Jump to content
Dogomania

oleska

Members
  • Posts

    229
  • Joined

  • Last visited

About oleska

  • Birthday 04/27/1984

Converted

  • Location
    Długokaty, koło Puszczy Mariańskiej
  • Interests
    Rocket, Daytona, Bandzior, Manka, Tesi, Norbert
  • Occupation
    inż mechanik

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

oleska's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. [URL]https://www.facebook.com/events/571117649579317/[/URL] Historia Tila od początku do chwili obecnej (stan na 10.04): Nazywam się Tilo ale mówią na mnie tez „pies z pól”. Dlaczego Tilo nie wiem, dlaczego z pól, pewnie dlatego że pola to mój dotychczasowy „dom”. Zacznę może od początku… Zamieszkałem na polach z daleka od ludzi jakiś gruby czas temu. Nie pamiętam dokładnie od kiedy ale pamiętam, że cały czas było zimno i mokro. Jak się na tych polach sam znalazłem niestety też nie pamiętam i wolałbym nigdy sobie nie przypomnieć. Wybrałem miejsce pod lasem, bo tam nikt nie chodził i nikomu nie przeszkadzałem. Niestety nie było tam co jeść, a polować nie potrafię i też nie chcę. Agresja i przemoc nie leżą w mojej naturze. Próbowałem więc na jedzenie chodzić na wieś. Oczywiście nikogo o nic nie prosiłem, zresztą i tak by nikt mi nic nie dał, co najwyżej kopa na rozpęd… Szukałem zazwyczaj w śmieciach i to tylko późną nocą tak aby nikt mnie nie zauważył. Zazwyczaj nic nie znajdywałem, przemierzałem kilka miejscowości i NIC. Jadłem więc nawet torebki foliowe, kapsle, jakieś kawałki starej wełny wszystko to co pozwoliło choć na chwilę zagłuszyć głód. Niestety potem bardzo bolał mnie brzuch i był on coraz bardziej wzdęty. U jednych ludzi czasami znajdywałem wygryzione kromki chleba, a nawet spore części bułki. Jak się później dowiedziałem, były to resztki po króliku domowym. Często więc tam chodziłem sprawdzić czy coś jest, choć bywało, że wracałem w moje pola zawiedziony. Potem wracałem w to miejsce znów i znów. Niestety przez moją nieuwagę dałem się zauważyć, potem kolejny raz i kolejny… Byłem przerażony gdy stanąłem oko w oko z człowiekiem, który wpatrywał się we mnie i co więcej szedł za mną w pola! Dziwna rzecz jednak się stała – nie krzyczał na mnie, niczym nie obrzucał, a nawet mówił do mnie spokojnie i powoli. Ja jednak nie chciałem nikomu zawracać sobą głowy. Mówiłem w swój sposób człowiekowi, żeby odszedł, nie patrzył na mnie, nie przejmował się mną. Uznał, że mnie nie ma i nie istnieje… Potem o dziwo w miejsce skórek zaczęło pojawiać się jedzenie w większej ilości i to nawet smaczne! Czekałem więc do wieczora, aż się ściemni żeby po nie iść! Jak na złość dzień coraz dłuższy i do zmroku było coraz dalej. No nic zagryzłem zęby i czekałem… Niestety znów moja nieuwaga i znów spotkanie z tym dziwnym człowiekiem. Obiecałem sobie, że następnym razem przyjde już tylko późno w nocy. Trzymałem się tej zasady tym razem sztywno. Ale stało się, nawet nie wiem jak i kiedy. Złapali mnie, jak to mówili do klatki. Jak ja się bałem! Byłem przekonany, ze już po mnie. Doigrałem się. Wyrzucałem sobie, ze gdybym był bardziej ostrożniejszy to by do tego nie doszło. Próbowałem się wydostać, jednocześnie mało hałasując. NIC. Potem ten dziwny człowiek przyszedł i zaczął do mnie mówić. Znów powoli i spokojnie. Kazał się nie martwić i mówił, że od teraz będzie już tylko dobrze. No na pewno, myślałem sobie… Przyszedł drugi człowiek, już go nawet wcześniej widziałem. Nieśli mnie w tej klatce gdzieś. Wyczuwałem, że dziwny człowiek denerwuje się. Próbowałem więc teraz ja go uspokoić i zacząłem merdać delikatnie ogonem – niech wie, że nie zamierzam zrobić niczego głupiego, myślałem. Wsadzili mnie w coś co nazywają samochodem. Nagle zrobiło się ciepło i przyjemnie, aż błogo. Niestety przy próbach wydostania się z klatki poraniłem sobie łapy i pręty klatki wbijały mi się w skaleczenia. Próbowałem się nie ruszać, ale trochę musiałem. Znany mi już głos ciepło mnie uspokajał plus ciepło fizyczne było ponad bólem jaki odczuwałem. Dojechaliśmy. Znów mnie nieśli, tym