Jump to content
Dogomania

bajk21.

Members
  • Posts

    1205
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by bajk21.

  1. Zapraszamy wszystkich na Agrykolę 19. 05. 2018 r. Odbędzie się tam Warszawski Dzień Zwierząt i oczywiście będą ZNAJDKI, można będzie pomóc przy zwierzakach i stoisku. Zapraszam J.Boczkowska
  2. A ja dziękuję Wam wszystkim, że pamiętacie o naszym wątku i piszecie na nim, bo gdyby nie Wy, to pewnie już by nie istniał, ja naprawdę zaglądam tu rzadko tylko z powodu braku czasu, ciągle jest masa roboty przy zwierzakach, których ilość jakoś nie chce zmaleć, ciągle przybywają nowe i jeszcze trzy pampersy zajmują sporo czasu, a ja zamiast być coraz młodsza niestety się starzeję. Może kiedy zrobimy takie spotkanie w znajdkach, żeby wszyscy przyjechali, między innymi trochę popracować, to jak, kiedy robimy takie spotkanie, a roboty jest dużo. Zapraszam, a potem po pracy jakiś grill.
  3. Zachary, Neptun obecnie wygląda jak parówka, ale nie będę go odchudzała bo z nim nie można nic robić, żeby znowu coś się nie wydarzyło, jeśli chodzi o jego zachowanie, to trudno powiedzieć, bo do mnie podchodzi zawsze i chce żeby go miziać, jeśli zaś chodzi o innych, to zależy od dnia, jednego dnia podejdzie żeby go pogłaskać, a drugim razem ucieka i boi się tej samej osoby.
  4. Bardzo prosimy o pomoc dla Vegi, na dzień dzisiejszy mamy już 4500zł. długu, a to jeszcze nie koniec dializ i podawania krwi, chyba że zrezygnujemy z jej leczenia, jestem załamana. To zdjęcia Vegi z dzisiejszego dnia.
  5. Bardzo Wam wszystkim dziękuję za wsparcie i mile słowo. Jeżeli macie w domu jakieś pierdułki, to bardzo prosimy, bo nie bardzo mamy z czym iść na dni ziemi.
  6. Tak, jest bardzo dobrym i ciepłym człowiekiem o wielkim sercu. Jak to dobrze, że nas lubi i lubi to co robimy, oby więcej takich osób.
  7. Do znajdek trafił, malutki 4 miesięczny Sparki, który w ramach podarunku pod choinkę, został postrzelony śrutem w kręgosłup, konieczna jest tomografia i operacja usunięcia tego cholernego śrutu.
  8. No właśnie niema na stronie, może nie zdążyłam wysłać zdjęć, bo ostatnio chodzę jak śnięta już nawet nie wiem jak się nazywam. Dzisiaj do domów pojechała nie tylko Milka, ale ostatni z 9-ciu szczeniaków, Noel i jamnikowata Pinezka. No co się nie cieszycie, gdzie uśmiechy? :klacz: :jumpie: :errrr:
  9. Starsza sunia Luka, tak ją nazwaliśmy, wczoraj miała czyszczenie jelit z kamieni, które zrobiły się z gruzu kostnego. Czyszczenie trwało ponad 4 godziny, lekarka wykorzystała cały zapas środków usypiających, ale zaparła się żeby ją wyczyścić, bo w przeciwnym wypadku trzeba by było ją otwierać, co w tym przypadku groziło by stanem zapalnym otrzewnej. Jestem bardzo wdzięczna Pani Marzenie z lecznicy Jatagan, że mimo pociętych palców przez te kości z uporem je odłupywała i czyściła, suka zawdzięcza jej życie. Mnie też bolą palce od pchania tych kości przez powłoki brzucha, ale jestem szczęśliwa, że się udało choć chwilami już chciałyśmy się poddać. Luka teraz jest na kroplówkach i lekach, ale żyje i choć ją boli wszystko, zaczyna się cieszyć. Lekarka też bardzo się cieszy, ale jeszcze bardziej by ją ucieszyło, gdybyśmy jej zapłacili za to co zrobiła. Wstawiam zdjęcia Luki po zakończeniu grzebania w niej, oraz część tego co z niej wygrzebaliśmy.
