Jump to content
Dogomania

zen1atta

Members
  • Posts

    49
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by zen1atta

  1. [quote name='Klementynkaa']właśnie dostałam informację, ze ARES został adoptowany ze schroniska. z jednej strony super, ze już nie siedzi w boksie ale z drugiej... nie wiemy jako to dom :( oby trafił dobrze i już do końca życia był szczęśliwy![/QUOTE] Schronisko ma chyba co świętować, bo dzisiaj zaadoptowano 3 psy. Niech się chłopakom powodzi w nowych domkach i niech Ares szybko wraca do sił :)
  2. Dziekuje, Beatrx, za rade. Jestesmy po drugim bardzo dlugim spacerze i widac poprawe w reagowaniu po wczesniejszym zastosowaniu "siad", "lezec", "siad", "lezec", itd., + wyrazniejsze "NIE!", bardziej entuzjastyczne chwalenie psa (to akurat rady naszych szkoleniowcow). O dziwo, moj pies zazwyczaj byl strachliwy w stosunku do bardziej natezonego ruchu drogowego od chociazby zwyklej drogi osiedlowej, a dzisiaj ladnie zrobil zostan w siadzie i warowanie. Co prawda na dlugosc smyczy czyli 3-4ry kroki, ale dla nas to ogromny postep. Dzieki jeszcze raz! [B]asia_kasia[/B], posiadamy motywatora w postaci zabawki, jest to wlasnie albo pilka albo frisbee i od niedawna kong. Z flirt polem nic nie probowalismy, dla mnie to obcy wynalazek i przed sprobowaniem wole wiedziec jak sie z tym pracuje od osob bardziej doswiaczonych. Co do smakow... moze wstyd sie przyznac... ale nie stac mnie, zeby podawac psu suszone, naturalne gryzaki w ramach nagrody (bo oprocz problemow, ktore mamy na spacerze, uczymy sie prawie codziennie pracy nad roznymi innymi rzeczami, np. kaganiec, rozne sztuczki, itd.) ... najczesciej mieszam sucha karme (pies na codzien je domowe) z ciasteczkami, kawalkiem kielbasy i dorzucam "smierdziela" do plastikowego pojemnika i niech sie przezera zapachem. Poza tym, ciecie wysuszonych gryzakow na drobniejsze kawalki jest dosc czasochlonne. Pies przy rutynowych komendach dostaje doslownie kawalatek, a jak zrobi cos naprawde bardzo dobrze to niekiedy pol garsci ;) On generalnie na to idzie, bo to taki troche lasuch ;) Co do treningu poza domem i placem szkoleniowym - oczywiscie trenujemy. Ostatnio jednak pogoda byla deszczowa przez kilka tygodni, wszedzie albo bloto, albo padal deszcz, wiec sesje treningowa w ramach spaceru sobie odpuszczalismy na zewnatrz. Ale do tej pory bylo tylko tak, ze konczymy np. fizjologie i przenosimy sie na trawnik sporych rozmiarow, gdzie robimy rozne cwiczenia. Teraz - za dobra rada Beatrx - spacerujemy i wykonujemy cwiczenia podczas spaceru i to chyba jest klucz do sukcesu w naszym przypadku :) Dziekuje Wam za pomoc!
  3. Tylko, że to było zdanie przypuszczające, a nie stwierdzenie faktu, że jak mój pies tam walnie kupę to idę sobie dalej. De facto mój pies ani razu się tam nie załatwił i z obserwacji inne psy też preferują kilka metrów dalej na trawie, więc w sumie kupy tam nie spotkasz, może czasami, a mimo to strach przejść z psem lub małym dzieckiem. Służby sprzątające zmiotą odpadki w postaci szkła może raz na tydzień, bo po co sprzątać codziennie, skoro na drugi dzień wygląda tak samo? Ja nie lubię, kiedy ktoś mi pluje w twarz i mam udawać, że deszcz pada. Jeśli zbieranie kupy jest w ramach estetyki wyglądu miasta, to oczekuję, że o ładny wygląd dba się wspólnie. Jeśli piesi nie lubią wchodzić w psie kupy to oczekuję odrobiny zrozumienia, że wdeptywanie w inne rzeczy również nie jest przyjemne dla innych użytkowników tego deptaka (np. psów).
