Jump to content
Dogomania

Negri_2008

Members
  • Posts

    3318
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    1

Everything posted by Negri_2008

  1. Przepraszam, że milczę. Nadrabiam prawie dwumiesięczne zaległości w pracy :-( Przez kilka dni byłam przez Bursztyna na wdechu ;-) okazało się, że mały leje w domu i byłam bardzo tym zaskoczona. Pani nie mogła sobie z tym poradzić i dzwoniła do mnie po radę. Okazało się, że kochana Pańcia postanowiła w szybkim tempie podtuczyć chudiniego i karmiła go 4 razy dziennie gotowanym ryżem z kurczakiem ;-). Bunio przestał więc pić wodę zadawalając się płynami w jedzeniu, co bystre oko nowej Pani natychmiast zauważyło i wzbudziło niepokój. Chcąc chłopakowi wyrówniać "braki wody" Pani dawała mu trochę rozwodnione jedzenie i tym samym Bursztyn zamienił się w nasiąkniętą gabkę i laaaaał na potęgę. Ale już sytuacja opanowana. Trochę się już zadomowił. Przez pierwsze dwa dni - wg relacji - spał na stojąco ;-) Ale już jest OK. Pani kładzie się z nim na podłodze i drapie go po brzuchu i tym samym zaskarbia sobie Buniowe łaski. Puc nie tęskni wcale :-) I zapadły decyzje co do jego przyszłości. Pucek zostaje z nami. Nie oddam go nikomu, nawet ojcu. Brakuje mi słów, aby opisać go, jaki jest fajny: spokojny, posłuszny i przywiązany do nas i do Miśki. Czasami patrzę z zachwytem, jak piją sobie z dziobków i jak wariują na spacerach :-) :-) Po odejściu Bursztyna wiele się zmieniło; żadnych psich sprzeczek, dzięki temu stary Dingo wyluzował. Są takie momenty, że wszystkie psy śpią na swoich posłaniach w tym samym czasie i jest spokój. Gdy były we czwórkę - cały czas były w ruchu ;-) Na spacerach też mniej stresu z całym stadem (Puc jest tak posłuszny, że mógłby być wzorem na szkoleniach PT ;-) ). W domu prawie nie daje się odczuć jego obecności, choć stara się zawsze być przy nas blisko, ale dyskretnie. Poza tym, ja przepadłam w tych jego oczach otwartych czujnie tak szeroko, że już szerzej chyba nie można ;-) :-) I uwielbiam jego poranne powitania i wtedy, gdy wracam z pracy :-) :-) Tak więc kończymy szczęśliwie epizod psiaków z Duczek :-) Co do szczepień na wściekliznę: Pucek jeszcze nie był zaszczepiony, ale mam zapaloną czerwoną lampkę, że jak najszybciej trzeba to zrobić. Jeżeli nie macie nic na przeciwko temu, to zapłacę za szczepienie z tych pieniędzy, które była zbierane na badania Bursztyna.
  2. [quote name='tripti']ja też jeszcze raz gratuluję:) Negrii a to myślisz, że już pora na Puca?[/QUOTE] Puc warczy na obcych. Gdy ktoś, kogo nie zna zbliża się do niego aż bulgocze mu w gardle :-( Pamiętacie, jak gryzł ciotkę Anouk, gdy go łapała z drewutni? Tz Tripti też próbował dziabnąć. Taka agresja lękowa to trudna sprawa. Wydając go teraz do nowego domu strasznie bałabym się o właścicieli :-( Jest taki nieśmiały pomysł, aby Puc zamieszkał a moim ojcem. Ojciec wpada do nas nawet często i oswaja się z Puckiem. Ale ten gagatek warczy nawet w tej chwili, gdy zjada z ojca ręki smakołyk: je i warczy. Pomysł z ojcem jest patykiem na wodzie jeszcze pisany, no ale jest ;-) Muszę też poszukać pomocy specjalisty.
