Jump to content
Dogomania

agneska j

Members
  • Posts

    37
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by agneska j

  1. Czystościowe kłopoty są dalej. Ale nie mogę zrzucać odpowiedzialności tylko na Tuśkę. Po pierwsze, tak jak zapowiadałam przed adopcją, nie ma mnie długimi godzinami w domu. Po drugie, w całym domu są kocie kuwety, wszyscy (poza Frankiem) załatwiają się w domu, więc Tuśka bierze przykład z większości. ;) No i jeszcze była cieczka, co też nie pomaga w trzymaniu potrzeb fizjologicznych pod kontrolą. Jak byliśmy na wyjeździe, cały czas razem, to nie było problemu i Tusia załatwiała się wyłącznie na spacerach. I dalej Tusia zdobywa sobie serca mojej rodziny. Uznali, że bardzo kochają Franka, ale obiektywnie stwierdzają, że jednak panna jest mądrzejsza od swojego kumpla. Agat, jeśli chcesz wzruszać się częściej fotkami Tusi, to przyślij mi swój numer telefonu na pw, będę Cię częściej zarzucać zdjęciami. :)
  2. Tusieńka kolejny długi weekend spędziła na podlaskim odludziu. Tu pozuje ;) na swoim ulubionym fotelu: Kocha Franka nad życie. Z wzajemnością. :) Aż czasem robię się zazdrosna. ;)
  3. Hihihi, różne rzeczy można o Tusince powiedzieć, ale nie to, że może robić za damę. Wskakuje na stół i wyjada kotom karmę, śmiga po kanapach jak pershing, a dziś zastałam ją na parapecie wyglądającą przez okno. Dobrze, że kocie siatki są super mocne. :)
  4. Tusia i dystans? Nie ma mowy. :) W domu i w ogrodzie przychodzi bardzo chętnie do człowieka, przytula się, nadstawia do głaskania. Zdarza się, że jeśli się wystraszy kogoś lub czegoś, to wycofuje się. Ale dosyć szybko orientuje się, że nie ma się czego bać i przychodzi do ręki.
  5. Tuśka ma pseudonim Papuga, tak jest zapatrzona we Franka. Naśladuje go - chociaż szkoda, że nie we wszystkim, bo Frankowi nie zdarzają się WC-wpadki w domu. ;) Na pewno jest coraz mniej wylękniona, w domu czuje się całkiem pewnie. Do tego stopnia, że wskakuje na stół z kocią karmą. Dobrze, że meble są solidne, bo Tuśka robi się coraz cięższa. ;) Jestem pewna, że jak już "odje" głodne czasy, to i z tym sobie poradzimy.
  6. Edytuję, bo wskoczył mi cytat, którego wcale nie chciałam. :( Tusia radzi sobie bardzo dzielnie, ze zmianami otoczenia, których nie powinno być tak dużo w krótkim czasie, ale życie nie zawsze jest takie, jak być powinno. Weekendowy wyjazd obiecałam dawno rodzinie, a że jestem jedynym kierowcą, to nie mogłam odwołać. Tusia pojechała więc z nami do naszej wiejskiej chałupki. W podróży jest rewelacyjna - albo śpi albo leży i udaje, że śpi. ;) Nie lubi spacerów w nowym otoczeniu, więc nie stresowaliśmy jej zbyt żadnymi wycieczkami. Przed domem czasem chciała się pobawić, ale na ogół woli spokojne wylegiwanie się w słońcu (zwłaszcza, że nie było go zbyt wiele). Jest tak urocza, że podbiła serca kilku osób, nawet mojej Mamy, a to nie jest takie łatwe. :)
  7. Pisałam o moich wątpliwościach, którymi dzieliłam się z Madie i z DT Tusi przed jej przyjazdem. Jak można zobaczyć na forum miau :) przećwiczyłam już wiele, wiele adopcji i jako DT chcę znać wszystkie "za" i "przeciw" i wolę przedyskutować je dokładnie, żeby jak najbardziej zminimalizować ryzyko złej adopcji. Chciałam, żeby Madie i DT Tusi wiedzieli jak najwięcej o mojej sytuacji i ew. ograniczeniach i żeby w pełni świadomie podejmowali decyzję o adopcji. Moje wcześniejsze plany zakładały, że Franek (mój rezydent) dostanie koleżankę dopiero po przeprowadzce do nowego domu. I to było takie założenie nie o konkretnej suczce, takie tam plany na "za parę miesięcy". Ale Tusia została przez Madie i Agat21 uratowana teraz i potrzebowała domu teraz. Stąd moje wątpliwości czy Tusia powinna trafić do mnie teraz czy może znajdzie lepszy dom gdzie indziej. Teraz też mieszkam w domu z ogrodem (chociaż mniejszym) i w przypadku Tusi okazuje się, że to dobry układ. Tusia z Frankiem mogą poganiać się, chociaż Tusia ze względu na łapę nie powinna zbyt dużo biegać, a najwyraźniej ze względu na usposobienie nie chce jej się tak biegać. To widać na zdjęciach: A co super ważne: wczoraj i siku i kupa były w ogrodzie zamiast w domu. Załatwianie się na smyczy jest stresem wciąż, więc dobrze, że ogród pomaga. :)
  8. Tusi jeszcze w szpitaliku udało się przegryźć zapiętą obrożę. Sprytna jest. ;) W DT dostała obrożę z przypiętą adresówką i szelki do zapinania smyczy. Zresztą podobnie działam z moim rezydentem - jedna obroża z adresówką i druga ze smyczą. Muszę poszukać smyczy łańcuszkowej. :)
  9. Pisałam, że w nowym domu będzie ktoś mógł wypuścić psy do ogrodu, ale do przeprowadzki zostało nam jeszcze parę miesięcy. Teraz mieszkam sama ze zwierzakami i wychodzę do pracy na długi dzień. Stąd wiele moich wątpliwości co do adopcji teraz.
