Jump to content
Dogomania

zielona_umywalka

Members
  • Posts

    30
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by zielona_umywalka

  1. Co do sierści - trzeba pokochać regularne szczotkowanie, które pewnie w 100 procentach problemu i tak nie wyeliminuje. Mam mix husky'ego z ONkiem i mix podhalana z ONkiem, więc się w życiu naczeszę za pięciu. Raz w roku jest taki okres, że podczas 1 czesania z sierści Bastera mogłabym sobie ulepić kolejnego psa :) Co do łupieżu, to u nas kiedyś jeden z psów nabawił się przy zmianie karmy. Problemy ustąpiły, gdy wróciliśmy do sprawdzonej marki.
  2. Rudy wygląda jak miniaturka mojego Wagnera. Strasznie mi go szkoda. Co do wprowadzania nowego psa do domu, pamiętam, że zabierając z Wrocławia 10 letniego wówczas Baśkę (mix ON i huskiego), również podgryzanego przez psy z boksu baliśmy się strasznie. Szczególnie, że chłopcy razem ważą ze 100 kg. Na szczęście obyło się bez rozlewu krwi, choć pierwsze kilka tygodni wymagało od nas czujności. Przy wprowadzaniu przyjęliśmy zasadę poznawania na neutralnym gruncie - znaczy wspólny spacer na smyczach w atrakcyjnym miejscu, żeby się zajęli wspólnym, podlewaniem krzaczków a nie skakaniem do gardeł), potem podwórko, wreszcie chałupa i nagrody na spokojne współprzebywanie. Na początku z TZ oczy dookoła głowy mieliśmy, ale po jakimś czasie metodą wspólnych ćwiczeń, spacerów i zabaw osiągnęliśmy stan względnej równowagi, który po kilku miesiącach zaowocował prawdziwą męską psia przyjaźnią. A właściwie to chodziło mi o to, że jakby trzeba było parę groszy miesięcznie na hotel dołożyć, to możecie na mnie liczyć.
  3. Ariel poznał moją mamę, która nigdy psa nie miała, ale jak go zobaczyła, to potem cały dzień za mną dreptała i powtarzała "A może dałabyś mi tego czarnuszka?", "Mogę iść na spacer z Czarnuszkiem", "Daj mi groszka dla Czarnuszka"? I takie tam. I to był chyba jego najszczęśliwszy spacer, bo matulę ciągał, gdzie chciał.:diabloti: Czarnuszek musiał niestety zmienić dietę, bo nam go zaczęło niebezpiecznie przybywać, po części przez sierść, której ma teraz naprawdę mnóstwo, ale lepiej dmuchać na zimne. Po drodze wykastrowaliśmy też Wagnera, bo zauważyliśmy, że zaczął Arka traktować jako potencjalny obiekt do bzyknięcia. Przez pierwsze kilka dni po zabiegu Wag był bardzo drażliwy i obolały, nawet się raz rzucił na Ariela, ale na szczęście kryzys został zażegnany. Na podwórzu bryka jak szczeniak, siły i sprytu starcza mu, żeby powalić na plecy rocznego, 20-kilogramów cięższego młodziana. Ku uciesze młodziana. Zeżarł teściowej wszystkie maliny. Podgryza jej ozdobne słoneczniki. Tuszujemy te zbrodnie. :mad: Jak widzi szczotkę to się od razu przewraca na podwozie i czeka na szoranie. Przez sen szczeka, warczy, macha ogonem i biega jak szalony.:loveu: Nie znosi wody, odkurzacza i wracać ze spracerów. To ostatnie opanowałam łososiowym groszkiem.
  4. [quote name='DarkWater']Może miał podobne imię tzn. zakończone na -er. Pamiętam falę eksperymentów przeprowadzonych na psie, którego wniósł w wianie mój małżonek. Przedmiot eksperymentów: owczarek niemiecki (czorny smoluszek) - miał na imię Hektor. Wołałam: Hektor, Rektor, Wektor, Doktor a nawet Traktor i zawsze przybiegał i tak samo sie cieszył. :diabloti:[/quote] Pewnie masz rację, grunt, że nie musimy się już gimnastykować, żeby łaskawie przywlekł swoje uszęta tam gdzie chcemy.