razem trzech ludzi. Tych dwóch pierwszych niebawem pojechało. Kolejny dziwny człowiek … ciepły głos i przyniósł ciepły posiłek. Jakie to było dobre! Chyba nigdy nie jadłem niczego równie dobrego. Byłem przerażony oczywiście cały czas, ale tez i rozbawiony wewnętrznie, bo początkowo pomylili mnie z dziewczyną! Wszystko przez ten brzuch, który tak bolał. Ten drugi dziwny człowiek wskazał mi miejsce gdzie mam spać. Dziwne to miejsce było. Czyste, miękkie, przyjemne. Byłem przekonany, że się pomylił, że to nie dla mnie. Wolałem położyć się w ogródku, na ziemi, pod gołym niebem jak dotychczas. Noc była znów piekielnie zimna. Dreszcze mnie ogarniały. Skulonego i dygoczącego zastał mnie ten dziwny człowiek. Podszedł, mocno zmartwił moim widokiem, choć zupełnie niepotrzebnie. Zaprowadził na posłane, oczywiście nie protestowałem w żaden sposób. Co więcej, znów dostałem ciepły posiłek . Potem przyszedł taki mały człowiek, przeuroczy. Zaczął mnie okrywać kocami, poduszkami, pluszowymi misiami. Czułem się jak w niebie, zasnąłem i bałem się obudzić… Spałem cały dzień. Następnego dnia obudziłem się cudownym humorze. Zwłaszcza, dlatego że sen nie prysł i nadal byłem w tym cudownym miejscu. Poznałem fajną suczkę, Sonię. Pokazywała mi jakies dziwne zabawy, z piłką jak to nazywali. Nie wiedziałem o co jej chodzi. Była jednak tak sympatyczna, że nie chciałem robić jej przykrości, udawałem więc zainteresowanie zabawą. Najbardziej podobały mi się jednak zabawy z małym człowiekiem. Cudowny czas, C-U-D-O-W-N-Y! Z każdym dnie czułem się coraz lepiej. Nie tylko fizycznie ale przede wszystkim zacząłem chcieć żyć. Czułem się szczęśliwy. Powiem nawet, że byłem zazdrosny o Sonie i Tole… Chciałem, żeby cała uwaga Rodziny skupiła się na mnie. Wiem, że to było złe, ale nie potrafiłem opanować tego stanu. Choć jak mogłem to się hamowałem. Zresztą nie chciałem złościć mojego Człowieka, skoro mówił ze moje zachowanie jest zle i niedopuszczalne to tak było. Starałem się więc poprawić. Kolejnego dnia zaprosili mnie do domu. Wspaniałe miejsce. Tyle fajnych rzeczy, wszędzie zapachy mojej Rodziny. Czułem się tam dobrze od pierwszej chwili aczkolwiek miałem wątpliwości jak powinienem się zachowywać żeby było dobrze. Kazali mi wejść po czymś co nawali schodami. Ale było ciężko. Wszedłem – uff. Zmęczyłem się jednak bardzo plus towarzyszyła mi niepewność co się kryje dalej. Niemniej ufałem mojej Rodzinie więc szedłem za nimi, choć trochę się ociągałem to fakt. Potem stało się coś bardzo dziwnego. Znalazłem się w czymś jasnym, było ślisko, a po chwili zaczął padać deszcze! Pomyślałem – o, nie znów deszcz – będzie mokro i zimno. Zdziwienie moje było, jak po chwili zorientowałem się, ze ten deszcze jest ciepły! Do tego malutkie rączki Człowieka, które ciągle mnie głaskały + kąpiel … - było mi bardzo przyjemnie Tak przyjemnie, ze nie chciałem wyjść z wanny. Potem poszedłem sobie spać – było ciepło, miło, wygodnie jednym słowem błogo. Znów czułem się jak w niebie. Następnego dnia znów moc wrażeń. Pojechałem z Człowiekiem do miasta. Ale się bałem. Tyle hałasów, dziwnych zapachów. Byłem mocno zdenerwowany. Człowiek jednak uspokajał mnie i kazał się nie bać. Patrzyłem więc na niego i starałem się być tak blisko jak się da. Potem weszliśmy do pomieszczenia, ale to nie był dom Człowieka. Nie było tak tak miło i ładnie, do tego te różne zapachy… Gdyby nie mój Człowiek i jego bliskość chciałbym uciec stamtąd jak najszybciej. Robiłem jednak wszystko to co mi mój Człowiek kazał. Więcej z tego dnia już dokładnie nie pamiętam. Wiem tylko, że potem znów znalazłem się w domu mojego Człowieka na moim posłaniu. Byłem piekielnie głodny ale nic nie dostałem do jedzenia, co trochę mnie drażniło. Do tego dostałem coś dziwnego na szyje i wyglądałem w tym jak … no niezbyt twarzowa ta „ozdoba” była. Rano dostałem już swoje przysmaki i od razu humor mi się poprawił. I tak upłynął mi cały dzień (pomijając, że czułem lekki dyskomfort w miejscach dość osobistych, ale o tym wolałabym nie mówić – wstydliwy to dla mnie temat). Wieczorem mieliśmy gościa. Od razu wyczułem, ze to ten Człowiek, który mnie złapał. Ale wcale nie poczułem do niego sympatii. Pomijam fakt, ze kto składa odwiedziny o tak późnej porze! Po pewnym czasie jednak odpuściłem mu. Położyłem się przy moim Człowieku. Byłem jednak czujny, udawałem że spię. W pobliżu tego naszego gościa, był mały Człowiek. Zerkałem więc badawczo, czy nic mu nie zagraża ze strony gościa. Gdy uznałem, że chyba jednak nie odpuściłem. Na pożegnanie dałem się nawet pogłaskać gościowi. Nie był taki zły w sumie. Dotykał moich łap. Mówił, że martwią go moje opuchnięte stawy. Faktycznie nie wyglądają dobrze, szczególnie tylna lewa łapa. Ja tam jednak myśle, ze opuchlizna z czasem minie. Przecież już nie śpię na gołej ziemi w silne mrozy. Co więcej, śpię teraz w cieple i tylko na miękkim posłaniu. W niedzielę z samego rana znów nowy gość. Trochę byłem początkowo powściągliwy, bo przecież nie tak łatwo nawiązuje nowe znajomości. Nadal mam obawy jakie ktoś ma wobec mnie zamiary. Świeże w pamięci mam wspomnienia ludzi, którzy tylko biją, kopią, obrzucają i przepędzają. Ten Człowiek był jednak dla mnie bardzo miły i szybko go polubiłem. Jakie było moje zdziwienie jak mi powiedział, ze jade teraz z nim. Zrobiło mi się bardzo przykro. Myślałem, ze to jest mój dom, moja Rodzina. Sen jednak prysł. Mój Człowiek wytłumaczył mi jednak, że nie mogę tu zostać ale gdybym tylko mógł na pewno bym został, że mnie kocha i nasza przyjaźń wcale się nie kończy, że na pewno się jeszcze zobaczymy. Zrozumiałem, że tak musi być i pogodziłem się z tym. Dziękuje bardzo mojemu Człowiekowi za wszystko co dla mnie zrobił. Nikt nie był dla mnie tak dobry przez wszystkie te lata jak on. Sprawił, że zacząłem ufać ludziom. Poczułem miłość i chęć do życia. Dziękuje. Ruszyłem w długą podróż. Gdy dojechałem na miejsce znów ogarnęła mnie niepewność co ze mną będzie. Strach mnie dosłownie sparaliżował. Dostałem jednak pyszny posiłek i zacząłem czuć się lepiej, potem zasnąłem i śniłem o moim Człowieku, mojej Rodzinie - o tej która opuściłem. Rano poczułem się znacznie lepiej choć nadal niepewnie. Poznałem część nowej Rodziny. Byłem na drugim spacerze. Pięknie tu i mój nowy Człowiek bardzo mi się podoba. Czuję, że będzie dobrze… (więcej wieści niebawem...) ************************************************** ** Kontakt 530 501 430 Ola
  2. [URL]https://www.facebook.com/events/571117649579317/[/URL] Historia Tila od początku do chwili obecnej (stan na 10.04): Nazywam się Tilo ale mówią na mnie tez „pies z pól”. Dlaczego Tilo nie wiem, dlaczego z pól, pewnie dlatego że pola to mój dotychczasowy „dom”. Zacznę może od początku… Zamieszkałem na polach z daleka od ludzi jakiś gruby czas temu. Nie pamiętam dokładnie od kiedy ale pamiętam, że cały czas było zimno i mokro. Jak się na tych polach sam znalazłem niestety też nie pamiętam i wolałbym nigdy sobie nie przypomnieć. Wybrałem miejsce pod lasem, bo tam nikt nie chodził i nikomu nie przeszkadzałem. Niestety nie było tam co jeść, a polować nie potrafię i też nie chcę. Agresja i przemoc nie leżą w mojej naturze. Próbowałem więc na jedzenie chodzić na wieś. Oczywiście nikogo o nic nie prosiłem, zresztą i tak by nikt mi nic nie dał, co najwyżej kopa na rozpęd… Szukałem zazwyczaj w śmieciach i to tylko późną nocą tak aby nikt mnie nie zauważył. Zazwyczaj nic nie znajdywałem, przemierzałem kilka miejscowości i NIC. Jadłem więc nawet torebki foliowe, kapsle, jakieś kawałki starej wełny wszystko to co pozwoliło choć na chwilę zagłuszyć głód. Niestety potem bardzo bolał mnie brzuch i był on coraz bardziej wzdęty. U jednych ludzi czasami znajdywałem wygryzione kromki chleba, a nawet spore części bułki. Jak się później dowiedziałem, były to resztki po króliku domowym. Często więc tam chodziłem sprawdzić czy coś jest, choć bywało, że wracałem w moje pola zawiedziony. Potem wracałem w to miejsce znów i znów. Niestety przez moją nieuwagę dałem się zauważyć, potem kolejny raz i kolejny… Byłem przerażony