Jump to content
Dogomania

Terror Squad

Members
  • Posts

    16
  • Joined

  • Last visited

Terror Squad's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. [quote name='Rikimaru']Widzę,że wypowiedź "Terror Squad" zyskuje coraz więcej sympatyków. HURRA. Dobrze mówi, dać mu wódy!!! Niestety... Chociaż trudno się nie zgodzić z hurraoptymistami. Praktycznie wszystkie TTB z którymi pracuję na co dzień biegają po torze agility. Z różnym skutkiem, jedne lepiej inne gorzej. Wybitne zdarzają się niezwykle rzadko, co jednak nie znaczy, że nie czerpią z tego radości. Czerpią, czerpią. Wszystkimi czterema łapami. I są wśród nich te, które już opuściły schronisko i te z super hodowli z rodowodem. Wygrać zawody z takim psem byłoby niezwykle trudno,ale nie o to przecież chodzi. Szczególnie psu. To samo tyczy się aportu. Z tymi, które to lubią pracujemy na piłeczkach czy sznurach. Dla psa to ekstra zabawa, każdy psiarz to wie. Niestety dyskusja na tym forum dotyczy psów przebywających obecnie w schronisku. 24godziny na dobę siedzą te psy zamknięte w klatkach, które mają 4m.kw powierzchni. Mimo szczerych i dobrych chęci Przemka i wolontariuszy, żaden pies (poza nielicznymi wyjątkami) nie spędza poza boksem więcej niż kilka godzin w tygodniu. I mimo tych chęci psy jedzą to co jedzą. Tak więc pisanie o jakimś kosmicznym "lepszym harmonogramie ćwiczeń", jest naprawdę nie na miejscu. Tak samo jak nie na miejscu jest "Niemniej skąd macie wiedzieć co bullowate ze schroniska lubią skoro wolno i m tylko truchtać?", czy "Przestańmy poruszać i utwierdzać te same stereotypy odnośnie TTB. Dobrze,ze nikt nie napisał jeszcze,ze TTB maja uścisku 3 tony(jak napisano ostatnio w "Mój Pies")." Wiemy bardzo dobrze co bullowate ze schroniska lubią. To my chodzimy z nimi na długie spacery, poznajemy je, szkolimy, pracujemy z nimi, gdy jest ciepło chodzimy nad rzekę żeby mogły popływać. To my znajdujemy im domy, wozimy je po całej Polsce, czy utrzymujemy w dt. To po moim torze agility biega Tyson, Klara, Sonia, Amor. To na moim placu Graf skakał za freesbee i wpatrzony w piłkę czekał na zabawę!!! Nie mówiąc już o wielu wielu innych... Jeżeli ktoś utwierdza stereotypy odnośnie TTB to także nie my. Przy każdej okazji, na każdej imprezie staramy się je łamać poprzez wykłady czy pokazy ich umiejętności. Odpowiadając na pytanie "Terror Squad" "Co te psy mają mieć z życia?": otóż mają one mieć nowe domy! Nie truchtać na 30metrowej lince do końca życia, tylko cieszyć się nim wraz z nowymi opiekunami. I wielu z nich takie życie już daliśmy. Także dajmy już spokój. Nie powielajmy już SUPER postu Terrorysty. Dobrze mówi, ale o psach poza schroniskiem. Dyskusja tocząca się tutaj dotyczy tych wspomnianych wcześniej, czekających na nowy dom, często z nadwagą, niewybieganych TTB. I żeby było jasne. Nie jestem przeciwnikiem budowania toru agility w schronisku. Poparłem ten pomysł jak tylko o nim usłyszałem. Nie twierdzę też że nasze schroniskowe TTB poumierają od skoku przez kilka stacjonat, czy od przebiegnięcia przez tunel. Agility się przyda (choć nie za kwarantanną) nie tylko astom. Ale zróbmy to z głową, słuchajmy dobrych rad i opini specjalistów. Po to oni są... I z tym postem się zgodzę. Niemniej zależy mi by nie być odebranym jako ktoś kto "krytykuje" całe przedsięwzięcie związane z pomocą bullowatym. To co zobaczyłem i jakich ludzi(dziewczyny)poznałem przy adopcji suczki dało do myślenia i nadzieję, że przyszłość nie musi być zła. Gdyby nie diuna_wro i uru nie mielibyśmy dziś tak wspaniałej psiny, a Ajman byłby też smutny. Mam nadzieję, że zostało to wyjaśnione i nie będzie zaraz jakiś głupich pojazdów. Jedyne różnice polegają na wizji pomocy tym psom i faktycznie ważny szczegół psa schroniskowego nieco się zatracił, co nie było celem oraz to, że mam mgliste pojęcie o założeniach władz schroniska. Z chęcią wysłucham konstruktywnych uwag. Niemniej nie jestem użytkownikiem netu od 5 min i dobrze wiem, że pisanie w stylu "Widzę,że wypowiedź "Terror Squad" zyskuje coraz więcej sympatyków. HURRA. Dobrze mówi, dać mu wódy!!! Niestety... " lub "Nie powielajmy już SUPER postu Terrorysty" niekoniecznie ma pozytywny wydźwięk, dlatego można to sobie darować - tak na przyszłość. Niestety mogę jedynie ubolewać, że wolontariusze nie mają wpływu na częstotliwość i wielkość posiłków bullowatych, co oczywiście wynika z odgórnych ustaleń władz schroniska i tyle.
