Jump to content
Dogomania

Ania&Kropka

Members
  • Posts

    19
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Ania&Kropka

  1. Ania&Kropka

    zakoceni.pl

    Cudne kociaki! A ja się pochwalę się moją Mgiełką, która jest pełnoprawnym członkiem mojego psiego stada :D . Oto ona: Podczas balkonowego patrolu: [img]http://fotoalbum.wzt.pl/fotografie/839_fotki_88fd3c4/12081_337743.jpg[/img] Polowania na muchy ( które zagrażają naszemu bezpieczeństwu) :D [img]http://fotoalbum.wzt.pl/fotografie/839_fotki_88fd3c4/12079_337681.jpg[/img] Przygotowania do snu [img]http://fotoalbum.wzt.pl/fotografie/839_fotki_88fd3c4/12080_337717.jpg[/img] I śpimy [img]http://fotoalbum.wzt.pl/fotografie/839_fotki_88fd3c4/12082_337775.jpg[/img]
  2. Ja jak to przeczytałam to się ryczałam jak bóbr. Jestem strasznie miękka. A to, że chłopaki biją się o Irmę wcale mnie nie dziwi, przecież za taką śliczną i atrakcyjną laskę to nie jeden psi chłopczyk dał by się pokroić :D
  3. Widzę, że Lotniś zabiera się za zdrową żywność :D . W końcu Lotniś jako pierwszy obrońca domu musi być pełen energii. Jeżeli chodzi o szkolenie to Lotnisia na pewno da się nauczyć kilku nowych sztuczek - to taki inteligentny chłopak, który dla swojej nowej rodziny zrobi wszystko.
  4. Irma jasne, że Lotniś jest szczęśliwy :D . Tyle lat czekał na swojego człowieka i wreszcie Go znalazł.. Wiesz co jak patrzę na zdjęcie Lotnisa i jego nowej Panci ( moja nowa tapeta na pulpicie) to myślę, że oni byli sobie pisani. Wyglądają razem cudownie i od razu widać , że są ze sobą szczęśliwi. Cieszę, że Twoje stado go zaakceptowało i uważa go za pełnoprawnego członka. Powiem Ci, że moje psiaki też zawsze przy jedzeni dbają o to żebym się przypadkiem nie przejadła. Widzisz jak te nasze psiaki się dla nas poświęcają.
  5. Saba została dzisiaj zwrócona do olsztyńskiego schroniska, ponieważ była strasznie zazdrosna o niemowlę. Nie była jednak w stosunku do dziecka agresywna. Saba jest bardzo towarzyską i łagodną sunią. Jest posłuszna i karna. Bardzo ładnie chodzi na smyczy. Saba uwielbia bawić się z dorosłymi i dziećmi. Toleruje psy, ale nie przepada za sukami. Nie zwraca uwagi na koty. Saba ma ok. 2 lat. Ma nie kopiowane uszka i ogonek, z którymi wygląda super. [img]http://www.fotoalbum.wzt.pl/fotografie/839_fotki_88fd3c4/11106_699480.jpg[/img] [img]http://www.fotoalbum.wzt.pl/fotografie/839_fotki_88fd3c4/11107_699507.jpg[/img] [img]http://www.fotoalbum.wzt.pl/fotografie/839_fotki_88fd3c4/11108_699534.jpg[/img] [size=6][color=red]SABA MA NOWY DOM[/color][/size]
  6. Lotniś w schronisku nigdy nie był agresywny. Choć muszę przyznać, że parę razy podczas spacerku w lesie stawał w moje obronie :D np. gdy przyczepił się do mnie jakiś pijaczyna. Wydaje mi się, że Lotniś po porostu za wszelką cenę stara się bronić swojego nowego domku, a przede wszystkim swojej nowej cudownej rodziny, na którą tak długo czekał. Mam nadzieję , że nie ugryzł mocno i że to się więcej nie powtórzy. Mam również nadzieję, że nie będziesz miała jakiś nie przyjemności z powodu Lotnika. Irma jeszcze raz wielkie dzięki :buzi: za to , że dałaś Lotnikowi taki cudowny dom pełen miłości i zrozumienia dla jego małych psich słabości :wink: . A jak chłopak radzi sobie z siusianiem na podwórku?
  7. Właśnie wróciłam z obozu nad jeziorem ( obiecałam go moim psiakom rok temu). Pierwsze co zrobiłam to włączyłam komputer żeby sprawdzić co u Lotnisia. Jak zobaczyłam te cudowne zdjęcia to się poryczałam ze szczęścia (jeszcze nadal łzy spływają mi po policzkach. Irma jesteś cuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudowna, dzięki Tobie nasz kochany Lotniś ma taki dom, o którym nawet nie marzył. On jest teraz w psim raju. Nigdy nie widziałam go tak szczęśliwego i ten uśmiech. Wyściskaj go odemnie bardzo, bardzo mocno.