  3. Cioteczki, nie mogłam nic wczoraj napisać, bo dogo nie działało. Dziś też jakiś serwis.... Bunio pojechał :-) W samochodzie dygotał ale tylko przez chwilę. Potem wyluzował i gapił się przez szybę. W bloku ( na Sadybie) upss...konstrenacja. ;-) Pani mieszka na I piętrze i Bunio rozkraczył się przed schodami, bo nigdy ich w takiej ilości nie widział. Ale powolutku weszliśmy. W domu wszystko było przygotowane: posłanko, smyczka i szeleczki, worek z karmą i zaraz pojawiła się miska z wodą. Na chłodne dni ma dostać kubraczek. Bunio był cały czas skulony i wystraszony, ale w normie. Uszy postawione, ogon swobodny ;-) Podpisałyśmy umowę i szybko pojechałam do domu. Umówiłyśmy się na telefon wieczorem. Dowiedziałam się, że Bunio ładnie poszedł na spacer i załatwił się jak trzeba. Nie chciał jeśc z miski, ale gdy dostał jedzenie w ręku to zajadał. Mało pił. Cały czas wlepia te swoje wielkie gały w nową Panią ale bez paniki :-) Pani wie, że ma Bunia zostawić w spokoju przez pierwsze dni. Zostawiłam Pani margines bezpieczeństwa: w razie niepowodzenia - Bunio do mnie wraca. Pani nie odda go jednak z byle jakiego powodu. Wie o Bursztynie wszystko. Za jakis niedługi czas pójdzie z nim do weta na szczepienie na wściekliznę. Tak mnie zapewniła. Powiedziała, że mam się o nic nie martwić. Więc się nie martwię..... Puc znosi rozstanie dobrze. Trochę jakby jednak posmutniał. :-( On jest taki spokojny: gdy pójdę do łazienki - on za mną. Ja do kuchni - on też. Zawsze gdzieś po cichutku, w kąciku :-( Spokojny, nie absorbujący swoją obecnością. Kochany. Na dworzu szaleje z Miśką, apetyt bez zmian. Jakiś spokój w ogóle nastał w naszym domu. Bunio jednak szaławiła był :-) ;-)
  4. Pani zainteresowana Buniem trochę mnie zaskoczyła, bo zadzwoniła i powiedziała, że chciałaby zobaczyc jak psiak zachowuje się na spacerze.:razz: Przestraszyłam się, bo Bunio zawsze ciągnie do lasu i nie chce spacerować między blokami, ale Pani mimo ciemności i wertepów poszła wczoraj z nami do lasu, gdzie Bursztym czuł się swobodnie. Pani jest bardziej zaangażowana niz sądziłam. Przywiozła paczkę przysmaków i powiedziała, że kupiła książkę gdzie opisane są zachowania psów lękliwych i sposoby postępowania z nimi. Podsumowała sprawę, że sobie z Buniem poradzi i zapewniła mnie, że Bunio będzie miał u niej dobrze. Na koniec wycałowała go i wygłaskała. Tak więc w niedzielę około południa Bunio się wyprowadza :p Cioteczki, które znacie sprawe Lady z Wołomina!!!! Szukam od rana jej wątku i nie mogę znaleźć :angryy: wstawcie proszę tutaj link do wątku
