Jump to content
Dogomania

SAIKO

Members
  • Posts

    301
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by SAIKO

  1. [QUOTE]Wybacz, Saiko, ale to najgorsza głupota jaką czytałam. Po jaką cholerę zabierać psu miskę, skoro już raz mu się ją dało? Ja nie widzę potrzeby wyrywania psu żarcia, które już dostał ode mnie, bo ważniejsze niż wyimaginowane "rządzenie" jest dla mnie zaufanie mojego psa do mnie i vice versa. [/QUOTE]Wydaje mi się, że napisałem czym jest zabranie od kontrolowania jedzenia. Edytowałem fragment co do którego masz wątpliwości dodając "zabierasz-->unosisz". [QUOTE]I tak, lepsze jest moim zdaniem karmienie z ręki i spalanie miski ( = pies pracuje na żarcie, nie ma nic za darmo), niż wtykanie grabi w miskę z jakichś nie do końca wyjaśnionych przyczyn. Bo jak się trafi na popędliwego pieska, to można mieć nagle parę paluszków mniej.[/QUOTE] Z takim psem też będziesz tak pracować, żeby nie było łatwo to jako obcy? [URL]http://www.youtube.com/watch?v=aAoUZ7JbmdE[/URL] Nie ma tam pokazanej tylko "obrony żarcia", ale żeby było ciekawiej dodajmy ten aspekt do całości ;). Przypadek do uśpienia jak nic w oczach "pozytywistów". [QUOTE]Eee? :cool1: Zasady obowiązują zawsze. Nie w poniedziałki, środy i piątki, od 7 do 19. Zawsze. Więc nie bardzo rozumiem. Po prostu nie dorabiam do tego ideologii alfy czy czego tam, a uważam to za wiadome prowadzenie psa. Partnerstwo na określonych zasadach, z poszanowaniem obu stron, z tym, że decydentem w sytuacjach niejednoznacznych jestem ja. I jakoś dobrze nam się tak żyje.[/QUOTE]Ta zasada dotyczy wszystkich możliwych sytuacji, a nie tylko tych które nam odpowiadają, z "trudną rasą" nie miałabyś tak łatwo...
  2. Jakiej rasy/typu, rozmiarów, jest ten 4 miesięczny maluch? [QUOTE]Ja zlikwidować tę agresję?? Błagam o pomoc![/QUOTE] Naprawić relację w stadzie- w rodzinie-> pies-rodzina. [QUOTE]Tak, idealna będzie wizyta szkoleniowca w domu :smile: Tak, to zwykle spory koszt... ;-)[/QUOTE] Po co wzywać szkoleniowca do 4 miesięcznego psa? Nie lepiej wziąć się w garść i zmienić metodę pracy, ustawić prawidłową relację? Przecież to szczeniak, bez przesady. Okaże się, że szkoleniowiec powie z grubsza to samo co my, czyli, że trzeba zmienić podejście, zmianić metody pracy przy jedzeniu, ustalić zasady a wydanie kilku stówek okaże się daremne. Szczeniaka jako tako problem dominacji nie dotyczy. Mimo braku zasad, szczyle naturalnie podążają/podporządkowują się człowiekowi. Są jednak sytuacje, że człowiek jest w oczach psa przewodnikiem przez 3/4 czasu, a przez 1/4 pałeczkę przejmuje szczeniak. Tą sytuacją jest jak widać jedzenie i być może "coś jeszcze" o czym wiesz lub nie wiesz. Ciekawi mnie tylko, dlaczego fani karmienia z ręki, zamiany itd, bez utworzonej relacji, która jest podstawą pracy, niczego nie chcą doradzić, podpowiedzieć? Czyżby przypadek nie pasował do schematu idealnej bajki karmienia z ręki i spalenia michy? Miałem kiedyś podobny problem, rozwiązałem to sprowadzeniem sprawy do prawidłowej relacji (nie było tam mowy o biciu, czy rzucaniu psem o ziemię...) [URL]http://www.dogomania.pl/threads/221721-cesar-millan-i-chodzenie-psa-ZA-przewodnikiem?p=18539429#post18539429[/URL] Przeczytaj sobie tą dyskusję, może na coś wpadniesz i pozwoli to rozwiązać problem, który de facto nie jest wielki.
  3. [QUOTE]Na tym polega to "emanowanie energią" przed karmieniem? :evil_lol: A jak to się ma do zachowań wilków? Strasznie to komplikujesz. Ja stawiam michę i mówię "masz". Jak nie powiem, to pies nie podejdzie. [/QUOTE] Na pierwsze dwa pytania nie odpowiem-> wałkuje o tym przez SIEDEM stron. Ale ja tak psa nie karmię, robię to co sama powiedziałaś. Używam takiej metody- jednej w wielu do pracy z psem "warczącym". Mój nie warczy i jest karmiony normalne, bez jakiś fanaberii. Ja pozwalam psu na wiele, ale pod warunkiem, że zanim coś zrobi będzie spokojny u uległy, to się tyczy wyjścia na spacer, jedzenia, kontaktu z innym psem, czy wejściem do gabinetu weterynarza, spuszczeniu psa ze smyczy itd, itd, za to zabawa jest zabawą i tyle.
  4. [QUOTE]co Ty mówisz... po komendzie 'łapa' pies ma dać łapę, a po komendzie 'siad' jego zad ma klepnąć na ziemi. to, ze na początku się UCZY psa w ten sposób, nie oznacza, ze żarcie jest celem samym w sobie. jak ktoś tego nie rozróżnia to potem ma zwierzątko wpatrzone w żarcie i robiące komendy dla żarcia. a jak się okazuje, że przewodnik żarcia nie ma to zwierzątko ma go w wyżej wspomnianym zadku. [/QUOTE] Ja mówię o dawaniu michy po komendzie, a Ty przekręcasz mówiąc o szkoleniu, o tym że nagroda ma być nagrodą, a nie przekupstwem itd... czytaj proszę ze zrozumieniem. [QUOTE]a Twój sposób zwalił mnie z nóg. jeśli pies nie ma miski na podwyższeniu to jak ma jeść inaczej, jak pochylając się nad nią? co to ma do dominacji? pies warczy, bo boi się, że mu żarcie zabierzesz. a Ty go tylko umacniasz w tym przekonaniu, bo michę zabierasz. i to bez żadnego schematu, bez żadnej pewności, robisz to jak masz ochotę. myślisz, że pies jest głupi i nie wie, od kogo żarcie dostaje? myślisz, ze tylko trzymając i zabierając mu miskę pokazujesz, że jedzenie jest od Ciebie? naucz psa, ze miska leżąca na ziemi, z żarciem może sobie leżeć i tydzień, a psu jej nie wolno tknąć, póki nie pozwolisz. naucz psa odwoływania od żarcia. wtedy pokażesz, ze jesteś wielki a nie zabierając psu michę, którą trzymasz w rękach jak masz ochotę. [/QUOTE] Wiesz czym się różni ZABIERANIE od trzymania michy i kontrolowania ile kęsów pies ma sobie brać? Jeżeli nie wiesz, to pozwól, że Ci wyjaśnię. TRZYMASZ MICHĘ PRZED SOBĄ (jak masz dużego psa to np, na wysokości pasa) przechylając ją, żeby pies sobie zjadł i lekko unosząc, gdy przerywamy karmienie, przy czym jest nagradzany za trzymanie dystansu (nie pięć metrów jeżeli to masz na myśli- chodzi o zwykły dystans, gdzie pies nie stara się na siłę wepchać mordy do miski) jest także nagradzany za to, że jest spokojny. ZABIERANIE jest wtedy, gdy bierzesz jedzenie, zabawkę, czy cokolwiek ZA SIEBIE lub robisz to zaborczo. A podstawy warczenia mogą mieć różny charakter. Znowu czytasz z niezrozumieniem, można sobie psa uczyć tak jak pisała gerta, na komendę zostaw itd, co i tak opiera się na karmieniu i nagradzaniu odpowiedniego nastawienia/stanu umysłu. Podałem wykorzystywany przeze mnie sposób, ale jak najbardziej dający efekty, ja tym rozwiązałem problemy, które opisywałem wcześniej i nie miałem efektu "zabierania" i walczenia o michę. Proponuję go także znajomym i oni także eliminowali problem z warczeniem przy misce.
  5. [QUOTE]To ja podam dziwny przykład, mogę? Moja suka miewała problem z zasobami, bo moja genialna rodzina miała kiedyś świetny pomysł, żeby ją "straszyć", że zabierają jej jedzenie. Ambitne, nie ma co, no ale cóż... Problem wyeliminowałam prawie całkowicie, karmiąc z ręki, karmiąc za coś, spalając miskę. Przy BARFie problem powrócił, ale jakby przytłumiony, do czasu. Do czasu aż suka dostała kość wołową obrośniętą mięsem. Suka łypała na mnie spode łba, warcząc, szczeknęło jej się chyba nawet raz, kłapnęła zębami. Kilka sekund później wzięła kość w paszczę, podeszła do mnie, machając ogonem, ze złożonymi uszami, popiskując. Później znowu wróciła na swój BARFowy ręcznik, znowu ciumkała sobie kość, znowu powarkiwała, ale już dużo ciszej, sprawiając wrażenie, że się uspokaja. Później znowu podłaziła, popiskując. I tak w kółko. Według popleczników TD powinnam pewnie wyrwać warczącemu psu kość i jeszcze jej w łeb przyłożyć, że mi "pyskuje", chociaż nie powiem, trochę się zdziwiłam, że wystąpił taki problem i w pierwszej chwili moje odczucia co do własnego psa nie były zbyt przyjemne, ale po chwili się ogarnęłam. Miałam parę opcji do wyboru. Mogłam jej tę kość usiłować zabrać, ale głupio by mi było jechać na szycie z powodu własnego psa. Poszłam więc po mięso wołowe, pokazałam, że mam i siadłam obok psa. Pies nie warczał, nie kłapał. Siedział i patrzył to na mnie, to na "moje" mięso, to na kość. Po chwili zaproponował wymianę :evil_lol: ale pokazałam jej, że mięso jest moje i żeby się zajęła swoją kością. Wróciła więc do swojej kostki i jak już ją wyczyściła z mięsa, przyniosła ją na polecenie, oddała bez problemu, po wykonaniu paru komend dostała kilka kawałeczków mięsa i z powrotem swoją kość. Nie potrzebowałam jej wtedy udowadniać, że jestem "alfą" i ma mi oddać, bo wpier... . Pokazałam jej po prostu, że nie stanowię dla niej zagrożenia, nawet gdy ma super kąsek. Czytaliście kiedyś o eksperymencie w zoo, gdy wilkowi-omedze podrzucano pod nos kawał mięsa? Omega broniła żarcia nawet przed alfą. To oczywiście nie dowodzi tego, że nagle postanowiła przejąć przywództwo, ale o to, że popęd obrony jedzenia jest jednym z kluczowych instynktów, bo decyduje o możliwości przeżycia. Dlaczego to piszę? Dlatego, że nie zawsze wszystko jest takie proste. Psie reakcje to nie kod 0-1. Moja suka w tamtej chwili z jednej strony usiłowała obronić super kąsek, a z drugiej strony podchodziła popiskując, jakby nie wiedziała, co ma robić. [/QUOTE]Zachowanie różne od schematu jeżeli tak to nazywasz, ale jak najbardziej (ogólnikowo) da się wyjaśnić, chociaż przyznam, że nie widząc psa mam prawo się po części mylić. Widzisz, zachowań jakie prezentują nasze psiaki jak zapewne wiesz jest nie mało, dlatego pracując z psem należy podejść do niego indywidualnie. To całe pokazywanie uległości na zmianę z warczeniem może być odzwierciedleniem Twojego gniewu wobec suni/dostania lania (przy jedzeniu nastawienie jakiekolwiek również daje się psu we znaki). Mogło to wyglądać tak, że suka warczy-> Ty się złościsz- suka po części ulega, bo mogła mieć złe skojarzenia związane z gniewem, o których możesz wiedzieć, bądź nie wiedzieć-> gniew ustępuje, to suka znowu pokazuje ząbki. i tak dalej i tak dalej... Mogłaś też przez przypadek nauczyć jej jakiejś formy przekupstwa, a kiedy chciałaś sprawdzić "jak się sprawy mają" to zostałaś zaskoczona jej zachowaniem. To mogło mieć taki schemat, a nie musiało z wiadomych przyczyn mogę tylko przypuszczać. Pomysł rodzinki mógł mieć kolosalny wpływ na to, dlaczego sunia zachowywała się tak, a nie inaczej, być może dostała nawet po dupie, bo kogoś przy "prowokowaniu" ugryzła lub była bliska tego zrobić, o czym np, nie wiesz, kojarzyła gniew z użyciem siły i reagowała może strachem, a nie uległością- nie mam pojęcia jak to wyglądał, bo nie widziałem. To tak w ogromnym skrócie. A teraz rozwinę prezentowany przeze mnie sposób, co on oznacza i co daje. Czasami jest tak, że w 99% przypadków dominujący jest człowiek/pies, a druga strona może przejmować pałeczkę tylko przy jedzeniu pokazując zęby i wykorzystując nie rzadko swój rozmiar. Możesz psa nauczyć, że po komendzie "łapa", bądź "siad" dostanie jedzenie, ale nie zawsze będzie to oznaczać, że pies nie warknie przy następnej próbie podejścia człowieka. Zachowań jest co najmniej kilka w takich sytuacjach "warczenia" -> skupię się na najczęstszym. Pies ostrzega Cię, bo nie przerywa jedzenia, warczy z pyskiem w misce. Kiedy pies/psy dostają jedzenie często stają nad miską. Metoda polega na tym, aby trzymać ją wyżej, aby pies tak bardzo się nad nią nie pochylał. Przejmujemy nad nią- miską tym samym kontrolę-> spacerując tak z michą w stronę psa efekt jest taki, że pies się będzie cofał. Nie obchodzi mnie, że pies usiadł, daje łapę, czy się kładzie-> MA ZACHOWAĆ DYSTANS kiedy trzymam miskę. Nabierze szacunku jeżeli nie będzie mógł się zbliżyć, gdy człowiek trzyma miskę z jedzeniem-> trzymając ją chcąc nie chcąc człowiek staje się dla psa potężny. Kontrolujesz to jak je, pies bierze dwa/trzy kęsy i zabiera-->unosi się miskę-> zwierzę uczy się, że to człowiek rządzi jedzeniem-> dzielisz się nim, ale należy ono do człowieka. Kiedy przerywa się ten rytuał, pies musi poczekać aż człowiek znowu postanowi go nakarmić. To daje nam większą kontrolę i pozwala nauczyć psa jak powinien się relaksować-> doprowadzamy psa tym samym do większej uległości. Pożywienie, to najważniejsza rzecz na świecie, dlatego tak o nie walczą. Karmieniem nagradzamy odpowiedni stan umysłu psa, nie wykonywanie komend. Należy nauczyć się postrzegać siebie i innych jako energię. Nawet najlepsza strategia świata nie zadziała jeżeli nie będziemy mieli odpowiedniego nastawienia. Nie uczymy się jak karmić psa, tylko jaką energią emanować przed karmieniem, spacerem, przed przypięciem smyczy, czy przed obudzeniem. Trzeba być tego świadomym., ludzie często nie zwracają na to uwagi, ale psy ZAWSZE. Pies, który warczy- skłania się ku człowiekowi uczy się, że takie zachowanie/a skutkują kontrolą nad człowiekiem-> będzie wykorzystywał tą wiedzę, jeżeli się odpuszcza po demonstracji siły ze strony psa, to dajemy mu sygnał-> jeżeli zawarczę, to człowiek zaprzestanie głaskania, podchodzenia, czy czesania. W tym ostrzeżeniu może chodzić o strach, nerwowość jak i dominację i zaborczość, ostrzeżenie - szanuj moją przestrzeń itd, Psy robią to co powinny, to ludzie źle postępują i to nasza wina. [QUOTE]Na spacerach z