  2. [quote name='diuna_wro']spoko pomysł z tym wybiegiem, jak dojdzie do realizacji na pewno każdy z nas pomoże, ale musimy się dobrze nad tym zastanowić, warto chyba podzwonić po szkołach specjalizujących się w bullach i tam na pewno nam poradzą jak szybko i dobrze na małym terenie zmęczyć TTB[/QUOTE] Nawiązując do wypowiedzi czy nie za dużo tu zbędnej filozofii? Ile szkół specjalizujących się w prowadzeniu bullowatych mamy w kraju? Jaki jest sens dzwonić po szkołach z zapytaniem: jak zmęczyć ttb na małym terenie? A jak zmęczyć owczarka czy innej rasy psa na małym terenie? Tak samo jak TTB. Kto pracuje intensywnie z TTB dobrze wie,że te psy męczą sie jak każde inne np. aportując, skacząc, biegając i robiąc całe mnóstwo innych ćwiczeń. Jednak jak psom zabrania się aportu i skakania to może powinny robić pompki i przysiady albo grac w szachy:lol:. Tak jak wyżej napisałem za dużo tu filozofii. Niemniej skąd macie wiedzieć co bullowate ze schroniska lubią skoro wolno i m tylko truchtać?
  3. Pomysł z agility jest naprawdę super. Takich inicjatyw powinno byc wiecej. Nie rozumiem natomiast sprzeciwów.,ze TTB się nie nadaja do agility czy innej formy sportu a tym bardziej zaskakuje mnie twierdzenie,że aport wzmaga agresje? Najpierw odniose się do słów Pani Basi: Basia napisała: "Po drugie mam wątpliwości również co do samego agility, jako sportu dla psów typu ast czy labrador, czy on itd. Agility to sport, w którym skaczą psy ras małych i średnich, o lekkiej konstrukcji ciała, z odpowiednio luźnymi stawami i sylwetką. Najczęściej na torach agility mamy teriery, bordery oraz pokrewne rasy . Do ćwiczeń agility każdy pies musi mieć prześwietlenie rtg na stawy i orzeczenie od weta, że może biegać na torze, że ten sport nie zagraża jego zdrowiu. W schronisku raczej tego nie uzyskamy. Poza tym uważam, że psy typu ast nie powinny robić niczego „na łupie”, czyli wszelkie formy polowania odpadają – w tym również aport. " Za duzo w tym wszysktim stereotypów. TTB są z rodziny terrierowatych więc siłą rzeczy w celach rekreacyjnych nie ma moim zdaniem żadnych przeciwskazań do uprawiania Agility czy innego sportu. Wbrew pozorom kto poznał umiejętności astów pitów i innych bullowatych doskonale wie jakie to są sprytne,zwinne i atletyczne psy. Moze gdyby nie były tuczone w schronisku to nie miały by problemów ze zmieszczeniem się miedzy słupkami...:roll: Na cąłym swiecie agility jest jednym ze sportów polecanym wlasnie ttb jako doskonała forma ćwiczeń, mająca dobry wpływ na psychike psa, kondycje i samopoczucie. Odnosnie stawów to nie moga być one luźne, ale chyba nie to było na myśli? Aa jakie stawy maja TTB? Mniej ruchome, elastyczne? Odnosnie prześwietleń i tego całego zabiegu pierd...biurokracji to weźmy to na zdrowy rozsądek. Przeciez te psy sa nieszczęśliwe a my chcemy im zabrać, pod pozorem nie wiem w sumie czego, radość z życia, której może juz nigdy nigdzie indziej nie dostaną. Powinny miec raj tam na miare mozliwosci, bo co zdarzy sie cud? Przyjdzie nagle 200 chetnych na adopcje? Ta rasa i tam ma przejebane a ludzie chcący im pomóc kwestionują czy agility to sport dla TTB? Czemu na całym świecie jak powertujecie net to wlasnie każda forma sportu jest ratunkiem dla tej rasy. To jaka forma jest wlasciwa? Bieganie przy rowerze tez nie, bo co? Polowanie mu sie włączy? Padam przed takimi argumentami. Najwieksza krzywdą dla TTB jest traktowanie ich jako TTB a nie jako psa. Co do aportu to to samo. Mamy tak naprawdę odratowane dwa psy pita i amstaffke ZAZE z wro schronu i na dzień dzisiejszy ZAZA jest mistrzem aportów i frisbee:p. Nie zauważyłem żadnej agresji. Samiec, który potrafi włączyc program "ha'dzia":diabloti: w sensie agresji tylk odzięki aktywnośći sportowej w tym wlasnie aportowania stał sie psem bliskim ideału pod katem olewania innych samców. Takie sporty jak i inne są świetnym sposobem na złapanie bliskiego kontaktu i zaufania miedzy opiekunem a psem. Nie róbmy z TTB ufoludków i mutantów bo one i tak sa na cenzurowanym. Trzeba pokazać, że te spy tak samo uczestnicza w ratownictwie, agility, dog trekkingu i iwlu innych formach aktywności. Niestety na przykładzie wro schroniska odczuc można, że polityka i papierologia sa na 1 planie, a radość z życia psów jest wyłącznie definicja, która ma byc tak zajebista, że aż w ogóle nie funkcjonuje. Diuna_wro: [B][FONT=&quot]"ani to miejsce nie nadaje się na wybieg (za kwarantanną) ani AST nie nadaje się