gdy stanąłem oko w oko z człowiekiem, który wpatrywał się we mnie i co więcej szedł za mną w pola! Dziwna rzecz jednak się stała – nie krzyczał na mnie, niczym nie obrzucał, a nawet mówił do mnie spokojnie i powoli. Ja jednak nie chciałem nikomu zawracać sobą głowy. Mówiłem w swój sposób człowiekowi, żeby odszedł, nie patrzył na mnie, nie przejmował się mną. Uznał, że mnie nie ma i nie istnieje… Potem o dziwo w miejsce skórek zaczęło pojawiać się jedzenie w większej ilości i to nawet smaczne! Czekałem więc do wieczora, aż się ściemni żeby po nie iść! Jak na złość dzień coraz dłuższy i do zmroku było coraz dalej. No nic zagryzłem zęby i czekałem… Niestety znów moja nieuwaga i znów spotkanie z tym dziwnym człowiekiem. Obiecałem sobie, że następnym razem przyjde już tylko późno w nocy. Trzymałem się tej zasady tym razem sztywno. Ale stało się, nawet nie wiem jak i kiedy. Złapali mnie, jak to mówili do klatki. Jak ja się bałem! Byłem przekonany, ze już po mnie. Doigrałem się. Wyrzucałem sobie, ze gdybym był bardziej ostrożniejszy to by do tego nie doszło. Próbowałem się wydostać, jednocześnie mało hałasując. NIC. Potem ten dziwny człowiek przyszedł i zaczął do mnie mówić. Znów powoli i spokojnie. Kazał się nie martwić i mówił, że od teraz będzie już tylko dobrze. No na pewno, myślałem sobie… Przyszedł drugi człowiek, już go nawet wcześniej widziałem. Nieśli mnie w tej klatce gdzieś. Wyczuwałem, że dziwny człowiek denerwuje się. Próbowałem więc teraz ja go uspokoić i zacząłem merdać delikatnie ogonem – niech wie, że nie zamierzam zrobić niczego głupiego, myślałem. Wsadzili mnie w coś co nazywają samochodem. Nagle zrobiło się ciepło i przyjemnie, aż błogo. Niestety przy próbach wydostania się z klatki poraniłem sobie łapy i pręty klatki wbijały mi się w skaleczenia. Próbowałem się nie ruszać, ale trochę musiałem. Znany mi już głos ciepło mnie uspokajał plus ciepło fizyczne było ponad bólem jaki odczuwałem. Dojechaliśmy. Znów mnie nieśli, tym razem trzech ludzi. Tych dwóch pierwszych niebawem pojechało. Kolejny dziwny człowiek … ciepły głos i przyniósł ciepły posiłek. Jakie to było dobre! Chyba nigdy nie jadłem niczego równie dobrego. Byłem przerażony oczywiście cały czas, ale tez i rozbawiony wewnętrznie, bo początkowo pomylili mnie z dziewczyną! Wszystko przez ten brzuch, który tak bolał. Ten drugi dziwny człowiek wskazał mi miejsce gdzie mam spać. Dziwne to miejsce było. Czyste, miękkie, przyjemne. Byłem przekonany, że się pomylił, że to nie dla mnie. Wolałem położyć się w ogródku, na ziemi, pod gołym niebem jak dotychczas. Noc była znów piekielnie zimna. Dreszcze mnie ogarniały. Skulonego i dygoczącego zastał mnie ten dziwny człowiek. Podszedł, mocno zmartwił moim widokiem, choć zupełnie niepotrzebnie. Zaprowadził na posłane, oczywiście nie protestowałem w żaden sposób. Co więcej, znów dostałem ciepły posiłek . Potem przyszedł taki mały człowiek, przeuroczy. Zaczął mnie okrywać kocami, poduszkami, pluszowymi misiami. Czułem się jak w niebie, zasnąłem i bałem się obudzić… Spałem cały dzień. Następnego dnia obudziłem się cudownym humorze. Zwłaszcza, dlatego że sen nie prysł i nadal byłem w tym cudownym miejscu. Poznałem fajną suczkę, Sonię. Pokazywała mi jakies dziwne zabawy, z piłką jak to nazywali. Nie wiedziałem o co jej chodzi. Była jednak tak sympatyczna, że nie chciałem robić jej przykrości, udawałem więc zainteresowanie zabawą. Najbardziej podobały mi się jednak zabawy z małym człowiekiem. Cudowny czas, C-U-D-O-W-N-Y! Z każdym dnie czułem się coraz lepiej. Nie tylko fizycznie ale przede wszystkim zacząłem chcieć żyć. Czułem się szczęśliwy. Powiem nawet, że byłem zazdrosny o Sonie i Tole… Chciałem, żeby cała uwaga Rodziny skupiła się na mnie. Wiem, że to było złe, ale nie potrafiłem opanować tego stanu. Choć jak mogłem to się hamowałem. Zresztą nie chciałem złościć mojego Człowieka, skoro mówił ze moje zachowanie jest zle i niedopuszczalne to tak było. Starałem się więc poprawić. Kolejnego dnia zaprosili mnie do domu. Wspaniałe