Jump to content
Dogomania

unytka1

Members
  • Posts

    57
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by unytka1

  1. Mam jedno pytanko: czy w tym roku również będzie sędziował p. Arnold? Wybrałabym się na te zawody bardzo chętnie ale jeśli po raz 6 będzie sędziował ten sędzia to sobie daruję:shake:
  2. [quote name='Rauni']O, ile gości! Jak miło :D Shangri, co się odwlecze, to nie uciecze, rzucaj tylko hasło i możemy się wybrać na kolejny spacerek katalońsko-gończo-borderowo-etc.[/QUOTE] Jak bedziecie umawiac sie na następnu spacerek wielorasowy to nie zapomnijcie o nas, please:)
  3. [quote name='Rauni']O, miło Cię gościć w galerii :). Piszemy się na powtórkę :D[/QUOTE] Galeria godna pozazdroszczenia:) Jeśli chodzi o powtórke to daj tylko znac kiedy:lol:
  4. [quote name='Rauni'] Czyli tym razem spacerek z Bertą :)[/QUOTE] Dziekujemy raz jeszcze za świetny spacerek:) Berta jak padła w samochodzie tak nie miała siły doczołgac się do klateczki w domu:lol: i jeszcze wczoraj odsypiała spacerkowe szalenstwa z Bravą i Eri. Jesli chodzi o zdjęcia to bede sie powtarzać: są piękne:)
  5. Śliczny jesienny Hackerek:) Z okazji urodzinek życzymy wygrania konkursu i oprócz tego wszystkiego naj, naj, naj.....:Rose::BIG::bday:
  6. [quote name='Marta i Wika']Anza, a co sprawiło, że Hacker odpuścił? Czy był jakiś moment, czy tak się stopniowo rozładowało, bo Ergi ustępował? Ja myślę że Juka jest tutaj dużo bardziej pewna siebie niż Hacker.[/quote] Myślę, że część napięcia Hackera rozładowała się w zabawie z Juką, a poza tym spotkanie trwało na prawdę długo i pod koniec Hacker się wyluzował całkiem, położył i odpoczywał. A Erinek ustępował bo Ania go cały czas pilnowała, żeby nie odpowiadał na zaczepki:diabloti: Bo Eriś wcale nie taki ustępliwy jakby się wydawało z opisu Anzy:evil_lol: w pewnej chwili skorzystał z momentu naszej nieuwagi i skoczył do Hackera a wraz z nim Juka bo maltretować Erinka to tylko ona może innym wara od jej "prywatnej zabawki". Juka jest pewna siebie bo jest u siebie na swoim terenie, zna oba psy, z oboma ma dobre relacje, no i ta cieczka też zmieniła jej reakcje trochę. Wogóle na samym początku to mam wrażenie tylko obserwowała zachowanie obu samców i nie ingerowała, tak jakby sprawdzałą który jest bardziej "godny" jej zainteresowania, co oczywiscie nie przeszkodziło jej przywalić Hackerowi:eviltong: jak się ścieły na moment z Erinkiem. Inna sprawa, że Hacker był niepewny bo wszedł w zgrany zespół, chociaż na pierwszym spotkaniu z Erinkiem bardzo pieknie sie z nim bawił.
