Jump to content
Dogomania

Kajka_72

Members
  • Posts

    1093
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Kajka_72

  1. Ufffff, dziękuję :) zapewne coś złe zrobiłam . Królewna tym razem była bardzo spokojna bo umordowana zabawa i spacerem długim ;) inaczej nie ma szans na to by obeszło sie bez skoków , buziaków, piruetów itp, a nakręcenie w takich sytuacjach tel. Czegokolwiek graniczy z cudem ;) to żywe sreberko. Energiczna , a jednak grzeczna i bardzo kochana ❤️
  2. Qrcze to juz nie wiem ???? Moze jak sie link skopiuje zadziała ? https://youtu.be/_IA4NPU7pMk
  3. Musi się otworzyć , jest publiczny . Jak klikam na link u mnie dziala.
  4. Za wiele pisać nie będę, lepiej pokaże ;) Jak zwykle moja nieumiejętnośc filmowania jest widoczna ale co tam ;) Niunia-Tarunia do wypatrzenia :) Mimo łapki krotszej o ponad 5cm zyjemy, brykamy i mamy się super ) Pozdrawiamy tych, ktorzy jeszcze do suni zaglądają :) https://youtu.be/_IA4NPU7pMk
  5. Zosiu, qrcze....zobaczyłam , ze pytanie Twoje padło w lutym wiec juz trochę po czasie :( Ja mam bardzo dobre doświadczenia z terapią IRAP. Zadziała rewelacyjnie, natomiast nie tak szybko jak piszą w internecie. Efekt był wręcz spektakularny. Jakbyś chciała wiedzieć więcej, dzwoń :)
  6. :) to prawda DONeczko. Sunia jest bardzo cierpliwa i cudownie współpracuje ze mną.Jest bardzo mądrą dziewczynką. Ponieważ Niunia jeszcze nie jest z nami i psami "na salonach" w domu, a podobnie jak Laurka dochodzi do formy w siłowni, nauczyła się odczytywać sygnały. Doskonale wie kiedy wchodzę do niej by wyprowadzić ja na spacer, wie kiedy wchodzę by zmienić opatrunki, a tez świetnie rozpoznaje moment kiedy wchodzę do niej by się poprzytulać i pobawić. I tak np. otwieram drzwi by zejść do niej, Niunia podlatuje i nasłuchuje. Jak słyszy obcasy, -jest radośnie gotowa do wyjścia ze smyczą w zębach :) Gdy widzi, że trzymam w rękach dyżurny sweter by go nałożyć, biegiem leci na legowisko i czeka spokojnie, wiedząc dokładnie,że bedzie pielęgnacja lub ćwiczenia:)Sweter zakładam zawsze jak zmieniam jej opatrunki lub ćwiczę łapkę by rękawy i reszta mogła być oblizana, podgryziona i pozaciągana przez zaczepianie łapką :) Gdy widzi natomiast, że mam w rękach klamrę do włosów, to dopiero jest radość :)Leci na legowisko, przewraca sie kołami do gory i wie, że matka spina włosy-będzie pieszczonko :) W przyszym tygodniu jedziemy już na zdjęcie płytki. Dr uważa, że łapka się fajnie zrosła. Wygoimy szwy, mam nadzieję, że jak najszybciej i spróbujemy powoli wprowadzić dziewczynkę do domowego stada, na kanapy ;) Tylko niech się wszystko wygoi. Zosieńko, może warto zmienić tytuł ponieważ pieniędzy nie zbieramy :) Mała jest już Nasza.
  7. Zosiu przepraszam, już upubliczniłam :) filmiki na pewno się otworzą. Bardzo teraz trudno o domki, jak zaczarowane się poblokowały :( ale oczywiście będę się rozglądała.
