Jump to content
Dogomania

unka

Members
  • Posts

    12
  • Joined

  • Last visited

About unka

  • Birthday 09/19/1986

Converted

  • Location
    gdańsk

unka's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. ale mi ten moj glupek stracha jednego wieczoru napedzil... pare dni po kastracji chcialam go wyprowadzic na nocny spacerek (kolo 23ciej). bigos jak zwykle przed wyjsciem tarzal sie i cieszyl. patrze na jego brzuszek, patrze na miejsce po jajkach i widze, ze obok nieistniejacych jajek mu jakies dwie gule wyskoczyly! naturalnie panika, ze pewnie jakies zakazenie, ze cos mu źle wycieli, natychmiast trzeba jechac na pogotowie weterynaryjne! mily pan weterynarz psa obejrzal, pokiwal ze zrezygnowaniem glowa i stwierdzil, ze to gruczoły opuszkowo-cewkowe i ze to normalne..... ale co sie strachu najadlam to tylko ja wiem.
  2. zadzwonilam jakis czas temu na SM w sprawie bląkajacego sie psa. mily pan przekierowal moj telefon do schroniska. w schronisku nikt telefonu nie odebral, nagralam im sie wsciekla na poczte glosowa. to jest jakas bzdura, co gdyby ten pies byl agresywny albo wściekly i kogos pogryzl? tez nikt by nie przyjechal?
  3. znaleźli sie wlasciciele bigosa. okazala sie to byc jakas dosc patologiczna rodzina. pani domu - alkoholiczka - ktoregos dnia po prostu go wyrzucila. nie chca psa z powrotem. i mnie i bigosowi sie udalo (:
  4. ah to swietnie maż obcykane! musze zaczac sie pytać moich wetow o nazwiska, bo mowie, masa sie ich kreci, polaczone pokoje maja. dzisiaj w gabinecie bigosa trojka badala haha
  5. panbazyl nie wiem, czy jest sens zakladać, że drożej = lepiej. co my sie w zyciu ze zwierzetami nachodzilismy po różnych specach, to nie wnikam. i naprawde, reguly nie ma. czasem trafi sie swietna klinika gdzie 9 na 10 pracownikow jest super ale obsluguje cie ten jeden, ktory jest totalnym bucem i gruba kasa tego nie zmieni. tam, gdzie chodze teraz też jest różnie - maja mase pracownikow (moze ze 2 razy trafilam na te same twarze a bylam juz parokrotnie) i niektorzy byli kompetentni, umieli udzielic informacji, niektorzy tak kręcili przy odpowiedzi na najprostsze pytania, że odechciewalo sie gadać.
  6. a i jeszcze uscislajac: psa nie zostawia sie na wybiegu samego. przychodza tam tez inni wlasciciele z pupilami i sytuacje trzeba caly czas monitorowac - patrzec jak sie pieski dogadują. pech chcial, ze tego dnia, co bigos wylazl przez dziure na sekunde zagadalam sie z innym wlascicielem kundelka, odwracam sie a ten już do polowy pod furtką.
  7. martens, niepotrzebnie prawisz mi moraly. pies pod sklepem byl przywiazany. nie zostawiamy go nigdzie biegajacego luzem. a co do wychodzenia pod furtką, bigos to żywe srebro, jak sie czyms zainteresuje. nie da rady go dogonić. wyjasnie: nie wiem, jak w innych miastach, ale nasze miasto buduje wlasnie w niektorych miejscach takie wybiegi dla psow. wchodzisz na taki wybieg z pieskiem i jest to jedyne miejsce w miescie, gdzie mozna go puszczac bez smyczy i kaganca. powinny byc tak zaprojektowane, aby pies sie z nich nie wydostal i jest to raczej w interesie miasta. TO NIE JEST MOJ OGRODEK. TO WLASNOSC MIASTA PRZEZNACZONA DLA PSOW I ICH WLASCICIELI. dziura (a raczej szpara) pod furtką jest miniaturowa a mimo to moj wariat umie sie przecisnąć. nie bede jej niczym zatykac, bo nie jestem wlascicielką terenu i nie mam prawa sobie w nim zmieniać, co chce. pytalam tylko o chipa.
  8. z pieskiem już wszystko ok, dzisiaj bylismy na pierwszy z trzech zastrzykow (antybiotyk + srodek przeciwbolowy). bigos nie musi nawet nosić kolnierza, bo raz ze jest jeszcze troche zamulony po narkozie, dwa, ze dostaje takie leki przeciwbolowe, ze nie czuje potrzeby lizania sobie rany (chyba nie wie, ze cos mu usunieto nawet). pytalam weta, czemu tak dlugo dochodzi do siebie i czemu koniecznie trzeba mu bylo podawac dodatkowe leki po podaniu narkozy, bo niby sie wybudzil. pan wet byl bardziej rozgarniety od pani, ktora wczoraj wydawala mi pieska. wyjasnil, ze bigos nie tyle sie wybudzil, co źle zniosl narkoze - w sensie, probowal biegac przez sen i dlatego dostal jeszcze leki uspokajajace. myslalam, ze narkoza powoduje tez wiotczenie miesni, ale nie wnikam, weterynarzem nie jestem. ah i mamy szwy niewymagajace zdejmowania, wiec nie bedzie juz musial cierpiec z tej okazji (: [IMG]http://img837.imageshack.us/img837/1518/dscf2100s.jpg[/IMG] bigos pozdrawia.
