Jump to content
Dogomania

swan

Members
  • Posts

    1229
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by swan

  1. Wy mi lepiej poradźcie jak odchudzić Werę, werę, która nie jest spuszczana z linki, bo ucieka

    Wera karmiona najniższą możliwą dawką karmy light, ciągle nie chudnie, bo ma za mało ruchu.

    Na dłuższe niż teraz spacery nie mam czasu, chodzenie jest zresztą mało koloriożerne, chciałabym, żeby pobiegała
    Ale ja biegać nie będę :angryy:

    No to chciałam, żeby biegała przy rowerku, no ale bratowa mnie przystopowała, że jeśli sobie nawet teraz kupię tą nawet damkę, żeby siedzieć wyprostowaną, to za miesiąc już się z powodu siodełka będę na rowerze czuła bardzo niekomfortowo, no i już na niego nie wsiądę, po urodzeniu pewnie też, chyba że od razu z przyczepką dla malucha z tyłu :evil_lol:

    poszukałam na internecie różnych możliwych pojazdów

    swego czasu chciałam hulajnogę elektryczną, żeby skracać swoje marsze po szkółce, jeśli muszę gdzieś na drugi koniec wyskoczyć w jakiejś nie cierpiącej zwłoki sprawie

    ale z hulajnogą ten sam problem co z rowerej, czyli siodełko :cool1:

    wszelkie gocarty, quady itd są masakrycznie drogie, jak na cel, któremu mają tutaj służyć, no i mi pomysłów zabrakło .....

  2. [quote name='samoglow']No to juz sie boje pytac czy komendy "waruj" tez tak obrazowo uczylas....:shake:[/quote]


    a co, przecież też mi się trochę odpoczynku należy, to czemu nie skorzystać :cool3:

  3. uwaga uwaga, nowe wieści, nie żadne przełomowe, ale krok po kroczku, krok po kroczku :p

    Agę zważyłam
    sama tym razem
    zbuntowałam się przeciwko jeździe 10 km w jedną stronę tylko na wagę:p

    wzięłam wagę domową, i próbowałam nauczyć Agę wchodzić do takiej dużej plastikowej skrzynki ogrodniczej i robić w niej siad

    niemal mi się udało:crazyeye: tylko okazało się, że jak taką skrzynkę pustą postawię na wadze, to się trzyma, a jak włazi do niej Aga, to nie chce jakoś na samym środku umiejscowić swojego środka (nomen omen) ciężkości i skrzynka z Agą się zsuwa

    no więc po pół godzinie kiedy i tak już byłam mokra z wysiłku i przejęcia, wzięłam Agę na apa i zważyłam

    hm, to nie było takie proste

    nie ze względu na wagę, Wera jest cięższa, a dałam jej radę bez problemu

    Aga jest wysoka, to oznacza, że jak ją wezmę z przodu pod klatę i z tyłu pod dupskiem, to jest taka wysoka, że ma grzbiet nad moją głową i się gibie, mogłam ją upuścić

    Aga jest dłga, jak zdecydowałam się wziąć ją po prostu pod pachy i taką długaśną w pionie podnieść, to się okazało, że przy moim wzroście muszę się nieźle namęczyć, żeby na chwilę oderwać jej tylne nogi od ziemi :evil_lol:

    no ale się udało i okazało się, że po sześciu tygodniach karmy nie leczniczej, bez leków i z bieganiem, Aga nie schudła ani trochę :multi:

    wprawdzie też nie przytyła i nawet się zastanawiałam, czy nie dorzućić jej jeszcze z 3 kg przez leki albo karmę weterynaryją, a potem sobie popatrzyłam jak ona biega
    jak sarenka

    nie wygląda na zagłodzoną, nie wystają jej kości, a przy jej skokach i wygibasach na spacerze (widzałyście dziewczyny ile toto ma energii:cool3:) to chyba taka waga i jak najmniejsze obciążenie stawów jest dla niej najlepsza