  5. Siierpień w pełni, jabłka z drzewa spadły... chłopaki nie zwracały na nie uwagi, aż tu wczoraj - BINGO, nie dość że się kula to jeszcze smakowe :loveu:... prześmieszny widok - dwa drapieżniki leżące na trawniku i ciumkające jabłka. Przy okazji się okazało, że maliny też są niezłe, co zaowocowało doszczętnym ogołoceniem i tak już marnych krzaczków :diabloti:
  6. Chłopaki są postrachem osiedla. Ariel już reaguje na imię, chwali się mądrala na każdym kroku, że potrafi podać łapę. Blizny koło uszu zarosły mu już supermięciutkim futerkiem. Zrobił się lśniący jak po Pantene Pro-V. Uwielbia tulańswo w każdej postaci. Nabrał wigoru i wyraźnie przytył. Nauczył się żydzić przy lodówce :evil_lol:. Nie wyobrażamy już sobie, że mogłoby go z nami nie być :loveu:.
  7. [quote name='kamilka91']Pół godziny temu poszedł do domu. ;) A właściwie DT Jeżeli nikt nie będzie go chciał, to zostanie tam na stałe. :multi: A jeżeli znajdzie się jakiś DS, to Dixiego czeka kolejna przeprowadzka... ;) Dzięki wszystkim za pomoc :loveu:[/quote] Czyli piknie :loveu:
  8. Tytulem dopowiedzenia - Ariel w łóżku zawsze pcha się na poduszkę :evil_lol: Popołudniowe drzemki odbywamy razem. Wagner nie uczestniczy, bo mu za ciepło jest. Z parapetu zwisają obaj, szczek mają taki, że żaden złodziej przy zdrowych zmyslach napewno nas nie odwiedzi. Okolicznych psów, choć raczej przyjazne, Ariel nie znosi. Staramy się nie narażać go na konfrontacje. Nabrał już trochę ciała, zabiegi pielęgnacyjne typu polowanie na kleszcze,czesanie, grzebanie w uszach znosi ze stoickim spokojem. Lubi patyki, uwielbia spacery. Komendy i smycz zna. Jest bardzo grzeczny. Podlewanie krzaczków i kupy na skalniaczku :mad:potencjalna teściowa znosi mężnie. Zdarza mu się biegać i poszczekiwać przez sen. :evil_lol:
  9. Mocno już nieświeży ten wątek bydgoski.... Słuchajcie, potrzebuję namiaru na jakiegoś wolontariusza bywającego w schronie na Osowej. Sprawa jest dość pilna. Moje GG 1219843
  10. Ogłoszenie sie ukazało. Jutro na dobre gazeta pojawi się w sklepach. Mam nadzieję, że się ktoś odezwie. Trzymam kciuki. Stopami też :diabloti:
  11. Osobiście polecam "kleszczochwyt" wyglądający jak długopis. Po naciśnięciu przycisku wysuwa się pętelka z żyłki, którą się zarzuca kleszczuchowi na dupsko (jak najbliżej skóry), zwalnia się przycisk i wykręca paskuda. Po piersze primo - nie trzeba skurczybyka dotykać, po drugie primo - łatwiej go wyciągnąć niż na przykład pęsetą. I trwa to krócej, więc i psisko mniej się stresuje. [URL]http://www.i-apteka.pl/product-pol-2110-TRIX-przyrzad-do-usuwania-kleszczy.html[/URL]
  12. [quote name='kikou']i jak po wycieczkach... trzeba bylo chlopcow szukac czy sami wrocili?[/quote] Na szczęście trwało to kilka minut. Zdezerterterował tylko Ariel.
  13. Minął nasz pierwszy tydzień. Na miłość panów prawie-owczarków chyba nie ma co liczyć, ale póki co udało nam sę chyba osiągnąć stan względnej równowagi. Wagner jest dość nachalny, a Ariel nieco lękliwy. Zresztą ma tyle blizn, że naprawdę się nie dziwię, że nie chce się dawać Wagnerowi miziać. Podsumowując: - kilogramy wyczesanej sierści - uzbierałoby się już na sweter w rozmiarze XL, - szalone pogonie po podwórku - średnio dwa razy dziennie; Ariel warka, kłapie, próbuje sobie gówniarza podporządkować, Wagner się świetnie przy tym bawi... a po chwili wszystko wraca do normy. Nieodgadnione są dla mnie te psie zwyczaje. Na rządzenie Ariel raczej szans nie ma, bo choć zawziętości mu nie brak, jest znacznie słabszy od szczeniaka. - kleszcze - Ariel 2, Wagner 2 dziennie :angryy: - wycieczki krajoznawcze - niekontrolowane - 2, jedna po łące, druga - przez ubytek w ogrodzeniu (załatany już), który pokazał mu młodszy kolega.
