Jump to content
Dogomania

frygafido

Members
  • Posts

    7
  • Joined

  • Last visited

frygafido's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputation

  1. Jestem miłośnikiem bokserów. Mój, po jedenastu latach odszedł w styczniu tego roku. Przejrzałem tę galerię z ogromną przyjemnością. A że jestem z Wro. byłem na wrześniowej wystawie, na której obfotografowałem wszystkie płaskonosy. Pewnego dnia patrzę ci ja w mój zbiór fotografii, a w nim na wybiegu Milo w towarzystwie pani w poszarpanych dżinsach. Ach te boksery! W swej spontanicznej miłości i wylewności nawet przyodziewku właścicielki nie oszczędzą. Pozdrawiam i życzę sukcesów.
  2. Gratuluję psa. Bokser to wspaniała rasa, o cechach, których na próżno szukać u innych, miałem bokserkę przez prawie 11 lat, wiem co mówię. Powodzenia.
  3. Olly - serdecznie dziękuję. Życzę powodzenia i wytrwałości w walce o zdrowie Luny. Co do Frygi, to myślę, że z Twoim Kiniem już się odnalazły. Ona w swoim życiu miała jeden cel - z kim by tu się zabawić. Była zupełnie pozbawiona agresji, zwłaszcza, co mnie trochę dziwiło, ale i zadowalało w stosunku do suk. Nieraz z tego powodu dochodziło do komicznych sytuacji, jak np. tej kiedy goniła ją z wkurzona jamniczka. Boksery - i nie tylko one - na ogół nie darzą sympatią kotów. Kiedy ją przywiozłem - z Gdańska do Wrocławia - było wówczas u nas kilka kotów (każdy ze swoją martyrologią). Wśród nich młoda, na oko 10. miesięczna kotka, mniej więcej w wieku Frygi. Z miejsca stała się jej najlepszą kumpelą do zabawy. Dla pozostałych domowych sierściuchów Fryga nie była wrogiem, spały razem etc. Ale koty obce poza posesją musiały mieć się na baczności. Dokarmialiśmy kiedyś dużego pięknego kota, zachodzącego do naszego ogrodu. Fryga na niego polowała, ale on zawsze ją wykolegował. Zjadał co było, znaczył teren i szedł dalej. Pewnej zimy, w czasie bardzo długotrwałego ostrego mrozu, późnym wieczorem był tak zdeterminowany, że wszedł do domu. Fryga słodko spała w poduchach, gdzieś na piętrze, więc my cap kota do klatki, następnego dnia do weta i było po kastracji. Kot przeszedł w domu kwarantannę, Fryga nie była tym zachwycona, ale w sumie przeszło to gładko. Kiedy nowy domownik, nazwany przez nas Dodkiem poczuł się pewny swojego miejsca, uznał się za głównego administratora powierzchni mieszkalnej. Gdy np. usadowił się na schodach - a schody są strategicznym miejscem w naszym domu, bo z piętra prowadzą wprost do kuchni - Fryga nie miała prawa na nie wejść. Podobnie wyglądało gdy przebywał, w którymś z pokojów, kiedy miała zamiar tam wejść Dodek ją atakował, ta zaś nie podejmowała walki tylko szybko zmykała. Z czasem sytuacja się unormowała. Prześladowca dał jej spokój ale zażyłości między nimi nie było. Podobnie traktował on pozostałe domowe koty. Kiedy wychodziliśmy z psami na spacery gromada ogoniastych - w porywach było ich do 5. odprowadzała nas do ogrodowej bramy, gdzie oczekiwały naszego powrotu. Po powrocie Dodek biegł pierwszy na taras, zajmował stanowisko przy wejściu i każdego wchodzącego do domu kota walił sierpowym prawym, albo lewym. To był codzienny rytuał. Niestety Dodek odszedł szybko, na nieuleczalną chorobę nerek. Żył wówczas z nami mops Gacektuptek, ale miał swoje lata i nie w głowie mu były figle z młodzieżą - umarł we śnie, w wieku 13. lat. Kiedy był w formie robiłem z nim 6. kilometrowe spacery każdego dnia. Sąsiad miał rotka, spacerowaliśmy często razem i każdorazowe przywitanie GT z rotkiem wyglądało tak, że GT podskakując rotkowi do gardła usiłował go capnąć, przy całkowitej obojętności atakowanego. Po kilku podskokach GT i nieudanych prób przegryzienia mu gardła GT kapitulował i zrezygnowany kroczył obok olbrzyma. Każde ich spotkanie wyglądało identycznie. Serdeczności.
  4. Prześledzenie blogu Klaryski sprawiło mi wiele satysfakci. Dawno nie było tu żadnych wieści, mam nadzieję, że Klaryska ma się dobrze. Gratuluję zdjęć, sam ich trochę robię, Canonem 50D przy pomocy zestawu obiektywów Canon, tzw. wół roboczy to 17-55, 1:2,8, ale moje fotograficzne dokonania nie umywają się do Twoich. Widać artystyczne oko. Co do psiaków, nie miałem nigdy BF, były u mnie dwa mopsy, jden z nich odszedł w wieku 13. lat, ostatnio, w styczniu tego roku zmarła mi bokserka, w wieku nieco ponad 11. lat. Wszystkiego dobrego.
  5. Prześledziłem całą historię twoich płaskoryjków - znakomita nazwa, gratuluję. Jestem pod wrażeniem Waszego zaangażowania. W styczniu pochowaliśmy 11. letnią bokserkę Frygę. Przygarnęliśmy ją jesienią 2004 r. Zmarła na białaczkę szpikową. Do tej pory nie możemy przyjść do siebie. Został jeszcze przygarnięty po koszmarnych przejściach pies w typie rottweilera, Fido, na oko 9. letni. Wszystkiego dobrego.
×
×
  • Create New...