  8. Dzisiaj jedna z moich koleżanek z FB i Dogo zaniepokojona,zadała mi pytanie dlaczego tak bardzo "milcze" o Niuni? Ze brak ładnych zdjęć i filmików pokazujących postępy. Martwi się czy wszystko jest z Mała ok, bo to do mnie nie podobne? ;) Pomyślałam sobie, że kilka osób mogło pomyśleć podobnie. Ponieważ ostatnio nie mam zbyt wiele czasu na Dogo czy FB i na robienie pięknych, pozowanych zdjęc i filmików bo jakoś doba mi się prawie nie domyka ( Niunia absorbuje bardzo, a mam i inne zwierzaki), pokaże Wam kawałeczek naszego życia :) Coś co robię 4 razy dziennie przy Małej od 2miesięcy. Oczywiście jakość i rezyseria filmu do bani(nigdy dobra w tym nie byłam) ale zawsze coś widać. Wszystko tel. bo aparat fot. jak dla mnie zbyt skomplikowany w obsłudze manualnej :-P no i to moje gadanie ...z góry przepraszam. Zobaczcie jaka Ona słodka i grzeczna <3 https://www.youtube.com/watch?v=El2MQdUbiuM
  9. Marzenko, moje doświadczenie z "połamańcami zaczęło się ok.8lat temu. Jak dobrze liczę to jest ok.12 psiaków ;)ale rzeczywiście. Po operacjach bardzo skomplikowanych "kostno-chirurgicznych" jest u mnie teraz Viki, Maksio, Laura i teraz Niunia zwana przez nas również Tarą ;) Całe towarzystwo jest w super kondycji więc i z Małą tak będzie :) Sunia waży teraz 33kg, sporo u nas przytyła, apetyt ma znakomity i muszę bardzo uważać by za wiele juz nie przytyła. Chcę Wam pokazać króciutki filmik jak Niunia chodzi. Oczywiście jak próbuje podbiec to kica jak zajączek na 3 lub czterech łapkach ale jak wolno chodzi, super dociąża łapkę zważywszy na to, że rehabilitacja zawieszona na czas wygojenia się szwów. Wiemy natomiast, że łapka "działa" i nie boli. Maleńka musi przyzwyczaić się do faktu, że łapkę ma, krótszą o 5cm ale ma :) Niunia jest świeżo po spacerze,trochę zmęczona i przed jedzeniem. Odstawiłam miskę z jedzeniem na parapecie by pachniała bo to był jedyny sposób by odkleiła się od mojej reki i nogi. Mogłam minutkę ją z boku poobserwować ;) Niestety, ze względu na zmodyfikowany "kaftan bezpieczeństwa" , jak go nazywam, tył, przed wyjściem musimy ściągać bo zwyczajnie siusiamy po majtach ;) To taki techniczny niuans. Oczywiście nie zwracajcie uwagi na moje gadanie ale ja tak mam. Nawijam przy psach jak radio :-P http://youtu.be/t2Gl-HbolpE
  10. Fotki nie są najładniejsze ale z teraz :)i oczywiście piłeczka . Spi z nia,bawi się nią, wychodzi na spacer i mam wrażenie , ze do niej gada ;)
  11. piescofajnyjest, dziękuję :) Zosiu masz racje. To ogromne szczęscie , ze dziewczynka jest młoda. Tym razem mamy tylko same dobre informacje :) Niunia jest przekochana i bardzo dzielna. Czuje się bardzo dobrze,ma apetyt, przybiera regularnie na wadze. Juz nie ma mowy o wystających zebrach, jest wesoła, wzrok ma bystry,sierśc piękna. Kosteczki zrastają się ładnie. Szwy goją się nieżle poza jednym pęknięciem ale to normalne. 5razy cięcie tego samego miejsca niestety powoduje spore naprężenie na szew ale nie jest żle. Mimo rozejścia, goi się :) Nie rehabilitujemy się teraz zupelnie-niestety:(. Nie wolno, ze względu na konieczność ograniczenia ruchu do minimum. Ale to przejściowe. Mięsnie nadbudujemy jak wyjmiemy zespolenie i szwy sie zagoją. Wiemy, że łapka działa poprawnie, a to najważniejsze. Stawy niestety nie są luksusowe ale mam nadzieję, że nie uprzykszą suni za bardzo zycia, a sportowcem i tak Niunia nie będzie. Dziewczynka jest cudna. Bardzo duzo musi leżeć i znosi to dzielnie.....oczywiście jak leżeć to tylko z piłeczka. Mam owczary od zawsze i jak pragnę zdrowia-tak grzecznego i cierpliwego psiaka to jeszcze nie miałam. Zmieniam opatrunki 4razy dziennie. Zabezpieczam szwy szczelnie żeby jęzor nie dopadł,a ona znosi to wszystko cierpliwie i do tego jest szczęśliwa :) Kochane słonko. Nie mamy poki co ładnych zdjęć bo Niunia jak przyklejona do ręki. Przytula się ciągle<3 ale zaraz ide coś pstryknę :) chociaż takie leżące. Moim bólem jest to, że Niunia wciaż musi być odizolowana od innych pieskow. Nie mogę jej jeszcze dołączyć do stada do momentu, dopóki kostki się całkowicie nie zrosną i szwy się nie zagoją . Urzęduje sama w siłowni ale z widokiem na Ramzesa ;) I jak tylko wychodzi do ogrosu, natychmiast leci się do niego przywitać. Wtedy sa kontrolowane przez .....buziaki ;)Bardzo sie lubią ze staruszkiem.
