniu gotowanym. Potem jeszcze chyba ze 2 razy miał okresy głodzenia się bez objawów ze strony nóg ale był osowiały, coś go pewnie bolało. Mniej więcej rok temu weterynarz boksia wpadł na pomysł zastosowania Royal Canin dla bokserów i efekty były rewelacyjne - pies jadł chętnie i bardzo ładnie wyglądał. Miesiąc temu nagły jadłowstręt, chudnięcie koszmarne, sam szkielet. Zrobiono usg, rtg i krew. Żołądek w porządku, wyniki krwi super, kręgosłup fatalnie. Podobno (powtarzam, co mi powiedziano) są jakieś narośla na kręgach i w którymś miejscu z jednej strony dyski i kręgi są zbite razem a dalej rozluźnione. No i te narośla, wet kilka razy powtarzał, że są narośla. Na razie postępowanie jest takie, że pies dostaje leki przeciwbólowe. Panadol już nie działa, został zalecony ketonal. Pies po przyjęciu leku wraca do życia, cieszy się, bawi, je, po paru godzinach, kiedy lek przestaje działać, zwiesza łeb i stoi smutny. Wet powiedział, że to go bardzo boli i że zastanowi się do piątku, a jeżeli nie będzie poprawy to psa uśpi. Właściciele psa nie chcą go absolutnie usypiać. Są przerażeni taką możliwością, gotowi nauczyć się nawet robić psu zastrzyki itp. Niestety są dosyć przywiązani do swojego weta ale jest szansa, że się ich namówi na konsultacje u kogoś innego - finanse nie stanowią problemu, raczej to przyzwyczajenie. W związku z tym pierwsze pytanie - czy ktoś zna dobrego weta od kręgosłupa - w grę wchodzi Koszalin, Słupsk, Trójmiasto i Poznań - te miasta na pewno, ale jeżeli znacie gdzieś indziej jakichś specjalistów to też piszcie. [quote name='anastazja'] Spondyloza (choroba kregospupa) teoretycznie jest wrodzona. To znaczy tak samo jak z dysplazja, pies moze miec do niej predyspozycje i nie miec nigdy objawow, ale tez moze i szybko zachorowac. Przy predyspozycji musi wystapic (jak ja to nazywam) katalizator, w postaci nieprawidlowej diety (od samego karmienia suczki w ciazy, az do naszego domu wlacznie), nadmiernego obciazenia treningami w mlodym wieku, czesto tez nadwaga.[/quote] Drugie pytanie - czy te objawy i opis kręgosłupa odpowiada mniej więcej spondylozie? Czy to są charakterystyczne cechy dla spondylozy (te narośla i nierówne odległości między kręgami) czy raczej coś innego? [quote name='anastazja'] RTG zaleca sie jako koniecznosc, aby ustalic dokladnie z czym mamy doczynienia-czy i dysplazja i spondyloza, czy jedna z chorob czy moze w ogole jest to cos innego. Jesli juz wiadomo co jest grane, mozna zabrac sie za leczenie profilaktyczne i jest nim wlasnie ewentualna zmiana trybu zycia (jesli konieczne, to tez odchudzanie), podawanie srodkow wspomagajacych funkcje stawow, opozniajacych procesy zwyrodnieniowe, poprawiajace ruchomosc konczyn, srodki przeciwzalapne, czesto homeopatyczne i na samym koncu przeciwbolowe w razie koniecznosci. Mozna zastosowac masaze i cieple oklady, nawet samemu, aby rozluznic napiecie miesni.[/quote] No właśnie, a tu zaczęto od p/bólowych:cool1: Wychodzi mi na to, że konieczna jest konsultacja z innym wetem (jeszcze raz prośba o namiary). Czy mozna zrobić coś, żeby psu pomóc już teraz? Jak się nazywają te preparaty homeopatyczne i te opóźniające zwyrodnienia? Właściciele psa nie są dogomaniakami ale wszystko im przekażę - szkoda psiny, w przerwach między atakami bólu naprawdę cieszy się życiem... Pozdrawiam serdecznie Iza