  4. [B]Bdom[/B], przepraszam, a przeczytałaś mój post z odrobiną uwagi, czy bezmyślnie odpisujesz schematem? Gdyby moi sąsiedzi się nie myli, to w pierwszej kolejności zastanowiłabym się czy nie potrzebuja pomocy (oczywiście nie w umyciu się). Jak już mówiłam - są różne miasta i różne okolice. Dla Twojej wiadomości: sprzątam po psie kiedy się załatwi na trawniku pod domem, chodniku i generalnie tam, gdzie psia kupa nie powinna znajdować się na ziemi. Jak pies nie jest wylatany, to omijam trawniki, gdzie bawią się dzieci, itd., bo wnioskuję, że jak bobo upadnie pieluchą na psie siuski, to też nie należy to do przyjemności dziecka i rodzica. Natomiast nie sprzątam w miejscach, gdzie trawnik tętni swoim naturalnym życiem + życiem śmieciarzy - czyli jest zachaszony, zakrzaczony, zaśmiecony i generalnie co najwyżej psiarza noga tam czasami zajrzy. Co do Twojej wypowiedzi: "Cudowne podejście-ja nie sprzątam, bo inni nie sprzątają i robią większy syf. (...) Nic mnie bardziej nie wkurza od takiego podejścia, przez które nie mogę przejść się z psem po trawniku pod domem (...)" - jak idziesz z psem przez teren, na którym ludzie lubią rozbijać szkło, to wychodząc z pieskiem bardziej Cię wkurzy przecięcie łapy psa niż wdepnięcie w psie odchody, wierz mi, a brak nawyku sprzątania po psach nie będzie powodem patrzenia pod swoje i psa nogi. I proszę Cię, przeczytaj jeszcze raz mój powód dlaczego nie sprzątam po swoim psie (pierwsze zdanie w moim poście), bo chyba nie zrozumiałaś do końca mojego podejścia do tematu.
  5. Ja nie sprzątam kupy po moim psie, bo on nie potrafi się załatwić na zadbanym trawniku. Musi mieć jakieś krzaczory. Mój pies robi kupę na kawałku zieleni, którą oddziela chodnik od przedszkola i nie mam wyrzutów sumienia, że zostawiam tam psią kupę. Tak samo jak nie ma nikt wyrzutów sumienia wyrzucać tam worki ze śmieciami, które leżą potem miesiącami. Jakby go przycisnęło i załatwiłby się na "deptaku" kilkanaście metrów dalej, to też nie wpadłabym na pomysł żeby sprzątnąć jego kupę. Tak samo jak osoby nie wpadają na pomysł żeby wyrzucać szklane butelki do koszy na śmieci, które są rozstawione co kilka kroków. Nie, zamiast tego lepiej je rozbić o asfalt. Podobnie po nowym roku nikt nie wpadł na pomysł, aby zgarnąć resztki po swoich fajerwerkach. To jest dopiero ŚMIERDZĄCE GÓWNO, które, śmiem twierdzić, bardziej razi w oko od psiego bobka. Umiem sprzątać po psie i się nie brzydzę. Nauczył mnie tego kilkuletni pobyt zagranicą. Ale tam były warunki do sprzątania (stacje z workami co 20-100 metrów, kosze na śmieci co kilkanaście metrów nawet na jakimś zadupiu), a ulice i chodniki z najmniejszego brudu były zamiatane codziennie bądź co drugi dzień, więc najmniejszy psi bobek rzucał się w oko. Jeśli właściciele psów posprzątali po psie, a w zasięgu wzroku nie widzieli smietników, to kupki zostawiane były w woreczkach np. na trawniku i zabierane przez służby sprzątające. To jest oczywiście kwestia miasta i okolicy, ale nie mam zamiaru biegać z psią kupą w woreczku z radarem w oczach na śmietnik, kiedy nie ma takiej potrzeby. W razie "w", kiedy mój pies miałby upatrzeć sobie inne miejsce na sranko, mam woreczki przy sobie.
