Jump to content
Dogomania

Szenilka

Members
  • Posts

    11
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Szenilka

  1. Z moją psicą,która bała się strzałów,petard i burzy właśnie próbowałyśmy odczulania z nagraniami... najgorzej było z burzą (pies bał się TYLKO grzmotów,błysków ani ulewy NIE) więc zaopatrzona w nagrania grzmotów zaczęłam odczulanie. O dziwo,bardzo szybko psica załapała,że grzmoty są ok,przestała też panicznie bać się strzałów. Byłam cała w skowronkach,że następną burzę będzie można przetrwać bez ataków paniki i przekopywania się przez drzwi,kanapy i inne,oraz próby wyskoczenia oknem...) . Do czasu kolejnej burzy...zaczęło się od grzmotów-super! Pies leży i nie reaguje! Potem doszedł deszcz...i...panika. Na odgłos deszczu-tego wcześniej nie było! No nic-deszcz też da sie nagrać. Po kilku tygodniach odczulania odgłos deszczu został opanowany. Kolejna burza była suuuper. Grzmoty-nic,deszcz-nic...do czasu,gdy zaczęła wyglądać oknem.Teraz Lanola boi się błyskawic...:crazyeye:. Odnoszę wrażenie,ze ona po prostu lubi się bać... a jak nagrać bezgłośne błyskawice-pojęcia nie mam... A teraz jesteśmy też na etapie bania się...dymu z papierosów :roll:
  2. [B]zenobiusz,[/B]akurat suka ze stanów to nie ON,tylko rasa która tam jest na wysokim poziomie. A hodowczyni "odłozyła" słuchawkę po : "Dzień dobry,mam psa z pani hodowli i...". Hodowca,jeżeli zależy mu na renomie swojego "produktu" to i owszem,pieniądze za zabieg zwróci - i to jest w porządku. Ale ze stwierdzeniem,że skoro ktos płaci kilka tysięcy za psa to jest gwarancją,że psu będzie dobrze -nie mogę sie zgodzić. Bo często te 3 tysiace dla kupujacego to jak dla przeciętnego kowalskiego zakup papieru toaletowego-kupi i o wydatku zapomina. A może hodowli popularnych ras jest po prostu za dużo?? Być może rasowe psy są zbyt łatwo dostępne? Bo kupic psa jest łatwo,namnozyć szczeniaków też,a potem po słupach porozwieszać ogłoszenia typu: "Yorki sliczne bez rodowodu tanio sprzedam-1200 zl. " A dlaczego szczeniaki nie rodowodowe,skoro mamusia rodowód ma? Ano dlatego,że albo bez uprawnień,albo "się puscila",albo "piesek sasiadow taki sliczny" ... A co na to hodowla,z której suka pochodzi? przewazniie o niczym nie wie i jest przekonana,że suczka ma się swietnie,bo ludzie zapłacili...
  3. A nigdy nie zdarza się szczenię po wybitnych rodzicach,które ma dysplazję? wszystko jedno czego... Placąc za szczenie bardzo duzo, tez nie ma "gwarancji". Hodowla,która "swoje" dzieci sprzeda choćby po 4 tysiące także nie ma gwarancji,ze pies będzie miał szczęśliwe życie. Przykładem tego jest chociażby historia pięknej,hodowlanej suki sprowadzonej z USA,która w wieku 13 lat umierała w schronisku. A wcześniej 3 razy zmieniała właścicieli. A co jest najsmutniejsze? To,że gdy odszukałam jej polskich właścicieli i hodowlę (juz nieistniejącą), i zadzwoniłam żeby dowiedzieć się,na co psica chorowała i jaką ma historię - jej była właścicielka rzuciła słuchawką bo myślala,że chce jej wcisnąć psa,którego przecież sprzedała... Zero zainteresowania suką. A taka dobra hodowla była...