kolei sprawia wrażenie "dominującej" w kontaktach z innymi psami, jeśli jednak trafi na silnego psychicznie psa to natychmiast odpuszcza, widząc, że to nie jej liga. Generalnie jej zachowanie wobec innych psów to 100% "pokazówka". Myślę, że zwolennicy TD złapali by się za głowy, kazali izolować, ignorować itd. :evil_lol: A ja uwielbiam spać z nią w łóżku, suka wychodzi pierwsza przez drzwi, bo tak sobie wymyśliłam, nie ruszy żarcia bez komendy zwalniającej, niezależnie od tego, czy je przed nami czy po nas, nie wolno jej wchodzić do kuchni, w której nie ma drzwi i nie jest to problem, nie wolno jej żebrać przy stole. Nie wolno jej również rzucać się na psy, a jak jest problem to JA podejmuję decyzję, co robimy, a nie ona. Może sobie nie lubić, może sobie buczeć, może się stroszyć, ale nie ma prawa podnosić wrzasku, bo nie żyjemy na pustyni tylko w mieście pełnym psów. Wykonuje polecenia niezależnie od tego czy mam przy sobie żarcie czy nie. Czy w ten sposób udowodniłam, że TD nie istnieje? ;-)[/QUOTE]Twoja sunia zaczyna się tak zachowywać, gdy wyczuwa, że energia drugiego psa jest słabsza niż jej. Psa ze słabą energią łatwo jest dominować i ona to wie, że może to robić, co więcej ona chce to robić, chyba że jej przypomnisz, że jednak nie może. Takie zachowania się koryguje. To człowiek/przewodnik pokazuje psu co macie robić, a nie pies człowiekowi, ale jak kto woli, dlatego mój pies ma "mało" przyjaciół, gdyż 90% to psy niezrównoważone i nie musi się tu kłaniać do tego agresja. Sama piszesz, że wyznaczasz zasady, ograniczenie, podejmujesz decyzję, co więcej wspominasz o dyktaturze-bezwzględności. Ależ jesteś dominująca, szkoda, że nie przez 24/7:evil_lol: W mojej jakże nieobiektywnej ocenie nie udowodniłaś tego, że dominacja nie istnieje, co więcej za głowę także się jakoś specjalnie nie złapałem z tego powodu ;). [QUOTE]I dzięki jej wspaniałej książce niby miało mi to wtedy pomóc nauczyć chodzenia na luźnej smyczy. Robiłam punkt po puncie żeby "zdominować" psa i nic, pies jak ciągnął kiedyś, tak nadal mu to pozostało, wtedy poznałam książkę B. Waldoch, która była pozytywną treserką...dzięki niej udało mi się oduczyć ciągnięcia. Pies nie siedzi dniami i nie knuje jak zdobyć władzę nad nami. Zgadzam się że słaby przewodnik może powodować lekkie dysfunkcje u psa, ale bez przesady nie widzę, żeby jakikolwiek pies chciał nas zdominować. ...a pilnowanie jedzenia to jest to raczej kontrola zasobów, a nie chęć dominacji [/QUOTE]Wspominałem wyżej, że żadna strategia nie zadziała bez odpowiedniego nastawienia, Fennel o wielu sprawach w swoich książkach nie wspomina i porównywanie jest na równi z Millanem ma pewien sens jeżeli mówimy o kierunku dominacji, ale nie do całości przedstawionych metod. O tym, że pies nie kieruje się rządzą władzy pisałem już kilka postów wcześniej, ale mam wrażenie jakby nikt nie brał tego pod uwagę ;) [QUOTE]Podsycam lękliwość, "przywracam" przykre sytuacje z przeszłości. Jednak tak naprawdę Happy nigdy nie chciała mnie ugryźć, nigdy, tylko ja nie dawałam jej innego wyboru. Dzisiaj, gdyby mnie ugryzła, bardzo bym się zdziwiła. Zresztą teraz wystarcza teraz usztywnienie się ciała czy jakieś drgnięcie bym wyczuła jej dyskomfort, dlatego coraz rzadziej cokolwiek w niej podsycam. [/QUOTE]Skoro to podsycasz i jesteś tego świadoma, to po co to robisz? Po co nawiązujesz kontakt wzrokowy mający nie zawsze pozytywny wymiar w sytuacjach dla psa nerwowych? Jeżeli jest taka nerwowa, to może niech nosi chustę na szyi, aby nie skupiać na sobie wzroku m.in obcych, na swojej nerwowości. Być może nawet świadomie stwarzasz chwile konfrontacji z psem lękliwym? Być może nie ufa Ci na tyle jak Ci się wydaje, może Wasza więź ma zbyt słabe podstawy, być może brakuje jej przewodnika? Weź wiele spraw pod uwagę, nie zamykaj się na jedno "niczego nie robię na siłę", bo tutaj nie chodzi o stosowanie korekt, czy rzucania na "glebę", wymuszaniu, a o zbudowaniu lepszej/pełniejszej relacji opartej na bezgranicznym zaufaniu. Prawidłowa relacja jest odwzorowana w pełnym zaufaniu. Jeżeli idzie Ci dobrze, ale czujesz, że się zatrzymaliście na pewnym etapie, to pomyśl co może być tego przyczyną ;).
  6. [QUOTE]Cała masa małych psów skacze na ludzi przy powitaniu nie dlatego, że chcą na nowo ustalić hierarchię, tylko dlatego że są małe, a chcą się dostać do ludzkich rąk, czy twarzy - bo co to za frajda lizać po butach? [/QUOTE] hehe, no tak nici z frajdy:evil_lol: [QUOTE]Zajrzyj na wątki barfowe - ile osób przerabiało warczenie przy przestawianiu psa z suchego żarcia na barf. Surowe mięso dla niektórych psów jest tak atrakcyjne, że nagle zaczynają się obawiać, że im ktoś to jedzenie odbierze. To zwykła obawa przed utratą atrakcyjnego posiłku i sygnał, że pies czuje z tego powodu dyskomfort - jak inaczej ma to "powiedzieć"? Przecież psu, który jest na co dzień bezproblemowym towarzyszem bez "dominujących" skłonności, nie włącza się nagle "tryb" dominacji i zaborczości na widok surowego mięcha. To jest nowa sytuacja i trzeba na nowo psu udowodnić, że on i jego żarcie są bezpieczne i nikt nie czyha, żeby je podwędzić. Idzie szybko, i z tego, co wiem, raczej odbywa się bez dyscyplinowania. [/QUOTE] A zajrzę, bo odkąd jestem na tym forum tak niektórych wątków praktycznie nigdy nie odwiedzam ;) Dla mojego psa tuńczyk, ogólnie ryba i wątróbka jest wszem i wobec najsmaczniejsza. Suche żarcie -karma jest średnia tak samo jak surowe jedzenie, które czasami dostaje od czasu do czasu, ale żeby robić z tego jakieś bunty, że to jego itd, to nie mam obecnie z tym problemów. A uwierz mi za rybą i wątróbką to by oddał futro, bo tak mu smakuje:evil_lol:
  7. [QUOTE]czemu wyolbrzymiać? taka jest prawda, że alfa nie jest jeden na całe życie. wychodzi na to, ze bierzesz sobie z teorii dominacji tylko to co Ci pasuje, tylko to co Ci pasuje tłumaczysz zachowaniami w wilczej sforze, a nie uwzględniasz np. tego, ze piesek będzie chciał zawalczyć (tak jak to się w wilczym stadzie dzieje). nie zmieni nastawienia, bo tak jest wychowany a nie zdominowany. stado człowiek-pies to nie jest i nigdy nie będzie stado wilki-wilk, czy nawet pies-pies. [/QUOTE]Ciągle powtarzam w postach o psach "normalnych" bez przeszłości i schiz (agresji, terytorializmu, zaborczości, czy lękach) po to, aby nie było nieporozumień i abyśmy mówili/odnosili się do tego samego co się dzieje tu i teraz, czy się zgadzamy, czy nie i dlaczego, Ty mówisz i przedstawiasz problem danego psa, który ma już pewien nawyk i ugruntowane zachowania będące przyczyną złej relacji przez pewien czas i mający sposobność do zmian nastawienia z racji nawyków-fiksacji i z którym trzeba pracować/resocjalizować, a nie że tu i teraz, gdzie jest ustawiona hierarchia i pies ma wyższy status od danej osoby, dlatego mówię że wyolbrzymiasz ;). O alfie też nom stop wałkuje ;) Jeżeli podchodzisz do innego zachowania niż ja, to masz prawo przypuszczać, że mogę mówić o dominacji i ich zachowaniach kiedy mi jest wygodniej, ale jeżeli przedstawimy konkretny przypadek zachowania psa, relacji, już tak nie jest. Mówiłem o zdrowej relacji "teraz" . [QUOTE]Uzdrowienie relacji ma znaczący wpływ do zbudowania zaufania i więzi, która jest potrzebna do resocjalizacji zachowań. [B]Widzisz, niektórzy widząc psa (mając zepsutą relację), który je, leży, gryzie zabawkę (także w zabawie), który także warczy ulegają jego nastawieniu mówiąc o szacunku i takim tam duperelach.[/B] [U][B]Ale są osoby, które opierają swoją pracę na prawidłowej relacji i pies w takich sytuacjach nie zawarczy, a jeżeli spróbuje zmienić nastawienie jest dyscyplinowany.[/B][/U] Tak się komunikuje pies względem psa, dla niego to jest jasne i nie rozumiem po co zmieniać to na ludzki sposób próbując sprawić, aby pies komunikował się po naszemu skoro nie myśli abstrakcyjnie. [/QUOTE]Ty mówisz o problemie już istniejącym, płynącym ze zepsutej relacji w przeszłości, a nie mający odniesienie do zepsucia relacji "teraz". [QUOTE][U][B] gdyby to była kwestia dominacji to faktycznie musiałabym za każdym razem, biorąc jakąkolwiek jego zabawkę mieć oczy szeroko otwarte i tylko patrzeć czy pies mi nastawienia nie zmienia i nie szykuje się do ataku w celu przejęcia władzy. i dajmy na to, ze zmieniłby nastawienie i zaatakował. ja go dyscyplinuję, a on przyjmuje wyzwanie i rzuca się mi do gardła, chcąc zdobyć pozycję alfy. obstawiam, że jak w dość niefortunny sposób jego ząbki obiłyby się o moją szyję to byłoby po mnie. więc po co mi takie zwierzątko?[/B][/U][/QUOTE]Teraz się zgadzasz? ;) [QUOTE]to jest to o czym mówię: jak wychowasz tak będziesz miał. prowadząc psa konsekwentnie od szczeniaka, wytaczając granice i przestrzegając zasad niezależnie od sytuacji pies czuje się przy Tobie bezpiecznie, wie czego się po Tobie spodziewać, wie co wolno a czego nie i nie będzie próbował jakiś wyskoków, żeby zrobić z siebie alfę.[/QUOTE]Kolejna kwestia, w której się zgadzamy ;). [QUOTE]ale ja to wiem. tylko mówię, że to nie jest psychologiczne pojmowanie dominacji tylko coś, co widziałam. to że inaczej podchodzi się do nowego osobnika, inaczej do znajomego, inaczej ustala się hierarchię, inaczej utrzymuje i umacnia swoją pozycję to ja wiem. mówiłam konkretnie o rzucie o glebę w celu zdominowania zwierzątka. [/QUOTE]I kolejna, bo załapałem o co Ci chodziło ;). [QUOTE]ja widzę Twój awatar i widzę przesłodkiego psa misia a nie świra:P a że zwierzątko nas czyta i czuje, kiedy jaki mamy nastrój to kwestia niezaprzeczalna. tyle tylko, ze powinniśmy tak się ogarniać, żeby na spacer iść z dobrym nastawieniem, niezależnie od tego co dzieje się nam w życiu prywatnym czy zawodowym. nie tylko psisko na tym skorzysta, ale i nasze zdrowie;-)[/QUOTE][QUOTE]no wiesz, na ich stronie to i ja sobie 'podyskutowałam' z panią wyłącznie pozytywną szkoleniowiec i jak widać, jestem zbyt tępa, bo argumenty w stylu 'tak ma być i koniec' albo 'jeśli czegoś nie umiesz to nie znaczy, ze się nie da' do mnie nie docierają;-) co powiem? bo jestem niezmiernie ciekawa:-D wiesz, dla mnie w wychowywaniu, niezależnie czy dorosłego psa czy szczeniaka musi być awersja. pies musi wiedzieć, co jest okej, a co jest be i tego co jest be nie robić. ignorowanie niczego psa nie uczy, w wręcz może wzmacniać niepożądane zachowania. to praktycznie wszędzie jest tak, ze dzieci szczeniaczka rozpuszczają, bo to takie słodkie i małe, a potem zaczynają się schodki bo to takie słodkie i małe jakoś urosło i jakby zęby ma większe:P a jak uczysz dziecko: ma być tak, tak i tak ZAWSZE (co jest w sumie trudniejsze niż nauczenie tego samego psa) to relacja dziecko-pies staje się prawidłowa. [/QUOTE]Z tą Anetą?, to już wiem z kim teraz rozmawiam, Agnieszka?:eviltong: [QUOTE]ja nie mówię o agresywnych psach;-) z nimi wiadomo, ze postępowanie jest inne i z zewnątrz wygląda na brutalne męczenie pieska. mówię tu chociażby o tym beagle, do którego link wrzuciłam na wątku o Cesarze. pies myśliwski zamknięty w domu, wypuszczany na siku to jak on ma się zachowywać? i słyszą właściciele, że on ich dominuje i że trzeba mu przestrzeń zagarnąć i dawaj go za dławik z kanapy ściągnąć, na dławiku korektę za to, ze chciał się bawić jakąś gazetą czy kapciem i siedzi biedak, nie wie co ma robić, patrzy się spode łba na ludzi więc cieszą się wszyscy, bo pokazali psu kto tu rządzi. następny pomyśl: psa trzeba wybiegać. to przyczepili go do wózka jego właściciela, cały czas na dławiku, a pies leci biedny za tym wózkiem, byle go nie dusiło za bardzo i komentarz: patrzcie jak on to lubi. i po takich odcinkach odechciewa mi się oglądać te jego filmy dalej. dla mnie podejście 'on nas dominuje' nie patrząc na to, ze podstawowe potrzeby psa jako psa nie zostały zaspokojone jest złe. a że jego metody ewoluują to naturalna kolej rzeczy. chociaż ta czarna suczka, która skomlała z bólu jak ja na dławiku z łóżka ściągał, twierdząc że ona w ten sposób pokazuje niezadowolenie to później była w jego obroży wyprowadzana, więc to raczej świeży program. uratował sporo psów od igły, to mu się chwali. ale schematyczne podchodzenie, zwłaszcza do żywych stworzeń mi się nie podoba. [/QUOTE]Tą wcześniejszą wypowiedź rozciągnę także do innych psów z innymi problemami (z panikarzami włącznie), jak mówiłem fanatykiem nie jestem i tego nie będę rozpowszechniać. Oglądałem i przeczytałem wszystko co Millan wypuścił, wszystkich psów nie kojarzę z racji tego, że zapadły mi w pamięć głównie te co do których podejście Millana mi odpowiadało-> było ich sporo, co do reszty czułem zawód, że jednak czegoś brakowało. Dlatego nie małpuję, bo gdyby tak było to możliwość mieszkania z niestabilnym "świrem" byłaby trudna ;). Całkiem sporo się tego nazbierało jeżeli weźmiemy pod uwagę wcześniejsze wypowiedzi to wychodzi na to, że mówimy praktycznie o tym samym, z tym że ja posługuję się definicją dominacji wg psiej psychologii ;). [QUOTE]Metody pozytywne w połączeniu ze znajomością psiej psychiki (czyli np. psich potrzeb oraz asertywnego wyznaczania granic) są doskonałe na psów po przejściach. Nie "naprawia" się takiego pieska w tydzień, ale za to efektem pracy jest stabilny pies, któremu można zaufać.