Jump to content
Dogomania

taodtosi

Members
  • Posts

    26
  • Joined

  • Last visited

Converted

  • Location
    Gdynia

taodtosi's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Wciąż szukamy kochającego domku, dla naszych tymczasowych Milusińskich może nie są najładniejsze ale ... czy to tak naprawdę ważne ...
  2. Nadmiar milusińskich do opieki jest trudny, wiemy to po sobie - [url]http://www.dogomania.pl/threads/174601-Dwie-bidy-PomA-A-cie-Pilne[/url] ale wytrwałości.... popytamy gdzie się da, czasami duży psiak bardziej poszukiwany niż mały... a Chłopak zasługuje na swój kąt i właściciela
  3. Zostały zgłoszone w kilku wątkach z cyklu "Przygarnę psa" innych ogłoszeń jako tako nie mają :(
  4. Bardzo dziękujemy :) to jeszcze kilka fotek z karmienia [URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/89e08462d67898d9.html"][IMG]http://images45.fotosik.pl/233/89e08462d67898d9med.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/c03f617c4b215d33.html"][IMG]http://images41.fotosik.pl/228/c03f617c4b215d33med.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/3c3c0863cefc64b9.html"][IMG]http://images37.fotosik.pl/228/3c3c0863cefc64b9med.jpg[/IMG][/URL]
  5. [FONT=&quot] [/FONT] Witajcie, Kochani! Znamy się z wątku o oskalpowanej suczce Kleosi, która trafiła do nas dzięki Lulce z Warszawy na DT, a w efekcie została z nami na stałe. I znowu nadszedł taki czas, że potrzebujemy Waszej pomocy! Jakiś miesiąc temu wyciągnęłyśmy ze schroniska w Kokoszkach w Gdańsku dwie bidy – Monię i Jeżyka. Parka była przeznaczona dla znajomych z Warszawy, jednak rzeczywistość ich przerosła (nie oceniajmy proszę, bo nie o to tutaj chodzi). Miało być inaczej, a okazało się coś zupełnie innego… Najpierw o dziewczynce. Monia w chwili odbioru ze schroniska miała przewlekłe zapalenie uszu (aż płakała, jak się drapała), zmiany zapalne na skórze, a do tego przytachała jakiś paskudny wirus. W tej chwili jest już całkiem wyleczona. Ma ok. 3 lat, jest mała (waży 5,40 kg), jeszcze trochę płochliwa. Nie potrafiła w ogóle chodzić na smyczy, w tej chwili radzi sobie już całkiem nieźle. Po schodach sama schodzi (trzeba było ją tego nauczyć), natomiast jeszcze nie potrafi samodzielnie wchodzić. Prawdopodobnie była „ostro trenowana” (bita?), zaufania do człowieka nabiera bardzo powoli. Będzie bardzo przywiązana do swoich właścicieli, już wykazuje takie cechy. Jest pocieszna, wesoła, pragnie kontaktu z człowiekiem. W domu – czyściutka, na spacerach załatwia się bardzo szybko i pędzi do domu (tak, jakby się bała, że ten dom ucieknie). Lubi być noszona na rękach, bezproblemowo jeździ samochodem. Co do wyglądu, no cóż… troszkę przypomina lemura?!?! Wymaga cierpliwości i miłości, a na pewno odwdzięczy się ślepym przywiązaniem. Sunia ma wszystkie aktualne szczepienia, założoną książeczkę zdrowia, jest zaczipowana i wysterylizowana. W chwili obecnej jest już całkiem zdrowa i w każdej chwili może pojechać do swojego nowego domku. Teraz o chłopaku. Jeżyk… no właśnie, Jeżyk… miał mieć 6 lat, a ma ich co najmniej 12 (!) Jest stareńkim, schorowanym psiakiem, nazywanym przez nas pieszczotliwie Demencjuszem, który tak naprawdę niewiele już w życiu potrzebuje (dla byłych właścicieli było to jednak najwyraźniej zbyt dużo). Jak go wzięłyśmy ze schroniska, to nawet nie chodził o własnych siłach. W tej chwili radośnie pląsa na