treść postu celowo byłą prowokacyjna aby uzyskać na nią odpowiedź, bo zauważyłam, że nie na wszystkie wątpliwości odpowiadasz?
To, że Właśnie tak robi dobrą pracę terapeutyczną i traktuje to poważnie i profesjonalnie to doskonale wiem bo widziałam wasza pracę i faktycznie można ją nazwać terapią , podobnie jak pracę Przyjaciela i Dogtora w odróżnieniu od pracy Czeneki (przynajmniej dwa lata temu prowadzoną przez Panią Marię - jeśli urażam innych ludzi, z tej organizacji to przepraszam, widziałam pracę Pani Marii i jej psów). Wszystkie te funadcje "przecierały szklaki" dogoterapii w Polsce i uważam, że akurat te trzy wyrobiły sobie zaufanie rodziców.
Martwi mnie tylko fakt, iż ogłaszając swoją szkołe dogoterapii mydlicie oczy dyrektorom różnych placówek, że w Polsce tylko osoby, które mają papier z orzełkiem ukończenia waszgo kursu mogą w Polsce prowadzić te zajęcia. Niestety taka jest prawda. Nie oceniam tego czy ten kurs faktycznie do pracy przygotowuje czy nie bo nie wiem, ale tu nie o to chodzi.
Jako matka niepełnosprwanego dziecka nie uważam aby było coś złego w tym, że prawdziwy dogoterapeuta ma na tym zarabiać. jeśli taki jest jego zawód? w tym kraju na każdym kroku płaci się za jakąkolwiek rehabilitację dziecka jeśli chce się aby była prowadzona przez osoby dobrze wyszkolone. Bardzo lubię młodych ludzi pełnych zapału, którzy jako wolontariusze przychodzą do mojego dziecka i pomagają ale oni dorastają do dorosłego życia i muszą iść do pracy i zarabiać i niestety niewiele osób może poświęcić się maksymalnie wolontariatowi i nie pracować. I jednocześnie chcę podkreślić ,że nie wierzę w to aby ktoś kto pracuje, ma swoją rodzinę, szkoli psa, jeździ na zajęcia terapii (czyli regularne), układa z zajęć na zajęcia program, modyfikuje go w zależności od zaistnaiłych w dziecku zmin bieżąco z zajęć na zajęcia, przygotowuje na każde zajęcia pomoce, cały czas się dokształca bo ta forma w Polsce jest nowa i pojawia się coś nowego cały czas może funkcjonować normalnie. Uważam, że zawsze coś jest kosztem czegoś.
I ja wolę aby do mojego dziecka na terapię przychodził ktoś kto wykonuje swjoją pracę i dostaję za to pieniądze i w związku z tym jest zoobligowany rzetelnie się do tego przygotowywać bo powierzam mu życie mojego dziecka. To jeśli chodzi o zarzut komercyjności.
A mam jeszcze pytanie w jaki sposób sprawdzacie jak pies, który przyjeżdza na taki egzamin zachowuje się w grupie krzyczących dzieci, w zupełnie innym środowisku, z zupełnie innymi psami niż tymi z którymi spotka się na egzaminie. Czy nie uważasz, że nie znasz tego psa zupełnie? To że jest wyćwiczony w kilku komendach i może się nie boi wielu rzeczy czyni z niego psa idealnego do pracy????? Jestem za wydawaniem takich dokumentów ale psom, które zna się długo, które obserwuje sie w pracy i widzi,że naprawdę ten pies i przewodnik znają się świetnie i rozumieją doskonale.
Osobiście spotkałam psy po egzaminie w "sławnym" Polskim Związku Dogoterapii :diabloti: , nie wiem kto się pod tymi legitymacjami podpisał ale na pewno będzie miał problemy jak rodzice zaczną się zgłaszać.
A propo PZD - jest organizacją, po której historii doskonale widać jak niedojrzały jest jeszcze rynek dogoterapii w Polsce.