Jump to content
Dogomania

BlaBla:)

Members
  • Posts

    14
  • Joined

  • Last visited

About BlaBla:)

  • Birthday 01/12/1987

Converted

  • Biography
    Witam, Nazywam się Ola i jestem właścielką 2-letniego "BlaBla" czyli labradora ;) o imieniu Borys. Właściwie to mój narzeczony zawsze chciał mieć "biszkoptowego BlaBla...czery łapy, para uszu, oczy, nos i ogon".
  • Location
    Siemianowice Śląskie

BlaBla:)'s Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Co do skzoleń i skzoleniowca to powiem że ucieszyłam sie z tych informacji i napewno zrobie wszytsko żeby z tej opcji skorzystac. Co do wybiegania psa to niestey w opcji mam tylko spacer i bieganie po lesie (bieganie po lesie teraz juz odpada) z checia skorzytsałabym z roweru czy rolek ale to mogloby się dla mnie źle skończyc tzn. nigdy niepróbowałam ale boje sie że pies może wyjść z transu biegnięcia za mną i sie gwałtownie zatrzymać a ja wtedy wyladuje na chodniku przez szarpnięcie... naszczęscie zbliża się lato a pies lubi wodę więc będzie jeszcze to w opcji żeby go zmęczyć. co do zabawek pies ma kółko i piłkę... pilka go nierusza niewiem czemu a kólkiem lubi sie bawić ale tylko w domu na dworzu niestety jest ono dla niego zamało interesujące dlatego posunełam sie do śnieżek bo pryz nich fiksuje...on nawet na balkon wola byle by sie w sniegu pobawic... tylko ciekawe co zrobie jak snieg stopnieje... ale przejde się do zoologicznego i będe wyprubowywac kolejne rzeczy moze jakąs się zainteresuje jeszcze bardziej niż sniezkami. Dziekuje za rady na pewno skorzystam i z książek taz :)
  2. [quote name='asiak_kasia']Tylko widzisz, szkoleniowiec czy behawiorysta powie Ci jak pracować, ale nie zrobi tego za Ciebie. I na ogół na jednej wizycie się kończy(chyba ze ludziom się nie chce nic zmieniac, albo problem jest BARDZO poważny), potem jest kontakt raczej via mail telefon. To Ty musisz pracować nad zachowaniem swojego psa, a szkoleniowiec Ci powie jak. I tyle. Serio 100-150zł to taka nieosiągalna kwota? Z tego co piszesz, to nie masz nic ponad psa, który nie ma odpowiedniej ilości ruchu i nie zna podstawowych komend. Skoro slucha tylko wybiórczo, kiedy nie ma nic innego "ciekawszego". Nie ma ugruntowanych podstaw-odwołanie, takie bezwzględne to mus. Żeby psa tego nauczyć tego nie trzeba byc szkoleniowcem, tylko wziąc w rękę porządną ksiązkę (polecam wszystko Zofii Mrzewińskiej) i wziąc się do roboty. Poszukać w okolicy, ludzi, którzy mogą pomóc, niekoniecznie za kasę. Sposobów jest mnóstwo. A lęki ze szczenięctwa nie usprawiedliwiają rzucania się na ludzi i psy. Linka 10m smakołyki w rękę i pracować z psem, codziennie. A co do weta, z całym szcunkiem, 75% z nich nie ma pojęcia o wychowaniu psa, czy problemach behawioralnych. a tak z innej beczki, dzisiejszy spacer po mojej wsi, babeczka z labkiem, który notorycznie wyskakiwał na nas z zebami. Labuś dzisiaj pięknie as olał, bo pańcia poszłą po rozum do głowy i zaczęła z psem coś robić. Wolał piłkę niż dacie ryja na moje futra. Pracuje sama, od 3 tygodni, z agresora, zrobiła psa, który nie jest święty, ale można