Jump to content
Dogomania

fryzshire

Members
  • Posts

    158
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by fryzshire

  1. Witam wszystkie cioteczki i pozdrawiam w imieniu Putinka. Jest zdrowy i mimo upałów nie nabawił się odleżyn, ale to piekielne gorąco znosi bardzo kiepsko. Dyszy mocno mimo, że skróciłam mu kudełki. Gimnastykujemy się codziennie, ale mimo to nie daje rady samodzielnie jeździć po tych moich wertepach. Nawet na drodze wystarczy kamyk, by wózek stanął i muszę mu pomagać. Ostatnio też trochę posmutniał. Może to upały, ale ja myślę, że on trochę źle znosi to, że ja zajmuję się innymi psami. Na pewno chciałby, żebym poświęcała mu więcej czasu, a to przecież niemożliwe. Popłakuje, kiedy zostawiam go, by zająć się pracą. Nie chce jeść, grymasi. Może to tylko upały, ale sądzę, że on naprawdę potrzebuje kogoś, kto będzie mógł mu poświęcić więcej czasu. Psy wiele rozumieją. Był przecież czas, dawno temu, kiedy był jedynym psem. Potem pojawił się Kiler, a kiedy przeprowadziłam się na wieś kolejno Tequila, jej trójka dzieci, Foka, dwa szczeniaki i Lucky, a teraz jeszcze dwadzieścia innych psów, które też muszę nie tylko nakarmić, ale pogłaskać i przytulić, bo to same skrzywdzone przez ludzi bidy... Serce mi się kraje, kiedy zaczyna popiskiwać, kiedy tylko wychodzę z domu. Kocham go bardzo, ale widzę po jego zachowaniu, że znalezienie mu nowego właściciela, który poświęci mu więcej czasu zaczyna być pilne. Moze ta piękna kareta trochę poprawi mu humor, bo będę mogła go zabierać nad jezioro, żeby popływał :lol:
  2. [quote name='Panna Marple']Pusto i cicho tu od dawna. Co z Putiniaczkiem?[/QUOTE] Witam i bardzo wszystkie cioteczki przepraszam za to strasznie długie milczenie. Nawał pracy nie pozwala mi nawet na krótkie wizyty w bibliotece, a na własny internet jeszcze nie mam. Putinek zdrowy, tylko troszkę smutny. Chciałby pewnie (i ja też), żebym była cały czas przy nim, a tu tyle psich nieszczęść, które mam pod opieką też na mnie liczy (trzy tygodnie temu przywieziono psy, którymi zobowiązałam się zająć). Codziennie się gimnastykujemy, ale i tak za mało czasu mogę mu poświęcić. Serce mi się kraje, bo ten psiak tyle wycierpiał, że zasługuje na to, by mieć kogoś tylko dla siebie. Kupiłam mu termoforek do grzania nóżek i podkłady, by leżał w czystości, a od znajomej dostał piłkę rehabilitacyjną. Na pieluszki i jedzenie dla niego też już mi wystarczy. Rozpuścili go w tej lecznicy do granic możliwości :lol:. Ostatnio nic mu już nie smakuje. Ryżyk z mięskiem bee, sucha karma z dodatkiem puszki też bee. Dzisiaj rano dał się namówić na bułeczkę z kozim mlekiem. I co ja mam z nim zrobić? :roll: Mam też kłopot z jego materacem. Wysiadła jedna faza (pompuje się tylko połowa komór). Nie znam się na takich urządzeniach, a wątpię, czy na tym moim zadupiu znajdę serwis. Na szczęście mogę go wspomóc kołderkami, które dostał od dobrych ludzi w lecznicy, ale materac jest przecież lepszy niż kołdra.