  5. Gdy zainteresowna rodzinka weszła do pokoju Bunio schował się za fotel. (Puc warczał, więc wyniosłam go do kuchni). Trzymałam cały czas Bunia na rękach a on się kulił i patrzył z wielkim strachem. :-( Pani próbowała go głaskać, ale on unikał jej dłoni i wtulał się we mnie. Pani było trochę przykro, ale uwierzyła mi, że po kilku dniach Bunio się rozkręci. Wizyta trwała około godziny. Pani cały czas próbowała Buńka głaskać i po jakimś czasiie już łapali kontakt. Bunio nieśmiało ale ciekawie wyciągał nosa w jej stronę. :-) Ale przysmaka z jej ręki nie wziął. Na dowidzenia Pani pocałowała Bunia w pyszczek i przytuliła do niego twarz. Bardzo jej się spodobał. Rozstaliśmy się w przekonaniu, że w niedzielę, 14 marca przyjadą po niego. Umówiliśmy sie, że ja pojadę razem z nimi, żeby pomóc zainstalować Bursztyna w nowym domku i jakoś załagodzić podróż. Ta zwłoka wynika z faktu, że Pani ma duże przyjęcie w domu i nie chce aby Bunio na początek doznał dużego stresu. To świadczy o Niej, że jest odpowiedzialna. Nie mam wątpliwości, że to właściwa osoba. Pani przez całe swoje życie miała psa. Tylko ostanie trzy lata nie, ponieważ jej mąż ciężko chorował i zajmowała się tylko nim. Bunio tylko zimę będzie spędzał w mieście. Resztę czasu będzie mieszkał z Pańcią na dużej działce. Farciarz. Chcę mieć nadzieję, że Pani nie zmieni zdania. Po wizycie moja córka przeryczała cały wieczór a mnie rozbolał łeb. Tylko TZ zachowywał rozsądek. ;-) Z tego wszystkiego pozwoliłam Buniowi na chwilę wślizgnąć się do łóżka. No rozwalił mnie chłopak całkowicie, bo zwisał troszkę z kanapy ale z tej rozkoszy już nie chciał się ułożyć się wygodniej. Wtulił mordkę i sapał ;-) Uczucia mam jednak mieszane. Czy Bunio zaakceptuje nowe miejsce; czy Pani nie będzie miała zbyt dużych oczekiwań...... To przysłowie, które często pojawia się na dogo "jesteś odpowiedialny za to, co oswoiłeś" odczuwam z całą mocą. :-):-(
  6. [quote name='Kinia1984']ale stadooooooooooooooooooo:) negri strasznie strasznie sie ciesze...:) i tez mi sie plakac chce...:( ale emocje co? my przed oddanie Gani nie spalismy wogole tylko cala noc glaskana byla...chyba nigdy az tyle czulosci nie miala hihi az w szoku byla...:) becz kochana ciotko becz to czasem pomaga:)[/QUOTE] tiaaaaa, stado ogromne ;-) Ten rudy największy to mój 17-letni staruszek Dingo. Rządzi w stadzie niepodzielnie i jest surowy dla reszty, ale oni go poprostu uwielbiają ;-) Na początku, gdy chłopaki nastali w naszym domu był wycofany, ale otrząsnął się już. I bilans dla niego jest chyba dodatni, bo czuje się zmotywowany do działania. Na spacerze też właził w najgłębsze zaspy z młodymi. Trzeba było go potem z tych zasp wyciągać, bo choruje na stawy i sam nie zawsze dawał sobie radę. Czasami ludzie na mnie krzywo na spacerach patrzą, ale wiecie....psy szczekają a karawana jedzie dalej ha ha. Są też tacy, którzy trzymają za mnie i chłopaków kciuki. I tych lubię ;-) Jak ten Burszynek sobie dzisiaj poradzi? :-( w samochodzie z tyloma obcymi ludźmi??? Jak znam siebie pojadę z nimi do tego domu, żeby jeszcze wszystko zobaczyć, sprawdzić... A jak poradzą sobie chłopaki bez siebie nawzajem ?:-( Liżą sobie nawzajem uszy i czasami śpia przytuleni. Pucek zostanie z nami i z Miśką. A Bunio? Kurcze, no martwię się. :-( Oby nowa Pani okazała się kochana, to pewnie się wszystko ułoży....