agility, czy czegokolwiek podobnego ani do rzucania piłek, TTB mają zabronione aporty czy wiszenie na gałęziach![/FONT][/B][FONT=&quot] to, że wiele osób z nimi to robi nie znaczy, ze to jest dobre. Aport u TTB wzmaga agresję, a wiszenie na gałęziach powoduje poważne problemy z kręgosłupem. Tym bardziej, ze nasze asty są przeraźliwie grube i dla nich najlepszy jest wyłącznie długi trucht, a nie skoki. " [/FONT] [FONT=&quot] [/FONT] Odp. na pierwsze trzy linijki tak same jak w przypadku P.Basi. A jesli już prosiłbym o jakies potwierdzone naukowo analizy/badania potwierdzające wzrost agresji u psów TTB, które ćwicza aport czy nie daj bóg agility. Gdyby psy miały opracowany lepszy harmonogram ćwiczeń, aeorobów:cool1: i mniejsze racje żywieniowe to i wiszenia nie jest przeciwskazaniem. Kto tak w ogóle twierdzi? Co te psy maja miec z zycia...?ciagły truchcik? I tak truchataja całe swoje zycie. Aa jeszcze co do kregosłupa to najwiekszym jego zagrożeniem jest OTYŁOŚĆ. Jak upora się z otyłościa to sport będzie cudem dla nich. Kończąc powiem tak: te pieski moga mieć może i dłuższe o rok, dwa życie w spokoju, truchtając na 30 metrowej lince, wiecznie marząc o czymś wiecej albo miec zycie może i krótsze, okraszone wysiłkiem, lekkimi kontuzjami ale z mordą w sytlu JOKERA, uchachaną od ucha do ucha. opinie wszystkich znanych mi fachowców są spójne: TTB nie mogą skakać, ani wisieć na gałęziach. Aport jest zabroniony psom ze skłonnościami do agresji. Szarpanie OK, ale z głową. Którzy to specjaliści? Przestańmy poruszać i utwierdzać te same stereotypy odnośnie TTB. Dobrze,ze nikt nie napisał jeszcze,ze TTB maja uścisku 3 tony(jak napisano ostatnio w "Mój Pies").
  4. [quote name='emipil']Witam. Mam taki problem z moim yorkiem, że on nie daje się dotknąć dzieciom ale też i młodym ludziom, gdy jakieś dziecko go dotknie cały się spina i bywa, że gwałtownie się obróci i kogoś ugryzie. Są osoby, których zupełnie nie toleruje i ciągle na nie szczeka albo bywa, że podgryza im stopy czy ciągnie za nogawkę ale jest to na szczęście rzadkie. Np starszych osób nie ruszy, wepcha im się na kolana i domaga pieszczot ale najgorzej jest z dziećmi, młodymi osobami (ale oczywiście nie ze wszystkimi). Jak był młodszy nie było problemu, każdy mógł go brać na ręce, bawił się z 1-2 letnimi dziećmi a teraz nie mam pojęcia co powoduje taki bronienie się przed dotykiem. Ogólnie jako tako problemu z nim nie mamy bo każdy może swobodnie iść gdzie chce, usiąść koło domowników, pies ich nie kontroluje, nie jest w stosunku do nich agresywny ale gdy wepcha się komuś na kolana (nawet dziecku) albo koło niego usiądzie zazwyczaj takie osoby zaczynają go głaskać a ten cały się spina i bywa, że dziabnie :oops: A dziwię się też tego, że po ugryzieniu przychodzi do tej osoby i ją liże. Trochę głupio, wiem, że to moja wina ale teraz za bardzo nie wiem jak się tego u niego pozbyć. Dodam, że nie mam zamiaru go karcić, uderzać czy krzyczeć gdyż potem mój mały boi się, przestaje ufać. Wolałabym to rozwiązać w taki sposób by dotyk innych kojarzył mu się z przyjemnością. Ja biorę przysmaki i takie osoby karmią go z ręki, każą robić mu jakieś sztuczki i go nagradzają czy bawią się z nim zabawkami i niby to działa ale nie każdemu się chce tai rytuał przechodzić. Co powinnam w tej sytuacji zrobić? Dodam, że na nowy rok mam w planach zapisać się z nim do klubu agility i zastanawiam się czy to nie zdyskwalifikowałoby go z zajęć lub co najgorsze by gryzł trenerkę gdy ta będzie go dotykać :-o[/QUOTE] Moim zdaniem pies nie musi miec ochoty na głaskanie ze strony dzieci. Psy często nie lubią zachowań dzieci bo one np. inaczej chodzą, są nieprzewidywalne dla psa. Nie ma nic gorszego jak na siłę uczenie psa by lubił głaskanie przez dzieci. Jak już jest parcie w tą strone to tak jak ktoś wyżej pisał,że pod pyskiem a nie z góry. Tez trzeba uważać, bo duzo psów nie lubi jak sie nad nimi pochylamy. Zobacz czy pies wtedy czasem nie oblizuje sie, odwraca głowy czy nadmiernie nie mruga oczami. To sygnały uspokajające. Nie martw sie tym, bo twój piesek to nie pluszak, nawet jak jest malutki. Zreszta to terrier a one maja swój klimat:)Zadajmy sobie pytanie czy my ludzie chcielibysmy by kazdy nas dotykał, przytulał i głaskał? No właśnie. Jak siada koło domowników czy dzieci to niech sobie siedzi a dzici niech ucza sie, ze głaskanie dla psa może być stresujące i pies nie ma najzwyczajniej na nie ochoty. Zaakceptujmy to.