  6. Witam, nie należę do wolontariuszy lub pracowników schroniska, więc szczegółów szukania pomocy dla Aresa niestety nie znam. Ares nie ma swojego Fanpage na FB, ale jego sytuacja jest promowana na FB przez Wolontariuszy i znajome im osoby (np. DogTeam). W razie poważniejszego zainteresowania, proponuję kontaktować się najlepiej ze schroniskiem: [URL]http://legnica.eschronisko.pl/strona/menu/33[/URL] .
  7. Jak pies jest luzem, to oddala się ode mnie maksymalnie 10-15m. Jak oddali się dobrowolnie dalej, to od razu jest komenda "do mnie!" i przychodzi, bo mam w kieszeni dodatkową piłkę bądz zapasowe frisbee albo smaki. Jeśli zjawi się jakiś podbiegacz, to w ramach zabawy z innym psem co jakiś czas wołam psa do siebie i podchodzi, dostaje smaka, puszczam dalej, a jak zapinam na smycz, to sie bawimy. Mam taki fart, że przed moim blokiem jest dość duży trawnik, gdzie psy mogą się spokojnie pobawić (wiec idzie tam sporo ludzi z osiedla). Mam problem z jedną suczką innego właściciela, bo ta podczas zabawy się oddala i mój pies biegnie po prostu za nią... Wtedy wychodzi poza teren trawnika i sytuacja staje się niebezpieczna, więc obecnie, widząc podbiegacza wołam psa do siebie i przypinam na smycz i się z nim bawię dalej. W sumie to bez smyczy mam oczy dookoła siebie i jak widzę podbiegacza niepodal bądź psa na smyczy, to wołam swojego i przypinam. Pies nie ma problemu z socjalizacją z innymi psami. Ze wszystkich psów, które do tej pory spotkał (nawet w typie pitbullowatym), tylko jego rodzicelka wychodzi z zębami (on do nikogo z pyskiem nie startuje). Także o pogryzienie, itp., się nie martwię, bo pies jest jak torpeda - ktorys zacznie byc agresywny, to moj ucieka ;) Bardziej boli te bieganie poza trawnikiem za suczka, czyli de facto na ulicę. Dlatego wolam "do mnie!" i przypinam. Co do płki na sznurki, mieliśmy, to pies przegryzł sznurek ;) Ale rozumiem o co Ci chodzi, więc spróbujemy codziennego treningu poza domem, bo pogoda w sumie sprzyja :)
  8. Beatrix, pies właśnie nie ma problemu na skupieniu się przy rozproszeniach, ale tylko wtedy, kiedy nie jest na smyczy... Oczwiście pomijając podbiegaczy, bo wtedy nie mam większej kontroli... W rozproszeniach typu zapachy, inne psy, różne dziwne dzwięki pies radzi sobie na tym samym terenie lepiej bez smyczy niż na smyczy. Bez smyczy rzucam mu frisbee lub piłkę i się bawimy. Na smyczy pies staje w miejscu i trzeba siłą go przeciągnąc dalej bądź rusza w kierunku odwrotnym (kiedy przestraszy go np. dzwięk) - czyli w stronę domu. I nie reaguje ani na najlepsze smaki, ani na frisbee ani na piłkę - za którymi szaleje. Dostosujemy się do Twojej rady i spróbujemy zrobić codzienny trening na spacerze na smyczy. Z powodu ostatniej pogody (deszcz, błoto) ćwiczyliśmy w domu. Teraz leży śnieg, więc spróbujemy :) A chcemy mieć opanowane chodzenie na luźnej smyczy/przy nodze i mniejsze lub większe ignorowanie zewnetrznych bodźców w postaci psów, ludzi, itd., bo planujemy robić w przyszłości większe wycieczki. Tylko wiesz, pogoda również nie sprzyja do przeciągania liny (tzn. smyczy) z psem, bo ślisko, itd. To lepiej podczas ćwiczeń na spacerze mieć krótką smycz czy np. pozostać przy normalnej tak żeby zostawała w kształcie "U" - ale wtedy gorzej korygować wyrywki żeby coś powąchać, itd. Oczywiście na potrzeby fizjologiczne miałby dłuższą, jedynie podczas ćwiczeń podpinana byłaby krótsza. Bo mój pies ma również taki problem, że większą potrzebę nie potrafi załatwić bylegdzie, musi mieć albo krzaczory, albo grubszy skrawek zieleni.
