Jump to content
Dogomania

LaraS

Members
  • Posts

    20
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by LaraS

  1. Ja się mogę tylko podpisać pod tym co napisała mmd. Stevie kocha swoją Panią i jest w tym domu kochany - co widać. Poza jednak miłością i dobrymi chęciami widać, ze p.Ewa czasem nie może sobie poradzić a od nas nie otrzymała pomocy. I nie chodzi tutaj o pomoc materialną ale przede wszystkim o wsparcie i zrozumienie. Ludzie są rożni i nie wszyscy w taki sam sposób wołają o pomoc (czasem nawet nie potrafią poprosić o nią wprost). A więc krótko: Stevie nie jest głodny, nie jest bity, nie jest mu w tym domu źle. Wprost przeciwnie. Pani Ewa boi się, że zamiast wsparcia i zrozumienia w chwilach kryzysowych dla niej jedyne co otrzymuje to połajanki i fałszywa ocena. Trzeba im pomóc, wspierać. Pewnie że worek karmy od czasu do czasu nie zaszkodzi. Ale też nie zaszkodzi rozmowa i pomoc w wychowaniu dosyć trudnego psa jakim okazał sie Stevie. Taka jest moja ocena sytuacji. Pamiętajmy, ze Stevie ma swoją Panią i jest nią p. Ewa. Nasza rola teraz polega na niesieniu wsparcia wtedy, kiedy jego nowa pani tego potrzebuje, tak aby trudna rola jaką jest bycie panią dla Steviego nie przerosła sił tak młodej i doświadczonej przez los osoby jaką jest p. Ewa.
  2. Baaaaaaardzo długo nie zaglądałam do was i myślałam, ze Aresik już w nowym domku jest.
  3. Długo mnie tutaj nie było i liczyłam, ze wchodząc znajdę wpis: "Ares ma nowy dom. Jest wspaniały a Aresik szczęśliwy". Zamiast tego czytam kryminal. Sprawca dokonał ofierze ciężkiego uszkodzenia ciała. Ares - zmykaj w końcu do nowego domku. Już na stałe.
  4. Śliczna kruszynka. Aż serce pęka. Moja niestety znów wyłysiała i się wygryza - nużyca nie chce ustąpić. Gdyby nie to, to pewnie już kolejny ONek by był u mnie (sorki - oczywiście u Laruni)
  5. A co to za psi chudzielec? Czy to ten sam piesek, któregośmy od śmierci niechybnej uratowały? (Głodowej się rozumie)
  6. Mogę się zadeklarować na przewiezienie pieski w razie potrzeby. Poproszę ewentualnie o jakieś dofinansowanie na paliwo. Tylko tyle mogę zrobić.
  7. Ślicznie chłopak wygląda. I zadowolony widać bardzo. Szkoda go chyba będzie oddawać, prawda?
  8. No pięknie. A na takiego aniołeczka wyglądał. A tu rasowy przestępca.
  9. A brałyście pod uwagę możliwość powrotu Aresa do p. Lucyny? Czy ona by jeszcze tego chciała? Ja myślę i z każdym dniem coraz bardziej się w tym upewniam, że Aresowi było tam dobrze i chyba chętnie by wrócił. Dla dzieciaka to nie jest dobrze jak co chwila zmienia domek. Myślałaś o ty,m Gusiu?
  10. Strasznie się cieszę, że maluch już zadomowiony. A dla wszystkich wątpiących: Ares gnał do swojego domu, nie wyglądał na zaniedbanego czy chorego. Jedynym zarzutem w stosunku do właścicielki mogło być jedynie słabe zaangażowanie w poszukiwania. Nic nie wskazywało na to, że dom stały był zły. Może właścicielka po prostu okazała się osobą mało zaradną życiowo i tyle. Ares na pewno nie będzie źle wspominał pobytu u niej. Moja sunia siedziała w zamkniętym ogródku i tez potrafiła zwiać jak jakiś głupek strzelił. Najodpowiedzialniejszemu może się zdarzyć. Teraz Ares mieszka tam gdzie go kochają. To Gusia jest najodpowiedniejszą osobą do zaopiekowania się nim w tej chwili. A jak się to komuś nie podoba to już jego sprawa. Trzeba było przyjechać do Łodzi i szukać go na tym mrozie razem z nami zamiast teraz prowadzić dyskusje które do niczego nie prowadzą. Pozdrowionka dla Areska.
  11. Aresik znalazł się w schronisku na Marmurowej. Poznał Gusię i chyba się ucieszył. My ucieszyłyśmy się bardzo. Teraz jest już bezpieczny.