  5. [quote name='anka_szklanka']policja będzie musi zbadac czy rodzice dopuścili sie niedopilnowania czy jakoś tak, wszak to zwykle ich wina...[/QUOTE] Rozumiem, że dzieje się tak na wniosek właściciela/poszkodowanego lub lekarza. Czyli potencjalnie gdyby stało się to na mojej posesji ale ja nie wyrażam zgody czy tez chęci na informowanie policji o zaistniałym zdarzeniu sprawa nie trafia na Policje i tym samym do mediów. Przypuszczam, że każde media maja swój nr kontaktowy z policjantem udostępniającym mediom niektóre informacje z prowadzonych postępowań, w tym przypadku: pogryzienie przez psa rasy bojowej.
  6. Przykro czytać. Już widzę sąsiadów i młode mamy jak mnie objadą wzrokiem:mad: Jak przeglądam tego typu njusy to śmiem twierdzić, że pogryzień przez psy w naszym kraju prawie w ogóle nie ma skoro przeważnie o incydentach z bullami media lubia sie rozpisywać. Ciekawi mnie tez jak to sie dzieje z przekazywaniem takiej informacji do mediów i w jakim celu? Robia to lekarze bo maja taki obowiązek czy zależne jest to od właścicieli psa. Policja zawsze jest wzywana do takiego incydentu?
  7. [quote name='magusia']Witam, poszukujemy pilnie specjalisty, który pomoże naszej Ruletce (Boston Terrier). Ruletka niestety ma duże trudności z oddychaniem, charczy, chrapie, świszczy, zatyka ją, przeszła kolejną operację , tym razem podniebienia miękkiego, miało to jej ułatwić oddychanie. Zabieg operacyjny przycięcia podniebienia miękkiego przeprowadziliśmy we Wrocławiu, w klinice na ul. Komandorskiej (dr Niedzielski), poprawy niestety brak. Lekarze z tej kliniki nie umieli sobie chyba poradzić z tym raczej prostym zabiegiem. Jest gorzej niż było, ale to już ich nie interesuje. Nie polecam tego lekarza.:angryy: Tutaj mam link do strony jak to się wykonuje (za granicą). [URL="http://www.jollyville.pl/Zdrowie.html"]Link[/URL] Ruletka nie może się położyć swobodnie, aby normalnie oddychać, nie może przez to spać, ani na boku, ani na brzuszku, w miarę dobrze oddycha jak siedzi. Przytyka się oddychając, chrapie, nie mamy juz pomysłu co dalej robić i jak pomóc naszej suni. Może ktoś poleci weterynarza znającego się na tej rasie (buldogi francuskie mają tę samą przypadłość), to się ponoć często zdarza przy krótkiej kufie. Weterynarzy we Wrocławiu jest sporo, ale jak znaleźć tego, który ma wiedzę lub doświadczenie w takich przypadkach? Pomóżcie proszę. pozdrawiam.[/QUOTE] Może trzeba bedzie sie wybrac do innego miasta. Poniżej przesyłam ci linka, gdzie poruszany był podobny temat. Może moderator "Maupa4" ci podeśle jakies namiary. My we Wrocławiu korzystamy z usług dr. Bernackiego ([URL="http://www.bernacki.pl"]www.bernacki.pl[/URL]) i jesteśmy bardzo zadowoleni. Co prawda nie wiem czy pomoże Tobie i twojej psince ale moze warto podjechać na konsultacje. [URL]http://www.dogomania.pl/threads/196984-Lekarz-specjalista-od-buldo%C5%BCkow[/URL]
  8. [quote name='anias79']kurcze...kaszel znów wrócił....dziś nad ranem kaszlała i na spacerze też :( nie wiem już o co chodzi, czy to może być od np. suchego powietrza w mieszkaniu?? Nie ma kataru ani też nie wykrztusza niczego, choć przy tym kaszlu ma taki jakby odruch wymiotny...Dałam jej rano rutinoscorbin i będę obserować, na razie nic się nie dzieje ale już się znów boję.. Ostatnio na spacerze bardzo szalała i biegała jak wściekła, byc może to od tego (??) Elitesse, a jakie leki budujące odporność dawałaś swoim psiakom?[/QUOTE] Hej, Nie jestem wetem więc nie będe nic ci radził. Niemniej takie charczenie/kaszel i nasze psiaki przechodziły. Pomijając kaszel kenelowy, którym suczka po adpocji ze schronu zaraziła samca, bardzo rzadko zdarza się kiedy pies w typowy sposób zatrzymuje się, spina cały i charczy, starając się jakby odchrzaknąc wydzielninę z gardła. Najcześciej wydzielina ta jest obecna ale nie zawsze. Po nasileniu sie ataków bylismy u weta i skonczyło sie na antybiotyku, paru dniach krótszych spacerów i ogólnym utrzymywaniu ciepła psa itd. Kaszel minął. Natomiast z rozmów z paroma wetami wiem,ze taki kaszel/charczenie zdarza się i raczej nie nalezy się tym zbytnio przejmowac jesli dolegliwość wystepuje dosc sporadycznie. Jednak jesli objawy sa nasilone to trzeba smigac do weta i obserwować pieska. Niektóre rasy mają pewne tendencje do wirusowych zapaleń gardła i nie zawsze musi byc przy tym widoczna wydzielina. Istnieje tez ryzyko, że wskazane objawy sa powiązane z sercem dlatego w przypadku czestych napadów charczenia warto było by zrobić ekg i inne niezbedne czynnosci mogace wykluczyc wadę serca. Jednak nie martw się za bardzo tylko bądz czujna i obserwuj psa i jak cos to do weta. To co napisałaś ze suchym powietrzem i podrażnoonymi śluzówkami to tez prawda i tez moze wywoływac opisane objawy. Pamietaj,ze okres jesień/zima to okres rozwoju wszelkiego chorubstwa i tak samo jak ludzie, tak samo zwierzaki maja wtedy zmniejsozną odpornosc organizmu i cześciej łapią wirusy itd. Obserwuj psa, jak przez najblizszy tydzień wciąz będą zdażać mu sie takie napady to do weta i zasugeruj badanie ekg dla świetego spokoju. Lepiej dmuchac na zimne.