  7. [I][QUOTE]Przepraszam za ubogi i możliwe, że troche błędny opis Juki zachowań, ale ja jeszcze nie umiem czytać sygnałów i intencji aikt :oops:[/QUOTE][/I] [I]Ależ nie ma za co;) Juka cały czas flirtowała z Hackerkiem, cieczka swoje zrobiła. Widać to było właśnie po machaniu ogonem takim na wpół rozwinietym i pozwalała, żeby Hacker opierał na niej w zabawie łapy. W normalnych warunkach nie toleruje tego u żadnego samca nawet Neo i nawet w zabawie.[/I] [I]Jeszcze parę spotkań i nauczysz się ją czytać:cool1: włącznie z różnego rodzaju warkotami i szczekaniem.[/I]
  8. Cześć Anza:) Bardzo piekna galeria Hackerka:) Prześlę Ci najpóxniej jutro resztę fotek:oops: Zapomniałaś dodać w opisie spotkania, że Juka miała cieczkę, co zapewne jednak miało wpływ na zachowanie Twojego blondyna:cool1: Pozdrawiam:)
  9. [quote name='Berek']Unytka, wbrew temu o czym pisze większość uczestników dyskusji nie uważam żeby forum netowe było dobrym miejscem do opisywania konkretnych zachowań w konkretnych sytuacjach, bo slowa są, po prsotu, nazbyt mylące i faktycznie można je źle rozumieć. Co nie przeszkadza mi - mrugnę Ci okiem :lol: zdziwić się potężnie właśnie w dziedzinie słownej: "Dla mnie GL nie jest sprzetem do stosowania korekty, jest tylko i wyłącznie managmentem, o ile jest PRAWIDŁOWO używany." Hm. Coś co robi kuku być może jest hmmm managementem ale... :razz: to po prostu narzędzie. Akurat nieprzyjemne i mało mające wspolnego z byciem dobrym dla psa. Czy "korekta" dla Ciebie to krótki bodziec, a management stały nacisk? Czy jak to jest? Bo chyba nie rozumiemy wzajemnie używanych definicji po prostu. P.S. Opisana sytuacja z agresywnym psem trochę mnie martwi - z powodów poznawczych, że tak powiem. Bo to, że przy wyciszaniu agresji w początkowej fazie moze się ta agresja zwiększyć - czy nawet ! skierowac na przewodnika - to jest pewna oczywistość. I mam nadzieję ze nikt nie doprowadza sytuacji do tego punktu żeby potem spasować, a fe. :p Natomiast z kolei slowa o "zlamaniu" psa mnei zdumiewają. Rozuemiem że nie chodzi o zlamanie psu karku :lol: więc o co? Uważasz że jesli doprowadzimy do sytuacji w ktorej właściciel będzie w stanie psu zakazać okazywania agresji to pies będzie - jaki? Będzie umarnięty? Bedzie się bał wszystkiego? Będzie się czołgał? Dajże spokój, to bynajmniej tak nie wygląda. :cool1: :shake: BTW też mnie ciekawi ta praca z psem BEZ korekt i na GL. Odwrażliwianie na inne psy itd. Ile to trwa i do jakiego stopnia działa. Szczerze i od razu się przyznam, znam pare psow u ktorych probowano coś takiego zrobić, poprawa niemal żadna, raczej wzmocnienie przekonania u psa że ludzie sa od tego żeby mu się - jakby to rzec... - podlizywac? I jak mu się łaskawie akurat nie zechce, to się ewentualnie nie rzuci, a jak zechce z kolei to się rzuci. :roll:[/quote] Zgadzam się, że forum internetowe to nie najlepsze miejsce do rozpatrywania konkretnych przypadków, ale podyskutować możemy;) Zwłaszcza, że ten akurat konkretny samiec akity to mój własny osobisty pies, i o czym zapomniałam napisać na dodatek lekowy, o małej odporności na stres i trudno adoptujacy się do nowych sytuacji. Trudno poddający się odwrazliwianiu i kontrwarunkowaniu. Bardzo doceniam, że dyskutujesz bez naskakiwania i mrugając do mnie okiem:lol:. Być może moje umiejetności posługiwanai się językiem ojczystym nie są wytarczające aby precyzyjnie wyjaśnić różnice między korektą