wspólnie spacerować. Wraca mi wiara w ludzi :)[/QUOTE] Była mowa o kocie 400-600 a nie 100-150... zapewne skzoleniowiec ma więcej do powiedzenia niż weterynarz ale postanowiałam wysłuchać mojego weta bo on ma 4 psy które chodza jak w zegarku więc chyba coś na ten temat wie. To ze na jednej wizycie sie kończy to niwedziałam... z regóły każdy pisze o skzoleniu trwajacym np miesiąc a to jest róznica duza jeśli chodzi o kwotę. Ja pracuję ze sowim psem... mamy opanowany dom gdy przychodzą goście i podstawowe komendy, wiem że to dopiero początek i długa droga przed nami ale cos robię. dzis na dworzu np udału mi sie go przywołać gdy był skoncentrowany na innym psie... bo okazało się że uwielbia sniezki ponad wszytsko a to tez juz postęp, co prawda idę małymi kroczkami ale idę. Mam z nim problem by spojrzał mi w oczy, ale jak juz to zrobi to wtedy wystarczy że sie na niego spojrzę i palcem pokieruję a on robi co chcę... ale sniezka jest dobrym sposobem by na mnie spojrzał... więc juz coś. Pies duzo spaceruje ze mną więc napewno jest wylatany. gdy mam go na smyczy i w kagańcu to ide śmiało po mieście między ludzmi bo wiem że w ten sposób on tez sie nauczy przechodzić chodnikiem w tłumie... gdy spotkam kogos dobrego kto chce mi pomóc to korzystam i przyzwyczajam psa do obcego... co do lenków z młodości to mówie tylko to co powiedział mi weterynarz poniewaz pies nie na kazdego skacze... z niektórymi psami sie ladnie bawi i z ludzmi też, najwiekszy problem jest z osobami które sie go boją, pijanymi i starszymi a psy trudno powiedziec, jesli pies ma łagodne usposobienie to nawet z dużym sie bawi, a jeśli pies ma złe nastawienie to nawet do yorka sie stawia. Moim zdaniem jestem gdzies w polowie drogi i boje sie że dalej sama nic niezdziałam dlatego zbieram na szkoleniowca, a zanim uzbieram uczestnicze w forrach... co do sytuacji z twojego spaceru to przynajmniej jest nadzieja że i mój wyjdzie na prostą :)
  3. [quote name='asiak_kasia']Proszę Cię nie rozsmieszaj mnie, jedno indywiduwalne spotkanie ze szkoleniowcem, to nie jest kwota kilku tysięcy. Szkolenia grupowe z Podstawowego posłuszeństwa to a zaleznosci od szkoły 400-600zł, które najczesciej moża zapłacić w ratach. Jak się chce to można. trzeba tylko wykazać odrobinę inicjatywy. Akurat na śląsku jest sporo osób godnych polecenia, zapytaj w stosownym wątku. I skoro masz psa, nad którym nie panujesz, musisz go miec na lince. Taki delikwent, który ma ochotę zaatakować mnie, nie wyjdzie cało ze spotkania z moją suką. I obyś nie trafiła na takiego psa, bo koszty leczenia przewyższą zdecydowanie koszt szkolenia. a i trauma u psa wieksza, a póki co własnie o coś takiego się prosisz.