  10. Jeszcze w DT - kupa na zewnątrz, siku najpierw w domu, potem i na zewnątrz. U mnie - kupa i w domu i na zewnątrz, siku wyłącznie w domu, na podkłady. Wg oceny DT, Tusia musiała być bita za załatwianie się, więc boi się załatwiać przy człowieku. A że wyjścia z domu są wyłącznie na smyczy (plus szelki i to mocne, bo w panice wszystko przegryza), to trudno jej ośmielić się do załatwiania się na zewnątrz. Ale mam wrażenie, że spacery są już i u mnie łatwiejsze. Początkowo trzymała się tuż przy nodze, wpatrzona uważnie we mnie czy "wszystko w porządku". Dzisiaj rano udało się jej powęszyć razem z moim rezydentem.
  11. Tusia jest lękliwa, nerwowo reaguje na gwałtowne ruchy. Ale jest bardzo dobrze nastawiona do ludzi, również nowo poznanych. Już drugiego dnia w moim domu, gdy została sama na dwie godziny, witała mnie po powrocie jakbyśmy znały się od zawsze. Okazuje radość całą sobą, macha ogonem, liże po rękach, przybiega do drzwi pierwsza. Nieśmiało ale podeszła i do moich gości, przytulała się i nadstawiała do głaskania. Widać, że jej lękliwość nie jest "naturalna" ale "nabyta". Stąd moje przekonanie, że z czasem zapomni o swoich przejściach i nie będzie lękliwa wcale. W DT dokonała nieco zniszczeń jak została bez ludzi w domu, u mnie w sobotę i niedzielę nic (przez krótki czas). Ale w poniedziałek musiałam już jechać do pracy na cały dzień, więc czasu było więcej. Udało się Tuśce zedrzeć mnóstwo drzazg z futryny drzwi do wiatrołapu. Oby tylko drzwi nie rozniosła. ;) No i nauka czystości wciąż przed nami. Wszelkie porady mile widziane. :)
  12. Przepraszam, że dopiero teraz odzywam się, ale w czasie weekendu nie miałam dostępu do komputera, a z telefonu marnie idzie. Zgłaszam się tu jako DS Tusi. :) Informacje o niej znalazłam na forum miau, w wątku założonym przez Madie. Najpierw na pw odezwałam się do Madie, potem taką wiadomość umieściłam: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=21&t=174214&start=15 "To może i ja trochę wyjaśnię. :) Franek miał od dawna obiecaną koleżankę na nowy dom. :wink: Bo on lubi koty, niektóre koty jego lubią bardzo, ale widzę jak on uwielbia bawić się z psimi koleżankami. Jak robi się młodszy, weselszy, bardziej energiczny. Ale na nowy dom - bo tam będzie i większa działka i ktoś, kto w ciągu dnia może wypuścić psy do ogrodu. I mnie będzie raźniej, jak dwa szczekacze zamiast jednego będą "pilnować domu". :wink: A tu zobaczyłam Tuśkę. Która ma w sobie coś z mojego najpierwszego, najkochańszego psa. Kształt głowy, biały gorsecik, on też był bity i wygłodzony... Więc zaproponowałam Madie to, co mogę zaproponować. Oczywiście, gdyby tylko znalazł się lepszy dom, to nie będę oponować. Nie mam teraz, niestety, czasu, żeby zająć się socjalizacją i szkoleniem Tusi. Dlatego cieszę się, że jest pod fachową opieką i ktoś zrobi za mnie tę najtrudniejszą robotę. :oops: To Madie zdecyduje, kiedy Tusia będzie gotowa do adopcji." W czwartek długo rozmawiałam z DT Tusi, całe popołudnie i wieczór spędziliśmy razem, najpierw u nich, potem pojechaliśmy do mnie. Szczegółowo analizowaliśmy co będzie najlepsze dla Tusi - ze względu na jej przejścia i charakter oraz ze względu na specyfikę mojej sytuacji domowej. W domu Tusia została bardzo dobrze przyjęta przez mojego psa Franka i przez stado kocich tymczasów (poza jedną wredotą rezydentką ;)). Tusia cudownie spisuje się w relacjach ze zwierzakami. Zresztą z ludźmi też. :) Potrzebuje czasu, żeby nabrać więcej śmiałości i pełni zaufania, ale razem z DT wierzymy, że będzie już tylko lepiej. Ja będę się odzywać z raportami z postępów. :)
