Jump to content
Dogomania

iwona1979

Members
  • Posts

    32
  • Joined

  • Last visited

About iwona1979

  • Birthday 08/10/1979

Converted

  • Biography
    Mama, zona, czlowiekiem
  • Location
    Niemcy
  • Interests
    zwierzeta, sport
  • Occupation
    ekonomista-informatyk

iwona1979's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

11

Reputation

  1. Nie wiemy czy posiadal nielegalnie bron, bo srutowka do 17 J nie wymaga pozwolenia. Z twojej wypowiedzi w wideo, wynika ze pies byl kopniety albo uderzony kolba w zebra, wiec klusownik moze jak najbardziej sie bronic tym ze pies go zaatakowal.
  2. Nigdzie nie napisalam ze sprawa nie powinna trafic to sadu. Tylko zdaje sobie sprawe, ze nie bylo swiadkow, tlumaczyc sie klusownik moze dosc dobrze. Szkoda mi psow, co nie zmienia faktu, ze wlascicele psow czesto sa nieodpowiedzialni. Wplywa to pozniej na punkt widzenia przez osoby nieposiadajace psa. Niedawno bylam w Polsce, moje dzieci krzyczaly w samochodzie: Mamo zobacz ten piesek jest bezpanski mozemy go wziasc? Corka u babci pozniej podsumowala: W Polsce wszystkie psy sa bezpanskie. Z jednej strony smiesznie z drugiej smutno, bo te psy mialy kiedys lub gdzies wlasciciela.
  3. Niekoniecznie, sama pani Nikola mowila ze obroze znalezli w poblizu psa, na drugi dzien. Wiec linia obrony moze byc taka Panie sedzio, pies skoczyl na mnie, balem sie ze mnie pogryzie, zlapalem go za obroze i kopnalem. Obroza spadla wiec ja odrzucilem, zobaczylem lecacego w moim kierunku drugiego psa, balem sie o swoje zycie, wiec strzelilem. Na wiatrowki w Polsce nie trzeba miec pozwolenia, wiec rowniez mogl strzelac do puszek, w lesie. Klusownictwo bedzie ciezko udowodnic, dzialanie w celu zamierzonym chyba rowniez, bo nie bylo zadnych swiadkow.
  4. "Laut einer Meldung der Antijagd-Bewegung "Lusttöter" auf ihrer Homepage betrifft dies jährlich "tausende von Hunden und Katzen", die durch Jäger abgeschossen werden. Die PETA spricht sogar von schätzungsweise 450.000 Katzen und 65.000 Hunden." Niestety nikt nie wie jaka jest prawda bo tylko 5 Landow prowadzi statystyke tych zgloszonych. Wedlug Tasso zaginionych psow jest ponad 5 tysiecy. Tych ktore byly zachipowane i zarejstrowane. Jaka jest ilosc zestrzelen tych niezgloszonych i ile sie strzela w landach nie prowadzacych statytyki nie wie nikt. Faktem jest ze u nas jeszcze nie widzialam luzem biegajacego psa, a na pewno duzo strzalow bylo oddanych w poblizu wlasciciela.
  5. Przepraszam, napisala byloby a ja przeczytalam bylo. Co nie zmienia faktu, ze nikt nie jest w stanie stwierdzic jak bylo naprawde. Psow bardzo szkoda, bo powinny jeszcze dlugo cieszyc sie zyciem.
  6. W ktorym momencie pani mowi nieprawde? W wideo mowi pani ze to nie pierwsza sytuacja, ze psy zaginely, teraz pani pisze ze to pierwsza sytuacja. W wideo mowi pani z psy nie szczekaly a tato slyszal strzaly, teraz ze psy szczekaly.
  7. W ktorym momencie pani mowi nieprawde? W wideo mowi pani ze to nie pierwsza sytuacja, ze psy zaginely, teraz pani pisze ze to pierwsza sytuacja. W wideo mowi pani z psy nie szczekaly a tato slyszal strzaly, teraz ze psy szczekaly.
