Jump to content
Dogomania

szaszthi

Members
  • Posts

    57
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by szaszthi

  1. ojojojo alez ten watek dlugi! zatrzymalam sie na 60 stronie i jednak postanowilam sie odezwac zanim doczytam do konca.... po pierwsze witam! po drugie... hmmm mam pudlice :) a wlasciwie to nie pudlica. wyglada jak pudel, zachowuje sie jak pudel, jest czarna, i jest moja :) miesiac temu ja kupilam. ma 7 miesiecy, na imie ma Iga i jest moja, ale to juz pisalam.... jej poprzednia wlascicielka nie mogla dluzej sie nia zajmowac. Iga tak jak wspomnialam rodowodu nie ma :/ ja za nia placilam koszty szczepien, pani ktora miala ja wczesniej, duzo wiecej. mam mase pytan odnosnie rasy, ktora mnie zafascynowala do tego stopnia, ze czytam wszystko co mi pod oczki padpadnie. molestuje rowniez jedna osobe ktora ma hodowle o porady odnosnie wlosa, zywienia itp. no i jeszcze jedno, od momentu w ktorym Iga zawitala do mojego domu zmienilam zdanie na temat pudli..... wstyd! kiedys mialam o nich tak brzydka opinie... ale na szczescie ludzie sie zmieniaja :) witam serdecznie :) ja i Iga, wracam do czytania, ufff 61 strona przede mna :)
  2. naprawde, idz do weta i odrobacz psiaka. ja mam teraz koteczka, ma szesc tygodni, niby urodzony w domu i wychowany przez matke, ale zarobaczony tak, ze cialka na nim w ogole nie ma. wszystko co zjadal a i apetyt mniejszy. wczoraj zostal poraz pierwszy odrobaczony. juz widac poprawe. w koncu jest cos w brzuszku i apetyt sie poprawil. juz nie wspomne o tym, ze takie robaki w mgnieniu oka, moga po prostu zabic malutkie zwierze. poza tym dobrze byloby gdyby wet ogolnie go obejrzal. moj kotek byl wczoraj, czekamy teraz na termin szczepien, bo najpierw robaczki, a bedzie to trwalo ogolnie dwa tygodnie. idz do weta i zrezygnuj ze spania z pieskiem poki co.
  3. strasznie mi przykro.... tyle walczylas.....
  4. bralam sunie akurat w okresie nie pracowania, wiec codziennie na dluzej ja zostawialam aby ja jak najszybciej przyzwyczaic, wtedy problemow nie bylo zadnych. to wszystko wyglada tak. tydzien mojej pracy, czyli samotnosci znosi dobrze, ale z kolejnym dniem jest gorzej. wczoraj znowu urzadzila sajgon. jedzenie w pokoju rozsypane, posciel do gory nogami, naszczescie nie nasikala. teraz znowu mam kilka dni wolnego. zostawala w pokoju sama w pierwszym tygodni, jak nie byla do konca przyzwyczajona do krolikow a te musialy biegac. teraz to juz nie sposob, bo ona otwiera drzwi.
  5. ona w poprzednim domu byla wychowywana za pomoca klatki i wiesz.... mam wrazenie, ze jej tam dobrze nie bylo. przede wszystkim ona od poczatku byla inna niz ja poprzedni wlasciciel opisywal. po drugie ona nie znosi zamknietych pomieszczen. jesli sypialnie zamkne (potrafi to zrobic przy mnie) to po prostu ja otwiera, tak bylo tez z lazienka. sika wylacznie na kanape w duzym pokoju. na lozko w sypialni zesikala sie jak byla burza. i wlasnie chyba w tym tkwi "pies" pogrzebany. od poczatku zdarzylo jej sie popuscic jak sie wystraszyla, a jest psem strachliwym. troche to opanowalismy z TZ-tem bo na poczatku bala sie wszystkiego, szczegolnie