miejsce. Tyle fajnych rzeczy, wszędzie zapachy mojej Rodziny. Czułem się tam dobrze od pierwszej chwili aczkolwiek miałem wątpliwości jak powinienem się zachowywać żeby było dobrze. Kazali mi wejść po czymś co nawali schodami. Ale było ciężko. Wszedłem – uff. Zmęczyłem się jednak bardzo plus towarzyszyła mi niepewność co się kryje dalej. Niemniej ufałem mojej Rodzinie więc szedłem za nimi, choć trochę się ociągałem to fakt. Potem stało się coś bardzo dziwnego. Znalazłem się w czymś jasnym, było ślisko, a po chwili zaczął padać deszcze! Pomyślałem – o, nie znów deszcz – będzie mokro i zimno. Zdziwienie moje było, jak po chwili zorientowałem się, ze ten deszcze jest ciepły! Do tego malutkie rączki Człowieka, które ciągle mnie głaskały + kąpiel … - było mi bardzo przyjemnie Tak przyjemnie, ze nie chciałem wyjść z wanny. Potem poszedłem sobie spać – było ciepło, miło, wygodnie jednym słowem błogo. Znów czułem się jak w niebie. Następnego dnia znów moc wrażeń. Pojechałem z Człowiekiem do miasta. Ale się bałem. Tyle hałasów, dziwnych zapachów. Byłem mocno zdenerwowany. Człowiek jednak uspokajał mnie i kazał się nie bać. Patrzyłem więc na niego i starałem się być tak blisko jak się da. Potem weszliśmy do pomieszczenia, ale to nie był dom Człowieka. Nie było tak tak miło i ładnie, do tego te różne zapachy… Gdyby nie mój Człowiek i jego bliskość chciałbym uciec stamtąd jak najszybciej. Robiłem jednak wszystko to co mi mój Człowiek kazał. Więcej z tego dnia już dokładnie nie pamiętam. Wiem tylko, że potem znów znalazłem się w domu mojego Człowieka na moim posłaniu. Byłem piekielnie głodny ale nic nie dostałem do jedzenia, co trochę mnie drażniło. Do tego dostałem coś dziwnego na szyje i wyglądałem w tym jak … no niezbyt twarzowa ta „ozdoba” była. Rano dostałem już swoje przysmaki i od razu humor mi się poprawił. I tak upłynął mi cały dzień (pomijając, że czułem lekki dyskomfort w miejscach dość osobistych, ale o tym wolałabym nie mówić – wstydliwy to dla mnie temat). Wieczorem mieliśmy gościa. Od razu wyczułem, ze to ten Człowiek, który mnie złapał. Ale wcale nie poczułem do niego sympatii. Pomijam fakt, ze kto składa odwiedziny o tak późnej porze! Po pewnym czasie jednak odpuściłem mu. Położyłem się przy moim Człowieku. Byłem jednak czujny, udawałem że spię. W pobliżu tego naszego gościa, był mały Człowiek. Zerkałem więc badawczo, czy nic mu nie zagraża ze strony gościa. Gdy uznałem, że chyba jednak nie odpuściłem. Na pożegnanie dałem się nawet pogłaskać gościowi. Nie był taki zły w sumie. Dotykał moich łap. Mówił, że martwią go moje opuchnięte stawy. Faktycznie nie wyglądają dobrze, szczególnie tylna lewa łapa. Ja tam jednak myśle, ze opuchlizna z czasem minie. Przecież już nie śpię na gołej ziemi w silne mrozy. Co więcej, śpię teraz w cieple i tylko na miękkim posłaniu. W niedzielę z samego rana znów nowy gość. Trochę byłem początkowo powściągliwy, bo przecież nie tak łatwo nawiązuje nowe znajomości. Nadal mam obawy jakie ktoś ma wobec mnie zamiary. Świeże w pamięci mam wspomnienia ludzi, którzy tylko biją, kopią, obrzucają i przepędzają. Ten Człowiek był jednak dla mnie bardzo miły i szybko go polubiłem. Jakie było moje zdziwienie jak mi powiedział, ze jade teraz z nim. Zrobiło mi się bardzo przykro. Myślałem, ze to jest mój dom, moja Rodzina. Sen jednak prysł. Mój Człowiek wytłumaczył mi jednak, że nie mogę tu zostać ale gdybym tylko mógł na pewno bym został, że mnie kocha i nasza przyjaźń wcale się nie kończy, że na pewno się jeszcze zobaczymy. Zrozumiałem, że tak musi być i pogodziłem się z tym. Dziękuje bardzo mojemu Człowiekowi za wszystko co dla mnie zrobił. Nikt nie był dla mnie tak dobry przez wszystkie te lata jak on. Sprawił, że zacząłem ufać ludziom. Poczułem miłość i chęć do życia. Dziękuje. Ruszyłem w długą podróż. Gdy dojechałem na miejsce znów ogarnęła mnie niepewność co ze mną będzie. Strach mnie dosłownie sparaliżował. Dostałem jednak pyszny posiłek i zacząłem czuć się lepiej, potem zasnąłem i śniłem o moim Człowieku, mojej Rodzinie - o tej która opuściłem. Rano poczułem się znacznie lepiej choć nadal niepewnie. Poznałem część nowej Rodziny. Byłem na drugim spacerze. Pięknie tu i mój nowy Człowiek bardzo mi się podoba. Czuję, że będzie dobrze… (więcej wieści niebawem...) **************************************************** Kontakt 530 501 430 Ola