  5. [quote name='sunprince'] A jak ćwiczymy? Narazie chciałam, żeby utrwalił sobie najprostsze komendy typu chodź, siad i leżeć, więc to ćwiczyliśmy ciągle. Zwykle dochodziło zostań. ?�wiczymy właściwie wszędzie - na spacerach, w domu. Oczywiście nie cały czas ;) Nagrodą jest jedzenie, a jakie to zależy :) :)[/quote] A jeszcze do tego fragmentu - niech to nie będzie zawsze tak, że kiedy chcesz z nim poćwiczyć to przyjmujesz minę pt. "będzie trening", poprawiasz sakwę ze smakolami, poprawiasz chwyt na smyczy itp obrządek i zaczynacie łupać komendy. Łap go z zaskoczenia- to jeszcze szczeniak- coś w stylu idziecie sobie normalnie, on coś wącha,Ty w pewnym momencie robisz coś - jakiś nagły kroczek w bok, cmoknięcie, cokolwiek, żeby spojrzał na Ciebie i szybkie siad. Usiądzie - głaszczesz, chwalisz, cieszysz się, jest szalony bieg z panią. Albo bawicie się, ciągasz ten sznurek po ziemi,pies go gania, Ty wydajesz radosne dzwięki w pewnym momencie podnosisz szybkim gestem ten sznurek i "siad" (na 90% z zaskoczenia usiądzie sam, na 100% jeżeli będzie miał za plecami ścianę -gdyby miał tendencję do cofania się i zdzierania głowy, to wmanewruj go w zabawie w jakiś kąt i wtedy siad) i wtedy suuuper pies i dalej zabawa. Coś w tym stylu;)
  6. [quote name='sunprince'] Tak, nieregularnie i tylko jedzeniem. Od dziś wprowadzam jako nagrodę zabawy :razz: Tylko on jest taki łakomczuch, że nie wiem, czy będzie zadowolony z takich nagród :cool3: I jeszcze stwierdzi, że skoro nie dostaje jedzenia to nie będzie mnie słuchał ;) [/quote] Na początku może być ciężko. Może nie chcieć się bawić i może być kryzys w posłuszeństwie. Żeby się cieszył z nagrody musisz go wczesniej przekonać, że zabawa konkretnym przedmiotem jest ekstra (to może zająć trochę czasu) i potem wydzielasz przedmiot w nagrodę. Przykładowe sposoby nagradzania masz w moim poście powyżej. Co do zabawek pewnie będziesz musiała poszukać trochę tej najlepszej - jednak husky to nie owczarek. Na mojego psa najlepiej zadziałał zwinięty ręcznik, żadne wymyślne piłki czy gryzaki. Dopiero potem wprowadziłam piłeczki i mimo, że jest w miarę ok, co jakiś czas muszę zmieniać zestaw zabawek, bo starymi się nudzi. Szpic to jednak nie urodzony aporter, który przyniesie Ci z radością cokolwiek. Ale daje się to uzyskać. Mojemu dorosłemu psu, szkolonemu wcześniej na żarcie zajęło +/- 3 miesiące przestawienie się na zabawki. Teraz nagradzam głownie piłkami, szarpaniem szmat i mizianiem, a czasem jedzeniem. Ale po pierwszych zajęciach "w nowym stylu" byłam bliska załamania nerwowego, ociekająca potem i kompletnie bez tchu (a pies patrzył na mnie jak na jakąś głupią:evil_lol: ) Ale udało się jakoś. Ze szczeniaczkiem na pewno będzie Ci trochę łatwiej.