  14. Kamila przysłała mi materiały do ogłoszenia. Ukaże się we wtorek na terenie powiatu nakielskiego i bydgoskiego. Mam nadzieję, że się znajdzie jakiś poczciwiec, który zabierze psinę do siebie.
  15. Śliczny z niego biszkopt. Powodzenia, Dixie.
  16. W zoologicznym się psie ciastka dzisiaj skończyły przez te spacery :wallbash:
  17. [quote name='GoskaGoska']no to z Arielekiem lep na muchy nie jest potrzebny :cool1: jeszcze pare dni a Arielke calkiem sie zadowowi - a jak przyjazn miedzy psami[/quote] Jeszcze daleka droga przed nimi. Wagner jest dość ciężko kapowny i zdarza się, że Ariel na niego warknie. Zresztą się nie dziwię, bo jakby łaził za mną krok w krok zwalisty małolat, też bym się irytowała. Póki co - odpukać - oprócz warkotu i ostrzegawczego pokazania zębów, żadnych fajerwerków nie było. Nie wiem czy dobre wnioski wysnuwam, ale zauważyłam, że przestały pilnować postawy ciala podczas snu. Pierwszej nocy oba warowały. Teraz Ariel już zaczął spać na boku z wyciągniętymi łapami. Wag podobnie. Zdarza się też, że kładą się dość blisko siebie. Może nadinterpretuję, ale czy to przypadkiem nie świadczy o tym, że trochę sobie ufają? Darujcie, jeśli glupoty wypisuję.
  18. Zaczynamy powoli wychodzić na coraz dłuższe spacery. Ariel po jednym z nich przez pół godziny drobił łapami przez sen :evil_lol:. Jest też domowym pogromcą much. Jeszcze żadnej nie przepuścił. :eviltong:
  19. [quote name='FuriousGirl']Ciekawe jak ta nocka mija Arielkowi. Mam nadzieję, że chłopczyk czuje się coraz pewniej :)[/quote] Na szczęście dzisiaj już nie dreptały po mieszkaniu. Ariel znalazł sobie miejscówkę pod stołem i spał przytulony do koca, na którym do nas jechał. Wagnerowi zajęło chwilę zrozumienie, że nie jest pod tym stołem mile widziany. :diabloti: W środku nocy ich drogi skrzyżowały się w naszym łóżku i Ariel spał ze mną pysk w pysk, a Wag w nogach. Wielkiego włochacza Ariel boi się coraz mniej. Czasem Warknie, ale już się nawet daje liznąć a to po łapach, a to po pysku. Biedula ogólnie bardzo dużo śpi. Nie wiem czy nadrabia braki, czy to kwestia wieku. Miałam wielkie obawy i wątpliwości, czy chłopaki się dogadają, czy nam Ariel nie przerobi mieszkania na wiórki, i tak dalej. I czy on w tym swoim psim łebku przypadkiem nie pomyśli sobie, że nas nie chce. Po dwóch dniach kochamy go oboje, jakby był u nas od szczeniaka. :loveu:
  20. [quote name='GoskaGoska']:evil_lol:milo sie czyla jak Arielek na lozeczko sie wpycha , no chyba nie macie wyboru tylko teraz wieksze lozko kupic -wszak rodzina sie powiekszyla :eviltong: Dobrze , ze jakos to poznawanie im idzie[/quote] Tia... nowe łóżko i tak mieliśmy w planach, bo z jednym szatanem, który po rozciągnięciu wliczając łapska ma 1,8 m bywało nieróżowo :diabloti:. Póki co chłopaki się ze sobą związali przynajmniej... ekhm.... fizjologicznie. Zaobserwowaliśmy (wyprowadzając ich oddzielnie), że Wag posikuje na łące dokładnie w tych samych miejscach co Ariel. Mam nadzieję, że jak Wag trochę popatrzy na Ariela to się jeszcze nauczy męskiego sikania, bo na razie kuca jak psie dziewczę, co niestety czasami owocuje obsikaniem przednich łap :p. Przed chwilą wspólnie rozszarpali plastikowy 5 litrowy baniak z wodą. Wyraźnie też zaczęli obserwować swoje zachowania, co zaowocowało do tej pory: 1. Wag przestał mnie łapać zębiskami za ręce, zrobil się miś przytulak. 2. Po raz pierwszy w życiu wdrapał się do mieszkania potencjalcych teściów po schodach (choć zejście było już nieco trudniejsze). 3. Przy przygotowaniu porannego szamania Ariel zakumał, że siedząc i czekając więcej zdziała niż wyśpiewując arie jak - nie przymierzając - Enrique Iglesias bez playbacku. 4) Jak zajarzyli, że za usiąść we dwójkę = dostać po pysznym psim groszku, to nie mogłam troli z kuchni wypędzić. :angryy: Jedyne ognisko zapalne to miski. Ariel obstawił i swoje i Wagnera. Ale i na to znalazł się sposób. Jak jedzą trzymam michy i wtedy jest w miarę spokojnie.