gwaltownych ruchow. gdy np. wyglupialismy sie z TZ-tem pies panikowal i popuszczal, raz popuscila w kuchni bo ja zawolalam i chcialam jej dac piers :crazyeye: moj pies bal sie surowej piersi z kurczaka. tak, problem zaczal sie dwa tygodnie temu, ale dotyczy jedynie sikania, bo od poczatku, a wlasciwie po pierwszym tygodniu zaczela znosic rozne rzeczy do pokoju. jesli nie pracuje, a w ciagu tych dwoch miesiecy byly takie trzy tygodnie, to jest aniolkiem i nie psoci. w domu nic sie nie zmienilo. zmieni sie w piatek bo bierzemy kociaka. w niedziele bylo sprawdzanie jak Mea zareaguje. bylo w porzadku, lizala malucha i byla zainteresowana. raz tylko z ciekawosci probowala zlapac za uszko. mam w domu tez kroliki, ale nie bylo problemow nigdy. a poniewaz problem sikania zaczal sie wczesniej, nie sadze aby mial cos wspolnego z niedzielna wizyta kociaka w naszym domu.
  6. tak, przy tej przepuklinie miala wszystkie badania robione, pod wzgledem zdrowia jest wszystko okey. gdyby mocz wyszedl nie taki, to byloby podjete leczenie, i nie pytalam sie skad sikanie ;)
  7. suke mam juz ponad dwa miesiace i pojawil sie problem. zaczela posikiwac w domu podczas mojej nieobecnosci. nie moge uniknac wychodzenia z domu, poniewaz pracuje. bylo dobrze. zaczelo sie dwa tygodnie temu, zesikala sie na kanape, potem drugi raz na lozko w sypialni (to moge zrozumiec byla burza a ona panicznie sie jej boi), w zeszlym tygodniu to samo i dzisiaj znowu. mi juz rece opadaja. nie jest karana. dostaje slowna reprymende i na tym sie konczy. nie siedzi w domu az tak dlugo aby nie wytrzyumywala, ma 15 miesiecy. wychodzi na dlugie spacery, przed moim wyjsciem do pracy i zaraz po. moja nieobecnosc ma wynagradzana. cale popoludnie i wieczor spedzamy razem, na zabawach, a pozniej na mizianiu, a wieczorem najdluzszy spacer ze mna i moim TZ-tem. sa drobniejsze sprawy. znoszenie rzeczy do duzego pokoju, rozwalanie lozka w sypialni (koldry i przescieradlo laduje na podlodze), przynoszenie miski z jedzeniem do pokoju, itp. to wszystko moge strawic, bo to wielka szkoda nie jest, ale sikanie to juz dla mnie stanowczo za duzo. od dwoch tygodni boje sie wyjsc na moment z domu, bo nie wiem czy nie zesika sie. moze to banalne, ale dla mnie to wielki problem. zwlaszcza, ze moj TZ ja lubi, owszem, ale nie do tego stopnia aby takie cos dlugo trawic. prosze poradzcie co ja moge zrobic zeby ona nie sikala? jest zdrowa, niedawno byla u weta, sterylizacje planujemy na poczatku jesieni, odrazu z wycieciem przepukliny.
  8. maluszki sa takie piekne.... ehhh ale maja poczatek paskudny. a ty moja droga to jestes Wielka, nie ma co. trzymam kciuki za maluchy i za mamusie maluchow i za Was, abyscie dawali rade tak wspaniale jak do tej pory!
  9. sliczny kunedelk! niestety kolo nowofundlanda to ona chyba nawet nie stala....
  10. to niech zakaza pracowac tym w Radiu Maryja rowniez.....
  11. tylko nie wszystko jest testowane na zwierzetach.
  12. no to ekstra. Mea pochlania Purnine u ja niechcacy dokladam sie do cierpienia zwierzat. czy naprawde nie ma karmy, poza domowa, ktora nadawalaby sie dla zwierzat i byla po prostu w miare dobra? czy naprawde trzeba skazywac tysiace niewinnych istot na taki los? rece mi opadaja.....