  9. Podbijam! Gdyby osoba chętna na tymczas potrzebowała wsparcia finansowego, to chętnie dołożę. Również podarauję małą wyprawkę w postaci obroży, smyczy i gryzaków oraz smaków. Ares potrzebuje pomocy!
  10. Podepnę się pod temat, ponieważ mam podobny problem co PaulinaBemol. Mam problem ze skupieniem psa podczas spaceru i mijania innych psów w mniej lub bardziej bliskim kontakcie. Ale... Chodzimy na szkolenie. Na placu szkoleniowym oraz w pomieszczeniach zamkniętych ze skupieniem pies nie ma najmniejszego problemu. Jest przylepiony do nogi, w pełni skupiony, a kiedy mija się w bardzo bliskim kontakcie z innymi psami reaguje natychmiast na komendę. Problem dotyczy spacerów, bo pies ma przez prawie cały czas nos w ziemi (również podczas zajęć w terenie w ramach szkolenia). Kiedy mijamy się z innymi psami zaczyna ciągnąc na smyczy jak ciągnik w ich kierunku. Kiedy pies jest bez smyczy, bo np. się bawimy piłką reaguje lepiej na komendy w rozproszeniu (np. kiedy coś wywącha, usłyszy, zobaczy). To jest 11 miesięczny kundelek. Mama to kundelek w typie ONka, tata nieznany. Pies niedawno zaczął znaczyć też teren i kiedy idziemy sobie przez osiedle, a on ma ten swój nos permanentnie w dole, to siknie sobie co jakieś 3-5 minut. Może w tym leży problem, bo totalne wyłączanie się podczas spaceru zaczęło się jakiś miesiąc, dwa temu... Ale dobrze byłoby poznać opinię doświadczonych, bo to mój pierwszy psiur. No i najważniejsze - jak go skupić skoro jest głuchy na polecenia, które zna i wykonuje poprawnie, ale tylko w dogodnych warunkach?
  11. Witam, niecały miesiąc temu do schroniska w Legnicy trafił około 5 letni dobermann. Wiecej informacji tutaj: [url]http://legnica.eschronisko.pl/zwierzeta/pokaz/972[/url] . Zdjęcia "za kratami" były robione tuż po trafieniu do schroniska. Zdjęcia ze "spacerku" niecały miesiąc później. Widać, że piesek nie radzi sobie najlepiej w tym miejscu. Potrzebuje domu tymczasowego a najlepiej domu na zawsze.