  7. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA Pani, która wczoraj dzwoniła w sprawie Bunia przyjedzie po niego dzisiaj wieczorem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Przyjedzie z całą rodziną (córka i zięciem). Jestem podekscytowana i wesoła ale płakać mi się chyba chce bardziej :-) :-( Na pewno zadeklaruję wszelką pomoc i wrazie czegoś (odpukać) gdyby Pani sobie z Buniem nie radziła - powiem, ze Bunio zawsze może do mnie wrócić. Umowę adopcyjną mam na podstawie tych umów z Klembowa. Nie są zbyt precyzyjne w sprawie kastracji, ale dopowiem, co trzeba; jakie są korzyści i kiedy i gdzie to najlepiej przeprowadzić. Bunio waży prawie 9 kg. Przytył więc ponad 2 kilogramy. Biorąc pod uwage, że dopiero pod koniec grudnia pozbył się robaków daje to i kg na miesiąc, co przy jego posturze daje jako taki wynik. (zdaniem weta i moim).;-) Boszszsze...idę do kibelka popłakać trochę :-( Aga - dziękuje za wstawienie zdjęć. Najbardziej lubie te trzy wystawione doopki na spacerze i rozszalałego na śniegu Pucyłka :-) :-) Wyślę Ci wieczorem sms, bo mam padnięty komputer w domu i z dogo nici. Do wieczora..............
  8. Ciągle brakuje mi czasu, żeby Wam napisać o Pucusiu :-) Jest bardzo posłuszny, zrównoważony i bardzo we mnie wpatrzony. Super grzeczny pies, bardzo sympatyczny, taki skromny i miły. Jednak....gdy podchodzimy do niego gdy się wyleguje na fotelu...ucieka i chowa się pod stół :-( Na kolanach nie chce przebywać: robi sie sztywny i natychmiast zeskakuje. Ma takie chwile, gdy sam nas zaczepia a najbardziej chyba wtedy, gdy Bunio siedzi u mnie na kolanach. Zazdrośnik jeden. Gdy wracam do domu opiera się na mnie przednimi łapkami i chyba najbardziej z całej czwórki okazuje radość ;-) Na spacerach najbardziej posłuszny jest właśnie on. Przybiega na najdrobniejsze nawet gwizdnięcie i prosi o s makołyk. :-) Ma szczególne miejsce w naszych sercach, bo było mu trudniej niż Buniowi pokonać swoje lęki i nam zaufać. Bunio jest bardziej niezależny, dalej odbiega na spacerach i czasami ma w nosie moje wołanie. Muszę potrząsać podełkiem ze smakołykami, żeby przybiegł. Zauważyłam, że od niedawna gdy jest wzruszony albo niecierpliwie na coś czeka (na miskę albo na spacer) drży mu bródka i całkiem głośno dzwoni wtedy zębami. Troszkę zbeszczelniał ;-) bo gdy ma ochotę na pieszczoty poprostu przyciąga mnie łapą do siebie. Nazywamy go "plasterek" bo tak mocno przywiera do nas na kolankach. :-)
  9. Są efekty Waszej pracy, kochane cioteczki. Przed chwilą dzwoniła bardzo miła Pani w sprawie Bursztynka:-) Jest już na emeryturze, ale dodała, że wcześniejszej ;-) tak więc Bunio miałby opiekę przez cały dzień. To dla niego idealna sytuacja. Pani jest zainteresowana Buniem, tak na poważnie ( o ile po rozmowie telefonicznej mogę tak powiedzieć). Umówiłyśmy sie na spotkanie u mnie w domu. Zależy mi, aby każda osoba zainteresowana Buniem zobaczyła go, jak się zachowuje, zanim zdecuduje się go adoptować. Żeby nie była zaskoczona, że Buniol chowa się pod stół ( a na pewno się schowa). Mam przeczucia, że się z Bursztynem rozstaniemy. Będzie mi krwawiło serce, ale jeżeli to jest szansa na dobry dom, gdzie będzie kochany i gdzie będą o niego dbać - nie zawaham się i oddam go. :-( :-( Dziś pójdę wreszcie do weta, aby go zważyć, żeby nie oddać Bursztyna do nowego domu w niepewności, że mu coś dolega. Chłopak jest jednak coraz cięższy i taki "ubity" czyli jędrny. Wrażenie bardzo szczupłej sylwetki zawdzieczamy temu, że on ma bardzo ale to bardzo krótką sierść a na boczkach....hmmm...włoski długości 1 milimietra ;-) Proszę Was, trzymajcie cioteczki kciuki za Bunia. Wizyta w sobotę :-(
