Link do albumu ze zdjęciami:
[URL]https://www.facebook.com/media/set/?set=oa.212391918874622&type=1[/URL]
A teraz o Kajo:
niestety, po powrocie z adopcji, co już sygnalizowałam, zachowanie Kajo
zdecydowanie się pogorszyło i nadal sie pogarsza, nie możemy znaleźć
przyczyny. Warczy dużo i to nie jest takie warczenie komunikacyjne, jak
robił wcześniej, tylko mocne warczenie ostrzegawcze. No i zaczął nas
atakować, a tego przez cały ten czas, odkąd u nas był (poza tą jedną
opisaną tutaj dawno sytaucją, gdy się zaplątał łapami w smycz) nie było.
O tym, że warczał na Hanię ,bo miała ręke w gipsie, pisałam tutaj już.
Znowu bardzo broni jedzenia, a ten temat już był praktycznie roziązany
przed adopcją. Bezwględnie musi jeść w klatce.
Strzyżenie musiałam zrobic całe w kagańcu i zostałam dwa razy zaatakowana -
wcześniej strzygłam do bez kagańca i nie było problemu, jedynie na moment
strzyżenia newralgicznych miejsc zakładałyśmy mu kaganiec.
Od 3 dni odmawia wychodzenia z domu i z klatki. Wczoraj wyszedł z klatki
dopiero o 21 (siedział w klatce 27 godzin od poprzedniego dnia od kolacji
jedzonej w klatce o godz. 18 ), nie wychodząc nawet zachęcany wielokrotnie
smakołykami, warcząc na nas i atakując nas. Czasami wychodził po smakołyk,
bral go i cofał się znowy do klatki warcząc i rzucając się. W takiej
sytuacji nie chodzi oczywiście luzem po domu.
Dzis rano znowu ponownie odmówił wyjścia, nawarczał na mnie i rzucił się.
Oczywiście nie został ani razu wyciagany ani nic z nim nie było robione
siłą, nie zmieniło się nic w naszym postępowaniu, w warunkach domowych też
(na ile możemy to przeanalizować, co robimy nieustannie od 3 dni) , nie ma
w domu żadnego nowego psa ani człowieka. Nie mogę w tej sytuacji dokończyć
tego strzyżenia, bo od paru dni nie ma nawet mowy o założeniu kagańca, a
bez kaganca go nie ostrzygę.
Na ile możemy ocenic, wygląda normalnie, je z apetytem, jak już wyjdzie,
załatwia się, nic nie sugeruje, że go coś boli, ale w ramach testu-podamy
mu dziś leki przeciwbólowe i sprawdzimy, czy to coś pomogło.
W naszej ocenie problem jest dość poważny i niestety nie możemy znaleźć
jego przyczyny. To zupełnie nie ten pies.