    ma wprawdzie mały zapas tłuszczyku, więc zimą będzie niezbyt komfortowo, ale budy mają bardzo solidne, oboje z Koralem, nieprzewiewające, bardzo ocieplone, nieprzemakalne, na zimę dorabiam drzwiczki z wykładziny i wypycham słomą, powinno być ok, jeśli będą mrozy stulecia, to i tak zresztą psy zabiorę z dworu gdzieś na przechowanie

    więc kurację Agi uważam za pozytywnie zakończoną

    Koral za to na tej nowej karmie po raz pierwszy od kiedy jest u mnie zakamuflował swoje wystające żebra :p

    czy Wy wiecie, że z Lusi robi się coraz bardziej normalny domowy pies?? w sumie się zastanawiam , czy nie niepotrzebnie kupiłam jej tą nową klatkę, ale w sumie przyda się na wyjazdy, w nowym miejscu

    Lusia, jak pisałam, znielubiła swoją poprzednią klateczkę i zdemolowała ją totalnie

    w związku z tym, kiedy wyjeżdżałam do miasta na parę godzin załatwić jakieś sprawy, Lusia zostawała eksmitowana do kojca, gdzie nie ryła w łóżku i nie darła poduszek

    innych rzeczy jakoś się nie czepiała w domu, te poduszki to też tak przez przypadek, no ale się zdarzało


    ale ja sobie upraszczam życie jak mogę, więc jak już szłam na spacer z Koralem iAgą, a czarnule zawsze na ten moment zamykam w sypialni, to Lusię też z nimi zostawiałam

    czasem zryła trochę narzutę na łóżko, czasem bardziej zryła narzutę na łóżko, ale ponieważ te spacery nie trwają jakoś długo, więc szkód nie było

    parę dni temu zamknęłam wszystkie trzy w sypialni, ale jeszcze coś robiłamw domu, zanim wyszłam na spacer, no i usłyszałam przez drzwi walkę z narzutą

    wparowałam do sypialni, opieprzyłam Lusię, zwiała z łóżka pod łóżko i był spokój przez chwilę

    znowu je zostawiłam same i postanowiłam potresować trochę :mad:

    jak usłyszałam dzwonienie numerka, patrzyłam przez dziurkę od klucza co się dzieje, Lusia wskoczyła na łóżko, ale sobie po nim tylko łaziła

    a po chwili zaczęła znowu ryć po narzucie

    otwarcie drzwi, rzut książką w jej stronę, zamknięcie drzwi, w dwie sekundy :evil_lol:

    Lusia uciekła pod łóżko

    czaiłam się jeszcze pod drzwiami jakieś 20 minut, zanim wyszłam z domu

    po powrocie Wera leżała grzecznie na łóżku, Darma leżała grzecznie na fotelu :crazyeye: a Lusia na dywaniku przy wannie :lol: szkód żadnych nie było

    moje upraszczanie sobie życia polega również na ograniczaniu odprowadzania Lusi do kojca :oops:

    wczoraj na dwie godziny zostawiłam je wszystkie trzy w domu, wszystkie pokoje pootwierane, schowałam tylko do szaf wszystkie ciuchy i buty, tak na wszelki wypadek

    po powrocie o obecności Lusi na łóżku świadczyło tylko kilka białych kłaczków na narzucie, nic nie ruszone, nic nie skopane, nic nie wywleczone ani zniszczone, po prostu rewelacja :multi:

    aha, a pamiętacie jak się kiedyś głośno zastanawiałam, czy Lusi kiedyś głaskanie i dotyk będą sprawiały przyjemność?