[/QUOTE]Gerta, cały czas przecież mówię o podstawie zdrowej relacji i patentów pozytywnych, z tym że używam innych metod od Twoich co do niektórych zachowań, co do innych prawdopodobnie używamy tych samych patentów/sposobów ;) [QUOTE]Nie zmienia to jednak faktu, że metody stosowane przez Cesara są sprzeczne z najnowszymi doniesieniami naukowymi na temat behawioru psów. Niektórzy znani behawioryści (Ian Dunbar, Patricia MacConnell) mówią o tym, że Cesar stosuje metody sprzed 30-40 lat. Saiko weź jeszcze proszę pod uwagę, że podwaliny teorii dominacji i wiele z tego co piszesz o zachowaniu wilków wzięło się z obserwacji wilków w niewoli. Co ma kolosalny wpływ na efekty tych obserwacji. W naturze wilcze stado to grupa rodzinna - one są ze sobą spokrewnione - para alfa to zwykle rodzice, a pozostali członkowie stada to ich potomstwo. W niewoli często do jednej klatki (nawet bardzo dużej) wkłada się osobniki z różnych rodzin... To naprawdę wiele zmienia. Poczytaj sobie np. Raya Coppingera - on obserwował wilki w naturze i sporo o nich wie: [URL]http://www.workingdogweb.com/Coppinger.htm[/URL][/QUOTE]Metody Millana są znane i używane od tysiącleci, odkąd staliśmy się świadomi staramy się to wkładać w pewne ramy, zrobił to po części nieudolnie także Fisher, przez co dominacja dostała i dostaje po dupie. *Ian Dunbar obecnie pracuje z Millanem (podjął próbę dyskusji, pokazał inne metody, widać to w dzisiejszym podejściu Millana do psów) *zachowania psów dzielą się na wyuczone (np, komendy) i instynktowne w tym zachowania stadne. Psy potrzebują hierarchii i spokojnego/zrównoważonego lidera, wtedy się relaksują. Właściciele psów, którzy nie potrafią tego osiągnąć, próbują przenieść zachowania ze świata psów na świat ludzi-> wtedy zaczynają się problemy. Psy komunikują się ze sforą jak potrafią, a obowiązkiem człowieka jest to zrozumieć i naprawić relacje. *Cindy Rhodes, Jef Frawley, Leerburg, Millan, Dr. Nicholas Dodman, Shaun Ellis, Jennifer McCarthy i wielu innych... *spór zawsze dotyczy braku zrozumienia terminu "dominacja" *obie teorie są mocno potwierdzone obserwacjami dzikich, półdzikich i udomowionych psów. *sfora- nie jest teorią treningu, ale teorią tego jak psy widzą świat i jak widzą w nim swoje miejsce. *test Volharda- przerwanie bariery międzygatunkowej. *brak badań na potwierdzenie braku tworzenia stada/dominacji. *wiemy jak pies komunikuje stres, część emocji, znamy prawa uczenia się, wiemy jakie procesy fizjologiczne zachodzą w ciele psa. Wiedza ta jest wystarczająca, aby wpływać na zachowanie jeżeli chodzi o szkolenie, ale nie o właściwą relację w sforze. [QUOTE]A ja głupia myślałam, że on się zwyczajnie cieszy, jak tak zawija zadkiem.[/QUOTE]Nie wiem o jaki typ witania masz na myśli, ale ja mówię o skakaniu, witanie jest normalną relacją w stadzie, gdzie nagradza się spokojny stan umysłu, a nie ekscytację-> w świecie psów taki osobnik jest z miejsca korygowany, jest to także częsta przyczyna złego wprowadzania obcego psa do innych psów w celu "zapoznania", często konsekwencją jest zadyma, jeżeli dochodzi do tego zachowanie dominacyjne. [QUOTE]A w kontekście warczenia przy misce? To dlaczego przygotowujesz się na moment, w którym Twój pies spróbuje przejąć przywództwo? Dyscyplinowanie będzie działać, aż przestanie. I wtedy dojdzie do konfrontacji. Przecież nie dostaniesz wypowiedzenia wojny na piśmie. [/QUOTE]Pies nie próbuje przejąć przywództwa przy jedzeniu, on przy próbie warczenia jest już wobec nas dominujący i zaborczy (nie rozbijając na indywidualne przypadki typu agresja lękowa itd- mówię ogólnie). Jeżeli relacja jest ZABURZONA to konsekwencją dyscyplinowania może być pogryzienie przez psa (prawidłowa relacja jest podstawą skutecznej resocjalizacji każdego przypadku). Zanim zacznie się pracować należy ustawić tą relację prawidłowo i jeżeli trener wie o co chodzi (nie pseudo trener) to nie będzie się z tą relacją bawić specjalnie długo (tzn nie 5 minut, ale też nie 3 dni w przypadku normalnego problemu, który podałem wcześniej). Wtedy można przechodzić do rozwiązywania problemów, które de facto nie trwają tyle czasu co przy metodach pozytywnych-> nie zawsze spełniających oczekiwania dążącej pracy do odpowiedniego zachowania. Gerta co do linku; *nie jest nigdzie udowodnione jak doszło do udomowienia wilków, wiemy dzięki genetyce, że powstały od wilków (wklejałem już na tym forum link do tych badać, co do pochodzenia psa i jego przodka) *Coppinger jest jednym z obserwatorów, ale nie żył z nimi w sforze jak Ellis i McCarthy. Te osoby żyją z wilkami w NATURZE, nie w ogrodzeniu mimo, że kiedyś puszczano w tv o życiu Ellisa z wilkami w obrodzeniu. Te osoby są w tych sforach alfami. *Coppinger mówi o szkoleniu tradycyjnym psów poprzez straszenie. [URL="http://www.dogomania.pl/threads/196049-quot-Zaklinacz-ps%C3%B3w-quot-Cesar-Milan/page31"]http://www.dogomania.pl/threads/196049-quot-Zaklinacz-ps%C3%B3w-quot-Cesar-Milan/page31 [/URL] Post numer #771 i #772.
  8. [QUOTE]Gdyby było tak, jak piszesz, czyli że normalny pies cały czas zainteresowany jest ustalaniem swoich hierarchicznych relacji z osobami, które go otaczają, to nie mogłabym zostawić psa samego z 10-letnią córką szwagierki, z 80-letnim ojcem, być może i z moją piętnastolatką również, bo zupełnie nie jest zainteresowana byciem alfą. Dla mnie normalny pies, to ufny pies. Oczywiście zaufanie buduje się konsekwencją, stałymi regułami i rytuałami - to wtedy pies czuje się bezpiecznie. Ale to nie ma nic wspólnego z dominowaniem, byciem alfą. I powiem szczerze - jak czytam, że ktoś uważa, że ma psa "ostrzejszego" niż inne i poprzez korekty wchodzi z nim w konfrontacje np. w sytuacji warczenia przy misce, to mi się to jednoznacznie kojarzy z konstruowaniem bomby zegarowej. To jest odwrotność budowania zaufania między psem a człowiekiem. [/QUOTE] W zły sposób na to patrzysz, pies mając PRZEWODNIKA sam z siebie nie będzie skakał, czy próbował rywalizować z innym człowiekiem czy psem nawet jeżeli pozostawisz go SAMEGO z innymi. Ale jeżeli to dziecko będzie w oczach psa niżej od niego, to także nie będzie się psiak z nim pozycjonować, da mu to do zrozumienia "skoryguje" zachowanie dziecka, gdy te będzie zbyt nachalne wobec zwierzęcia, jednak najczęściej takie zachowania ignoruje jeżeli są dla niego męczące. Jeżeli chodzi o wracanie do domu przewodnika, to pies/psy sprawdzają, czy status przewodnika dalej funkcjonuje, ale to chodzi tylko o to, że nie wchodzimy w psią bajkę witania się i tyle. Niektórzy widzę, że nie potrafią się pogodzić z ignorowaniem psa, bo łamie im to serce-> wniosek, nie dają psu być psem- uczłowieczają go witając się jak ludzie wchodząc w oczach psa do jego zasad. Pies to nie człowiek, niby oczywiste dla wszystkich, ale część osób nie może się z tym pogodzić. Dyscyplinowanie nie ma nic wspólnego z wchodzeniem w konfrontację, wiemy czym jest konfrontacja i chyba nie muszę tego tłumaczyć, wiemy też czym jest prawidłowa korekta ze strony przewodnika. Konfrontacja ze strony psa ma miejsce, gdy dwa osobniki mają takie samo nastawienie, dochodzi do tego także, gdy ktoś w oczach psa "niekompetentny" próbuje bawić się w korekty/pozycjonować. Jednak korygujący alfa, bądź osobnik mający wyższą pozycję nie dostanie łomotu ani w świecie psów, ani w stadzie mieszanym. To samo, gdy mamy kilka psów, to one widząc, że jeden się "podnieca" -> zachowuje "niestabilnie" jest korygowany przez niemal obojętne którego psa, ponieważ ta relacja jest płynna. Możesz powiedzieć, że jeżeli tak jest to "ktoś" może zostać skorygowany przez własnego psa- zaatakowany (to już przesada, bo takie psy nie używają do tego agresji, mogą jeżeli czują się jednak zagrożone daną sytuacją- niekoniecznie sytuacją pod ścianą, to wprowadziłoby także chaos-> grupową awanturę, korekta jest tu i teraz i nie jest przez nikogo rozpamiętywana, ani analizowana, jest przerywana, gdy dane zachowanie zostało zaprzestane_> często widziane podszczypywanie, bądź chwytanie zębami przez psa rąk człowieka/karku, reszty tułowia psa). Otóż jest to widoczne na każdym kroku, gdy właściciel-dziecko jest chwilowo "niestabilny", a pies stara się wtrącić między dwójkę bawiących się w zapasy dzieciaków. Jest to także najnormalniejsze zachowanie mające wprowadzić ład i porządek w grupie, od którego zależy w oczach psa przetrwanie stada. I takie zachowanie nie ma nic wspólnego ze stanem zabawy dla psa, chyba że pies jest na wstępie zaproszony do zabawy, a nie obserwuje leżąc/śpiąc nie rozumiejąc przyczyny nagle szamocących się osób- wtrąca się, nie jest to także jakąś stałą regułą, bo pies może to także różnie interpretować i nie reagować nie widząc zagrożenia lub widząc kompetencję przewodnika. To wszystko zdaje się zagmatwane i w rzeczywistości trochę jest, nie każde zachowanie-reakcja jest schematem. Jedna, czy dwie książki o zachowaniach psów to trochę za mało, ponieważ tam są z reguły "schematy" nie pasujące do innych zachowań. Gdyby wszytko było takie proste do przedstawienia i omówienia jako schemat, to mając gotowe recepty podane przez "ekspertów" w książkach nie mielibyśmy problemów z psami, o czym mówią wszem i wobec fani i eksperci metod pozytywnych. [QUOTE]Przy takim nastawieniu trzeba by się liczyć z tym, że pies w razie chwilowej niedyspozycji, choroby, gorszego dnia będzie próbował "przejmować władzę". Dla mnie pogląd zupełnie od czapy, bo nie po to sobie brałam do domu psa, żeby z nim wiecznie rywalizować o panowanie nad światem ;-) Owszem, to co opisałam skrótowo wyżej ma miejsce w wilczym stadzie lub w przypadku trzymania hybryd mocno "nasyconych", tak to ujmijmy. Ale nie w kontaktach psów z ludźmi. A pogląd, że psy tworzą stado z ludźmi i kotami (?!) - może jeszcze z królikami, szynszylami, chomikami, rybkami...? Przecież psy podejmują różnego rodzaju interakcje, jeśli takie stworki są w domu. To co, tworzą z nimi stado czy nie? [/QUOTE] Pies to nie wilk i nie ma tak pierwotnych zachowań ;). Nie chodzi o rywalizację evel, a o instynkt, którym kieruje się każdy pies. Tu motywacją jest przetrwanie stada-> oczywiście nie tak pierwotne jak u wilków, czy nawet hybryd, bo gdyby tak było to miałabyś efekt wilczej próby przejęcia władzy. Mając gorszy dzień typu choroba nie możemy mówić, że gdyby było jak to opisuję to pies rządziłby sobie wtedy w domu, to nie wilk, ani hybryda-> nie ma tak pierwotnego instynktu przetrwania stada. Po to mamy klucz i pracujemy z psem, aby w takich sytuacjach były tylko chwile "zawahania", a nie wilczy spektakl. Zachowując się dalej jak przewodnik mając zasady, ograniczenia itd, będąc w gorszych dniach pies tylko pokazuje "zawahanie" czując pewną niedyspozycję odchodzącą od normy przewodnika ;). Pies nie zna naszego języka/komunikacji, nie zna zachowań kota, chomika, czy papugi. Dla psów stado ma bardzo duże znaczenia, więc z racji tego bardzo szybko adaptują się do istniejącej w jego obrębie hierarchii. Koty są także elastyczne w budowaniu struktur społecznych, jednak poczucie hierarchii nie jest dla nich ważne, są za to wyczulone na naruszanie przestrzeni co często zbyt nachalnie robią psy. Koty są także bardziej związane ze swoim terytorium, dlatego kot będący stałym mieszkańcem domu do którego wprowadza się pies, często nie jest z tego zadowolony. Mogą się zdarzać i zdarzają problemy, gdy sygnały wzajemnej komunikacji nie pasują do siebie. Podstawowe znaczenie ma to, czy kot ma taki sam status lub poziom energii jak pies. Są jednak domy, gdzie psy terroryzują koty, są także domy gdzie koty zdominowały psy, są także takie, gdzie papuga może zdominować psa i kota, są także domy, gdzie psy, koty i inne zwierzęta żyją w przyjaźni-> to wszystko jest instynktową potrzebą bliskości innych stworzeń, gdy mówimy o istotach społecznych. To tworzy między nimi relację, tworzą grupę, czyli stado. Pies postrzega siebie jako nas, a kot jako drugiego kota. Człowiek udomowił wilka, który automatycznie się nauczył, że ten jest, ma prawo do bycia przewodnikiem. Najnowsze badania o kotach pokazują/mówią że koty same się udomowiły i zdecydowały zamieszkać z człowiekiem. Wniosek jest taki, że one nie potrafią sobie tego przetłumaczyć na swój rozum-> instynkt mówi jedno, a mózg drugie, żyjąc razem rozróżniając kształty traktują się w stadzie jako jeden gatunek. Ich relacje w stadzie są wobec siebie różne, dlatego kot ma zadatki do dominowania psa w tych kontaktach mając inny zestaw narzędzi. Co do papugi ciężko mi to wytłumaczyć, ale mój jamnik żył w zgodzie z papuga falistą, która jak miała ochotę to go dyscyplinowała, on także potrafił ją przegonić, gdy ta była zbyt nachalna. Relacja między nimi występowała na podobnych zasadach jak między psem a kotem. [QUOTE]Łączenie się osobników w stada jest najczęściej związane z rozrodem. [/QUOTE] Chyba nigdy nie słyszałaś o kretynach/idiotkach mających jakąś schizę mózgową uprawiając seks ze zwierzętami w tym psami...