a managmentem (w poprzednim poście skierowanym do Laluny próbowałam to uczynić):cool1: A wracając do mojego psa. Owszem w momencie wystapienia agresji przeniesionej na mnie zdecydowałam, że zaprzestanę używania kolców. Powodód był jeszcze jeden. Cztery miesiace pracowałam z psem bardzo ciężko nie tylko w każdy weekend na zajeciach ale też i na codziennych spacerach, pracowałam też mocno nad zmotywowaniem psa do współpracy (smakołyki, nakrecanie na zabawke itp). Po czterech miesiącach miałam takie efekty, że owszem postęp był nawet duzy ale nastąpiła przerwa w ćwiczeniach na placy (trzy tyg.m.in z powodu kastracji) i po tej przerwie okazało się, że w momencie kiedy pojawiły się nowe psy efekty można pod tramwaj podłozyc i prace możemy zaczynac od poczatku. Pracowaliśmy dalej i wtedy zaczęła się pojawiac agresja przeniesiona na mnie i to nie na placu a na spacerach w obecności niektórych psów (upatrzonych do zeżarcia przez mojego milusińskiego). Pogłebiły się również zachowania lękowe. Zadam Ci pytanie serio: czy nadal powinnam próbowć "wyciszyć" agresję kolcami? Nie obrusze się na żadną odpowiedź, jestem bardzo ciekawa co byś zaproponowała. Złamanie psa rozumiem jako "syndrom wyuczonej bezradności". Nadmienię jeszcze jedno, nie chce mieć psa który ze mna współpracuje dlatego, że sie boi, chcę żeby współpracował dlatego, że mu się to opłaca i sprawia mu frajde (tak jak mojej suce też akita, też problemowa aczkolwiek nie wtakim stopniu jak samiec, szkolona tylko klikerem, nie wiedzaca co to łańcuszek, kolce czy halti). Praca z takim psem jak mój to praca na miesiące może lata i ja o tym wiem, mogę sobie na to pozwolić bo w taki sposób zabezpieczam psa, żeby nie stanowił zagrożenia dla innych psow, jestem na tyle sprawna fizycznie, ze radze sobie z nim równiez dlatego, że w pewnych sytuacjach zakładam mu GL i jestem w stanie zapewnić mu odpowiednią dawke ruchu. Jedno jest pewne pies z takim problemem jak mój nigdy nie będzie do końca "wyleczony" i będzie wymagał kontroli do końca życia i ograniczonego zaufania.
  10. [quote name='LALUNA']A powiedz jak dokładnie była załozona ta kolczatka? Czy mozna było wsadzic tam reke? JAka to była kolczatka? Bo na rynku sa rózne A mozesz mi przyblizyc co rozumeisz poprzez słowo korekta a co rozumiesz porzez managment[/quote] Kolczatka była oczywiście do kitu bo zapinana na skórzany pasek. Ale zdecydowałyśmy z właścielką wypróbować najpierw GL, m.in. z tego względu, że pani rozumiała potrzebę pracy z psem i pracowałą z nim również codziennie poza placem, trzeba było tylko ja tego nauczyć. Była w stanie zapewnić mu również odpowiednią dawke ruchu. A kolców nawet prawidłowo założonych i dobrych nie miałą jak używać ponieważ urazy nadgarstków jakie przeszła wykluczały jakiekolwiek szarpanie psa, a ten w dużym pobudzeniu był trudny do opanowania. Innym jej problemem było to, że nie zawsze potrafiła w odpowiednim momencie zareagowac na nieporządane zachowanie psa czyli szwankował timing. Potrzebowała dużo indywidyalnej pracy, żeby nauczyć sie jak uczyć psa i egzekwować wykonywanie poleceń. Korekta dla mnie jest wtedy kiedy używamy R- lub P+ do nauki i generalizacji zachowania na komendę (przy czym jest to bardzo indywidualne i zależy od psa) Managment jest wtedy kiedy zapobiegamy niepożadanemu zachowaniu (aby się nie utrwalało) jednocześnie np ucząc zachowania akceptowanego w miejsce niepożadanego.
