Jump to content
Dogomania

matty

Members
  • Posts

    7
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by matty

  1. Aquilonis się zgłasza. :) Faktycznie bardzo domowa z nas hodowla i to nie tylko pod kątem wychowania i socjalizacji, ale tez częstotliwości miotów. Ten jest naszym pierwszym (choć moja mama kilkanaście lat temu prowadziła hodowlę bassetów i ma spore doświadczenie jako hodowca) i na jakiś czas ostatnim. Ogromnie to angażujące czasowo no i muszę mieć pewność, że znajdę chetnych na małe, więc zanim kolejna ekipa odpowiednich ludzi się uzbiera, parę lub nawet paręnaście lat może minąć. ;) Krótko o rodzicach - a przez to o ich spodziewanych charakterkach i eksterierze (więcej faktów, rodowody i foto znajdziecie na [url]http://opsach.blox.pl[/url] ). Będę całkiem szczera, bo przecież zależy mi, by szczenięta trafiły w ręce ludzi świadomych swojego wyboru: [B]Hermes [/B]jest moim ideałem aussie. Versatile, pięknie zbudowany, klasycznie umaszczony, zdrowy i z ogromnym zapałem do pracy. Nie ma tej okropnej głowy a la "ratlerek", która mnie razi u wielu psów (wąska kufa, wysoki stop...)- zresztą nie tylko u aussies. Po prostu podobają mi się solidne pyski, głowy i generalnie mocna budowa (nie mylić z ciężką). Jedyną jego wadą jest czasem zaczepny stosunek do innych samców. Ale zdaję sobie sprawę, że to głównie moja wina, bo nie daję mu tyle sportu, ile powinien dostawać. Problem ten z pewnością zniknąłby lub znacząco zmalał przy kastracji, bo Hermes jest przy tym niezwykle przyjacielski do suk, szczeniąt i ludzi. No i domyślam się, że jedną z przyczyn jego męskich utarczek jest to, że przywiozłam go do domu, gdy miał pół roku. Do tego czasu chował się w przemiłej hodowli w Czechach, na wsi, bez dobrego kontaktu z obcymi psami i miejskim zyciem. M.in. dlatego jestem tak uczulona na socjalizację psów i kładę na nią duży nacisk. Nasze szczenięta będą od poczatku do końca pobytu w hodowli chowane super pozytywnie z dużą ilością przeróżnych bodźców - na tyle, na ile pozwoli nasza pani weterynarz, która prowadzi małe przez szczepienia. Hermes ma ogromne zacięcie do agility, frizbi, psich sztuczek, towarzyszenia koniom i do pływania. Domyślam się też, że sprawdzałby się również w innych sportach, których po prostu nie dane nam było spróbować. Mielismy też spotkanie z owcami i tam również Hermes pokazał klasę. Niestety czasowo nie dałabym rady zaangażować się również w owce. Braliśmy udział w kilku zawodach agility, ale w końcu skupiliśmy się na nauce i ćwiczeniach prywatnie - bez oficjalnej kariery sportowej. Tak więc dotychczas ćwiczymy dla siebie. Niedawno Żakla zajęła się trochę Hermesowym agility, więc może chłopak wróci do sportu przez duże S. :) [B]Scarlett [/B]to znajcznie delikatniejsza dziewczyna z pracującej linii. Delikatniejsza zarówno w budowie jak i w charakterze. Jest mniejsza, o krótszej szacie i pozbawiona tej hermesowej zaczepności w stosunku do psów. Jest bardzo karna, bezproblemowa na spacerach i w domu. Ma ogromną pasje do aportowania piłeczek i do ...tropienia. Bawimy się w zabawy węchowe i ona nas wciąż zadziwia jakimś wrodzonym talentem - bo przecież ani ja ani mama nie mamy pojęcia o nauce tropienia. W agility przestaliśmy się z nią bawić, bo zacięłysmy się na hopkach. Po prostu straciła na nich motywację. Na szczęście nie ma to przełożenia na inne psie aktywności. Jest zywa, spragniona współpracy z człowiekiem, aktywna i zdeterminowana do swoich ulubionych zabaw (rzeczona piłeczka, sztuczki itp.), w których sama się nagradza (niestety nie jest żarta na jedzenie jak Hermes, więc stosujemy inne formy motywacji). Ona też nie miała takiej socjalizacji szczenięcej, jaką bym sobei wymarzyła. Były pewne problemy z transportem jej do Polski z USA i niestety przez 2 tygodnie doświadczyła wielu nieprzyjemnych bodźców, które mogły negatywnie wpłynąć na jej pewność siebie. Z budowy nie jest tak piękna jak