  9. [QUOTE]To by była dla mnie porażka - brać psa i mieć takie nastawienie. W takim układzie posiadanie psa traci sens. Dzień w dzień oczekiwanie na próbę sił. A gdzie zaufanie? [/QUOTE]Nie biorę do siebie porażek, bo gdybym je brał to już dawno odpuściłbym pracując z taką cholerą nie nastawioną na współpracę z człowiekiem. To nie jest oczekiwanie na próbę sił, a posiadanie tej świadomości, że jeżeli nawalę to może mnie to spotkać, ponieważ jest to najnormalniejsze zachowanie do którego dochodzi, gdy nie ma dla niego-psa w widocznej pozycji w hierarchii, ma prawo do spróbowania swoich sił zwłaszcza w przypadku "ras walczących i pierwotnych". Duzi chłopcy nie są dla wszystkich i warto mieć świadomość, że jeżeli się nawali to można się spotkać z konsekwencjami oraz, że psa jednej z takich ras należy nauczyć odpowiedniego nastawienia w sytuacjach "podbramkowych", czy to w kontaktach z innymi psami, czy sytuacjami w życiu. Niektórym tej świadomości brakuje niestety... ;)
  10. [QUOTE]A co myślicie o Jan Fannell "Zapomniany język psów"??[/QUOTE] Jak najbardziej możesz przeczytać nie widzę przeszkód, przeczytaj sobie także "zaklinacz psów" Cesar Millan oraz kilka o metodach pozytywnych. Nie zamykaj się ani na jedno, ani na drugie. Przeczytasz i sama stwierdzisz, czy zbudowanie podstaw relacji stada coś daje, czy jest tylko picem na wodę ;) a patenciki w szkoleniu z metod pozytywnych jak najbardziej możesz stosować mając zbudowaną relację ;).
  11. [QUOTE]wiesz, z tego co zauważyłam to dla Ciebie praktycznie wszystko jest dominacją. relację dziecko - pies trzeba ustawić. pokazać zarówno psu jak i dziecku jak mają się zachowywać w stosunku do siebie. a jak to między nimi było nie wiem, nie widziałam więc Ci w punktach nie opiszę zachowania jednego i drugiego i co z czego wynikało. mogę jedynie ogólnikowo strzelać.[/QUOTE]Przy podejściu człowieka do psa tak, ale psa do człowieka nie zawsze. [QUOTE]a może niechcący mu jakąś krzywdę zrobiła? albo przestraszyła, nawet nieświadomie? albo zachowała się w inny sposób, który zniechęcił psisko do niej? skoro inne dzieci były okej, a te co go drażnią nie są okej to może zamiast patrzeć, że szczeniak chciał ją dominować trzeba było pójść w tę stronę?[/QUOTE]O krzywdzie nie było mowy, ani o drażnieniu, czy nachalności. W kontakcie z jakimkolwiek dzieckiem trzeba mieć oczy wszędzie. [QUOTE]a to już trzeba psa wychować tak, żeby nie 'ustawiał' dziecka, ani żadnego gościa na wejście. [/QUOTE]Nie zabronię psu obwąchiwania, co do skakania i nachalności to wiadomo. Człowiek bardzo łatwo jest w stanie psu pokazać, że to nie on będzie wyznaczał granice odpowiednim podejściem takim jak ignorowanie, wyznaczanie granicy, jakimiś zasadami itd Jeżeli idę do obcego domu, to psa, którego zachowanie mi nie odpowiada po prostu dyscyplinuje, ignoruje i wyznaczam zasady. Jeszcze żaden mnie nie ugryzł, za to jestem obdarzany szacunkiem i powiedzeniami właścicieli "on się zupełnie inaczej wobec Ciebie zachowuje..." to się tyczy tych niewychowanych jak i w pewien sposób wychowanych. [QUOTE]chodzi Ci o leżenie, jedzenie i pilnowanie zabawki warczeniem? [B]taka relacja człowiek-pies nie jest normalna i trzeba dążyć do tego, żeby to warczenie wyeliminować, a raczej zlikwidować stan, którego efektem jest warczenie[/B]. a ja nie rozumiem, po co stwierdzasz, ze pies zmieni nastawienie. [B]jeśli ja uczę moje zwierzątko, że np. mogę sobie wziąć jego zabawkę, niezależnie czy się nią bawi czy nie i dla niego to jest normalne, naturalne i oczywiste to niby czemu ma zmieniać nastawienie?[/B] [U][B] gdyby to była kwestia dominacji to faktycznie musiałabym za każdym razem, biorąc jakąkolwiek jego zabawkę mieć oczy szeroko otwarte i tylko patrzeć czy pies mi nastawienia nie zmienia i nie szykuje się do ataku w celu przejęcia władzy. i dajmy na to, ze zmieniłby nastawienie i zaatakował. ja go dyscyplinuję, a on przyjmuje wyzwanie i rzuca się mi do gardła, chcąc zdobyć pozycję alfy. obstawiam, że jak w dość niefortunny sposób jego ząbki obiłyby się o moją szyję to byłoby po mnie. więc po co mi takie zwierzątko?[/B][/U] sam mówisz, ze hierarchia jest czynna, a więc musisz liczyć się z tym, ze Twój akit pewnego dnia stwierdzi, ze jest na tyle silny,żeby przejąć władzę, zmieni nastawienie i zaatakuje. i możesz nie zdążyć z korektą...[/QUOTE]Zaczynasz wyolbrzymiać ;). Zdanie do "a ja nie rozumiem..." mówi o tym, o czy wałkuję i dalsza część także z tym, że to się opiera u mnie na relacji. Podkreślony fragment jest mocno przesadzony, ponieważ sprawiasz wrażenie jakbyś nie wiedziała do końca o czym mówisz. Mówisz o zachowaniu psa z problemami, a nie o takim, gdzie relacja jest prawidłowa. Przy zdrowej relacji pies nie będzie zaborczy, ani nie będzie brał czegoś w posiadanie-> zmieniał nastawienia. Myślę, że wiesz, że mając dwa psy z takim samym nastawieniem (dominującym lub ekscytacją, gdzie pies ma skłonności także do dominacji) konsekwencją będzie walka, to samo jeżeli jeden z takich osobników będzie chciał skorygować drugiego-> to jest to o czym napisałaś. Liczę się z tym, że może "kiedyś" pies będzie chciał spróbować swoich sił jak niemal każdy pies z silnym poczuciem hierarchii, ale równie dobrze nie musi jeżeli będę dla niego mądrym przewodnikiem- póki co nie ma z tym problemów-> ostrzeżono mnie w hodowli przed taką ewentualnością, ostrzegł mnie wet mający już drugą akitę (kobieta) i jeszcze kilka innych ogarniętych osób. Ale nie będzie to wyglądać tak jakbym miał styczność z wilkiem, czy hybrydą... Po prostu będzie to po psiemu. [QUOTE]no wiesz, widziałam (co prawda na filmie) jak wilki się dominują i dosłownie był to rzut o glebę za fraki i stanie tuż nad delikwentem z irokezem na plecach i pełnym garniturem zębów na wierzchu. [/QUOTE]Kolejny temat rzeka, o który zahaczamy, mówisz teraz ogólnie widząc coś na filmie, coś co nie jest regułą, ponieważ wilki mają daną liczbę zachowań (nie będę pisał, bo by było trochę obszernie, a nie o tym temat). Burdy w stadzie i rozładowanie "napięcia" może spowodować niemal każdy osobnik (niemal, bo oprócz omegi), są to ataki agresji, występują także ataki grupowe. Zaś o zachowaniach o których wspominasz, to mowa prawdopodobnie o porze ustalania hierarchii, ale też mogę się mylić, bo nie widziałem zachowań z filmu. Do walk dochodzi sporadycznie, a hierarchia w sforze jest utrzymywana dzięki relacją dominacyjno-submisyjnym. O sytuacji o której wspominasz, chodzi zapewne o otwartą walkę między osobnikami o niezbyt wyraźnej pozycji w hierarchii, są to jednak starcia krótko trwałe i nie tak groźne jak o pozycję alfy. [QUOTE]tyle tylko, ze omega jak już sobie odgryzie kawałek mięcha to z tym mięchem zwiewa i znajduje sobie kąt, w którym spokojnie może spożyć. jak go alfa dorwie to i owszem, mięcho 'odbije'. żarcie = przeżycie. gdyby ta omega czekała za każdym razem aż alfa razem z resztą stada się naje to długo by nie pożyła;-)[/QUOTE] Coś pokręciłaś ;) Możliwość jedzenia/posilenia się odbywa się na ogólnie przyjętych w świecie wilków/psów zasadach. Najpierw najadają się "najważniejsi" (szczeniąt hierarchia nie dotyczy, gdyż mają immunitet) zgodnie z hierarchią ważności, jedzenie samo w sobie oznacza środek uzupełniający zapasy-> jest "wydarzeniem". Jest ono celebrowane z racji tego, że nie jest gwarantowane. W warunkach naturalnych wilki/psy przyjmują pokarm w trakcie tzw, "rytuału zależności" względem przewodnika oraz pozostałych członków stada. Tak, nie inaczej. [QUOTE]i tu się mylisz;-) nagrodą za udane polowanie jest pełen brzuch. na tej samej zasadzie 'poluje' człowiek z psem. co masz przed polowaniem np. na sarenkę? wywęszenie tropu, przybliżenie się do sarenki, naganianie, gonitwa, atak i zabicie sarenki. a co masz przed polowaniem na np. piłeczkę? siad, waruj, zostań, do mnie, noga, aport i piłeczka upolowana. niby robimy co innego, ale mechanizm działania jest ten sam i daje ten sam efekt: współpracę i budowanie więzi. [/QUOTE]Ale przecież o tym mówię;) "[B]My znaleźliśmy sposób "wydawania żarcia za pracę" i jest to opcja, zamieniająca warunki naturalne[/B]. " -> "co masz przed polowaniem np. na sarenkę? wywęszenie tropu, przybliżenie się do sarenki, naganianie, gonitwa, atak i zabicie sarenki." --->"a co masz przed polowaniem na np. piłeczkę? siad, waruj, zostań, do mnie, noga, aport i piłeczka upolowana. niby robimy co innego, ale mechanizm działania jest ten sam i daje ten sam efekt: współpracę i budowanie więzi." Z tym, że używamy drugiego sposobu będącego odpowiednikiem pierwszego (w codziennych warunkach- domowych) ;). [QUOTE]czemu fani MP? bo nie lubię, jak ktoś się na kimś wyżywa? a czy będąc z psem na spacerze musisz się na nim wyżywać? nie potrafisz oddzielić spraw, które Cię zdenerwowały od zwierzątka na drugim końcu smyczy? wiesz, zastanawiam się jaką to decyzję musiałabym podjąć, zeby mi się pies zawahał. i same głupoty mi do głowy przychodzą:P do krzaczków, słupków, drzewek i innych nośników psich zapachów to on może podchodzić jak idziemy luźno, spokojnym spacerkiem, niezależnie od moich dni. a jak idziemy gdzieś konkretnie to nie ma wąchania czy zatrzymywania się. nie może być tak, że zwierzątko wykorzystuje moją słabość do własnych celów. jak tak dobrze pomyślę to on się zmienia raczej na korzyść niż niekorzyść, ale właśnie w taki subtelny sposób, tak jakby nie chciał mnie dobijać swoim niegrzecznym zachowaniem:-D[/QUOTE]Ponieważ "fani" powtarzają to jak mantrę ;), a nie biorą pod uwagę wielu okoliczności. Nie wyżywam się i nie będę (psy najlepiej pokazują kto jakim jest człowiekiem, nawet jest chyba takie przysłowie, które dość trafnie to przedstawia), całkiem dobrze nauczyłem się panować nad emocjami więc te pytania raczej nie do mnie ;). Mam wrażenie, że widzisz psa świra po moich słowach, a ja mówię o sprawach jakie Ty przedstawiłaś w tej zasadzie "szkolenie przerywaj w momencie, w którym się zdenerwowałeś;-)" które ma odzwierciedlenie w wielu "gorszych dniach" człowieka mówiąc o chorobie, zdenerwowaniu, strachu, czy przybiciu także podczas normalnego spaceru z każdym psem oraz szkolenia. Widocznie mimo gorszych dni jesteś na tyle zgaszona, bo nie zwracasz na to uwagę, ponieważ dajesz swojemu psu "luz" na co dzień, albo na tyle trzeźwa widząc zmiany o których mówi "złota zasada". Nie wiem już jak jest z Tobą :P, wiem z autopsji i to nie tylko na swoim psie, że nastawienie człowieka odbija się na zachowaniu psa/psów ;). [QUOTE]a co to za kobieta? to jakiś szkoleniowiec? a tak z ciekawości: co książka 'radziła'?[/QUOTE]Nie jest szkoleniowcem jest bardziej pasjonatem-kumpelą, ale jest na tyle ogarniętą osobą, że potrafi sobie poradzić z wieloma psami, ma ogromną wiedzę o wychowaniu oraz wiedzy kynologicznej itd itd, wielu szkoleniowców mogłoby się od niej sporo nauczyć. Głównie chodzi o sposoby jakich wiele jest rozpowszechnionych na m.in tym forum lub dyskusjach na WNT. Myślę, że wiesz co mam na myśli i nie muszę robić artykułów. Jestem zdania, że wychowując MP to można sobie od szczeniaka (tak wiem co powiesz...) ale nie gdy się go w jakimś stopniu "musztruje", a reszta rodzinki, a głównie kochana siostrzyczka ma to w nosie i całkowicie rozpieszcza szczeniaka, a później jest płacz, bek i darcie dzieciaka...;) [QUOTE]przecież Cesar tak robił. buch psa na bok i patrzcie jaki on zrelaksowany jest. wiesz, czasem i sam 'zabójczy wzrok' wystarczy, by pies zaczął cs'ować. nie trzeba mu nic mówić ani za korektę fizyczną się zabierać. a zauważ, ilu właścicieli nie umie 'czytać' psa. ilu się wydrze na psa za coś, pies już rozpłaszczony na ziemi się oblizuje a i tak dostanie smyczą po zadku:-( myślisz, ze co taki ktoś zrobi jak filmików Cesara się naogląda? wyjdzie to psu na dobre Twoim zdaniem?[/QUOTE]Już się wypowiadałem o tym, że nie małpuję Cesara. Jakby nie patrzeć to małpa widzi-> małpa robi i to się odnosi do ludzi "niemyślących" samodzielnie, a za pomocą TV i reklam. Millan ma fajny patencik w pracy z jednym psem, ale z drugim, gdzie zdarza mu się mieć taką samą sytuację postępuje inaczej wiedząc, że mógł jednak jeszcze inaczej... Nie powiem, że nie mam wrażenia jakby chciał pokazać, że jest w stanie stłumić agresywnego psa mając twardy charakter przy okazji nie przewracając w środkach/metodach, mimo to jest skuteczny, co potwierdza ilość zresocjalizowanych psów. Trochę mało tłumaczy w TV, wiedzę można uzupełnić w reszcie jego książek, dvd i zagranicznych forach. U nas jako tako próżno szukać informacji jak prawidłowo posługiwać się jego kluczem ;). [URL]http://www.americanhumane.org/interaction/human-animal-interaction-news/american-humane-association-convenes-humane-dog-training-symposium.html[/URL] Jednak podejście Millana nie jest takie złe ;) *W 2006 Jean Donaldson, dyrektor SPCA z Akademii Szkolenia Psów w San Francisco, skrytykował Millana za "fizyczną konfrontację" w stosunku do psów mających problemy z agresją i stosowaniq łańcuszków dławikowych. Krytyka została opublikowana przez American Humane Association, która zwróciła się do National Geographic z żądaniem wstrzymania emisji kolejnych odcinków Zaklinacza Psów. *W listopadzie 2009 Millan zaprosił American Humane Association do udziału w kręceniu Zaklinacza Psów. Wtedy to, wg Millana, ludzie ze Stowarzyszenia "zmienili pogląd na temat czym jest okrucieństwo". *W lutym 2010 Stowarzyszenie ogłosiło, że mimo "ostrych różnic w poglądach, które miały miejsce w przeszłości" oraz niektórych utrzymujących się kwestii spornych, American Humane Association podziela wiele tematów wspólnie z Millanem. Także w lutym 2010 American Humane Association zaprosiło Millana do udziału w sympozjum na temat humanitarnych metod szkolenia psów "do dyskusji w kwestiach problemowych". Jego metody nom stop ewoluują opierając się cały czas na podstawie relacji w stadzie/hierarchii ;)
  12. [QUOTE]SAIKO, nie dla każdego psa ruchliwy i miotający się pod nogami szczeniak jest dobry.. szczególnie nie dla, jak to nazwałeś, "panikarza". [/QUOTE]Szczeniak jest delikatny i wrażliwy dlatego jest jak najbardziej sensowny (nie każdy normalny dorosły pies jest właśnie taki), żeby oprowadzać lękliwego psa zwłaszcza, gdy pies nie jest agresywny wobec innych psów. Chyba nie wiesz, albo nie widziałaś czegoś takiego, dlatego tak mówisz. Trzeba stymulować mózg, a psa z brakiem umiejętności towarzyskich, bez drugiego psa, a najlepiej sfory ogarniętych psów nie zresocjalizujesz.