  12. Moim pierwszym psem byl dalmatynczyk - bez papierow, z gieldy... Minelo sporo czasy, zanim zauwazylismy, ze pies jest gluchy (dosc czesta wada wrodzona u psow tej rasy). Oczywiscie nikt w rodzinie nie wiedzial o tym wczesniej, bo z powodu naglej smierci szczeniaka ze schroniska (byl okropnie zarobaczywiony), moi rodzice dosc spontanicznie nabyli kolejnego psa. Pies, jako domownik, byl wpsanialy. Przezyl z nami lekko ponad 14 lat. Z problemow: - pies byl gluchy, wiec wykonywal podstawowe komendy na migi. Z tego powodu rzadko spuszczalismy suczke ze smyczy (raz poleciala i potracil ja lekko samochod, wiec od tej pory puszczana ze smyczy byla tylko na wolnym terenie). - od potrzasania uszami, pies mial problemy z krwiakami na uszach i mial z 2-3 operacje. - suczka byla dosc agresywna w stosunku do innych suk. - strasznie sie leni, w dodatku siersc jest specyficzna - wbija sie w ubrania i jest ciezko ja usunac. Co do utrzymania - posiadalismy ja w latach 90-tych, wiec w mniejszych miejscowosciach albo wybieralo sie sucha karme hipermakretowa, albo gotowalo sie psu jedzenie. Ja bylam dzieckiem, moi rodzice ciezko harowali, wiec pies jadl karme z marketu. Najpierw Pedigree, to zaczela miec alergie. Zmienilismy na Chappi, do pewnego momentu wszystko bylo w porzadku, potem znowu alergia. Potem przeszlismy na Frolic i problemy sie skonczyly. Dopiero po kilku latach, kiedy suczka byla juz bardzo stara (ok. 12 lat), zaczela zle znosic jakakolwiek sucha karme. Dalmatynczyk jako kanapowiec - czyli pies reagujacy na podstawowe komendy, itd. - jest wg mnie latwy do ulozenia. Jako pies "wyszkolony" - tu warto skonsultowac sie z osobami, ktore sie na rzeczy znaja. Pies do egzystowania duzo ruchu nie potrzebuje, ale kazdy dlugi spacer go bardzo cieszy. Trzeba uwazac, zeby pies byl przyzwyczajony do dluzszych spacerow, zeby przypadkiem nie starl sobie lapek. Ten pies duzo przeszedl... Nauczyl sie otwierac drzwi od mieszkania i klatki, wiec polecial raz w sina dal... Wrocil po 3-4 miesiacach. A wlasciwie, to wracajac z Wigilii u rodziny, pies lezal na wycieraczce ;) Jak zwial za drugim razem, to podrozowal MPK i zostal zawieziony przez jednego z kierowcow do schroniska ;) Przy pierwszym psie niezbyt istotny jest fakt, jaka rase wybierzecie. Czy to bedzie Golden, Labek, Dalmatynczyk, czy Burek ze schroniska, to bedziecie popelniac bledy w jego wychowaniu i bedziecie sie z nich uczyc. Nie zmienia to faktu, ze najwazniejszym aspektem dla psa jest po prostu cieply, szczesliwy dom. Moim skromnym zdaniem.
  13. Gwoli scislosci, to moj pies jest jeszcze dosc mlody i w dodatku aktywny, wiec potrafi zjesc za dwoch ;) Mysle, ze zmiescisz sie spokojnie w 200-300zl miesiecznie. Plus robienia zapasow na miesiac/tydzien jest jeszcze taki, ze mozna wylapywac rozne promocje.
  14. Moj pies ma ok. 20kg i miesiecznie wychodziloby mi mniej wiecej tak: Z warzyw: 4kg marchewki ... 1,2zl * 4 2kg pietruszki ... 3zl * 2 2 duze selery ... ok. 3 zl 15 puszek groszku ... 1,5 zl * 15 Razem: 36,3zl Z miesa: 2kg serc kurzych ... 6,99zl * 2 2kg zoladkow kurzych ... 6,99zl * 2 3kg szyjek kurzych ... 2,99zl * 3 Razem: 36,93zl 20-25 (Kefir) * 0,99zl ... 24,75zl Warzywa scieram na tarce (oprocz groszku oczywiscie) i pakuje do 15-tu woreczkow. Z miesem robie tak samo. I do zamrazalki. Gotuje co 2 dni. Jako wypelniacz stusuje śrute, ktora dostaje za darmo. Wczesniej wychodzilo mi ok. 3-4kg kaszy jeczmiennej wymieszanej z gryczana w proporcjach 50%-50% (ok. 25-30zl). Dostaje tez za darmo jajka (jedno dziennie badz co drugi dzien). Skorupki wrzucam do gotowanego jedzenia (czesto po zrobienu sobie np. jajecznicy odkladam skorupki na bok i ich nie wyrzucam ;) ). Reszta produktow mlecznych i warzyw, owocow bierze sie "sama z siebie". Pies oprocz podrobow kurzych dostaje codziennie badz co drugi dzien kosc wieprzowa. Do gotowanego dodaje mu jedna porcje poledwicy wieprzowej. Raz w tygodniu do gotowanego dorzucam porcje skory wieprzowej. Normalnie zamiast poledwicy zostaje przy piersiach kurczaka, rybie, itd. (nigdy nie podaje wieprzowiny z marketu), ale jakis czas temu bylo u mojej rodziny swiniobicie i dostalam w prezencie prosiaczka... :lol: W sumie wychodziloby z 100 - 180zl miesiecznie.
