Jump to content
Dogomania

oksytocyna3

Members
  • Posts

    30
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by oksytocyna3

  1. Dziękuję za wszystkie rady. Na pewno zrobię wszystko co w mojej mocy, aby sunia mogła jakoś w naszym świecie funkcjonowac. Czasami ręce opadają, ale zaraz trzeba się zmotywac. Za to każdy mały krok do przodu -jak napisał Berek -to wielka radośc. Może kiedyś nastąpi przełom i sunia otworzy się.
  2. o.k. może faktycznie się uniosłam-przepraszam. Przyznałam też,że nie za bardzo się zorientowałam w całej tej sprawie, teraz jestem bardziej uświadomiona. Ale strony dogomanii znam od niedawna. Trafiłam tu , gdy szukałam pomocy dla mojej suni.
  3. ja nie mam żadnego problemu-mam psa, któremu chciałam pomóc. To chyba raczej Wy macie problem,że jest z nieewidencjowanego miotu. To chyba nie psa wina,że przyszedł na świat tam a nie gdzie indziej. Nie wiem czego ode mnie oczekujecie atakując mnie za ten straszny czyn a może tylko uświadamiając co złego zrobiłam. Teraz mam ją potraktowac jako koszt produkcji? Mleko się wylało a pies u mnie pożyje co najmniej 10 lat. I myślę,że następny mój pies też nie będzie z " dobrej " hodowli ( nie dlatego,że mnie nie stac, bo mogę sobie pozwolic na szczeniaka z papierami ), ale dlatego ,że na takiego psa zawsze się znajdzie chętny . Gorzej z tymi psami, co sprawiają problemy albo mają kenela.
  4. tu masz rację,że nie byłam do końca świadoma tego całego precederu. Może dlatego,że szukałam psa,któremu chciałam dac dom, a nie psa z rodowodem, którym mogłabym się pochwalic. Ale żeby uświadomic ludzi takich jak ja- a są napewno w większości na tym świecie, to nie wystarczy forum na dogomanii czy akcja zerwijmy łańcuchy w Moim Psie. Dogomanię czy taki miesięcznik czytają ludzie zainteresowani losem psów czy szukających pomocy. A cała reszta ludzi, którzy mają psy? Mają je i sobie żyją z nimi nie martwiąc się, czy tym psom dobrze z nimi czy nie. Może cykl reportarzy w gazetach ogólnopolskich, może programy telewizyjne, ale nie w 3 programie, na zasadzie jak ktoś włączy telewizor to dobrze, a co z ustawami-kto tam pracuje i jakie ma pomysły? Jakis szerszy zakres uświadamiania społeczeństwa. Piszesz o suce eksploatowanej - a co z sukami na wsiach, gdzie tak samo się mnożą, co cieczka - to szczeniaki i nikt sie tym nie przejmuje czy ma 3 lata czy 12.
  5. Psy ze schronisk mają wolontariuszy, różne fora i ktoś zawsze nimi się interesuje. A takie jak mój pies nie mają za sobą nikogo. Są jak zaraza. To człowiek im zgotował taki los a inny człowiek ma obowiązek im pomóc. Takich hodowli się nie zlikwiduje, tym bardziej że działają pod szyldem ZK - ale może mozna trochę zaostrzyc obowiązujące prawo, żeby hodowcy nie czuli się zupełnie bezkarni. Do urzędu skarbowego wystarczy anonim, aby miec kontrolę a ja pisząc do ZK podpisałam się imieniem i nazwiskiem. Laluna nie zniechęcaj takich ludzi jak ja, bo chyba nic złego nie zrobiłam. Może warto by powalczyc o jakieś zapisy w ustawie? Wystarczy 100 tys. podpisów.
  6. widzisz Laluna ja tak nie potrafię. Myslę,że też uratowałam psa i to za własne pieniądze. Dla mnie to nie jest "odrzut" czy "koszt hodowli". A hodowla jest zarejestrowana w ZK i to co tam widziałam -opisałam do Zarządu Głównego. Myślę,że mam czyste sumienie.