  9. U nas metody Sizara przynoszą pozytywne efekty. Nie ekscytujemy się jakoś specjalnie jego programem ale człowiek ten otworzył wielu ludziom oczy i zwrócił uwage na taki "banalny" aspekt jakim jest psychologia psa. Jego zapał w połączeniu z amerykańskimi mozliwościami mediów dało w efekcie końcowym program/show, które chyba zdominowało tematykę wychowywania psów na świecie, a dokładnie korektę zachowań czlowieka, co ma sie przełozyć na zachowanie pupila. I chwała mu za to. Pamietajmy jednak, że jest to amerykańskie show dopieszczone w każdym szczególe i wiele z tzw."kuchni" Sizara nie widzimy. Do programu sa prowadzone kastingi, co w pewnym sensie może dawać możliwośc filtrowania pewnych przypadków. Sizar Sizarem, ale producent stawia na zysk. Podstawą pracy u Sizara jest zabieg kastracji/sterylizacji. Szzczerze on sam to często podkreśla czym daje moim zdaniem do zrozumienia, że bez tego zabiegu układanie psa już nie koniecznie musi przebiegac tak sprawnie. Bardzo duzo ludzi "syczy" a'la Sizar na spacerach i nie zawsze robi to w odpowiednim momencie. My sami musielismy też się tego nauczyć. Czasem jednak metody "zaklinacza" są za wczesnym etapem dla poczatkującyh psiarzy, dla których po prostu jest to za wysoki level jak na poczatek. Ludzie zapomninaja, że jest cos takiego jak sygnały uspokajające jako mowa psa. Nie staramy sie "czytać" naszych pupili tylko często korygujemy je bez zastanowienia, co w konsekwencji moze przynieśc odwrotny skutek. Warczenie nie jest problemem ale naturalna mową ciała. Porblemem jest sytuacja kiedy pies nie potrafi ocenić sytuacji i zastosować odpowiedni sygnał. Zatem moim zdaniem nie nalezy karcić psa za warczenie na innego samca po drugiej stronie ulicy. Psa trzeba zrelaksować(na naszego świetnie działa komenda siad) i pokazać psu, że tamten drugi nie jest zagrożeniem dla niego. Troche trudniej jest uzyskac ten efekt, kiedy samiec po drugiej stronie wysyła sygnały np. dominujące. Dla mnie sa to lata pracy. Mój samiec moze nie pretenduje do "przyjaciela" wszysktich innych samców, ale uczy się ich akceptacji i robi to całkiem sprawnie. Np. dobrze działa, kiedy oczywiście pod moją kontrolą zostanie obwąchany po zadzie przez innego samca. Niestety jestem świadomy, że w wychowaniu małego popełnilo się wiele błędów, które teraz trzeba korygować ciężką pracą, ale czy czasem nie o to chodzi w tej naszej manii miłości do czworonogów, by im uchylic psiego nieba:)? Co jest jeszcze dla mnie istotne to partnerstwo miedzy człowiekiem a psem, a nie żołnierskie wychowanie. Psy poddawane niewłaściwej "dominacji" ze strony właściciela często zamykają się. Oczywiście moze i wykonują super komendy i są rzekomo wzorowe, ale czy szcześliwe? Przecież życie nie polega na ciągłych działaniu wg ściśle określonych rygorów. Stawiam na bliskość emocjonalną ze zwierzakiem. Wielu tu piszących powołuje się na konkretne metody, ale ja szczerze nie wiem co jest tą "złotą" zasadą. Raczej stawiam na intuicje, która w połaczeniu z wiedzą do jakiej mamy dzis dostęp odnosnie behawioru psiaków może dać dobre efekty. Swojego psa obserwuję i wiem kiedy się obawia, kiedy ciekawi, kiedy złości, kiedy jest niepewny. Wg mnie jest za duzo rozjazdów w tematyce wychowania psów by odnosic się do wyłacznie jednej z nich. Jak wczesniej wspominałem dobre efkty daje uczenie sie psich sygnałów uspokajajacych, które człowiek może z powodzeniem stosować, jak np. odwracanie glowy, oblizywanie się, ziewanie, mruganie oczami, podchodzenie do psa nie frontem ale po łuku. Myślę, że gdyby wiekszośc wlaściieli psów miało ta elementarną wiedzę oraz ich dzieci, wielokrotnie mozna by uniknac nieprzyjemnych sytuacji jak pogryzienia ludzi przez psy. Cały czas sie uczymy a Sizara nie nalezy traktowac jako wyrocznię, ale pewien sposób bycia, który musi miec zastosoanie indywidualne do każdego przypadku.