  12. Witam Dopiero weszłam na forum. Strasznie psiny szkoda. Mogę pochodzić z kimś kto zna psiaka i pomóc w poszukiwaniach. W razie czego piszcie na gg 7927643 Ewa. Nie czytałam wszystkiego ale czy byl ktoś fizycznie w tych schroniskach? Bo ja z moją stara 11 letnią wówczas sunią miałam taką sytuację, że pani z Medoru znalazła ją na Strykowskiej i nie mogąc zabrać do siebie zawiozła do schroniska na Marmurową. Na Marmurowej jak dzwoniłam to oczywiście stwierdzili, że takiego psa nie ma. Dopiero zadzwoniła do mnie jakaś pani i pocztą pantoflowa wręcz dowiedziałam się, że sunia jest na marmurowej i pojechałam po 3!!!!!!!! dniach dopiero. i była i byłyśmy razem jeszcze ponad 2 lata. W razie potrzeby piszcie. Pomogę ile będę mogła.
  13. Kurcze, jak dawno mnie tutaj nie było. Histiorię Frey znam bo od niej "zaczynałam". Poradzono mi, żebym założyła osobny post co też zrobiłam. W czasie kiedy mnie nie było dostałam namiar na lekarza, który podobno na nużycy się zna. Wyleczył szybko (wczesne stadium) sunię należącą do znanego łódzkiego hodowcy. Byłam u niego z Larą w poniedziałek. Jeszcze raz pobrał zeskrobinę do badania. Wyniki miałam odebrać w środę jednak tak się rozchorowałam że musiałam odpuścić i wrócimy do doktora w poniedziałek. Mała śmierdzi jak nieboskie stworzenie i się drapie oraz gryzie ale nie ma ani ran ani większych wyłysień ani strupków. W poniedziałek napiszę co odkryto w zeskrobinie i co zalecił lekarz. Chyba mam do niego zaufanie ale chętnie będę dzieliła sie informacjami na forum. Dziękuję wszystkim za zainteresowanie. Każda odpowiedź jest dla mnie bardzo cenna i stanowi nieocenione wsparcie w walce z chorobą. Pozdrawiam
  14. Widziałam te ostatnie i wygląda już ładnie ale chyba się zagapiłam bo myślałam, że nie są takie najnowsze
  15. Też trzymam kciuki za małą. Jak tylko będziecie miały zdjęcia z postępów leczenia to wrzućcie je, proszę
  16. Dziewczyny, teraz ja i moja Lara potrzebujemy pomocy. Moja dziewczynka ma prawie rok. Trafiła do mnie w 6 m-cu życia w lipcu - a jestem chyba 4 osobą u jakiej wylądowała. Po kilku dniach okazało się, ze ma nużycę i gronkowca. Z tym drugim rozprawiłyśmy się szybko ale nużyca pozostała. W Łodzi skąd jesteśmy leczeniem zajmował się mały gabinet wet. ale stwierdził, że ze względu na swoją małość nie będzie miał wszystkich leków i leczenie przejął dr Jachman. Lara dostaje jakieś zastrzyki z iwermektyną (tak to się chyba nazywa). Nie ma już od bardzo dawna ran, nic się nie sączy. Myslałam, ze wszystko idzie ku lepszemu aż tu nagle - przedwczoraj - gwiazdeczka znów się wygryzła i rozdrapała. Domyślam się że dotychczasowe leczenie nie było pełne i stąd nawrót choróbska. Rozumiem, ze psiaka trzeba jakoś wzmocnić by organizm zwalczył chorobę ale nie bardzo wiem jak. I czy coś jeszcze mogę zrobić by świąd był mniejszy. Proszę napiszcie mi jeszcze raz jak traktować takiego psiaka. podzielcie się swoimi doświadczeniami. Wesprzyjcie mnie bo już siły nie mam. W czerwcu po 13 latach uśpiłam swoją poprzednią sunię, która od wielu lat chorowała a pod koniec życia dała mi solidnie popalić. Dla obecnej nie mam już siły i cierpliwości. Pomóżcie mi ją wyleczyć i nauczyć się kochać. Aha, i jeszcze jedno. Mała (a jest owczarkiem niemieckim) ma chyba ADHD. Obgryza mnie cały czas i nigdy się nie zatrzymuje - chyba że na spanie - więc smarowanie jej czymkolwiek jest niesamowicie trudne. Dzisiaj pojechałam po kolejny zastrzyk iwermektyny, zamówiłam tabletki ziołowe Neem, posmarowałam ją taktikiem i umówiłam się z koleżanką na piątek celem wyprania łobuziaka. Nie stać mnie na drogie leki ale póki co nie proszę o wsparcie finansowe a raczej psychiczne. Może zajrzy tutaj ktoś kto mieszka w Łodzi i przeszedł już nużycę? Pozdrawiam i czekam na podpowiedzi. Ewa