  13. [QUOTE]o jamnikach to słyszałam nie jedną już opowieść i większość kończyła się na zębach w skórze. i gryzieniu na serio, a nie ostrzegawczo. 3 miesięczny szczeniak dominował? no proszę Cię... to że łapał ją zębami za wszystko co jej wystawało i do tego 'warczał' nie znaczy, że ją dominował. po prostu się bawił, a psy się tak bawią ze sobą i to zachowanie przenoszą na człowieka, póki nie zostaną nauczone, ze z człowiekiem trzeba się bawić delikatnie a nie wbijać w niego igiełki. normalny szczeniak wie, ze jest szczeniakiem i nie będzie się stawiał. chodzi o to, ze tylko ją jedną tak traktował a resztę dzieci inaczej? to co do mechanizmu: może mu nie podpasowała? może pachniała nie tak? może była ubrana w coś, co psu się źle kojarzyło? może zachowywała się inaczej? może się go bała, nie była pewna i szczeniak reagował na nią inaczej?[/QUOTE]Słyszeć, a żyć z nimi przez kilkanaście lat to co innego, nie odróżniasz tutaj jednej ważnej rzeczy, otóż istnieje coś takiego jak jeden strzał zębami, czego ja doświadczałem i pies się do mnie nie sadził, jeżeli masz na myśli jakąś agresję. Istnieje jeszcze stan taki jak rywalizacja, a konkretniej walka, o którym nie mówię. Nie myśl, że jestem jakiś ograniczony i nie potrafię odróżnić "zabawy", "podszczypywania" czy innego zaczepnego lub typowego dla szczeniaka zachowania, które nie jest dominujące- to jest dla mnie całkowicie oczywiste. Ja mówię o prawdziwej reakcji, takiej jak odruch psa, gdy się go złapie za ogon, o konkretnej reakcji gdy pies kopie na działce, gdzie dziecko nie mogło szczeniaka dotknąć, bo ten kłapał dziobem. Nie było mi wtedy do śmiechu jak musiałem podłożyć rękę, a jeżeli Cię to ciekawi to ugryzienie nie pozostawiało śladów na skórze, a krwawienie adekwatne do możliwości szczeniaka. Mam dzieciaka w domu- młodszą o 10 lat siostrę, a ona ma w różnym wieku koleżanki od 5 lat począwszy. Zabierałem psa do przyjaciela, który wynajmuje w domu mieszkania, gdzie także są dzieci. Pies miał z nimi kontakt i nie zachowywał się jak szczeniak choćby amstaffa, którego jak się rozkręci w zabawie to jest na maksa upierdliwy i gryzie jak głupi po łapach- akita taka nie jest, jest na to zbyt dumna, szybko ją to nudzi. Weź pod uwagę, że te psy nieco się różnią od pozostałych. Tylko w taki sposób ją traktował i nie przesadzam, dzisiaj jest jeszcze trójka dzieciaków, których pies nienawidzi, ale tutaj się nie dziwię i jak mam okazję to opierdzielam jak leci te dzieciaki i ich rodziców, żeby coś z tym zrobili, ponieważ mając psa na balkonie to się z nim droczą i prowokują... Wygląda na to, że mój pies nie jest normalny, mówią to także po części właściciele innych akit, wg nich jest bardziej charakterny. Dziecko o którym mówię żyje w domu z małym kundelkiem, więc mowy o strachu jako takim nie było, wręcz przeciwnie, nazwałbym to pewnym stopniem fascynacji. Pies się z tym kundlem bawił, więc o podejściu zapachu psa też nie było mowy. Widzisz, problem był taki, że pies nie od początku ją sobie ustawiał, a dopiero po jakimś czasie wspólnego siedzenia w domu. Na początku dał się głaskać, było obwąchanie itd, ale gdy pies zajmował się swoimi sprawami a dzieciak próbował się wtrącić to sobie ją ustawiał. Podobna zresztą sytuacja odnosiła się początkowo do mojej siostry, pisałem kiedyś o tym problemie na tym forum nie mając pojęcia o dominacji, bo bawiłem się w pozytywy. [QUOTE]apropo korekt, moja znajoma opowiadała, że x lat temu mieli wyżlicę i pewnego dnia przyszła w odwiedziny do nich koleżanka z dzieckiem. dziecko ciekawe pieska to pieska głaskało, a jak się ośmieliło to zaczęło psu dokuczać, ciągnąć go za uszy czy ogon. psica z początku to akceptowała, dawała ze sobą zrobić wszystko, ale w końcu zmęczyła się tym i chciała odejść. no to dzieciak za nią. matka i ta znajoma były na tyle głupie, ze tylko się z tego śmiały. przestało im być do śmiechu jak psica w końcu złapała dzieciaka za kark. one przerażenie w oczach, a psica go puściła i odeszła na swoje miejsce. dzieciakowi nic nie było, nawet siniaka nie miał, ale dał jej spokój i już jej nie dokuczał. wg Ciebie ona też go zdominowała? [/QUOTE]Na początku to akceptowała, następnie zaczęła ją ignorować, a jak to nie odniosło skutku to ją zdyscyplinowała. Jest to normalna relacja, w taki sam sposób zareaguje pies wobec psa. Dominacja opiera się także na ignorowaniu zachowań, które psa "męczą", a jeżeli to nie daje rezultatu i dany osobnik dalej przegina to pies się z nim mierzy-koryguje. Dominujący pies nie zawsze stara się to na siłę udowodnić kładąc łapę na kark, ignorowanie jest jedną z części kontrolowania pełnej relacji. [QUOTE]ale tu opisujesz wychowanie psa. a gdzie ta dominacja? ot, psisko się nauczyło, że dziecko jest okej, nic psu nie zrobi, do dziecka się nie podchodzi bez pozwolenia, niezależnie od okoliczności i tyle. dodatkowo frajdę będzie miała jak piesek zrobi siad czy waruj na jej komendę. to takie normalne, zdrowe współżycie psa i dziecka, a nie żadna dominacja;-)[/QUOTE]Wychowanie opiera się na dominacji, w jakiś sposób napisałem definicję dominacji w psiej psychologii. Wychowywać psa wobec dziecka i odwrotnie można, gdy mamy na to czas, ale nie w momencie, gdzie pozycję dziecka przyjeżdżającego na 2-3 dni na święta, gdyż mieszka po drugiej stronie Polski trzeba ustawić na wejście, ponieważ hierarchia jest "czynna", a nie rozciągnięta w czasie. Żeby nie było, że sobie po prostu nazywam wychowanie sam z siebie dominacją to posłużę się tym, że pewna osoba, a konkretniej to Dr. Beach, który obserwując psy przez lata wysnuł teorię kim jest alfa i na czym opiera się jego dominacja. [QUOTE]ale warczenie przy misce nie bierze się z powietrza. to nie jest tak, ze przynosimy do domu małą, słodką kuleczkę a na drugi dzień mamy warczącego na człowieka psa. pies nauczony od szczeniaka, ze pańcia ma prawo zrobić z miską wszystko, niezależnie od tego, czy coś tam jest czy nie nawet pół słowa sprzeciwu nie wyrazi, gdy dotknie mu się tą miskę. co więcej, on nie będzie widział powodów, dla których miałby warczeć, dla niego taka sytuacja nie będzie niczym dziwnym, nie będzie powodem stresu, w ogóle się nie będzie nad tym zastanawiał, bo to po prostu normalne. a praca nad warczącym psem nie polega na tym, żeby go zdominować. skoro człowiek już sobie aż tak zepsuł zwierzątko, ze np. warczy na niego przy misce to zdominowanie zwierzątka w tym momencie nie sprawi, ze zwierzątko pokocha człowieka przy misce. jak zaczniesz stosować korekty za warczenie to i owszem, pies przestanie warczeć na rzecz ataku bez ostrzeżenia. sztuką jest takie wypracowanie kontaktu, żeby psu nawet do głowy nie przyszło zawarczenie nie dlatego, ze go zdominowaliśmy ale dlatego, ze psiak nie widzi takiej potrzeby. i nie chodzi tu o ustąpienie psu, tylko zrobienie tak, żeby było po naszej myśli i równocześnie żeby psiak czuł się w porządku. możesz psa złapać za fraki, wywalić go na glebę i go zdominować. a możesz tez psa wychować zaczynając o spalenia miski i wydawania żarcia tylko i wyłącznie za pracę. tu i tu osiągniesz efekt, tylko pies będzie inaczej na to patrzył. [/QUOTE]Warczenie oznacza, że dany pies bierze coś lub kogoś w posiadanie, roszczy sobie prawa do czegoś/kogoś co w jego mniemaniu należy tylko i wyłącznie do niego. Żeby rozwiązać dany problem trzeba sięgnąć niemal zawsze do źródła, skoro dla psa ktoś nie jest się przewodnikiem i w jego oczach nie ma "łapy" na jedzeniu- zasobach (lider m.in rozporządza zasobami) to ma prawo tak reagować jako wyższy statusem (mając na myśli psa normalnego, nie po przejściach). Ćwiczenie ze szczeniakiem/psem swoją drogą, karmienie z ręki też, a status relacji swoją. Uzdrowienie relacji ma znaczący wpływ do zbudowania zaufania i więzi, która jest potrzebna do resocjalizacji zachowań. Widzisz, niektórzy widząc psa (mając zepsutą relację), który je, leży, gryzie zabawkę (także w zabawie), który także warczy ulegają jego nastawieniu mówiąc o szacunku i takim tam duperelach. Ale są osoby, które opierają swoją pracę na prawidłowej relacji i pies w takich sytuacjach nie zawarczy, a jeżeli spróbuje zmienić nastawienie jest dyscyplinowany. Tak się komunikuje pies względem psa, dla niego to jest jasne i nie rozumiem po co zmieniać to na ludzki sposób próbując sprawić, aby pies komunikował się po naszemu skoro nie myśli abstrakcyjnie. Pierwsza część cytatu przedstawia prawidłowa relację, nie porównuj tego do wilków, że niby alfa nie domaga się aby omega dał mu zdobyte jedzonko, bo jako szef ma do tego prawo, tam chodzi o kolejność jedzenia, które jest w tym świecie "wydarzeniem". W prezentowanym podejściu mówisz o tym co jest w dominacji oczywiste, tylko ja o tym nie wspomniałem, bo gdybym musiał to rozbić to przydałaby się seria artykułów żeby wyjaśnić nieporozumienia. Zwłaszcza to zdanie "możesz psa złapać za fraki, wywalić go na glebę i go zdominować. a możesz tez psa wychować zaczynając o spalenia miski i wydawania żarcia tylko i wyłącznie za pracę. tu i tu osiągniesz efekt, tylko pies będzie inaczej na to patrzył". Widzisz, alfa nie daje nagród, dlaczego? opisywałem wcześniej, dlatego możliwość posilenia jest formą nagrody -> to w psim/wilczym świecie. My znaleźliśmy sposób "wydawania żarcia za pracę" i jest to opcja, zamieniająca warunki naturalne. Mówisz o rzucaniu psem na glebę, więc znowu odchodzisz od psiej psychologi używając ludzkiej. [QUOTE]ale to Ci chodzi o złe dni człowieka? jest taka złota zasada: szkolenie przerywaj w momencie, w którym się zdenerwowałeś;-) a wyżywanie się na psie czy na innych ludziach za swoje 'złe dni' to tak raczej wymagałoby konsultacji psychologicznej;-) ale tu ogólnie trzeba odróżnić wychowanie od szkolenia, bo wiadomo, ze od chorego zwierzęcia nie będziemy wymagali treningu posłuszeństwa, ale to nie znaczy, ze piesek zapomina o zasadach dobrego wychowania i np. rzuca się na inne pieski.[/QUOTE]Zaczynasz mówić jak fani MP, wychodzi na to, że mając zły dzień nie powinienem wychodzić na spacer z psem, praca swoją drogą, a codzienne życie swoją, chyba zapominasz jak to było mieć w domu nastolatka ;). Pracując z psem już jakiś konkretny czas, systematycznie, gdzie relacja ma także podstawy to mając "gorsze dni jako człowiek" pies nie reaguje jak świr to prawda, ale to także zależy od "wrażliwości" psa, charakteru itd, Jeżeli mi powiesz, że się nie waha co do Twoich decyzji, że nie pociągnie do krzaczka (bez potrzeby siku, ale podejściu czego np, normalnie nie robi jeżeli idzie w miarę krótko lub luźno jak kto woli), nie zmieni postawy ciała na spacerze czy wobec kogoś lub czegoś - mówimy nawet o subtelnych sygnałach różniących się od "normalnego" stanu, to Ci nie uwierzę, zbyt często to widziałem ;). [QUOTE]no wiesz, onka to nie ma 300lat na ziemi;-) wiadomo, ze charaktery będą miały różne, inaczej będą reagowały, inaczej podejmą współpracę z człowiekiem, inaczej się będzie je szkolić. tylko nie zapominaj, że pies nie musi być przyjacielem dla wszystkich, zwłaszcza pies pełnojajeczny w stosunku do innego psa pełnojajecznego, niezależnie od rasy. nie muszą się bawić, nie muszą się witać, nie muszą mieć żadnego kontaktu ale muszą przechodzić koło siebie grzecznie, a nie drzeć japę z kłami na wierzchu i irokezem na plecach. i jedynie tego spokoju przy mijaniu możesz wymagać, ale przyjaźni nie. [/QUOTE]Ja to rozumiem, mam na myśli takiego psa jak np, zmarły pitbull Millana - daddy, może nie wszystkich brał jako przyjaciół, ale jakby nie patrzyć nie dał się sprowokować nawet hybrydzie, która jasno go dominowała, co i tak nie dawało jej kontroli w tej relacji, bo pit ją ignorował, a tym samym zdominował-> nie dał się wciągnąć do jej świata. [QUOTE]ten tu na zdjęciu to i owszem, wilk. ale tamten no jak dla mnie ewidentnie psisko. i to piękne psisko. a ogon to już w ogóle ma przecudny. z arabem mi się kojarzy, cały ruch, cała postawa. nie mówię tu o wysyłanych przez niego sygnałach, tylko o tej szlachetności i pięknie. a nawet jakby był wilkiem to chowany w domu, wśród ludzi i psów uczy się psiego życia. a do gromady bawiących się psów nie musi wcale wilk podbiec żeby jatka się zaczęła, najzwyklejszy pies wystarczy;-)[/QUOTE]Dobra, umysł widzi co chce widzieć, brakuje obiektywnego oka niemającego pojęcia co czym jest mowa. Dla mnie mokry pies z filmiku jest wilkiem, jeżeli nawet hybrydą to mającą w zdecydowanej większości cechy wilka, dla Ciebie nie ;). [QUOTE]zyli mając psa od szczeniaka dopuściłeś do sytuacji, zeby warczał na Ciebie przy misce?? [/QUOTE]Nie na mnie, a na siostrę i chrześnicę. Siostra/chrześnica rządziła michą-jedzeniem, a ja jak trzeba było to reagowałem ;). Miałem praktycznie nikłą wiedzę, a problemy starałem się załatać radami z książek MP. W końcu spotkałem sensowną kobietę, która przewróciła moje myślenie do góry nogami, wytłumaczyła co jak, gdzie i kiedy, dała wskazówki jak się właściwie posługiwać kluczem Millana i od teraz nie mam problemów. Początki nie były oczywiście w stylu "czary mary", bo panowanie nad emocjami "spokój i asertywność" nie jest takie proste, a to jest kluczowy element całego tego klucza ;). Przewracać psa też trzeba umieć, co nie jest równoznaczne z położeniem psa na boku w celu, aby się sam pod wpływem naszego stanu zrelaksował, gdy jest agresywnie lękliwy. Dlatego panuje taka, a nie inna na ten temat opinia. Pies ma wiedzieć kiedy mamy zamiar mu pokazać niezadowolenie przewodnika (czasami wystarczy sama korekta, czasami same zebranie się do tej czynności- nie mylić ze strachem, by pies wysyłał sygnały, że to do niego dotarło-uległ itd, Sama zmiana pozycji jest już oznaką, np ze stojącej na siedzenie- a jak skorygujemy siedzenie to pies nie zawsze będzie kumał o co chodzi...) od próby miziania, bądź zmiany nastawienia. Skoro Millan jest tak szeroko dostępny, to powinno się edukować, zamiast mówić, że to "idiotyzm", bo i tak znajdą się ludzie, którzy pobawią się w zaklinanie własnego, a co gorsza obcego psa robiąc to nieumiejętnie... Soko tak w skrócie z mojego punktu widzenia dlaczego pies pozwala Ci na więcej itd, a innym/kiedyś Tobie niekoniecznie? Myślę, że w tej chwili jesteś ogniwem najbliższym jej mózgowi, nie rzuca się na Ciebie, ale mimo to warczy, jednak zastanowiłaś się może jakie zachowania podsycasz? Ekscytację, dominację, lękliwość, terytorializm -> nie mam oczywiście pojęcia co to takiego, ale pomyśl nad tym ;).