  11. [quote name='LALUNA']Nic specjalnego. Mieszkanie 3 pokojowe, dzieci nie ma. W bloku na 3 -4 pietrze bez windy. On wczesniej sam mial ze 3 ON, ona ze dwa. Ona jeszcze pracuje on na emeryturze. Odpada to kosztowne wiec nie bedzie na to pieniedzy. Suka jest raz dziennie wyprowadzana w pole i sobie tam biega takze z piłeczka. Chociaz nie można ja zbytnio forsować bo ma młodzieńcze zapalenie i czesto kulawizny. Ale tak czy inaczej trzeba ja wyprowadzac jakos i rano i wieczoerm iw południe na spacery po tych schodach. Kiedy sobie pobiega jest spokojniesza. Ale bieganie jest po dojsciu na pole, a nie przed i problem jest aby codziennie wyjsc. Nie maja takiej sprawnosci manualnej aby zareagowac na Geantle Leaderze, wraz z dopieta smyczą do zwykłej obroży. A sam kantarek mógłby uszkodzic jej krtań, gdyby prowadzali ją na dłuższej smyczy. Poniewaz na zwykłych spacerkach poza tym jednym na polu, suka nie jest spuszczana ze smyczy ale prowadzana w flexi aby mogła się załatwić a w razie potrzeby aby ją ścignac by miec pod kontrola. Po dwóch tygodniach pracy na kolczatce poprawnie załozonej, zaczyna być efekt. Natomiast nie mam zludzeń ze kazdy spacer odbywa się z wielka torbą smakołyków. To nie są ludzie którzy beda szkolić sportowo tę suke, czy pracować z nia cały dzień. Im wystarczy ze bedzie spokojna. Niestety zanim to sie stanie beda musieli życ obok młodego psa którego roznosi. I napewno nie beda pracować tak aktywnie jakbym sobie tego życzyła.[/quote] Czyli w dużej mierze sytuacja patowa:shake: Jedno zastrzeżenie GL używa się bez dopinania smyczy do obroży, natomiast na pewno nie można podpinać psa w GL do fleksi. Ale też prowadzanie psa na fleksi i kolcach jakoś nie miesci mi się w głowie (tzn widziałam psy tak prowadzone:crazyeye: ale uważam, że przy szrpnięcie jest duże ryzyko uszkodzenia) No i nie da się nauczyć chodzenia na luźnej smyczy prowadząc psa na fleksi:shake:
  12. [quote name='Mrzewinska']Azir, u nas niestety nie ma jeszcze "prawa jazdy" na psa! Zmorą wszystkich szkoleniowcw sa wlasciciele, ktorzy mogliby co najwyzej poprowadzic hulajnoge po chodniku, a sprawiaja sobie ferrari albo tira - zeby jezdzic do kiosku po gazete... .... najpierw tzreba byloby wprowadzic prawo jazdy na psa - zaleznie od kategorii, warunkujace mozliwosc kupna cavalierka lub kaukaza. Zofia[/quote] Zgadzam się w 100%, ale marzenia swoje a życie swoje :-(
  13. [quote name='Berek']No i super. Oczywiście że nie można być dogmatycznym. W niektorych przypadkach patenciki pomagają. Zwłaszcza w przypadku bardzo specyficznym, jak tu opisany. Ale to nijak się nie ma do tego co Ci - pewnie niechcący! - wyszło wlaśnie stronę wcześniej, bo to właśnie był dogmatyzm - a feeee, niedobry Ortega, stosuje korekty. :eviltong: I stąd cała dyskusja; nie można demonizować.[/quote] Upss...naprawdę:oops: Dla mnie GL nie jest sprzetem do stosowania korekty, jest tylko i wyłącznie managmentem, o ile jest PRAWIDŁOWO używany. Ale to samo zastrzeżenie dotyczy tez innych sprzetów, kolców, łańcuszka czy OE. I tak samo nieprawidłowe używanie GL, jak w/w "patentów" jest krzywdzace dla psa. PS Tez nie lubie męczyć psów, natomiast chętnie pmęczyłabym niektórych włascicieli:mad:
  14. [quote name='Berek']Osobiście mam bardzo dobre doświadczenia z użyciem kolców u psow agresywnych lub nadpobudliwych. Tyle, że to trzeba umieć zrobić. Zwłaszcza - dobrze motywować. :lol: Niestety, w pewnych przypadkach nie ma lekarstwa na... właścicieli, nie na psa. Moze rzeczywiście wymuszacz posluszeństwa tak silnie dzialający, jak kantar albo relaksy to byłoby rozwiązanie - ale jak ja nie lubię męczyć psów... I to ustawicznie, na zawsze, na amen. A do tego się sprowadza zalozenie psu "patentu" i to tak ostrego, jak GL. :cool3:[/quote] Rozważmy sytuacje kiedy agresywny do psów z różnych powodów (podłoże agresji tkwi w genach, nieodpowiedniej socjalizacji oraz przykrych doświadczeniach psa)pobudliwy, samiec akity (rasa raczej trudna do zmotywowania, niezalezna i wiele wymagająca i posiadająca inną psychikę niż ON) ważący dobrze ponad 50 kg, cięższy od właścicielki, po jakimś czasie używania kolców zaczyna prezentowac agresję przeniesioną na włascicielkę. Bez kolców nie da sie utrzymać psa, z kolcami mamy warczenie i próby ugryzienia włascicielki. Co wtedy? Dalej kolce do złamania psa? Czy może jednak warto poszukac innego rozwiązania, choćby GL aby zapewnić jakie takie panowanie nad psem i umożliwić rozpoczęcie pracy nad tym problemem?
