Jump to content
Dogomania

Kudłaty Smok

Members
  • Posts

    23
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Kudłaty Smok

  1. Ze względu na brak możliwości dalszej współpracy z obecnym płatnym domem tymczasowym, w którym znajduje się Hugo, bardzo pilnie (do piątku 26.06) szukamy dla niego nowego tymczasu, a najlepiej domu stałego! Potrzebne także fundusze na diagnostykę psa, możliwe, że pies ma problemy z kręgosłupem. Więcej: https://www.facebook.com/events/854608127965507
  2. 5. Milka Milka większość życia spędziła w karczewskiej pijackiej melinie. Była głodna, zastraszona, bita. Na szczęście udało się wyrwać ją z koszmaru - trafiła do DT u Lunarmermaid. Dzięki dobrej opiece Milka ze straumatyzowanego i przerażonego psa zamieniła się w wesołego, otwartego i spragnionego kontaktu z człowiekiem. Garnie się do ludzi, lubi dzieci, dobrze dogaduje się z innymi psami. Jest jeszcze całkiem młoda, ma ok. 3 lata. Ze względu na to, że nigdy nie mieszkała w mieście, preferowany dom z ogrodem. GALERIA: https://www.facebook.com/media/set/?set=a.723603324361328.1073741846.628333760554952&type=3 6. Nela Nela została znaleziona w Kołbieli. Prawdopodobnie została potrącona przez samochód - miała strzaskaną miednicę i połamaną łapkę. Przez kilka dni mieszkała u osoby, która ją znalazła i której kolejne organizacje odmawiały pomocy - jedyne, co zostało zrobione, to opłacenie przez lokalne stowarzyszenie wizyty u weterynarza o bardzo złej opinii, który ograniczył się do obejrzenia psa, bez żadnych badań. Sunia trafiła do domu tymczasowego, przeszła operację u dr Leżańskiego. Obecnie dochodzi do siebie. Dom tymczasowy stał się domem stałym, wciąż jednak, póki leczenie nie zostało zakończone, wspieramy sunię. Niestety wraz z powrotem zdrowia wyszedł charakterek Neli, która wobec ludzi jest grzeczna i kochana, ale nie akceptuje obcych zwierząt, wykazuje się bardzo dużą agresją, dlatego potrzebuje konsultacji behawiorysty. GALERIA: https://www.facebook.com/media/set/?set=a.760952157293111.1073741848.628333760554952&type=1 7. Stella Stella przybłąkała się na jedną z posesji w Karczewie będąc w zaawansowanej ciąży. Trafiła do domu tymczasowego, gdzie przeszła sterylizację aborcyjną. Stella to nieduża (ok. 8 kg), ładna, młodziutka (max 1,5 roku) sunia. Jest bardzo grzeczna, dogaduje się z psami i kotami, bardzo garnie do człowieka. Nadaje się do każdego domu. GALERIA: https://www.facebook.com/media/set/?set=a.812992472089079.1073741850.628333760554952&type=3
  3. 1. Hugo Pod naszą opieką od 2010 r. Błąkał się długo po osiedlu Ługi w Karczewie wraz z drugim psem - Bossem. W końcu zostali odłowieni przez hycla Szostaka do jego "słynnego" schroniska w Halinowie. Stamtąd zostali zabrani i umieszczeni w hoteliku. Boss po jakimś czasie znalazł dom, Hugo został sam i popadł w depresję. Został umieszczony w płatnym domu tymczasowym u behawiorysty - Na Psa Urok: https://www.facebook.com/NaPsaUrokCentrumTerapiiPsowgdzie przebywa do dziś. Hugo jest typem psa, który najbardziej komfortowo czuje się w towarzystwie innych zwierząt. Doskonale posługuje się psim językiem, dogaduje się nawet z agresorami. Wobec ludzi nie jest już lękliwy, ale trzyma dystans, nie narzuca się. Woli mieszkać w budzie niż w domu. GALERIA: https://www.facebook.com/media/set/?set=a.634459693275692.1073741833.628333760554952&type=1 2. Dżafar Dżafar pochodzi z Otwocka. Kiedyś mieszkał w domu, z czasem znudził się, trafił do kojca i został przez właścicieli zapomniany. Nie karmiony, pozbawiony opieki weterynaryjnej, przeżył tylko dzięki opiece prywatnych osób. Niestety organizacje, którym był zgłaszany, nie były w stanie lub nie chciały mu pomóc. Udało nam się go odebrać przy pomocy Patrolu Interwencyjnego Fundacji Viva: https://www.facebook.com/Viva.Interwencjei został umieszczony w hotelu, gdzie przebywa do dziś. Niestety lata zaniedbań odcisnęły piętno na jego psychice - Dżafar to pies nieufny, wykazujący agresję lękową. Opiekunka z hotelu może zrobić z nim wszystko, doprowadziła też, że nie rzuca się automatycznie na obcych - jest to jednak pies nieprzewidywalny i nie