  15. Moj pies dostaje gotowane jedzonko, wiec sucha karme traktuje jako smaki (sa dla niego kruche i bardzo atrakcyjne). Zazwyczaj kupuje mala paczke Chappi albo Frolica. Chappi ma maly rozmiar, natomiast Frolic tne nozycami na pol. Nie na moja kieszen kupowac psu za kazdym razem rarytasowe smaki. Czesto mieszam sucha karme z kielbaska/serkiem (pokrojona w kostke) i zostawiam w lodowce, tak zeby karma przeszla lekko zapachem. Suszone gryzaki lub np. prazona skorke drobiowa tez czesto mieszam troche wczesniej z sucha karma.
  16. [COLOR=#000000]Teobromina znajduje sie w kakao, a tego skladnika w czekoladzie mlecznej jest faktycznie malo, wiec nie ma co siac jakiejs paniki. Dla pewnosci zawsze mozesz poszukac jakiejs lecznicy weterynaryjnej otwartej 24h na dobe (nie musi byc w Twoim miescie) i po prostu zadzwonic i zapytac sie ewentualnie na jakie objawy zwracac szczegolna uwage - tak dla swietego spokoju.[/COLOR]
  17. Witam, ponieważ mój piesek wyrósł ze swojego kagańca, poszukuję kagańca fizjologicznego głównie do podróży MPK lub pociągiem. Kagańce CHOPo, itp. odstraszają mnie głównie dlatego, że są metalowe. Wpadł mi w oko gumowy Baskerville Ultra Muzzle, ktoś z niego korzysta i mógłby podzielić się doświadczeniami? Dziękuję z góry.
  18. Hikaru - Twoj pies nie lazi krok w krok, bo zalezy mu przede wszystkim na jedzeniu ;) Psy, mimo swego lakomstwa, to wierne towarzysze. Moj, kiedy jestem w lazience, strasznie piszczy, wiec otwieram mu drzwi, a ten kladzie sie na podlodze i czeka, az wrocimy na kanape ;) Pamietam mojego pierwszego psa - szczeniaka ze schroniska - rowniez byl bardzo zarobaczony - podczas terapii okazalo sie, ze zabralismy go za pozno, poniewaz nie pomogla mu terapia i niestety zdechl. Wiec kto wie, co by bylo, gdybys nie zabrala go ze soba... Uratowalas go i zapewnilas dom, w ktorym bedzie mogl zaprzyjaznic sie z kotem i malym dzieckiem - wiele doroslych psow z racji, ze nie mialo z tymi oboma stworzeniami stworzeniami kontaktu, posiada roznorakie problemy. Nie wspominajac ile zyskuje na tym towarzystwie Twoje dziecko. Kto wie? Moze za pare lat zamaist kisic ogorka w domu przed kanalem z bajkami badz komputerem, bedzie wyciagalo cala rodzinke na wspolny spacer? To wszystko zalezy od Was - rodzicow. A i dla Was ulozenie szczeniecia, to pewna nauka, bo uczycie sie bycia konsekwentnym w roznych warunkach. (Szkoda, ze w tym temacie sporo osob traktuje Wasza decyzje jako "zachciake" zamiast pomyslec o owocach Waszej decyzji za jakis czas - jesli podejdziecie do Waszego wyboru powaznie) Chodzisz na spacery na obrozy? Sprobuj z szelkami - ciezar psa rozklada sie nieco inaczej i szarpniecie jest "przyjemniejsze". Dla psa to rowniez przyjemniejsze, bo sie nie "dusi". Jak bedzie wazyl lekko ponad 15kg to przyda sie smycz z amortyzatorem. Co do chodzenia na luznej lub bez smyczy - Twoj piesek trzyma sie nogi, poniewaz to dla niego swiezy teren. Praktycznie kazdy pies na nowym terenie trzyma sie blisko wlasciciela. Z czasem - chodzac ta sama droga - zauwazysz, ze piesek mniej sie slucha. Spacerujac musisz pamietac, zeby nagradzac go za kazdym razem, kiedy smycz jest luzna. Wielu wlascicieli mlodych pieskow ma z czasem problem, ze pies nagle zaczal sie ciagnac - to glownie dlatego, ze kiedy pies poprawnie chodzil na smyczy, to nie byl nagradzany za odpowiednie zachowanie. Jesli zas chodzi o szkolenie - oczywiscie, to droga "przyjemnosc", ale pracujac nad psem podczas szkolenia i w domu ma sie wiele problemow pozniej z glowy. Przede wszystkim pracujesz nad psem z ludzmi, ktorzy maja doswiadczenie i pomoga Ci dotrzec w szybki sposob do psa i osiagnac oczekiwane rezultaty. Nie bedziesz musiala odkrywac Ameryki od nowa ;) Dla psow ze schroniska w niektorych szkolach mozna dostac rabat. Na kolejne szkolenia (czyli dla "stalych klientow" ;) ) rowniez dostaje sie zazwyczaj znizke. Powiem od siebie tak - chcesz miec psa "kanapowca", ktory bedzie sie sluchal na podstawowe komendy w pewnych warunkach - ucz go sama. Chcesz miec psa, ktory bedzie Waszym zyciowym towarzyszem (nawet na wczasach w Darlowku) - idzcie na szkolenie.
  19. [quote name='Sybel'](...) Łatwo popełnić bład podając np. zbyt często wątróbki, codziennie nabiał. Ludzie tak robią niestety. A potem zdziwienie, ze uczulenie, że problemy z rozwolnieniem itd. (...) [/QUOTE] Ekwiwalentnie mozna wypowiedziec sie o suchej karmie, bo co pies to obyczaj (sporo miewa uczulenie rozniez na sucha karme). Po to mamy wlasne zmysly, rozum i umiejetnosc kojarzenia faktow, aby eliminowac nieprzyjemne/niezdrowe skutki odzywiania.
  20. [QUOTE]zen1atta, tyle, że w zupce to jest jeszcze więcej wody, niż pies wypije tak sobie. (...) Wszystkiego można psa nauczyć, a jak jest małe dziecko w domu, to gotować osobno dla psa, osobno dla dziecka, osobno dla dorosłych to już lekka przesada.[/QUOTE] To nie musi byc zupka w sensie jaka Ty zjadasz na obiad. Moze zle dobralam slowo. Gotowanie psu to nie jest jakis pozeracz czasu. Tym bardziej, ze nie trzeba jedzenia gotowac codziennie. Mozna zrobic porcje (w zaleznosci od skladnikow) na 2-3 dni. Ryz/kasza z miesem sama sie praktycznie gotuje (okolo 30minut), moze co 10 minut trzeba pomieszac, zeby nie przywarlo do spodu. Pomijajac ile produktow spozywczych mozna robic zarowno calej rodzinie jak i psiakowi w tym samym momencie (szczegolnie na sniadanie) - jajka (moze byc nawet surowe), troche bialego sera albo nawet kasza manna. Pies przyzwyczajony do "domowego jedzenia" moze jesc nawet surowa marchewke i bedzie mu smakowala. Natomiast czerstwe pieczywo moze sluzyc za gryzak oczyszczajacy zabki, ale warto z nim sadzac psa na balkonie, bo troche kruszy. Wiele czasu to nie kosztuje, ale faktycznie potrzebuje to odrobine wiecej wyobrazni od wsypania psu suchej karmy do miski. [quote name='zaba14']Racja...qpy też zdecydowanie większe po domowym żarciu... (...)[/QUOTE] To jest akurat nieprawda lub jak kto woli - polprawda. Jesli pies je np. duzo mieska, to kupa jest zdecydowanie mniejsza. Oczwywiscie nie mowie o schabowym - czyli domowym zarciu dla domownikow, a o domowym zarciu w sensie gotowanym dla psa. Wszystko zalezy od zbalansowania skladnikow a kupa psa... no coz... prawde Ci powie ;) Absrahujac, Hikaru napisala, ze spedza (pewnie w przenosni) 1/4 dnia na sprzataniu po piesku, wiec jesli piesek zbyt czesto sie zalatwia, to warto pomyslec czy aby nie za czesto, a jesli tak to z jakiej przyczyny. Stad moja propozycja rozwazenia, czy sucha karma mu sluzy.