  9. gadalam dzisiaj z weterynarzem o tym. powiedzial, ze nie wszyscy weterynarze wspolpracują z polskim towarzystwem rejestracji i identyfikacji zwierzat. maja chipy z innych źrodel i nie czuja potrzeby umieszczania danych psa w zadnej bazie albo mowienia wlascicielowi o takiej koniecznosci. powiedzial tez, ze [url]http://www.identyfikacja.pl/www/[/url] to oficjalna ogolnopolska baza i ze odpowiedzialny weterynarz za te 75 (u nas tyle to stoi) wszczepia czipa i psa tam rejestruje. te 30 zeta za umieszczenia danych psa na stronie jest wliczone w oplate przy czipowaniu. musicie pytac weterynarzy, czy wspolpracuja z towarzystwem, skad maja czipy i czy planuja wprowadzac dane do bazy czy musicie to zrobic sami.
  10. przepraszam najmocniej za odkopywanie wątka - trupa, ale mam podobna sytuacje co autorka zamieszania. mianowicie 2 tygodnie temu przygarnelismy z ulicy psa, ktory blakal sie po okolicy już dłuższy czas. dalam ogloszenie na zaginionepsy.pl i rozwiesilam w okolicznych sklepach ogloszenia ze zdjeciem psa, ze poszukuje wlasciciela. jak dotąd, wlasciciel nie dzwonil. bigos, bo tak ma piesek na imie, jest super przyjazny wobec absolutnie wszystkich pieskow - wszystkie chce kochać - doslownie. ostatnio namiętnie dobieral sie do owczarka niemieckiego moich rodzicow. w związku z tą milością do innych, ciężko go czasami upilnować. mamy w gdańsku wybiegi dla piesków. jesli go tam zabieramy, to albo chce kazdego dosiadać albo jak widzi psa za ogrodzeniem to przełazi przez dziure pod furtką i biegnie sie przywidać. pakuje sie tym sposobem w mase klopotow. po pierwsze nie każdy piesek odwzajemnia jego gorące uczucia i 2 dni temu, kiedy zostawilam bigosa pod sklepem i chcial poderwać nowego kolege, wlascicielka tamtego pieska spuscila go ze smyczy "żeby sie pobawili" i kolega bigoza pogryzł. wybieglam ze sklepu i babe opieprzylam, ale takie sytuacje by sie powtarzaly. nie mowie juz o tym, że pewnie bym go nie upilnowala, jakby wyczul suke z cieczką. zdecydowaliśmy sie wiec na kastracje - wiem, że niekoniecznie rozwiąże to problem jego nadpobudliwości, ale przynajmniej żadnej pani nie zaplodni a jego potomstwo nie zasili szeregów bezdomnych psów. po przeczytaniu wątku już wiem, że źle zrobilam i mam nadzieje, że nieodpowiedzialny wlasciciel, który go zgubil/porzucil sie nie znajdzie. chce tez pieska zachipować. i teraz sprawa - jeśli wlasciciel sie zjawi, moge od niego żądać zwrotu pieniedzy za zabiegi ratujące zdrowie pieska (np. odrobaczanie, szczepienie) i za opieke (kupienie szamponu, smyczy, jedzenia), ale chipowanie nie należy do żadnej z tych rzeczy. czy moglabym żądać też pieniędzy i za taki zabieg? w gdańsku chipowanie jest obowiązkowe, ale trzeba je przeprowadzić do 30 dni OD NABYCIA psa. a ja psa nie nabylam. czy ewentualny byly wlasciciel (oby sie nie zjawil) musi mi oddać za to pieniądze?
  11. sprecyzuje: tak, weterynarz uprzedzal, ze wymioty najprawdopodobniej sie pojawią. kazal pospacerowac 10 minut, ale pies faktycznie gdzies po 4rech byl już mocno zaspany. pozostaly czas posiedzielismy po prostu na dworze a po jego uplywie zanieslismy do gabinetu. pies byl wczesniej ważony (6,5 kilo). dziekuje za rade na temat oddechu, caly czas psa monitorujemy, pewnie dzisiaj nie pospimy za bardzo... okolo 22 oddech byl gleboki, ale przerwy miedzy wdechami trwaly po 5-6 sekund. juz sie balam, ze mi pies zejdzie... powoli zaczyna podnosic glowe, raz nawet wstal o wlasnych silach, wiec costam mu chyba schodzi. prawdopodobnie masz racje i po prostu za mocno go naszprycowali... );
  12. mój bigos (lat 2) był dzisiaj kastrowany. martwie sie, bo do weterynarza wpadliśmy troche po 10 rano, teraz jest 22 a pies nadal leży jak wór ziemniaków. dostał najpierw dwa zastrzyki: podskórny i domięśniowy, po czym mielismy sie przejsc. zwymiotowal, 10 minut minelo, wracamy do gabinetu i zostawiamy psa na zabieg. po paru godzinach przyjezdzamy po odbior zwierzaka i dostajemy informacje, ze bigos musial dostac jeszcze relanium czy inne valium, bo sie wybudzil przy okazji zabiegu (!) przeczytalam sporo wypowiedzi tutaj na forum, ale nie doszukalam sie, czy to normalne, ze 12 godzin po kastracji pies przelewa się przez ręce?
×
×
  • Create New...