  8. Wystarczy w internecie wpisac po niemiecku pies zastrzelony przez mysliwego i masz wyniki. Bardzo duzo wynikow, szacuje sie ze w Niemczech rocznie jest odstrzelonych ok. 40000 psow, biegajacych luzem po lesie. Ba, mysliwy nie ma obowiazku meldowac o odstrzeleniu psa a za psa bezpanskiego uwaza sie psa biegajacego 200 metrow od zabudowan. Tak wiec radze uwazac, bo mozesz rowniez bez psa zostac.
  9. Kotka szukałam przez portale z ogłoszeniami, na stronach przeróżnych fundacji oraz w schronisku, z którego zresztą w końcu go wzięłam. Generalnie, wymogiem było to, żeby miał do trzech miesięcy i był czarny lub czarno biały. Nic więcej, toteż ofert znalazłam dość sporo. W tym kocicę, oferowaną do adopcji przez fundację. Co znamienne, owa kotka miała domieszkę jakiegoś długowłosego kota, wyróżniała się spośród innych kociaków i faktycznie była ładna. Zadzwoniłam, zapytałam, a kiedy pani po drugiej stronie zaczęła zadawać swoje pytania, poczułam się co najmniej jak na przesłuchaniu.Nie miało znaczenia, że od dzieciństwa w moim domu zawsze był albo pies, albo kot, chwilami nawet kilka kotów. I że żadnemu z nich włos z ogona nigdy nie spadł, były kastrowane, kochane i dopieszczane. Że jestem na tyle świadoma, żeby samemu zadeklarować zabezpieczenie balkonu i okien, żeby nie dawać kotu i psu marketowych badziewnych karm i że wiem, że koty i psy nie tolerują krowiego mleka, oraz że sama zadeklarowałam, że kotka zostanie wysterylizowana. Oczywiście, wiedziałam że w takiej sytuacji konieczne będzie podpisanie umowy adopcyjnej oraz prawdopodobnie jedna wizyta kogoś od nich u mnie w domu. Ale oprócz tego, pani dość napastliwym tonem strzelała pytaniami takimi jak na przykład: -ile ma pani lat? -jak często wychodzi pani z domu? -czy często pani imprezuje? -czy pani pali? -co je pani pies? -czy pies jest kastrowany? -a dlaczego karma pani psa ma tylko 30% mięsa w składzie? -a czym karmią swoje koty pani rodzice? -ach, i te koty to wychodzą sobie z domu, tak? (ewidentne niezadowolenie w głosie) -bo wie pani, to jest kot prawie RASOWY, musimy się upewnić, że pani nie założy jakiejś pseudohodowli -ach, wciąż jest pani studentką? A co z kotem, jak będzie pani zmieniać mieszkanie? (chyba nie uwierzyła, kiedy jej powiedziałam, że mam już swoje własne mieszkanie). Dodatkowo zapowiedziała nie jedną, a dwie lub trzy niezapowiedziane wizyty. I to chyba nie spodobało mi się najbardziej. I dalej mówiła i pytała, chyba z 10 minut. Aż w końcu powiedziała, że ona teraz będzie przez dwa tygodnie zbierać telefony od ludzi, przy każdym zapisywać swoje uwagi i jak wybierze tego najlepszego opiekuna, to da znać. Tu już mnie szlag trafił, odpowiedziałam jej od razu, że nie zamierzam czekać dwóch tygodni na jej ewentualną decyzję, bo chcę zaadoptować kota, a nie członka brytyjskiej rodziny królewskiej i w takim razie proszę żeby mnie od razu wykreśliła z grona potencjalnych kandydatów, bo nie interesują mnie żadne castingi. Pani burknęła, rozłączyła się, a dziś rano obudził mnie telefon, że ci, co zostali wytypowani, nie przeszli przez pierwszą wizytę, i może jednak ja bym kotka chciała? No a niesmak po tej rozmowie czuję do dziś, wiem, że tutaj chodzi o dobro zwierzęcia, że niektórzy ludzie są nieodpowiedzialni, maltretują zwierzęta i nie dbają o ich bezpieczeństwo, ale tak na dobrą sprawę, fundacja nie da rady tego sprawdzić. Bo co z tego, że ja powiem pani, że mój kot zażera