  7. Może być i tak ale zasugerowałam się tym,że sunprince napisała, że piesek już zna te komendy i je wykonuje. Poszczeka najpierw a potem normalnie je wykonuje więc stawiałam raczej na znudzenie. Nie pisała nic o ewentualnym naprowadzaniu czy innej pomocy. Ale jeszcze jedno mi się przypomniało.Kiedy czasem u nas na kursie trenerzy łączyli grupy i na placu było ponad 20 psów, z czego połowa obcych, mnóstwo psów szczekało,nawet te z reguły milczące, tak jakby "przeładowały się" nadmiarem wrażeń. Być może hasiorek "przeładowuje się" i frustruje czekaniem na tę nagrodę. Wtedy nie stosowałabym na razie (dopóki nie wyeliminuje szczekania) nagradzania zmiennego jedzeniem, tylko nagradzanie za każdym razem ale różnymi nagrodami. Ale jednak jakoś chodzi mi ciągle po głowie to znudzenie - szpice dosyć szybko się nudzą takimi ćwiczeniami, trzeba je intensywnie mobilizować cały czas
  8. [quote name='sunprince']Od niedawna mam problem z moim szczeniakiem (husky). Gdy ćwiczymy różne komendy, które on już zna to zanim je wykona zwykle wyje (?), piszczy - nie wiem jak to nazwać.[/quote] Myślę, że to równoważnik zwykłego szczekania. Husky raczej nie szczekają, za to wyją na potęgę:lol: albo zupełnie milczą. [quote name='sunprince']Robi to prawie za każdym razem, chyba, że jest pewien, że dostanie w nagrodę smakołyk. [/quote] Wygląda na to, że pies Cię popędza do nagradzania go, że wymusza smakole, krótko mówiąc szkoli pańcię:lol: Podejrzewam, że te ćwiczenia, które robicie, są dla niego już za łatwe, zbyt nudne i akcja toczy się za wolno:razz: Coś na zasadzie "ileż można ćwiczyć siad?" Z tego, co piszesz, wnioskuję, że nagradzasz nieregularnie, tak? To ok. Ale tylko jedzonkiem? To chyba dobrze będzie dodać zabawę w nagrodę. Husky może nie będzie miłośnikiem aportowania ale przeciąganie się sznurem czy gryzakiem powinno zadziałać. Tak, żeby nie wiedział jaka będzie nagroda za chwilę. Może być też chwila pobiegania z pańcią - mój pies dosyć szpicowaty uwielbia gonitwy i szarpanie czegoś na równi z jedzeniem. Ale musiałam to sobie wypracować. Miałam identyczny problem ze szczekaniem jeszcze jakiś rok temu. Na początku ćwiczył normalnie, a potem poszliśmy na szkolenie i się rozjazgotał okropnie. Praktycznie szczekał ciągle z wyjątkiem tych chwil, kiedy wykonywał ćwiczenie. Z perspektywy patrząc stwierdzam, że: 1.zbyt długi był odstęp między poszczególnymi ćwiczeniami - każdy pies ćwiczył to samo po kolei, a inne w tym czasie czekały, to było za dużo na jego temerament. U Ciebie problem innych psów nie występuje ale może ćwiczysz z nim za mało dynamicznie i za bardzo szablonowo? 2. nagradzanie było tylko jedzeniem - to było za nudne i za przewidywalne dla psa. Czekał na to żarcie i jeśli go nie dostał to szczekał. Teraz nie wie czy czeka na piłkę, czy na gryzak, czy na głaskanie, czy na bieganie, czy na "hop na rączki", czy na kolejne zadanie więc ciągle czeka w napięciu, 3.Cwiczenia odbywały się schematycznie więc pies po jakimś czasie wiedział co będzie za chwilę i już z nudów na zapas szczekał. Teraz ćwiczymy to z czym mamy aktualnie problemy, plus pomysły autorskie trenera:evil_lol: i nigdy nie wiadomo, co za chwilę nastąpi, 4. Wcześniej nie pozwalano mi na kursie skarcić psa za szczekanie, tłumacząc, że od tego ma głos, żeby szczekał:roll: choć kilka razy dawałam sygnał, że mi się to nie podoba ale mnie postponowano (nie daj sobie wmówić takiej teorii) - teraz bym skarciła ale już nie ma takiej potrzeby. Na razie tyle mi przyszło do głowy. My z psem zupełnie zmienilismy system szkolenie, kompletnie. I zamilkł. Ale nieźle się nabiegałam przez jakieś 3 miesiące:lol:. Jakiś czas temu raz szczeknął, a moja koleżanka z grupy szkoleniowej na to:"po prostu nie wierzę, że się odezwał, to on umie szczekać?" ach, co to była za przyjemność