spacerach (zataczając się wprawdzie, ale mimo wszystko jest to radosny prawie-bieg). Co się okazało? Jeżyk ma strasznie schorowane serducho (powiększoną lewą komorę tak, że praktycznie dotyka do boku, widać to na zdjęciach). Do tego zerwane więzadła obu tylnych łapek, a prawe łapki krótsze od lewych (cała prawa strona jest krótsza od lewej, co powoduje, że nim zarzuca). Według słów naszej wetki, jest strasznie sterany życiem. Prawdopodobnie jego „jaśniepaństwo” wyrzuciło chłopaka przy pierwszych oznakach choroby sercowej, tułał się po świecie, wpadł pod samochód i tak trafił do schroniska. Jeżyk nie wymaga wiele – spokojnego kąta, miski strawy (light, bowiem jest łakomczuszkiem) i przede wszystkim ludzkiego ciepła. W tej chwili nie przyjmuje żadnych leków – nie ma takiej potrzeby, gdyż nie wystąpiły jeszcze u niego objawy niewydolności krążenia. Jeżyk potrzebuje domu na tzw. dożycie (do roku?). Niedowidzi, niedosłyszy, ale strasznie chce kochać!!! Świetnie dogada się zarówno z innymi psami, jak i z kotami. W domu jest czyściutki, bez problemu wytrzymuje od spaceru do spaceru (a spacerować uwielbia!). Nie jest wykastrowany, jego ogólny stan zdrowia na to nie pozwala, ale nie jest też już w wieku do figlowania. Chłopak waży ok. 10 kg, jest mixem jamnika szorstkowłosego. Ma wszystkie aktualne szczepienia, założoną książeczkę zdrowia, jest zaczipowany. W chwili obecnej jest już w całkiem niezłej kondycji (jak na swój ogólny stan zdrowia) i w każdej chwili może pojechać do swojego nowego domku. U Moni było podejrzenie świerzbu, miała robione dwukrotnie zeskrobiny, leczone uszy i ciężkie wirusowe zapalenie oskrzeli (to ostatnie antybiotykami). Jeżyk miał robione badania krwi, zdjęcia RTG, USG i EKG. Chodziło o zdiagnozowanie stanu ogólnego, który był dość kiepski (miała na to wpływ prawdopodobnie psia depresja, w tej chwili jest zdecydowanie lepiej). Ma wyczyszczone zęby (to była konieczność – miał kilka zębów połamanych i gnijących, które zostały usunięte) i wycięty chirurgicznie wielki kaszak (wrzód?) z grzbietu (wszystko już jest pięknie zagojone). Na dzień dzisiejszy leczenie parki kosztowało nas ponad 1600 zł ze środków własnych, jesteśmy zadłużone. Psiaki były konsultowane, diagnozowane i leczone przez dr nauk wet. Małgosię Taube i dr Anię Szymańską z Gdańska-Osowej (są to te same wspaniałe lekarki, które wyleczyły oskalpowaną Kleosię). Jeżyka wynosimy na spacery, sam nie zejdzie po schodach. Mamy cztery psiaki własne + dwa kotuchy (stadto, jak je nazywamy, „pozbierane po śmietnikach”), dodając te dwie bidy przekroczyłyśmy tzw. masę krytyczną! Wychodzimy na spacery na 2 tury 3 razy dziennie, biorąc pod uwagę pracę i inne obowiązki, jest nam bardzo ciężko. Monia z Jeżykiem są w oddzielnym pomieszczeniu, najpierw było to konieczne ze względu na choróbska, a później się okazało, że nasze kotuchy tolerują tylko „swoje” psy. Monia i Jeżyk siedzą tam sami, co też nie jest dla nich dobre. Psiaki są ze sobą zżyte, ale mogą być zaadoptowane oddzielnie – dobrze znoszą rozdzielenie (sprawdziłyśmy to). Oba psiaki są przekochane!!! Naszym marzeniem jest, aby trafiły do wspaniałych domków… Joanna i Magda z Gdyni Kontakt z nami: 880 50 33 77 lub 880 50 33 66. A oto zdjęcia: Monia [URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/7909f93bee9560e0.html"][IMG]http://images42.fotosik.pl/144/7909f93bee9560e0med.