  8. Mam super wiadomość : Lotniś jedzie w czwartek do nowego domu do Gdańska :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: . Dzisiaj dzwoniła do schroniska jego przyszła Pani i ma po niego przyjechać w czwartek. Jak tylko się dowiedziałam to się poryczałam ze szczęścia. Teraz trzymajcie kciuki, żeby wszystko się udało. Ja nie stety musiałam się pożegnać z Lotnisiem już dzisia ponieważ zaraz wyjeżdżam o losie Lotnisia na bieżąco będzie Was informowała madzia-j. To chyba najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
  9. Lotnisiu wracaj na górę. Czy naprawdę nikt nie chce tego cudownego psiaka? Sama bym go przygarnęła, gdybym nie miała już swoich czterech psiaków i kalekiego kota. Dodam jeszcze , że Lotniś nie wygląda na swoje 10 lat. Jest w świetnej formie, uwielbia długie spacerki. Lotnik nadaje się do domu, w którym są już jakieś zwietrzaki i do domu, w którym są dzieci.
  10. Hop Lotnisiu! Taki kochany psiak powinien być na pierwszej stronie.
  11. Ok dzięki za umieszczenie przystojniaka na allegro- może to coś da. Możesz dodać kontakt do mnie i do madzi-j nasze namiary są kilka postów wcześniej.
  12. Od 4,5roku ( odkąd jestem w schronisku) Lotniś wychodzi co najmniej raz w tygodniu na spacerek do lasu. Wcześniej z tego co wiem musiał się zadowalać bieganiem po specjalnym polu treningowym, na które pracownicy wypuszczają psiaki, żeby rozprostowały łapki. Lotniś jak tylko wyjdzie z klatki cały czas się przytula- ten pies jakby mógł to by cały dzień spędzał na kolanach, przytulony do człowieka. On naprawdę strasznie kocha ludzi i pragnie kontaktu z nimi. Pomóżcie mu znależć dom on naprawdę na to zasługuje.
  13. Najlepiej podawać kontakt do mnie: tel 691316264 lub mail [email][email protected][/email] lub do madzi-j tel 889263061 lub mail [email][email protected][/email]. Jeszcze kontakt do schroniska: Olsztyn ul Turystyczna 2 Tel (0-89) 5268215. W schronisku Lotniś ma numer 1.
  14. Ja dodam, że Lotnik jest bardzo grzeczny i posłuszny. Ładnie chodzi na smyczy i zawsze wraca na zawołanie. Świetnie dogaduje się ze wszystkimi psami i toleruje koty. Ten CUDOWNY pies zasług€je na nowy ,kochający dom
  15. Witam Mam na imię Lotnik. Jestem średniej wielkości kundelkiem, ani brzydkim ani ładnym, po prostu kundelkiem. Mam krótką, brązową sierść, długi, merdający ogon, siwy pyszczek i czarny zawsze mokry nosek No ale dość pisania o moim wyglądzie bo nie o tym ma być ten list. Napisałem go ponieważ chcę wam opowiedzieć historię mojego 10 letniego życia, pełnego smutku i tęsknoty. Jak byłem mały, miałem swojego Pana Nie pamiętam już jak wyglądał, ani jak pachniał, pamiętam jednak jak bardzo Go kochałem i jaki byłem z nim szczęśliwy. Gdy miałem rok lub trochę mniej pewnego grudniowego dnia mój Pan zapakował mnie do samochodu i zawiózł daleko od domu, mojego, kochanego, ciepłego domu. Pamiętam jak jechaliśmy, ja siedziałem na tylnym siedzeniu i patrzyłem na strugi deszczu spływające po szybie i cieszyłem się, że ja siedzę suchy w cieplutkim samochodzie, szczęśliwy u boku Pana. Nagle mój Pan zatrzymał samochód i kazał mi wysiąść, dziwiłem się, że karze mi wysiadać w taką pogodę, ale posłuchałem go. Wtedy wsiadł do samochodu i ruszył. Ja biegłem za nim co sił w łapach, myśląc, że Pan po prostu nie zauważy, że nie wsiadłem i że zaraz się zatrzyma, zabierze mnie i pojedziemy razem do domu. Tak się jednak nie stało. Pan mój, ukochany Pan odjechał zostawiając mnie samego z dala od domu na deszczu w zimny grudniowy dzień. Gdy nasz samochód zniknął, a mi zabrakło sił na dalszy pościg