Jump to content
Dogomania

awaria

Members
  • Posts

    223
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by awaria

  1. Niestety nie tylko właściciele małych psów mają takie podejście do wychowania swoich pupili. Nie raz nie dwa ludzie zwracali mi uwagę, że męczę psa komendami czy też linką. Przecież pies "się nauczy" ewentualnie z pewnych zachowań "wyrośnie". Od właściciela młodego psa w typie amstafa usłyszałam, że pies nie powinien chodzić na smyczy, jego pies nawet obroży nie ma i wszyscy są zadowoleni. W ogóle te smycze to jakieś fanaberie,bo kto widział wilka na smyczy. Przypominam, że mieszkam w Warszawie -> idealne miejsce do puszczania psa samopas. Szczególnie polecam ruchliwe skrzyżowania i place zabaw w niedzielne popołudnia ;)
  2. Idę sobie z Baronem po łące, pies bieg luzem, biega za piłką, atakuje trawę, krzaki, ogólnie miło i sympatycznie. Z daleka widzę idącą w naszą stronę kobietą z ONkiem. Zapinam mojego na smycz, bo jeszcze nie opracowałam lepszej metody na powstrzymanie go od podbiegania do wszystkich psów. Stoimy, czekamy aż ONek z właścicielką przejdzie. ONek trochę się najeżył i podchodzi do nas (bez smyczy). Pytam się kobiety czy nie ugryzie mojego. Otrzymałam odpowiedz: - Nie wiem. Więc mówię, że jeśli nie wie, to może zabierze psa. - Raczej nie powinien ugryźć. Mi niestety "nie powinien" nie wystarczy i kategorycznie zażądałam zabrania psa. Z wielkim fochem i średnio szybko pani się po swojego ONka łaskawie ruszyła ;/ Po psie było widać, że nie ma przyjacielskich zamiarów, i podejrzewam, że gdyby mój się gwałtowniej ruszył/skoczył na niego czy cokolwiek to by go zaatakował. Nie kumam tego absolutnie. Czy jeśli człowiek nie jest pewien reakcji swojego psa to nie może go na te 2 minuty, dopóki się nie miniemy, zapiąć na smycz. Ja jestem pewna, że Baron innego psa nie zaatakuje, ale też jestem pewna, że do każdego podleci i będzie chciał się bawić, będzie skakać itp., więc jeśli widzę niezaprzyjaźnionego, obcego psa to asekuracyjnie go zsmyczuje. Rozumiem, ze nie każdy czworonóg życzy sobie 20-kg szczenię boksera skaczące po plecach :]
  3. [quote name='Mamuśka_3']Na hodowlanego "braciszka" jeszcze przyjdzie czas ;) Może jak córy podrosną :)[/QUOTE] Czyli z pseudohodowli psiaczek?
  4. [B]Motylek[/B] , muszę Cię zmartwić - twój pies zawsze będzie malutki, słodziutki i pluszowy i nawet jako dorosłe psicho będzie powodował cmokanie, gwizdanie i głaskanie-bez-pytania. Kilka dni temu spotkałam na spacerze psa, który wyglądał jak wysrebrzony (po yorkowemu) sznaucer (między mini a średni). Zapytałam się właścicielki, co to za pies i o to jaką usłyszałam odpowiedź. - No york oczywiście! Nieopacznie stwierdziłam, że... - Duży jakiś. - Bo to taka specjalna, nowa odmiana yorków. Z zagranicy. Zagraniczny - i wszystko jasne ;p
  5. Ciężko mi będzie nauczyć 7-8 latka jak ma pracować z dorosłym labem, który i mnie pewnie by ciągał na smyczy jak mu się żywnie podoba. Poza tym moje kompetencje i doświadczenie są dość nikłe - sama mam psa od 3 miesięcy. Czasami (rzadko) widuję psa z którymś z rodziców, więc jeśli będę bez mojego psicha, to podejdę i spróbuje pogadać. Aczkolwiek czarno widzę tę rozmowę po tym jak się mamusia do synka odnosiła;]
  6. [quote name='Pies Pustyni']Co za babsko...W takiej rodzinie to i dziecko ma przerabane i pies. Zapewniam Cie,ze jamnikow poslusznych i grzecznych jest duzo. Te drace jape i gryzace naleza najczesciej do ludzi,ktorzy ich nie potrafia (nie chca) wychowac,a jamnik jako twardy pies mysliwski musi cos ze swoim temperamentem zrobic.[/QUOTE] Żal mi tego dzieciaka strasznie, bo to nie jest ten typ gówniarza, który szpanuje swoim wielkim agresywnym psem przed koleżkami tylko chłopaczek, który kocha tego swojego olbrzyma i najnormalniej na świecie sobie z nim nie radzi,a rodzice średnio się do pomocy garną :/