  13. Mnie też życie wciagnęło (głównie praca:cool1:) i sieć tylko z doskoku była. Mgie, do osoby, która przysłała maila dzwoniłam kilka razy (tylko mogłam nagrać wiadomość w poczcie głosowej), wysłałam maila - i zero odzewu. Na szczęście dom w Aninie okazał się być strzałem w dziesiątkę. Zawiozłam Tosię w sobotę. Państwo zakochani od pierwszego wejrzenia, uznali ją za prześliczną :crazyeye: - chyba dziewczyna wdziękiem osobistym nadrabia. ;) Wczoraj dowiozłam jej książeczkę zdrowia i już wiem, że Tosia jest nie tylko śliczna, ale i mądra (o tym to sama wiedziałam :evil_lol:). Przez całą noc wytrzymuje, nie brudzi posłanka, rano wybiega i natychmiast się załatwia w ogródku. Jak na 3-miesięczne dziecko to chyba nieźle (ale ja się nie znam :oops:). U mnie tez bardzo długo wytrzymywała, robiła kupki dopiero po wyjściu na spacer. :multi: Chyba wreszcie dziewczyna trafiła na swoich ludzi. W końcu do trzech razy sztuka... :lol: Bardzo, bardzo dziękuję za pomoc!!!
  14. Pani od tegoż SMSa nawet zadzwoniła wieczorem. Rozmowa była jeszcze fajniejsza... :angryy:
  15. Dzięki Zosi ukazało się dzisiaj ogłoszenie w Echu Miasta. :loveu: Póki co - jeden telefon rozsądny, jeden mniej rozsądny ;), no i jeden SMS z pytaniem czy Tosia to pies czy suka.
  16. Dom w Katowicach znalazł psa na miejscu, sprawa już nieaktualna. :shake:
  17. Miałam rozsądnie zapowiadający się telefon z Katowic. Czy ktoś mógłby sprawdzić dom w Katowicach?
  18. Zarówno w jednym, jak i drugim domu, stosunek do żywienia, opieki wet, sterylizacji itd. był zgodny z oczekiwaniami. Umowy adopcyjne podpisywane bez zastrzeżeń. Ludzie rozsądni, doświadczeni w kwestii psów. Rozmowy najpierw telefoniczne, potem odwożę psa do nowego domu. W domu w czasie wizyty - widoczne czułość, ciepło. Każda z wizyt sporo ponad godzinę. Jak rozpoznać, czy ludziom znowu się nie "odmieni" za parę dni? :shake: Koty zawsze odwożę, żeby sprawdzić dom czy jest bezpieczny - tak na własne oczy. Ktoś mi kiedyś podpowiedział, że woli jak potencjalny dom ma ochotę osobiście pofatygować się po zwierzaka. I zastanawiam się czy następnym razem w przypadku Tosi nie zastosować tej metody. Jak się komuś będzie chciało przejechać do Otwocka, to może będzie oznaczać to większe zdecydowanie?
  19. Zobowiązanie do sterylizacji jest jednym z punktów umowy adopcyjnej. Zabieg będzie przeprowadzony po osiągnięciu dojrzałości. Tosia na dzień dobry zrobiła siku na podłogę, zaczęłą podgryzać dziecięce pluszaki i ciągnąć firankę. Nowy dom twierdzi, że są przygotowani - nie tylko obydwoje odchowali szczeniaki w swoich domach rodzinnych i zawsze mieszkali z psami, ale mają na bieżąco podobne "wybryki" swojej własnej córki. :evil_lol: Dzięki serdeczne za pomoc i wsparcie!!!
  20. [quote name='GoskaGoska']a czemu wysyłasz na privat portale gdzie juz jest a nie podasz na wątku?[/quote] Dlatego, że to nie ja robiłam ogłoszenia, nie mam linków do nich, jedynie informację pw.
  21. Mgie, bardzo, bardzo dziękuję. :multi: Niech dzwonią dobre domy, na razie nikt jeszcze nie zadzwonił od powrotu Tosi z adopcji. :roll: Po pierwszej adopcji jeszcze kilka telefonów miałam. :mad:
×
×
  • Create New...