  10. I ja dziękuje serdecznie za ogłoszenia :-) :-) Był kolejny telefon. Pani z Płocka chciała Bursztynka podarować w prezencie swojemy 6-o letniemu synkowi, który bardzo chce pieska. Wrrrrr...... Zapytałam Panią czy ONA też chce psa, bo przecież opieka spadnie głównie na nią, ale jakoś mnie nie przekonała :-(
  11. Przed chwilą miałam kolejny telefon w sprawie Bursztynka. To znak, że chłopak rzuca się w oczy. Wszystkie kobitki przez telofon mówią, że śliczny psiak z niego etc etc Jednak znowu pudło: Pani chciała takiego pieska, który większą część i noc spedząc mógłby na dworzu. Ale tego łysola nie oddamy przecież na podwórko, prawda? ;-) Jestem pewna, że dom sie znajdzie. Musimy poczekać. I pamiętajmy, że czas działa troszkę na korzyć Bunia, bo on jednak jeszcze bojący dudek jest ;-)
  12. Wizyty nie było. Pani (choć mam ochotę napisać BABA) nie przyjechała, a czekałam w napięciu cały wieczór chociaż na telefon :-( Trudno, podaż psoaków jest wieksza niż popyt i dlatego ludzie tak nas lekceważą :-(
  13. Dziś ma do Bursztyna przyjechać zainteresowana Pani. Niedawno odeszdł jej psiak. Troszkę marudziła przez telefon, że w ogłoszeniu napisane jest, że Bunio jest mały a z mojego opisu wynika, że to "duży" pies. Różnie można o Buniu powiedzieć, ale nie to, że jest duży. To taka porcelanowa laleczka przecież ;-) Jednak zapowiedziała wizytę wieczorem. Nie spodziewam się niczego dobrego :-( O tym, co czuję na myśl o tym, że Bunio nas kiedyś opuści już nie będę pisać. :-(
  14. Boszszsze, Felini w nowym domku. Ale sie ciszę, no brak mi słów. Wspaniale i jeszcze raz wspaniale :-) ;-) Zmieniam tytuł wątku w podskokach radosnych, huuurrrra
  15. Dziewczyny, boje się czytać ostatnich postów:-( Ale cokolwiek napisałyście - macie rację. Pozostaje mi tylko Was przepraszać w nieskończoność i ufać, że nie skresliłyście starej Negri :-( Moje sprawy mają się źle. Zmarł mój brat a zaraz potem moja matka. Spodziewałam się takiego obrotu sprawy, ponieważ moja mama chorowała na parkinsona i była już bardzo, bardzo schorowana. To była starsza osoba (76 lat) i śmierć syna była dla niej ponad siły. Po pogrzebie brata zachorowała na zapalenie płuc. Odchorowałam to okropnie. Mam już dorosłe córki i świadomość, że będa tak cierpiały gdy mnie coś się przytrafi poprostu jest ...powalająca. Ale do rzeczy: Wasze wpłaty od listopada: AgusiaP - 30 zł Aga-33-76 - 100 zł Agusiazet - 20 zł Agata51 - 20 zł Anonim - 50 zł Baldek2 - 60 zł ( za 3 m-ce Laura1108 - 20 zł Radunia - 30 zł GRUDZIEŃ Agusiazet - 20 zł Anna10025 - 40 zł Aga 33-76 - 100 zł Agata51 - 20 zł Baldek2 - 40 zł AgusiaP - 30 zł Anonim - 50 zł Laura1108- 20 zł STYCZEŃ Aga 33-76 - 100 zł Anna10025 - 40 zł Laura1108 - 20 zł AgusiaP - 30 zł Agusiazet - 20 zł LUTY Anna10025 - 40 zł Baldek2 - 20 zł Aga 33-76 - 100 zł Agusiazet - 20 zł Agata51 - 20 zł AgusiaP - 30 zł Laura - 1108 - 20 zł Jeszcze muszę wyjaśnić sprawe dwóch wpłat z bazarku i wtedy będę mogła uzupełnić pierwszy post. Bardzo proszę - zerknijcie czy są Wasze wpłaty.