  12. Dziewczynka jest po kolejnej operacji:( Został wyjęty gwoźdż, ktory miał tendencje do przemieszczenia sie. Dr zadecydował, ze to konieczne. Uważał, że ryzyko zostawienia go do czasu wyjecia płtki jest zbyt wysokie. Wszystko poszło dobrze, bez komplikacji. Przy okazji jednej narkozy Niunia została wysterylizowana. Teraz czekamy aż organizm się troche zregeneruje i za miesiąc kolejna operacja. Tym razem wyjęcie zespolenia tzn. płytki i śrób. Mam nadzieje , ze to juz ostatnia. W tych wszystkich trudach , jedna rzecz jest bardzo dobra. Kości zrastają się bardzo ładnie :) Sunieczka dzielnie znosi te wszystkie boleści i ograniczenia. Mnie chyba bardziej boli fakt, że wciaż krojona, wciaz nowe szwy, wciaż antybiotyki i opatrunki :( Oby już niedługo.
  13. Dziękuję dziewczyny <3 Z Malutka dużo lepiej. Wiadomość z ostatniej chwili . Kontrolne wyniki krwi bardzo dobre, USG nie wykazało poki co żadnego krwawienia w srodku, a wszystko się ładnie goi. Niunia dochodzi do formy :) Oby tak dalej i już bez przykrych niespodzianek. Sciskamy Was mocno <3
  14. Dziękuję Wam za dobre słowo :) Z Niunią lepiej. Jest już weselsza i widać, że czuje się nieżle :) Niestety będzie otwierana ponownie by wyjąć ten cholerny gwoźdź, który w/g dra ma tendencje do przemieszczania się. Poki co jest bardzo mocno dobity w kość i za dwa tygodnie sprawdzimy czy się ruszył. Jeśli tak, trzeba go wyciągnąć. Uważam, że sunia teraz znacznie lepiej chodzi. Bez oporu podpiera się łapką i widać, żę nie czuje bólu. Szew zrobiony przez panią dr jest piękny i pięknie się goi. Nie ma żadnej opuchlizny, żadnego wycieku, zasklepia się "w oczach" . Zapomniałam chyba dopisać wczesniej, ze do tego wszystkiego Niunia ma cieczkę co ją jeszcze bardziej osłabiło :( Myślę, że teraz już będzie dobrze.:) Dziewczynka jest przekochana, cierpliwa i bardzo grzeczna <3 Takie moje Słonko :)
  15. Z Niunia przezylismy chwile grozy :( walki o jej życie :( O sączących się krwiaczkach pisałam wcześniej. To był dopiero poczatek calej historii. Parę dni temu zrobiliśmy pełne badania kontrolne. Rewelacja, nawet po gronkowcu sladu nie bylo. Niunia wesola, fajnie przybiera na wadze, ma apetyt, a ze sie saczy...no coz. Po tak skomplikowanym zabiegu i ingerencji w mięśnie....ma prawo. Taka opinia lekarzy. Dwa czy trzy dni temu...(sama juz nie wiem) wieczorem zauważyłam, że biodro spuchło i jest bolesne, Natychmiast umówiłam sie na nastepny dzien by to skontrolowac. Spuchło w ciągu jednego dnia. Przed wyjazdem do lecznicy- delikatny, spokojny spacer z Piotrem. Wychodzili , było ok. Jak wracali, mało nie zemdlałam. Jak prosiaczek z rzeżni. Krew lała sie strumieniem :( na skorze krater, dziura o srednicy 3cm. Szybko do kliniki. Pani dr zobaczyła...wyleciał duży skrzep i na