nadający się do adopcji. GALERIA: https://www.facebook.com/media/set/?set=a.628357177219277.1073741827.628333760554952&type=3 3. Loki Loki został znaleziony na osiedlu Ługi w październiku 2013 roku. Trafił do hotelu, w ostatnim czasie został przeniesiony do innego, ze względu na dużą podwyżkę cen w pierwszym. Obecnie przebywa tutaj: https://www.facebook.com/HotelDlaZwierzat4Lapy Loki jest bardzo fajnym, otwartym, wesołym, przyjaznym, garnącym się do człowieka psem. Jest jeszcze całkiem młody - ma ok. 2 - 3 lata. Niestety, pechowo wciąż czeka na dom. To aktywny zwierzak, wymaga domu z posesją (i regularnymi spacerami) lub rodziny prowadzącej aktywny tryb życia. Ze względu na swoją żywiołowość nie nadaje się do domu z małymi dziećmi. Z psami dogaduje się różnie, ale częściej pozytywnie. GALERIA: https://www.facebook.com/media/set/?set=a.628387760549552.1073741828.628333760554952&type=3 4. Astra Astra urodziła się i wychowała wśród stada innych psów w opuszczonym domu w Karczewie. Ich właściciel przyjeżdżał raz na tydzień, dwa, rzucał im ochłapy i tak wyglądała jego opieka nad zwierzętami. Żyły tylko dzięki dokarmianiu przez mieszkańców okolicznych domów. W końcu psy zostały zgłoszone do gminy i odłowione. Została czwórka, która mieszkała w domu nawet po tym, gdy został sprzedany i zburzony. Nowy właściciel postanowił pozbyć się psów - zostały odłowione i trafiły do hotelu. Astra po jakimś czasie trafiła pod naszą opiekę, do domu tymczasowego. Astra to pies trudny. Boi się obcych, wykazuje agresję lękową. Kilka osób pogryzła. W swoją opiekunkę jest jednak zapatrzona, przy odpowiednim podejściu akceptuje też obcych. Jest w średnim wieku, ma ok. 6 lat. Najlepiej sprawdziłaby się w domu u starszej osoby, która szuka małego psa na kolana, do rozpieszczania. GALERIA: https://www.facebook.com/media/set/?set=a.813083982079928.1073741852.628333760554952&type=3
  4. Fundacja Kudłaty Smok - pomocna dłoń dla czterech łap rozpoczęła swoją działalność w 2014 roku. Działamy na terenie gminy Otwocki okolicznych, gdzie problem porzucania zwierząt oraz traktowania tych, które mają domy, jest bardzo duży. Większość zwierząt, które do nas trafiają, to ciężkie lub nagłe przypadki - bardzo często jesteśmy ostatnim ogniwem w łańcuchu fundacji i stowarzyszeń, którym zgłaszano interwencję. W związku z tym nieustannie dręczą nas problemy finansowe - często nie mamy czasu nawet na zebranie funduszy, gdy trzeba objąć zwierzę na cito opiece weterynaryjnej. Stale też nasze konto obciążają wydatki związane z hotelowaniem psów - niestety na trzy nasze hotelowe psy tylko jeden wydaje się być adopcyjny, a i tak czeka na dom już 1,5 roku. Nie posiadamy własnego terenu, nasi podopieczni są zazwyczaj umieszczani w domach tymczasowych, których stale brakuje. Brakuje nam też rąk do pracy - co prawda nasza fundacja powoli się rozrasta i przybywa nam wolontariuszy, jednak im dłużej działamy, tym więcej jest do zrobienia... Najbardziej brakuje nam pomocy transportowej oraz przy ogłaszaniu naszych zwierząt. Przedstawię tutaj naszych podopiecznych. Wszelkie aktualizacje można znaleźć na fb: https://www.facebook.com/fundacjakudlatysmokale postaram się i tutaj regularnie zaglądać. Jesli ktoś byłby zainteresowany wsparciem nas finansowo, nasze konto: Fundacja Kudłaty Smok - pomocna dłoń dla czterech łap ul. Majowa 35 05-402, Otwock PL 52 1090 2851 0000 0001 2299 0228 (BZ WBK) SWIFT: WBKPPLPP paypal: [email protected] Rozliczenie znajduje się na naszej stronie na fb, ew. jeśli dostaniemy jakieś wpłaty z dopiskiem "dogomania", zostaną rozliczone także tutaj. Kontakt do fundacji: tel.: 660 116 551, 609 163 208, 515 282 679 mail: [email protected]
  5. Milce skończyła się karma - może ktoś jest w stanie wesprzeć nas przy zakupie? Sytuacja finansowa fundacji jest w tej chwili bardzo zła, co chwila trafiają do nas pilne przypadki - Nela ze zgruchotaną miednicą i łapą, Stella w zaawansowanej ciąży, stara jamniczka z przepukliną...Do tego nasze "stałe" psy w hotelach (wszystkie można zobaczyć tutaj: https://www.facebook.com/fundacjakudlatysmok).Będziemy bardzo wdzięczni za pomoc.