  16. Mam wpłaty z bazarku od Kini i Glorien. 20 i 15 zł bardzo dziękuje :-) :-) Czy zmienił się sposób wstawiania zdjęc na dogo? Chciałam wstawić kilka fotek z ostatnich spcerów i nie mogę :-( Przesłałam Adze 33-76 kilka zdjęć Bursztyna do nowych ogłoszeń
  17. Wróciłam :-( Co prawda mam wrażenie, że dookoła mnie zgliszcza i popiół ale jakoś się pozbieram. Jestem o dychę starsza, na biodrze mam wielki czarny siniak, zwichniętą nogę a na twarzy piękną szrmę od psich pazurów ;-) Ale od początku.... Buniem była zainteresowana pewna rodzinka. Pytali o jego zachowanie i możliwości oraz potrzeby. Już byliśmy omówieni na wizytę, aby Państwo mogli przyjrzeć się Bursztynkowi ale jak pisała Aga nie przyjechali. Nawet nie zadzwonili. :-( Myśle, że mieszkali blisko nas, bo świetnie znali okolicę. Nowe zdjęcia się robią. Macie racje - tekst do ogłoszeń jest za długi i może być za trudny dla "normalnego" człowieka. Chłopaki kwitną :-) :-) Bursztyn w domu zachowuje się jak normalny, zadomowiony i kochający rodzinę pies. Przychodzi na zawołanie, ładuje pupkę na kolana i drzemie na nich. Uwielbia się przytulać, zabiega o pieszczony, zaczepia do zabawy. Na spacerze prowokuje gonitwy i zabawę. Jednak na widok nieznajomych osób kuli się i woli trzymać się od nich z daleka. Żadną siłą nie można zaciągnąć go na spacer między bloki, aby popatrzył na innych ludzi i przekonał się, że nie są straszni; ciągnie na znajome ścieżkii do lasu i nie ma mocnych...;-) Jakoś nie może przytyć. Potrzebna jest chyba opinia weta ale on na pewno zaleci rozszerzone badania krwi. Koszt około 80 zł :-( Myślę, że trzeba uzbierać te pieniądze. Chłopaki są u mnie od połowy listopada. Jedzą sporo. Puc sie poprawił a Bunio nie bardzo. To jest niepokojące :-( Z tych 70 zł chyba już niewiele zostało, bo chłopaki je przejedli :-) U Puca przełom :-) :-) Wychodzi już na spacery regularnie. Udało się przełamać jego strach kielbasą. Gdy wynosiłam go na dwór zawsze zabierałam kielbę ze soba i karmiłam nią Puca już w windzie. Aż pewnego razu Pucek rozluźnił się i zaczął na dworzu powolutku dreptać i prostować łapki. Na początku chodziliśmy na smyczy. To była czysta przyjemność: Puc pięknie spacerował, nie ciągnął i trzymał się tak blisko, że czułam go przy łydce :-) Aż pewnego razu zapragnął zabawy z Miśką i od tego się zaczęlo. To wielka radość patrzeć jak Puc i reszta pławi się bezpiecznie w śniegu ( a miejscami sięga im do szyji). Mała niewygoda polega na tym, że Puc z nikim innym nie wyjdzie na dwór tylko ze