  7. I tak wam nie wierzę ;) Z dzisiaj przykład. Starsza Pani z jamniorem, pies oczywiście bez smyczy lezie środkiem chodnika, więc ja mojego skróciłam, żeby przypadkiem nie chciał się z jamnikiem przywitać. Minęliśmy się o dziwo spokojnie... i po 0.5 sek jamnik doszedł do wniosku, że przejście obojętnie obok większego psa jest niewyobrażalną hańbą, zawrócił i dziabnął Barona w tylną łapę;/ Już chciałam wydrzeć się na babcię, ale głupio jej się zrobiło, zaczęła przepraszać, że jej pies to tak zawsze na te duże reaguje. Więc tłumaczę, że mój to jeszcze szczenie i raczej się nie odgryzie, ale dorosły pies mógłby jej jamnikowi krzywdę zrobić bez problemu. I lepiej pieska na smyczy prowadzać jak atakuje inne psy, bo to bezpieczniejsze dla niego. Babcia tak tak oczywiście przepraszam raz jeszcze. Poszłam do domu, zostawiłam Barona, złażę do sklepu, a tam jamnior (znowu bez smyczy) piłuję się na ONka :)
  8. Niedaleko mojego osiedla mieszka czarny, duży (na oko 50 kg + ) pies w typie labradora. Na spacery wyprowadza go biały ;), mały (na oko 20 kg - ) chłopiec w typie podstawówkowicza. Pies nadaktywny, widać, że niewybiegany, do tego agresywny i drący japę. Jak tylko widzę tę parę uciekam z Baronem jak najdalej, bo nie chcę ani jego ani chłopca narażać na nieprzyjemności. Jakiś czas temu przechodziłam obok bloku gdzie ów chłopiec mieszka i słyszałam jego rozmowę z mamą (dzieciak stał z psem pod klatką, matka w oknie). - Mamo, ja nie chcę wychodzić z Maxem, on mnie szarpie. - To mu przyrżnij w dupę jak się nie słucha! - Nie chce go bić (dziecko miało łzy w oczach). - To niech Cię szarpie! I zamknęła okno O_O A tak abstrahując - czy ktoś z was spotkał kiedyś naprawdę dobrze ułożonego jamnika? Albo chociaż takiego, który nie podbiega z rozdartą japą i nie próbuje podgryzać?
  9. Powstrzymałabym się z wyrokowaniem, że jest to mix TTB. Parę lat temu znalazłam kundelka, bardzo podobnego pod względem budowy, umaszczenia. Nie mogłam go zatrzymać, ale szukałam mu nowego domu, zabrałam do weta. Wet stwierdził, że jest to właśnie amstaff lub jego mix, ale będzie miał w przyszłości dużo cech tej rasy. Oddałam go koleżance z liceum. Z pięknego szczeniaka w typie TTB wyrósł piękny kundelek w absolutnie żadnym typie :) Poza tym Twój szczeniak, ma dość długą i wąską kufę (dobrze to widać na zdjęciu z profilu) i w przyszłości będzie miał raczej drobny ryjek, a nie typową "bullową" mordę.
  10. Baron jest bokserem. Białym, niebieskookim, z jednym uszkiem brązowym. Kilka stron wcześniej wkleiłam jego zdjęcie ;)
  11. Dopóki Baron był małym, słodki ciapkiem absolutnie nie mieliśmy szans na spokojne przejście 10 metrów. Wszyscy bez wyjątku musieli go pogłaskać, pocmokać, pozaczepiać, pogwizdać itp oczywiście bardzo rzadko pytając się czy można :] Po pewnym czasie, kiedy mimo moich próśb i sugestii aby psiakowi nie pozwalać na siebie skakać, lizać się, generalnie witać się nieprzyzwoicie, ludzie nadal robili co im się żywnie podoba zaczęłam zadawać pytanie: - Czy równie chętnie Pan/Pani będzie się chciał/a z psem witać za rok, kiedy będzie ważył 40 kilogramów i potwornie się ślinił? Ewentualnie mówić, że pies ma robaki/grzybice/przed chwilą zjadł kupę. Teraz Baron waży już ok 16-17 kg, sięga dobrze ze kolano i jest jakies 3 razy większy niż 2 miesiące temu. Chętnych do głaskania gwałtownie ubyło (ku mojej uciesze :D ) natomiast pojawiły się, wcześniej wspomniane, dziwnie reagujące dzieci i ich rozhisteryzowane matki, które na widok psa swoje pociechy niemalże na głowę sobie ładują O_o Ostatnio natomiast spotkała nas fajno dziwna sytuacja. Byliśmy z Baronem na spacerze w parku, pies na lince, ćwiczymy aport, podchodzi dziewczynka ok 4-5 letnia z babcią i pytają czy można pogłaskać. Mówię, że tak, jak najbardziej, ale pies może skoczyć/zaczepić łapą. Za nim zdążyłam uzgodnić z babcią warunki głaskania, dziewczynka już siedziała na przeciwko Barona (zrobiłą "siad" dokładnie jak on), przyłożyła mu palec do czoła i zapytała: - Jak masz na imię mój drogi? Sytuacja była na tyle osobilwa, że nie zdziwiłabym sie, gdyby pies się przedstawił :D