  15. [quote name='Mrzewinska']Unytko, naprawde uwazasz, ze gentle lider jest urzadzeniem hmmmm "delikatniejszym" dla psa niz kolczatka? Nie jest ustawiczną, bardzo przykrą dla psa korektą? Ze nie wymusza zachowan? Jest elementem pozytywnego szkolenia???? Bylo juz o tym wiele. I nadal nie moge pojac, ze tak chetnie zwolennicy szkolenia nazywanego przez nich pozytywnym uzywaja urzadzenia tak przykrego dla zwierzecia. Mlode suki ON-y nie sa twardzielami na ogol. I nawet nie dwutygodniowe, a dwu- trzykrotne uzycie kolczatki moze opanowac sytuacje na tyle, by starsi ludzie byli w stanie zaczac szkolenie, a nie szarpac sie rozpaczliwie z psem. Caly problem jest w tym, ze ludzie na szkolenie przychodza z dobrze utrwalonymi problemami, a nie z czarujacycm 3-miesiecznym malentasem. Zofia[/quote] Pani Zofio (jeśli mogę tak zawracać sie do Pani) nie uważam GL za "cacy" i coś co nie sprawia psu przykrości, bo tak nie jest, inaczej by nie działało natomiast wystarczy zdecydowanie mniej siły aby opanować psa zwłaszcza jeśli właściciel jest słaby fizycznie. Natomiast GL i haltii jest TYLKO zabezpieczeniem w początkowym okresie szkolenia i bez nauki prawidłowego zachowania na smyczy używanie go jest bez sensu. Chodzi tylko o to by własciciel miał ręce na miejscu i nie użerał się z psem. Oczywiście są różne psy i niektóre nie toleruja halti, ale są też i takie które nie bedą tolerowały kolców. Nie wiem jak inni szkolacy pozytywnie, ale ja wcale tak chetnie nie uciekam sie do tego sprzetu, ale jeśli w wchodzi starsza słaba fizycznie osoba to i owszem. Do naszej szkoły przyszła z przygarnietym samcem dobermana 3 letnim żywiołowym psem starsza pani postury drobnej i nieiwelkiego wzrostu. Pies na kolcach oczywiście bo nie była w stanie go utrzymać. Pani miała urazy nadgarstków i nie mogła w żaden sposób szarpać sie z psem. Pomimo kolców pies i tak robił co chciał i pani za nim fruwała zwłaszcza w obecności innych psów. Ponadto skakał po niej i podgryzał. Za jej zgodą wypróbowałyśmy GL jednocześnie ucząc koncentracji na właścielce, siadu (zamias skakania) oraz wzmacniając spokojne chodzenie na luźnej smyczy ze stopniowym dawkowaniem rozproszeń (najpierw większa odległość od psów, potem stopniowo coraz mniejsza). Na trzecich zajęciach zaczęły być efekty. Na pewno trwało to dłużej niż kilkukrotne prawidłowe użycie kolczatki, sek w tym, że ta kobieta nie była w stanie użyc prawidłowo kolców.