usłyszeć takie słowa po 2 latach szczekania. Przy czym wcześniej szczekanie było TYLKO w czasie ćwiczeń, w domu pies był niemową. Za to na treningach szczekał bez przerwy. Koniecznie upewnij się czy w Twojej szkole każdy z psem będzie ćwiczył indywidualnie z własnym psem i stosownie do możliwości psa, unikaj szablonów. Możliwe też, że Twój piesek właśnie odkrył piękno własnego głosu i się nim napawa. Dosyć dawno nie miałam szczeniaka ale wydaje mi się, że maluchy chyba tak od razu nie szczekają, dopiero po jakimś czasie? Jeżeli tak, to musisz to od razu eliminować, żeby nie nabrał nawyku. A jeżeli szczeka tylko przy ćwiczeniach, to styl treningu trzeba zmienić, tak myślę. Pozdrawiam Iza
  9. Ala, zdjęcia są piękne. Po prostu przepiękne. Dużo zdrówka dla malutkiego Kubusia. Pozdrawiam serdecznie Iza P.S.cześć PADO:evil_lol:
  10. [quote name='goranik'][B]Zach[/B], super filmik! tj. super pracujacy Ludwis! pozdrawiamy[/quote] Ludwik faktycznie pracuje rewelacyjnie- precyzyjnie, spokojnie, wesoło - super. Z ogromną przyjemnością się go ogląda. Pozdrawiam Iza
  11. [quote name='zachraniarka'] A w ogóle uważam, że Urwis powinien dostać specjalną nagrodę Mister Photo. W życiu nie widziałam tak fotogenicznego psa. Na żywo też jest super, no ale na zdjęciach to już w ogóle niesamowite wrażenie :loveu: [/quote] Dziękuję w imieniu Urwisa :) Fotki są faktycznie niesamowite, już się zalogowałam na forum buldożkowe. Wszystkie są świetne, psy przepięknie wyglądają. Wielkie dzięki Habibi:Rose: Pozdrawiam serdecznie Iza
  12. Gratulujemy wszystkim a zwłaszcza zwycięzcom :), dziękujemy organizatorom za bardzo miłą atmosferę (i poczęstunek, który niektórych uratował przed śmiercią z głodu - bo rano ze stresu nic nie mogli zjeść :lol: ). A pani komisarz ringu była wprost fantastyczna. Pozdrawiam Iza P.S. Asiu, nie mogę wejść na swoje konto na psysportowe, mimo, że robię wszystko według instrukcji:cool1: (chyba)
  13. [quote name='dog_master'] Iza, co będzie w lutym? :razz: [/quote] Niestety, już nic :( Wystawy nie ma i dziś się dowiedziałam, że zawodów (tych halowych, które były w zeszłym roku) też na pewno nie będzie. Tak więc sorki, fałszywy alarm jeśli chodzi o luty. A co do tych zawodów, to na pewno wystarczy zarejestrowany przewodnik, pies nie musi być, dziś sprawdzone :lol: Pozdrawiam Iza
  14. [quote name='Basia i V']To nie psy musza byc zarejestrowane, tylko przewodnicy. Innymi slowy -jesli chcesz startowac musisz sie zapisac do ZKwP. Pies moze byc kundelkiem,[...][/quote] Dzięki,Basiu. Ja tak właśnie myślałam wcześniej i z tej okazji planowałam w środę odwiedzić oddział sopocki, zapisać się pierwszy raz w życiu do Związku i od razu opłacić startowe za sobotę. A potem już sobie w miarę regularnie startować. Ale dostałam info, że tylko PSY zarejestrowane (czyli rodowodowe) i trochę mi ręcę opadły... ale już powoli się podnoszą:lol:. Uff, dzięki, zaraz poinformuję resztę, połowa znajomych ma kundelki, jak mój. Pozdrawiam serdecznie Iza
  15. Mam kilka pytań w związku z zawodami 13.01, może ktoś będzie znał odpowiedzi:razz: Czy to prawda, że udział w zawodach obedience mogą wziąć tylko psy zarejestrowane w Związku? Jeżeli to prawda, to z czy ktoś wie, dlaczego tak? Czy "zarejestrowane w Związku" jest równoznaczne z " tylko rodowodowe" czy można się jakoś "dorejestrować". Co z następnymi zawodami w lutym? Czy będą takie same ograniczenia? Pozdrawiam Iza