  3. [quote name='Masza4']Podeślę symboliczne 30 zł, bo jestem pod krechą. Trzymam kciuki za Putina, jest cudny! Może spróbować z basenem?[/QUOTE] Jeśli byłaby taka możliwość, to Putin po prostu kocha pływanie. Kiedy latem zabierałam go nad jezioro, to żeby wrócić do domu, musiałam włazić do wody i go wyciągnąć siłą. Żadne prośby nie pomagały, wystarczyło, że jakiś dzieciak buchnął z pomostu do wody, a Putin już był przy nim :lol:. Mógł tak pływać w kółko godzinami. Moja przyrodnia siostra śmiała się, że w poprzednim wcieleniu chyba był rybą :cool3::cool3:
  4. [quote name='Panna Marple']Śledzę uważnie wątek Putina i serce ściska mi się z rozpaczy na myśl o niedoli, jaka stała się jego udziałem. Jutro zrobię przelew z przeznaczeniem na kolejny turnus rehabilitacyjny. Mam tylko nadzieję, że p. Dorota nie zmieni zdania i decyzja o adopcji Putina pozostanie wiążąca, jeśli, rzecz jasna, znajdzie się domek. Taka decyzja to wyraz mądrej i bezinteresownej miłości. Rozumiem też, że to trudne[/QUOTE] Nawet nie wiecie drogie panie, jakie to trudne. Zdjęcia niewiele ukazują. trzeba znać Putina osobiście, by wiedzieć, jak jest kochany, wierny i wspaniały. Zdaję sobie jednak sprawę, że Putin być może zawsze już będzie używał wózka (doktor dopiero po rezonansie może powiedzieć, czy operacja mu pomoże), a ja mieszkam na wsi. Jakie problemy będzie miał psiak na wózku na moich wertepach, to można się domyślić. Tu niestety nie ma równiutkich chodników :shake:. Nie zmienię zdania, ale oddam go tylko temu, kto go pokocha tak, jak ja, ale będzie w stanie zapewnić mu lepsze warunki.
  5. [quote name='rita60']Jestem Kava,przeczytałam wątek i mam niestety mieszane uczucia:roll:wiem tylko jedno,psu trzeba pomóc. A tak na marginesie, Putinek to nie foksik:shake:wyglada na mixa teriera walijskiego z odrobiną foksteriera;)[/QUOTE] Człowiek sprzedający szczeniaka twierdził (a nie ma powodu mu nie wierzyć), że mamusia, to czarno - podpalany foksterier, ale za to tatuś nie znany. Może i terier walijski :lol:
  6. Witam wszystkie panie. Bardzo mnie zasmuciły słowa "co będzie jak Putin wróci do swojego domu..." Brzmią tak, jakby powrót do domu był dla Putina straszną katastrofą. Putin jest rzeczywiście wyjątkowy. Gdybym nie była tego pewna i gdybym nie kochała go bezgranicznie, nie byłoby mnie na tym forum, nie założyłabym wątku i nie błagałabym z taka desperacją o pomoc dla niego. Zrobiłam to, bo jego dobro jest dla mnie najważniejsze. Każdy, kto ma i kocha psy z pewnością zdaje sobie sprawę, że ten wyjątkowy stosunek Putina do ludzi, to nie tylko jego cechy charakteru, ale i miłość i troska, jaką był od szczenięcia otoczony. Moją winą jest tylko to, że zaufałam nieodpowiedniemu człowiekowi. Mój były partner jest wdowcem, który sam wychował syna. Nie ma kłopotów z żadnymi domowymi zajęciami, potrafi gotować, prać sprzątać. Jest hydraulikiem z wykształcenia i budowlańcem z doświadczenia, potrafi więc, przynajmniej w teorii, zrobić w domu wszystko. Ponadto jest człowiekiem spokojnym, pozbawionym agresji wobec kobiet, towarzyskim. Chciałabym wiedzieć, czy jakakolwiek kobieta, wiedząc to wszystko, nie nabrałaby się na zapewnienia, że jest idealnym kandydatem na życiowego partnera? Nawet po 10 latach nie spodziewałam się, że wywinie taki numer. Gdybym przewidziała, że zostanę sama, to nigdy nie wyniosłabym się na takie odludzie nie mając pewnego źródła dochodu. W Warszawie miałam lecznicę weterynaryjną ze specjalistami po drugiej stronie ulicy (zoperowali nowotwór u mojego poprzedniego psa i przez rok z powodzeniem leczyli ciężką niewydolność prawej komory serca), a klinikę ze szpitalem kilka ulic dalej. Ale cóż... co się stało, to się nie odstanie. Przez swoją