  6. Zaktualizowałam album Hugo na fb: https://www.facebook.com/media/set/?set=a.634459693275692.1073741833.628333760554952&type=1 Czy ten pies doczeka się kiedyś domu? To już ponad cztery lata!
  7. Długo nie mogłam zalogować się na starym koncie (koosiek) i w końcu odpuściłam dogo, ale skoro korzystamy teraz z konta fundacyjnego, wznowię temat (później poproszę o przepisanie go na to konto). Hugo dalej przebywa u behawiorysty. Niewiele się zmienił - to nigdy nie będzie domowy miziak. Najlepiej czuje się w budzie, wśród innych psów. Dogaduje się nawet z tymi najgorzej zsocjalizowanymi. I generalnie takiego domu szuka - gdzie będzie miał ciepłą budę, wolność na podwórku (oczywiście ogrodzonym) i psie towarzystwo. Raczej bez małych dzieci, chyba, że z takimi od małego uczonymi, że nie z każdym psem można się bawić. Na Hugo wpływa trochę wpłat, zdaje się ok. 70 zł/msc. Za wszystkie bardzo dziękuję. Resztę, ok. 100 zł, dokładam, chociaż jest ciężko, bo to nie jedyny fundacyjny pies, którego opłacam. Jak będę miała trochę czasu, zrobię rozliczenie. Teraz Hugo był szczepiony i odrobaczony, mam dostać fv. Bieżące info można znaleźć u nas na fp: https://www.facebook.com/fundacjakudlatysmok i na fp ośrodka, w którym Hugo się znajduje: https://www.facebook.com/NaPsaUrokCentrumTerapiiPsow Może uda się nam jeszcze w tym lub w przyszłym miesiącu go odwiedzić, to wrzucę tu zdjęcia. Gdyby ktoś był zainteresowany, można go też odwiedzić samemu, przebywa w okolicach Magdalenki pod Warszawą. W razie czego można się z nami kontaktować przez fb, pod nr tel.: 660 116 551, 515 282 679 lub 609 163 208, mailowo: [email protected]
  8. Pozostałe psy są tam, gdzie były, nie mamy gdzie ich zabrać. A żeby było weselej, dowiedzieliśmy się, że do zabrania jest tam jeszcze jeden pies, prawdopodobnie rudy w typie amstaffa, ale pewności nie ma... Możliwe, że w tym miesiącu pójdzie nam do adopcji jeden z hotelowych psów, wtedy na jego miejsce weźmiemy tego czarnego młodego. Z pozostałą dwójką na razie nie mamy co zrobić, sytuacja finansowa fundacji (czyt. wielka czarna dziura) nie pozwala nam na wzięcie kolejnych zwierzaków na hotel. Rzadko bywam na dogo, więc w razie pytań w pierwszym poście podany jest kontakt, można też pisać do nas na fb.
  9. Na sunię czeka dom tymczasowy, s[COLOR=#141823][FONT=Helvetica]zukamy transportu z Karczewa (k. Otwocka, pod Warszawą) do Małoszyc (między Opocznem a Tomaszowem Mazowieckim).[/FONT][/COLOR]
  10. Karczew k. Otwocka pod Warszawą. O suczkę już jedna osoba pytała, ma nam dać odpowiedź w ciągu kilku dni. Jeśli jednak nie będzie mogła jej wziąć - odezwę się.
