Jump to content
Dogomania

dorocka_36

Members
  • Posts

    20
  • Joined

  • Last visited

About dorocka_36

  • Birthday 05/13/1975

Converted

  • Location
    Nowe Racibory

dorocka_36's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Bardzo dziękuję za odpowiedź, ma Pani rację zupełnie nie nadaje się do przygarnięcia z waszych rąk żadnego nawet jednego psa, jestem totalnie nie odpowiedzialnym człowiekiem, który nie ma zielonego pojęcia jak należy zająć się psiakiem na poparcie tych stwierdzeń jest fakt, że przez kilkanaście lat miałam zaszczyt opiekować się dwoma cudownymi suczkami, które w wyniku mojej złej opieki nad nimi odwiedzały lekarzy jedynie w celu szczepień, które zwiedzały cały kraj i nigdy nam nie zaginęły a przede wszystkim były darzone przez nas ogromną miłością. Moją osobistą tragedią jest utrata w tak krótkim czasie obu członków naszej rodziny oraz przygarniętej suczki, przeżyłam to już jako dziecko gdy moją rodziną była moja mama i tata kiedy również w krótkich odstępach czasu zmarły nasze poprzednie suczki Diana i Sandra- jedna z nich miała udar mózgu a druga zawał serca. Może dlatego muszę przeżywać śmierć swoich podopiecznych bo zawsze trafiały do nas leciwe psiaki. Przykro mi jest i to bardzo, że tak łatwo jest Pani ocenić mnie jako kogoś zupełnie nie odpowiedzialnego. Chciałabym żeby Pani wiedziała, że to właśnie poczucie ogromnej odpowiedzialności za adoptowaną suczkę wręcz nakazuje mi prowadzić poszukiwania jej aż do skutku. Rodziców również straciłam obojga mama zmarła w grudniu 2008r. a tata zaraz po niej w maju 2009. Sama zadaję sobie pytanie dlaczego bliskich tracę parami? Jeśli porusza Pani zdawanie sobie sprawy z kosztów utrzymania psiaków to mam w tym spore pojęcie, wspomniana suczka Sandra przez wiele lat chorowała na gronkowca złocistego i mnóstwo pieniędzy poszło na jej leczenie ale udało się, suczka Zyta od czerwca tego roku zachorowała na cukrzycę co wiązało się z podawaniem insuliny dwa razy dziennie, karmieniem trzy razy dziennie o stałych porach i regularnych wizytach na SGGW w Warszawie a na koniec próba ratowania suczki Saby, która zachorowała na Babeszje i nie liczyliśmy się z kosztami jej leczenia i nikogo nie prosiliśmy o pomoc finansową. Suczka była bardzo leciwa, głucha z zaawansowaną zaćmą. Jej wiek był główną przyczyną nie możności uratowania jej. Najpierw zajmowała się nią klinika w Prażmowie, potem trafiła na SGGW w Warszawie a na koniec przebywała w szpitalu na ul. Niepodległości w Warszawie. Wszystkie kliniki nie dawały jej większych szans na przeżycie ale postanowiliśmy, że bez względu na koszty będziemy ją ratować do samego końca. Dziękuję Pani za tak negatywną ocenę mojej osoby ale wierzę, że mimo obecnych nieszczęść los się odwróci i będę jeszcze cieszyć się życiem pośród sporej gromadki przygarniętych przeze mnie psiaków i, że suczka Lula ze schroniska również się odnajdzie!!! Życzę Pani z całego serca aby Pani nigdy nie zaginęła żadna psina, żeby Pani siebie samej nie musiała ocenić tak jak zrobiła to Pani ze mną. Pozdrawiam i życzę samych sukcesów w niesieniu pomocy zwierzakom.
  2. mój dzień zaczyna się od odwiezienia syna o 6:20 do autobusu do warszawy(szkoła) potem objeżdżam całą okolicę, wracam po córkę, którą odwożę do szkoły, następnie z najmłodszą znowu objeżdżamy okolicę ale pytam już napotkanych ludzi o suczkę, po powrocie syna przeczesujemy najbliższą okolicę na piechotę ja od 06.10. tak się skupiam, że powoli tracę nadzieję a wyglądanie przez okna w domu cokolwiek robię działa u mnie jak automat
  3. to dajcie mi Panie znać jaką decyzję podejmujecie odnośnie suczek spod kozienic bo ja również zrozumiałam, że nie macie miejsca gdzie możecie je umieścić i zgłosiłam się z chęcią opieki nad nimi na stałe a nie nawet na dom tymczasowy ale widzę, że nie jesteście zdecydowane jeszcze na nic. W bloku w Warszawie nie miałam możliwości mieszkania z wieloma psiakami a teraz mam takie możliwości i powierzchniowe i finansowe tak więc oprócz psiaka, którego w listopadzie kupujemy z hodowli na pewno przygarnę jeszcze i takie nie mające domów i nie chciane. Suczki ujęły mnie tym, że są dosyć duże a ja nie ukrywam uwielbiam duże psy ale nie miałam możliwości takich posiadać ze względu na warunki mieszkaniowe. Rozmawiałam z Panem Tomkiem od Horacego o DT ale znając siebie i mojego syna nie będziemy wstanie oddać potem psiaka komu innemu.