  10. Nareszcie mam komputer i jakoś trochę udało mi się wejść na tę nową Dogo, u nas dzieje się bardzo dużo mamy 11 szczeniaków z mamą i nową suczkę ONkę, którą ludzie karmili kośćmi i ma zatkane jelita, a prócz tego bardzo brzydką ranę na odbycie. Będziemy starali się ją diagnozować w miarę przypływu gotówki.
  11. Kilka dni temu Cezar miał czyszczone zęby i po wybudzeniu z narkozy wziewnej nie mógł wstać, więc zrobiono mu zdjęcie RTG, i wyszło, że ma coś sporego w śledzionie, USG wykazało guz, ale trzeba było zrobić dokładne USG u Dr. Marcińskiego, który niestety jest na urlopie i wróci dopiero we wrześniu. Cezar dostawał kroplówki i leki i wczoraj pierwszy raz stanął na nogi i wyszedł na siusiu, dzisiaj też wyszedł rano i po południu na siusiu, ale wieczorem już było z nim źle, dostał 41 stopni gorączki i duszności. Pojechałam z nim do lecznicy w Nowym Dworze Mazowieckim, bo tam mieli USG, okazało się, że ma guz śledziony 7/8 cm, przy śledzionie która powinna mieć 2 cm, ściana śledziony była tak cienka, że lekarz podjął decyzję o natychmiastowej operacji ratującej życie bo guz w każdej chwili mógł pęknąć. Teraz czekam na wiadomości o operacji, czy wszystko poszło dobrze. Nie mamy kasy na zapłacenie za operację co kosztuje 680zł, jeśli możecie to pomóżcie. Jak tylko dostanę odpowiedz o operacji zaraz napiszę, na razie operacja jeszcze trwa.
  12. Oczywiście że pojechałam do lekarza, Marzena amputowała mu część ogona i wróciliśmy do domu, a on znowu próbował uciec, niczego się nie nauczył, ale ja już dwa razy sprawdzam żeby nie mógł uciec.Byłam dzisiaj u neurologa z małą żeby jej zrobić tomografię, ale on powiedział że przez tydzień mam jej dawać leki ponownie przyjechać wtedy tomografia będzie miała sens, chyba że coś złego by się działo po lekach, to mam przyjechać natychmiast. Dlatego kazał czekać tydzień, bo gdyby tam się przesączała krew to teraz tego by nie było widać, a chyba nie mamy tyle kasy, żeby robić tomografię dwa razy. Na razie sunia sama nie chce jeść ani pić, więc dostaje kroplówki i karmię ją strzykawką convalescentem.
  13. [quote name='malagos']A kosci czaszki ma całe? Jest przytomna?[/QUOTE] Kości czaszki badane ręcznie wyglądają na całe, ale sunia musi mieć zrobioną tomografię głowy bo ma zmiany neurologiczne, chodzi calymi nocami i dniami i jęczy, staje przed ścianami i wpatruje się w nie, a potem znowu kursuje do następnej, takie typowe zmiany neurologiczne. Na razie nie mamy kasy na tomograf bo to aż 800zł. + wizyta u neurologa. Ja jestem już tak zmęczona, że nie chce mi się żyć i popełniam błędy. Dzisiaj nie zauważyłam wpuszczając psy, że stoi za mną kot Łatek i uciekł mi między nogami, nie dałam rady go złapać i oczywiście przy moim "szczęściu", wrócił po 20 min. z oberwanym ogonem, być może chciał go złapać jakiś pies lub lis, nie wiem, wiem tylko że przy i tak wielkich długach, dochodzi niepotrzebnie następny. Do tego dzisiaj znowu byłam u lekarza z sunią i Roko, bo roko wróciło rozwolnienie, bardzo się martwię, bo dopiero co poprawiło mu się po parwo. Nie mogę spać bo sunia cały czas jęczy.