naiwność spadłam na dno, ale za to teraz mogę się mocno odbić i wypłynąć na powierzchnię. Doktor, z którym rozmawiałam powiedział, że Putin [U]nie ma porażenia układu nerwowego[/U], a jego paraliż spowodowany jest przez [U]zmiany zwyrodnieniowe, które uciskają rdzeń kręgowy[/U]. Prawdopodobnie jest to spowodowane bardzo starym urazem kręgosłupa możliwym nawet po jakimś niefortunnym skoku, lub ugryzieniu (w Warszawie Putin miewał starcia z mieszkającym w sąsiednim bloku, olbrzymim tesa - inu, który go nienawidził i chociaż nigdy go nie zranił z racji kagańca, to urazu od uderzenia tak ogromnego pyska wykluczyć nie można). Istnieje możliwość przywrócenia mu całkowitej sprawności, ale operacja jest niestety bardzo kosztowna i sumienie nie pozwala mi prosić o pomoc dogowiczów. Od maja będę już miała dochody i postanowiłam każdą złotówkę odkładać na konieczne badanie (rezonans lub tomografia) i operację, by uwolnić Putina od tego koszmaru. Wszystkie inne plany muszą poczekać. Mieszkałam 5 lat w tak spartańskich warunkach, to wytrzymam jeszcze trochę. Faktem jest jednak, że będąc sama i mając pod opieką tyle zwierząt, nie jestem w stanie poświęcić Putinowi tyle czasu, ile powinnam. Wcześniej nie brałam pod uwagę jego adopcji, bo bałam się, że pozbawiony domu, który kocha, może się załamać i przestać walczyć. Z tego, co panie piszą wynika, że się myliłam. Wygląda na to, że Putin kocha mnie tylko troszkę bardziej niż innych ludzi i łatwo zaakceptuje zmianę. Nie jestem ani egoistką, ani idiotką i wiem, że samą miłością go nie wyleczę. Jeśli więc znalazłby się ktoś, kto zapewni mnie, że da mu tyle samo miłości, co ja, ale mógłby mu poświęcić więcej czasu, to dla jego dobra zgodzę się na adopcję, bo jego szczęście i zdrowie jest dla mnie najważniejsze.
  7. Putinek śpi już na materacu przeciwodleżynowym. Ogromne dzięki. Ponieważ materac jest "pełnowymiarowy", Putin zajmuje tylko 1/3, reszta jest oparta o ścianę. Niestety czasem opada Putinkowi na głowę. Przykleiłam go do ściany dwustronnie klejącą taśmą do wykładzin. Jest tak mocna, że od ściany odłazi razem z tynkiem, a materac nie chce się jej trzymać. Przyblokowałam go z jednej strony drzwiczkami od szafki, z drugiej pudłem, ale czasem się "wymyka", drań jeden. Ma ktoś jakiś pomysł, jak go umocować bez wiercenia w ścianie, bo wiertarki nie mam? Putinkowi wróciły skurcze przedniej połowy ciała. Za radą wetki dostaje dwa razy dziennie Relanium. Zobaczymy, czy pomoże. Ekipa budowlana buduje już kojce dla psów, myślę, że w drugiej połowie kwietnia wszystko będzie gotowe i zacznę wreszcie wychodzić z tego doła :multi:
  8. Kochane moje, zajrzałam na fb i aż się popłakałam, żeby biedny Putinek wiedział, że ma takie wspaniałe cioteczki :loveu::loveu::loveu:
  9. [quote name='masza44']Moja Świnka zmienia ubarwienie nosa z brązowego na różowy:) a jest cała biało różowa , nawet poduchy łap i paznokcie na różowiutkie. Przychylałabym się o teorii o świetle, bo nei ma żadnych braków w mikroelementach w żywieniu a te zmiany są cykliczne:)[/QUOTE] Czyli jest prawie pewne, że mój psotny, nieznośny troll latem odzyska swój czarny nosek :lol:? Zaczęłam do niego mówić: "mój kochany zimowy nosek". Prawie wszystkie mają taki przydomki. Loca, to "mój kochany piecuszek", bo uwielbia spać pod kołdrą i to razem z głową. Uma, to "moja piękna bogini", ze względu na swoją imienniczkę, hinduską boginię światła i piękna. Tequila, to "moja krwiożercza sunia-niunia", albo "moja kochana szczurołapka". Do Foki często mówię "ty mój kochany wielki babolu". Gizmo z kolei, to "mój kochany wędrowniczek", po tym, jak go trzy dni szukałam, kiedy zginął. :lol::lol::lol:
  10. [quote name='lilk_a']z internetu ".... [B]Skąd się biorą zmiany koloru nosa u niektórych psów?[/B] (...) U niektórych psów występuje zjawisko tzw. zimowego nosa. Latem ich nosy są zazwyczaj w pełni wybarwione, czarne lub czekoladowe. Zimą tracą pigment i stają się cieliste, ewentualnie ciemniejszy barwnik pozostaje na brzegach nosa albo nos jest wybarwiony nieregularnie. Zimowy nos spotyka się najczęściej u psów białych lub kremowych, takich jak owczarki podhalańskie, samojedy, golden retrievery czy biszkoptowe labradory. U husky zimowe rozjaśnienie nosa ma zwykle postać jaśniejszego pionowego paska biegnącego przez środek. Ponieważ zjawisko to występuje sezonowo, niewątpliwie ma ono związek z ilością światła słonecznego. Rozjaśnienie nosa nie dotyczy jednak wszystkich osobników tych ras, co wskazuje na to, że psy mogą mieć do tego predyspozycje genetyczne. Hodowcy twierdzą także, że na pigmentację nosa wpływa żywienie, jednak na razie nie ma na to dostatecznych dowodów. Niektórzy uważają, że rozjaśnienie nosa może być wynikiem niedoboru jakichś mikroelementów, ale ta hipoteza także nie została jeszcze potwierdzona. [I]Urszula Charytonik[/I]"[/QUOTE] Czyli Toudi ma "zimowy nosek" :lol: On jest właśnie kremowego koloru, taki jasny biszkopt. A nosek zrobił się różowy z ciemnym brzegiem. Nie wiedziałam. Jak to człowiek całe życie się uczy:lol:
  11. [quote name='bric-a-brac']Zaglądam. Pani Doroto, dobrze czytać wieści :) Kibicuję Pani, małymi kroczkami do celu![/QUOTE] No właśnie! Pierwszy kroczek już zrobiony... Mam wyrównany teren pod wybieg i kojce. Resztę prac przerwały mrozy, ale myślę, że teraz prace szybko ruszą. Już się nie mogę doczekać. Pracy będzie dużo, ale jaka satysfakcja! Toudiemu zróżowiał nosek :crazyeye: Zauważyłam to pod koniec zimy i tak mnie to zaskoczyło, że aż sprawdziłam zdjęcia na początku wątku. Miał czarny nos, a ma różowy :lol: U Gizmo z kolei powiększyły się brązowe plamki na pyszczku, takie nad oczami i po bokach. Były ledwie widoczne, a teraz stroi się w brązowe piórka :lol: Chyba obaj dorośleją.
  12. Materac dotarł. Teraz muszę wykombinować, czy da się go napompować tylko częściowo. W całości w żaden sposób nigdzie go nie zmieszczę, a dla Putinka wystarczyłaby 1/3. Poza tym mimo wszystko nie mogę dopuścić, by spały na nim pozostałe psiaki. Znam je, z materaca zostałyby strzępy. Coś wykombinuję, muszę tylko pomyśleć :p
  13. Witam po długiej przerwie. Trochę zaniedbałam ten wątek, ale już się poprawiam. Lacky bez szwanku przetrwał zimę i odkarmiony wygląda kwitnąco. Wstawiłam mu do kurnika stary, drewniany kojec zbudowany pierwotnie dla kurczaków, ale po paru przeróbkach wyszła z niego całkiem pokaźna buda. Obłożony wewnątrz i na zewnątrz słomą ochronił go przed mrozami. Dostawał do picia ciepłą wodę i ciepłe posiłki dwa razy dziennie. Na początku marca miałam jeszcze jeden telefon w jego sprawie, tylko pan nie miał środka lokomocji, żeby przyjechać i zobaczyć psiaka. W przyszłym tygodniu miał już mieć samochód. Zadzwonię i zapytam, czy nie zmienił zdania. Zadzwonię też do tej pani, która chciała go wziąć w kwietniu. To bezdzietne małżeństwo, które całą miłość przelewa na psy. Byliby idealni dla Lucky'ego.
  14. Bidulka, ma takie wystraszone oczy. Nie mogę pomóc finansowo, ale może chociaż imię podpowiem. Jedna z moich suczek nosi imię Uma. To hinduska bogini światła i piękna. Może to imię przyniesie jej szczęście... Albo Ninka. Na cześć sunieczki, której wątek znalazłam kiedyś na dogo, a której tragedia mocno mnie poruszyła. Miała 9 lat. Mała, słodka, ufna. Została oddana do adopcji, do [B]sprawdzonego[/B] domu, który miał jej przynieść szczęście i miłość, a kobieta, która ją adoptował uśpiła ją po dwóch dniach. Trzymam kciuki za sunię.