[/QUOTE] Może ciebie i to smieszy ale mnie raczej nie... wybacz ale dla mnie 400-600 jest kwota nierealną... chyba że ja uzbieram w przeciagu roku bo miesięcznie moge sobie pozwolic odlozyc tylko 50zł i tak zrobie będę odkładac... zapewne tez wiesz że na jednej wizycie sie nieskończy bo jak pisałam wczesniej miałam juz spotkanie z moim weterynarzem który rozeznanie na temat zachownaia psa zrobił i stwierdził że to niejest problem hormonów czy czystej agresji tylko jakiś lęków z lat szczenięcych więc leczenie potrwa a na to już kasy trzeba więcej... gdybym niewykazywała odrobiny inicjatywy to bym na forum niepisała tylko olała to i miała pretensje do całego świata że czepiaja sie mojego psa nieuważasz? zdaje sobię sprawę że pies potrzebuje szkolenia a nie półsrodków ale chyba lepiej że robie cokolwiek niz nic...staram sie z nim sama pracować i lekkie efekty są ale widaomo że specjalista niejestem więc to trwa. Psa puszczałam tylko w lesie na odludziu, zdarzył się incydent więc zapytałam na forum czy mam prawo juz wiem że nie... i to tyle
  4. Chętnie poszłabym z nim na szkolenie tyle że brak funduszy... jedyne na co moge sobie na razie pozwolic to ksiązki, programy tv, fora i weterynarz z ktorym duzo rozmawiam na temat mojego psa... no i wspomniane wyżej półśrodki... inna sprawa to pytanie dlaczego on się tak zachwouje bo mich znajomych czy rodzine uwielbia nawet gdy widzi ich po raz pierwszy... wydaje mi sie że ma to związek z moim nastawieniem do ludzi których nieznam ale to tylko moja teoria i zapewne wyjasnic może to tylko jakis specjalista... No nic dziekuje za informacje i pozdrawiam... Szkoda że moje kochane Babla ma dwa wcielenia ale przynajmniej mam tego świadomość a teraz przynajmniej wiem ze i las jest zakazany :(
  5. Serio mówię że byłam święcie przekonana że las to jedyne miejsce gdzie pies może pobiegac w kagańcu bez smyczy... z jednej strony facet mógłby narobic mi kłopotu ale z innej... czemu pił w krzakach? ehh pies mnie słucha gdy jestesmy sami... zna komendy stój, siad, zostaw, oddaj, jednych mija bo patrzą gdzie indziej a innych atakuje... ciezka sprawa. np facet sobie biegał po lesie, Blabla z anim poleciało z prędkościa wiatru... chłopak się zatrzymał odwrócił sie plecami, więc pies odpuścił i wrócił tylko go obwachał, pies wrócił do mnie a chłopak pobiegł dalej i tak samo jeden jechal na rowerze i jak zobaczył że pies go goni to też się zatrzymał dał obwąchać pies wrócił do mnie a chłopak odjechal... ale sa tacy idący sobie spacerkiem np pijacy i osoby starsze ze niejestem go w stanie utrzymac na smyczy... dostaje obłędu. Dlatego po mieście mam go na smyczy przy nodze a po lesie pozwalam mu sie wybiegać bo ile mozna w domu lezeć i spac. staram się zachowac wszytskie środki ostrożności...oczy mam na około głowy... ale wiadomo czasem cos sie dzieje czego człowiek nieprzewidział. co do smyczy to próbowałam ale ciagle wplatywała mu sie w gałęzie i zaczepiała o drzewa i jak biegał to biedny się czasem dusił bo biegnie biegnie smycz sie zaczepiła nagle napreżyła i szyja została mu w miejscu a dupa poleciała do brzodu i robił fikołka w powietrzu więc w jego przypadku to chyba niejest bezpieczne rozwiązanie.
  6. policja to nawet pomysł, tyle że ja wyskoczyłam doslownie na siku z psem bez telefonu... szukałam nawet wsparcia w przechodnich ale albo udawali ze niewidza albo jak sie baba zainteresowala to facet tak ja przegadał że mnie wysłuchac niechciała... nawet w sklepie mi zadzwonic na policje niedali... chamstwo!