  10. [quote name='iwonka341']2 tyg temu zmarła suka moich rodziców (miała 15 lat) został im jeszcze 14letni pies. Brat mojego chłopaka kupił bulteriera, pies ma ok 7-8 miesięcy. Z tego co mówią właściciele (brat z żoną) pies to typowa przytulanka, pies ma rodowód. Jednak rozważają oddanie w zaufane ręce psa ze względu na małe dzieci, które m=tak mocno miłują psa. Jak na razie nie było żadnego problemu aż do momentu ubiegłego piątku, gdy pies wg nich rzucił się na jednego syna warcząc (tylko przewrócił i trącił zębami nic chłopcu się nie stało). Chłopak zastanawia się nad tym aby wziąć go do mnie ( mam 4 miesięcznego szczeniaka) albo oddać moim rodzicom na podwórko, tylko oni nie będą go wychowywać po prostu będzie sobie biegał po 10 a jak wszystkie kundelki jakie mieli (już teraz 1 z moim psem dogadują się świetnie od jakiegoś miesiąca, gdy mój przerósł dwukrotnie tamtego to można powiedzieć, że orsik mu ulega) Moje pytanie brzmi czy jest to odpowiednia rasa do biegania tak bez żadnego szkolenia itp? moi rodzice mają po 57 i 60 lat wiec nie są młodzi, nigdy się nie zajmowali wychowaniem psów po prostu były słuchały się poleceń typu siad daj łapę i zostań nigdy nic więcej. Problem zaczynał się gdy suki sąsiadów miały cieczkę, wtedy one uciekały sobie w samopas. Na wsi nie praktykują kastracji w sumie nawet wet są głównie od krów i koni nawet dobrze nie zaszczepił jeden naszej suki przed cieczką stąd za 1 razem 8 szczeniąt jednak udało się je po wioskach rozdać. ja nie jestem raczej za tym bo nie znam rasy, podoba mi sie bardzo wizualnie ale chyba on przecenia trochę ich siły i nasz jeśli chodzi o wzięcie 2 psa (podobny wiek niekoniecznie rozmiary ale bulterier jest na pewno groźniejszy niż mój kundelek). Bardzo proszę o odpowiedź i czym ewentualnie mogę przemówić do rozsądku chłopakowi, który jest tym psem zafascynowany (jego rodzice nie chcą kategorycznie się nie zgodizli) i ta rasa to jego marzenie..[/QUOTE] Trochę smutne jest to co piszesz:( Ta rasa nie nadaje sie na bieganie wyłącznie po podwórku posesji za płotem. Buliki potrzebują czułości i stałej opieki właściciela. One są bardzo wrażliwe. Banał co teraz napisze, ale ciągła socjalizacja psa to podstawa. Nie do końca chce mi się wierzyć, że piesek wystartował do dzieciaka z ząbkami od tak, ale nie można tego oceniać za monitora. Niemniej znane są przesadne, a wręcz bajkowe reakcje ludzi(szczególnie mających dzieci) bez doświadczenia na zachowania psów, bulli już nie wspominając. Nie kumam też jak można podejmować takie nieodpowiedzialne decyzje i od razu zastanawiać się nad oddaniem psa. Nie kumam. Wniosek jest taki, że wybór takiej rasy padł zupełnie z innego powodu niż zamiłowanie do tej rasy. Kłania się podstawowy brak wiedzy na temat wychowania psów w ogóle. Buliki są naprawdę kochane, a otoczenie dzieci to żaden dla nich problem, ale ich historia przez media tak bardzo wykrzywiona wciąż powoduje, ze ludzie boją się wychowywać takie psy. Dobrze by było gdyby ze strony właścicieli był jakiś "wkręt" w behawior bulli i psów ogólnie. Jeśli nie jesteście w stanie zapewnić pieskowi więcej czasu niż 2-3 spacerki dziennie po 15 min plus bieganie luzem po podwórku to szkoda. Jest dużo ludzi chętnych i odpowiedzialnych, którzy z pewnością mogliby się zająć Bulikiem. Jest przecież tyle literatury na temat tej rasy, więc tym bardziej szkoda, że ignorancja wzięła górę. Może wyjściem będzie też skontaktowanie się z jakąś dobrą hodowlą bulli i może coś doradzą. Nie wiem ile masz lat, ale naprawdę jeśli chcecie rozważyć oddanie psiaka to poszukajcie doświadczonych ludzi w tym temacie, bo jak wyżej napisałem tym psom, a zresztą każdemu psu trzeba poświecić część życia swojego, a nawet większą część jeśli chcemy mówić o szczęściu. Zapomnijmy też o wychowywaniu psów w stylu "e tam jest podwórko, piesek sie wybiega i tyle". To było kiedyś a dziś jest już inna bajka, ta prawdziwa. Pies to nie zabawka nakręcona co sobie sama wszystko robi i się wychowa.Natomiast jeśli na tym etapie pojawiają się takie rozterki to sygnał, że ta rasa nie jest dla Was i nie ma się czego wstydzić, tylko trzeba zrobić teraz wszystko by pies nie skończył na parunastu metrach kwadratowych na wiosce albo z kimś kto mu nie jest w stanie "uchylić nieba". Odwiedź te stronki i tam powinni ci coś doradzić [URL]http://www.bulterier.pl/[/URL] [URL]http://www.forum.bulterier.pl/[/URL] 3mam kciuki i nie unoście się honorem i nie róbcie nic na siłę. Ta rasa wymaga ogromnej odpowiedzialności i oczywiście maksimum poświecenia ze strony właścicieli.