  15. [quote name='Kava']witam po dluzszej przerwie .... mam nadzieje, ze psiaki zdrowe jak rowniez pani, pani Doroto???? czy przepowiednia kaji sie spelnila i realizuje pani te plany? zycze zdrowia i sily a takze szybkiego powrotu wiosny....[/QUOTE] Próbuję z całym samozaparciem, tylko mój były partner utrudnia mi to. Chyba pojadę do Warszawy i podbiję mu oko :mad:. Co za palant! Tak się mnie boi, że nie odbiera telefonów ode mnie, a ja potrzebuję tylko jeden jego podpis na zwykłej umowie dzierżawy gruntu. Psiaki zdrowe, ja już też (troszkę się pochorowałam po tych mrozach). Ale plany i tak zaczynam już realizować. Na razie odzyskałam prąd :multi::multi::multi::multi::multi:!!! Mam nawet telewizję, na razie naziemną, potem pomyślę o innej i oczywiście o internecie :lol:. Dochody mam na razie jeszcze niewielkie, ale przecież nie od razu Kraków zbudowano, prawda?
  16. Witam wszystkie panie. Przepraszam za tą przerwę, ale pogoda mnie załatwiła na amen. Najpierw mrozy, potem śnieg i opady, a potem jeszcze choroba, bo złapałam paskudną infekcję. Teraz czekam tylko, żeby drogi trochę obeschły, bo brnę po kostki w błocie. U Putinka właściwie bez zmian. Odleżyny dawno się już zagoiły, do nowych nie dopuszczę. Teraz już postaram się regularnie odwiedzać dogo.
  17. [quote name='lilk_a']Alexa , ile Ty masz lat ? różnie się w życiu układa i nie na wszystko mamy wpływ , teraz zamiast roztrząsać , tak jak pisze kaja69 "co by było gdyby" trzeba pomóc Dorocie chociażby dobrą radą[/QUOTE] Dzięki za wsparcie. Tego mi właśnie głownie teraz potrzeba, dobrej rady...
  18. [quote name='Alexa77']Czytajac ten watek ma sie wrazenie ze P. Dorota jest osoba nie tylko lekkomyslna ale jeszcze na dodatek bezczelna.Doprowadzila Putina do skrajnego kalectwa do tego doszly jeszcze odlezyny i zamiast podziekowac tym ktorzy staraja sie pomoc to pisze bzdury ktorych zaden zdrowy psychicznie czlowiek nie jest w stanie czytac.Pierze i poduchy to jest trucizna na odlezyny i napewno zaden normalny wet tego by nie doradzil poniewaz w pierzu znajduja sie milby ktore jak zagniazdza sie w ranie to nic nie pomoze. Najlepszym lekiem na odlezyny stosowanym w Europie jest masc betaisadona ktora bardzo pomaga w gojeniu sie odlezyn. Putin powinien byc co 2 godziny przekladany zeby zmniejszyc ucisk na rane bez tego nie pomoze zadnen lek.Pani Doroto ten przyslowiowy gwozdz do trumny to zaaplikowala Pani Putinowi sama, jakim prawem odmawia Pani temu psu godziwego zycia.Ze swoim zyciem moze Pani robic co chce to jest Pani sprawa ale zgotowac zwierzakowi taki los to trzeba miec charakter.Powtarza Pani w kolko ze Pani sytuacja finansowa za chwile sie zmieni ja osobiscie nie znam nikogo kto by sie na przechowalni psow dorobil, psy raczej kosztuja a nie przynosza zysk.Nigdy nie bedzie Pani w stanie zapewnic tak choremu psu wlasciwej opieki bo to jest kosztowne i czasochlonne dlatego byloby dobrze zastanowic sie czy Putin ma u Pani jakiekolwiek szanse.Ja nie proboje dawac dobrych rad moj zawod to assystent weterynarza i dlatego wiem oczym pisze.[/QUOTE] Przepraszam z góry za bezpośrednie słowa, ale takiego traktowania tolerować nie mogę. Bezczelna, to jest opinia, że to ja doprowadziłam Putina do skrajnego kalectwa. Proszę czytać dokładnie posty. Jeśli jest pani asystentem weterynarza, to powinna pani wiedzieć, że nie miałam podstaw mu nie wierzyć. Dopiero później od sąsiadów dowiedziałam się, że uważa, że leczenie psów, to strata czasu. Na leczeniu bydła i trzody wystawił sobie willę, jak pałac. Podobną sytuację, z raną po pogryzieniu na głowie miałam z poprzednim psem. Pomocy udzielił psu weterynarz w Suwałkach, gdzie przez wiele lat spędzałam wakacje. Pies wyzdrowiał.