  16. Laluno bez zobaczenia psa, rozmowy z jego wlaścicielami i dokładnego rozeznania w jakich warunkach suka żyje tak naprawdę zbyt wiele konkretów nie da sie zaproponować:eviltong:;) Ale napiszę co ja bym w takiej sytuacji zaproponowała, przy czym zaznaczam, że absolutnie nie czuję się żadnym ekspertem i wiem, że o szkoleniu psów jeszcze bardzo dużo muszę sie nauczyć. Po pierwsze usiłowałabym znaleźć sposób aby tej suce zapewnic możliwość zaspokojenia potrzeby ruchu i pracy (jeśli to możliwe zatrudnienie petsittera lub znależienie kogoś młodszego kto zabierałby sukę raz dziennie na wybieganie, przynajmniej na jakiś czas, nauczenie suki aportu, podawania przedmiotów, zabawy węchowe w domu i na spacerze, noszenie przedmiotów w pysku na spacerze), po drugie założyłabym halti lub Geantle Leader (łatwiej niezbyt silnej fizycznie osobie utrzymac wtedy psa, no i nie ćwiczy się w ciągnieciu na smyczy), następny krok to wzmacnianie spokojnego zachowania przy zakładaniu obroży, kagańca, luźnej smyczy, nauczenie, że zamiast skakać bardziej opłaca się siadać lub spokojnie stać (i tu gdyby okazało sie konieczne zastosowałabym przydepnięcie smyczy w momencie kiedy suka szykuje sie do skoku). No moje propozycje mają jedną wadę nie jest to praca dająca efekty w tydzień i wymagałaby pracy w miejscu zamieszkania suki i pełnej współpracy właścicieli. A kolce akurat uważam, że w przypadku jeśli nie zapewni się równocześnie suce odpowiedniej ilości ruchu i pracy i tak nie na wiele się zdadzą a mogą spowodowac problemy z agresją na smyczy i ogólny wzrost frustracji, który może spowodować również inne zachowania niepożądanie. Zadam Ci Laluno przewrotne pytanie: Naprawdę uważasz, że łatwiej będzie tym starszym ludziom nauczyć się prawidłowo stosować bodziec kolcami (z odpowiednią siłą, precyzją i szybkością) niż nauczyć podawać w odpowiednim momencie np smakołyk?;)
  17. [quote name='Berek']... w zwiazku z czym może nie krzywmy się na kogoś kto jest beee bo "przy problematycznych psach używa korekt". ;) :lol:[/quote] Nie krzywmy się:cool1:;) Co nie znaczy, że mi się podoba uzywanie korekt przy problemtycznych psach:eviltong:;)Ale to tylko moje osobiste zdanie:lol:
  18. Poza tym należało by uściślić co rozumiemy pod słowem "kuku" czy też "korekta". Uważam, że jest to bardzo indywidualne, dla jednego psa podniesiony głos włąściciela będzie nieomalże traumą a drugi trzaśnięcie kolcami po szyi zlekceważy. Są psy które nie tolerują najmniejszego przymusu a odpowiednio zmotywowane będą pracować z zapałem. Najważniejsze jest indywidualne podejście do psa i dobieranie metod szkoleniowych do jego możliwości i odporności psychicznej.
  19. [quote name='Berek']:evil_lol: A dlaczegóż to wyklinać slowo "korekta" ze slownika, zwłaszcza w pracy z psami problemowymi się od nich nie ucieknie (chyba że bawimy się w dziesięcioletnie rzeźbienie w mało szlachetnym materiale). :diabloti: BTW takie łamańce słowne jak "to nie korekta" "a to korekta w znaczeniu negatywnym" to trochę zadziwiające. No to umówmy się na słowo "kuku" i już jesteśmy w domu. :lol:[/quote] Berku umówmy się, że w procesie nauki zachowania na komendę używanie korekt nie jest potrzebne (wg szkolących pozytywnie), wystarczy odpowiednio ustawić ćwiczenia i stopniowac rozproszenia. Co innego nauczyć psa, że komenda zawsze obowiązuje, aczkolwiek uważam, że i to da się zrobić bez "kuku", wystarczy żelazna konsekwencja:cool1: "Kuku" jak to nazywasz owszem niektórym psom, czy może raczej niektórym włascicielom może pomóc opanowac psa, ale są takie egzemplarze u których problemowe zachowanie po "kuku" może się nasilić, czego najlepszym przykładem jest mój własny osobisty pies. Jestem klikerowcem z przekonania, i ta metoda najbardziej mi pasuje, aczkolwiek nie ortodoksyjnym i rozumiem, że komuś bardziej odpowiada inna metoda szkolenia i o dziwo w niektórych przypadka dopuszczam nawet użycie awersji:eviltong: (ale tylko jesli wszystkie pozytywne metody nie przyniosły oczekiwanego skutku i tylko jesli zachowanie psa zagraża jemu samemu, innym zwierzetom lub ludziom, i TYLKO pod okiem doświadczonego szkoleniowca). Zwłaszcza, że większość właścicieli nie potrafi zrobić "kuku" nie właczając emocji.