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/3bcca9dc99666ae4.html"][IMG]http://images35.fotosik.pl/87/3bcca9dc99666ae4med.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/3bcca9dc99666ae4.html"][/URL] Jeżyk [URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/77fbba507a1f54c8.html"][IMG]http://images37.fotosik.pl/227/77fbba507a1f54c8med.jpg[/IMG][/URL] i razem [URL]http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/ccf235466f3e8092.html[/URL] [URL]http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/aff451f6c8dcc40f.html[/URL]
  6. Witajcie, Kochani! U nas wszystko w jak najlepszym porządku, Kleosia jest już po sterylce, zabieg (w marcu) przeszła śpiewająco. Jest nadal tak samo zwiercona, jak była, w tej kwestii nic się nie zmieniło :loveu: Nie odzywam się, ponieważ mamy dużo pracy, a i nasze stadko wymaga ciągłego doglądania. Rzadko zaglądam na forum, bo jest to ponad moje siły, przyznaję ze wstydem :oops: Lulka ma nowe zdjęcia Kleosi, wysłane już jakiś czas temu, ale pewnikiem nie ma czasu ich wstawić (co wszyscy rozumiemy znając poświęcenie Lulki zwierzęcej sprawie). Zresztą Lulka wybiera się do nas w odwiedziny pod koniec czerwca (wszak trzeba spisać umowę adopcyjną Kleosi :p), więc sama zda relację ;). Tymczasem serdecznie Was pozdrawiamy, Joanna, Magda i całe stado
  7. Witajcie Kochani! Spieszę donieść, że nasza niunia ma się świetnie! :lol: Lulka dysponuje najnowszymi zdjęciami, na pewno lada dzień je tutaj wklei. Kleosia od jakiś dwóch tygodni biega bez opatrunków (wreszcie), bardzo ją ucieszyła ta zmiana. Ranka pięknie się zagoiła, zarosła nową, delikatną skórką. Nie wiadomo, czy tak już zostanie, czy też pokryje się sierścią, zobaczymy. Kochamy ją nawet taką łysą :loveu: Razem z Madzią kwitną na strzępach narzuty :diabloti: Małą musiało to wszystko bardzo swędzieć, odkąd nie nosi bandaży jest troszkę mniej zwiercona :p Była u nas cioteczka Marta z wizytą (Marta jest spoza dogo, ale aktywnie wspiera tutejsze bidy, zesponsorowała m.in. przewóz Kleosi z Warszawy do nas, za co jesteśmy Jej wszyscy bardzo wdzięczni). Zresztą - zapraszamy w odwiedziny wszystkich chętnych, nasze futrzaki uwielbiają gości :lol: Radości ze śniegu było co niemiara, mała brykała razem z całą resztą, jak dzika, teraz niestety jest odwilż i chwilowo nie chodzimy na długie spacerki. No ale przecież za moment będzie wiosna! Powoli myślimy już o sterylizacji, staramy się do tego przygotować psychicznie. Zastanawiamy się też nad szkółką w Hauwardzie, ale to jeszcze zobaczymy (Lucio jest po takim szkoleniu - fajna sprawa, bardzo wygrzeczniał). Tymczasem Kleosia pięknie dyga, a my serdecznie Was pozdrawiamy, Joanna i Magda
  8. Witajcie, Kochani, Magda już napisała na wątku kolejnej oskalpowanej suni! Jeżeli tylko będziemy mogły jakoś pomóc, to prosimy o kontakt, Lulka ma wszystkie nasze namiary. O Kleosi znów długo milczę, bo i co tu pisać? Kleosina rana (miejsce, gdzie jeszcze jest kawałek żywego ciałka na wierzchu) ma w dniu dzisiejszym jeden (!) centymetr średnicy. Jeszcze tydzień, 10 dni i Kleosia zacznie brykać bez żadnego opatrunku. Opatrunki zmieniamy co drugi dzień, raz w tygodniu jeździmy na kontrolę. Kleosia jest zaszczepiona (koszt: 50 zł, było 222 zł, zostało zatem na stanie 172 zł). Przepraszam, że dziś tak lakonicznie, ale poraziła mnie informacja o kolejnej oskalpowanej suni...