  11. [quote name='yumanji']Bożenko,rozumiem,że już nie jesteś Koosiek,tylko występujesz bardzo odważnie,mając za plecami fundację. Masz rację co do jednej rzeczy -nie jestem "krucha i zamykana".Wydarzenia ostatnich m-cy rzeczywiście mnie mocno podłamały,ale to minie za chwilę. Mam parszywy charakter, tu też masz rację - mówię to,co czuję i myślę od razu i czasem dość gwałtownie. Trudno mi zaciskac zęby i milczeć, czytając to,co niektórzy to piszą.Wiem,powinnam być opanowana itd itp.Tak miałam robić,żeby jeszcze mieć szansę na pomoc dla psów,które u mnie są .Jednak Ci, co chcą i tak to robią,więc być może już nie muszę być tak powściągliwa... Bożenko, w sądzie rozwalilabym Twoja "prawdę " w kilka minut bez pomocy adwokata.Problem w tym,ze internet to nie sala sądowa,tu każdy może rzucać błotem ile wlezie. Na szczęście rzeczywistość jest gdzie indziej.Tu każdy może się kreować na kogo chce,ale potem będą się liczyły tylko fakty,dowody,zeznania profesjonalistów,wyniki badań, a nie to,co każdy sobie uroil na temat mojej osoby,moich finansów,życia,przekonań itd itp. Nie mogę pojąć, jak można wypluwac z siebie przypuszczenia,domysły,oszczerstwa,groźby i nie bać się choćby odpowiedzialności karnej, bo o uczciwości tu prawie wszyscy zapomnieli. Prawie. Bożenko,niewdzieczna dziewucho, tak mam taki wredny charakter, że czerpię energię z cudzej podłości i nienawiści.Po chwilowym oszolomieniu przestaję pytać "jak można? " i mówię sobie, że czas działać. Jeśli komukolwiek się wydaje, że ukryje się w kąciku lizać rany i. pozwolę się opluwać dalej,to jest w błędzie.[/QUOTE] Anonimowość nie jest mi potrzebna, napisałam tu od razu jaki miałam wcześniej nick i dlaczego nie piszę z tamtego - zresztą gdy piszę z konta fundacyjnego tym łatwiej sprawdzić, kim jestem. Ale mogę się i przedstawić - Bożena Łukasiewicz. Nie zastanowiło cię nigdy, że zazwyczaj ludzie nie spędzają życia w sądach? Że jakoś udaje im się rozwiązywać konflikty bez pomocy adwokata? Nie pomyślałaś, że w sytuacji, gdy odebrano od ciebie psy w tragicznym stanie, zamiast zakładać kolejna sprawę powinnaś cieszyć się, że wreszcie są zadbane, nakarmione i pójść na ugodę z fundacją,by mieć możliwość doglądania tych zwierzaków - skoro tak je kochasz... I wiem, dobrze wiem, że ty masz swoją prawdę, swój pogląd rzeczywistości... Nie będę dalej wdawać się w dyskusję, za mało mam wolnego czasu, by tracić go na coś, co do niczego nie prowadzi. Dodam jeszcze tylko, że gdy bardzo chcę pomóc jakiemuś psu - łapię się każdej opcji, łącznie z korzystaniem ze wsparcia osób, z którymi niekoniecznie łączą mnie dobre stosunki. Proponowałam pomoc w ogłoszeniu szczeniaków - bez odzewu. Trudno.