mną. Kupa już tylko na dworze. Czasami jeszcze się zapomina i sika w domu ale rzadko ;-) Troszkę zeszczuplał dzięki tym spacerom. Bardzo dobrze, bo już przypominał salceson na długich łapkach. Na adopcję jeszcze za wcześnie. Na widok obcych osób warczy. Gdyby na tę chwilę jakiś dom był nim zainteresowany to adopcja byłaby możliwa tylko w takiej sytuacji, gdy ktoś przyjeżdżał do nas i stopniowo Puca do siebie przyzwyczajał. Gdzie takiego domu szukać :-( Nie ma mowy aby Puc posiedział na kolankach :-( Gdy sprzątam w mieszkaniu, chowa się za kibelek dokładnie tak samo jak w pierwszych dniach. Na ogół unika głaskania ale coraz cześciej zdarza się, że pozwala na głaski nawet na brzuszku. W tej chwili wychodzę na spacery z całą czwórka na jeden raz ;-) Bunio i Punio ganiają bez smyczy. Są już do nas przywiązani i nie mam obaw, że uciekną. Czują też dużą przynależność do stada i trzymają się blisko Miśki, Dinga i mnie. Zawsze mam ze sobą przysmaki którymi ich przywołuję, gdy są ciut za daleko. Przybiegają wtedy w sekundę :-) Ten siniak i zwichnętą nogę to im zawdzięczam: wpadli mi na spacerze pod nogi z takim impetem, że się wywaliłam jak długa :-) :-) Gdy znajdą w lesie chleb to KONIEC. Nie odejdą z tego miejsca aż nie zjedzą całej pajdy, jak wielka by nie była. To taka ich przypadłość z czasu bezdomności. Udomowili się chyba już całkowicie. Jeszcze jedzą zachłannie ale to minie. ( Dingo po schronisku pół roku czyśćił miskę w kilka sekund). I co ważne - zrozumieli wreszczie, że noc jest do spania a nie do wariowania. Gdy układamy się do sny chłopaki zalegają też na fotelach i śpią do rana. Jeszcze do niedawna wariowali w nocy. Mieliśmy ochotę ze złości rzucać w nich kapciami :-) To tyle - na razie. Dziękuje Wam za ciepłe słowa które do mnie płynęły i za to, że tu jesteście z chłopakami.
  18. Cioteczki - ja żyje :-( Wszystko legło w gruzach: kilka dni temu odbył się pogrzeb mojego brata ( wylew, śpiączka drugi wylew i już). Moja mama, która ma już 76 lat prawie tego nie przeżyła i cały czas potrzebuje wsparcia i opieki:-( W pracy już sami nie wiedzieli jak mają mnie zagonić do roboty więc dostałam awans.Teraz to nie przelewki ( pracuje w dużej korporacji - niestety). Cały układ, który pozwalał mi w miarę swobodnie odwiedzać dogomanię legł w gruzach. Ledwo omiatam sprawy moich tymczasów :-( Nie uciekłam z Waszymi pieniażkami na Karaiby i nie zamierzam. Przelew do Wiosny wykonałam Wpłaty wypiszę tylko czas...czas... Przepraszam wszystkich bardzo :-( W środę będę wolniejsza.