  14. [QUOTE]skoro nie miała kontaktu z innymi psami to nie ma się co dziwić, ze się boi a, że najlepszą obrona jest atak to szczeka;-) nie masz w okolicy jakiś przyjaznych psów, które mogłyby jej pokazać, ze inne psy są fajne i nie trzeba się ich bać? [/QUOTE] Albo jeszcze lepiej, nie znasz jakiś "szczeniaków", taki maluch zaraz by rozruszał Twojego psa, skoro taki z niego panikarz... przypinasz do obroży szczyla smyczą swojego psa już (tak w skrócie, bo tą kwestię trzeba rozwinąć). [QUOTE]Ludzie, młody psiak jazgoczący na wszystko i wszystkich, bojący, nie zwracający uwagi na przewodnika (który nie potrafi się z nim porozumieć), prawdopodobnie niestabilny emocjonalnie, być może rozpieszczony - tu potrzeba zmiany całego życia z psem (począwszy od rezygnacji z flexi ;-) ), a nie pojedynczych rad... ;-)[/QUOTE] Otóż to, mam także rozwinąć :)?
  15. Widziałem sytuacje, gdzie pracowano z psem w podobny sposób, karmiono z ręki itd itd, z tym, że pies dawał się pogłaskać lub akceptował daną osobę, gdy miała jedzenie, ale po dwóch godzinach jak chciałaby podejść, a co dopiero pogłaskać to było wrrrr.... o wsadzeniu łapy do miski nie wspomnę... i praca nie trwała dzień, dwa, wynikała z nieodpowiedniego podejścia tejże osoby. Opisaną metodę stosowałem na swoim psie, stosuje czasami w stosunku do innych psów jeżeli mam okazję->u Ciebie trwa to tydzień/miesiąc, a u mnie jeżeli stosuje się podejście prawidłowej relacji w stadzie trwa "krócej" wiadomo, że ćwiczenie trzeba powtarzać, ale nie trwa to miesiąc nawet przy opornym psie. Kwestia podejścia i stosowanej metody przez opiekuna. Ty robisz to prawidłowo i ok, niczego nie neguję dopóki dany sposób działa i odnosi sukces.
  16. To ja też się dorzucam do życzeń, najlepszego ;) Uśmiech od ucha do ucha na tej fotce z otwartym pyskiem - zapewne szczęśliwym bezcenny :)
  17. [QUOTE]Nadal nie rozumiem po chorobę korygować warczenie przy misce, co może przynieść efekt w postaci jeszcze bardziej zażartej obrony zasobu, zamiast zwyczajnie obecność człowieka przy misce psu pozytywnie skojarzyć. U opornego psa takie ćwiczenia zajmą może z miesiąc, przeciętny już po tygodniu wita człowieka przy swojej misce merdaniem ogonem i oczekiwaniem "co fajnego mi tu wrzucisz"... Sprawdziłam tę metodę na kilkunastu psach z syndromem obrony miski po pobycie w schronisku. Efekt jest zawsze taki sam: pies wita ludzi w okolicach swojej miski merdaniem ogona. Nie ma ryzyka, że się nie uda, albo wyjdzie inaczej, niż zamierzaliśmy. [/QUOTE] Mój sposób źle zastosowany może sprowokować atak (w tym sposobie chodzi o pokazanie psu, że ma się władzę na żarciem-> nie próbę rywalizacji o nie, idzie korekta, gdy pies bierze jedzenie w posiadanie, karmię psa trzymając michę w dłoniach i podając mu kilka kęsów z niej-> pies jest spokojny dostaje jedzenie, a gdy jest niespokojny to korekta (z tym, że korekta powinna być głosowa, bo jak ktoś jest niekompetentny to po kuksańcu może być ugryziony...) i podniesienie miski do góry- mając ją przed sobą, tu bardzo ważne-> nie wolno zabierać miski, ani jedzenia/zabawki za siebie, bo to daje odwrotny skutek w postaci rywalizacji.) Jak najbardziej można do tego dołożyć Twój sposób z karmieniem i wrzucanie do miski żarcia z ręki. Ale z tego co zauważyłem to taka forma może mieć również formę przekupstwa i nie jest powiedziane, że zniweluje problem. Może być w stanie "co mi wrzucisz..." ale w przypadku konkretnej osoby ;). Każda metoda ma swoje wady i zalety, trzeba to robić mądrze i z rozwagą ;).
  18. [QUOTE]Witam serdecznie:lol:Proszę o pomoc w wytłumaczeniu psiego języka:lol:Otóż parę miesięcy temu adoptowaliśmy 2 letnią sunię ze schroniska. Psica jest cudowna i kochana. Od początku z nią pracujemy i mamy już na koncie trochę sukcesów. Ale do rzeczy. Sunia jest łagodna i uległa, chętnie się uczy. Mam wrażenie, że to mnie wybrała sobie na przewodnika, choć męża i pełnoletniej już córki też się słucha. Ja ją karmię, czeszę, wpuszczam krople do uszu, to ja chodzę na najdłuższy w ciągu dnia spacer i wtedy jest on bardzo aktywny i wypełniony zabawą i ćwiczeniami z psem.Ze mną jeździ na zajęcia do psiej szkoły,które zresztą uwielbia:lol: To za mną, gdy wychodzę z domu a jeszcze ktoś w nim zostaje, cichutko chwilkę popłakuje.To z mojego powrotu cieszy się najbardziej. W domu to mnie najczęściej chce mieć na widoku, przemieszcza się za mną, ale nie jest to nachalne, ma też często chwile tylko psie, takie dla siebie. Bardzo czuję jej przywiązanie i oddanie, i bardzo mnie to cieszy:loveu:Ale.... To mężowi albo córce najczęściej kładzie głowę na kolanach, to im wskakuje łapkami na kolana.... Wobec mnie nie ma prawie w ogóle takich zachowań, jeśli przychodzi to patrzy mi w oczy, albo siada koło mnie. Jak mam rozumieć ten psi język? Bo z jednej strony najbardziej jest za mną, a z drugiej swoje czułości rozdziela w sposób, którego nie rozumiem:shake:. Bardzo proszę o pomoc doświadczonych psiarzy:lol:[/QUOTE] 1) Ty karmisz, czeszesz, ćwiczysz- spacerujesz, pielęgnujesz, bawisz się... 2)uczłowieczasz go jednocześnie "to za mną... chwilkę popłakuje"... 3)witasz się z nim po ludzku... 4)pies bierze resztę rodzinki w posiadanie-> mąż jest mój, córa należy do mnie... 5)pies się tak nie zachowuje wobec przewodnika nie będąc zaproszonym (jeżeli mamy na myśli panujące zasady i ograniczenia)... 1) Pies jednego właściciela, jest to nieodpowiedzialne i niebezpieczne, a nie powód do dumy. W pewnym momencie może mieć inny pomysł wobec córki i nieszczęście gotowe, a co dopiero jak córa przyprowadzi sobie do domu koleżanki... Pies ma być na samym dole dla bezpieczeństwa naszego/komfortu wspólnego życia oraz poczucia szczęścia i braku obowiązków dla psa. Przyjemność życia z takim psem jest nieporównywalnie lepsza od ciągłej schizy właścicieli po możliwym wypadku/ więź jest zdecydowanie pogłębiona oraz zaufanie. Jeżeli nikt nigdy nie miał takiego psa i nazywa psa rozpieszczonego lub częściowo zdominowanego takim psem to niestety nie wie o czym mówi. 2) Nie jesteś dla psa przewodnikiem 24/7... sytuacja o której mówisz-> w taki sposób zachowuje się pies, który martwi się rozdzieleniem stada, nawołuje członków do powrotu, ciesz się, że jeszcze nie zdemolował mieszkania. Zostawiłem psa swojej ciotce w te wakacje w górach- miała się nim przez kilka dni zająć. Po opuszczeniu domu przez naszą rodzinkę nie było problemów z wyciem i zdołowaniem psa. Po czterech/pięciu dniach, gdy ciotka ---- zaczęła go sobie rozpieszczać-> a bo on taki spokojny i opanowany- przyda mu się trochę luzu...---- postanowiła zostawić psa na kilka godzin jadąc do miasta na zakupy, tak się złożyło, że my wróciliśmy w ten sam dzień, gdy pies siedział sam w domu. Widok po przybyciu "o k***a..." w przedpokoju 3/4 paneli było pozrywanych ze ścian w pobliżu drzwi... drzwi były poobgryzane i podrapane, mieszkanie zlane siurami i kupami po prostu jakaś masakra... Nigdy, ale to nigdy nie miałem takiej sytuacji z tym psem, byłem po prostu zdumiony nie pomijając frustracji na ciotkę, która łagodnie mówiąc "rozpuściła" go przez te kilka dni nazywając jego uległość "smutkiem i przybiciem" miała psa dominującego, ekscytującego się byle czym-> zepsuła mi psa, musiałem go prostować na nowo. 3) Wchodząc do domu u mnie panuje zasada "zero patrzenia, zero dotykania, zero mówienia do psa"-> nie daję się wciągnąć do bajki psa i jego zasad i tak postępuje z obcymi psami jak i znajomymi. Pies będzie spokojny, to go przywołam i przywitam się na własnych warunkach, bo to ja jestem stroną dominującą i to ja jestem przewodnikiem-> wciągam go do swojej bajki. Jeżeli taki pies (nie mówię już o swoim) jest nachalny to dostaje korektę-> pokazuję mu że ma mnie szanować i egzekwować moją przestrzeń, bez zaproszenia nie życzę sobie aby mnie napastował. Będąc w domu całkowicie ignoruję psa, bo nie widzę kompletnego sensu gapienia się mu w oczy/na niego co robi co 5 minut. Mam powód to nawiązuję z nim kontakt wzrokowy, mam powód to go wołam, mam powód to każę wykonać komendę/polecenie-> żadnej bezsensownej ideologii/filozofowania i uczłowieczania psa. Gdy przychodzą "goście" lub inni domownicy, powinno to wyglądać w taki sposób jaki opisałem, Ty za to będąc w domu z psem podczas takich sytuacji bierzesz psa i karzesz mu siedzieć spokojnie i czekać, aż osoba która skończy się rozbierać/rozgości się będzie miała ochotę przywitać się z psem. 4) Przez takie zachowania Twój mąż może mieć problem w przyszłości z podejściem do córki mającej psa na kolanach (rozumiem, że chodzi o sytuację kiedy pies bez pozwolenia kładzie się na mężu/córce- brak zaproszenia, a nie o zaproszenie psa na kanapę i pozwolenie, aby ten się obok, na nas położył)- może warczeć-> choć to nie jest regułą przy samej próbie podejścia-> warczenie może wystąpić jak mąż/córka będzie chciała tego psa "zepchnąć"- przesunąć/odsunąć itd, to także nie jest regułą, wszystko zależy jaki ma charakter dany pies, czy jest kompletnym followerem (uległy), czy przejawia zachowania dominacyjno-terytorialne- zaborcze itd, 5)Przewodnik z krwi i kości wyznacza granice, zasady, dyscyplinuje jak trzeba i daje uczucie w odpowiednim momencie. Przewodnik jest spokojny i asertywny. Ćwiczenia->dyscyplina-> okazywanie uczuć. W takiej kolejności, a nie innej. W innym temacie "cesar millan i chodzenie psa za przewodnikiem" opisałem wiele kwestii bardziej szczegółowo wynikających na potrzeby dyskusji. Zanim zaczniesz pracować z psem, czy to ćwicząc chodzenie na smyczy "przy nodze", czy kontakty z innymi psami itd, musisz spalić jego/jej nadmiar energii to podstawa. Nie dziw się, że pies mając zapas "mocy" nie chce iść tak jak powinien w momencie próby Twoich- dyscypliny-> najpierw ćwiczenia, a dopiero później dyscyplina. Dochodzi do tego Twoja frustracja, skupianie się na tym, że pies "ciągnie" mimo myślenia o rzeczach pozytywnych. Mając cień zawahania pies będzie to czuł i będzie na taką energię reagował. [QUOTE]SAIKO, tym razem mam prośbę bezpośrednio do Ciebie :smile:. Śledzę ten mój wątek i zaczynam chwilami już się gubić w tych niektórych słownych przepychankach. Nie takiej pomocy oczekiwałam, niestety:-(. Zgadzam się z Twoimi wieloma wypowiedziami i dlatego proszę o kilka zdań, tak krok po kroku, jak osiągnąć wymarzoną przeze mnie lużną smycz.... Naprawdę dużo z psicą pracujemy, bardzo wiele udało się nam już osiągnąć. Tutaj coś nawala, nie wiem, w którym momencie. Moje relacje z suką są ok, tak sądzę. Żeby się nie powtarzać, przeczytaj proszę inny mój wątek - behawior - jak wytłumaczyć takie zachowanie psa? Opisałam tam zachowanie mojej suki. Dlaczego więc na spacerach nie wychodzi? Suka nie ciągnie mocno, raczej napina smycz, jednak są momenty, gdy smycz jest lużna. Co robię nie tak? Jeżeli oczywiście ktoś jeszcze mógłby mi pomóc konkretnie odpowiadając na nurtujący mnie problem, jak najbardziej też będę wdzięczna:smile: Pozdrawiam. [/QUOTE] Pytasz dlaczego na spacerach nie wychodzi, a to dlatego, że nie jesteś przewodnikiem 24/7. Spacer jest z reguły odwzorowaniem relacji panujących w domu. Żadne narzędzia Ci w tym nie pomogą, a mogą zadziałać przeciwko nam- efekt odwrotny od zamierzonego. Twoje pytanie w tym temacie co do zachowań i ich interpretacji pokazują, że jednak nie robisz wszystkiego. Twój pies widząc Twoją niekompetencję kieruje się instynktem i przejmuje dowodzenie. Nie chcę się tutaj rozpisywać powtarzając to co mówiłem [URL]http://www.dogomania.pl/threads/221721-cesar-millan-i-chodzenie-psa-ZA-przewodnikiem/page4[/URL] w tym temacie, dlatego jeżeli nie będziesz czegos rozumieć to pytaj ;).