  13. oj tez rozumiem. malo tego rozumiem i sasiadow. wcale nie musza chciec wysluchiwac wycia, a nawet rozpaczliwego skowyczenia psa. w Polsce mialam suczke (za Teczowym :( ) ktora przez pierwsze pol godziny nieobecnosci taki dawala popis ze az wstyd. niestety nic ja nie oduczylo, animilosc, ani tlumaczenie. pojecie o psach mialam nedzniejsze niz teraz. nie slyszalam wtedy o antyszczekaczach, a pewnie gdybym slyszala to w mgnieniu oka bym zakupila. sunia do konca zycia ujadala i normalnie skowyczala, jak wychodzilam, naszczescie trawalo to do pol godziny. ale nieprzyjemnosci i tak mialam. sasiedzi mieli male dzieci. budzily sie im. to naprawde nic milego. pozniej, sama mieszkalam kolo pieska, ktory dawal koncerty. choc znajac ten problem, nie raz chodzilam wsciekla, bo wlasciciele wychodzili do pracy a piesek w jazgot. moja Mea byla wychowywana za pomoca klatki. teraz nie szczeka podczas nieobecnosci, czasem zdarza sie jej cos spsocic, ale trudno, nad tym dalej pracujemy. ja osobiscie zauwazylam, ze ona czasem podczas mojej nieobecnosci przechodzi kryzys. sa dni kiedy grzeczniutko czeka, innymi, juz po pol godzinie byly jakies niespodzianki w postaci pogryzionego pilota, butow zaciagnietych do lozka, kapci schowanych. sprobuj z klatka. jesli odpowiednio podejdziesz do sprawy, pies klatkie bedzie traktowal jak azyl i bedzie wiedzial, ze tam nic mu sie nie stanie. ja Mea'y zostawiam moje stare koszulki czy spodnie. ona sobie je bierze na poslanie w momentach wlasnie krytycznych. wiem ze teskni a moj zapach pozwala jej to przezwyciezyc. z dwojga zlego wole to, niz pogryziony pilot, czy kalosz w lozku.....
  14. nic wiecej dodawac nie musze, Mea na halti ciagnela do tego stopnia ze nie raz miala wygieta w przerazajacy sposob szyjke, juz kilka ladnych tygodni na halti nie chodzi, uczymy sie na zwyklej obrozce i sa rezultaty, malutkie ale sa.
  15. no to sie ciesze, ze wraca do zdrowia, oby tak dalej. wiesz, ja po prostu troche sie orientowalam co do psychiki tych psow i gdzie wariatka z roznymi nastrojami raz sklonna do euforii a za chwile do placzu dalaby sobie rade z piesem, w stosunku do ktorego trzeba byc naprawde stanowczym? mi w zupelnosci wystaryczy moja Mea, kundelek pospolity, sluchajacy sie w miare (nad tym w miare wciaz pracujemy :D ) ktora przyjdzie jak rycze i ktora bedzie radosna jak ja bede w stanie ekstazy szczescia. moze nie slusznie, ale po prostu balabym sie, ze amstaff czy inny tego typu piesek, ktoregos pieknego dnia rzucilby sie na mnie i w tym momencie nie moglabym miec do niego pretensji. i zgadzam sie, testy psychologiczne dla przyszlych wlascicieli jak najbardziej.
  16. a jak w ogole czuje sie piesek? jakos niedoczytalam, bylas z nim u weta? jak rany? wyglaskaj ode mnie. tak sobie mysle.... uwielbiam amstaffy i tego typu pieski, ale wlasnie bylabym takim nieodpowiedzialnym wlascicielem :( za cholere nie dalabym rady ulozyc psa tej rasy. szkoda, bo jestem wielka milosniczka. no ale coz, po co krzywdzic psa i siebie.
  17. szaszthi