  7. wytłumaczę się Laluna-nie krzycz na mnie:) Szukałam psa po schroniskach i po ale gratce i allegro, gdzie psy są wystawiane własnie ze schronisk. Trafiłam na moją sunię (która jest kundelkiem-jak widzisz nie chodziło mi o rasowca) i zadzwoniłam, dlaczego "rasowego psa" chcą sprzedac po niższej cenie niż na rynku. Usłyszałam,że sunia jest jakas "dziwna" i lękliwa. Więc nie namyślając się pojechałam ją zobaczyc. To, co zobaczyłam-to wiedzie, bo już pisałam i nie mogłam jej tam zostawic. Po prostu nie mogłam tam zostawic psa, z którym widziałam, że cos jest nie tak. I tu się zgodzę ze wszystkimi - mój błąd, bo kierowałam się sercem, ale nie wina. Nie żałuję tego,że ją kupiłam.
  8. pisałam już,że tak. Odpowiedzi do tej pory nie uzyskałam. Ale moja sunia jest z tzw. miotu bez papierów i nie mam dowodu,że tam kupiłam. Widząc psa w jakim jest stanie nie pomyślałam o jakims pokwitowaniu. Pewnie też bym nie dostała. Teraz rozumiem, dlaczego żadnych książeczek takie psy nie mają. Zostałby jakiś ślad po weterynarzu- świadek. Najgorsze jest to,że w tej hodowli widziałam ze 40 psów-róznych ras - nie wszystkie z kenelem, niektóre fajne i przyjazne. Ile szczeniąt idzie z papierami ile bez-tego nie wiem.
  9. a co z hodowlami kenelowymi podlegającymi pod ZK? Nie wierzę, że nikt ze ZK nie wie ,że taki preceder ma miejsce. Wiem,że jak nie mam "papierów" z tej hodowli, to nie mam dowodu. Ale hodowla reklamuje się, że ma na sprzedaż szczeniaki bez rodowodu całkiem jawnie na allegro i nikt ze ZK nie może nic zrobic? A co z tymi szczeniakami, co już są na tym świecie? To one zapłacą główną cenę, tego ,że są u takiego hodowcy - jesli ich nikt nie kupi. A jak kupi to jest popyt na takie szczeniaki. Koło się zamyka.
  10. śliczna jest Twoja Bianca! Po zdjęciach widzę,że Twoja sunia ma się lepiej. U mnie na takie zdjęcia na razie nie ma szans. Chyba Twoja sunia jednak jest bardziej " wyluzowana" niz moja. wymiziaj Biancę od cioci i koleżanki!
  11. muszę się z Wami podzielic dobrymi nowinami. Dzisiaj byliśmy z sunią pierwszy raz na wizycie u behawiorystki w gabinecie weterynaryjnym - nie w naszym domu. Bardzo się denerwowałam, jak się pies zachowa, byłam przygotowana na najgorszy scenariusz, tzn. czołganie się psa i kupa pod siebie. A okazało się ,że po prostu rewelacja - jak na psa z kenelem- ładnie szła, co prawda na ugiętych troszkę nogach i z podkulonym ogonem, ale szła SAMA, weszła sama na wagę, w gabinecie weterynar. wszystko dała sobie zrobic , weszła i zeszła z paru schodków i najlepsze na zakończenie wizyty przy samochodzie powiedziałam hop i SAMA wskoczyła do samochodu. To są niesamowite postępy!!!!!! Jestem dumna z mojej suni!!!!!! A behawiorystka nie mogła wyjśc z podziwu, ze pies tak ładnie się zachowuje. Jestem tak zadowolona, jakbym trafiła 6 w totka. Rudzia-nasze psy są wspaniałe!!!! pozdrawiam
  12. tutaj muszę się zgodzic z p. Zofią - ludzie nieświadomie nieodpowiednio zachowują się czy traktują swojego psa. Po prostu nie mają podstawowej wiedzy na temat psa i w ogóle go nie rozumieją. Ja też nie jestem żadną specjalistką, dlatego do swojej suni potrzebuje behawiorystki. Sama pewnie za bardzo nie pomogłabym jej wyjśc z tego. Do literatury na temat syndromu kenelowego nie dotarłam . Jakies wzmianki owszem ale nic konkretnego, jak postępowac z takim psem. Może nie dokładnie szukałam, ale naprawdę starałam się czegos więcej dowiedziec na ten temat.
  13. Bardzo trafnie to ujęłaś. Tak jakbym czytała o własnym psie za parę lat. Może mnie nie będzie budziła, bo tak jak napisałaś , to jest taktowny pies. i chyba nigdy nie będzie namolna. U mnie na razie ona nie śmie o nic poprosic. Ja muszę odczytywac jej sygnały. Nie mogę miec drugiego psa, bo sunia wychowała się w kenelu w sforze psów i z nim szukałaby kontaktu nie znami.
