Jump to content
Dogomania

pafinder

Members
  • Posts

    4
  • Joined

  • Last visited

Profile Information

  • Gender
    Female
  • Location
    Warszawa

Recent Profile Visitors

370 profile views

pafinder's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputation

  1. Ja wiem, że kong nie jest panaceum na wszystko. Przede wszystkim zanim zostawiliśmy psa z kongiem musieliśmy nauczyć ją z konga korzystać. Na początku traciła nim zainteresowanie po dwóch minutach. Teraz przy nas bawi się nim nawet 40 minut bez przerwy. Po naszym wyjściu jest nim zainteresowana maksymalnie 10 minut (nasz rekord). To i tak postęp bo na początku była totalna olewka na wszelkie smakołyki. Czytając wasze komentarze zaczęłam się zastanawiać czy my przypadkiem za rzadko jej nie zostawiamy. zwykle sama zostaje 1-2 razy w tygodniu na 3-5h. Może powinniśmy częściej ją zostawiać. Może w końcu wpadnie na to, że zawsze wracamy. Chociaż podobno psy nie potrafią myśleć do przodu. Jest dla nich tylko tu i teraz oraz oczywiście słabe doświadczenia z przeszłości.
  2. Jeśli chodzi o odwrażliwianie psa na nasze wyjście, czyli ubieranie się kilka razy dziennie bez wychodzenia itd. jak najbardziej to robiliśmy. Pomogło o tyle, że psiak nie szczeka podczas zakładania butów i kurtki. Wyjścia za każdym razem wyglądają inaczej. Są o różnych godzinach i na różną długość. Przeważnie staram się dużo wcześniej do nich przygotowywać a już 2 godziny przed wyjściem spokojnie siedzę, nie krzątam się a jak przychodzi czas wyjścia to daję psu konga i gryzaki, mówię cześć i wychodzę. Minimum raz dziennie bawimy się z nią w szukanie, albo w kulę smakulę. Uczymy się sztuczek, nawet takich bezsensownych typu "pokaż ogon" żeby ją zmęczyć intelektualnie. Generalnie psiak jest fajnie wyciszony. Jak jesteśmy z nią w domu to zwykle przesypia przedpołudnie. Zachęcamy ją do zabawy bo jest wielkim leniuchem kanapowym. Niestety to wszystko kończy się w momencie naszego wyjścia. Komenda zostań jest opanowana u nas w stopniu średnim. Czyli jeśli jesteśmy w tym samym pokoju, albo nie ma wielu rozpraszaczy to pies zostaje w miejscu dopóki go nie zwolnimy z komendy. Jeśli traci nas z oczu na dłużej, albo w pobliżu dzieje się coś super interesującego to niestety rusza się z miejsca. Faktycznie z behawiorystą dopiero będziemy mieli spotkanie. Bardzo bym chciała, żeby okazało się jednak, że wszystko robimy źle bo w tedy będzie co poprawiać i jest nadzieja, że po skorygowaniu błędów w końcu zaczniemy widzieć postępy :)
  3. Niestety u nas opcja z drugim psem też nie podziałała. Próbowaliśmy zostawiać sunie z drugim, " pożyczonym" psem, ale niestety jak tylko ginęliśmy jej z oczu olewała drugiego psa i zaczynała robić dokładnie to samo co zwykle, czyli skomlenie i szczekanie. Mimo tego, że drugi psiak chciał się bawić, nasz gamoń na wszelkie zaczepki do zabawy reagowała warczeniem i pokazywaniem zębów jakby dając mu znać "ej nie przeszkadzaj, człowieki sobie poszli i trzeba ich zawołać żeby wrócili, to nie czas na zabawę". Po kilku razach daliśmy sobie spokój. :/
  4. Piszę z prośbą o radę od osób, które spotkały się z takim problemem lub mają psiak, które zachowują się tak samo. Kilka miesięcy temu adoptowaliśmy 7 letnią suczkę ze schroniska. Psiak jest kochany, ufny, przepada za ludźmi, w mieszkaniu jest spokojna i grzeczne. krótko mówiąc pies idealny gdyby nie to, że nie może zostawać sama w domu. Jak tylko wychodzimy, skomle, szczeka i bardzo się denerwuję. Chodzi w kółko a jeśli nie ma nas dłużej niż godzinę ze stresu zdarza jej się zrobić siusiu na łóżko albo na podłogę a dwa razy zdarzyło się jej nawet załatwić w domu. Poza mokrym materacem nie ma większych szkód ale ciężko jest nam znieść myśl o tym, że po naszym wyjściu psiak tak cierpi. Problem występuje praktycznie od początku dlatego od samego początku intensywnie z nią pracujemy. Zanim ją adoptowaliśmy długo przygotowywaliśmy się do tego, dlatego problem lęku separacyjnego nie był nam obcy. Od początku stosujemy zimne pożegnania i powitania. Używaliśmy obroży feromonowej, w końcu kupiliśmy klatkę i zrobiliśmy z niej azyl dla psa. Wszystko działa do momentu jak pies traci nas z oczu. nagle klatka, którą uwielbia, i w której się fajnie wycisza przestaje się sprawdzać, wypełniony smakołykami kong przestaje być interesujący, gryzaki przestają być atrakcyjne. Liczy się tylko to, żeby przywołać nas szczekaniem i skomleniem. Staliśmy się więźniami we własnym domu bo żeby nie robić psu przykrości nigdzie nie chodzimy. Powoli zaczynam tracić nadzieję, że jej się poprawi. Za kilka dni spotykamy się z behawiorystą ale mam takie poczucie, że wypróbowaliśmy już tyle pomysłów, że nawet behawiorysta nie jest w stanie wymyślić nic więcej. Wiem, że tematów o lęku separacyjnym jest wiele ale może jednak ktoś zna jakiś inny sposób radzenia sobie z tym problemem, którego nie wypróbowaliśmy o którym wcześniej nie pisał. A może ktoś zmaga się z podobna sytuacją i potrzebuje podzielić się podobnymi doświadczeniami z kimś kto jest w stanie to zrozumieć? W grupie zawsze raźniej i może wspólnymi siłami uda się coś wymyślić nowego.
×
×
  • Create New...