  9. [COLOR=black][FONT=Verdana]Witajcie, Kochani, w Nowym Roku![/FONT][/COLOR] [COLOR=black][FONT=Verdana]Przede wszystkim - serdeczne życzenia noworoczne od nas dla Was, wiem, że spóźnione, ale niemniej szczere. I bardzo Wam dziękujemy za życzenia i za wszelką okazaną nam pomoc. :loveu:[/FONT][/COLOR] [COLOR=black][FONT=Verdana]Dzięki Waszym ciepłym myślom i pozytywnym fluidom rana na plecach Klełosi jest już prawie całkiem zagojona :multi: [/FONT][/COLOR] [COLOR=black][FONT=Verdana]Nie odzywałam się tak długo, ponieważ - po dość męczącej końcówce zeszłego roku - wzięłyśmy sobie niespodziewany "urlop" na spokojne przemyślenie kilku spraw i podjęcie pewnych życiowych decyzji.[/FONT][/COLOR] [COLOR=black][FONT=Verdana]Jak się domyślacie, mała ruda zostaje u nas na stałe, już od dłuższego czasu nie wyobrażamy sobie, żeby w ogóle mogło być inaczej. :p[/FONT][/COLOR] [COLOR=black][FONT=Verdana]A kto chciałby adoptować Kleosię, musiałby wziąć w pakiecie Magdę... no i mnie! :p Zresztą - ja chyba jako jedyna wierzyłam, że mała przyjeżdża do nas na DT!!! :diabloti:[/FONT][/COLOR] [COLOR=black][FONT=Verdana]A tak na serio - Magda od samego początko, jak tylko zobaczyła pierwsze zdjęcie Kleosi w tej nieszczęsnej klatce, wiedziała, że wszystko będzie ok, że zwierzaki się dogadają i że damy radę małą wyciągnąć. Podejrzewam, że pokochała małą, jeszcze zanim ją zobaczyła na żywo i dlatego dwa miesiące temu wsiadła w samochód o piątej rano i pognała po Kleosię do Warszawy. [/FONT][/COLOR] [COLOR=black][FONT=Verdana]Ja, przyznaję, byłam bardziej sceptyczna (może jako ta starsza ;)). Nasze domowe stado jest dość skonsolidowane, są razem w składzie pięciu sztuk od prawie trzech lat. No, ale są po prostu wspaniałymi zwierzakami i integracja odbyła się praktycznie bezboleśnie. [/FONT][/COLOR] [COLOR=black][FONT=Verdana]Czwórka z nich (poza yorem) swoje przeszła i się wycierpiała. I pewnie dlatego postanowiły przyjąć przyjaźnie w swoje szeregi jeszcze jedną małą rudą bidę.[/FONT][/COLOR] [COLOR=black][FONT=Verdana]Dodatkowo była jeszcze kwestia mojego uczulenia na małą (objawy takie, jak przy grypie). Jestem dosyć potężnym alergikiem i każde z naszych futrzaków musiałam odchorować (poza yorem, który ma włosy takie, jak człowiek). Proszków nie mogę brać, zasypiam po nich na stojąco, jedynym wyjściem jest naturalne odczulenie, a to trwa mniej więcej około dwóch miesięcy przy każdym zwierzaku. Szczęśliwie wszystko to już mam za sobą. [/FONT][/COLOR] [COLOR=black][FONT=Verdana]Tak więc nasze stado niespodzianie i bez premedytacji powiększyło się o jedną sztukę, i to jaką :p [/FONT][/COLOR] [COLOR=black][FONT=Verdana]Mała jest słodziutka i kochana. Złapała swojego ludzia (Madzię) i trzyma kurczowo, jak nie może akurat usiąść Madzi na głowie (!), to chociaż łepek wciśnie pod paszkę :evil_lol: No mnie też kocha, nie powiem :p [/FONT][/COLOR] [COLOR=black][FONT=Verdana]Chuda jeszcze do niedawna dupinka Kleosiowa wyraźnie się zaokrągliła, a klata małej - jak u pirata! :crazyeye: [/FONT][/COLOR] [COLOR=black][FONT=Verdana]Ostatnio nie zawracamy głowy dr Małgosi Taube, bo i nie ma takiej potrzeby. Wciąż codziennie zmieniamy opatrunki i patrzymy, jak wszystko pięknie zarasta w oczach. We wtorek pojedziemy do lecznicy się pokazać, a co, niech nie myślą, że się nas pozbyły :-)[/FONT][/COLOR] [COLOR=black][FONT=Verdana]Klełosię raz odrobaczyłyśmy (razem z całym stadem), 14 stycznia powtórzymy i zaraz potem ją zaszczepimy. [/FONT][/COLOR] [COLOR=black][FONT=Verdana]Jeżeli chodzi o rozliczenia, to wydałyśmy tylko 106 zł na karmę (7,5 kg Acany). 22 grudnia było 28 zł, 23 grudnia Lulka przelała nam 300 zł, było więc [B][FONT=Verdana]328 zł[/FONT][/B]. Z tego wydałyśmy na karmę 106 zł, Klełosia ma więc [B][FONT=Verdana]222 zł[/FONT][/B], czyli kupę kasy.