  14. Vectra, widzę ,że lekko też nie miałaś. Cieszę się, że złe chwile są juz za Tobą. Za to te dobre są wspaniałe. Pieska mam krótko, ale bardzo się cieszę z tego , co już wypracowałyśmy. Wiem, że sunia zawsze będzie lękliwym psem - albo mało odważnym, ale ja tylko chcę żeby sama do mnie podchodziła, gdy tego zechce no i ta poranna pobudka nosem to moje marzenie. Pozdrawiam
  15. no i najważniejsze, tzn co mnie najbardziej cieszy-zaczyna szczekac na sąsiadów, gdy mnie zaczepiają najczęściej na jej temat. Nie jest to taki odważny szczek, ale zawsze no i chyba oznacza,że zaczyna traktowac ogród jako swoje terytorium (czyli dom). Pozdrawiam
  16. Witam! Pierwsze co zrobiłam, to kupiłam stos książek (p.Zofii też) i kliker. Ponieważ moja sunia nie jada w towarzystwie a na pewno nie z ręki więc kliker i nagradzanie smakołykami odpadło. Bardzo mi to utrudniało pracę z psem. Ale,ale ...... minęło 4 m-ce i sytuacja w tej chwili wygląda tak: pies po ogrodzie biega bez smyczy, przychodzi na zawołanie, ale jak wcześniej pisałam nie do ręki,bawi się piłeczkami, dzisiaj zrobiła taniec radości, tzn. takie szybkie kółka wokół mnie, kładzie się na plecach do wymiziania i sądze,że sprawia jej to przyjemnośc i na moje zawołanie SAMA wchodzi do domu , chociaż niechętnie,lękliwie ale wchodzi. W domu zjada smakołyki z ręki (jakoś muszę podawc leki i byc pewna,że połknęła) Dalej sama nie podchodzi i nie widzę u niej samodzielnego zachowania. Do tej pory nie sygnalizuje potrzeb fizjologicznych, chociaż nigdy nie załatwiła się w domu (oprócz tego posikiwania i całej reszty ze strachu) np. w nocy lub gdy zostawała sama w domu. Ona nie śmie poprosic o spacer czy głaskanie-muszę sama to wiedziec. Ogólnie nie jest żle, chociaż do normalności jeszcze daleko.
  17. Witam! W czerwcu kupiła 10 miesięczną sunię - retrivera z pewnej hodowli. Już przy pierwszej wizycie widziałam po psie, że coś jest z nią nie tak. Była bardzo zalękniona i zestresowana. Nie jest to mój pierwszy pies i takiej reakcji się nie spodziewałam. Ale nie mogłam ją tam zostawic i wybrac pieska w lepszym stanie, bo moja sunia nie miałaby żadnych szans na dom. Każdy woli psa wesołego i miłego. Miała też zdarty nos przez inne psy.Przyjechalismy do domu.Pies przez 10 m-cy nie miał imienia i nie znała dotyku ręki ludzkiej. Podczas transportu tak się śliniła ze stresu, że ja miałam dosłownie - mokre spodnie i majtki. Pierwsze dni były tragiczne. Pies przerażony do tego stopnia, że zastygał w bezruchu i albo stała tak parę godzin, albo ja ją delikatnie układałam do leżenia. Bała się ruszyc głową a jak już leżała-to pozycji za nic w świecie nie zmieniła. Małżonek mówił, że dostanie odleżyn. Oczywiście nie chciała wyjśc z domu a tym bardziej do niego wejśc. Pies mieszkał na dworze i nie był nigdy w mieszkaniu. Na potrzeby fizjologiczne wynosiłam ją z domu, na trawie się czołgała i potem zanosiłam ją z powrotem do domu. W mieszkaniu miała problem z przekroczneim zwykłego progu, nie mówiąc o zmianie powierzchni, tzn. tu podłoga drewniana a tu dywan. Znała tylko piach i ziemię. Na mój widok przez 1,5 m-ca sikała na znak poddaństwa, a na męża ok. 2 m-cy reagowała kupą pod siebie. Męża nadal się boi. Do tej pory nie je posiłków w naszym towarzystwie czy w domu. Je sama, a miskę wynoszę jej do kojca. Po 2 czy 3 tygodniach pobytu u nas namierzyłam behawiorystkę i umówiłam wizytę domową. Zdiagnozowała typowy syndrom kenelowy. Dobrze, że nie była agresywna, co często idzie w parze. Powiedziała,że psu trzeba pomóc przejśc przez życie, bo ona nigdy nie musiała podejmowac żadnych decyzji. Była podporządkowanym psem