[quote name='ma_ruda']Przyznam, że trudno mi było napisać w jaki sposób odeszła Fraszka, bo obawiałam się, że ktoś zechce mnie pouczać i posądzi o nieodpowiedzialność. Taks, nie będę się bronić. Zapewne masz rację, że warto ostrzegać innych przed wszelkimi potencjalnymi niebezpieczeństwami. W moim przypadku wystarczyło tylko zastawić drzwi balkonu- robiłam tak podczas upałów. Gdybym w czwartek rano wiedziała, że Fraszka źle się czuje i chodzi półprzytomna, na pewno pomyślałabym o tym. W normalnej sytuacji ten balkon w mojej ocenie nie stanowił zagrożenia; barierki nie są aż tak szerokie, żeby mogła przez nie wypaść "przez nieuwagę". Nie mam jednak nic przeciw temu, żebyś założyła wątek na temat zapewnienia bezpieczeństwa zwierzętom domowym w różnych sytuacjach i powołała się na tragiczną śmierć Fraszki. Ale wątpię czy w tym miejscu ktoś będzie poszukiwał takich ostrzeżeń.
Większość osób, które tu zaglądają przez cały czas wspierało mnie w walce o przedłużenie życia suni. Pisałam o wszystkich problemach i wątpliwościach. Z wielu rad skorzystałam i mogę powiedzieć, że Fraszka zawdzięcza także Wam tych kilka miesięcy. Z niektórych rad nie mogłam skorzystać, bo niestety miałam świadomość, że nie ma już szans na wyzdrowienie. Nie chciałam robić niczego co mogło się wiązać z dodatkowym cierpieniem fraszki nawet gdyby w zamian mogła żyć dłużej. Nie tylko lekarze nie pozostawiali mi złudzeń; ja sama widziałam, że przegramy. Cieszyłam się każdym dniem i każdego dnia budziłam się z lękiem, że będzie ostatni. W czwartek ten lęk był uzasadniony ale rano jeszcze nie było tak groźnych objawów, które zatrzymałyby mnie w domu. Nie wiem czy później na pewno było tak źle, że musiałabym podjąć decyzję, żeby pomóc Fraszce odejść. Nie wiem czy znowu nie zabrakło by mi odwagi. Odeszła sama. W pierwszej chwili pomyślałam tak jak pisała black _scheep, ze nie wierzyła, ze jej pomogę, że nie wytrzymała bólu. I tak pewnie było, że to ból, spowodował, że szukała być może ulgi na balkonie. Nie zabiła się świadomie, bo prawdopodobnie miała zaburzoną świadomość. Nie chcę już gdybać ale podejrzewam, że gdyby była zdrowa może przeżyłaby ten upadek. Tylko gdyby była zdrowa nie wiem czy ja bym to przeżyła. W tej tragicznej sytuacji pocieszeniem jest to, że stało się to co było nieuniknione- umarła i przestała już cierpieć. To jedno nie budzi wątpliwości.[/QUOTE]
Nie bylo mnie jakis czas i teraz czytajac to nie moge uwierzyc ze Fraszki nie ma. Bardzo wam kibicowalam zeby bylo lepiej.
Moja sunia tez czasami chodzila jak w amoku, ja siatke zalozylam po tym jak raz wyszla za balkon na sasiada daszek, na szczescie byl poziomy i ona wziela to za przedluzenie balkonu.
Na szczescie mieszkam na 1 pietrze i pod spodem sa krzaki na dzialkach.
Strasznie mi przykro ze tak sie stalo nie obwiniaj siebie to poprostu nieszczesliwy wypadek:(