  19. W zeszłym tygodniu, chyba we czwartek, dotarła paczka z pieluszkami. 4 paczki po 20 szt. i 2 po 10 szt. (jedna zaczęta), w sumie 97 sztuk, oraz puszka karmy dla Putinka. Ogromne dzięki dla obu pań. To spory zapas, na co najmniej kilka tygodni. Putin ostatnio ładnie "współpracuje" i coraz rzadziej moczy pieluszki. Nie wiem, czy istnieje coś, co równie skutecznie, jak folia ochroniłoby posłanie przed zmoczeniem, ale w przeciwieństwie do niej pozwoliłoby skórze oddychać. Żeby dodatkowo chronić kości biodrowe (tu właśnie zrobiły się odleżyny) i zapewnić wentylację, podkładam Putinowi zrolowaną i zwiniętą w kółko podkoszulkę. Wetka powiedziała, że to doskonały pomysł. Odleżyny goją się bardzo ładnie. Pytałam w aptece o ten balsam, ale powiedziano mi, że jest trudny do zdobycia, bo rzadko stosowany, w zamian zaproponowano mi maść tribiotic zawierającą 3 antybiotyki skutecznie zapobiegające zakażeniom. Stosuję ją na zmianę z linomagiem i alantanem. Dają bardzo dobre rezultaty. Putinek od jakiegoś czasu, przez kilkanaście sekund stoi podczas jedzenia. To chyba efekt gimnastyki. To króciutko, ale postęp przecież ogromny w porównaniu ze stanem sprzed miesiąca. Coraz dłużej też wytrzymuje leżąc na brzuszku.
  20. [quote name='lilk_a']tu niestety się zgodzę , pierze nie jest dobrym rozwiązaniem a tym bardziej folia , jeśli masz 4 koce to złóż je na razie i na tym niech leży Putinek , żeby miał grubą warstwę do folii a maść alantan jest naprawdę dobra ale maść , nie zasypka[/QUOTE] Mam właśnie maść. To jest jeden kocyk, przecięty na 4 części, żebym mogła je prać na bieżąco. Putinowi zrobiły się odleżyny, bo traci masę mięśniową dlatego, że nie chodzi. Ciało odgniotło się na kości biodrowej. Musi mieć miękkie posłanie i często zmieniać pozycję. To zalecenie wetki.
  21. [quote name='olga7'][B] Ale to pierze moim zdaniem -może byc powodem także tych odleżyn !! Albo znacznie je przyspieszac. A tym bardziej ,takie owinięte folią -gdyz wtedy nie ma tam żadnego krążenia powietrza i to bardzo sprzyja odleżynom !! Taka poducha z pierza i na dodatek owinięta folią -to zabójcze dla leżącego od 3 lat psa. Zamiast tej folii trzeba używać tej podkładów ,ktore przyslala pani daccota -nie zniszczyly się chyba wszystkie jeszcze ?? Co do wszelkich srodkow trzeba koniecznie pytać weta lub lekarza ,czy można tego używać na otwarte rany !! Zeby nie zaszkodzić jeszcze bardziej i nie doprowadzić do gorszej infekcji . Czy tę makę ziemn. można używaćna otwarte rany ? Bo ja slyszalam ,że nie . Jest taki proszek żółty ,ktorym można posypywać gojace się już -ale nie otwarte rany ... zapomnialam jego nazwy teraz -takie malutkie saszetki -trzeba pytac w aptece.Może to bardziej się nada na rankę Putina ? a potem te inne środki dopiero-jak rana będzie zagojona?? [/B][/QUOTE] Czyżby miała pani większą wiedzę, niż weterynarze? Miękkie posłanie, owinięte folią dostał za radą weki. Podkłady, w przeciwieństwie do folii nie są wielokrotnego użytku. Zmoczony, jest do wyrzucenia. Zostały mi jeszcze jeden. Pozostałe zużyłam w Święta, zanim wetka poradziła mi folię. A Putin leży od miesiąca, a nie od 3 lat. Wiedziałaby pani, gdyby czytała [B]wszystkie [/B]posty.