  7. Witam, co do straży miejskiej to kiedys miałam taka sytuację... Moje Blabla siusiało jeszcze na kucka, jakis stary dziad z chodnika po drugiej stronie ulicy doczepił sie do mnie i zaczoł krzyczeć że nieposprzatałam po psie odchodów, więc jak podszedł to mu tłumaczyłam że to szczeniak i on tak sika... jak grochem o ściane... krzyczał że on nigdy takiego wielkiego szczeniaka niewidział, że on weźmie DNA z kupy i dowiedzie że to kupa mojego psa... dodatkowo machał kartonem po papierze A4 że wkurzył mnie i mojego Blabla na tyle że pies mimo że na smyczy skakał, warczał, szczekał i kłapał dziobem w kierunku tego dziada że ledwie mogłam go utrzymac. Dziad stwierdził ze pies jest agresywny że nadaje sie do uspienia i wezwał straz miejską. Chciałam go olac i odejśc ale dziad zachodził mi drogę wymachując w moją stronę kartonem ze niby przed psem sie broni... po pewnym czasie poczułam sie osaczona przez tego wariata bo naprawde niemogłam sie ruszuć na krok... przyjechała straż miejska spisani nas, zostałam pouczona że po psie się sprząta... więc pokazałam woreczki, po czym powiedzieli żebym sie nieprzejmowała bo żadnych konsekwencji z tego tytułu mieć niebędę... tylko za co skoro mój pies robił tyko siku? Ten dziad zmarnował ponad 1h mojego życia uprzykrzając mi je na dodatek i nikt go za to nieukarał. Dodam jeszcze że jak straz miejska przyjechała to dziad pokazywał na mojego psa mówiąc że rwał się na niego że chciał go ugryść że jets agresywny i do uśpienia... a mój psiak siedział sobie patrzył oczami shreka na strazników, ziewał i machał pzednia łapką... oni tylko spojrzeli po sobie i odesłali faceta z kwitkiem. mam tez jeszcze pytanie czy las jest miejscem gdzie pies może biegać bez smyczy? niestety moj psiak żuca się na ludzi i duże psy... dlatego chodzi na smyczy i w kagańcu ale w lesie go puszczam żeby pobiegał... z regóły jak widze ze ktoś nadchodzi to go wołam i przypinam smycz, czekam aż ktoś przejdzie i go znów puszczam (chodzę miedzy drzewami a nie alejkami) ale ostatnio facet pojawił się z nikąd i pies do niego podbiegł i skakał na niego, miał kaganiec więc nic się niestało ale za to geba się kolesiowi nie zamykała wiec go przeprosiłam, pryzpiełam psa i odeszłam... więc jak? ma p[rawo sobie pies pobiegać? czy to tez miejsce publiczne?
  8. [quote name='Maron86']Prosze :) Taka klatka w sumie wyjdzie taniej niz kupno np nowych drzwi ;), tylko prosze pamietac zeby kupowac ocynkowana - te 'czarne' na allegro to jakis szajs, latwo sie gna i samemu mozna latwo ja zniszczyc (polecam wylacznie spokojnym psom ktore nie niszcza). Taka stoi u mnie w pokoju, a w niej tymczasowicz: [URL]http://www.czterylapki.pl/pies/akcesoria/transportery_klatki_i_kojce/klatka_dla_psa_dog_v,p215483715[/URL] Widac po drutach ze klatka ma juz swoje lata :), ja kludki zalozylam w 4 miejscach z przodu na tych 'lacznikach' (z tylu nie bylo potrzeby w naszym wypadku bo pies gna za czlowiekiem, nie wpadl na pomysl ze z tylu gdzie sciana mozna zrobic to samo :eviltong:). Warto rowniez przy kilku pierwszych probach zostawiania psa zrobic nagranie na pc, ja laptopem nagralam bo mam wbudowany mikrofon i kamerke :)[/QUOTE] Te szkody co narobił to "pikuś" bo to na starym mieszkaniu. Teraz mieszkamy w nowym aktualnie remontowanym i szkoda będzie gdyby to wszystko zniszczył jak skończymy. Co do klatki to myslałam właśnie o ocynkowanej bo zastanawiam się nad stawianiem jej czasami na balkonie... on kocha balkon :) słońca z tej strony brak jedynie deszcz więc jakis pokrowiec by sie przydał. Chwilowo i tam brak gotówki trzebabędzie odkładać na nią ale może gdzieś się akurat dorobi trochę pieniążków :)