  14. Dziewczyny i chłopaki, dziękuję wszystkim za pomoc i zainteresowanie, ale jeszcze może być przed nami BÓJ, gdybyśmy się znaleźli w gronie 30 Fundacji, to wtedy wybierają internauci i to będzie dopiero problem, ale nie przejmujcie się ja nie jestem nastawiona na wygraną za wszelką cenę, choć gdybyśmy wygrali to było by milo i parę złociszy zostało by w kieszeni' liczę na was. Jeszcze raz bardzo dziękuję. :modla: Teraz najważniejsze, mamy w przytulisku suczkę po wypadku, której trzeba pomóc, cały czas staramy się aby wyszła z tego i przżyła, dlatego jeszcze nie śpię, bo czekam aż skończy się kroplówka. Sunia została uderzona w głowę i ma zmiany neurologiczne. Wrzućcie zdjęcie suni, bo ja nie mogę.unia waży 4.600 kg., jest ogromna:haha:
  15. Cieszę się, że wypiszecie te papióry, ale martwi mnie bo dzisiaj musiałam jechać z Roko do lekarza, bo miał brzydki stolec i odwadniał się i znowu jest na kroplówkach. Pojechały ze mną również dwa kociaki Ewita i Elvis bo mają początki kociego kataru. Neptunowi wyrasta coś między zębami jakaś narośl, i znowu coś się dzieje tylko szkoda, że nic dobrego. Aha jest dobra wiadomość, Julka jest w nowym domku, w którym również jest KOKO.
  16. Dziewczyny nareszcie dobrałam się do kompa i tak sobie czytam i czytam i tak sobie myślę i myślę, jak chcecie to napiszcie te papierzyska, będą ewentualnie do wglądu dla urzędników, może to coś da, ale wy już dawno się sprawdziłyście więc jeśli tylko chcecie to dajcie znać, żebym wam wysłała te nieszczęsne legitymacje i podajcie swoje dane, bo potrzebne do ich wypisania i zdjęcia. Natomiast Nowi muszą się wykazać. Komu miała bym dać legitymacje, jak nie wam, które jesteście ze mną tyle czasu bez względu na to czy jestem miła czy nieprzyjemna bo mam np. zły czas, bo coś złego się dzieje ze zwierzyńcem. Angela nie mam do Ciebie nr.tel. bo chyba zmieniłaś, a muszę mieć do naszej wolontariuszki z legitymacją, którą otrzymasz niebawem pocztą Pierwszą legitymację już wydałam dziewczynie, która walczy z gminą Radzymin, więc przepraszam Was że nie będziecie miały z pierwszym numerem, ale niestety niema tylu jedynek, a każda z Was na pierwszą zasługuje. Myślę Angela, że nie będzież czekała na nr. trzynasty bo0 to mogło by potrwać parę lat, bo aż tylu wolontariuszy nie mamy. A teraz dobre wieści, oba szczeniaki Roko i Czarli czują się już dobrze, chociaż mam dużo roboty z jedzeniem dla nich, bo gotuję kartofle z bananem i kurczakiem, co daje energię i osłonę na jelita. Zoja nie gniewaj się o te ankiety, ale dziewczyny już tak się sprawdziły przez tyle lat, że głupio by było przez ankiety nie dać im tych legitymacji, ale poproszę je aby powypełniały tak dla wszystkiego te papiery. obiecuję, że żaden nowy wolontariusz nie dostanie legitymacji bez papierków.:calus:
  17. Mamy ogromny problem, sunia musi jak najprędzej przejść operację, aby normalnie chodzić, może znajdzie się ktoś, kto pożyczy nam 500zł. które na pewno zwrócę, jak tylko wpłyną jakieś pieniądze na konto fundacyjne, błagam pomóżcie. Na poniedziałek musimy wpłacić 600zł. aby mogła odbyć się operacja, reszta leczenia może być w ratach.
  18. Mamy ogromny problem, sunia musi jak najprędzej przejść operację, aby normalnie chodzić, może znajdzie się ktoś, kto pożyczy nam 500zł. które na pewno zwrócę, jak tylko wpłyną jakieś pieniądze na konto fundacyjne, błagam pomóżcie. Na poniedziałek musimy wpłacić 600zł. aby mogła odbyć się operacja, reszta leczenia może być w ratach.
  19. Kejciu, bardzo dziękujemy za karmę, ale to tylko dla Dropiego i innych, bo Neptun je tylko Royal Canin Lou fat, a teraz jeszcze próbuję dawać mu Bozitę puszki i kartoniki i jak na razie jest wszystko dobrze. Neptun znowu zaczął chudnąc, schudł 3kg. i zrobiłam mu kolonoskopię i gastroskopię a wycinki poszły na histopatologię i czekamy na wyniki.