  11. [quote name='Martens']Dlatego właśnie ja starałam się sama stopować swojego w zabawach z innymi psami, kiedy przeginał - żeby nie dopuszczać do tego, że karcą go inne psy - nawet bezkrwawo, żeby nie przejął tego zachowania. Mój psa potrafi spokojnie minąć, o ile nie jest to pies duży, który ma zaczepną mowę ciała, patrzy mojemu w oczy, wyraźnie szuka konfrontacji - wtedy zdarza się, że mojemu psu puszczają nerwy i jeży się, warczy czy próbuje wyskoczyć do ataku. Z tymi punktami nie do końca się zgodzę, bo mój pies na przykład nie przepada za dotykaniem ud, zadu, łap, za to głowę i grzbiet sam wystawia do drapania, więc myślę, że to też indywidualna kwestia tudzież przyzwyczajenie psa.[/QUOTE] Oczywiście, że wszystko jest kwestia indywidualną. Mi bardziej chodzilo o zaznaczenie pewnego "standardu". Pies w stadzie chcąc upomnieć innego psa często celuje w okolice karku, grzbietu. Tak samo jest z dominacją. U mojego pitka wystarczy połozyć dłoń na karku w momencie kiedy np. sprowokowany bura na psa za płotem i odnosi to skutek. Niemniej tak jak piszesz u jednego działa taka zasada a u innego taka. A jak reaguje twój pies jak obcy człowiek chce go z góry pogłasakac po głowie? Robi unik i ma zmieszany wyraz twrzy? Mój tak własnie reaguje na obcych chccących go pogłaskac z góry co nieświadomie ze strony człowieka oznacza gest dominacyjny, dlatego ja obcym osobom chccącym pogłaskac mojego pieska, jak i każdego obcego psa doradzam smyranie pod pyskiem.
  12. To może i ja wrzucę swoje 3gr:) Aktualnie mam pita i amstaffke, ale skoro mowa o agresji to skupie się na samcu. Na wstępie chce powiedzieć,że całkowicie zgadzam się z opiniami, iż wychowanie i prawidłowy proces socjalizacji to jedno, ale geny ostatecznie decydują o charakterze psa. Mojego pita wspólnie z moją druga połówką socjalizowaliśmy od samego początku bardzo starannie. Ciągły kontakt z rożnymi psami, ludźmi i sytuacjami. Jeździliśmy tramwajami, autobusami, bywaliśmy na rynku, w zatłoczmy mieście, godziny spędzone przy hałaśliwych ulicach, długie spacery itd. Pies świetnie dogadywał się z innymi starszymi (jak i młodszymi) psami, które jak to w psiej hierarchi zawsze go traktowały jako takiego knypka co sie placze pod łapami. Jak to szczeniaczek czasem był ustawiany przez inne psy, nigdy w jakis "hard corowy" sposób, ale był świadkiem nie raz,że te inne psy czasem rozwiązywały swoje problemy siłowo, ale ,ze tak to ujmę wszystko trzymało się pewnych norm czyli nie dochodziło do krwawych jadek czy nad wyraz agresywnych zachowań u tamtych psów przy których mój pit bywał. Jednak faktem jest,ze pies od psa sie uczy i mogło mieć to wpływ na pózniejsze zachowanie wciąż małego pita, który jeśli zastosuje tą samą metodę co inne psy w stadzie to zrobi to wg. "możliwości swoich genów" a to oznacza juz konkretną sytuacje, która nie przerwana może skończyć się tragicznie. Zatem pitek dorastał w bardzo dobrym i zrównoważonym towarzystwie psów i ludzi. Nie było nigdy u nas karcenia fizycznego bo te wszysktie psy sa tak kumate,ze szok i wystarczył odpowiedni ton i psiak łapał w mig co i jak. Zaznaczyc tu trzeba,ze w naszym przynajmniej przypadku podstawą posłuszeństwa i poddaństwa psa właścicielom był taki banał jak długie, wyczerpujące spacery. Pies zmęczony to pies szczęśliwy. Nigdy nie było zatem problemów z posłuszeństwem psa w stosunku do nas Rok minął, piesek dojrzał, poziom testosteronu osiągnął apogeum i pieskowi włączył się system:diabloti:. Niestety nie toleruje innych samców. Ma swoje typy, które go mniej lub bardziej drażnią. Nigdy natomiast nie poleci sam do psa. Odległość niebezpieczna to dla niego 2-3 m, ale i nie zawsze, bo czasem siedzi spokojnie i tylko obserwuje. Niestety, a może i stety miałem mozliwość zobaczenia go w akcji i to nie koniecznie z mojej winy lecz to nie ma znaczenia bo nawet jak oba psy sa bez smyczy to zawsze wieksza wina jak nie cała bedzie po stronie mojego pita. Także byłem świadkiem i jest to dla psa jak i dla właściela traumatyczne doznanie, pełne stresu. Do czego zmierzam. Otóż nie zgadzam się z opiniami, że wychowanie to podstawa. Genetyka to podstawa a wychowanie to uzupełnienie, które jest warunkowane tym pierwszym. Podobnie jest z kwestią rodowodów. Tak samo psy z rodowodem gryza się z innymi psami i papier nie koniecznie daje nam ta gwarancję związana z nieagresywnością. Znam osobiście pare