chwilke przestało krwawic. Konsultacja z dr N. z Wrocławia. Dr- prawdopodobnie peklo naczynie krwionosne. Obserwowac. To sie czasami zdarza. Opatrunek, antybiotyk, srodki p/b. Krew sie nadal lała ale nie ciągle. Sunia wesoła , jakby nic sie nie działo. Mało tego...zaczęła lepiej chodzić. Ponowne wyniki niczego niepokojącego nie pokazały. RTG równiez, chociaz sporo na zdjeciu zaslania zespolenie, a wyciagnac łapki bardziej nie mozna bylo, by nie narobic szkody. Wieczór i noc mineła mi na zmianie opatrunków w ilości niezliczalnej, dezynfekcji i zabezpieczaniu. Wczoraj krew zaczęła sie lac jeszcze bardziej.Decyzja- ponownie do kliniki i otwieramy zeby zobaczyc co sie dzieje. W samochodzie opatrunek zrobiony z 8 najwiekszych jałowych gaz zaczął juz przeciekać, a Niunia merda ogonkiem i oblizuje mi ręce, a mnie sie plakac z bezradnosci chce. Pani dr juz na nas czekała. I teraz coś, co spowodowało, że serca nam stenely . Podnosimy opatrunek-krwawi mocno, a po 2 sek ....fontanna na 3 cm. Jak z kranu :( Niunia słabnie z sek na sek. Biegiem na stół operacyjny, krew w pogotowiu.... Czekaliśmy dobrze ponad godzinę. Myślalam, ze naprawde zejde na zawal. Tak mi serce walilo. Balam sie, ze malenka umrze :((( mimo, że wiedzialam , ze jest pod dobra opieka i najwazniejsze. Krew w pogotowiu. Okazało się, ze gwozdz w zespoleniu sie poluzował i podraznial, stad to krwawienie, a juz w klinice przebil tętnicę :( Gdyby przebił wczesniej....wykrwawila by sie. Nie dojechalibysmy do kliniki. Podrazniac musial od bardzo dlugiego czasu, bo przy czyszczeniu pani dr wybrala dwie garsci ziarniny rozniego koloru. Od czarnego do zielonego, co swiadczy o dlugim rozkladzie krwi. Szczesliwie udalo sie zabezpieczyc tetnice, zatamowac krwawienie, dopbic na maxa gwozdz. Takie historie zdarzaja sie niezwykle rzadko. Prawie wcale. Pani dr powiedziala, ze nikt nie zawinil. Byc moze sunia na swiezo zle stanela, podskoczyla lub cos innego spowodowalo, ze gwozdz sie poluzowal. Trudno teraz to okreslic. Niestety, kosci nie zrastaja sie tak jak powinny. To bylo jednak do przewidzenia bo reoperacja odbyla sie 4 miesiace po wypadku :( i dr ostrzegal, ze gojenie to dlugi proces. Wazne to, ze zyje. Jest teraz biedna, oslabiona, ale nawodniona dochodzi do siebie. Odrobinke zjadla co mnie bardzo cieszy. Znowu obolala :( Mysle, ze najgorsze za nami chociaz wciaz mam ogromny stres i modle sie zeby jak naszybciej mozna bylo wyciagnac ten gwozdz :((( Jestem psychicznie i fizycznie jak przepuszczona przez maszynke. Rozpisalam sie ale nie zycze nikomu takiego przezycia. Wiem tylko jedno. Juz nie jestesmy jej domem tymczasowym. Nigdy Jej nie oddamy nikomu. Nie po takiej walce. A to Słoneczko dalej oblizuje mi rece i twarz <3 Jest taka kochana i bardzo dzielna .