  22. [quote name='olga7']Pani Doroto,jeśli jest Pani teraz w gminie,to może kupi Pani Putinowi tę maść przeciw odleżynom ? To pilne chyba,gdyż odleżyny in dlużej są nie leczone ,tym bardziej szkodzą tkankom i czynią większe szkody,ktore potem b.trudno jest usunąć i pozniej trzeba więcej pracy i kosztów wlożyć,by usunąć skutki odleżyn.Wczoraj pytalam w aptece o ten[B] Balsam Szostakowskiego-duże opak./100g/ kosztuje ok.30 zl [/B]-może są małe opak.także /, ale [B]równie dobry może być Sudocrem albo Alantan -są mniejsze opak.i tańsze.[/B] Może ktoryś z tych dwóch by nadał się Putinowi? Najlepiej kupic i spr.to w praktyceZanim odleżyny nie będą coraz większe.Jednym ze skutków zaawansowanych odleżyn może być chyba nawet gangrena i potem wycinanie tkanki albo usuwanie /amputacja/kończyn. To tylko nasze rady -a Pani decyduje ,wiadomo-to Pani pies.[/QUOTE] Mam sudocrem, ale wetka powiedziała, że nie nadaje się na otwartą ranę.
  23. [quote name='lilk_a']nawet nie wiesz jak szybko tworzą się odleżyny .... miałaś kiedyś okazję pielęgnować obłożnie chorego ? bo ja miałąm i z własnego doświadczenia wiem że bardzo szybko się to dzieje a ważne jest wszystko i zachowanie higieny i to żeby dokładnie obejrzeć wszystkie narażone na odleżyny miejsca , u psa jest jeszcze trudniej , pies ma sierśc i nie zawsze widać moment otwierania się odleżyny , nie zawsze widać odleżynę że się coś wogóle robi eh , najłatwiej jest krytykować przecież ....[/QUOTE] Właśnie... Dzięki za zrozumienie.
  24. [quote name='Martika@Aischa']Z Alantanem raczej ostrożnie ...bardzo wysusza ....lepsza jest mąka ziemniaczana. Strasznie to wszystko martwi :( szkoda Putina :([/QUOTE] O mące nie słyszałam. Dzięki, spróbuję.
  25. [quote name='olga7']Nie wiedzialam ,że Putin ma otwarte rany juz,z powodu odleżyn.To b.niedobrze,gdyż trudniej teraz będzie się je leczyło.I wymienione maści nie nadają się do stosowania ich Putinowi.Mysleliśmy,że to początkowe stadium tych odleżyn-a doszło juz do otwartych ran odleżynowych. Szkoda,że pani nie zwrocila uwago wetce i nie zapytala ,co stosować Putinowi na odleżyny a wetak sama nie zauważyła,że pies będzie zaraz mial albo już ma odleżyny.Nawet samej trzeba bylo zapytac w aptece dużo wcześniej o maść na odleżyny,kiedy jeszcze nie bylo ran otwartych.Albo napisać na watku wcześniej o tych odleżynach Putina -nie doszloby może wtedy do ran z powodu odleżyn.:shake: Czy ten Alantan można używać na rankę u Putina na pewno ,czy to tylko maść na tkanki bez ran? Co do materacyka gryczanego i wyboru między nim a tymi poduszkami -to może poradzić się weta ,co wet by radzil ? Bo Putin leży jednak nieruchomo chyba ,a chore dzieci jednak poruszają się ,zmieniaja pozycję. Można tez by bylo sprawdzic w praktyce ,co Putinowi lepiej pomaga ,ale trzeba by mieć obie poduszki wtedy.[/QUOTE] Putin ma długą sierść. Początkowego stadium nie widać, szczególnie w półmroku, bez światła. Alantan zastosowałam za radą wetki. Dwie pozostałe maści rzeczywiście się nie nadają, ale kupiłam je za radą aptekarzy. Dzisiaj spytam o ten balsam, jeśli go nie będzie, kupię linomag, też za radą wetki. Jestem z nią w stałym kontakcie.
×
×
  • Create New...