stanąłem i rozejrzałem się do o koła wokół nie było nikogo, byłem sam, zmarznięty, mokry, zmęczony. Schowałem się pod taką dziwną maszyną, która miała 2 koła i duże skrzydła. Gdy tam leżałem i zastanawiałem się dlaczego …? Usłyszałem znajomy warkot silnika samochodu. Wybiegłem szczęśliwy myśląc, że Pan wrócił, ale nie był to, ani nasz samochód, ani mój Pan. Ten samochód wyglądał inaczej i pachniał strasznie dziwnie. Wysiadł z niego Pan, który w ręce trzymał linkę, przypominającą smycz i zaczął mnie wołać. Wydawał się miły, ale naprawdę dziwnie pachniał, więc postanowiłem uciec. Biegłem i biegłem próbując go zgubić, mężczyzna jednak nie dawał za wygraną i gonił za mną. Po 3 godzinnej gonitwie opadłem z sił i dałem się złapać. Pan założył mi na szyję linkę, zaprowadził do samochodu i powiedział żebym się nie bał. Zawiózł mnie w dziwne miejsce, było tam strasznie dużo psów i kotów, wszędzie unosił się zapach smutku i tęsknoty. Pan zaprowadził mnie do klatki, pogłaskał po głowie i powiedział: „nazwiemy cię Lotnik” i od szedł. Ja zostałem sam, zupełnie sam, zamknięty w mokrej, zimnej klatce. Byłem przerażony. Wtedy myślałem, że znalazłem się tutaj tylko na chwilę, że mój Pan, wróci po mnie i zabierze z powrotem do naszego ciepłego domku. Wtedy nie wiedziałem, że to miejsce w którym się znalazłem będzie moim domem przez kolejne 9 lat mojego życia. Na początku myślałem tylko o moim Panu, zastanawiałem się dlaczego mnie zostawił i pozwolił zamknąć w klatce. Zastanawiałem się co zrobiłem źle, czy byłem aż takim złym psem. Po kilku miesiącach przestałem o nim myśleć, choć nadal bardzo za nim tęsknię. Zacząłem przyzwyczajać się do życia za kratami, do życia pozbawionego miłości, ciepła bez nadziei na lepsze jutro. Bo choć w schronisku mam zapewniony dach nad głową, miski z jedzeniem i wodą, opiekę lekarską, to nie mam tego co dla psa najważniejsze : własnego człowieka, kogoś kto by się mną zajmował, pielęgnował, głaskał i przytulał, kogoś kto by mnie kochał , po prostu kochał. Jednak pomimo tylu lat spędzonych w klatce nigdy nie przestałem kochać ludzi i darzyć ich zaufaniem. Nadal za każdym razem gdy widzę człowieka, podbiegam do siatki merdając ogonem, licząc chociaż na dotyk, na miłe słowo, na chwilę zainteresowania ze strony ludzi, których tak kocham, z którymi tak pragnę przebywać, przytulać się do nich, lizać po rękach i twarzy. Przez te lata widziałem wiele psiego i kociego nieszczęścia. Poznałem wielu przyjaciół, którzy byli towarzyszami mojej niedoli, przez krótszy lub dłuższy czas. Widziałem i nadal widzę ten smutek i przerażenie w ich oczach, gdy przychodzą. Ale widzę również ten blask w ich oczach, tą ich radość, merdanie ogonem, w momencie gdy odchodzą szczęśliwi u boku swojego nowego pana, kogoś kogo będą mogli kochać. Na koniec mojego listu pragnę spytać Was kochani ludzie: czy nie znalazł by się w waszym domu i sercu mały kącik w którym mógłbym zamieszkać? Proszę zastanówcie się, bo może to dzięki komuś z Was w moich oczach pojawi się ten sam blask co w oczach Berty, Freda, Amosa , Sary, Soni i wielu innych psów, które odeszły do nowych kochających domów. Może to Ty sprawisz, że mój los się odmieni, że będę miał dla kogo żyć. Może to właśni Ty dasz mi to czego tak bardzo pragnę i potrzebuję, dasz mi dom, mój własny dom i swoją miłość, która sprawi, że znowu będę szczęśliwym psem. Ja ze swojej strony mogę Cię zapewnić, że ze wszystkich sił będę się starał być dobrym psem. A jedno mogę Ci obiecać na pewno: to, że będę Cię kochał moją bezgraniczną, psią miłością do końca mych dni. Nie pozwól mi stracić nadziei. Czekam, tęsknię. Lotnik PS Czekam w Olsztyńskim Schronisku dla Zwierząt
×
×
  • Create New...