Jump to content
Dogomania

Hawa

Members
  • Posts

    69
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Hawa

  1. Dziękuję :) za wszystko za czas, pieniądze i serce. Za to, że od półtora roku mamy Piarę. Jest moją radością i nie mam sumienia ją tej żywiołowości pozbawiać, umie równać, leżeć, zostać i słucha się i wystarczy. Przeszłyśmy razem trudne chwile sterylizacji, gdzie naszemu kochanemu doktorowi znanemu od 18lat zaczęła odchodzić, ratowaliśmy ją od 22 do 2 w nocy. Weszłam i byłam z nią cały czas i uświadomiłam sobie, że znowu mam psa, którego kocham tak, że ani jelita, ani krew, ani nic nie rusza mnie, bo ona jest moja najukochańsza. Ma w domu trzy koty, z tego jedna kotka jest dokładnie jej charakteru więc się bawią szalejąc po domu razem. Kocha leżeć przy mnie, lub przy mojej córci w łóżku. Teraz jak piszę zwinięta w precelek wokół mnie śpi. Tak myślę ile przeszła i ile ma w sobie radości. Jest bardzo towarzyska i otwarta na psie kontakty. Pies dla niej to potencjalna zabawa, zero agresji. Przekonała największe dwie zarazy (suczki) na osiedlu, że nie mają powodu na nią szczekać i witają się z szacuneczkiem, bez jazgotu. Taka jest Piara. No i robotna, przenoszenie gałęzi to jej pasja, na działce jest w ciągłym ruchu, ale w pewnym momencie przychodzi i popiskuje co oznacza "porób coś ze mną". Uwielbia się całować i tego staram się ją oduczyć, bo nie każdy sobie tego życzy, tylko to trochę tak mi wychodzi, jak bym chciała oduczyć Słońce świecić. Ona po prostu budzi uśmiech u każdego całą sobą. Jeszcze raz dziękujemy :) [quote name='kinga'][FONT=Comic Sans MS][SIZE=3]Trzy urocze szczeniaki w kropeczki. Trzymiesięczne. Trzy razy na przegranej. Pierwszy raz, bo urodziły się mniej więcej wtedy, gdy w życie wchodziła ustawa o ochronie zwierząt, zakazująca pokątnego handlu nimi. Gdyby nie to, być może właściciel pokwapiłby się i zrobił chociaż marne ogłoszenie w sieci. Może chociaż ruszyłby się na giełdę. Albo powiesił informację na drzwiach sklepu zoologicznego. A może nie zrobiłby nic, bo tak najłatwiej - a dzięki ustawie miał przynajmniej wytłumaczenie, że NIE MÓGŁ. Drugi raz szczeniaki były na przegranej, gdy po prostu przyniósł je do schroniska. Trzy 3-miesięczne, wychuchane i wesolutkie kajtki, które wśród protestów usiłowały wydostać się z małej kennelki, do której je wsadzono. Pan bezradnie wytłumaczył, ze znalazł je w kartonie na śmietniku. Pan przeoczył jednak fakt, że w śmietnikowych kartonach umieszcza się na ogół ledwie pełzające maluchy, które nie dadzą rady wydostać się na zewnątrz - nie 3-miesięczne szczeniaki, które rozpiera ciekawość świata. Trzeci raz znalazły się na przegranej, największej - gdy po kilku zaledwie dniach przestały być wesolutkimi, rozbawionymi brzdącami. Stały się apatyczne, dostały krwawej biegunki, zaczęły lecieć przez ręce. To w schronisku dla szczeniąt oznacza jedno: parwowiroza. Postanowiłyśmy spróbować zawrócić je z tej równi pochyłej w dół. Szczeniaki zostały zabrane ze schroniska i trafiły do prywatnej lecznicy. Ogromnie odwodnione, z temperaturą, jeden zaczynał już składać się w pół z osłabienia. Zostały wreszcie zakłute dożylnie i podłączone do kroplówek - choć u jednego malucha strasznie ciężko było już znaleźć żyły. Po czym padło sugestia weterynarzy, że dobrze byłoby podać im - każdemu po dwa - zastrzyk Zylexis. Cena jednego - ok. 50 zł, razy 6 - 300 zł. Ciężko przelicza się potencjalne życie na pieniądze, których nie ma. Kazałyśmy podać te zastrzyki. I pozostało nam czekać - parwowiroza ma średnie rokowania. Natomiast koszty całodobowego leczenia trzech szczeniąt są wysokie. Wczoraj na szybko pstryknęłam komórką zdjęcia podczas podłączania maluchów do kroplówek - Ati je zaraz umieści. Nie wiem, czy wszystkie będą miały szansę doczekać się profesjonalnej sesji fotograficznej. Czy którykolwiek będzie miał taką szansę. [URL="http://imageshack.us/photo/my-images/822/82226809.jpg/"][IMG]http://img822.imageshack.us/img822/1639/82226809.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://imageshack.us/photo/my-images/836/89083321.jpg/"][IMG]http://img836.imageshack.us/img836/377/89083321.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://imageshack.us/photo/my-images/705/55335592.jpg/"][IMG]http://img705.imageshack.us/img705/8278/55335592.