się Taste of the wild, że będę go nosić na atłasowej podusi i podawać żarcie w szczerozłotych miseczkach, skoro w praktyce kiedy zachoruje, nie pójdę z nim do weterynarza, albo zwyczajnie będę się nad nim znęcać? Że np. przez miesiąc będę mieć w domu idealny ład i porządek, ale po trzeciej wizycie kot będzie np. zamykany w śmierdzącej klatce. Nie da rady tego sprawdzić, a takie podejście do człowieka, który chce pokochać zwierzę, naprawdę zniechęca. Tak niedawno mi ta historyjka w oko wpadla.
  10. [url]https://www.facebook.com/events/645776908774045/[/url] Ludzie dalej daja sie nabrac na biednego pieska i wscieklych wszystkich wokol niego.
  11. I tym razem Martens mial racje. Teraz to jet pewne ze nastepna sprawa bedzie tylko formalnoscia i pies zostanie uspiony. Niestety on zaplaci najwyzsza cene za glupote wlascicielki.
  12. [quote name='Ada-jeje']Wlasnie procedure adopcji psa ze schroniska w Niemczech ogladalam w niemieckiej TV oraz slyszalam tez audycje w radio o adopcjach psow z schronisk. Skad taki wniosek ze polowa z psow w schronisku skad adoptowalas swojego psa, polowa z tych psow jest nieadopcyjna.[/QUOTE] Poniewaz nadal aktywnie pomagam w tym schonisku. Wiekszosc z tych psow, sa psami z ktorymi wychodzi tylko przeszkolony pracownik schroniska, poniewaz sa bardzo trudne i nieprzewidywalne. Sa psami na ktorych kojcach jest zaznaczone ze sa agresywne. Jak myslisz kto zdecyduje sie na takiego psa?
  13. [quote name='elik']Ktoś tu się zapędził w kozi róg. Jeśli adopcja psa ze schroniska niemieckiego jest znacznie tańsza niż psa z Polski, to kto w takim razie decyduje się na droższą adopcję, skoro w schroniskach niemieckich jest psów pod dostatkiem ? W dodatku, jak z artykułu wynika, te ze wschodu są to często psy chore. Czy Niemcy to jakiś małogramotny naród, czy może z tymi masowymi adopcjami nie jest tak, jak co poniektórzy usiłują przedstawić ?[/QUOTE] Powiem Ci jak bylo w moim przypadku. Odwiedziny w schronisku, wypelnienie ankiety po ktorej opiekun psa decyduje czy sie nadajesz na "wlasciciela" tego psa. Sprawdzenie warunkow w domu i w przypadku mojego psa (klopotliwy) miesiac codziennych odwiedzin w schronisku. Po tym czasie dyrektor schronu zaakceptowal podpisem umowe adopcyjna. Dostalam psa na probe z zastrzezeniem ze w kazdej chwili moze byc przeprowadzona kontrola. Po tygodniu musialam jeszcze raz stawic sie z psem w schronisku po odbior dokumentow, bylo juz potwierdzenie zgloszenia w gminie i decyzja o zwolnieniu z podatku za psa na okres jednego roku. Nie wiem jak jest blizej Polski (mieszkam przy granicy z Luxemburgiem)w schronisku z mojej gminy jest akurat ok 30 psow, z tego ponad polowa jest psami nieadopcyjnymi. Psow malych jest zero a na szczeniaki jest kolejka. Te psy ktore sa sa wielkosci owczarkow lub troche wieksze. Nie mam bladego pojecia jakie zasady doboru wlasciciela stosuja fundacje.