takich przypadków. Pomijając juz znana wszystkim tak ważna kwestię odpowiedniego wychowania chcę zwrócic uwage na zachowania ludzi i społeczeństwa ogółem. Kiedy pies widzi, że ludzie schodzą mu z drogi, uciekają na druga strone ulicy ze swoimi psami to autmatycznie uczy się, że jest "królem ulicy" i to mu się automatycznie koduje w głowie. Okazywanie przez zwykłych ludzi takim psom nieuzasadnionej uległości sprawia, że pies może poczuć się figo fago. Psy to świetnie wyczuwają i odpowiednio reagują a potem moga chciec egzekwować tą uległośc ze strony innych psów czy ludzi. Właściele psów, szczególnie bullowatych muszą mieć się na baczności ,ale ludzie, społeczeństwo także musi uczyc się odpowiednio z nimi obchodzić i znac pewne nawyki, mowe ciała itd. Dla mojego pita niemożliwe jest jak obcy facet patrzy mu prosto w oczy, boi się i mówi niepewnym głosem do niego. Pies automatycznie wrzuca się na tryb czujności a ludzie nie wiedzą,ze patrzenie psom w oczy to okazywanie chęci rywalizacji. Te pieski raczej sie nie boją więc można dopowiedzieć sobie samemu co dalej. Nie ma oczywiście tego zjawiska u osób zaprzyjaźnionych z psem. Uczulam tez na to, iz ludzie tak bardzo ubzdurali sobie chęć walki z agresja u swoich bullowatych, że wszelkie agresywne zachowania urastaja do mega problemów. To wręcz normalne u tych psów, ale nienormalne jest ryzykowanie zdrowiem swojego psa i innych psów przez nieodpowiednie zachowania właścicieli. Wiedzę na temat bullowatych i ich zachowań warto czerpać z zagranicznych profesjonalnych stron im poświeconych, które pod wzgledem merytoryczności są godne uwagi i pozwalaja wiele wyjaśnic i zrozumieć. Juz powoli kończąc te wypociny pamiętajmy, że kazdy pies jest agresywny i nie nadużywajmy tego zwrotu w kontekście negatywnym. Przecież mamy parę rodzajów agresji, ale to chyba większość wie. Co do jeszcze moje pitka to wieczorami staje sie bardziej czujny niż za dnia. Gdyby pozwolic mu strózowac parking, mysle,ze ludzie byli by zadowolenia z jego pilnowania. Jest bardzo czujny na obce osoby i wiem,ze gdybym np. został napadniety on odpowiednio zareaguje. Od jakiegoś czasu do naszego stada dołączyła amstaffka z wrocławskiego schroniska, której adopcja była strzałem w 10 dla obu stron. Ona jest nieco przeciwieństwem samca, ale o takiego słodziaka nam chodziło. On dumny, czujny i gotowy, a ona słodziutka babeczka, tulaczek jakich mało:cool1: I tak juz na koniec pamietajmy, że pitbull to linia psa konkretnie i zalicza się tu pieski bullowate ogólnie. Mamy także dwie wersje jakby tej samej rasy czyli psy wystawowe i psy pracujące. Pitbull to pies pracujący, zaś amstaff wystawowy. Zerknijcie tu: [URL]http://www.workingpitbull.com/amstaffpit2.html[/URL] i tu: [URL]http://www.workingpitbull.com/amstaffpit3.html[/URL] I juz tak definitywnie na koniec w kwesti karcenia. Punktami karnymi u psa jest kark, grzbiet itd, zaś punktami "pieszczochami inagród" są boki psa, jego udka, zadek itd. Zatem co za konflikt u psa następuje kiedy karcąc go uderzamy go w zadek czyli miejsce nagrody, a kiedy chcemy psa wynagrodzić to głaszczemy go po miejscu karnym. Pies jest zmieszany i nie rozumie dlaczego człowiek usmiechajacy się do niego i będący w radosnym nastroju dotyka go w miejsca karne.
  13. Mądry piesek:lol: [URL="http://http://deser.pl/deser/1,111858,10551801,Pitbull_uratowal_swoja_wlascicielke__Miala_wylew_.html"]http://deser.pl/deser/1,111858,10551801,Pitbull_uratowal_swoja_wlascicielke__Miala_wylew_.html[/URL]
  14. [quote name='Jara']Bardzo się cieszę, że wam się udało pozbyć problemu poprzez adopcję drugiego psa. Ja jednak uczulam. Bo często niestety nowy pies uczy się zachowań od pierwszego psa i w takim przypadku są dwa demolujące i wyjące psy w domu. Dwa miesiące temu poprzez dogomanię adoptowałam mieszańca i widzę codzień jak papuguję mojego bulteriera :evil_lol:[/QUOTE] Jest jak piszesz. Psy się uczą od siebie. Na szczęście tym razem Zaza nauczyła się, że jak jesteśmy w pracy to warto pokimać na wyrku i czekać cierpliwie na trening popołudniowy. Ayo z kolei nauczył się w mig od Zazy jak zostac pieszczochem sezonu:). Teraz mamy mega dwa pieszczochy i brakuje nam rąk by je wytulić heheh. Jest super i nieukrywam, że adopcja wniosła same pozytywy do naszego stada:lol: 3mamy kciuki za Skota i liczymy na zawziętość właścicieli w pomocy jemu. Czekamy na info.
×
×
  • Create New...