  16. Zosieńko ...oby :( Teoria jest taka, ze łapka się oczyszcza bo to czysta krew. Szew jest zagojony ładnie, zrośniete wszystko tylko te krwiaczki :( Przez jakiś czas było suchutko. Zrobiłam jej pół portki z bawełny i zabezpieczam szew jałowa gazą . To powoduje, że sunia nie dostaje się do krwiaków i nie rozlizuje. Chyba ją to trochę swędzi bo jak dezynfekuję i czyszczę,to mnie szczypie....wiesz....tak podgryza. Pozwala na wszystkie zabiegi pielęgnacyjne bez protestów więc nie boli, a robię to 4-5razy dziennie. Oczywiście oblizana jestem po czubek głowy ale specjalnie mi to nie przeszkadza ;) Więcej się bawi, jest odważniejsza, próbuje brykać ale to wciąż bardzo grzeczna dziewczynka, bardzo zrównoważona i posłuszna <3 Jest już na pełnym zbilansowanym BARFie, dostaje jedzonko dwa razy dziennie, uwielbia jabłka, zielona pietruszkę i sok z buraków ;) Mięsko wchłania się bardzo dobrze co widać po owocach przemiany materii ;) Systematycznie przybiera na wadze. W środę jedziemy po wyniki i na kontrolne RTG łapki. trzeba to pokazać dr i zadecydować czy potrzebna wizyta we Wrocławiu , czy nie.
  17. Jolus, tak ...sączy:( Robią się, a póżniej pękają malutkie krwiaczki w miejscu zszycia. Wycieka czysta krew. W środę będę miała wyniki. Zobaczymy czy gronkowiec jeszcze jest i ile go. Niunia jest cudna, grzeczna, kochana. Rehabilitacja przebiega powoli. Elektrostymulacji ze względu na cykliczne krwawienie nie stosujemy, a to trochę komplikuje. Masuję bardzo duzo, ćwiczę też i efekty są. Jak spaceruje powoli to na wszystkich czterech łapkach, jak chce podbiec...używa najczęściej trzech chociaż zauważyłam,że czasami kica jak zajaczek, podpierajac sie też czwarta. Odbudowa mięśni tak zniszczonych to potwornie trudna sprawa ale tu też mamy malutki sukces. Są już dobrze rozmasowane i nie bolą nawet przy silniejszym ucisku. Panienka przybrała na wadze, wymieniła cała sierść, ma super apetyt, znacznie poprawione wyniki wątrobowe mimo tak długiego brania antybiotyków. Ogólnie czuje się dobrze. To po niej widać :) Wytrzymuje coraz dłuższe spacery i jest prze-kochana <3
  18. Wielkie podziekowania dla Kocurka <3 za wpłate dla Niuni 40, 97 pln . Bardzo dziekujemy <3 Zosienko wpiszesz w poscie pierwszym? Dziekuję :)
  19. Na początek bardzo dziękuję Skarpecie Owczarkowej za pomoc :) Dzisiaj wpłynęła wpłata 200pln. :iloveyou: :iloveyou: Zosiu, ja nie mogę tego zrobić ale może wpłaty należało by umieścić w poście pierwszym? Co o tym myślisz? Ja nie bardzo się na tym znam. Kilka slow o Niuni. Poza faktem , ze wciąż walczymy z gronkowcem złocistym, wszystko układa się nieźle, Chora łapka używana jest coraz częściej . Oczywiście, nie jest to już chodzenie na 4 ale systematycznie coraz chętniej się na niej podpiera :) Dziewczynka jest coraz odważniejsza, myślę, że czuje się u nas już jak u siebie. Dopomina się o pieszczoty. Jak udaję, że nie widzę i nie słyszę, to łapka idzie w ruch. Po powrocie ze spaceru leci szybciutko na swoje legowisko i ledwo hamuje;), rzucając się prawie na nie. Wie doskonale, że to czas na mizianka :) Mogła by tak bez konca. Straszna pieszczocha z niej :iloveyou: . Niestety wciąż ma zakładany kołnierz jak zostaje sama ze względu na szew i gronkowca :( Szew wygląda dobrze ale wiemy, że to pozorne. Srodek goi się dużo trudniej z tym świństwem :( Antybiotyki będziemy podawać jeszcze przez 3tygodnie.