  14. [quote name='krist']z tego co wiem to te 280-400 euro to tak, ale za psy "rasowe". za kundla, i to jeszcze niemłodego nikt tyle nie zapłaci. Sorry ale tacy są ludzie. Ostatnio z ciekawości dowiedziałem się ile płacą za psa laboratoria, bo na fb babsztyle wrzeszczały jaki to świetny biznes. 50 euro od psa, i to są wybredni co do ras i wielkości. Więc żeby to miało sens ekonomiczny to ktoś musiałby naprawdę hurtem te psy przewozić. Z tego co znajomi w Niemczech mówią, i co widziałem, bo mieszkam przy granicy z UA, i pare razy wdziałem transporty stamtąd, to te hurtowe transporty są też nie na zarobek. Ludzie mają swoje prywatne schroniska, starają się choć nie zawsze udolnie, upychać te psy po domach tymczasowych, taka jedna ekipa, nie chce wymieniać nazwy fundacji, mam wrażenie że się w tym pogubili, chcą dobrze ale biorą na siebie więcej niż są w stanie zrobić. Nie wątpię że są i tacy którzy wywożą psy na kilogramy, i dla nich to towar, ale to chyba raczej w zachodniej Polsce, tam gdzie bliżej do granicy. Co do wysyłania kotów spedycją, na miau kilka osób o tym pisało, Polacy mieli takie same pomysły, tak będzie szybciej, wygodniej, a przecież kot to towar. Nie wątpię że niejeden pseudo-hodowca tak koty wysyła. Jakaś nagonka się zrobiła na adopcje do Niemiec, adopcje, nie wywózkę hurtem bez adresu docelowego, te babsztyle o często niemiecko brzmiących nazwiskach, etatowe obrończynie z internetu, wygadują androny, przekręcają, całymi dniami klepią głupoty, nie wiem czy naprawdę mamy taki odsetek psychicznych czy tak internet ludzi ogłupia. Próbowałem z tym psychiatrykiem rozmawiać, tłumaczyć, ale żadne racjonalne argumenty nie docierają. Jedna posłanek zapytała: czy naprawdę stary pies musi jechać do Niemiec? Nie Pani poseł, może sobie paść w schronisku, i użyźni rodzinną glebę. Fundacja którą znam stare psy, i takie które będą wymagać zabiegów czy leczenia oddaje za darmo w Niemczech, co najwyżej za datek na benzyne. To wyliczenie które podajesz jest mocno naciągnięte, nawet dla "hurtowników" którzy wywożą psy masowo. I w tym amoku szukania diabłą rogatego wielu "obrońców" wolałoby żeby pies wegetował w schronie bo przynajmniej jest w Polsce. Bynajmniej nie mają go zamiaru odwiedzić, na spacer wziąć, już sama satysfakcja że dopięli swego będzie ich grzała długie wieczory przed facebuniem[/QUOTE] Tak na szybko pierwsza z brzegu fundacja: [url]http://www.tierherzen-brauchen-hilfe.de/Vermittlung.htm[/url] zaledwie 260 euro, [url]http://www.hundeinnotpolen.de/Vermittlungsgebuehren.htm[/url] tylko 230 euro. Wiem ze czesc ludzi robi naprawde duzo dla psow i ja jestem jak najbardziej za tym zeby psy jezdzily po swiecie. tylko powinno to miec rece i nogi i byc jak najbardziej jawne. Tz tyle i tyle wydalismy, tyle dostalismy reszta laduje w tym konkretnym miejscu. W ktorejs z fundacji czytalam ze za wyciagniecie psa z schroniska w Polsce placa 100 euro, a reszta to koszty lekarzy i chipa. Niezbyt w to wierze i takie rzeczy chcialabym zeby byly ukrocone. Wolalabym zeby ta kwota wyladowala w konkretnym schronisku, zeby ktos patrzal na rece szefostwa tego schroniska i zeby mozna bylo poprawic byt tych psiakow.
  15. [quote name='lika1771']Znowu moja znajoma przyjechala specjalnie do Polski adoptowac owczarka,bo taniej i nie trzeba przechodzic zadnych kursow czy treningow juz dokladnie nie pamietam...[/QUOTE] No to brala psa z Polski a nie psa sprowadzonego do Niemiec. Psy sprowadzone do Niemiec sa drozsze od tych w schronisku. Kursy bedzie musiala przejsc i tak, bynajmniej w mojej gminie tak jest, wlasciciel psa przekraczajacego wage 20 kg musi przejsc szkolenie w szkolce dla psow.
×
×
  • Create New...