  20. Co tutaj tak cicho, chyba nie przeraziła Was nasza informacja o poszukiwaniach dobrych wolontariuszy, którzy chcieliby wziąć na swoje barki jazdę na tresurę, oraz na rehabilitację z naszymi gwiazdkami.
  21. Wszystkiego co NAJ w Nowym 2014 Roku dla wszystkich lubiących i nie lubiących ZNAJDKI życzy J.Boczkowska
  22. Kasiu, owszem mówiłam do ciebie podniesionym głosem bo byłam bardzo zdenerwowana całą sytuacją, ale prawda jest taka: przedwczoraj po godz.21 otrzymałam telefon od kobiety, która zaadoptowała Dżekusia, żeby natychmiast go zabierać bo córka ma po 4 miesiącach jego pobytu u niej, alergię. Powiedziałam Pani aby dała mi czas bo natychmiast nie dam rady, tym bardziej że wcześniej nic nam o tym nie mówiła. Na następny dzień po godz.17 znowu był telefon, tylko że tym razem Pani powiedziała, że jeśli natychmiast nie przyjadę po niego wsadzi go do chlewika, zadzwoniłam więc do ciebie czy nie mogła byś go zabrać bo ja staram się nie jezdzić po ciemku daleko, bo już raz dachowałam zasypiając za kierownicą. Otrzymałam od ciebie odpowiedz że jesteś w Warszawie na spotkaniu i nie możesz mi pomóc, bo masz poustalane swoje sprawy i nie będziesz ich zmieniać. Nie miałam do ciebie oto pretensji, zadzwoniłam do Malagos i Mariusza, czy nie mogli by pomóc, niestety tego dnia nie mogli, więc nic nie byłam w stanie zrobić. Potem zadzwoniłaś do mnie, że rozmawiałaś z tą Panią i ona powiedziała, że jak uzbiera pieniądze to przywiezie go na warszawski adres, i powiedziałaś, że ta Pani powiedziała tobie że nie mówiła o wrzuceniu Dżekusia do chlewika i wtedy ja powiedziałam do ciebie podniesionym głosem, że jeśli zarzucasz mi kłamstwo to nie będę w ten sposób z tobą rozmawiała. Owszem uniosłam się, ale ty powiedziałaś, że to co mi przekazałaś nie znaczy, że jej wierzysz i ja cię przeprosiłam. Natomiast zadzwoniłam do kobiety, że przyjadę po psa jutro do 15, ponieważ bałam się, że on będzie siedział gdzieś w zimnie. To co mnie spotkało w Nasielsku po przyjeździe, było jakimś koszmarem. Pojechałam tam z koleżanką, ale gdy zgasiłam samochód, a okazało się, że do tej Pani wchodzi się od tyłu a nie od ulicy którą podała, nie mogłam uruchomić samochodu i jacyś Panowie popychali mnie żebym zapaliła. Dojechałam tam i już nie gasiłam samochodu tylko koleżanka została w zapalonym, a ja poszłam do tej kobiety. Okazało się że nr mieszkania nie było na żadnych drzwiach na parterze, więc wyszłam z klatki, aby zabrać telefon z samochodu i do niej zadzwonić, ale gdy tylko wyszłam z klatki, ta pani wychyliła się z okna i wrzasnęła do mnie gdzie ja lezę, mieszkanie jest na górze. Poszłam więc na górę. Dżekuś bardzo się ucieszył, skakał i mnie lizał a pani twierdziła, że rozmawia przez telefon z prawniczką i mam jej napisać oświadczenie, że pies jest w dobrym stanie i że odbieram go dlatego, że jej córka ma alergię i jeszcze inne różności, napisałam jej to co chciała i poprosiłam, aby napisała i mnie oświadczenie, że odebrałam psa na jej prośbę i że pies został przywieziony i odebrany na koszt fundacji, żeby potem nie powiedziała, że dawała jakieś pieniądze i ona to napisała. Natomiast nie chciała wydać mi psa, pokazałam jej dowód osobisty i kazałam aby sprawdziła w umowie, że się zgadza ona jednak kazała mi pokazać pismo, że jestem prezesem fundacji. Powiedziałam, że nie mam takiego pisma, natomiast