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://imageshack.us/photo/my-images/204/94869777.jpg/"][IMG]http://img204.imageshack.us/img204/4345/94869777.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://imageshack.us/photo/my-images/338/29442744.jpg/"][IMG]http://img338.imageshack.us/img338/5056/29442744.jpg[/IMG][/URL] [I] [COLOR=red]NAJWAŻNIEJSZE INFO:[/COLOR] Bardzo prosimy o dobre fluidy, ale przede wszystkim o POMOC FINANSOWĄ :modla: [B][SIZE=2][U]3 lutego, piątek [/U]- szczeniaki trafiły do schroniska [U]8 lutego, środa [/U]- zabrałam je stamtąd i umiesciłam w prywatnej lecznicy; potwierdzono parwowirozę [U]10 lutego, piątek [/U]- szczeniaki nadal na kroplówkach, ciągle krwawa biegunka, jedna suczka w marnym stanie [U]13 lutego, poniedziałek [/U]- Czuszka i Czejen opuszczają lecznicę, trafiają do DT [U]15 lutego, środa[/U] - Chilli również zabrana z lecznicy, dołączyła do DT, w którym jest Czuszka [/SIZE][/B][/I] [/SIZE][/FONT][/QUOTE]
  2. czy ktoś Was miał podobną sytuację?
  3. Słuchajcie czytam wasz temat i jestem świeżo po dyskusji ze znajomymi o pewnej podobnej sytuacji tylko nie wśród psychologów psich a ludzkich. Pani Monika D z Warszawy prowadzi psychoterapię przez internet, co jest sprzeczne z Kodeksem Etycznym Psychologa, uprawia psychoterapię mając za sobą jedynie roczny kurs psychoterapii, a w ustawie stoi, że musi mieć 4 letnie studia i ukończoną własną psychoterapię długoterminową, a dodatkowo jej kurs nie ma certyfikatu Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Ludzie z tego korzystają pani ma się dobrze nikt jej nie goni. Pan Tadeusz psychoterapeuta, osoba bardzo medialna ożenił się z pacjentką, w Stanach, i cywilizowanej Europie zostałby pozbawiony praw wykonywania zawodu, u nas ma się dobrze, chociaż też jest to zabronione. Otwierają się też chrześcijańskie szkoły szkolące "pomoc psychologiczną" - pielęgniarki psychologiczne, jest jasna ustawa kto może być psychologiem, psycholog psychoterapeuta nie jest przewodnikiem duchowym nie mówi co jest lepsze dla pacjenta, a co gorsze, to my mamy to odkryć i nie ważne w co wierzy, bo nie tym zajmuje się psycholog, tak jak lekarz może być świadkiem jehowy i nikomu nic do tego, ważne jak leczy, a to zaczyna być wykorzystywanie psychologii, by nawracać ludzi na jedynie słuszną wiarę. Widać mamy przyzwolenie na działanie pseudoprofesjonalistów do pomocy ludziom, więc co tu mówić o piesach. ;) Sorki, że trochę z innego podwórka, ale wiem jak pracuje behawiorysta z psami. Nie da się wyłapać czasem minimalnych zachowań ludzkich, czy psich z opowieści. Trzeba pobyć w relacji z właścicielem i psem. :)))
  4. Kochani tym razem kłopot behawioralny. Znajomy ma suczkę 4 letniego owczarka, moja to wyżlak rok i 7 mc-y. Owczarka mieszka na stałe pod Warszawą przy domu znajomego, przez płot mieszka osoba która ją codziennie karmi i ona jak chce może do niej przejść, oprócz tego u karmiącej jest pies. Znajomy bywa na działce od czasu do czasu, a że dużo pracuje to pies nie może mieszkać w Warszawie z nim. Moja mieszka ze mną. Gdy przyjeżdżamy na działkę owczarka czai się na moją robi to powoli niby nic, coraz bliżej, czasem moja nie wytrzymuje i zaczyna na nią ujadać, gdy nie zdążymy zareagować dorywa się do niej. Były 4 spotkania. Wychodziliśmy na spacery z obiema. Pilnujemy by nie zostawały same. Wystarczy chwila nieuwagi. Ostatni przyjazd to już ewidentne czekanie owczarki na okazję by dorwać się do mojej przewrócić na plecy i gryźć. Więc stwierdziłam, że nie będę tam jeździć z nią, dopóki nie wymyślę co zrobić, bo porady typu "trzeba zostawić obie same i one się ułożą" doprowadzają mnie do szewskiej pasji. Poradźcie proszę co robić. Gdy jestem sama z obiema suki potrafią nawet spokojnie leżeć. Bo u mnie w domu jest tak samo. Jasna hierarchia. Ja rządzę reszta na równi to stado. (pies i 3 koty). Jak kocur chciał dominować to ustaliliśmy, że już wódz jest ;). Niestety jak pokazuje się na horyzoncie mój znajomy, to nie jest tak łatwo. Obawiam się, że na czas naszych pobytów trzeba będzie wydzielić teren i jednak separować psy. W każdym razie sytuacja jest trudna, a z czasem stanie się absurdalna. Bo ja nie mając z kim zostawić psa nie będę mogła jeździć do kogoś, kto może być ważny w moim życiu.