  17. Zeskrobina zrobiona nużeniec niestety potwierdzony. walczymy z nim od lipca. Już myślałam, że po wszystkim a tu nawrót choróbska. Wydaje sie, że zupełnie bez przyczyny. Martwię się o tego mojego gada. Utrzymać ja w domu to z cudem graniczy. Znalazłam dzisiaj jakąś resztkę taktica i wsmarowałam chory grzbiet. Pamiętam jak smarowałam ją pierwszy raz - wlaściwie to było psikanie. Musiałam ganiać za nią po calym mieszkaniu i połowie ogródka. Z jednej strony niezła zabawa ale z drugiej... Smutek wielki. Teraz jest odrobinkę łatwiej coś przy niej zrobić ale nadal muszę się namęczyć jak diabli żeby gada złapać i utrzymać. Nic a nic się nie słucha
  18. Napisałam i padł mi internet i wszystko padło Bardzo dziękuję za rady. Z kąpielami będzie kłopotu trochę bo pranie psiaka to ja grzecznościowo u koleżanki kąpię ale posłanie już wyprałam i zaraz rozłożę małej. Jutro polecę po to skanomune i do weta po kolejne zastrzyki. Zmasowany atak muszę przeprowadzić bo chyba coś zaniedbałam i teraz mała znów się męczy. Napiszcie mi, proszę czy nużyca albo przyjmowanie tej iwermektyny mogą mieć wpływ na cieczkę, a wlaściwie jej brak? Lara ma już 11 m-cy a cieczki nadal nie widać. Może to i dobrze w takiej sytuacji ale zaczynam się niepokoić. Może powinnam jakieś badania zrobić? Czy jest sens wogóle co jakiś czas robić psiakowi różne badania (krew, mocz itd) i czy takie informacje mogą być pomocne w leczeniu? Jeśli na formu zagląda ktoś z Łodzi kto boryka się z podobnymi problemami to będę wdzięczna mogąc się nawet spotkać. We dwójkę zawsze łatwiej. Poza tym ja bardzo potrzebuję wsparcia żeby przetrwać jej chorobę Czy ta nużyca to wogóle jest całkowicie wyleczalna?
  19. Dziewczyny, teraz ja i moja Lara potrzebujemy pomocy. Wiem, ze to post Frey ale mamy to samo - znaczy nużycę, z którą walczymy od lipca. Przejrzałam caly temat ale przyznam - trochę po łabkach. Moja dziewczynka ma prawie rok. Trafiła do mnie w 6 m-cu życia w lipcu - a jestem chyba 4 osobą u jakiej wylądowała. Po kilku dniach okazało się, ze ma nużycę i gronkowca. Z tym drugim rozprawiłyśmy się szybko ale nużyca pozostała. W Łodzi skąd jesteśmy leczeniem zajmował się mały gabinet wet. ale stwierdził, że ze względu na swoją małość nie będzie miał wszystkich leków i leczenie przejął dr Jachman. Lara dostaje jakieś zastrzyki z iwermektyną (tak to się chyba nazywa). Nie ma już od bardzo dawna ran, nic się nie sączy. Myslałam, ze wszystko idzie ku lepszemu aż tu nagle - wczoraj - gwiazdeczka znów się wygryzła i rozdrapała. Domyślam się że dotychczasowe leczenie nie było pelne i stąd nawrót chorobska. Rozumiem, ze psiaka trzeba jakoś wzmocnić by organizm zwalczył chorobę ale nie bardzo wiem jak. I czy coś jeszcze mogę zrobić by świąd był mniejszy. Proszę napiszcie mi jeszcze raz jak traktować takiego psiaka. podzielcie się swoimi doświadczeniami. Wesprzyjcie mnie bo już siły nie mam. W czerwcu po 13 latach uśpilam swoją poprzednią sunię, która od wielu lat chorowała a pod koniec życia dała mi solidnie popalić. Dla obecnej nie mam już sily i cierpliwości. Pomóżcie mi ją wyleczyć i nauczyć się kochać. Aha, i jeszcze jedno. Mała (a jest owczarkiem niemieckim) ma chyba ADHD. Obgryza mnie cały czas i nigdy się nie zatrzymuje - chyba że na spanie - więc smarowanie jej czymkolwiek jest niesamowicie trudne. Pozdrawiam i czekam na podpowiedzi. Ewa
  20. No właśnie. Ja dzisiaj "zaszalałam" i kupiłam na allegro tą obrożę za całe 65 zł + przesyłka. Dostałam niedawno pieska i okazało się że cierpi i to dosłownie na nużycę. Oprócz normalnego leczenia (jakiś śmierdzący środek na skórę) zdecydowałam się wspomóc psiaka tą obrożą. Od Pana z allegro usłyszałam, że firma zakończyła sprzedaż obroży w tym roku bo podobno za późno wykupiła licencję czy coś takiego. Ile w tym prawdy tego niestety nie wiem. Natomiast mam nadzieję, że obroża nie zniknie z rynku (zwłaszcza jeśli okaże się skuteczna wleczeniu nużycy u mojego psiaka). Wiem, że to nie miejsce ale jeśli ktoś zna sposoby na skuteczne leczenie owczarka niemieckiego 6 m-cy, przy którym malo da się zrobić (zapomnijmy o częstych kąpielach - środek podaję ganiając psiaka ze spryskiwaczem) to chętnie wysłucham rad od praktyków, którzy wygrali z chorobą przy tak dużym i całkowicie niesubordynowanym psie.
×
×
  • Create New...