  9. [quote name='Maron86']Dobrze dobrana klatka sprawia to ze pies nie moze sie 'nakrecac', ale do takiego kennelu trzeba psa przyzwyczaic zeby kojazyl ja z legowiskiem/nora/azylem - my z naszym DT nie mielismy takiego komfortu i czasu bo zaraz po przekroczeniu progu wystartowal nam na psa ktory stwierdzil 'wojna to wojna'... Ehhh a na podworku jeszcze maly rudas chcial sie bawic :shake:. Klatki sa dosc ciezkie, ocynkowane nawet i kilkanascie kg wazy + jest naprawde stabilny. Sa tak zrobione ze pies nie wcisnie zebow zeby kraty gryzc, nie przepchnie rowniez lapy - jedyne co moze zrobic to starac sie 2 dolne prety wygiac lub jak to zrobil nasz 'zlozyc' ja do srodka (jest na zaczepy) - jednak po 1 'zlozeniu' klatki zalozylismy w 'slabszych' miejscach kludeczki nie duze ale wytrzymale. Po 5 dniach treningu (zostawiamy na max 30-40minut) pies tylko popiskuje, czasem lapa probuje starych metod skladania. Jednak juz nie z agresja i wsciekloscia, raczek takie 'a moze jednak sie uda'. Widze ze masz labradora w awatarze wiec przypuszczam ze o niego chodzi, z tego co wiem to w tej klatce ktora stoi u mnie byl ogromny samiec ONka z lekiem separacyjnym. Uszkodzil klatke poprzez ... wygiecie lekkie 2 dolnych pretow, co w sumie i tak mu nie pomoglo wyjsc :cool3:. Jesli pies bedzie 'drapac' to na dole jest metalowa kuweta, nasz DT tez probowal drapac jednak sie slizga i nic mu z tego nie wychodzi.[/QUOTE] Tak chodzi o tego BlaBla łobuza :) ok 25kg, może faktycznie to dobry pomysł... musze sie nad tym poważnie zastanowić. Dzieki za podpowiedź.
  10. [quote name='zmierzchnica']Ale adoptowaliście psa z domu tymczasowego? Czy po prostu przejęliście psa od właścicielki, która chciała się zwierzaka pozbyć? Bo to zupełnie inna sprawa i nie nazwałabym tego "adopcją". Kobieta oddała psa, a wy go wzięliście. Adopcja to przygarnięcie zwierzaka za pomocą organizacji lub osoby, która psa ratuje ze schroniska lub ulicy. Podczas adopcji podpisuje się umowę adopcyjną. Jeżeli kobieta miała psa, nie poradziła sobie z chorobą zwierzaka i go oddała, to trudno się dziwić, że wciskała wam go na siłę. Nie liczyłabym na uczciwość osób, które mają psa od szczeniaka i nagle go oddają, mimo że "tak go kochają". Jeżeli chcesz adoptować psa - naprawdę adoptować, a nie po prostu wziąć od kogoś - to następnym razem zrób to za pomocą jakiejś fundacji. Jest to bezpieczniejsze, a zwykle gdy pojawiają się problemy, osoby z fundacji będą starały się pomóc. Osoba prywatna ma to w nosie, cieszy się pewnie, że ma problem z głowy.[/QUOTE] Źle się wyraziłam, przejelismy psa. Ja od razu wiedziałam że kłamie bo w ogłoszeniu pisała inen powody oddania psa i potem na miejscu mówiła co innego. Jeszcze jej małe dzieci zdradziły że robi "wielkie śmierdzące kupy" a gdy poprzedni właściciele wyszli za ogrodzenie działki by nas przywitać to Borys wciskał łeb w dziure pod ogrodzeniem by tylko jego państwo móc ciągle widzieć. Ewidentnie było wiadomo że maja z nim problemy mimo że mówili inaczej ale będąc juz tam na miejscu i widząc tego psiaka musiałm go zabrać bo bałam sie że przy nich źle skończy... więc wiedzieliśmy na co sie piszemy (przypuszczaliśmy).