    Anglia

    no wiecie, ja na polska sluzbe zdrowia nie narzekam, z tym palcem zlamanym jechalam do polski bo musialam i dopiero tam, rowniez po tygodniu (dzien przed wizyta u chirurga angielskiego wyjezdzalam) mialam zalozony gips. odrazu, trwalo wszystko moze pol godziny. przyjechalam do swojego miasta, chwile odpoczelam, na pogotowie (byla niedziela) i wszystko. polski chirurg zrobil wielkie oczy jak sie dowiedzial, ze w anglii dosyc powszechne jest chodzenie z niezabezpieczonym zlamaniem co najmniej pare dni.
  18. szaszthi

    Anglia

    kocham ten kraj! kilka misiecy temu zlamalam kciuka, dopiero po tygodniu mialam go zagipsowanego, bo tak wyznaczaja termin. dzisiaj w pracy spadla na mnie lodowka :oops: mam reke obita, tez kfalifikujaca sie do gipsowania i co? termin na za tydzien! bosko!
  19. tak niesmialo zapytam.... jak sprawa z dogami?
  20. usmialam sie do lez :D nie ma co, pokazalas policjantom kto lepiej zna sie na przepisach :evil_lol:
  21. ja sie kiedys wtracilam.... i ciezko pozalowalam. poszlam z moja sunia (jeszcze w polsce, sunia juz po drugiej stronie teczowego :( ) do lasu, miala cieczke i niestety przyplatal sie pies. w polowie spaceru podlecial wlasciciel i zaczal tluc psa, wiec ja w krzyk. zabral psa i tyle go widzialysmy, poszlysmy dalej, a za kilka minut pies z powrotem za nami. szedl tak caly spacer. spacer to za duzo powiedziane. bylysmy z sunia daleko, wiec ona na smyczy cala droge a ja do tego przechodzac przez ulice musialam pilnowac tego biedaka zeby nie wpadl pod samochod. juz pod domem znalazl sie wlasciciel z wielkim kijem i zaczal tluc. wiec ja znowu w krzyk, ze nieodpowiedzialny, ze bije, ze rzuca a powinien byl dopilnowac wiedzac, ze moja suczka ma cieczke. a on do mnie z tym kijem. sunia pokazala zeby, w tym czasie moja mama (ja co prawda wtedy juz pelnoletnia ale mama to mama :D ) zobaczyla z okna i wyleciala z miotla :oops: trzepnela faceta, sunia na odchodne szczeknela i tyle.... teraz bym sie chyba zastanawila co do reakcji. nie znosze maltretowania zwierzat, ale z drugiej strony jesli mialo by to zagrazac mnie albo mojemu wlasnemu zwierzakowi.... nie wiem sama.
  22. nie wiem co mialoby sie stac, bo ona ani myslala zaprzestac ciagniecia. karku na pewno by sobie nie skrecila, psy raczej zapedow samobojczych nie maja, ale mocowanie sie z psem na halti to porazka. jednak jedno jest pewne, wcale nie tak trudno isc do przodu jak pysk zostaje w tyle, szkoda tylko, ze grozic to moze np. upadkiem. i wypraszam sobie tu stado postow, ze halti uzywac nie potrafie, bo stosuje sie do instrukcji, ktora starannie przestudiowalam, a czytanie ze zrozumieniem rowniez mam opanowane. ale.... znikam juz z tego tematu, bo widze, ze zagozali obroncy halti tak jak przeciwnicy nie zmienia swojego zdania, a dyskusja to juz przepychanki nic nie wnoszace do tematu. ja sobie stane z boku, halti moze i dobre jest, ale nie dla mojego psa, po prostu sie pomylilam, suk ciagnie dalej, a do tego nie chce wychodzic.
  23. mea jezy sie na widok wiewiorek w parku, ktore uwielbia gonic, co jest moja zmora, bo ja tam jestem przeciwko gonieniu jakichkolwiek zwierzatek i zjezyla sie na widok krolika, ktorego mam w domku, o dziwo ze wzjajemnoscia :crazyeye: w zyciu nie przypuszczalam, ze krolik, ot takie pokorne zwierzatko moze sie zjezyc. inne psy ja raczej malo interesuja, dopoki nie sa za blisko, raz jeden, jedyny zjezyla sie na widok suczki, rottka. i to tyle wypadkow ze zjezeniem sie.
  24. to ja odpowiem.... poniewaz zostalam tu posadzona o nie probowanie a tylko sluchanie jakis tam goru forumowych to znow dzisiaj sprobowalam halti. mea pociagnela, a jej glowka poszla w bok, gdybym szybko nie wyprostowala reki, aby skret byl mniejszy, cholera wie co by sie stalo. niestety, halti tak do konca bezpieczne nie jest, a przynajmniej dla mojego psa, jak sie dzisiaj okazalo. halti moze i spelnia swoja role ale przy psach spokojniejszych i jednak mniej ciagnacych. takie moje zdanie, bo mea dzisiaj po wczorajszym odpoczynku od halti ciagnela jak diabli i zaden tam opor na pysk nic nie dawal. ja tylko jestem zdzwiona, pierwsze dwa dni owocowaly brakiem ciagniecia u niej, i brakiem checi wychodzenia na spacer, po przerwie, dalej brak checi na widok halti ale i ciagniecie.
  25. dopiero przeczytalam i choc nie bralam udzialu chocby w slownym wsparciu..... strasznie mi przykro, siedze i rycze... strasznie mi przykro.... czmu takie istotki odchodza, nie dosc im juz krzywdy?
×
×
  • Create New...