  19. [QUOTE]alfa jest tylko jedna na stado;-) a czemu pies ma zrobić coś dziecku, które próbuje go pogłaskać? nawet mając piłkę czy żarcie czy cokolwiek innego? przecież dziecko nie jest dla psa żadnym zagrożeniem, zwłaszcza takie malutkie, więc normalny pies się na dziecko nie rzuca. powiem szczerze, że trochę przeraził mnie ten przykład, bo kto jak kto ale dzieci mają rożne durne pomysły (typu podlecieć do obcego psa na ulicy i mu się na szyję rzucić) i jak dla mnie standardem jest to, ze pies dziecka nie rusza, niezależnie od tego ile razy w życiu go widział i co aktualnie w jego pysku przebywa. [/QUOTE]Podałem przykład z życia wzięty, nie raz, nie dwa zostałem tak potraktowany przez "jamniki" swojego - ugryzienie w nochal, ciotki- to samo, kolegi- policzek (do dzisiaj mam ślad), miałem wtedy około 10 lat, ale co do tego wieku jaki podałem 2-3 lata to i mój szczeniak mając 3 miesiące sadził się do chrześnicy, gdy ta postanowiła go choćby pogłaskać-> jeżeli szczeniak wiedział, że ma wyższą pozycję od dziecka (wtedy jeszcze nie bawiłem się w dominację i hierarchię) i to jeszcze obcego, to jaki był mechanizm tej reakcji, skoro obce osoby mogły go czochrać gdzie popadnie włącznie z moją siostrą- też dzieciakiem, innymi znajomymi dzieciakami? że niby obcy dzieciak, w ludzkim rozumowaniu to by pasowało, ale wg psiego, nie pasuje mi to... Co z pogryzieniami i zagryzieniami dzieci, jakiś czas temu dziecko zabite przez amstaffa przy rodzicach (dziecko rodziców oczywiście), amstaff zareagował korektą, a że dla dziecka ta korekta była śmiertelna to co innego (dziecko było bardzo małe). Chrześnica stała się wobec psa dominująca, to ona wyznaczała granice tak, że pies nie miał prawa na własne życzenie wejść w jej przestrzeń, gdy łaziła z ciastkiem, czy innym jedzeniem, czy też nawet z jego zabawką. Jak do tego doszło?, całkiem normalnie-> korekty wszystkich członków rodziny (każdy na wejście do mnie do domu jest wobec psa stroną dominującą dzięki zastosowaniu na wejście poleconych zasad- nie wchodzą do bajki psa ;) ), po czasie (dzieciak perfekcyjnie opanował mówienie komendy odejdź jak i inne znane i łatwe do wymówienia wobec psa) zaczęła sama wyznaczać granice, a o dziwo pies szybko skumał, że i ona może mieć władzę wobec karmienia, rozporządzanie jedzeniem w czasie karmienia. Dziecko miało frajdę, że pies je z jej ręki, pies stał się wobec niej uległy i nie było śladu po warczeniu. Wbrew panującej opinii, że pies który warczy przy misce i innych sytuacjach nie powinien być korygowany, bo zatraci w pewnym sensie sygnały ostrzegawcze i będzie kłapał na wejście zębami-> głupota jakich mało, no chyba że lejemy psa pasem przez dupe, przy każdym warknięciu... Chodziło o wybicie z tego stanu, stanu pozycjonowania innego członka stada-> to nie on jest przewodnikiem, więc mówiąc w skrócie nie ma prawa tak reagować- takim nastawieniem wobec innego członka rodziny. Ja jako przewodnik wymagam posłuszeństwa, które mi się naturalnie należy (rozwijałem ten temat wcześniej) -> pies w rodzinie ma być omegą, nie betą, ani gdzieś po środku, koniec stawiki i już, zero dyskusji z psem o status ;). A to, że ma zjeść w spokoju, to rozumiem i szanuję, ale nie tego że nikt nie ma prawa podejść w jego pobliżu choćby po zostawiony widelec... [QUOTE]gorsze czyli jakie? ale to też trzeba psa dobrze czytać, bo jak widzę, ze zwierzątko np. boli brzuch to wiadomo, ze nie idę z nim robić sesji posłuszeństwa czy bardzo długiego spaceru tylko daje mu spokój, niech sobie poleży tam gdzie leży i tyle. ale nie ma opcji, żeby mi np. pobiegł spuścić łomot psu z naprzeciwka na poprawę humoru;-) [/QUOTE]gorsze, czyli przykładowo wyczerpanie fizyczne i psychiczne-> przeziębienie, frustracja spowodowana innym czynnikiem i przenoszona na psa, i inne tego typu sprawy-> odstępstwa od spokoju i asertywności, chyba rozumiesz o co mi chodzi ;). [QUOTE]a myślisz, ze onek, zwłaszcza dojrzewający samiec to kocha cały świat? a juz zwłaszcza sadzące się na niego pieseczki:-D i ilu 'ekspertów' nie potrafi ogarnąć onków, bo im pod schemat klik/smakołyk nie podchodzą? aż we wzorcu sprawdziłam i akity nie są wiele większe od onków, a nawet ich wagi się pokrywają w pewnych momentach więc nie sądzę, zebyś miał wiele większego psa od mojego, ale przypuszczam, ze więcej siły masz ode mnie:-P Ty ogarnąłeś psa dominacją, ja ogarnęłam wychowaniem. już nie ma opcji rzucania się na psy samemu czy będąc zaczepianym przez drące japy podbiegacze zatrzymujące się pół metra od psiego ogona. a z tymi ostatnimi to był największy problem, bo i mnie denerwowały a ten mój doskonale czyta moje emocje (przekazywałam mu złą energię:P) i najpierw musiałam ogarnąć siebie. a ustalenie hierarchii to czasem nie jest chwila? złapać się za łby i pokazać, kto tu rządzi? praca, praca i praca to wychowanie i na to trzeba mieć czas;-) nadal wychodzi na to, ze psa jednak wychowujesz a nie dominujesz.[/QUOTE]Chodziło mi bardziej o cechy charakteru. To nie onek walczył przez ponad 300 lat na psich ringach i to nie on ma także w swojej krwi geny także tosy, jeszcze nigdy nie widziałem nie wykastrowanej akity, która byłaby przyjacielem dla każdego obcego psa, jeżeli coś takiego istnieje to muszę to zobaczyć ;) O ile można ją nauczyć odpowiedniego nastawienia, tak przyjaciela dla każdego nie da się z niej zrobić i już. Nawet z pitbulla można zrobić owieczkę, ale u akity decyduje o tym także jej pierwotność i japońska kultura w której się ukształtowały. Co do innych spraw, które wymieniłaś to się zgadzam, oprócz wychowania- jestem dominujący 24/7 ;). [QUOTE]dla mnie one się nie dogadały. jak podejdę do kogoś w celu przywitania a ten ktoś mi powie spier* to znaczy, ze się z nim dogadałam? dla mnie dogadanie się to nawiązanie jakiejś wzajemnej nici porozumienia a nie ustalenie, ze każde z nas idzie w swoją stronę. [QUOTE] Nie chce mi się za bardzo tłumaczyć tego, ale przeczytanie książki o sygnałach uspokajających to za mało ;-) Żeby Ci zobrazować sytuację dobermana z wilkiem posłużę się przykładem tej pitbulki z czerwonej strefy co była w programie Millana. Pamiętasz jak Millan ją wprowadził do zagrody- swojego stada? Moment gdy młody pit do niej podchodzi i zachowuje się identycznie jak doberman z tego filmu. Pies wie, że takiej energii nie można ufać, gdyby nie siatka wilk by zaatakował - chodzi o ten tzw moment "zabójczej ciszy" przed atakiem. Jasna i czytelna dla psa komunikacja- jedna z jej odmian i [B]gdyby jej nie znał to by się nie wycofał/uległ.[/B] [QUOTE] toż to mówię, że mimo iż w jednym języku gadają to się nie dogadują. a czemu, to patrz wyżej;-)[/QUOTE]Na naszą logikę nie, w końcu dogadanie oznacza pewną relację jakby nie patrzyć-> z tym się mogę po części z Tobą zgodzić. Z tym dogadaniem to chodzi raczej o podejście wilka na swoim terytorium i nie tylko do obcego psowatego, w naturze doszłoby do walki w przypadku zwierząt z takim samy nastawieniem, które nie tworzą grupy, pies odpuścił próbę sił, bo wyczuł to nastawienie. Założyć się mogę o kilka groszy, że gdyby postawić przed tym wilkiem innego psa, który postanowiłby podjąć wyzwanie, to widzielibyśmy skakanie sobie do gardeł. Jeżeli chodzi o komunikację, o czytanie siebie nawzajem to one to doskonale czytają i potrafią to zrozumieć, mimo że pies zatracił kilka narzędzi z pełni zachowań o których mówiłem wcześniej ;). [QUOTE]wiesz, to co robią Amerykanie z psami, wilkami, rasami woła o pomstę do nieba i jest tematem rzeką, więc lepiej go nie zaczynać;-) a ten białas wygląda na psa (może hybrydę), który komuś zwiał. niby wilk, tylko czemu na szyi ma ślad jakby po obroży czy innej uwięzi? no, ze wg autora to wilk to ja wiem, przeczytałam opis i nawet wiem, dlaczego uważa go za wilka i jak dla mnie to takie mało wiarygodne;-)[/QUOTE]Ten biały wilk jak najbardziej wygląda jak wilk alaskański, różni się nieco od tych ze wcześniejszych filmów (luknij na fotki tych zwierząt), jego zachowania, ruchy ogona itd, są wilcze. Jeżeli się przyglądałaś wilkowi w zoo, to można tą dzikość zobaczyć m.in w ich oczach. Inaczej mu się patrzy z oczu jak z psu. To, że ma obrożę o niczym nie świadczy, to może być wilk trzymany w jakimś domostwie prawidłowo prowadzony, socjalizowany już w przeszłości z tymi psami lub przebywający - wychowujący się z innymi psami na co dzień. Tam mogło dojść równie dobrze do ataku i grupowej walki, mogło o tym zadecydować wiele czynników m.in nastawienie tych psów. Nie wiemy także jak się zakończyła ta relacja, bo wilk na sam koniec filmu zaczyna zmieniać nastawienie. [IMG]http://3.bp.blogspot.com/_BeXDdOgUECU/TDDIi7qd4uI/AAAAAAAAB1Y/RA2hC3NPgKE/s320/wilk+alaska%C5%84ski%28Canis+lupus+tundrarum%29.jpg[/IMG] ;)
  20. [QUOTE]Zaznaczę że CM nic nie wie o sygnałach, może się douczył, ale nie zapomnę jak oblizywanie się i przerażony wzrok łagodnej suki w typie laba opisał "to sygnał, że chce je zjeść.." w odniesieniu do dwóch terrierów. Tak samo w odcinku z bodajże chichachuą, agresywny, tak tak, ale CM bierze go na ręce i głaszcze i zabiera się za swoją psią psychologię fizyczną dopiero, gdy pies go ugryzie - czyli go sprowokował do ugryzienia, po ominięciu wielu sygnałów uspokajających (uszy, język, pysk w bok, itd.). [/QUOTE]Mówisz o najsłabszym pierwszym sezonie, moje drugie zdanie wyżej się do tego odnosi. Każdy kolejne sezony są coraz lepsze.
  21. Powinna być osobna definicja dominacji dla ludzkiej psychologi, którą opisałaś i psiej/zwierzęcej, którą m.in ja staram się przedstawić. Myślisz, że oglądając Millana nie mam czasami takiego poczucia "czegoś tutaj brakowało", albo "można było nieco inaczej" mam, zwłaszcza oglądając pierwszy sezon i niektóre odcinki następnych sezonów. Millan nie wrzuca psów do jednego wora, w tej kwestii się mylisz, trochę się go naczytałem i naoglądałem żeby wiedzieć o czym mówię. Opiera się na tym samym co ja, organizacje które go negowały i pisały listy o zamknięciu programu teraz z nim współpracują, bądź prostują swój punkt widzenia na temat jego metod. Teksty o zagarnianiu przestrzeni to także rozumienie często na opak... pies rządzi sobie prawo do kanapy i warczy przy próbie wejścia na nią/wywalenia psa- warczy przy tym, a także atakuje. Bierze kanapę w posiadanie, może brać człowieka w posiadanie, jak i zabawki w posiadanie. Co innego gdy nie narzucamy zasad - wara od kanapy, a pies jest uległy i się na nią kładzie, nie warczy i przy próbie wywalenia go z niej odejdzie bez spinania się- jest zdrowa relacja i nie widzę problemu. Facet pracuje z np, psem mającym problem z dominacją, mózg się nauczył pewnych zachowań dzięki czemu coś wymusza, coś co odnosi skutek- podobnie jest z agresją lękową. Atakuje bo wie, że tak przepędzi kogoś namolnego- pozornie będzie bezpieczny. Pracując z takim psem, gdzie pies nie wie co to do końca uległość, bo nigdy tego nie robił (instynkt mówi mu, aby uległ, ale mózg nie wie do końca o co chodzi). Wywala szereg sygnałów, ale jeżeli się odpuści to zasada jest taka, że problem się pogłębi. Pies musi sam się uporać z pewnymi barierami, MP mówią, żeby to robić małymi kroczkami- ile to trwa wszyscy wiemy, a brak zaufania jest także widoczny jak przy nieumiejętnym podejściu tradycyjnym. I to także nie jest reguła, bo millan MP także używa w swojej pracy- zależy to od przypadku psa. Jak znajdę odcinek w którym CM pracował z psem totalnie lękliwym to wrzucę, pies nazywał się Luna i był suką (małą, taką do kolan) mixa labka.