  20. Kocurku jeszcze nie ma ;) dziewczyny są oddzielone. Laura nie jest pieskiem delikatnym ;) Jeszcze za wcześnie na kontakt.
  21. Bardzo dziękuję Zosiu <3 . Matko kochana, ostatnio nie mogę się wyrobić. Nie mam pojęcia jak to się dzieje, że jest rano, a za "chwilkę" już późny wieczór :( Dzisiaj Niunia była u pani dr i dostała inny antybiotyk, tak jak sugerował dr Niedzielski. Niestety, ten który do tej pory miała na nią nie działa :( Przy okazji zrobiliśmy próby wątrobowe i usg. Wyniki się poprawiły :) Ogólnie czuje się dobrze. Coraz częściej zaczyna używać chorej łapki :) Rehabilitujemy intensywnie. Masuję 5 razy dziennie, a łapkę ćwiczymy jeszcze częściej. Bardzo ładnie je 3 posiłki. Jest pogodna ale spokojna i grzeczna. Uwielbia czułości . Jest przekochana <3 Zadomowiła się już u nas na dobre. Z kotem żyje w zgodzie, a w zasadzie nawet nie jest nim specjalnie zainteresowana. Powąchała i za tą bezczelność w/g kota, oberwała z liścia ( bije swoje psy bez pazurków ;)) i chyba uznała, że z Prezesem nie ma co zadzierać ;) Z innymi pieskami jeszcze się nie spotyka, tzn widzi je ale nie ma bezpośredniego kontaktu. Nie szczeka na nie, nie próbuje konfrontacji. Jest bardzo zrównoważona :) Logistycznie udało nam się to jakoś rozwiązać :)
  22. Zosiu z wzajemnością :) To ogromna przyjemność z Toba wspołpracować przy ratowaniu zwierzaków :) Niuni nie było by u mnie, gdyby nie Ty. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że to Twoja determinacja sprawiła, że sunia mogła opuścić schron i jest u nas. Egradska, bardzo dziękujemy :) Mamy już pierwszy malutki sukces :) Wysięk z rany opanowany. Dzisiaj już jest suchutko. Moje sposoby pielęgnacyjne przyniosły oczekiwany skutek ;) Są proste ale sprawdzone. Rozmasowana łapka wyrażnie zaczyna robić za łapkę. Oczywiście bardzo powoli ale wyrażnie chętniej Niunia jej używa. Ograniczenie szybkich ruchów powoduje, że Niunia zaczyna się na niej podpierać. Ogromnie mnie to cieszy. Jak już pisałam, bardzo długa droga do sprawności ale od czegoś trzeba zacząć. Dziewczynka czuje się trochę pewniej, zagląda w kąty ogrodowe już bez strachu. Nie opuszcza jeszcze posesji nie dlatego, że nie chce nam się z nia wyjśc, a dlatego, że szew nie jest jeszcze całkowicie wygojony i obawiam sie "różności" na trawnikach parkowych. Jest wciąż odizolowana od moich zwierząt ze względów bezpieczeństwa. Jest taka krucha i delikatna, a moje to wszystkie wielkie i silne "potwory" ;) Poznawać będziemy się póżniej. Powtarzam się ale Niunia to takie Słonko, posłuszne, uległe, że aż wzrusza <3 Dzisiaj pstryknę jakieś fotki:) Edit. Zapomniałam dopisać, że zmieniłam sposób karmienia suni. Dostaje teraz posiłki nie raz czy dwa, a trzy razy dziennie. Je bez ograniczeń. U Pana Wojtka kupy były 3 razy dziennie i to spore. Swiadczyło to o tym, że nie wchłania dobrze. Trzeba było coś zmienić. Od początku zaczęłam wprowadzać zbilansowany BARF, mięso wołowe i indycze, kości mielone, mix warzywny i oleje zawierające omega3 i 6. Narazie podaję naprzemiennie z suchą karmą. Mieszanie nie jest do końca dobre ale na czas przystosowania żołądka( różnica PH w trawieniu) taki sposób jest w/g mnie przy suni najlepszy. Już wczoraj była tylko jedna kupa i to bardzo ładna w sensie- nie ogromna;), dzisiaj z rana podobna więc ten chudzielec zaczyna fajniej wchłaniać :) Je super, apetyt ma bardzo dobry chociaż sama sobie dozuje:) Myślę, że jest ok.