  19. [IMG]http://img683.imageshack.us/img683/9617/dsc0062zy.jpg[/IMG] Bursztyn jest już taki dzielny i taki dorosły ;-) [IMG]http://img641.imageshack.us/img641/4232/dsc0079p.jpg[/IMG] Chwilka na rozgrzewkę [IMG]http://img15.imageshack.us/img15/2706/dsc0112e.jpg[/IMG] [IMG]http://img189.imageshack.us/img189/5705/dsc0119tc.jpg[/IMG] [IMG]http://img191.imageshack.us/img191/4999/dsc0134yv.jpg[/IMG] I trochę figli migli na słońcu. Wieczorem i rano w te mrozy tak nie fikamy; siku, koopa i do domu, bo zimno. Wiele bym dała, żeby Puc tak pospacerował. Nie chodzi o to, że nie widać końca sprzątania po nim w domu tylko o to, żeby zobaczył jak fajny może być spacer, z różnymi zapachami i bieganiem po śniegu. Żeby miał prawdziwe, psie życie..:-(
  20. Jeżeli znajdę coś w cenie około 10 zł za kg ( nie ma sie co łudzić - nie będzie to rarytas) to jakoś na razie dam radę. FITMIN, który poleca Piromanka tak mniej więcej kosztuje, tylko jest chyba jedynie w sklepach wysyłkowych, a tam koszt wysyłki około 15 zeta ....wrrrr Będe dziś w sklepie, popatrzę Poza tym - jak TZ będzie łaskaw - to pojedziemy do lecznicy zważyć chłopaka. Przy okazji obetniemy mega pazury ps. jestem bazarkowe beztalencie i nie mam fantów :-(
  21. Gryzeldo - zrobiłam przelew na Twoje konto 120 zł. W kasie miałam jeszcze 119,50 ( 0,50 dopłaciłam ale to nieistotny szczegół. Wspominam dla porządku. ;-) Tym samym Felek ma opłacony pobyt do 13 lutego włącznie ( 20 dni od 25 stycznia). W pierwszym poście dopisałam wpłaty Agi i Laury. Niestety, nie za bardzo mogę połapać sie z wydatkami tej kwoty. Jeżeli możecie - wypiszcie dokładnie wydatki to uzupełnie pierwszy post. W mojej kasie nie ma już kasy dla Felutka. Uważam, że to dobry pomysł aby kasa szła wprost do Gryzeldy. Będzie szybciej. Wszystkim psiakom gratuluję przytycia ;-)
  22. Bardzo, bardzo i przepięknie dziekuję za tyyyyyyyyle ogłoszeń i za allegro:-) Na razie cisza, ale już niejeden psiak z ręki Piromanki znalazł dom więc i tym razem się uda. Musi. Obserwuję Bursztyna uważnie i trochę martwie się, że ona nadal jest chudy:-( Wieczorem wstawię troche zdjęć ze spaceru to osądzicie same. Wiem, że długo go zjadały robaki i dopiero od niedawna je na własne konto, ale mimo wszystko powoli jakoś dochodzi do normy. Poza tym jest bardzo wyjątkwo zbudowany: nie ma wcale klatki piersiowej: nogi wyrastają mu bezpośrednio z szyji i chyba jeszcze wyrósł w górę, co trochę utrudnia przybranie na wadze. Przerzucę chłopaków na karmę dla dorosłych psiaków. Bunio będzie dostawał coś kaloryczniejszego niż Purina. Rozeznam się. Puc wychodzi na dworek ale powolutku: głównie siedzi sobie i patrzy. Zrobi parę kroczków i znowu siada. :-( Nie załatwił się jeszcze ani razu. W weekend nie był na spacerze, bo za zimno było. Gdy tak tylko siedzi to strasznie dygocze i boję się, że zmarznie i zachoruje:-(
  23. [quote name='obraczus87']Bo Negri ma i tak zamieszanie ze swoimi tymczasami :)[/QUOTE] żebyś wiedziała ;-) wyprowadzenie całej czwórki na dwór jest trochę ciężkie: I tura - Bunio i Misia II tura - Dingo i Misia III tura Pucyłek i Misia - na razie turę III mamy tylko 1 raz dziennie Tura I i II mamy trzy razy dziennie. Jak domownicy nie chcą/nie mogą mi pomóc - biegam sama ;-) Pieniądze w każdej chwili są do dyspozycji Gryzeldy. Trzymam kciuki za Felka :-)
×
×
  • Create New...