  3. Uwaga! W schronisku w Żyrardowie od początku listopada przebywa suczka collie. Szukamy na wczoraj domu dla niej. W ten czwartek bedzie sterylka, potem adopcja na juz. Tresc ogloszen: Lessi Lessi to suczka w typie rasy owczarek szkocki collie długowłosy. W schronisku znalazła się na początku listopada. Wygłodzona, przerażona i wyziębnięta. Schroniskowa rzeczywistość to nie są warunki dla żadnego psa, a już na pewno nie dla tak delikatnego pod każdym względem… Lessi w boksie chowa się do budy, popiskuje prosząc żeby ją zabrać. Na spacerze odzyskuje radość życia i jest wpatrzona w człowieka z niebywała siłą. Jest delikatna, ładnie chodzi na smyczy. Potrzebuje domu gdzie zostanie otoczona opieką, z ciepłym posłaniem i pełną miską. 29.11 zaplanowany jest zabieg sterylizacji. Od 03.12 możliwa jest adopcja. Sunia jest zachipowana, zaszczepiona, odrobaczona. Prosimy o dom przed mrozami, Lessi przebywa w kojcu, brak możliwości na ogrzewane pomieszczenie dla niej. Kontakt w sprawie adopcji 530 501 430 Podsumowanie: Charakter: spokojna, opanowana, szybko się uczy komend Stosunek do innych psów: raczej pozytywny. Przebywa w osobnym boksie brak możliwości sprawdzenia reakcji ale podczas spaceru nie przejawia negatywnego zainteresowania innym psiakiami. Stosunek do kotów: nieznany Stosunek do dzieci: w wieku szkolnym jak najbardziej Sterylizacja, szczepienie, odrobaczenie, chip: tak Wiek: ok 3lat WARUNKIEM ADOPCJI JEST PODPISANIE UMOWY ADOPCYJNE ORAZ WIZYTA PO ADOPCYJNA. NIE WYDAJEMY PSÓW NA ŁANCUCH, ADOPCJA TYLKO DO WARUNKÓW DOMOWYCH. zdjęcia:[url]http://www.adopcjepsow.org/animalinfoakt.php?email=on&kodid=rwailsb0th30nx3jwt9yyz57yzr8c5b[/url]
  4. Witam, mam dwie suki ze schroniska. [url]http://www.schronisko-skierniewice.pl/show_gallery.php?id=221[/url] Mniejszą rudą mamy od wrzesnia 2010, wyzełke od kwietnia 2011. Pierwsze ich spięcie było 2 miesiące po adopcji wyzełki. Wcześniej podczas choroby Tesi- wyżełki Daytona opiekowała się nią, czuwała, lizała. Zdziwieni byliśmy więc pierwszą kłótnią. Poszło o zabawke, więc wyeliminowalismy zabawki. Potem bylo juz tylko dobrze. Zima to był piękny czas. Wspolne spanie, zostawanie w domu podczas naszej nieobecności. Mamy jeszcze 2 psy cała sfora dogadywała sie poprawnie. Potem przyszła wiosna. Wiecej były na dworze, czas szaleństwa i zabaw całe dnie na podwórku. Znów poszło o zabawke, która stał sie plastikowa butelka. Tym razem nie obyło sie bez ran. Oberwało sie głownie Tesi, poniewaz jest słabasza sporo od Daytony. Po dniu leczenia ran wszystko zaczelo wracać do normy. Wspólny boks, łóżko w domu. Aż do września. 2 tyg temu spieły sie w domu. Bez ostrzeżenia. Zaczeliśmy nabierać pewności, ze zaczyna bójki Tesi. Wczoraj było juz pewne. Głaskałam jak zawsze obie. Niepokoj narosl chyba juz wczesniej czego nie poczułam. Za chwile atak. Lanie woda nic nie dawało. Po długiej szarpaninie udało sie je rozdzielic ale krew sie polała mocno. Tesi jak zawsze oberwała gorzej. Teraz są odseparowane. Radziłam sie specjalistów na szybko. Odradzaja adaptacje ponowna do czasu jakis szkoleń. Jestem przerazona. Psy w domu nie moga byc separowane, brak mozliwosci. Na dworze tez ciezko. Sytuacja nasila sie. W boksie kazda zna swoje miejsce, dogaduja sie bez problemu. Obawiam sie jednak, ze juz i tu zaczna sie konflikty. Dopada mnie mysl rozstania sie z którąś z nich co jest dla mnie niewyobrazalnym bólem. Bezpieczeństwo i normalne zycie obu suk jest jednak przeciez wazniejsze.... a tak sie życ nie da... Prosze o pomoc, porady ludzi którzy byli w podobnej sytuacji. Szkolenia, porady behawioralne przed nami. Na cud mam jednak nie liczyc wg pierwszych porad na gorąco........
  5. Witam,