Hermes. Jej pracująca, drobna sylwetka nie przypada też do gustu sędziom na wystawach - ale nie ma też żadnych dyskwalifikujących wad i trudno się do czegoś powaznie przyczepić oprocz ogólnego wrażenia - zdecydowanie nie show). Ma smukłe łapy, węższą kufę i płyciej od Hermesa osadzone oczy. Zachwyca przy tym swoim umaszczeniem i oczami. Ponieważ ma mistettowy rodowód, istnieje szansa, że błękit jej oczu wynika z oddzielnego genu błękitnych oczu, typowego dla tej hodowli. Jest czekoladowym marmurkiem, o pięknie nasyconej czekoladzie (bardzo nie podobają mi się jasne redziki, które wyglądają jak wyblakłe lub oblane karmelem). Jej maść po prostu rzuciła mnie na kolana. No i oczy nie są po prostu niebieskie. Mają piękną, hipnotyzującą barwę. [B]Teraz krótko o szczeniętach[/B]. Naprawdę krótko, bo info zamieściłam już na blogu hodowli i regularnie je aktualizuję. Wszystkie są prawidłowo umaszczone, ciemne i bardzo różnorodne. Po prostu piękne. Mamy 6 piesków: 2 red merle (jeden dośc jasny, drugi o większych czekoladowych plamach) 2 black tri (jeden wygląda praktycznie tak samo jak Hermes - drugi jest bardzo ciemny, grubiutki i ma niewiele bieli). 1 red tri (również piękny, nasycony kolor czekoladowy) 1 blue merle (klasycznie, ślicznie umaszczony) I 4 suczki: 1 red merlaczka (pierwsza w miocie, absolutnie cudnie umaszczona, ciemna) 1 blue merlaczka (niezwykle pięknie umasznona, nietypowa) 2 red tri (przepiękne sunie, z których jedna, mniejsza, ma naprawdę bardzo mało bieli). [B]Więcej info na blogu:[/B] [url]http://opsach.blox.pl[/url] [B]i na maila do mnie[/B] :) [email][email protected][/email]
  2. Wind, zdjęcia są po prostu tryskające profesjonalizmem. :) I wreszcie widzę, jaki moja bestia (Hermes) ma wyraz pyska podczas przebiegu. :) Zawody były rewelacyjne. Pewnie duży wpływ na moje zdanie ma to, że to był nasz pierwszy start w zerówce i byłam bardzo podekscytowana startami oraz to, że porównywałam wszystko do atmosfery i organizacji wystaw - oczywiście - nie ma porównania :) Mimo totalnej klapy na jumpingach, jestem więcej niż zadowolona z nas, zwłaszcza, że w zimie nie było okazji do treningów i te zawody były właściwie pierwszym spotkaniem z parcoursem od paru ładnych miesięcy.. Dziękuję wszystkim za dobre rady, fajną atmosferę i miłe słowa o Hermesie. To wszystko było mi bardzo potrzebne. :)
  3. [quote name='asher']Wytłumaczcie laikowi, czym właściwie różni się aussie od bordera? Bo z wyglądu są baaardzo podobne, choć może aussie są ciut efektowniejsze, takie "salonowe" bordery ;) A jak z charakterem, predyspozycjami psychicznymi?[/quote] Ojoj, trochę tych różnic jest.. :) Przede wszystkim aussies są większe, mocniejsze od borderów. I to jest ta główna różnica w wyglądzie - dal mnie bardzo istotna, bo zwyczajnie nie podoba mi się eksterier borderów - takie jakieś wyliniałe są, delikatne, nierównomiernie owłosione.. ;) Poza tym - różnica w sposobie pracy. Bordery pracują z owcami i używają do tego głównie oczu, tego spojrzenia drapieżnika... ;) Skradają się, pochylają itp. Aussies pracuja z bydłem - a na byka "oczka" nie podziałają. Dlatego aussies muszą pracować w zwarciu (pęciny itp.). Aussies są mniejszymi pracoholikami niż bordery - nie są cały czas na speedzie ;) i można je wyłączyć, gdy nie ma się akurat ochoty na pracę. W porównaniu z innymi jednak rasami są rasą wybitnie potrzebującą wysiłku intelektualnego i fizycznego - to akurat wynika z ich ogromnej wytrzymałości. To było tak z grubsza.. :)
  4. Musiałku, a dostałaś już numerek i potwierdzenie? Bo do mnie coś nie przychodzi.. Fajnie, że się zobaczymy :) Mam nadzieję, że pogoda nam dopisze i nie zakopiemy się gdzies po drodze. Liczysz, że 4 godziny będziecie jechać? Bo ja właśnie tak sobie myślę, żeby wcześniej wyjechać i nie stresowac się na drodze. Kiedyś, pamiętam, jechałam z Ulą do Poznania i policzyłyśmy sobie 4h a ledwo się wyrobiłyśmy. A to w lecie było..