  4. Ano, bo,podobno,jak ślepy (jeszcze) miot,to mozna uśpić i wtedy jest humanitarnie. Bo dopóki slepy,to nie widzi,kto zabija,i dlatego można. Ale skoro tak,to może mozna zgasić swiatło i te które JUŻ widzą,też uśpić,bo dużo jest bezdomnych szczeniąt. Albo i większe pieski też by mozna po ciemku usypiać,nie męczyly by się w schroniskach? Nie wiem,zapytaj kogoś mądrzejszego:shake: A ślepy miot nigdy nie jest SLEPY,tylko jeszcze nie "podarty":lol:. I gdyby takim psim noworodkom na siłę oczy otworzyć/rozciąć,to by się okazało,że oczy są. Więc nie sa ślepe tylko JESZCZE nie widzą. A gdyby faktycznie szczeniaki były ślepe (np.z powodu jakichś wad),to i tak w wieku noworodkowym nikt by tego nie potrafił stwierdzić. Więc tak się tylko mówi,żeby wygodniej bylo i prościej. Także z etycznego punktu widzenia.
  5. Takie coś mozna chyba nawet wydziergać własnoręcznie na drutach,tylko żeby było bardziej obcisłe. Lepsze i gorsze dni...ech,też tak było u nas... A najgorzej było jak wiał wiatr,a na dodatek śnieg sypał i już ciemno było :roll:. Przez pierwsza zimę w ogóle w taka pogodę nie wychodziłyśmy,nie dało się... Moja psica brała cos innego( nie pamiętam jak to sie nazywało,małe białe tabletki ). Zaczęło działać dopiero po 4 tygodniach,chociaż w ulotce pisali,że powinno wcześniej. To chyba zależy od stopnia zdesperowania psa... Na pewno Wam się uda,trzymam kciuki!
  6. Taką kamizelkę raz w życiu widziałam,to jak taki kapok,taki płaszczyk psi,ale jest grubsza i ma być cięższa,ma też wywierac nacisk na psie ciało... Ta którą widziałam była przywieziona z USA i była brązowa,z jakiegoś błyszczącego materiału :cool3:. Ale moze w Warszawie była by tez do kupienia???? W ostatnim nr Przyjaciel Pies chyba taką pokazywali... Poszukam. Mam! Znalazłam: w grudniowym PP jast na 55 stronie zdjecie,piszą o niej,że same plusy i w przypadku Twojej suni była by chyba dobrym pomysłem. Firmy Thundershirt,cena 36-41 USD. I ładnie wyglada,ludzie by nie robili zbiegowiska :razz:
  7. A kamizelka antystresowa? taka,ktora wywiera ucisk na psie ciało? Taki ucisk ma działanie uspokajające i PODOBNO działa. Nie sprawdzilam,ale na podstawie moich głasków i tego,ze uspokajały,myslę,ze kamizelka mogła by pomóc... Głaskanie nie ma być nagrodą,tylko ma pomóc w skojarzeniu,że cos strasznego nie jest takie straszne,ma być silnym masazem szyi,boków psa i kufy,ma psa rozluznić... Nam pomogło,ale czy innemu psu tez... Jak sunia ciągnie to ma nagrodę,bo przemieszcza się w stonę domu... A jakby kantarek miała,to by nie mogła ciągnąć i może skupiła by się na czymś innym a nie na swojej panice. Albo i wpadła by w większy amok...Przepraszam,tak tylko głośno mysle...