  5. Proszę admina o zmianę tytułu z Gąski na Warszawa Gołąbki przepraszam ptaki mi się pomyliły :)
  6. Tak już wklejam [URL]https://www.facebook.com/anka.skoo/posts/456054211118984?notif_t=close_friend_activity[/URL] [URL]https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=495267123829588&id=1605783806[/URL] [url]https://www.facebook.com/photo.php?fbid=4178060942237&set=a.4178059462200.2143452.1605783806&type=1&theater[/url] [url]https://www.facebook.com/photo.php?fbid=4178059502201&set=a.4178059462200.2143452.1605783806&type=1&theater[/url]
  7. 6 grudnia na stacji Gąski pod Warszawą ok godziny 21 znaleziono psa. Obecnie musiał zostać oddany do schronu, ale osoba, która go znalazła szuka mu domu. Pies ma ok 5 lat. Jest duży co widać na zdjęciach. Których nie mam jak zamieścić. Może przesłałabym komuś z Was mailem i ten ktoś by zamieścił Pomóżcie :)
  8. Kochani, będziemy domem stałym dla Czuszki potrzebujemy pomocy w przetransportowaniu suczki do Warszawy. Czy ktoś jedzie? Pozdrawiam
  9. Gapa ma padaczkę potrzebne badania za ponad 800zł czy myślicie że można tej rodzinie pomóc? Pani Krysia zbiera wszystkie zwierzaki pokrzywdzone przez los i przygarnia, leczy. Ale nie ma na te leki. Zróbmy burzę mózgów. :)
  10. Witajcie kiedyś ogłaszałam "Gapę do wzięcia" ma obecnie 2 lata dostała padaczki najprawdopodnobniej na tle tej mega robaczycy w dzieciństwie. Powinna przejść badania które kosztują 800zł . Pani Krysia u której została nie ma na te badania. Czy macie pomysł jak im pomóc? Pozdrawiam Benek nadal despota ;)
  11. [quote name='Charly']o nowe potkowe wieści:) A jak z mieszkaniem? znalezliście odpowiednie?[/QUOTE] tak :) od tego czasu to już dwa :) ale teraz już coś stałego przepraszam za milczenie ale czasu jak na lekarstwo. Benio ma się dobrze ostatnio zaczął znowu posikiwać zrobię mu badanie moczu zobaczymy. Pozdrawiam wszystkich ciepło
  12. Witam serdecznie, Ja tak nieśmiało zasugerowałabym dodanie takiego punktu do pierwszego postu może przydatnego. Że niewidomego psa dobrze jest nauczyć terytorium. Miałyśmy nieszczęście przeprowadzać się trzy razy w minionym roku. Benek (vel Potek) po prostu za każdym razem uczył się nowego domu i okolicy. Wie że hasło "uważaj" sugeruje przeszkodę i musi się skupić i zwolnić i ostrożnie stawiać łapki. No i uwaga na koty które się posiada. Pies jak nie widzi to nie zamknie powieki przed pazurkami. Po schodach musi najpierw "policzyć" stopnie - to takie liczenie bez liczenia, zwierzaki to potrafią. :) I teraz już jak wracamy to wysmykuje się na klatkę i leci do schodów (tylko ma 7 bo to parter:)) i na spacerek. Pozdrawiamy Benek z rodzinką ps pies niewidomy nie będzie tak się bawił jak pies widzący ale po swojemu np dźwiękowo - klaskanie jak naszemu odbija to lata po mieszkaniu i na odpowiednim tonem (zaczepno - zabawowym) zadane pytanie zatrzymuje się merda i leci w druga stronę tak jak widzące psy. Jak w coś uderzy to mało go to deprymuje taki jest zadowolony że się bawi. Ale to Benek on taki jest. U doktora po zabiegach obchodził sobie cały gabinet by go poznać. Oj ja lubię o nim pisać :). A no i trafiła mu się gadatliwa kobieta. Więc spacery sa gadane. Trzeba takiego psa nastroić pozytywnie. "och jaki ty dzielny no Beniusio no ty najdzielniejszy pies jesteś, no taki dzielny niedzielny, że coś okropnego" i od razu przestrach spowodowany ciszą mija. Nasz trochę głuchnie więc czasem trzeba kucnąć i go zawrócić robiąc taki "tunel głosowy" na poziomie jego wzrostu. A on wtedy robi "uchachanego cześka" - o jesteś no fajnie to lecę. A teren koduje w pamięci na długo. Pojechałyśmy do znajomych po pół roku wszystko pamiętał :) To chyba tak po prostu jest że jak się człowiek zakocha to znajdzie się i język i sposób i wszystko. Powodzenia wszystkim właścicielom i przyszłym właścicielom widzących inaczej :)
  13. Nie wygląda to za dobrze. Jakby miał porażenie. Przypominam sobie mojego Benia vel Potka Ślepotka też zrósł się (miednica i staw kolanowy) bez świadomości weta paluchowego w skrzynce. Walczycie kochani to dobrze. Ale kurcze dlaczego go nie zdiagnozują jak to coś z kręgosłupem ... Całuję trzymajcie się