    Przepraszam, za śmiałość, ale piszę w imieniu pięknego psa, który ma problemy behawioralne, w związku z tym, obecnie nie nadaje się do adopcji. Aramis przebywa w punkcie przetrzymań w Pszczynie, niestety, to nie jest Jego miejsce docelowe, jeśli punkt się przepełni trafi do schroniska o bardzo złej renomie tj. do Mysłowic, a tam z powodu etykiety „agresywny” trafi pod igłę;

    Bardzo chcemy pomóc Aramisowi, jeśli możesz zaglądnij na Jego wątek, przyda nam się i Twoja wizyta, i porady, zaangażowanie, oraz najmniejsza deklaracja, ponieważ marzymy o tym, aby Aramis mógł popracować z behawiorystą;

    http://www.dogomania.pl/forum/thread...2agamy-o-pomoc

    jeśli nie życzysz sobie zaproszenia, to jeszcze raz przepraszam;

    z poważaniem paula_t

  6. [url]http://www.facebook.com/photo.php?fbid=432309360145037&set=a.432309100145063.92787.100000979317862&type=1&theater[/url] [url]http://www.facebook.com/photo.php?fbid=432309840144989&set=a.432309100145063.92787.100000979317862&type=1&theater[/url] witam, prosze o pomoc dla tych dziewczyn. Najlepiej potrzebny jest DT, ponieważ schronisko nie pozwala na spacery z psami przez co mocno utrudnione jest poznanie psiaków. Sunki wyglądają na stabilne i spokojne. Liżą rece człowika, nie szczekaja. Brak jest tez wiekszej kontroli komu tego typu psy sa wydawane do adopcji, sa wysterylizowane wiec rozród odpada ale walki np, nie............
  7. [COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Młoda ok 3 letnia sunia wyżeł niemiecki, trafiła do schroniska ok miesiąc temu. Nie wiemy czy uciekła czy została wyrzucona, w każdym razie stan w jakim do nas dotarła był zły. Sunia przeskakując przez jakieś ogrodzenie nadziała się na drut i z otwartymi ranami, niesprawną łapą dotarła do schroniska. cierpliwie znosząc wszelkie medyczne zabiegi powoli dochodzi do zdrowia. Na dzień dzisiejszy mamy nadzieję że tylna łapka wróci do całkowitej sprawności. Tiara jest wesołą towarzyską sunią. okazała się również niezłym łakomczuchem (była bardzo niedożywiona, nadal ma zapadnięte boki) i małym "kradziejem" suchych bułek, których potrafi strzec jak skarbu :) Lubi być w centrum uwagi. Bardzo lubi samochody, być może była nauczona jeździć autem, bo gdy tylko ma możliwość całą siłą wpycha się do środka. Tiara szuka mądrych, odpowiedzialnych opiekunów, którzy będą traktować ją jak członka rodziny, dla których będzie ważna.[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Opis badania (19.07.2012)[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=lucida grande]widoczny niedowład i kulawizna lkm, widoczne rany naskórkowe okolicy kości piszczelowej, osłabiona propriocepcja powierzowna i odruch postawy lkm, brak cech złamania miednicy, widoczny przepełniony pęcherz, odruchy rdzeniowe w normie oprócz osłabionego piszczelowego przedniego, w k. prawej widoczny obrzęk i trzeszczenie w tk podskórnej z podejrzeniem inf tk podskórnej.[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Diagnoza: podejrzenie urazu nerwu piszczelowego lewego, infekcja tk podskórnej, liczne urazy tk miękkich okolicy miednicy i km.[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Niezbędna jest konsultacja weterynaryjna, na tą chwile nie jest to możliwe w schronisku ani poza nim. Ważny jest czas. Czym dłużej łapa nie będzie poddawana leczeniu, rehabilitacji, ruchowi tym szanse na powrót do zdrowia nikną. Potrzebny jest DT/DS, który podejmie trud leczenia. Ja ze swojej strony deklaruje pomoc w kwocie 100zł na jej leczenie/utrzymanie. Poszukiwany dom musi być bez innych zwierząt i małych dzieci. Tiara nie jest psem agresywnym, ale o twardym charakterze. To silny pies, który wiele przeszedł wg mnie. Stan jej listwy mlecznej i przy tym młody wiek wskazuje mi, że była „maszyną do rodzenia”. [/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Szczegóły:[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Umie zachowywać czystość w domu: TAK[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Umie chodzić na smyczy: TAK[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Stosunek do innych psów: różny[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Stosunek do kotów: nie sprawdzony, ale zdecydowanie odradzam[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Stosunek do dzieci: wiek szkolny jak najbardziej[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Szczepienie: TAK[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Odrobaczenie: TAK[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Sterylizacja: NIE, ale przed adopcją byłaby wykonana w schronisku[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Cechy charakteru – przewodnie:[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=lucida grande]• opanowana[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=lucida grande]• inteligentna[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=lucida grande]• posłuszna[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=lucida grande]• szybko się uczy[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=lucida grande]• czujna[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Kontakt 530 501 430 Ola link FB [/FONT][/COLOR][URL]http://www.facebook.com/events/514145858602651/[/URL]