  11. [quote name='Maron86']Moje psy tez sa czlonkami rodziny, pracuje sie z nimi i 'nad nimi' (tak samo sami pracujemy nad wlasnym zachowaniem w stosunku do psow itp). Nikt nie mowil ze bedzie lekko i wszem i wobec wiadomo ze trzeba sie zgrac. Co do pogryzania/gryzienia - ten pies gryzl nas + kazdego kto mu nie pasowal, a naprawde dostac takimi zebami do krwii boli.... Jednak nie oszukujmy sie niektore psy poprostu nienadaja sie do jednych rodzin, natomiast z innymi swietnie sie zgrywaja. Moj sasiad ma psa ktory zostaje 8h dziennie w domu i wyje, caly czas szczeka i wyje - wychodza z nim 'az' przed blok, pies jest agresywny do inny 4-lapow. Zapewne w innej rodzinie bylby wspanialym psem, niebyl by trakowany jako 'dziecko' (fakt pies potrzebuje regol i zasad jak dzieci, jednak co sie dzieje z dzieckiem ktore niema obowiazkow, nie wie co mu wolno?). Niebyl by chwalony jaki to 'on odwazny' bo probuje atakowac 50+kg psa (maly maltanczyk...). Czasem trzeba sie poprostu zastanowic co jest lepsze dla samego psa. PS. Co do niszczenia, mozna zastosowac duza klatke kennelowa (wytrzymala) pies sie tez wyciszy pod nieobecnosc. Mam taki 'przypadek' na DT - wycie + niszczenie, po zastosowaniu kennela pies zaczyna sie uspakajac, nie wyje tak (kilka dni pracy) oraz tylko czasem atakuje kraty (na poczatku z wsciekloscia potrafil caly czas gryzc je).[/QUOTE] Co do dyscyplinowania psa to ja jestem ten "zły glina" a narzeczony jest "dobry glina", np. skakanie na gości w drzwiach... Ja jestem w stanie utrzymać go z dala bez słów do momentu gdy gość ściągnie kurtkę i buty bo potem jak juz mu pozwole podejśc to i tak skacze :/ Narzcezony natomiast uwielbia gdy Borys wita go w ten sposób i lirze... Co do klatki to myslę nad nią tylko że mam wątpliwości czy to pomoże...boje się tego że brak przymocowania takiej klatki spowoduje że Borys będzie się razem z nią wywracał na boki i w ten sposób zrobi sobie krzywdę. Gryzienie prętów?...Potrafił zjeść drzwi pokojowe do połowy że mu krew z dziąseł leciała i wydrapać dziurę w drewnianej podłodze i ścianie z cegieł że pościerał pazury do zera i mu krew leciała...ledwie chodził :/ to wszystko dlatego że został sam na 4h. Na chwile obecną jesteśmy na etapie zostawiania psa na jakies 10 min samego w trakcie posiłku a wtedy on przerywa jedzenie, biega po meszkaniu-meblach, dobiera sie do śmieci i wciska nos w drzwi wejściowe bo słychac jak węszy pod nimi. Gdy wracam, wita mnie grzeczniej bo go ignoruje, więc wraca do miski a Ja mam obchód po mieszkaniu... i liczę straty.