  21. Noc była dość niespokojna. Część czasu chłopaki przedreptały z kąta w kąt :angryy:. Na trasie wycieczek oczywiście znalazło się też nasze łóżko. Spaliśmy więc chyba we wszyskich możliwych konfiguracjach. Ja + Michał, Ja + Michał + Wagner, Ja + Michał + Ariel, a jak na chwilę wyszlam na papierosa to się okazało, że wszystkie chłopaki się zainstalowały, a dla mnie miejsca już nie wystarczyło :mad: Wagner wyraźnie ma ochotę na małe mizianko z Arielem, ale wczoraj Ariel absolutnie nie był skłonny do czułości, powarkiwał i pokazywał zębiszcza. Łaskawie pozwalał się tylko podlizywać po ranie po kastracji. Dzisiaj rano zniósł mężnie miźnięcie po pysku, czujny był, ale obyło się bez warkania. Myślę, że chłopaki do siebie przywykną, a na to trzeba trochę czasu. Wagner nigdy nie miał kolegi, Ariel miał ich nadto. Ostrożność w obu przypadkach jest więc uzasadniona :p Póki co staramy się ich nie spuszczać z oczu, choć według mnie rozlew krwi nam już nie grozi.
  22. [quote name='GoskaGoska']dzis wielki dzien trzymam kciuki. dziekujé FuriousGirl oraz Fliege36 za deklaracje pomocy finansowej w transporcie , jak sie wplaty zaksieguja wysle info, jesli ktos jeszcze chcialby pomoc wszelkie pytania proszé kierowac do mnie[/quote] Dojechaliśmy. W zasadzie był bardzo spokojny, ale ilekroć wjeżdżaliśmy do jakiegoś miasta wstępował w niego diabeł. Piszczał, skowyczał, szarpał się i takie tam.... Psie groszki, które zabraliśmy, zeby umilić mu podróż zniknęły po mniej więcej 600 metrach drogi :mad:. Na pierwszej stacji benzynowej zaliczyliśmy pierwszą kupkę. Jak już wjechaliśmy na posesję przeskoczył z tylnego siedzenia na siedzenie kierowcy jednym susem :diabloti:. Po drodze zgubił tyle sierści, że ojciec przez póltorej godziny odkurzał samochód.... Co do spotkania z Wagneriem...cóż... Ariel kilka razy pokazał zębiszcza, szczególnie w chwilach, gdy Wag próbował mu wylizywać uszęta. Wagner wyraźnie czuje przed nim respekt. Ale póki co krew się nie polała. Rozdzielność miskową oba łamią. Na razie się nie wtrącamy, niech sobie panowie stosunki poukladają sami. Ariel na 100% mieszkał w domu. Gdy na chwilę zamknęliśmy drzwi mieszkania, sforsował skubaniec klamkę jednym skokiem :p. Umywalka będzie więc musiala się nauczyć wreszcie nosić przy sobie klucze. Jutro dam znać jak poszło w nocy. Wszystkim za pomoc serdeczne dzięki :buzi:
×
×
  • Create New...