  22. [QUOTE]Zasady - ja mam zasady których muszę przestrzegać by mój pies nie poczuł się niepewnie, mam zobowiązania wobec Happy, tak, czasami muszę jej ustąpić, a ona w zamian za to, że zlikwidowałam jakieś nerwowe napięcie między nami jest mi bardzo wdzięczna. Happy ma tak samo pewne zasady wobec mnie, ale tak naprawdę, o wiele mniej musi się pilnować niż ja kiedyś - teraz się to wyrównuje. Konsekwencja - to jasne, z obu stron. Wzajemny szacunek - także. I to nie jest dominacja, bo jeśli ja mam zasady do przestrzegania i pies, obie mamy być w tym konsekwentne, i obie się szanujemy, to wg tej logiki - za mało to rozwinąłeś, bym mogła wysunąć inny wniosek - powiedz mi, kto tu kogo dominuje??[/QUOTE] Pies Ci narzuca zasady, no ładnie :) Zdrowy rozsądek to raz, mający trzymać z dala od formy maniakalnej dominacji w ludzkim rozumieniu, dwa, to obowiązki jeżeli to masz na myśli wobec psa typu zapewnieniu odpowiednie dawki ruchu, potrzeby, zdrowie, jak najlepsze żywienie, szanowanie przestrzeni i spokoju itd, to swoją drogą. Trzymanie zwierzęcia w domu do czegoś nas zobowiązuje przecież, bez nas świetnie by sobie poradził, nie martw się o to, psia matka bez naszej ingerencji odchowa szczyla tak, że ten nie będzie miał żadnych problemów behawioralnych. Dominujesz psa, ponieważ zarządzasz żarciem, spacerem, dajesz zasady i ograniczenia jak trzeba skorygujesz zachowanie, jesteś konsekwentna, nie rozpieszczasz, asertywna i spokojna. Pies ma poczucie bezpieczeństwa, co jest konsekwencją zbudowania między wami ogromnej więzi, zaufania i oddania. Pies jest najnormalniej w świecie szczęśliwy, nie jest zestresowany, że coś się może stać, bo to Ty bierzesz odpowiedzialność na własne barki za przetrwania rodziny. Idąc tokiem rozumowania posłuszeństwo w oczach psa Ci się należy. Ty dajesz bodziec do karmienia, spacerowania, kontaktów z innymi i zabawy-> jest relaks, radość i oddanie-posłuszeństwo-uległość-> jesteś alfą w tej relacji- w najczystszej postaci. To czy się stosujesz do tego czy nie to Twoja sprawa, ale wnioskuję że tak (nie chce mi się przekopywać z powrotem postów). Pies nie jest szczęśliwy, bo dziękuje Ci że zlikwidowałaś jej nerwowe napięcie, jest szczęśliwy bo ma u boku przywódcę/przewodnika, który bierze odpowiedzialność na własne zapracowane często dłonie mówiąc kolokwialnie. Zapracowałaś na na ten szacunek, pies jest szczęśliwy, właściciel jest stabilny psychicznie- jesteś wiarygodna i bezpieczna- dajesz poczucie bezpieczeństwa-> jesteś stroną dominującą- nagrodą dla psa jest właśnie m.in poczucie bezpieczeństwa/harmonia/ jasno określone wymagania- komunikacja.
  23. [QUOTE]Właśnie 9 miesięcy, nie chcę Cię straszyć ale jeszcze wszystko przed Tobą. Ja też mam samca (21 miesięcy) i nie mieliśmy z nim dużych problemów ale tylko dlatego, że byliśmy przygotowani i nie zdziwiło nas gdy pewnego razu zaatakował psa którego przedtem bez problemu akceptował bo wiedzieliśmy, że prędzej czy później przestanie akceptować samce, nie zdziwiło nas też gdy znienawidził jednych z naszych sąsiadów mimo, że innych ludzi akceptuje, bo wiedzieliśmy, że akita sam dobiera sobie ludzi których lubi a których nie, oczywiście przewodnik psa powinien "wytłumaczyć" psu, że niewolno być agresywnym do ludzi ale każdy kto ma akitę wie, że czasem jest niemożliwe przekonanie tego psa do jakiejś znielubionej przez niego osoby. Musisz sobie uświadomić do czego jest zdolna akita.[/QUOTE] Święte słowa jednak nie ma rzeczy niemożliwych, to zawsze nawala człowiek i to my sami się ograniczamy, a bo akita taka, bo taka ;). Do miłości z obcym nie przekonamy, chyba że ten człowiek zmieni podejście, ale i tak jest ciężko... Grunt, żeby nauczyć ignorować. Każdą rasę obronną trzeba nauczyć odpowiedniego nastawienia w takich sytuacjach ;). [QUOTE]ja tam najpierw chciałam dobermana :P później długo jeczałam nad tybetanem ;-) ale raz akita zawsze akita...jeszcze nastanie dzień kiedy mała pręgowana kulka wtoczy sie do mojej sypialni :P [/QUOTE] Z tym raz na zawsze, to mam to samo, a co do psów które wymieniłem, to chciałem wprowadzić jednego z nich pod wspólny dach, jednak doszedłem do wniosku, że jak na razie to za wysokie progi, saikyo jest za stary na eksperyment mimo, że jest nastolatkiem, a ja jestem za chudy w uszach ;).
  24. [QUOTE]Ino tylko zasady, konsekwencja i szacunek wzajemny (z naciskiem na wzajemny, a nie szacunek psa wobec właściciela). [/QUOTE] Wiesz, że mówimy o tym samym? ;). Chcąc, czy nie chcąc to się nazywa wg psiej psychologii dominacją-właściwie rozumianą. Gerta, dominacja nie dotyczy wszystkich zachowań jakie pokazuje pies, jest tego całkiem sporo innych i wciskanie do wora "bo on dominuje" jest nietrafione z tym się zgadzam i sam o tym mówię jeżeli tego dotyczy temat. [QUOTE]Gdybym zastosowała metody polecane przez Ciebie to dziś już pewnie byłaby uśpiona (bo nawet kilku wetów, którzy nie umieli jej zbadać pomimo kagańca na pysku mówiło, że "takie psy to się usypia"). A dziś - obcy człowiek witając się z nią wytargał ją za fafle, a ona merdała do niego ogonem, jak najnormalniejszy pies świata. Przy takich psach teorię dominacji można sobie w buty wsadzić. Tylko nawiązanie więzi, wypracowanie zaufania, wprowadzenie zasad może w takiej sytuacji pomóc. A podstawą wszystkiego jest posłuszeństwo - co by pies rozumiał czego od niego chcę. [/QUOTE] Aby pies nam zaufał musi mieć ku temu powody. Przewodnik stosujący psią psychologię, o której mówię naturalnie buduje więź, to na niej opiera się praca. Mówisz praktycznie o tym co CM, ja i inni popierający te metody ;). Millan takich psów jak Twoje wyprowadził masę, to on śmieje się z fanów MP, że skazują ich na eutanazję-> wywraca ich podejście do góry nogami. Jesteś dominantem w tych relacjach jak nic, dalej uważasz, że to takie straszne i nie warto nazywać rzeczy po imieniu? Przez takie mówienie "dominacja" be, wychowanie "super" ludzie mają idiotyczne podejście do sprawy dominacji w psim rozumieniu. Zamiast negować, należy edukować, dlatego uparcie staram się prostować takie myślenie nie zamykając się na sprawy, które mogą zmienić mój punkt widzenia, jednak fakty temu przeczą ;).
  25. [QUOTE]jak już wspominałam: tak wychowali i tak mają. wiesz ile z tych ludzi 'szkoli' psy na agresorów? chcą mieć groźnego pieska, idą do Zenka zza płota i bez żadnych podstaw posłuszeństwa uczą atakować ludzi. psy nienadające się do tego, niepodporządkowane, o słabej psychice mają za zadanie 'być groźne'. noi są efekty w postaci agresji do gości czy do dzieci. a z dziećmi jeszcze jest tak, ze ludzie nie uczą psa, jak ma się zachowywać przy dziecku, często izolują psa i dziecko 'tak na wszelki wypadek', więc jak pies ma wiedzieć, jak się przy dziecku zachować? wiesz, ludzie nie panują nad jednym psem to jak niby mają zapanować nad dwoma? biorą drugiego nie mając kontroli nad tym pierwszym, nie wiedząc jak postępować to niby jak te psy mają się między sobą nie żreć? psy ustawiają się w hierarchii wzajemnie, jeden jest górą, a drugi jest niżej, to fakt. ale alfę w wilczym stadzie nie obchodzi, który zwierzak jest niżej od tego, który jest niżej od niego. on nie ustala całej hierarchii, reszta stada ustala ją między sobą, więc Twoje porównanie znowu jest bez sensu.[/QUOTE] Są jeszcze psy "rozpieszczane" bez ingerencji "zenka" zza płota - uczłowieczane. Mówię o rzeczach oczywistych widząc "mowę ciała", która zdradza kiedy pies jest dominujący, a kiedy uległy. Mówisz o przysłowiowych "wieśniakach" podbudowujących swoje ego, a ja mówię to psach z normalnego domu, który jest oczkiem w głowie normalnej rodzinki z ogródkiem, albo mieszkańcach bloków. Inaczej, jest sytuacja w domu; pies leży/bawi się zabawką/wita się z kimś, podchodzi do niego szkrab mający 2-3 latka wchodząc między psa, a człowieka/próbuje psa pogłaskać, gdy ten miętoli piłeczkę (niby kwestia rozumu rodziców, ale np, mój pies takiego szkraba-chrześnicę dosłownie nie tknie, a widzi ją 2-3 razy do roku- dziecko ma immunitet/jest alfą i jest to do zrobienia ;) ), pies go koryguje po psiemu. Człowiek rozumie to jako atak, a jest to najnormalniejsze zachowanie psa, który tak samo zachowałby się w stosunku do innego psa mając wyższą pozycję. Czy to jest efektem robienia z psa "agresorka" jeżeli nigdy nie był w taki sposób szkolony? Hierarchia jest czynna- nie stała, omega może stać się alfą jak i alfa może stać się omegą lub być gdzieś po środku. Zmiany statusu mają miejsce w konkretnych sytuacjach (omega może skoczyć na miejsce środkowe/bety itd). Alfa nie ustawia psa/wilka jako omegę, decyduje o tym energia tych zwierząt i zachowanie w odpowiednich sytuacjach. [QUOTE]jak 'nie pamiętasz' to nie chybuj, bo chybiłeś. powiem tak: nie mam psa wielkości yorka, żeby mógł mieć gorszy dzień i z tego powodu nie współpracować. ot, po prostu to by było niebezpieczne, zarówno dla mnie jak i dla otoczenia. może mieć gorszy dzień i owszem, w końcu to żywe stworzenie i może się źle czuć czy coś go boleć. jak każdego. ale to nie znaczy, ze odmawia wtedy współpracy. a co do tych 'ekspertów' to nie tylko na forum tacy występują. pomyśl, ile teraz super szkółek szkolenia psów (znaczy, sorry, wychowania, bo oni nie szkolą) pozytywnego jest pootwieranych. i każdy kto tam przyjdzie dostaje przykaz 'tylko pozytywnie'. i to stamtąd sączą się porady w stylu izoluj czy dawaj jeść jak się rzuca. i o ile są pieski łagodne z charakteru, to wszystko jest super, ale niech pojawi się tam pies silniejszy, probelmowy to taka szkoła sobie nie radzi i właściciel pieska dostaje radę, że psa wyleczy jedynie witamina M.[/QUOTE] W takim razie przepraszam ;). To nie pies ma gorszy dzień (jak mówisz wyjątek choroba), a człowiek. To człowiek jest odpowiedzialny za schizy zwierząt, taka jest prawda. Nie chodzi o dosłowne odmówienie współpracy, a o gorsze reagowanie na komendy/polecenia itd, Z tymi szkółkami widzę, że się zgadzamy ;). [QUOTE]widzisz, gdyby to była tylko kwestia dominacji to dominując psa miałbyś zwierzątko chodzące jak w zegarku, a nie tylko w zadowalającym stopniu. a skoro Twój pies nadal ma jakieś wyskoki to albo z Ciebie dupa a nie lider, albo teoria dominacji się wali i jednak trzeba tego psa wychować;-)[/QUOTE] To jest konsekwencja braku czasu na pracę, mój pies to nie świr (chyba zacznę kręcić filmy, żeby to udowodnić :D). Dzięki dominacji jestem w stanie go ogarnąć, nie mam ekstremalnych sytuacji, a nie sprowokowany nie zaatakuje. To akita, nie onek... Zdajesz sobie sprawę jak wielu "ekspertów" nie potrafi ich ogarnąć? Wiesz jak wielki wpływ historia odcisnęła na ich charakter? Uwierz mi, to nie takie proste jak komuś brakuje czasu. Zresztą, nie będę się więcej tłumaczył, bo jak mówią "winny się tłumaczy" ;). [QUOTE]tylko zauważ, że pies sam przyszedł do człowieka. a za wilkiem człowiek musiałby latać, a mimo wszystko udomowiony i oswojony wilk to nie to samo co pies, nawet ten dziko żyjący. psy tworzą ze sobą stado, ustalają hierarchię, tego nie neguję. ale pies odróżnia psa od innego zwierzęcia i nie próbuje ustawiać człowieka. jasne, jak dorasta to patrzy na ile może sobie pozwolić, ale tak robi każdy. poznaje życie, zasady i jak mu wtedy człowiek nie wytyczy granic, a więc nie wychowa, to potem ma zwierzątko, które Ty nazywasz dominującym. nie wypracujesz to nie będziesz miał, nawet jak będziesz jadł przed psem i wychodził pierwszy z domu, czy prowadził psa za sobą. [/QUOTE] Mogę się zgodzić ;) oj te wszystkie sztuczki jak w książce "zapomniany język psów" bez prawidłowego podejścia same w sobie nic nie dają. [QUOTE]hybryd miałeś mi nie pokazywać, bo filmiki z hybrydami widziałam. nie, że ich nie wliczam;-) co do filmików, no proszę Cię... na pierwszym pies idzie, csuje wilczej gromadzie, wilcze stado idzie za nim i jest nim żywo zainteresowane. w drugim obaj się mierzą wzrokiem i pies wilkowi ustępuje. wszystko za kratami. to jest to niby dogadanie się psów i wilków? to, że 'mówią' tym samym językiem, nie znaczy że się dogadują. mógłbyś znaleźć ten filmik, bo póki co widać że onek i dobek nie czują się dobrze w towarzystwie wilków, a dobek się wilka wręcz boi. co do ostatniego filmiku to powiedz mi, który pies jest wilkiem wg autorów? ten czarny, futrzasty z obrożą łańcuszkową na szyi? ale wytłumaczenie, czemu to jest wilk powaliło mnie na kolana...[/QUOTE] Dogadanie, czyli że razem figlują w parku, ale wyraźna komunikacja jak w przypadku dobermana to już nie dogadanie?aha. Nie chce mi się za bardzo tłumaczyć tego, ale przeczytanie książki o sygnałach uspokajających to za mało ;) Żeby Ci zobrazować sytuację dobermana z wilkiem posłużę się przykładem tej pitbulki z czerwonej strefy co była w programie Millana. Pamiętasz jak Millan ją wprowadził do zagrody- swojego stada? Moment gdy młody pit do niej podchodzi i zachowuje się identycznie jak doberman z tego filmu. Pies wie, że takiej energii nie można ufać, gdyby nie siatka wilk by zaatakował - chodzi o ten tzw moment "zabójczej ciszy" przed atakiem. Jasna i czytelna dla psa komunikacja- jedna z jej odmian i gdyby jej nie znał to by się nie wycofał/uległ. W trzecim chodzi o tego białego, zachowanie i budowa jest jak najbardziej wilcza, jeżeli nawet jest to hybryda w co wątpię to w zdecydowanej większości ma cechy wilka (wg autora jest to wilk). To prawdopodobnie wilk alaskański. Film z onkiem najmniej pokazuje, ale za to widać wyraźnie alfę w wilczej rodzince ;). Na terenie Ameryki Płn wilk znajduje się pod ochroną, hodowcy "niby hybryd" i hybryd omijają prawo sprzedając hybrydy jak i prawdziwe wilki. Tam jest to sporym problemem, a schroniska dla takich zwierząt są przepełnione. Uważa się, że jest ich więcej niż wilków żyjących na wolności.
×
×
  • Create New...