  14. Boże jak można przyjaciela wyrzucić po 9 latach ? Co ta psina czuje, świat jej się zapadł.
  15. Witajcie było trochę zawieruch zdrowotnych też po stronie homo sapiens :). Benio miał niedowład zdajsie na tle jakiegoś stanu zapalnego też odezwały się nerki chodziliśmy na zastrzyki i na materac taki hmmm leczący polem elektromagnetycznym. Nie wiem co ale poskutkowało. Nawrotów brak. Teraz pogoda kiepska więc bierze lek przeciwzapalny co poprawiło jego kondycję stawu biodrowego. Ewidentnie daje mu się we znaki wtedy staje trzęsie zadkiem i trudno mu iść. Teraz po 3 pastylkach jest ok on i tak jest domatorem więc tylko kupka siusiu i biegiem do domu i tu szaleństwo ze szczęśćia. Pozdrawiam ciepło
  16. :p:p:p:p:p:p:p:p:p:p

  17. [quote name='malawaszka']są - obydwie te koteczki są do adopcji, transport do Warszawy zawsze jakoś się udaje znaleźć bo już kilka kotków pojechało nie wiem czy dostaniesz odpowiedź na sms bo z reguły nie odpowiadamy na smsy :lol: ;) jeszcze można mailem: [EMAIL="[email protected]"][email protected][/EMAIL][/QUOTE] to jutro zadzwonię jednak jakś przyzwoitość musi być ;)
  18. Bernardetka i Betty fajne koteczki tylko nie wiem jak z dowiezieniem do Warszawy. wysłałam sms do missieek zobaczymy czy jeszcze są bo z tego co rozumiałam z postów to już znalazły dom ale może nie. dziękuję malawaszka
  19. [quote name='malawaszka']Hawa zajrzyj tu: [URL]http://zwierzakidoadopcji.ekrakow.pl/?cat=12[/URL] ale najlepiej zadzwonić do missieek 504 588 874 - te kociaki teraz mają niecałe 4 miesiące zdaje sie[/QUOTE] Zastanawiam się czy nie za późno ;). stronka się nie ładuje spróbuję poszukać w sieci. Dziękuję bardzo za pomoc. Już jednego Krakowianina mamy i bardzo mu w Warszawie dobrze :multi:. Czyli współpraca dobrze idzie. Pozdrawiam ciepło
  20. O teraz mi się otworzyły te z 16tej strony mam makabrycznie tragiczny net. Bo my szukamy koteczki
  21. A czy można prosić o zdjęcia jak teraz wyglądają pewnie miśki z nich tęgie :). Ile one teraz mają?
  22. Tak wróciliśmy do Wilanowa. Przeżyliśmy niedowład kończyn tylnich i czujemy się super.
  23. Dziękuję wczoraj ślimaka dotarła do mnie w pudełku po ferrari :-). Miałam kłopoty ze znalezieniem transportu, ale wszystko się udało dziękuję p. Kasi za cierpliwość. Moja ślimaka łazi i łazi i pokazuje jaka jest duża i że słój jest za mały dla niej mój się schował jest od niej trochę mniejszy. Wczoraj się przywitały a dziś tak z dystansem. O jakiej ściółce mówicie?
  24. Szukamy nadal do 2000 maks ! To i tak szalona cena. Rejon Stegny Sadyba Mokotów Dolny Wilanów. Domek tymczasowy to niestety nie stały trzeba z niego się wynieść.
×
×
  • Create New...