  16. [quote name='jaszczurka'] To sa fajne psy i chca sie bawic albo tylko przywitac, czesc nas po prostu mija.To, ze ona warczy na psa zapraszajacego do zabawy, psa ktory prezentuje jej CSa (piesek sie polozyl na jej widok i lezal jak zaczarowany ale nic to nie dalo), 2-miesiecznego szczeniaka yorka a do tego wyraznie sie boi, podkula ogon i ucieka jesli nie uda jej sie psa odgonic nie jest normalne. [...][/quote] A widzisz, to trochę zmienia moje wyobrażenie (nie znam historii Twojego pieska). Myślałam, że mała, młoda, płochliwa i spada jej na łeb 35 kilo innego psa a ona sie odgryza. Jeżeli u Was na podwórku jest dobrze pod tym względem, to trzymam kciuki za szkolenie, a potem pewnie będzie się suńce poprawiać- już się poprawia, jak widzę. [quote name='jaszczurka'] Ona w parku jest bez smyczy a psy nie napadaja na nia. Jeszcze nie mielismy przypadku szalenca ktory by po niej zaczal skakac itp (na szczescie bo Czariemu sie to zdarzalo). [/quote] No dokładnie tak to widziałam właśnie (oczyma duszy swojej:lol:) [quote name='jaszczurka'] Mnie denerwuje tylko jak podbiega pies ktory jest agresywny albo duzy pies i zaczyna skakac lapami po moim malym psie i jest nieodwolywalny albo wlascicel uwaza ze to fajne a ja sie trzese o kregoslup malucha, musze wziac na rece i pies skacze wtedy na mnie [/quote] A może sobie własnie zakodowała kilka takich akcji (o niej piszesz czy o Czarim?), nieprzyjemne doznania, Twój stres i stąd te zachowania. Tak czy inaczej ja bym wolała psa "piłkowego" niż żarciowego. Świr piłeczkowy nawet w stresie poleci za łupem i ewentualnie wygryzie stres na zabawce. Pies żarciowy po przekroczeniu swojego progu wytrzymałości psychicznej na jakiś bodziec (ale to naukowo zabrzmiało, łoj:lol:)czyli kiedy np obcy pies pojawi sie nagle i od razu blisko, jak zauważyłam, zacina się, spluwa żarciem albo nawet nie widzi, że ma pod nosem . Myślę, że szkolenie na zabawkę pod okiem dobrego trenera niczym złym nie grozi. Ja bardzo żałuję, że na początku chodziłam z psem do szkoły wyłącznie żarciowej. Nikt nie sprawdzał, na co psy lepiej ćwiczą, po prostu było założenie, że nagradzamy żarciem i już. Szkoła była przez ludzi dosyć chwalona. A ja nie miałam wtedy nawyku korzystania z for dyskusyjnych:cool1: Wiele nam teraz brakuje i nadrabiamy już od pól roku. Z perspektywy czasu stwierdzam,że mi nie odpowiada ćwiczenie z moim psem wyłącznie na jedzenie (i psu też nie). Nie bój się piłki, spróbujcie na jedno i drugie i zobaczcie, co będzie dla Was lepsze w konkretnych sytuacjach. Powodzenia Pozdrawiam Iza
  17. Jaszczurko, chyba znowu sobie zaprzeczasz:lol: Spróbujęwstawić kilka cytatów [quote name='jaszczurka'] [FONT=&quot]My bralysmy pilke na kazdy spacer bo to nam pomagalo jak Kenzo mial glupi wiek. Wyrosniety juz a latal do kazdego czlowieka, skakal, probowal gonic rowery - najadalysmy sie wtedy mnostwo stresow, chodzilysmy na szkolenie i bralysmy ta pilke na spacery. Poczatkowo bylam zadowolona bo ta pilka pomagala. A teraz strasznie mnie to meczy[/FONT][/quote] Widzisz, myślę, że ci ludzie obskakiwani przez Twojego psa odetchnęli z ogromną ulgą kiedy Kenzo zajął się wreszcie własną piłką. O tym też trzeba myśleć, nie tylko o tym czy Tobie się podoba czy nie, że pies lata za piłką. Ludzie coraz częściej odczuwają niechęć do psów, ciekawe dlaczego. Powiem szczerze od siebie, że w mnie, kiedy jestem na spacerze z psem absolutnie nie denerwują rowery, krzyczące dzieci i rolkarze, bo mój pies wszystkie te zjawiska uważa za naturalne tło. Nie denerwują mnie też ludzie, którzy nie lubią lub boją się psów i widać z kilometra, że idą nerwowo i niepewnie - nie każdy musi kochać mojego psa. Wtedy demonstracyjnie macham smyczą, żeby widzieli, że pies pod kontrolą albo psa przywołuję i chwilowo zapinam, żeby im zapewnić komfort spaceru. Natomiast wkurzają mnie na maksa psy, które nadbiegają, z łomotem wpadają mojemu psu na głowę z wielkiej radości, albo nas obiegają z ujadaniem i próbują czasem podskubywać a ich właściciele nic- to przecież normalne, prawda? A niektórzy nawet jak widzą innego psa to od razu bez pytania mnie o zgodę, odpinają smycz swojemu psu bo przecież pieski muszą się