pójdę do samochodu po torbę gdzie mam pieczątkę i się zaczęło, Pani nie chciała wypuścić mnie z mieszkania, po przepychance jakoś udało mi się wyjść, pobiegłam do samochodu po torbę i telefon i zaczęłam dzwonić na policję na 997, ona to usłyszała, i znając telefon do Nasielska na Policję, zadzwoniła, żeby przyjechali. Wpuściła mnie do mieszkania i za chwilę złapała oświadczenie, które mi napisała, porwała je, więc ja jej powiedziałam, czemu rwie to oświadczenie, ona krzyczała, że nie pisała mi żadnego oświadczenie. Powiedziałam, że jak przyjedzie Policja to ja każe aby pokazała te oświadczenie, w tym momencie ona wybiegła z mieszkania za nią wybiegł Dżekuś, a ja za nimi, nie bardzo już byłam zainteresowana tą Panią, tylko Dżekusiem, żeby nie wpadł pod samochód, złapałam go i zaniosłam do siebie do samochodu, a potem pobiegłam na górę po swoją torbę i książeczkę Dżekusia, swoje oświadczenie i tę umowę adopcyjną, a temu wszystkiemu przyglądała się chyba mama tej Pani. Zeszłam na dół na ulicę i czekałam na Policję, gdy przyjechali, podeszła również ta Pani, wytłumaczyłam Policjantom o co chodzi, a ta Pani zaczęła mówić, że ja kłamię, że jestem oszustką i chcę zabrać psa a ona nie wie czy ja jestem prezesem fundacji bo nie mam pisma. Wytłumaczyłam Policjantom, że takie pismo mogę wystawić tylko ja sama sobie, a w książeczce ta Pani ma dane pierwszego właściciela to znaczy moje i nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, ale abym była bardziej wiarygodna, że nic nie ściemniam, powiedziałam, że zaraz pójdę i poszukam tego podartego oświadczenia, którego ta Pani nie pisała. Poszłam przez podwórko gdzie ona wbiegła, sprawdziłam na klatce czy nie rzuciła, wyszłam na ulicę i tam w śmietniku, znalazłam Zaniosłam to Policjantom, którzy kazali jej pójść i napisać mi oświadczenie, bo w przeciwnym wypadku zabiorą ją na Komendę. Gdy ona poszła pisać te nieszczęsne oświadczenie, Policjant powiedział do mnie, "gdzie Pani oddała tego psa, tutaj mieszka sam element. Powiedziałam mu że my nie znamy terenu, a gdy się wejdzie do kogoś do mieszkania i wygląda ono normalnie, a ludzie zachowują się też normalnie nie możemy wiedzieć jak jest naprawdę. Tak to wszystko wyglądało i wróciłam z Dżekusiem do domu, tracąc tyle czasu, paliwa i nerw, ale nadal nie wiem o co chodziło tej kobiecie, wiem tylko jedno, że nawet po odbiór psa, na życzenie osoby chcącej go oddać, nie można jechać samemu, bo może nas spotkać wiele różnych nieprzyjemności. Jeśli zaś chodzi o wolontariuszy, którzy odchodzą, to przykro mi to powiedzieć, ale przez osoby, które wypisują takie rzeczy na forum lub opowiadają je innym ludziom,, inni wolontariusze, ktorzy mnie dobrze nie znają , odchodzą. Ja jestem normalnym człowiekiem, który ma mnóstwo problemów różnych i swoich i zwierzakowych, mogą puścić nerwy. Chciałam na forum podziękować ci za wszystko co robiłaś dla fundacji, twoja pomoc była bardzo efektywna, nasi podopieczni wiele ci zawdzięczają i przykro mi że zdecydowałaś się z nami rozstać. Ponieważ nie jest to nasza pierwsza sporna sytuacja, której nie udaje nam się rozstrzygnąć osbiście,może tak rzeczywiście będzie lepiej. Natomiast jeśli chodzi o pomoc w wzięciu suczki o której tutaj pisałaś to nie miałam gdzie jej zabrać, ponieważ wchodził do mnie pies który był już wcześniej zgłoszony.
×
×
  • Create New...