  12. [quote name='memory']Potwierdza to Szalony Kot (koosiek?)[/QUOTE] Absolutnie nie koosiek. Mnie w tym hotelu nie było od 1,5 roku, albo i dłużej, więc o obecnych warunkach nie mogę się wypowiadać. Choć zdjęcia mówią wiele. I wiele mówi zachowanie Aśki w zaistniałej sytuacji. Widzę, że świetnie się bawi wchodząc w nadaną jej tutaj rolę wariatki. Ktoś tu pisał o Gombrowiczu - przysporzyli jej Gęby, to ma Gębę, ale rozsądny człowiek zastanowiłby się, skąd ta Gęba się wzięła... Memory, dużo piszesz. Może pisz trochę mniej, a czytaj więcej, ze zrozumieniem, to znajdziesz trochę innych szczegółów, które przekręcasz :) ZwP - nie moja sprawa, ale jednak mocno rzuca się w oczy, że wielokrotnie pisały, że czują się winne zaistniałej sytuacji. A Ty uparcie powtarzasz, że zrzucają całą winę na Aśkę. W przekręcaniu jest świetna i sama Aśka. Pisałaś też o Chiloopie - to ostatni pies u Aśki, z którym miałam jakiś związek. Gdzieś tu na dogo czytałam jej wypowiedź, jak to miała szczeniaki przewieźć do lecznicy, zadzwoniła tam i okazał się, że lecznica nic o tym nie wie. To nieprawda - lecznica wiedziała, przekłamaniem (nie moim, prezes otwockiego TOZu, ja byłam tylko poproszona o załatwienie transportu, żadnego innego związku z tymi szczeniakami nie miałam) było stwierdzenie, że trafią tam na DT, bo lecznica, a dokładnie wetka współpracująca z Psem na Zakręcie, miała je tylko chwilowo przechować i szukać DT. Gdyby DT się nie znalazły - miały trafić do schroniska w Celestynowie (gdzie wtedy sprawnie działał wolontariat, miedzy innymi Zwierzęca Polana) i skąd szczeniaki szybko były zabierane. To Aśka podjęła decyzję, że małych nie odda. Na potwierdzenie moich słów mam smsy od niej. Mimo że była to jej decyzja, pomagałam ze szczeniakami, załatwiałam karmę, weta. Gdy Chiloo trafiła do Aśki proponowałam ogłoszenia - bez odzewu, bo pani była obrażona. Z osobą, u której jest siostra Chiloo, mam kontakt. I jeszcze co do pomocy dla Aśki, której ponoć nie było - otrzymywała jej dużo więcej, niż o tym mówiła. To nie jest krucha, zahukana osóbka, która nic nie potrafi załatwić. Niemal każdy, kto do niej trafił przeze mnie, jakoś jej pomagał. Wolontariusz z Palucha, który robił kojec dla Szamana - załatwiał przez swoją dziewczynę tańsze leki ze Stanów. Dziewczyny ze Szczekamy na Dom - o ile dobrze pamiętam też środki na odrobaczenie. I tak dalej... Nic z tego, co ja załatwiałam dla Szamana, nie jest uwzględnione w rozliczeniach Aśki na dogo na jego wątku i nie jest to pierwszy raz, gdy załatwiała pomoc dla jednego psa, nieraz na to samo, z kilku źródeł, nie informując ich wzajemnie o tym, że pomoc już uzyskała. Nigdy tego nie wypominałam, bo i tak szło na psy, zresztą głupio było mi cokolwiek wypominać, gdy miałam wobec niej zobowiązania finansowe. Rozumiem, że Aśka miała ciężką sytuację finansową, mieszkaniową, że psy u niej były zadłużone. Ale ciężko sobie na to zapracowała swoją bezczelnością, kręceniem, bardzo konfliktowym charakterem. I zgarnianiem kolejnych psów, kiedy nie mogła wykarmić już posiadanych - sorry, ale w takiej sytuacji lepsze już schronisko (a Radysy, o których ktoś tu wspominał, nie są jedynym schroniskiem w Polsce;tam faktycznie żaden pies trafić nie powinien). Szczeniaki, które tu wrzucono, mogę ogłosić grzecznościowo na naszej stronie. Więcej w tej chwili nie mogę zaoferować, nie mamy środków na kolejne psy ani wolnych tymczasów. Jeśli ta oferta zadowala opiekunkę psów - proszę podesłać zdjęć i tekst na maila [EMAIL="[email protected]"][email protected][/EMAIL]