wybiegać i nie spojrzą nawet że właśnie specjalnie odeszłam na bok i rozłożyłam sprzęt szkoleniowy więc chyba chwilowo mam inne plany niż oglądanie dwóch galopujących psów. [quote name='jaszczurka'] [FONT=&quot]Wole rozrabiake z glupimi pomyslami, cieszacego sie zyciem niz psa wpatrzonego we mnie pt "wydaj mi jakies polecenie, prosze, prosze". Kiedys w jakies psiej gazecie byl wywiad z etykiem. Facet mowil, ze nadmierne szkolenie, tworzenie psow-automatow jest zle, bo odbiera wolnosc i ja sie z nim zgadzam[/FONT][/quote] No właśnie i znowu Ty wolisz... Ja wolę (szczególnie kiedy wychodzę w jasnym płaszczu do pracy) psy posłuszne i cieszące się życiem w towarzystwie swoich właścicieli, a nie nagle skaczące na mnie brudnymi łapami, bo nagłą radość życia i sympatię do mnie poczuły. Gwarantuję to innym,panując w miarę nad swoim psem i tego samego oczekuję. A pan etyk ciekawe co by mówił o odbieraniu wolności, gdyby mu nieposłuszny pies na ulice pod samochód wyskoczył, bo zobaczył kotka po innej stronie. A wystarczyło psa przygwoździć do ziemi gromkim "waruj" i ograniczając mu chwilowo wolność, uratować życie. [quote name='jaszczurka'] Bo oprocz tych psow ja nie mam z nia problemow. Nie ucieka mi, nie zaczepia ludzie, nie odbiega do psow. Nie ciagnie jakos specjalnie na smyczy. Grzeczna z niej sunia. No ale psy podobiegaja do nas pobawic sie z nia i wtedy mamy problem. [/quote] No właśnie, a gdyby były odwoływalne natychmiast, to by Twojej suki nie denerwowały i nie miałabyś zupełnie żadnych problemów - to by było miłe, prawda? I co za różnica czy zostałyby odwołane na piłkę czy na żarcie, robiłoby Ci to jakąś różnicę? Mi by nie robiło. Szczerze mówiąć ja nie wiem czy ona kiedykolwiek będzie tolerować psy "napadające" na nią kiedy jest na smyczy, nawet po szkoleniu (i ja ją rozumiem). Co innego w miarę ułożone psy po szkoleniu (czyli jej przyszli koledzy z grupy) a co innego takie szaleńce na podwórku. Ale może nauczy się na tyle skupiać na Tobie, żeby je ignorować, czego Wam życzę. Pozdrawiam serdecznie Iza
  18. [quote name='Vectra']to nie da się psa nauczyć czegoś bez łupu ? nie frajda z samej pracy i dobrej zabawy tylko za łapówke ? [...] moje psy wykonują komendy by sprawić mi przyjemność ,a nie że mam coś w ręku.[/quote] Hmm... praca w popędzie łupu to nie to samo, co praca za łapówkę, którą trzymasz w ręku i przekupujesz psa. Poza tym za łapówkę z ręki nigdy nie dałoby się wyszkolić psa ratownika czy tropiącego policyjnego, bo przecież nigdzie by nie pobiegł tylko tak patrzył w tą rękę z łapówką. Dobre psy to takie jakby pracoholiki-samograje, zadanie do wykonania jest najlepszą nagrodą za poprzednie wykonane zadanie. Nie wiem czy można mówić o "zabawie" kiedy w grę wchodzą poważne rany, jak w przypadku ratowników ale pies po prostu nie zwraca na to uwagi, bo MUSI zrobić, to co ma do zrobienia. Krótko mówiąc gameness :lol: :lol: Znajomy ma rewelacyjną maliniaczkę ratowniczkę. Ona nawet po kilku godzinach pracy w trudnym terenie ma spojrzenie "ale co jeszcze jest do zrobienia, może by się coś znalazło?" I nie ma mowy o tym, żeby przewodnik w trakcie pracy wręczał jej łapówki, czy nawet wysyłał uśmiechy w nagrodę, bo jak by miał to robić kiedy suka samodzielnie pracuje na innym piętrze w budynku? Oczywiście kiedy już wykona zadanie dobrze i wróci, pan jest zadowolony i słownie pochwali, czasem na koniec się pobawi czy pogłaszcze. Ale główną nagrodą czyli "łupem" jest raczej odnaleziona osoba i możliwość zasygnalizowania tego przewodnikowi więc z naszego ludzkiego punktu widzenia - praca. I nie trzeba takiego psa szczególnie zachęcać w trakcie pracy, bo prędzej padnie na serce niż odpuści sam (no chyba, że przewodnik zdecydowanie przerwie akcję i odwoła). Pozdrawiam Iza P.S. Zosiu, ukłony i pozdrowienia z Trójmiasta.
