Jump to content
Dogomania

fafarafa

New members
  • Posts

    2
  • Joined

  • Last visited

fafarafa's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputation

  1. Dziękuję za odpowiedź! Nad więzią TŻ (o, właśnie takiego zgrabnego zwrotu mi brakowało) pracuje intensywnie i w domu fajnie się dogadują, sunia się go nie boi, bardzo się cieszy, kiedy P. wraca do domu, ładnie pracuje z nim za nagrody, podchodzi sama na głaskanie albo on ją mizia jak przechodzi obok, ostatnio też więcej ją karmi, bo wcześniej nieco bezrefleksyjnie karmiłam ją tylko ja, oprócz sytuacji,kiedy to ja później wracałam. Super wskazówka, żeby wieczorną porcję dostawała od niego na spacerze z ręki, będziemy próbować, dziękuję. Polecasz jakiś szczególny sposób przyzwyczajania do zakładania obroży? Czy po prostu usiąść obok, głaskać, gadać, proste komendy za przysmaki, co zaczynamy właśnie wdrażać, żeby ją trochę rozluźnić przed próbą wyjścia. Niestety jeszcze się nie bawi za dużo, więc w taki sposób trudno ją zrelaksować. Jesteśmy trochę skołowani jej zachowaniem, bo nie jest tak, że ona w ogóle nie lubi obroży, smyczy, teraz ma nawet szelki i kiedy wychodzi ze mną, zadowolona przychodzi na zawołanie i czeka cierpliwie aż założę jej całe ustrojstwo. Z drugiej strony wiedzieliśmy od samego początku, że czeka nas trochę pracy i zupełnie nas to nie przeraża, potrzeba nam po prostu pokierowania na dobre tory. Uprzedzając ewentualne sugestie, planujemy wybrać się jakoś na początku przyszłego roku na szkolenie pies towarzyszący.
  2. Dzień dobry! Zacznę od istoty sprawy, nasza suczka nie chce wychodzić na spacer z P., moim chłopakiem. W momencie kiedy P. bierze do ręki smycz, dziewczyna ucieka do mnie, a kiedy P. podchodzi i chce jej założyć obrożę, kładzie się na plecy. Po założeniu obroży zapiera się i nie chce wstać, trzeba ją wręcz przeciągnąć chwilę po podłodze, aż w końcu pogodzona z losem da się wyprowadzić za drzwi. Staram się nie ingerować i nie zwracać na nią uwagi w tym czasie. Niezbędne tło: suczkę adoptowaliśmy ze schroniska nieco ponad dwa miesiące temu, jest młoda, około 2 letnia. Nie poznaliśmy jej w schronisku, wolontariusze przywieźli ją nam z innego miasta nocą. Dziewczynka była chudziutka, sztywna z przerażenia, ogon przyklejony do brzuszka, żadnej reakcji na dotyk, na głos, musiałam niemal przenieść ją z samochodu do drzwi wejściowych (a ważyła 22 kg), których też się bała, nie lepiej było z windą. W mieszkaniu niby troszeczkę okrzepła, ale tej nocy nie zmrużyła już ze stresu oka i spędziła ją w bezpiecznej odległości w samodzielnie wybranym miejscu, na balkonie. Na szczęście w nadchodzących dniach, tygodniach miałam dla niej dużo czasu, więc szybko zaczęła mi ufać i mogłyśmy zacząć oswajanie stresów i naukę. Uczy się szybko, przestały tak bardzo przerażać samochody, rzadziej w panice zawraca do domu i mniej ciągnie na złamanie karku w sytuacjach stresowych, jest coraz bardziej ciekawska, ośmielona w kontaktach z ludźmi i zwierzętami, kiedy przypomnę sobie sunię sprzed dwóch miesięcy, niemal nie mogę uwierzyć, że zrobiła tak ogromne postępy. Więcej czasu zajęło jej zaufanie P., na początku uważnie, ale i z ciekawością obserwowała go z odległości i obwąchiwała kiedy leżał albo siedział, ale po kilku dniach i do niego zaczęła podchodzić z własnej woli nie kuląc się ze strachu. Teraz, chociaż wyraźnie mnie faworyzuje, już mu zaufała, a przynajmniej wskazywałoby na to jej zachowanie w warunkach domowych. Problem zaczyna się jednak, kiedy to on wychodzi z sunią na spacer. Oczywiście rozumiem, że jest to związane z tym, że dziewczyna od początku bała się bardziej mężczyzn niż kobiet (chociaż teraz jest już o niebo lepiej i do wybranych mężczyzn sama podchodzi) oraz z tym, że spędzam z nią zdecydowanie więcej czasu, ale bardzo zależy nam na poprawieniu ich relacji, jakości i atmosfery wokół ich wspólnych wyjść.
×
×
  • Create New...