nawet w sforze.Ponieważ sunia najgorzej czuje się w domu ( ograniczona przestrzeń, nowe dźwięki , dzieci) poprosiła, żeby przez ok. 3 tygodnie ignorowac psa. Miało to za zadanie dac psu czas na oswojenie się z nową sytuacją i byc może sprowokowanie jej do podjęcia jakiejś samodzielnej decyzji. Gdzieś po tygodniu zorientowałam się, że wie jak ma na imię , bo zaczęła nieśmiało patrzec " z pod byka" .Troszkę osłuchała się z dźwiękami domu i zaczęłam ją oswajac z ręką ludzką. Była bardzo spięta podczas dotyku. Z czasem nauczyłam się też jej reakcji, tzn. czy pozwala mi podejśc do siebie-chociaż się boi, czy też nie życzy sobie tego w danej chwili. Starałam się nie byc nachalna. Po 10 dniach zaszczepiłam ją pierwszy raz w życiu. Po tych 2 m-cach robienia kupy pod siebie na widok męża razem z behawiorystką i weterynarzem zdecydowaliśmy się na wspomaganie farmakologiczne. W tej chwili leki zdrożały i ok. m-czna kuracja kosztuje ok. 20 zł. Po lekach jest bardzo widoczna zmiana w zachowaniu. Ja zawsze mogę podejśc w domu do niej, na dworze chodzi bez smyczy (ale tylko na moim podwórku-nie wychodzimy poza bramę). Tak jak napisałam, ja mogę podejśc, ale nigdy sunia sama nie podeszła do mnie. Przestała sikac na mój widok i robic kupę na widok męża, gdy zawołam to ładnie przychodzi, ale nie do ręki, tylko na pewną odległośc. Czasem kładzie się na plecach i odsłania brzuch do wymiziania.Ale tylko na dworze. Tu czuje się najswobodniej. Zapomniałam napisac, że nie miała pojęcia , co to są zabawki, a teraz potrafi się bawic w ogrodzie. Do tej pory czekam az zamacha ogonem na powitanie albo mnie obudzi swym zimnym nosem. Wyobrażcie sobie młodego psa, który jest figurką gipsową. Tak było na początku. Ile łez wylałam nad nią, to nikt nie wie. Jeśli macie jakies pytania, to służe radą. Pozdrawiam
  18. Laluna, dzisiaj złożyłam skargę do ZK. A wątek założę.
  19. po pierwsze dziekuję za te linki. Na ten o dzikiej u swan trafiłam,jak sama szukałam pomocy ale tego drugiego nie czytałam. Taki topic jest bardzo zobowiązujący, to dziennik z relacjami. Nie wiem, czy podołam. A co do hodowcy-walka o psa pochłaniała tyle mojej energii i nerwów,że nie byłam gotowa na sprawę cywilną o pomówienie. Więc skończyło się tylko na mailach, na które zresztą nie dostałam żadnej odpowiedzi i telefonach. Przez 2 m-ce nie relamowali swojej hodowli, ale w tym tygodniu widziałam nowe ogłoszenia. A kuracja miesięczna lekami dla mojej psiuni to niecałe 12,00 zł. Lek wprowadzałam powoli zwiększając dawkowanie. Nie widzę żadnych efektów ubocznych. Za jakiś czas pewnie znowu zrobię wyniki z krwi- próby wątrobowe, to zobaczymy. A leki też powoli się odstawia i z tego co wiem, jedna sunia była na nich przez 5 lat. Mam nadzieję, że nam tak długo leki nie będą potrzebne. Pozostałe koszty, to badania krwi od czasu do czasu, wizyty albo porady behawiorysty i weterynarza, no i jak u wszystkich-szczepienia. A co do syndromu kennelowego,to są 3 etapy. Lękliwośc to drugi etap, często połączony z agresywnością (u mnie tego na szczęście brak agresywności) , lizanie-wręcz wgryzanie się w łapy lub inne części ciała, a trzeci etap to ciężka depresja. Wiecie,że to za mało bodżcow w wieku szczenięcym. Poza tym taki pies nigdy sam nie podejmował decyzji. Trzeba psa przeprowadzi przez życie. Uważam,że mam szczęście, bo mimo że kupiłam sunię jak miała 10 m-cy, to ona wykazuje pewne cechy współpracy, jest ciekawa i chociaż ten lęk jest paraliżujący, to widzę jak czasami walczy sama ze sobą. Tutaj dwa kroki samodzielne w stronę drzwi kiedy ją wołam - jest sukcesem, mimo,że zaraz rezygnuje i wraca na miejsce.
