Zacznę od początku. Pies nagle osowiał, nie chciał jeść, pił bardzo dużo wody, ciągał za sobą nogi (brak koordynacji), sikał często i długo ciemnym moczem. Wezwaliśmy weterynarza. Diagnoza: po kleszczowe. Dostał antybiotyk. Szybko zadziałał, pies odżył jeszcze w trakcie leczenia. Po zakończeniu kuracji po około tygodniu znów sie pogorszyło. Ramzes trząsł się, nie chciał znów jeść, był smutny i słaby. Następna wizyta u weterynarza. Wykonano USG. Postawiona diagnoza to na 99 % rak prostaty wielkości grapefruta. Wykonano badanie krwi. Wyniki wręcz tragiczne. Dostał wczoraj kroplówkę z jakimiś trzema lekami. Zalecono póki co jedną kroplówkę dziennie i wypisano Bioprazol. Po tygodniu znów będą przeprowadzone badania, które sprawdzą, czy to pomoże. Ogólnie dziś jest lepiej, pies jest dużo silniejszy,ale nadal nie chce jeść. Dopiero za którymś tam razem jak podsadzi sie pod mordę to zje. Zalecono dietę dla psa niskobiałkową ze względu na nerki. Nie wiem, czy to ważne, ale od paru lat ma na nodze gulę i obgryza tą nogę. Po antybiotykach na chorobę po kleszczową gula znikła. Znów jest, ale już nie taka duża. Coś czytałam, że to może mieć związek z prostatą.
Jak pomóc takiemu psu??? Proszę chociażby o sugestie, bo nie wiemy czy warto przeprowadzać operację, czy też może na chwile obecną wystarczą środki farmakologiczne. Będę wdzięczna za każdą odpowiedź.
Dodam, że objawy choroby przyszły nagle. I mimo wieku to jest silny pies.