  23. Dziekuję raz jeszcze Zosiu za wszystko <3 Dziewczynka śpi już snem sprawiedliwego :) Kochane zwierzątko, naprawdę jest słodka. Zjadła z wielkim apetytem i całe szczęście bo to....Boże Kochany ...sama skóra i kosteczki. Zupełnie bez mięśni :( strach ją głaskać. Taka delikatna. Na zdjęciach wygląda w miarę normalnie, w rzeczywistości...dramat :( Przez pierwsze pół godziny nie odchodziła od Piotra i samochodu, nawet jak poleciała do ogrodu "poczytać", szybko wracała i sprawdzała czy są :) Nie poznała innych piesków, na to przyjdzie czas póżniej. Otarła się tylko o Prezesa (kota), na którym nie zrobiła specjalnego wrażenia, zresztą z wzajemnościa. Od Jutra zaczynamy rehabilitacje, najpierw spokojne masaze, zginanie i prostowanie łapki, póżniej prądy i bieżnia. Szkoda, że woda w jeziorach już zimna.Pływanie jest zbawienne ale i bez tego damy sobie radę. Przynajmniej taką mam nadzieję :)
  24. Piescofajnyjest....no cóż :( rzeczywiście wysoki ale i przy suni naprawdę sporo roboty było. Trafiła do dr N. ponieważ tylko Jemu w tak trudnym przypadku mogłam zaufać. Po latach leczenia u Niego potwornie skomplikowanych przypadkow, wiem co potrafi i jak leczy. W zasadzie powinnam ten rachunek dedykować schronisku we Wrocławiu i lekarzowi, który jako pierwszy ją operował. Nie wiem kto i naprawdę nie chcę tego wiedzieć :( Dokumentacja jest. Również śródoperacyjna. która nie pozostawia złudzeń. Szczęśliwie istnieją aparaty fotograficzne. To nie była drobna tam pomyłka, niedopatrzenie, przeoczenie chirurga. To było ewidentne partactwo osoby, która nie powinna się za operowanie takich przypadków zabierać bo nie ma o tym najmniejszego pojęcia. Piszę z pełną świadomością bo do tej pory trzęsie mnie jak o TYM pomyślę :mad: Zrobiono z pieska kalekę, narażono na ból i niepotrzebne, prawie czteromiesięczne cierpienie. :-( Zosiu, ano kawał . Ponad 600km w jedna stronę . Dojadą ok. 22.30. Nie nadrobią. Straszny ruch i zdarzają się korki :(
  25. Po pierwsze , bardzo dziękuję Pani Julii Marii M. za pomoc i wpłatę 200pln :) :iloveyou: :iloveyou: :iloveyou: To wielka pomoc :) Niunia, już w drodze na Mazury :) Jest bardzo grzeczna, spokojna i śpiąca po premedykacji, która była niezbędna do badania. Wysięk w/g dr nie powinien być grożny ale na wszelki wypadek zrobiono wymaz. Na wyniki czekamy. W/g mojego Piotra sunia jest przekochana, przytula sie do wyciagnietej reki i zastyga w bezruchu, jakby chciała powiedzieć "chwilo trwaj". Takie grzeczne słoneczko <3 Nie bardzo ma ochotę opuszczać samochód więc wodę popijała w srodku. Jak zakomunikował mi TZ : " Właśnie mamy postój na wodę i kawę. Ja piję kawę, Niunia wodę bo w kawie nie gustuje" ;) tak jakbym nie wiedziała, że nie jest odwrotnie :P Trochę mają korki ale dojadą, a ja sie doczekać nie moge :) Zapomniałam dopisać. Piotr dopłacił w Klinice za leczenie suni 4200pln. Wcześniej Zosia wpłaciła zaliczkowo 300pln. Rachunek wkleję jak dojadą do domu.
×
×
  • Create New...