[/FONT][/COLOR] [COLOR=black][FONT=Verdana]Nic nie wydajemy na środki opatrunkowe - wciąż mamy zapasy z paczek, dokupujemy tylko papierowe plastry. [/FONT][/COLOR] [COLOR=black][FONT=Verdana]Kleosia dostała kolejną paczkę z opatrunkami, za którą bardzo serdecznie dziękujemy Pani Marii z Pniew.[/FONT][/COLOR] [COLOR=black][FONT=Verdana]Jeszcze raz przepraszam za tak długie milczenie, obiecuję, że się więcej nie powtórzy.[/FONT][/COLOR] [COLOR=black][FONT=Verdana]Klełosia pięknie dyga, a my Was serdecznie pozdrawiamy,[/FONT][/COLOR] [COLOR=black][FONT=Verdana]Joanna i Magda [/FONT][/COLOR]
  10. Witajcie, Kochani! Otóż ta mała bandytka, Kleosią zwana, kwitnie!!!! Skumplowały się z Lukrecją i wespół zespół roznoszą nam chałupę!!! :diabloti: A tak na serio - dzięki Waszym pozytywnym fluidom, Kleosia wcina na potęgę, dołączyła do reszty stada, z którego każde zjada tyle, ile ma w misce (z kocicami włącznie). U nas nie ma niejadków, wybrzydzających itp., bowiem jedzenie pozostawione w misce (nawet na chwilę) dostaje nóżek i błyskawicznie znika w tajemniczych okolicznościach. Kleosia już o tym wie! Nabrała ciałka, już nie jest taka filigranowa i lekuchna (powiedziałabym wręcz, że urosła). Całe szczęście, że kubrak kupiłyśmy na wyrost... Nawet jak Madzia wyjeżdża, to mała nie ma czasu na smutki, bo - po pierwsze, głupia nie jest i już wie, że Madzia pojawia się i znika, a po drugie - tyle jest jeszcze do zrobienia, obejrzenia, narozrabiania... :evil_lol: Rana na grzbiecie goi się cudnie, jutro będziemy na kontroli u dr Taube, to zrobię zdjęcia - sami ocenicie różnicę. LULKA - WIELKIE DZIĘKI ZA WSTAWIANIE ZDJĘĆ W WĄTEK KLEOSI!!! :loveu: Dzięki cudownym właściwościom maści Kocha być może obejdzie się bez dodatkowego uelastyczniania narosłej tkanki. Na razie nic Kleosi nie ciągnię, na spacerach galopuje razem z klonami (a raczej, z racji gabarytów - "za" klonami :p). Wcześniejsze kłopoty z chodzeniem były zapewne spowodowane ranami w pachwinkach (zdarzało się nawet Kleosi zatoczyć, a bardzo długo chodziła cała zgarbiona i powyginana), na szczęście to wszystko już przeszłość. W zeszłym tygodniu otrzymałyśmy kilka paczek ze środkami opatrunkowymi, za które bardzo, bardzo dziękujemy :multi: Serdeczne podziękowania przesyłamy: - Pani Czesławie z Wojcieszyc, - Pani Danucie z Wrocławia, - Pani Dorocie z Wrocławia (w tym również za życzenia świąteczne), - Pani Zinaidzie z Chodzieży (w tym także za smakołyki oraz za list); Pani Zinaida podała swój numer telefonu, więc mogłyśmy zadzwonić i podziękować osobiście :-) Wszystko się jak najbardziej przyda i być może opatrunków wystarczy do końca kuracji (będziemy musiały tylko dokupić plastry). Otrzymałyśmy także wpłatę na konto: 30 zł od Magdy MADCAT z dogo, wielkie dzięki :multi: A teraz rozliczenia z ostatniego tygodnia: 14 grudnia było 77 zł + 30 zł od MADCAT = [B]107 zł[/B]. 15 grudnia wydałyśmy 33 zł na środki opatrunkowe (jeszcze zanim zaczęły przychodzić paczki) i 20 zł na kolejną paczkę rękawiczek jednorazowych (100 sztuk). 17 grudnia byłyśy z Kleosią na kontroli, dr Małgosia Taube nic nam nie policzyła za wizytę, kupiłyśmy dla Kleosi Fiprex i tabletkę na odrobaczenie - razem 26 zł. Razem wydatki wyniosły 79 zł, zostaje zatem [B]28 zł[/B]. Lulka trzyma skarpetę Kleosi, tak naprawdę teraz, jak mamy zapas środków opatrunkowych, to pieniądze nie są nam potrzebne. Jedyne co, to będziemy musiały małej na dniach kupić jedzenie (w paczce trzykilogramowej już widać dno :crazyeye: Szczepienie będzie dopiero w styczniu, a sterylizacja - najwcześniej w kwietniu. Podczas ostatniej wizyty w lecznicy Kleosia była sprawdzana bardzo dokładnie pod kątem ewentualnego chipa, ale takowego brak! Kleosia pięknie dziekuję wszystkim ludziom o wielkich serduchach i pięknie dyga :-) A my Was serdecznie pozdrawiamy, Joanna i Magda
×
×
  • Create New...