Jump to content
Dogomania

sybla1

Members
  • Posts

    19
  • Joined

  • Last visited

sybla1's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. OK już piszę :) Ponieważ sama jestem zakręconym psiarzem, często rozmawiam z dziećmi na "psie" tematy i nawet 2 lata z rzędu prowadziłam koło "Cztery łapy", które teraz zostało bardziej klubem zrzeszającym zainteresowanych (teraz prowadzę koło techniczne, po prostu była potrzeba i przyznano środki, ale kynologię po trochu też przemycam). Na zajęciach koła rozmawialiśmy m. in. o schroniskach i to od dzieci wypłynął pomysł zbiórki funduszy. Po rozmowie z dyrekcją okazało się to niewykonalne (opis w poście wyżej), więc wpadliśmy na pomysł zbiórki rzeczowej, bo to już można. A żeby było ciekawiej, to odbywały się one jako loterie fantowe :D. Najpierw moje dziewczyny ogłaszały wśród znajomych, rodziny, uczniów i kogo się dało zbiórkę fantów. Przyjmowaliśmy wszystkie rzeczy w dobrym stanie - zabawki, przybory szkolne, gry planszowe, puzzle.... Potem było segregowanie i spisywanie fantów oraz robienie losów i numerków na fanty. Wszystko w ramach kółka, chociaz dzieci przychodziły też na przerwach popracować. W międzyczasie zadzwoniłam do schroniska, do pani Rykowskiej, z pytaniem, co mamy zbierać. No i na plakatach i ulotkach - również robionych na zajęciach - napisaliśmy, że losy można kupić nie za pieniądze, tylko za żywność i inne potrzebne rzeczy. Wymyśliliśmy sobie, że taka akcja najlepiej wypali przed Bożym Narodzeniem i tak powstała loteria mikołajkowa. W tym roku trochę gorzej nam poszło, bo dziewczynki z kółka "psiego" już skończyły szkołe podstawową i teraz mam na zajęciach przeważnie nieco niedoświadczonych jeszcze czwartoklasistów, ale za rok znów ruszymy i postaramy się bardziej. Gdyby była potrzeba, to służę wzorami ulotek i plakatów, tu nie będę wklejać, bo zajmują sporo miejsca.
  2. Wysłałam wiadomośc na pw :) Sama nie zawsze jestem na tyle dyspozycyjna, żeby się zająć wolontariatem bezpośrednio w schronisku, ale pomogę ile dam radę.
  3. Dawno mnie tu na forum nie było, a właśnie Rybka_39 podesłała mi link do tego wątku. Więc informuję, że moja szkoła też pomaga ile może :) . Pracuję w SP10 w Ostrołęce i wspólnie z dzieciakami udało się w tym roku zebrać trochę ponad 50kg karmy dla schroniska, którą pracownik odebrał przed feriami świątecznymi. Nie jest to może dużo, ale zawsze coś (2 lata temu mieliśmy rekord - około 180kg jedzenia), postaramy się jeszcze bardziej. Niestety wszelkie zbiórki pieniędzy w szkołach nie mogą być oficjalnie przeprowadzane, przepisy ministerialne są tu niestety jednoznaczne i bezlitosne - musi np być zgoda ministerstwa, założona fundacja, konto w banku. Dlatego odpada chodzenie z puszką i kwestowanie. Natomiast wszelkie inicjatywy prywatne, typu zrzutka kilku osób na schronisko są ok, tu już nikt nie może niczego zabronić. Schronisku - z tego, co wiem od mojego weta, który się opiekuje tamtejszymi zwierzętami - można tez przekazywać koce, kołdry, słomę i wszystko to, co poprawi warunki bytowe. Cały czas prowadzę w szkole akcje informacyjne i uświadamiające, głównie wśród dzieci, kilkoro nawet przygarnęło zwierzaki. Po feriach pomyślę z moim kółkiem nad plakatami informacyjnymi o zwierzętach do adopcji, bo w mieście mało sięen temat mówi, a takie informacje widziałam tylko u nas w lecznicy. Pozdrawiam wszystkich miejscowych forumowiczów ;) i osoby pomagające zwierzakom.
  4. sybla1