  20. nie czepiajcie się słówek.Już z Laluną doszłyśmy do wspólnych wniosków, że do kazdego psa trzeba podejść indywidualnie, a książka ta to nie katechizm, że trzeba tak postępować a nie inaczej a bardziej poradnik i to dla laików. Jesteście stałymi bywalcami na dogomanii i interesujecie się behawiorystyką psów oraz ich losami. A większość posiadaczy psów nawet podstawowej wiedzy nie mają na temat swoich zwierząt. Już nie mówię o podejsciu etycznym do zwierząt na wsi.Pozdrawiam
  21. jestem chętna do pomocy innym, ale wątek na dogomanii? Chyba mało kto ma takie problemy. Raczej pieski są wesołe i zdrowe. No tylko te w schroniskach mają okropne życie. Bardzo dużo do pisania. A leki proponowała po konsultacji z weterynarzem i po badaniach krwi po 2-3 wizycie. Nie byłam do końca przekonana, ale małżonek stwierdził, że sunia nie może za kazdym razem na jego widok reagować kupą pod siebie i jeśli leki mogą pomóc, to trzeba się zdecydowac. I chyba miał rację.
  22. w końcu doszłyśmy do takich samych wniosków:lol: . A co do mojej suni - to nie byłoby tak super, gdyby nie pomoc farmakologiczna. od ok.1,5 m-ca jest na lekach p.depresyjnych i faktycznie jest zmiana jej zachowania na mniej lękliwe. Co nie znaczy ,że jest rewelacyjnie i wszystko gra. Jeszcze duuuużo czasu jej potrzeba. Wciąż czekam na pomachanie ogonkiem na mój widok, a o lizaniu nad ranem już nie wspomnę. Większość zachowań to moja inicjatywa, z tym,że nauczyłam się odczytywać jej sygnały, np. że chciałaby wyjśc na dwór. Bo sama tego jeszcze nie śmie mi zakomunikować. Ale i tak jest duży postęp w jej zachowaniu, w porównaniu do początkowych dni pobytu u nas. Pozdrawiamy
  23. napisałam,że mam psa z syndromem kennelowym, ale nie napisałam,że mam problemy z wyprowadzeniem psa na prostą. mam ją dopiero 3 m-ce a efekty mam naprawdę duże.Moja behawiorystka nie może się nadziwić,że tyle rzeczy zrobiłam w tak krótkim czasie. A to jak pracuję z psem opiera się głównie na mojej intuicji i obserwacji. I nie sądze,że robię błąd czytając jak najwięcej literatury na ten temat. A metody Fennel chyba dotyczą psów z problemamy typu wychowanie a nie z poważnymi zaburzeniami. To jest tylko poradnik dla właścicieli psów i wiadomo,że nie można tego traktować jak balsam na wszystkie problemy. Chyba każdy pies potrzebuje indywidualnego podejścia. W wielu miejscach z Tobą się zgadzam, ale nie we wszystkim:lol: . Ty jesteś w pewnym sensie fachowcem ale laikom ta książka może wskazać pewne wzorce zachowań. Pozdrawiam
  24. macie dużo racji, ale psy opisywane w książce to psy z problemami, na które w pewnym sensie pozwolili ludzie ( pozwolili na te problemy nie umiejętnym swoim zachowaniem). Pewnie, ze porady p.Fennel mają się nijak do psów, które mają prawidłową więż ze swoim państwem, co też uważam,że to zasługa tychże właścicieli. Ale na psy agresywne czy z problemami te metody działają. Dużo książek przeczytałam, bo mam psa ze zdiagnozowanym syndromem kenelowym i wszyscy piszą mniej więcej to samo. A o syndromie kennelowym i co ważniejsze-jak postępowac z takim psem niestety brak literatury lub ja do takiej nie dotarłam. Może p. Mrzewińska mogłaby mi coś polecic? Bardzo proszę.
  25. Mąż ma zamiar złożyc skargę:mad: . A jutro idziemy na szczepienie :roll: .
×
×
  • Create New...