Jump to content
Dogomania

Bolesna

Members
  • Posts

    31
  • Joined

  • Last visited

Bolesna's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Tylko, że kiedy potem pisałam do nich, co ze sprawą, nic nie dostałam, żadnej odpowiedzi do dzisiaj, nic. Nie tylko mam umowę, też mam opinię weta, gdy psa zaczęło się leczyć i gdy pierwszy raz trafił do niego. ^_^ Cóż... Spróbuję jeszcze raz...
  2. Oczywiście... Zmienię, polecili mi zaufani sprzedawcy karmy, gdzie kupuję. :3 A tam zrobię mu testy na stawy, tabletki na stawy kupię i na wzrost. ^_^ Dziękuję bardzo.
  3. OMFG! Ależ piękny DONek! Po prostu prześliczne zdjęcia... Szczególnie zdjęcia dorastania. Super! *_*
  4. To już nie chodzi o przykro ze względu na jednego psa, który jak najbardziej wyzdrowiał... Jak najbardziej, bo rośnie z niego WIELKI byk. Chodzi tutaj o te wszsytkie inne szczeniaczki, których połowa napewno umiera... Jeśli ich w odpowiednim czasie nie sprzedadzą (z wycieńczenia, zagłodzenia, etc.)
  5. Proszę, przeczytaj pierwszą stronę, a najlepiej cały wątek, wtedy będziesz wiedzieć, o co chodzi. To nawet nie była hodowla, ani chodowla, tylko handlarze psów.
  6. Uhu-hu... Ale temat ożył... Nie pisałam tutaj nic w związku ze sprawą Samaenthiela i handlarzy, bo jakoś nie widziałam sensu. Po prsotu nie chciało mi się. TOZ nie zrobił nic, choć miałam fakturę, gdy kupowałam psa. Nie ma na tych handlarzy żadnego haka, ponieważ oni przedstwiają się jako przedstawiciele hodowli. TOZ zadzwoniło tylko do najbliższego weta wojewódzkiego i więcej z tą sprawą nie zrobili. Nie wiem, co wet zrobił, bo tylko raz zadzwonił, potem nic. Najgorsze jest to, że oni reklamują się wszędzie i robią to nadal... A co do Samaenthiela. Psiak rośnie, i to nawet bardzo szybko! Ma 6 miesięcy, waży ponad 60kg i ma ok.65cm w kłębie! Obwód klatki piersiowej to prawie 80cm! O_O" Stał się naprawdę pięknym i kochanym pieskiem. ^_^ Galeryjka: [url]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=118086[/url] Nie wiem, może jeszcze raz bym napisała do nich... Lecz czy to ma sens, skoro i tak nic nie robią?
  7. Hm... Jak mój pies na spacerze (czyli gdzieś gdzie ludzie nie chodzą) w dodatku w buszu się załatwi, nie zbieram. Jeśli w mieście na chodniku, to oczywiście! ^^
  8. Tak, wiem. To ten sam. ^_^
  9. Albo może do TOZu zgłosić? Nie powinna tego robić... Bez względu jakie ma zamiary. Mieszanie ras czy mieszańców już jest karalne o ile się nie mylę. Mieszańce powinno się kastrować i sterylizować. A rodowodowych nie mieszać z inną rasą....
  10. Lubi, uwielbia. Ale nic tak nie skutkuje, jak ja. Ja, czyli ja muszę przejść, potem dopiero on. Za piłką pobiegnie do brzegu, ale nie wskoczył do strumyka, lub jak rzuciłam na drugi brzeg, to też nie przeskoczył. Może uda mi się gdzieś nad jezioro pojechać, to wtedy wejdę i zobaczę... Tylko trzeba mieć taką sposobność... <_<"
  11. Po prostu... W sierpniu tamtego roku go kupiłam, wtedy mieszkałam jeszcze w Niemczech. Eh... Nie jest to historia, o której lubię opowiadać, bo znaki tego rozstania są jeszcze widoczne i na sercu i duszy, jak i na skórze... Po prostu, mój "ojciec" (tylko formalnie jeszcze) nienawidzi wszystkiego, jest zadufany w sobie i egoistyczny, nic poza jego osobą go nie interesuje. Jednak we wrześniu przeprowadziłam się do Opola... Z Alcarianem. Nie sądziłam, że aż taki... taki bez serca może być. Po miesiącu zaczęłam mu przeszkadzać, pies też. (wynajmuję pokój u jego matki, więc nie mieszkam u niego). Wszystko zaczęło mu przeszkadzać. Nie mogłam iść z psem nawet do weterynarza, szczepienie jedno zrobić, bo nie chciał kasy dać, a nic nie dawał. Anyway... 2 grudnia oddał go... I tak dzięki mojej interwencji oddał go do hodowcy, a nie, jak chciał - czyli do schroniska. Owszem, od samego początku z Alcarianem było coś nie tak. Nienawidził obcych ludzi i psów, a miał dopiero 2 miesiące. Jakby coś mu się tam stało... Jednak ja go akceptowałam takim, jakim był. Pomimo jego wad i dzięki jego zaletom. Po prostu był taki, jaki był. To mi wystarczało. Był naprawdę... Jedyny. Ah, do dzisiaj do końca nie udało mi się jeszcze pozbierać po tym, jednak jest o wiele lepiej, dzięki Samowi. Z Samem mam tak samą głęboką więź, jak z Alcarianem... Może nawet większą, poprzez utratę Alcariana. Teraz nie wiem, jak daleko bym się posunęła, gdyby coś się i Samowi stało, gdyby ktoś mi go znów odebrał. Sama widzę skutki do dzisiaj. Owszem, ciężko było mi już wcześniej, nim wróciłam do Polski, ale po utracie Alcariana... Wszystko mi się zawaliło. Czasem nie było mnie w szkole. Mówiłam, że źle się czuję. Nie kłamałam, do dzisiaj nie czuję się dobrze. Może to dziwne? Może... Bardziej jestem przywiązana do psa niż człowieka. Czemu? Może przez to, że bardzo wiele razy ktoś mnie zdradził, zostawiał... Zmieniałam rodziców, tu trochę u mamy, tu u ojca. A pies jest i czeka, a nie tak jak ludzie, że nie mają czasu. Dziwne, jednak po prsotu taka jestem. Pies mnie nie rani, ludzie tak. Dlatego mam jedno postanowienie. Dopóki mam Sama, NIE pozwolę, by ktokolwiek mnie z nim rozdzielił. Sorry, że tak się rozpisałam. ^^" (lubię pisać, a mam dzisiaj wenę)
  12. No właśnie nie wiem. Weterynarz dała mi je w woreczku takim szczelnie zamykanym. Ale i tak, to był najbliższy weterynarz (nie mam auta), a jak pies był mały i ważył 15kg potem, to siły nie miałam iść z nim 5km czy więcej do innego. Teraz jak wrócę, to pójdę do innego. Mieszkam obecnie w Opolu, woj.opolskie.
  13. Bolesna