  12. Hi5 to oczywiście przybij piątkę ;) Łapkę daje nisko, a haj-fajfa nad głową (swoją oczywiście) ;) Jakoś tak się wśród moich znajomych to przywitanie już lata temu przyjęło, więc i młodego postanowiłam nauczyć jak się z wujkami i ciociami witać należy ;)
  13. Jak już ludzi uświadomię, że mój szczenior to bokser to nie chcą wierzyć, bo przecież umie siad/waruj/łapa/hi5/kółeczko itp - a przecież boksery to takie głupkowate psy i ich nawet na smyczy nie da sie nauczyć chodzić a co dopiero podstawowe komendy ;]
  14. Pewna Pani o moim Baronie: - Czy ten dalmatyńczyk jest ślepy?! A oto mój niewidomy dalmat (niebieskooki bokser) ;) [IMG]http://i15.photobucket.com/albums/a374/carloss6/38240_147394645272803_100000068045847_463853_7196219_n.jpg[/IMG]
  15. To i ja się podzielę moimi żalami i frustracjami ;) Barona (bokserek) mam od 3 miesięcy i do tej pory zdarzyły nam się 3 nieprzyjemne/dziwne sytuacje - statystycznie jedna na miesiąc ;] 1. Idziemy sobie na spacerek, lawirujemy między blokami w drodze do parku, z klatki wychodzi starsza Pani, a za nią (bez smyczy) wybiega przerośnięty jamior i szarżuje na nas z wrzaskiem. Baron wtedy miał 2 miesiące i był małym kluchem, poza tym był to jeden z naszych pierwszych spacerów i nie chciałam aby skojarzył "jamnik=zabić". Wzięłam więc psa na ręce i drę się, żeby Pani łaskawie swojego zabrała (pies dookoła mnie krąży i obszczekuje). W odpowiedzi usłyszałam, że ONA zawsze tutaj wychodzi i jak mi się coś nie podoba to mogę swojego potworka zabrać i sobie pójść O_o W tym momencie jamior podskoczył żeby dosięgnąć mojego zębami, odruchowo go kopnęłam ( a raczej odsunęłam kolanem). Grzmotnął o ziemię, narobił pisku, a właścicielka zaczęła mi policją grozić,a mojemu psu - schroniskiem. 2. Wracamy ze spaceru, idziemy chodnikiem, z jednej strony ulica, a z drugiej strony taki troszkę szerszy trawnik, na którym bawi się Pan ze sznaucerem. Sznaucer podlatuje, merda kikutkiem, obwąchują się z Baronem, ale mój maluch na smyczy, więc nici z zabawy (poza tym właśnie kierowaliśmy się do domu). - Pani go puści - niech się pobawią. - Nie puszczę psa przy samej ulicy, poza tym spieszy nam się. - Nędzne ma ten pies z Panią życie skoro mu Pani się z innymi psami bawić nie pozwala. Nie mogąc uwierzyć w to co słyszę O_O odpowiadam: - Mój pies ma swoje grono znajomych i nie musi bawić się z każdym byle kundlem. Żegnam. - SAMA MASZ KUNDLA! ! ! 3. Bawimy się w parku, Baron jest na lince, aportujemy, troszkę komendy wałkujemy. Podbiega do nas yorczek, przyjaźnie nastawiony, a kilkadziesiąt metrów za nim człapie się jego małoletnia właścicielka. Myślę sobie, że spoko, niech młody yoreczki też poznaje, w końcu dużo się tego kręci po okolicy. Chwilkę się poganiali, yoreczek się położył, a Baron zaczął go zaczepiać łapą. I w tym momencie rozległ się krzyk: - ZABIERZ TEGO PSA!!! Przecież on mojemu kręgi powybija (cokolwiek miałoby to znaczyć) ! Odpowiadam, że to ona może co najwyżej zabrać swojego, bo mój jest na smyczy i to jej pies do nas podbiegł. Oburzona, podniosła yorkasa za obrożę (to na pewno fenomenalnie wpływa na jego kręgosłup) odwróciła się i poszła ehhh ;)
×
×
  • Create New...