  13. [QUOTE]- za Fuksa - dług wynosił kilka tysiecy - za Skinniego - miała placić FZwP, zalega od wielu miesięcy - za Miśka - miało placic jedno z podwarszawskich schronisk, porzuciło psa - dla Szamana - gwarantowano karmę i weta, skonczyło się na gwaracji[/QUOTE] Liczyłam kiedyś, ile było wpłat na Fuksa, ile długu. Wyszło mi, że połowa hotelu była opłacona. Oczywiście, skoro był na hotelu, powinna być opłacona całość, już tu pisałam, że zdaję sobie sprawę, że nawaliłam. Ale połowa hotelu wystarczyła na utrzymanie tego konkretnego psa, więc twierdzenie, że był na utrzymaniu Aśki, jest przekłamaniem. Resztę długu co miesiąc spłacam w miarę możliwości - nieregularnie co do dnia, bo pracuję na zlecenia i nie mam stałego terminu wypłaty. Szaman dostawał karmę, najpierw z TOZu, potem było coś od Bogny W., potem co jakiś czas od Olgi L. Wpłacałam też na niego. Wet opłacony był tylko początkowo, bo mimo prośby nie otrzymałam faktur. Nie mogłam organizować pieniędzy na słowo. To też już tutaj pisałam - odpuściłam przez brak normalnego kontaktu z Aśką, teraz wiem, że to był błąd. Chociaż, co też już tu pisałam, starałam się znaleźć mu inne miejsce. Co do Misia - w którymś momencie, po moim przypomnieniu zresztą, schronisko przelało na niego znaczną kwotę. Na pewno mniejszą, niż zalegali, ale jednak. Proponowali też zabranie go z powrotem. Rozumiem, że Aśka nie chciała oddać psa z kanapy do schroniska, też bym nie oddała. Ale to była jej decyzja. Nic w tej sprawie nie jest czarne ani białe. Tutaj nawalili tak naprawdę wszyscy po kolei. Jeszcze tak trochę odbiegając od głównego tematu, ale wydaje mi się to dość istotną kwestią w poruszonym temacie "zbieractwa fundacji". U Aśki umieszczałam psy na początku mojej działalności, a zaczynałam, mając naście lat. Teraz jestem mądrzejsza o pewne doświadczenia i oduczyłam się brać na siebie więcej, niż mogę ogarnąć. Co niestety często oznacza, że widząc psią tragedię muszę cierpliwie czekać, aż znajdzie się ktoś, kto pomoże - vide psy z mojego podpisu. Ale naprawdę ciężko jest przyjąć taką postawę. Gdy działałam na dogo, każdy nowy wątek szybko zapełniał się propozycjami "a może weźmy go do hotelu". Teraz tak jest na fb, pojawia się nowy pies, pojawiają się namowy do wzięcia go na hotel. A jeśli odmówi się z powodu braku możliwości finansowych - wielkie oburzenie. Co z tego, że po drugiej stronie monitora może siedzieć taka jak ja wtedy małolata, która ulegnie starszym i - wydawałoby się - mądrzejszym... A potem wpędzi siebie i zwierzaka w kłopoty. I zostanie z tym sama, bo uratowane pieski szybko się krzykaczom nudzą... Kilka dni temu pewna fundacja zamieściła na fb zdjęcie psa stojącego przy ulicy. Gros komentarzy był w tonie "dlaczego go stamtąd nie zabraliście". Nawet po tym, gdy napisali, że ich patrol interwencyjny był wtedy na interwencji kilkadziesiąt kilometrów dalej... Dawno nie byłam w schronisku tej fundacji, ale kiedyś na środku stał blaszany kontener z ustawionymi piętrowo kennelami, w których siedziały psy... I tak to się kręci, byle upchnąć, byle wirtualni pomagacze mieli satysfakcję, że fundacja uległa i wzięła psa, bo skoro to fundacja, to na pewno ma takie możliwości. Zresztą tu na tym wątku też to widać - oburzenie Rozi, że jak to, fundacja od astów nie wzięła na tymczas psa nie tolerującego innych psów... Bo na pewno mają tymczasów bez innych zwierząt na pęczki... Jeszcze raz napiszę - nic nie jest czarne ani białe. A nieraz ci, którzy uważają się za miłośników zwierząt, sami robią im największą krzywdę.
  14. [QUOTE]Pisałam trzeba odpuścić......potrzebny jest kontakt z opiekunką psów, dokarmienie psów a w konsekwencji [B]znalezienie im innego lokum[/B]. Psy zgarnięte z ulicy, często półdzikie zamykane w kojcach, chlewach, na łańcuchach widujące człowieka kilka razy dziennie (mam nadzieję) mają minimalne szanse na dom są skazane na życie w takich warunkach do śmierci[/QUOTE] Z tego, co na fb pisała Ola Grynczewska wynika, że ma miejsce dla psów, ale Aśka nie zgadza się na ich zabranie.