  19. Berek, swietny post, doskonała rada. Myślę, że nawet należałoby w wielu sytuacjach bardziej podkreślać terapeutyczne działanie smakoli od obcych. Co ciekawe, ciągle są szkoły gdzie standardowym ćwiczeniem jest kuszenie psa smakolem, a właściciel ma go szarpać i mówić gromko "FE" przy każdej próbie wzięcia smakola. Wspaniałe na socjalizację, prawda? :roll: A ile problemów można sobie narobić słuchając trenera (który powinien być autorytetem ale jakoś się nie zastanawia czy pies jest kaukazem, który ma pilnować posesji czy pikusiem, który ma zgodnie z ludźmi mieszkać w bloku, co za różnica, ma nie brać i już). Na szczęście są też szkoły, gdzie standardowym ćwiczeniem jest leżenie piesków w kółeczko i państwo chodzą w kółeczko i każdy po kolei głaszcze w sposób delikatny i przyjemny każdego pieska. Są też trenerzy rozumni i myślący, oby jak najwięcej takich. Pozdrawiam serdecznie Iza
  20. Udało się sprawdzić, w skrzynce pusto na razie:lol: Jasne, że odpowiem, pisz śmiało.
  21. Oczywiście:lol: A wysyłałaś mi już jakieś pw? Bo nie widzę ale z drugiej strony tutaj mam zawsze problem z siecią... Najwyżej wieczorem z domu odpowiem (chyba, że źle szukam:razz: )
  22. [quote name='MonikaSz'] Na razie wychodzę z założenia, że skoro jestem w jednym oddziale i równocześnie jestem członkiem ZKWP, to mam prawo korzystać ze szkoleń, egzaminów, startów w zawodach organizowanych przez wszystkie oddziały Polski. [/quote] Monika, jasne, tego na pewno nikt nie zabroni, tylko chodzi o przepływ informacji, który albo jest albo go nie ma. Ostatnio jak byłam w Gdyni dowiedzieć się o zawody obedience, to nie dostałam w siedzibie Związku informacji, czy będą, kiedy będą, na jakiej zasadzie będą, a do Sopotu, mimo mojej prośby, zadzwonić nie chciały ("ja nie wiem kim są ci państwo, o których pani mówi" :crazyeye: - myślałam, że w Trójmieście w oddziałach Związku wszyscy się mniej więcej znają, chociaż ze słyszenia). A w ogóle to z rozmowy wyszło, że chyba nie mogę się zapisać :lol:. W końcu zadzwoniły do znajomej trenerki i ona przez telefon mi wszystko ładnie wyjaśniła. Niepotrzebnie tam jechałam w ogóle, sama mogłam do niej zadzwonić. I dlatego myślę nad Gdańskiem. Z drugiej strony, jeśli wszyscy będą uciekać z Gdyni, to oddział nie będzie się rozwijał. Ogólnie jest super sympatycznie. Tylko informacji brak. Pozdrawiam Iza
  23. [quote name='MonikaSz'] Chociaż jeśli chodzi o sekcję szkoleniową, to w przeciwieństwie do Gdańska, który rozwija się prężnie - cicho ... [/quote] No, a właśnie o to najbardziej mi chodzi :lol:, sama wiesz... Nie wiem, co robić, hmm, jeszcze pomyślę. Pozdrawiam Iza
  24. Patrząc na przydomek hodowli w jej podpisie i na zdjęcie, strzelam, że ma borderka :loveu: Chętnie również poczytam, co sądzicie o oddziale w Gdańsku,bo mam ten sam dylemat. W oddziale gdyńskim już byłam dla rozeznania, w gdańskim jeszcze nie ale planuję się wybrać. Pozdrawiam Iza
×
×
  • Create New...