  20. Jona słowo korekta użyłam w sensie negatywnym, dla mnie jak i większości klikerowców czy też szkolacych za pomocą pozytywnego wzmocnienia używanie korekt nie jest potrzebne i sie go nie stosuje. Przy czym należy odróżnić proces szkolenia czyt nauki i generalizacji zachowań na komendę od życia i wychowania gdzie niekiedy również osoby szkolace w 100% pozytywnie nie zawahaja sie np przytrzymać psa na smyczy czy też przerwać w inny sposób zachowanie niepożądane jeśli juz do niego doszło (np jeśli mój pies z jakichs powodów wyskoczy na innego psa z zębami to nie będę odwracać jego uwagi smaczkiem czy zabawką a poprostu zabiorę go fizycznie z sytuacji i jeśli bedzie to wymagało szarpniecia psa na obroży to szarpne, ponieważ w tym momencie najważniejsze jest bezpieczeństwo innego psa, ale nie jest to korekta w moim rozumieniu).
  21. A ja mam informację, że w pracy ta metodą z psami problemowymi, stosuje sie korekty, więc nie całkiem taka do końca ta metoda pozytywna, aczkolwiek program dla szczeniaków wart polecenia jak najbardziej.
  22. Dzięki Kamila:) Mój małżónek pewnie dopiero w sobote lub niedzielę będzie miał czas, żeby zrzucić zdjęcia z aparatu do kompa także w niedzielę wieczorkiem albo w poniedziałek rano bym Ci przesłała. Chyba nastawie w aparacie mniejszą rozdzielczość coby nie wychodziły takie gigantyczne zdjęcia.
  23. Cześć Anza i tutaj:) W piatek jadę do rodzinki to obfocę Badiego i znów poprosze o wstawienie zdjęć:) Musze rodzinke dopilnować, żeby nie rozpuscili Badusia na amen;) Wieści dzisiejsze sa takie, że psiak zachowuje się wrecz wzorowo, pięknie bawi sie piłeczką, na spacerkach nie odbiega, wraca na każde zawołanie:) Dobrze dogadyje sie z małą pańcią:) Tylko apetyt mu nie dopisuje, je ale niewiele.
  24. [quote name='Kamyczek87']No ale on tam był tylko na przechowaniu,cały czas szukały mu domu.U pani Ewy nie mógł zostać,bo dostawało mu sie od jej kotów:lol:,a u tej drugiej pani z powodu niezaakceptowania Badiego przez jej psa. ;)[/quote] Widzisz Kamila z naszego punktu widzenia drugi dom, ale z punktu widzenia psa czwarty poniewaz pies nie jest w stanie zrozumiec, że bedzie gdzieś tylko przez jakis czas. I każdy następny dom traktuje jak docelowy. Dlatego nie jest dobrze przekazywac psa z rąk do rąk bo on zawsze w jakimś stopniu do każdego człowieka u którego jest sie przywiązuje. A juz szczególnie beardedy sa wrażliwe w tym względzie.
  25. [quote name='Ewelina77']Jakoś wcześniej tego nie doczytałam.....:oops: czyli teraz to trzeci dom Badiego?? :shake: Biedy ileż on musiał przeżyć :-(. Mam nadzieję,że to ten ostatni.....[/quote] Właściwie to czwarty, najpierw Badi był u p. Ewy, ale ponieważ nie mogła mu poświęcić tyle czsu ile potrzebował, to zawiozła go do swojej cioci pod Zielona Górę. Tam Badi miał towarzystwo którego potrzebował i bardzo dobrą opiekę.
×
×
  • Create New...