  4. Pani Ewo i Doroto- co z suczkami, wiadomo coś więcej?
  5. suczka zginęła nam 06.10.2013 a raptem dzień wcześniej adoptowaliśmy ją z Palucha, sunia jest masakrycznie strachliwa dziś wiem, że jeszcze bardziej od naszej zmarłej Zytki. W niedzielę była cudowna, słoneczna pogoda wpadłam na pomysł, że gdy ja będę robiła obiad suczkę przypnę na smyczy na podwórku żeby odetchnęła od klatki i betonowej posadzki w schronisku. Na podwórko wjechał samochodem mój wujek z ciotką z warszawy, przez okno zobaczyłam, że suczyna rwie się na tej smyczy, wybiegłam żeby ją zabrać ale nie zdążyłam dobiec a karabińczyk puścił i psina wyrwała w długą. Jak udałam się za nią na rowerze nigdzie nie było jej widać. Do dziś szukamy jej i wierzymy, że jeśli tylko nic złego jej się nie stanie to ją odnajdziemy. Ma na sobie dwie obróżki w tym jedna antykleszczowa, i jest zaczipowana. Ogłoszenia porozwieszaliśmy, co dziennie patroluję okolicę w nadziei, że ją wypatrzę, dałam ogłoszenia w internecie oraz powysyłałam wiadomości do tutejszych mieszkańców na NK- odzewu "0" Na schronisko nie liczę, że da znać więc sama wertuje stronę ze zwierzętami w kwarantannie. Przez ostatnie kilkanaście lat mieliśmy dwie suczki Sabę ze schroniska w Celestynowie i Zytę przygarniętą ze szczeniakiem z ogródków działkowych a odkąd przeprowadziliśmy się na wieś to prócz Bobiego, którego zostawili właściciele domu w którym obecnie mieszkamy(widocznie nie pasował im do nowo wybudowanego domu) nie mogę zatrzymać żadnej psiny. Wiem, że to moja wina bo zostawiłam ją samą na podwórku a nie powinnam tego robić. Teraz nie spuszczę z oka żadnego nowego domownika do czasu aż całkowicie się z nami z żyje.
  6. Zatem Pańcie czekam na wieści, a jeśli kogoś interesuje wątek Horacego to niestety nie udało się go złapać rano, po południu mają być kolejne próby. Na Horacego jestem już przygotowana włącznie z kurczakiem w rosole z makaronem babuni:lol:
  7. Wielkie to są Pani Dorota i jeżeli nie mylę Pani Ela. To dzięki tym kobietom suczki mają szansę na przeżycie. Gdyby nie one to nikt z nas nie miałby pojęcia, że są takie dwie piękne dziewczyny potrzebujące pomocy od ludzi. A mam jeszcze pytanie do "Wielkich Pań" myślałam o psim psychologu dla psinek, czy to jest dobry pomysł? może zadaję głupie pytania ale naprawdę nie miałam do czynienia z oswajaniem stworzeń. Miałam zawsze u siebie niechciane psiaki ale miały od początku dobry kontakt z człowiekiem.
  8. ja ciesz pierdzielesz.... dziewczyny mąż juz wie o Horacym i jestem zaskoczono przeszło bez większych problemów, teraz pokazałam mu suczki i o dziwo może nie dosłownie ale wyraził chęć pomocy suczkom tzn. wie, że mam zamiar przygarnąć je do nas na stałe i nie wniósł sprzeciwu. Teraz czekam już tylko na wasze wytyczne. Jutro ma być u mnie ktoś z Horacym. Podpytam od razu gdzie i w jakich warunkach usadowić u nas dziewczyny.
  9. ogarniaj, ogarniaj a ja już powoli urabiam męża żeby on to potem ogarnął
  10. Ja jestem z obecnie z Nowe Racibory gmina Tarczyn, ok 5 km od trasy krakowskiej
  11. Dziewczyny czekam na wasze instrukcje co i jak, mam spory samochód w razie transportu ale to wy musicie wszystkim pokierować, skąd wy jesteście i gdzie są suczki? Świetnie by było żeby ktoś doświadczony odwiedził mnie i np. poinstruował w jaki sposób przygotować dla nich miejsce żeby oswajały się powoli, żeby ich nie spłoszyć i takie tam. No właśnie sama nie mam pojęcia jak się za to zabrać:crazyeye:
  12. ok, dzięki za informację jeżeli ma 12lat to faktycznie zabranie go z miejsca, które już dobrze zna mogłoby mu bardziej za szkodzić jak pomóc
×
×
  • Create New...