  21. Dziekujemy za porade :) Przy okazji - milo popatrzec na Wasze efekty wspolpracy :) Na co dzien chyba wezmiemy sie za krotki jogging, bo po ostatniej akcji psiaka boje sie go puszczac ze smyczy na trawniku przed blokiem ;) Zyczymy duzo sukcesow w agility!
  22. Wg mnie na czas kwarantanny i uczenia psa zalatwiania sie na dworze moglabys zmienic jego diete. W suchej karmie jest sporo wypelniaczy, wiec pies generalnie wiecej "sra". Dodatkowo z powodu suchego pokarmu musi uzupelniac wode, wiec pewnie tez sporo pije. Probowaliscie gotowac mu lekkostrawne potrawy z duza iloscia wody? Zupki (np. typu krupnik z duza iloscia kaszy, warzyw, mieskiem) lub jakis kleik (kasza, miesko, itd.?). Bedzie nadal zalatwial sie w domu, ale mniej, bo jego organizm wiecej przyswoi niz wydali ;) Moj szczeniaczek mial te szczescie, ze jego mama to wiejski piesek, wiec od samego poczatku dorastal na dworze. Kiedy probowal zalatwiac sie obok miski/budy, to mama na niego szczekala i wyganiala w trawe :) Skutek? 3 miesieczny szczeniaczek kiedy wprowadzil sie do mnie od samego poczatku zalatwial sie na dworze oraz, kiedy mial potrzebe, dawal znak piszczeniem, ze musi sie zalatwic :) Oczywiscie, ze wzgledu ze pracuje, zdarzalo i zdarza mu sie zalatwiac w domu, ale to bardzo sporadycznie.
  23. Witam serdecznie, mój psiak jest żwawym mieszańcem. Uczęszczamy obecnie na szkolenie posłuszeństwa i rozglądamy się za formą aktywnego spędzania wolnego czasu. Psiak bieg jak torpeda a skakanie sprawia mu wiele radości, dlatego zainteresowało nas agility (próbowaliśmy zabawy z frisbee, ale dużo bardziej lubimy piłkę) ;) Niestety mieszkamy w bloku i na co dzień nie mamy okazji trenować na prawdziwym bądź własnoręcznie zbudowanym torze. Dlatego gdy przychodzi co do czego, to boję się "nadwyrężyć" psa, bo przecież z takim wysiłkiem fizycznym nie ma codziennie kontaktu. Z tego powodu mam dwa nurtujące pytania: 1) Jaką formę aktywności uprawiać na co dzień? Biegać, jeździć na rowerze czy może po prostu wyprowadzać na wolnej smyczy i bawić się w aportowanie z psem? 2) W jakie składniki szczególnie uzupełniać dietę psa? Nie jestem zwolennikiem suchej karmy. Gutuję psu kaszę (jęczmienną wymieszaną z gryczaną) z mięsem i warzywami (najczęściej marchewką, groszkiem, pietruszką) i do tego wbijam raz dziennie surowe jajko. Ponieważ się szkolimy, pies dostaje również różne smaki (paski mięsne, jakieś ciasteczka w niewielkiej ilości, suchą karmę, kiełbaskę). Zastanawiam się więc czy nie wypadałoby wraz z dodatkowym wysiłkiem fizycznym dodać jakiś witamin, tłuszczy, minerałów, itd. w jadalnej postaci ;) Dziękuję z góry za porady :)
×
×
  • Create New...