  8. W dniu dzisiejszym tj: 06.05 zostały znalezione dwie suczki (Sk-ce Widok): spanielka (ok 6 miesięcy) i amstaffka (ok 2-3 lata). Na moje oko ewidentnie suńki zgubiły się właścicielom. Dziewczyny są bardzo zadbane. Niesamowicie ze sobą związane (ewentualna oddzielna adopcja dla astki byłaby koszmarem, traktuje spanielke jak swój miot). Astka nie opuszcza małej na krok, pilnuje jej. Właściciel musi się zatem znaleźć. Spanielka jest świeżo przystrzyżona, astka jest bardzo dobrze utrzymana. Jak dla mnie mają zachowania psów typowo miejskich, do tego sierść jest bardzo czysta, brak jakiegokolwiek nieprzyjemnego zapachu. Astka jest bardzo opanowana ale i przerażona całą sytuacją. Spanielka nie zdaje sobie chyba sprawy z powagi sytuacji i ciągle ogląda sie na Astke. Przypuszczam, że zgubiły się dziś, najdalej wczoraj. Mają na sobie wiele świeżych kleszczy i nie były mocno głodne. Obecnie przebywają w schronisku Skierniewicach. Bardzo proszę o udostępnianie, śledzenie ze mną aktualności w ogłoszeniach. "Produkcja" ogłoszeń naszych trwa. Musimy znaleźć ich dom, ponieważ nie wyobrażam sobie rozdzielania ich, a mała pewnie szybko znajdzie nowy dom.... galeria:[URL="http://www.facebook.com/media/set/?set=a.382844225091551.82865.100000979317862&type=3"]http://www.facebook.com/media/set/?set=a.382844225091551.82865.100000979317862&type= 3 [/URL][URL="http://www.facebook.com/media/set/?set=a.382844225091551.82865.100000979317862&type=3"]http://tablica.pl/oferta/znaleziono-amstaffke-i-spanielke-ID13TWT.html[/URL] kaganiec był tylko profilaktycznie, wcale nie był potrzebny. astka jest bardzo spokojna i grzeczna kontakt: Ola 530 501 430 Dorota 662 761 214 PROSZĘ O POMOC W POSZUKIWANIU WŁAŚCICIELA ALBO DT/DS INACZEJ ZOSTANĄ SUŃKI NIEBAWEM ROZDZIELONE
  9. W dniu dzisiejszym tj: 06.05 zostały znalezione dwie suczki (Sk-ce Widok): spanielka (ok 6 miesięcy) i amstaffka (ok 2-3 lata). Na moje oko ewidentnie suńki zgubiły się właścicielom. Dziewczyny są bardzo zadbane. Niesamowicie ze sobą związane (ewentualna oddzielna adopcja dla astki byłaby koszmarem, traktuje spanielke jak swój miot). Astka nie opuszcza małej na krok, pilnuje jej. Właściciel musi się zatem znaleźć. Spanielka jest świeżo przystrzyżona, astka jest bardzo dobrze utrzymana. Jak dla mnie mają zachowania psów typowo miejskich, do tego sierść jest bardzo czysta, brak jakiegokolwiek nieprzyjemnego zapachu. Astka jest bardzo opanowana ale i przerażona całą sytuacją. Spanielka nie zdaje sobie chyba sprawy z powagi sytuacji i ciągle ogląda sie na Astke. Przypuszczam, że zgubiły się dziś, najdalej wczoraj. Mają na sobie wiele świeżych kleszczy i nie były mocno głodne. Obecnie przebywają w schronisku Skierniewicach. Bardzo proszę o udostępnianie, śledzenie ze mną aktualności w ogłoszeniach. "Produkcja" ogłoszeń naszych trwa. Musimy znaleźć ich dom, ponieważ nie wyobrażam sobie rozdzielania ich, a mała pewnie szybko znajdzie nowy dom.... galeria:[URL="http://www.facebook.com/media/set/?set=a.382844225091551.82865.100000979317862&type=3"]http://www.facebook.com/media/set/?set=a.382844225091551.82865.100000979317862&type=3 [/URL][URL="http://www.facebook.com/media/set/?set=a.382844225091551.82865.100000979317862&type=3"]http://tablica.pl/oferta/znaleziono-amstaffke-i-spanielke-ID13TWT.html[/URL] kaganiec był tylko profilaktycznie, wcale nie był potrzebny. astka jest bardzo spokojna i grzeczna kontakt: Ola 530 501 430 Dorota 662 761 214 PROSZĘ O POMOC W POSZUKIWANIU WŁAŚCICIELA ALBO DT/DS INACZEJ ZOSTANĄ SUŃKI NIEBAWEM ROZDZIELONE
  10. Uwaga! zaginęły dwa owczarki: suka i pies. Ostatnio prawdopodobnie widziane 20km do domu Długokąty gm Puszcza Mariańska. Na [URL="http://tablica.pl/zwierzeta/psy/"]psy[/URL] czekają dzieci. Osoby, które widziały [URL="http://tablica.pl/zwierzeta/psy/mazowieckie/"]psy[/URL] lub wiedzą gdzie przebywają proszone są o pilny kontakt 530 501 430 linki [URL="http://www.facebook.com/photo.php?fbid=313358968706744&set=a.186801151362527.37536.100000979317862&type=1&theater"]http://www.facebook.com/photo.php?fb...type=1&theater[/URL]
  11. Witaj,

    Proszę, poświęć chociaż chwilkę i spojrzyj na bazarek cegiełkowy, poświęcony Ibisowi – psiaczkowi, który wyleczył się z ciężkiej choroby – nużycy. Na bazarku – kwietnym zresztą – wielki wybór kwiatów! :)

    http://www.dogomania.pl/threads/219952-KWIATUSZKOWY-bazarek-dla-IBISA!-KUP-CEGIE%C5%81K%C4%98-I-POM%C3%93%C5%BB-MU!-do-14.01-!!!

    A może potrzebujesz nowego kalendarza?

    http://www.dogomania.pl/threads/220215-Kalendarze-na-2012-rok-TOZ-FAUNA-do-31.01.2012?p=18336256

    Pozdrawiam !

  12. ja z deklaracjami stalymi mam problem, ale pomysle...
  13. [url]http://www.facebook.com/event.php?eid=226277110771552[/url] załączam link do wydarzenia FB
×
×
  • Create New...