    Lusia przychodzi do mnie do krzesła przy biurku i trąca noskiem

    merda ogonem

    jak ją pogłaszczę, merdanie trochę zwalnia, to ja przestaję, ale.... ona znowu trąca noskiem

    albo wskakuje przednimi łapkami na siedzenie krzesła, i mnie łapą paca albo dotyka mordką

    no i widzicie, cuda się jednak zdarzają :lol:

    aha, żeby coś robić na tych spacerach grupowych, to ćwiczymy, z Werą i Darmą i Lusią skaczemy przez taki niski płotek, na komendę, w te i wewte :p a potem ćwiczymy siad-zostań, uczciwie przyznam, że najlepsza jest oczywiście w tym Darma, najgorszym uczniem w klasie jest Wera :p

    a z Koralem i Agą ćwiczymy komendę waruj

    powoli powoli, dojdziemy i do aportowania :thumbs:

  4. [quote name='PaulinaT']rany boskie swan - swaniątko??
    ja mam tylko nadzieję, że to nie jest zaraźliwe :mad: :eek2:

    [/quote]


    się nie bój, jak jesteś zaszczepiona, to Ci nic nie będzie ;):evil_lol::evil_lol:

  5. [quote name='samoglow']Zrobilam sej urlop od zycia i dopiero dzis tu wlazlam. GRATULACJE SWAN - alez mamy sile oddzialywania :evil_lol:[/quote]

    dziękuję bardzo:lol:

    no, siła jest, karina1002, jesteś pewna, że mamy przyjeżdżać już we wrześniu ????:evil_lol:

  6. [quote name='Mrzewinska']Swan, zacznij uczyc Luśke aportowania, ja Cie prosze...
    Bedzie sie dziecko bawic rzucajac jej zabawki, ona przyniesie.
    A wszystkie psy moglyby przejsc przyspieszone wspominki z posluszenstwa. Przyda sie przy dzidziusiu.

    Zofia[/quote]

    tak jest Pani Zofio:lol:

    od dwóch dni już nie jestem taka śpiąca, to do weekendu powinnam dotrwać :p a weekend mam wolny , całą sobotę, to w sobotę zaczynam

    niestety po czterodniowych wakacjach mam takie zaległości, że w dni normalne nie mam szans na mobilizację do pracy,ale w sobotę obiecuję i napiszę relację:p

  7. [quote name='Camara']po tej obietnicy swan już nigdy nas nie zaprosi :shake:

    :evil_lol::evil_lol::evil_lol:[/quote]


    a się zastanawiałam , jak to delikatnie powiedzieć:evil_lol::evil_lol::evil_lol:

    pani Zofio, ja się w ogóle zastanawiam, co moje stado powie na nowego osobnika,

    Darma jest zazdrośnik wielki i będzie trzeba na nią uważać, bo jest dość mało cierpliwa, Wera z kolei kocha cały świat, ale jest tak strasznie niedelikatna, że mam obawy, czy tej delikatności wobec dziecka uda mi się ją nauczyć, a Lusia? Lusia może i będzie chciała matkować, ale póki co bardzo jest zapatrzona w czarnule, ciągle je naśladuje i nie próbuje wychodzić przed szereg, więc może dalej tak będzie

    chociaż Luśka ma zachowania zaskakujące, dzisiaj na przykład....

    po wielu tygodniach grzecznego zostawania w klateczce , dzisiaj po powrocie do domu zastałam klateczkę rozebraną na części pierwsze, legowisko w niej wypatroszone najbardziej jak się da, a na łóżku i fotelu wiele znaków obecności Luśki:mad:

    znaczy, kłaków i bałaganu

    ostatnio zauważyłam niechęć jej do wchodzenia do klateczki, zaniedbałam nagradzanie i teraz mam za swoje:p no cóż, bardziej byłam zaabsorbowana czymś innym :oops:

    to jest jednak motywacja ogromna, żeby wreszcie kupić porządną solidną klateczkę, bo ta tutaj, to jak Paulina określiła, to taka na króliki, każde zwierzę, które będzie chciało, może z niej wyjść, no i Lusia wreszcie zechciała:diabloti:

  8. joaaa, zakładaj kapelusz bo pada :evil_lol:

    ludzie ludziska, a czy Wy wiecie, że ta imprezka dogoleżankowa u mnie to była moja ostatnia okazja na dłuuuugi czas, żeby pobalować?

    jako jedyna niewysterylizowana w stadzie jednostka postanowiłam się rozmnożyć, i okazało się, że kiedy na ten temat rozmawiałyśmy przy moim stole, ja już byłam w ciąży :loveu:

    no to niezły start, teraz będzie trzeba przeprowadzić odwyk na dzidziusiu ;)

  9. mały Lusiak jest rozrywany dosłownie przez energię, swoją własną, to jest jakieś perpetuum mobile:p

    niezmiennie usiłuję zrobić jej adekwatne zdjęcie albo nakręcić filmik, jak leci przez trawę w tempie niepojętym, zwłaszcza że przy swoim wzroście trawa niekoszona od miesięcy na polu jest wyższa od niej i zdaje się jej podkładać nogi, a ona nic sobie z tego nie robi i dalej radośnie galopuje czasem ściagając wygonione z trawy ptaszki, czasem goniąc zająca (ale idealnie się daje od niego odwołać :loveu:) albo po prostu robiąc swoje borderowe kółeczka i przypadając co jakiś czas do ziemi patrząc na mnie i czekając, jak ją dalej zachęcę do zabawy

    słodziak po prostu

    ale jednocześnie kobietka z charakterem

    pod moim łóżkiem ma swoje legowisko, na którym z reguły przesypia noce i często poleguje w ciągu dnia

    klateczka służy nam jedynie do przechowywania psicy, kiedy muszę wyjść bez niej z domu

    nieraz w nocy budzi mnie jej poszczekiwanie albo powarkiwanie przez sen

    ostatnio przez kilka dni jak zaglądałam pod łóżko, żeby sprawdzić, czy tam jest, albo by sięgnąć kapcia, to babus na mnie zawarczał

    ale sobie pogadałyśmy na poważnie, przestała warczeć, jutro ponowimy lekcję

    żeby nie było, pogadałyśmy na poważnie to nie żadna metafora, tylko pogadałyśmy na poważnie i wystarczyło

    mam wrażenie, że Lusia jest niesamowicie pojętna:p

    poza tym Lusia czasem służy jako odźwierny, nie wiem czemu, Wera labradorka nie umie otwierać sobie nawet lekko tylko przymkniętych drzwi, stoi pod nimi, paca łapą i marudzi i zawodzi rzewnie, że nikt jej nie chce wpuścić, Lusia za to szybciutko się nauczyła, jak w szparę trzeba włożyć pazurki i łapkę, jak pociągnąć do siebie, aby drzwi się otworzyły szerzej

    no i teraz często służy w tym pomocą swojej czarnej koleżance, nie mogącej się dostać samodzielnie z ogrodu do domu:cool3:

    poza tym notorycznie korzysta z kocich drzwiczek i wychodzi sobie do ogrodu kiedy jej się żywnie podoba

    aha, kiedy byłam na spływie, Lusia poszła do kojca na kilka dni, codziennie kolega przyjeżdżał dawać jej jeść i uzupełniać wodę, sąsiedzi mieli na nią oko tak sobie, bezinteresownie

    od środy wieczorem tam Lusia siedziała, w kojcu z bramką zamkniętą na zasuwkę, dół bramki dodatkowo zamykany kłódką zakręcaną na imbus

    Lusia wytrzymała w kojcu do niedzieli

    w niedzielę rano nikt nie wie jak, udało jej się otworzyć/zdjąć/zaczarować kłódkę skręconą imbusem tak, że nie mam pojęcia, jak to jest możliwe

    po powrocie do domu zastałam kojec pusty, bramkę zamkniętą na zasuwkę, kłódkę zdjętą wewnątrz kojca, a Lusię w domu pod łóżkiem, oczekującą na mój powrót, jedynie kilka ciuchów, pozostawionych na fotelu, zostało trochę zdeptanych i okłaczonych, żadnych więcej niszczycielskopodobnych efektów jej obecności w domu

    powiem szczerze pani Zofio, jak na nią patrzę, to mi też jest lżej na duszy, to jest pełna radości psinka, niesamowicie przywiązana do mnie i do miejsca, niesamowicie pojętna i tak pełna energii, ze gdyby potrzebowała nowego imienia, to mogłoby to być jedynie Fryga :loveu:

  10. ja tu się grzecznie spławiam kajakiem po Drawie przez kilka dni, wracam i co widzę? dogoleżanki hopają mój wątek czarnoleśny...:cool1:

    ja chyba muszę wrócić do lasu, bo tutaj to ja nic nie rozumiem co się dzieje:crazyeye:

  11. dobry pomysł z tym wyjazdem w piątek, ja sobie już sprawdziłam :cool3:

    wyjeżdżam z Gorzowa o 14:00, dwa osobowe, jedno intercity i jeden pośpieszny później i o 23:00 czyli akurat na nocleg jestem karina1002 u Ciebie:loveu:

  12. nie płacz joaaa nie płacz, my tutaj już zaczęłyśmy planować kolejne spotkanko, jeszcze w tym roku :cool3: i tym razem będziesz miała bliżej :p


    aha, ludziska, kto mi może na PW dać nr albo nawet adres do Kariny? muszę Jej tą kurteczkę odesłać ;)

  13. zdjęcia rewelacyjne!!!!

    do kompletu brakuje niestety zdjęcia fotoreportera, który o drugiej nad ranem siedząc przy stole podnosił ciężkie powieki jedynie wtedy, gdy Puma wbijała swoje rozanielone głaskaniem pazurki w udko , na którym się wylegiwała :evil_lol:

  14. miód mi kochana na serce lejesz, bo ja nieustannie mam wyrzuty sumienia wobec Agi i Korala, że nie są razem z resztą , ciągle sobie powtarzam, że i tak mają lepiej niż tam gdzie były, ale jednak przez kontrast pomiędzy przytulaśną Darmą ciągle przy moich nogach i Werą wylegującą się na łóżku a tamtymi w szkółce, mającymi mnie na wyłączność tylko pół godziny dziennie

    c'est la vie

    a Luśka, szkoda że jednak jest tak nieśmiała wobec obcych ludzi, nie mogłam zaprezentować jej normalnego codziennego zachowania, kiedy to na spacerach zaczepia do zabawy, skacze jak pasikonik przez trawę, skacze na metr w górę sięgając mojej wyciągniętej dłoni, robiąc salta w powietrzu i śmiejąc się od ucha do ucha

    no ale i tak dzisiaj już była bardziej śmiała niż wczoraj, więc to jednak kwestia przyzwyczajenia

    nie mamy tutaj ciągle tylu przewijających się gości :p

  15. a miałyśmy coś pisać, nawet jakieś zdjęcie od razu wkleić, kinga nawet kabelek do aparatu wyciągnęła, ale jakoś rozmowa zeszła na inny temat i nam to uciekło

    i tak kilka razy :evil_lol:


    a teraz to dopiero jutro pewnie, ostatnie podróżniczki wskoczyły do pociągu w południe i teraz jadą, jadą , jadą do domu

    i niektóre jeszcze długo pojadą :roll:

    a wszystkie fotki ma kinga

    a ja dopiero wstałam z odsypiania :oops: bo ja nie piję redbulla:cool1:

  16. to spuszczę z uwięzi moje lokalne stado i nagle się okaże, że pieszo do Koszlina jest szybciej niż pociągiem :evil_lol:

    a psy przywiezione znikną nie tylko ze strony schroniska, ale nawet z powierzchni ziemi:evil_lol:

    a jak dziewczyny zostaną to i dobrze, brakuje mi tutaj rąk do pracy, a sezon ogrodniczy w pełni :eviltong:

×
×
  • Create New...