  8. [B]Martens[/B], a pod jakim kątem były hodowane psy ras północnych? Czy nie przypadkiem pod kątem pracy z człowiekiem? I czy jeśli husky/malamut/itp. dobrze czuje się w kojcu(a do tego SAM w kojcu),to skąd tyle przypadków ucieczek tych psów? Czy przypadkiem nie dlatego,ze im nudno? A dla mnie większym kaleczeniem psów północnych jest trzymanie w pojedynkę w kojcu,niż w bloku. I NIE ROBIĘ TU ALUZJI DO NIKOGO NA TYM WĄTKU,tak tylko piszę,skoro mnie do lektury odesłałaś;)
  9. Ja z Lanolką,kiedy wpadała w kompletną "otchłań" ,zamiast orać za nią chodnik (26 kg jak zacznie uciekać to można się przejechać :roll:) stawałam,choćby na środku chodnika,przytrzymywałam na siłę,starałam się,żeby usiadła i głaskałam po szyi,po mordce. Często długo to trwało,ale po np.15 minutach było ciut lepiej i dalej można było iść normalnie(prawie). Nauczylam ją (takie warunkowanie),że jak zaczyna się bać - to stajemy,i ona siada. Teraz jest tak,że jak zobaczy jakiegoś "ducha" to siada sama i mu się przygląda. Jak dla mnie to o wiele lepiej,niż jechanie za psem na butach i po drodze łapanie czegokolwiek,żeby się zatrzymać :oops:. W jej przypadku żadne tam smakołyki nie dzialały-nie była ich w stanie zauważyć w amoku. Był tez taki moment,że chodziła w kantarku,tzn szelki i druga smycz do kantarka. wydaje mi się,że coś w tym jest,dotykanie mordy działa na wiele psów uspokajająco,może tez spróbuj ? No,chyba,ze kantara też będzie się bać. Często takie psy boja się kompletnie dziwnych rzeczy,np.kontaktu w ścianie albo powiewającej flagi na budynku,z czasem trzeba sie zorientować,co może przerażać i albo omijać albo odwracać uwagę przed, zanim to coś pies zobaczy. Trochę to podobne do swiata,w jakim zyją autystyczne dzieci... Ale napewno da się te strachy złagodzić do takiego poziomu,zeby zycie nie było pasmem strachu... Z Moją psicą chodzimy teraz na dłuuuugie spacery,co prawda najczęściej na łąki i do lasu,ale po mieście też i nie wydaje mi się,żeby była na spacerze nieszczęśliwa. Co prawda jest spięta i b.czujna (w domu to taki spokojny pluszowy miś),ale moze normalnie funkcjonować na ulicy.
  10. Witam...a ja mam (prawie już "mialam" ) podobny problem... Moja psica,po roku spędzonym w lesie w stanie dzikim,po odłowieniu bała się wszystkiego ( auta,przechodnie na ulicy, spadające liście,cienie,krawężniki,nawet mala czarna kropka na suficie budziła przerażenie). Wszyscy byliśmy przekonani-samo przejdzie. Nie przeszło. Żadne stopniowe przyzwyczajanie,żadne odwracanie uwagi. Nic. Do tego niektóre fobie zaczęły narastać,mimo,że w domu stała się cudownym psem. Na spacerze,gdy tylko zobaczyła COŚ -wpadała w panikę (zero kontaktu,paniczna ucieczka przed siebie,dokądkolwiek). Któryś behawiorysta doradził jakieś psychotropy (nie pamiętam jakie) ale po 2 dniach podawania dotarło do mnie,ŻE ONA NIE BOI SIĘ MNIEJ TYLKO NIE MA SIŁY UCIEKAĆ... Przestałam jej to coś podawać i skończyło sie na hydroksyzynie pół godziny przed spacerem,w dawce takiej,zeby za bardzo nie ogłupić. Potem ktos doradził leki takie jak dla ludzi na depresję (np.zwykly Deprim bez recepty w aptece). Mam wrażenie,ze działało... Teraz (po ponad 2 latach ) jest duuużo lepiej,spacery wyglądają prawie normalnie (poza momentami,gdy zobaczy coś przerażającego). Ale i tak czasem mam wrażenie,że moja psica czasem żyje w innym świecie... Polecam książkę pt. "O psie,który kochał zbyt mocno", autorstwa angielskiego weterynarza. Tam jest dużo o wariatach;)
  11. HelloKatty,a po co Ci pies skoro jest "kojcowy"? I jaki kontakt ma z człowiekiem? Czy może jemu akurat "nie potrzeba" kontaktu bo indywidualista jest? Tak,uważam,ze przy minimum dobrej chęci pies trzymany w bloku ma lepsze warunki niz "kojcowy". Ma kontakt z ludzmi (choćby nie wiem jak starali sie ten kontakt ograniczyć),ma spacery (choćby tylko po to,żeby im nie zas... mieszkania). Pies jest zrobiony do kochania człowieka,i najlepszy kojec,super buda i wypasiony wybieg nie czyni psa szczęsliwym. Wszystko jedno jakiej jest rasy,przez wieki byl tworzony pod kątem pracy z człowiekiem. Nie pod kątem pracy na roli. Z budą,kojcem i ogrodem nie pobawi się i nie złapie kontaktu. A z "właścicielem" który psa trzyma w kojcu-też nie... smutne.
×
×
  • Create New...