  12. [quote name='Maron86']To jest inna sytuacja, jesli adoptowaliscie psa (co innego kupno z pseudo ktorego osobiscie nie popieram). Ja adoptowalam psa w typie mastifa tybetanskiego ze schroniska, pieniadze na psa rodowodowego byly odlozone jednak postanowilismy wpierw rozgladnac sie za psem w typie. Pies rowniez ma problemy zoladkowo- jelitowe, najgorsza karma jaka moze jesc to royal canin jednak zazwyczaj jest na karmie Acana Pacifical, albo na Orijen 6Fresh Fish. Wykarmienie takiego psa, taka karma poprostu pozera wszystko z kieszeni - jednak rowniez uwazam ze naprawde warto. Tym bardziej ze okazalo sie iz moj pies wyczuwa kiedy spada mi cukier (nie mam cukrzycy, tylko co jakis czas nagle spadki cukru bez powodu...) i zaczyna biegac po domu i piszczec alarmujac reszte rodziny. Rowniez pokazal swoj charakter i odwage godna rasy broniac mnie przed napadem (tyle krwi w zyciu nie widzialam, na szczescie byla to krew gryzionego faceta z nozem). Tak jak napisala zmierzchnica - jesli pies daje cos w zamian i da sie z nim pracowac/wypracowac odpowiednie zachowania to nie wazna jest cena. Wypracowalismy z malym wiekszosc niepozadanych zachowan i naprawde on daje z siebie wszystko tak samo my :) Gorzej jak by moj pies nie stracil zachowan ktore mial gdy trafil do nas: podgryzanie/gryzienie (zaleznie od sytuacji), naskakiwanie (wykastrowany, a mimo to probowal wszystko gwalcic - dzis stara sie tylko samce gwalcic, taka proba sil), niszczenie, szczekanie, ignorowanie ludzi w 100%, szczekanie, bieganie od okna do okna na dzwiek psow, tratowanie ludzi. Wtedy chyba bym sie zdecydowala na szukanie psu nowego domu...[/QUOTE] My mamy z nim takie problemy... jak jest sam w mieszkaniu to zjada i wydrapuje w szale wszytsko co spotka na swojej drodze np. drzwi wejściowe. Na dużą większość większych psów skacze z zębami ale sa takie z którymi się potrafi bawić. Do windy sąsiedzi boją się wejść bo jak wyczuje u człowieka strach to staje na tylnych łapach i "kłapie dziobem" dlatego jest w kagańcu... ale znajmomi przychodzą bez problemu a i córka 6 lat robi z nim co chce. Nigdy ale to nigdy mi to że mam z nim problemy... pies jest członkiem rodziny a ja jako człowiek przygarnełam go i zobowiązałam się nim opiekowac.
  13. Witam, jestem tu nowa i razem z narzeczonym adoptowaliśmy psa. Uważam że to bardziej ludzkie od kupowania. Mimo to, tak jak w sklepie "była włascielka" opowiadała mi same wspaniałe rzeczy na temat psa. Jak to ona bardzo kocha Borysa i w ogóle i w szczególe... okazało się że pies jest bez książeczki a wetwerynarza widział w snach (dodam że jak go od niej zabieraliśmy to miał ok 8 miesięcy). Wtedy sie we mnie zagotowało. Robiła wszytsko żeby pies pojechał z nami (a niby tak go kochała). U weterynarza okazało się że pies ma problemy jelitowe. Stwierdził że jako szczeniak musiał być źle karmiony. Kupienie "rasowego labradora" kosztuje mniej niż my wydaliśmy na leczenie i zaległe szczepienia. Teraz ma 2 lata i zdarzają mu sie nawroty choroby. Uważam że uratowałam tego psa, poprzednia właścicielka traktowała go jak rzecz która sie popsuła i mozliwe że by go "wypuściała na wolność" albo oddała do schroniska. Tam by go uśpili, poniewaz pies ma swoje wady. Mimo wszystko zrobiłabym to jeszcze raz bo bardzo kochamy naszego kundla ;*
  14. BlaBla:)

    BlaBla:)

    [CENTER][COLOR=#b22222][B]Witam, nazywam się Borys i pochodzę ze śląska. Ja i moja Pani mamy nadzieję poznać tu nowych przyjaciół.[/B][/COLOR] [attachment=2324:9823.attach][COLOR=#b22222][/COLOR] [COLOR=#b22222][B]PS. Uwielbiam jeść drewno!!![/B][/COLOR][/CENTER]
×
×
  • Create New...