  15. Próbowaliśmy na fb - bez skutku. Spróbujemy tutaj... Gdy człowiek sam nie radzi sobie ze swoim życiem, nie powinien brać odpowiedzialności za życie innych... Także psie życie. Melina, taka jak każda inna - syf, alkohol, brak pieniędzy. I psy. Ile dokładnie nie wiemy. W zeszłym roku udało nam się wyciągnąć stamtąd szczeniaka. Jego bratu nie udało nam się pomóc - jak stwierdziła "właścicielka", zeżarły go robaki... Dzięki pomocy gminy zorganizowaliśmy sterylizacje suk, przynajmniej nie rodzą co cieczkę. Teraz "właścicielka" psów chce się wynieść i oddać część zwierząt. Lepiej dla nich, to, co tam przechodzą, można ująć jednym słowem: "piekło". Krzyki, bicie, głód, choroby - to nawet nie codzienność, to wszystko, co znają. Psy, które udało nam się zobaczyć i sfotografować: - czarno - biały młodziak ok. 1,5 - 2 lata, podobny z budowy do border collie, ale krótkowłosy. Bardzo wystraszony, gdy "właścicielka" na chwilę wyprowadziła go za bramę, cały czas się trząsł. Mimo to bardzo łagodny. Będzie z niego fajny pies - tylko musi trafić do normalnego domu. - piegowata suczka, raczej młoda. Mimo wrzasków i szarpania przez "właścicielkę" garnęła się do ludzi, jest bardzo towarzyska. Po sterylizacji. W DT U LUNARMERMAID - czarny podpalany staruszek. Małe szanse, że ktoś się nad nim zlituje, ale musimy spróbować. Psiak miał innego właściciela, ale tamten zmarł i pies trafił do meliny. Łagodny, spokojny, nie narzuca się, trochę wystraszony, ale na widok smaczków nawet zamerdał ogonem. Oprócz nich jest jeszcze jeden młody, prawdopodobnie rudy amstaffowaty. Szukamy dla nich domów stałych lub tymczasowych. fb: https://www.facebook.com/events/519475088162226/ Kontakt w sprawie psów: tel.: 660 116 551, 609 163 208 lub 515 282 679 mail: [email protected] WPŁATY: bazarek lunarmermaid: 101,25 zł
  16. Do Yumanji jeździłam nie tylko jako do hotelu, w którym mam psy, ale i jak do dobrej (wówczas) znajomej. Nie rozumiem oburzenia faktem, że był ze mną mój pies. Jeżeli uważacie, że naszczucie na gościa sąsiada (gościa, który niekoniecznie musi zdawać sobie sprawę ze stosunków własnościowych na posesji...) swoich psów (psy zostały wypuszczone, gdy już byłam na posesji, nie było ich tam wcześniej) jest w porządku... Cóż... Jeszcze raz napiszę, bo może wyraziłam się niejasno - niezależnie od konfliktu między osobami mieszkającymi w tym domu, nie zamierzam bronić Aśki. Sama mam jej wiele do zarzucenia. To, co się tam teraz dzieje, nigdy nie powinno mieć miejsca. Mam nadzieję, że wszystko zakończy się z korzyścią dla psów i, na ile będę mogła, postaram się do tego przyczynić. [B.]
  17. Kilka słów wyjaśnienia w sprawie Szamana. Piszę z tego konta, ponieważ na swoje stare (koosiek) od bardzo dawna nie mogę się zalogować. Ktoś wcześniej miał napisać w moim imieniu, bo sama nie miałam dostępu do internetu, ale najwidoczniej też nie miał możliwości, dlatego ten post pojawia się dopiero teraz. Szaman trafił do Aśki ponad rok temu z Karczewa. Cztery psy były zgłoszone do odłowienia, groziło im trafienie do mordowni. Dla suczek była jakaś opcja, szukaliśmy czegoś dla Szamana. Aśka zaproponowała wzięcie go na tymczas (nie na hotel) w zamian za wybudowanie kojca. TOZ Otwock, którego byłam wówczas członkiem, użyczył konto, na które zebraliśmy pieniądze, kojec został wybudowany. Ponieważ okazał się zbyt słaby na możliwości Szamana, pies został przeniesiony do kojców betonowych, a na jego miejsce trafił inny pies Aśki. Tyle w kwestii wyjaśnienia, skąd Szaman się tam wziął. Co do opieki nad psem - jednego opiekuna nie ma. O ile mi wiadomo, w książeczce jako właściciel wpisana jest moja znajoma, która zajmowała się tymi psami jeszcze w Karczewie i generalnie to ona powinna się nim zajmować, ale z pewnych względów to raczej nierealne. Szaman miał zapewnioną początkową opiekę weterynaryjną z gminy, karmę kupiliśmy za pieniądze zebrane na konto