    Brodawczak

    Mój pies też ma tę przypadłość. Zmiany są najczęściej na kończynach, wet stwierdził, że jest różnie u różnych psów. Jedna zmiana zeszła zupełnie bez robienia z nią czegokolwiek, dwie trzeba było usunąć chirurgicznie ze względu na umiejscowienie ("pod pachą" - ciągle odparzał i drapał, oraz na wierzchu przedniej łapy - była wysoka i podatna na urazy, często się z niej sączyło) i dlatego, że bardzo szybko się powiększały i nie reagowały na inne leczenie. Gojenie było szybciutkie, zostały małe blizny, które mamy obserwować.
  5. Teraz mój Haki zjada dosłownie wszystko (niejadalne rzeczy niestety czasem też), ale gdy był półrocznym szczeniakiem też przechodziliśmy przez etap niejedzenia. Tyle, że u niego to było niejedzenie po problemach jelitowych (połknął prawie 20-cm pióro kawki), przy których wiadomo, brzuszek bolał, chłopak nie jadł, pani się cackała (żeby się nie odwodnił i nie zatrzymał w rośnięciu), podsuwała coraz to lepsze cuda...a on nie i koniec! Wreszcie za radą naszego weta zastosowaliśmy strategię tu wcześniej opisaną - nie jesz - zabieram michę. Lekarz stwierdził, że skoro pies jest zdrowy, to będziemy się martwić jeśli nie zechce jeść dłużej niż tydzień. Również za radą weta po 3 dniu takiego wybrzydzania każda kolejna porcja żarcia była ostentacyjnie wywalana do kibelka :). Wystarczyły ze 4 powtórki, następna porcja została wymieciona w całości. I tak mam do dziś - co w misce, to wymiecione, a brak apetytu zawsze = problemy zdrowotne. Za to husky mojej siostry ma głęboko...w poważaniu takie metody, potrafi nie jeść i przez 2 tygodnie ! Te próby naturalnie odbywały się pod pełną kontrolą lekarską. No i nic - albo dostanie to, co lubi, albo nie je. Terrorysta wredny! Trochę się to unormowało po przejściu na suchą karmę, po prostu z początku był ciągle głodny bo zaczęli od malutkich porcji. Ale zdarzają mu się kilkudniowe posty, często gdy są jakieś cieczki w okolicy albo przychodzą duże upały. Każdy pies jest inny, trzeba różnych rzeczy próbować, aż się trafi na to, co zadziała.
  6. Też mi się zdarza pośmiać z takich zdziwionych delikwentów, nawet całkiem zabawnie jest obserwować ludzi, którzy z kolei obserwują mnie w czasie zbierania psiej kupki. Jakby ktoś porobił zdjęć z ukrycia, to dopiero byłby komplecik :lol: . Zastanawianie się, czy sprzątać po psie, czy nie, zostawiłam już dawno mniej zdecydowanym. Sprzątam i guzik mnie obchodzi, co na to przechodnie - w końcu jak ktos lubi chodzić po odchodach, to jeszcze jakieś znajdzie na trawnikach. Ja nie lubię, więc zwyczajnie dbam o własną wygodę. A dodatkowo mogę z czystym sumieniem zwrócić uwagę tym niesprzątającym, a w przypływie dobroci jeszcze torebkę dam (mam poupychane po kieszeniach w różnych częściach garderoby lekko używane - np po kanapkach, owocach, więc koszt się zmniejsza).
  7. U nas przepisy mówią, że ma byc na smyczy albo w kagańcu, a spuszczać można w kagańcu i w miejscach mało uczęszczanych. Hak w mieście zawsze chodzi na lince 10 m, przyzwyczaił się już , i ja też :) , potrafi się na niej wyszaleć do upadłego. Za miasto jeździmy poza sezonem pylenia - niestety alergik, teraz tylko na strzyżone miejskie trawniki.
  8. A ja rozgryzlam moje prosięcie... jak go coś boli, to WARCZY i to jak!!! Jakby z beczki odgłos dobiegał :). Ale zawału też parę razy prawie dostałam, jak patrzyłam na jego zabawy. Np kiedyś pogonił za piłką futbolówką, potknął sie w trakcie łapania jej i przekoziołował tak, że myślałam, że sobie kark skręcił. Oczywiście nic mu się nie stało. Albo kiedyś bardzo się spieszył do domu i przednimi nadgarstkami walnął w krawężnik, taki dość wysoki. Ja przy takiej pozdzieranej skórze chyba bym ze 2 tygodnie nie chodziła...Już nie wspomnę o takich drobiazgach, jak walnięcie łbem w futrynę przy zabawie, przydzwonienie w rynnę aż się wgięła, chodzenie po tłuczonym szkle (fakir???) itp itd... Trochę sie już przyzwyczaiłam, ale postronni obserwatorzy czasami zielenieją... A jednocześnie zauważyłam, że ta moja pancerna bestia ma...łaskotki! I to niesamowite, im lżej łaskoczę, tym bardziej chyba to odczuwa! A jak kiedyś usiadł w mrowisko to myślałam, że na orbitę wyskoczy :)