  5. Link źle wpisałam, ale juz powinno byc dobrze. :) No, do Bydgoszczy juz się powoli przygotowuję. Z targów wędkarskich przyniosłam nawet łupy w postaci dwóch rozkładanych fotelików :) Tylko wciąż się zastanawiam, czy jechać tam w nocy, czy dzień wcześniej i przenocować u wujka w Toruniu...
  6. Owczarek australijski również był hodowany z uwzględnieniem tego, by dobrze rozumiał się z końmi i jeźdzcami. Te psy towarzyszyły jeźdzcom zaganiającym bydło. Właśnie ta cecha aussies przeważyła, gdy decydowałam się na psa trzy lata temu. Mam konia i bardzo chciałam, żeby mój pies doskonale czuł się przy nas w terenie. Nie zawiodłam się. Moje oba owczarki sprawdziły się przy koniach i nie miałam najmniejszych problemów z przyzwyczajaniem jednego do drugiego. Hermes trzyma się blisko Radysa (Radys to koń), ale nie wpada mu pod nogi, nie obszczekuje go i nie znika mi z pola widzenia. Po prostu uwielbia takie wspólne wyprawy do puszczy kampinoskiej. Jest przy tym niezwykle szybki i wytrzymały (wytrzymałość jest też dość charakterystyczną cechą owczarków australijskich). Dwugodzinny teren to dla niego betka i gdy tylko czuje, że kończymy, domaga się więcej :) Często też "ściga się z koniem", choć pozbawione jest to rywalizacji. Po prostu gdy nadarzy się jakaś fajna, szeroka prosta i wpadamy w galop wyciągnięty, Hermes dotrzymuje nam kroku i często nawet wyprzedza, jednocześnie zerkając na mnie co chwila. Czasem nawet boję się, że przez takie zerkanie wyrżnie głową w drzewo.. ;) Podobnie jest ze Scarlett - choć ona nie okazuje aż takich pokładów energii i jakos nie korci ją wyprzedzanie. Trzyma się blisko, lekko w tyle i utrzymuje ze mną kontakt wzrokowy. Tak czy owak - żadnemu z moich aussies nie mogę zarzucić ani lękliwości ani agresji wobec koni. Zupełnie, jakby urodziły się w stajni, choć żadne z nich przed przybyciem do mnie nie towarzyszyło jeźdzcom. Wspomnę też o dośc niezwykłej przyjaźni, jaka nawiązała się między Hermesem a Radysem. Otóż kiedy Radys miał początki sarkoidów (rodzaj małych, rozsianych na ciele konia narośli skórnych, które można wyleczyć całokowicie metodami homeopatycznymi) a jeszcze nie były one widoczne, Hermes w wyraźny sposób interesował się Radysem. Robił takie dziwne ruchy nosem, gdy dotykał ciała konia. Obchodził go, "badał" nosem, opierał łapy na jego łopatkach i jakby wskazywał mi miejsca, w których było coś nie tak. Generalnie - macał go pyskiem, gdzie tylko mógł dosięgnąć. Radys od początku zaś znajomości z Hermesem pozwala mu dosłownie na wszystko, więc nie buntował się, gdy ten dotykał jego brzucha, ud, szyi czy nawet opierał się o niego łapami. Pamiętam tez jedną rozczulającą scenę, której byłam świadkiem ubiegłego lata. Radys był przywiązany do koniowiązu a ja, kilka metrów obok rozmawiałam przez telefon. Nagle zauważłyłam, że Radys ma opuszczony łeb do samej ziemi, przymkniete oczy a Hermes liże go po czole (to ulubione miejsce pieszczot Radysa) i delikatnie, łapą "przytrzymuje" mu łeb, by ten go nie podnosił. :) Oczywiście każdego psa, nawet tegopredestynowanego do pracy z końmi, nalezy przyuczać do towarzyszenia jeźdzcowi i to, że ja miałam szczęście trafić na psy, które naturalnie weszły w tę rolę nie znaczy, że trening jest zbędny. Jednak z mojej wiedzy o aussies i z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że lepszej rasy do tego sportu wymarzyć sobie nie mogłam. :)
  7. Ja też ze sporym opóźnieniem ale w końcu dołączyłam do dogomanii. :) Heja wszystkim aussiemaniakom. Tośka, kto jak kto, ale Ty to będziesz tego psa zamęczać pracą ;) I bardzo dobrze. A, właśnie.. Jakby ktoś miał ochotę, to może wejść na bloga, bo nowe fotki robiłam dziś psom w ogródku. Nic specjalnego, ale zawsze aktualne zdjęcia. :) No i wreszcie mam jakieś znośne, na których są jednocześnie Hermes i Scarlett.
×
×
  • Create New...