TOZu. Mniej więcej wtedy moja współpraca z Aśką, a co za tym idzie kontakt z nią, został zerwany. Nie miałam żadnych informacji, co dzieje się z psem, oprócz tego, co przekazywała mi matka Aśki. Gdy dostałam informację o chorobie Szamana, poprosiłam o faktury, by móc zebrać fundusze na opłacenie tego leczenia, ale ich nie otrzymałam. Mimo braku kontaktu przez moją znajoma była organizowana i przekazywana karma, ostatnia porcja zdaje się na przełomie marca/kwietnia. Nie wiedziałam nic o zbieraniu na tego psa pieniędzy na dogo (co zdaje się miało miejsce). Ponieważ pies trafił tam przeze mnie i absolutnie nie został zapomniany, szukałam dla niego innego domu tymczasowego - takiego, z którym miałabym stały kontakt, na co mam potwierdzenie. Niestety, trudno znaleźć dom tymczasowy dla takiego psa. Nie mogłam zabrać go do hotelu, bardzo wiele kosztuje mnie i pozostałe osoby z fundacji zorganizowanie funduszy na naszych obecnych podopiecznych (fundacja działa od niedawna, za czasów akcji z Szamanem jeszcze nie istniała), nie chcę popełnić błędu, który zdarzało mi się niestety popełniać w przeszłości, gdy zaczynałam zajmowanie się bezdomnymi psami - wziąć na siebie kolejnego psa i nie podołać w jego utrzymaniu. Reasumując - los Szamana mnie (i nie tylko mnie, bo z fundacji jeszcze kilka osób miało okazję go poznać) cały czas leży na sercu. Jeśli jest tylko możliwość przeniesienia go w inne, ale tylko bezpieczne i sprawdzone, miejsce (a jak wyczytałam na wątku - jest) będę bardzo szczęśliwa. Jeśli ma trafić do innej fundacji - będziemy organizować karmę tak, jak do tej pory. Jeśli będzie potrzeba, weźmiemy go pod opiekę - jesteśmy w stanie zorganizować fundusze na opiekę nad nim w DT z którym będzie można normalnie współpracować, niestety nie damy rady organizować comiesięcznych funduszy na hotel (ale o tym już psiałam). Mamy możliwość udowodnić, że pies nie należy do Aśki. Dzisiaj postaram się skontaktować z osobami, które przeprowadzały interwencję. Mam tego psa na sumieniu - przez brak kontaktów z Aśką, odpuściłam. Żałuję. Jeszcze słowo odnośnie reszty tematu tego wątku. Swego czasu nawaliłam, umieszczając u Aśki psa w hotelu nie mając na niego funduszy. Ten dług teraz co miesiąc spłacam, mimo że pies został wydany do adopcji bez mojej wiedzy, były też na niego zbierane pieniądze na dogo na jej konto, z których się ze mną nie rozliczyła. Ale rozumiem, że ten dług może mi Aśka wypominać, co zresztą robi. Ja też mam Aśce wiele do zarzucenia i w związku z tym, chociaż na temat tego, co się jej tutaj zarzuca mogłabym co nieco napisać, nie będę jej tutaj bronić. To już nie moja sprawa. Ale dwie rzeczy muszę napisać. Po pierwsze - nie uważam, żeby to, co tam się teraz dzieje, to było wyrachowanie, zła wola ze strony Aśki. Ona naprawdę wierzy, że pomaga psom i że jest w porządku. Nie ogarnia tego, co wzięła sobie na głowę, ale nie zdaje sobie z tego sprawy i wciąż bierze więcej. Mnie kilka wpadek nauczyło, że trzeba umieć powiedzieć sobie "stop". Ona nigdy się tego nie nauczy, bo nie umie wyciągać wniosków z porażek - a właściwie wnioski wyciąga, ale bardzo pokrętne. Po drugie - miałam sporo okazji zaobserwowania działań sąsiadki Aśki. I po tym, co widziałam, nie uwierzę w dobrą wolę jej koleżanki, która nakręciła całą tą aferę. Wam nie chodzi o dobro tych zwierząt. Nie chodzi o dobro zwierząt komuś, kto potrafił stać i spokojnie patrzeć, jak staję pomiędzy moim małym terierem, a należącym do tej sąsiadki atakującym mastiffem. W dużym stopniu to ta osoba jest odpowiedzialna za to, co tam się teraz dzieje. Wam chodzi o załatwienie własnych porachunków, a te zwierzęta są tylko kartą przetargową. Żałosne, że własne interesy śmiecie przykrywać łatką troski. Miało być kilka słów, wyszła cała rozprawka... Przepraszam za chaotyczność wypowiedzi, ale ta godzina i emocje nie sprzyjają składaniu myśli. [B.]
×
×
  • Create New...