  9. Dzięki za link, filmiki są darmowe i ciekawe. Troche potrwa, zanim obejrzę wszystkie, ale warto :)
  10. Ogłoszenia powieszone w Ostrołęce :), mam nadzieję, że nikt nie pozrywa (mamy takich łobuzów). Oby ktoś zauważył psinę!
  11. Dotarł, wydrukowałam (na razie próbny), wszystko OK. Jutro porozwieszam :)
  12. Zgłaszam się do plakatowania w Ostrołęce , można bezpośrednio do mnie przesłać wzór plakatu albo chociaż tekst, to zrobię resztę [EMAIL="[email protected]"][email protected][/EMAIL]
  13. Jasne,że posłuszeństwa się uczy i bule, tylko trzeba wyczaić "haka" na każdego psa indywidualnie. Miałam wcześniej "prawie owczarka :) " - bez porównania łatwiejszy w uczeniu i dokładniejszy w wykonywaniu. No i powtarzać polecenia mógł i po 100 razy. Bulki tak nie mają, 10 powtórek a potem "nuuuuda, no bo przecież już umiem, to nie będę w kółko powtarzał". Sesje treningowe czasami trwają 5 minut i pies potrafi się wyłączyć np na pół godziny. A czasami mam wrażenie, że pracuję z autystykiem, z którym nie ma kontaktu :(. Wszystko zależy od dnia i psiego samopoczucia. Ale w sumie nauczenie go czegoś daje ogromną satysfakcję, nawet jak nie zawsze wychodzi idealnie.
  14. Wszystko to ciągle ćwiczymy,dla uzyskania efektu nawet mogę miauczeć, gwizdać czy "stanąć na uszach" i już nie obchodzi mnie, że ludzie dziwnie patrzą. Nie mówiąc o tym, że wszystkie kieszenie mam powypychane żarełkiem i piszczącymi zabawkami, bo z tym mam lepsze "argumenty". No ale mam świadomość, że owczarka z Haka nie zrobię. Posiadacze bulków wiedzą, o czym mowa.Po prostu inny charakter - one nie są tak nastawione na pracę z człowiekiem jak owczarki czy retrivery. W początkach rasy miały być niezależne i samodzielne - i to zostało do dziś. Za duże osiągnięcie uważam, że mały wykonuje obecnie 9 na 10 poleceń w średnim rozproszeniu. Bo bul to takie stworzenie, które uczy się szybko, ale polecenia wykonuje, bo chce, a nie dlatego, że ktoś kazał. Więc ja mam tu głównie dążyć do tego, żeby chciał ze mną pracować i żeby to była dla niego zabawa i przyjemność. Inny pies to na razie dla mojego duże rozproszenie i tu bez ćwiczenia faktycznie się nie da nic poprawić. No więc ćwiczymy codziennie, na każdym wyjściu. Ale bardzo trudno jest skupić mi psa na sobie, gdy inny właściciel wrzeszczy, macha rękami itp, bo to jest dla Hakera bardzo pobudzające. Nie mówiąc już o warczeniu czy szczekaniu innego psa. No i naturalnie nie mam żadnego wpływu na tę drugą stronę. A gdyby ktoś wiedział dokładnie, co chcę zrobić, to mogłoby być zupełnie inaczej.
  15. Hak ZAWSZE jest na smyczy albo lince, takie przepisy miejskie i moja ostrożność. A sposób pracy nad jego zachowaniem został podpowiedziany przez szkoleniowca z doświadczeniem i był stosowany z udziałem jej psów i zachowaniem środków ostrożności. Niestety odległość prawie 400 km nie bardzo umożliwia stałą współpracę, dlatego szukam osób, które zechciałyby świadomie z nami współdziałać. I wcale mi nie chodzi o jakieś testy czy eksperymenty, raczej o umożliwienie innym psiarzom, i mnie przy okazji, w miarę komfortowego przebywania w pobliżu mojego łobuza. I naprawdę nie miałabym odwagi nie pracować z moim psem , gdy każda konfliktowa sytuacja z udziałem innego czworonoga może powodować krok do tyłu. Etap omijania KAŻDEGO psa duuuuużym łukiem mamy za sobą, teraz omijamy niektóre. Pies zaczął się ładnie skupiać na mnie i zadaniu do wykonania, ale jak odwrażliwiać i socjalizować dalej, bez udziału innych psów? Obawiam się, że to mało możliwe, ale jeżeli ktoś zna taki sposób, to chetnie zastosuję. W końcu to i dla mnie jest stresujące, że nie mogę wyjść z psem we wszystkie miejsca, w jakie bym chciała. A jak nie wychodzimy/nie pracujemy - to się cofamy. I tak kółeczko sie zamyka.
×
×
  • Create New...