    Pies w pociągu

    Ja pół roku temu jechałam z psem i nieszczęśliwie (nie było innego pociagu o tej godzinie) musiałam siedzieć w przedziale. Kaganiec i wszystko miałam. Na szczęście to było rano. Jak ma duży pies zmieścić się w malutkim przedziale, gdyby był cały zapełniony? Bilet dla psa też kupiłam (prawie ta sama cena, co dla człowieka!). Czy to oznacza, że mógł pies siedzieć na siedzeniu? Przecież zapłaciłam i też tak zrobiłam, pozwoliłam psu wskoczyć wtedy, jeśli chciał. No co, kupiłam bilet i miejsce było moje i psa, nawet miałam napisane miejsca. Ciekawe, co by zrobił konduktor, jakby to zobaczył? Mógłby coś zrobić? Przecież miejsce dla psa było oznaczone numerkiem... A tak samo, jak widzę kanara, to zakładam psu kaganiec. ^^
  14. Kajira. Jeśli są od małego chowane razem, na 99% nie będą się gryzły. Ja mam obecnie 6 miesięcznego DONa, który był nie raz pogryziony/ugryziony przez starego głupiego psa, gdzie obecnie mieszkam. Niestety nie mogę się przenieść, a w Opolu będę jeszcze może tylko 10 miesięcy mieszkać (wynajmuję pokój), dlatego ten pies gryzł szczeniaka przy każdej okazji. Głupi! Teraz mój pupil boi się psów, więc reaguje agresywnie, chcąc odstraszyć. A jeśli widzi, że inny pies się nie boi, to chce uciec. Moim zdaniem jest lepiej jednego, jeśli zależy Ci na głębokiej więzi z psem. Zawsze miałam jednego, teraz bez psa żyć nie mogę. Jeden mi wystarcza, wtedy mam jednego przyjaciela. A na drugiego to i tak nie miałabym miejsca ani czasu. To zależy od Ciebie, czy będziesz miała czas dla obu, od warunków i finansów. ;)
  15. Jeśli chodzi o więź z właścicielem, to jeden o wiele lepszy. Wtedy pies i właściciel są bardzo ze sobą związani. A jeśli chodzi o dwa... To jeśli rodzina ma działkę, to też dobrze dwa. Wtedy dwa psy nie nudzą się, tylko bawią ze sobą, etc. To zależy od każdego upodobań, ja wolę jednego.
×
×
  • Create New...