Jump to content
Dogomania

HUSKYTEAM

Members
  • Posts

    787
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by HUSKYTEAM

  1. ;-) Sorki, powyższy post jest mojego autorstwa, tyle że był omyłkowo wysłany z cudzego konta - korzystając z okazji jeszcze raz serdecznie zapraszam do zapoznania z bliska naszego teamu. Pzdr
  2. ETM - nie chodzi mi o to, że osoby, które nie biegają w zaprzęgach nie powinnych mieć haszczaków (nawiasem pisząc w Hiszpanii hodowcy huskych nawet nie wiedzą co to szelki ;-) i nie ma w tym nic złego. Od razu też dodam, że ja też zaczynałem od 2 egzemplarzy w centrum warszawy (10 pięto, przypadał 1 husky/1 pokój ;-) Mi chodzi o to, żeby się nie dziwić, że psy tej rasy ciągną. One to mają we krwi, i szkoda, że to nie jest punktowane na wystawch (ale trzeba być sprawiedliwym - jest jedna bardzo dobra sędzina, która punktuje i umie zauważyć psy o dobrej muskulaturze). A co do tego, że psy odróżniają szelki od obroży - ja do pewnego czasu też tak myślałeł, ale powiem Ci, że się teraz z tym nie zgodzę. Po prostu pies, który był kiedykolwiek hamowany w wysiłku niestety nie będzie tak samo harował przy ciągu np. pod górę czy przy dużym ładunku. Będzie miał odruch odpuszczania. No niestety tak już jest. Ja staram się jakoś połączyć zaprzęgi z wystawami - szczerze powiedziawszy jest to bardzo bardzo trudne. Jest to ciągle szukanie punktu, w którym psa się nie zniechęci przez ćwiczenia "na ringówce" do pracy i ciągnięcia. Dlatego zresztą zdarza się, że podczas wystaw któryś mi podskoczy albo ruszy galopem. Ja im to wybaczam ;-) Jeszcze drobna anegdotka: moją żona chodziła swego czasu na spacery (pola mokotowskie w wawie) z dwoma psami przyczepionymi do dziecięcego wózeczka ;-) Od kiedy psy zaczęły chodzić w zaprzęgu, po prostu to już było niemożliwe ;-) Pzdr
  3. Ale czy w domu, czy w kojcu, to trzeba przyznać że jest to rasa wyjątkowo skora do przystosowania się do nowej sytuacji. Ja sobie w haszczakach bardzo cenię to, że jeżeli jest potrzeba to psy można łatwo "przestawić": przez rok jeden mieszkał w mieszkaniu, nagle od pewnego dnia zamieszakł w kojcu - no problem. Nocka w samochodzie, w obcym miejscu, w przyczepowym boxie? A może kilka godzin na stake-oucie? Też nie ma problemu. Jakby taki "numer" wywinąć wyżłowi albo owczarkowi niemieckiemu to by się albo zaskomlał na śmierć, albo popełnił se-puku. Moje futrzaki dostają żarcie nieregularnie (zabieg celowy, jak w naturze), więc nie mam problemu z wyjącym stadem co rano ;-)... Chociaż kilka rytuałów mamy, jak kogoś interesuję mogę przyblizyć o co chodzi ;-) Pzdr tych w domu, w klatkach i na łańcuchach Jacek
  4. Witam wszystkich, Co pewien czas, wiemy to wszyscy, ginie komuś haszczak. Jeżeli jest to wynik spuszczania ze smyczy w lesie, to "nie ma sprawy" - znajdzie się albo nie. Ale husky to psy ładne, i są często kradzione. Złodziejom robotę ułatwia to, że a) husky pójdzie za każdym. b) husky często żyją na wybiegu, do którego dostęp jest łatwiejszy niż do domu. Złodziei osobiście nienawidzę tak, że jestem gotów szukać danego przediomu czy psa DO SKUTKU. Jednak w pojedynkę niewiele można zdziałać. Co innego jak byśmy współpracowali. Pamiętajcie, że złodziej kradnie dlatego, że ma gdzie sprzedać. Oczywiście jestem przekonany, że na forum nie ma ani jednej osoby, która kupiła psa z niewiadomego źródła. Ale do rzeczy: Proponuję Wam ogólnopolską akcję odnajdowania skradzionych haszczaków. Akcję taką widzę w ten sposób, że jeżeli komuś ewidentnie zostanie skradziony pies, to wszyscy go próbują znaleźć. Tak naprawdę możliwości sprzedania złodziej nie ma aż tak wiele (i czasu też). Są to: - Giełdy zwierząt (np. w Słomczynie k/Warszawy, przy giełdzie samochodowej) - Ogłoszenia internetowe (Allegro, [url]www.gratka.pl[/url] itd) - Ogłoszenia w prasie (Oferta, GWyborcza itd.) Gdyby złodzieje wiedzieli, że właściciele huskych stanowią zgraną i gotową na poświęcenia grupę, odpuszczą, wierzcie mi. Taka jest natura złodzieja - w końcu kradnie żeby się nie narobić. Osobiście jestem gotów odwiedzać regularnie wspomnianą giełdę w Słomczynie (dużo psów, huskopodobne też widziałem) i jeździć sprawdzać podejrzane ogłoszenia gazetowe w Wraszawie i okolicach. Mieszkacie na terenie całej Polski. Gdyby w tydzień czy dwa po kradzieży poszukać psa w takich miejscach "potencjalnego zbytu" myślę, że miałoby to sens. Napiszcie czy Wam ten pomysł się wydaje sensowny, ewentualnie jak widzicie jego organizację. Jako anegdotkę napiszę, że bliskiemu znajomemu ukradli haszczaka. Dzwonili, chcieli 1000 zł okupu. Używali nawet takiego argumentu, że znajomy ma dziecko i byłoby szkoda gdyby psy się coś stało. Naradziliśmy się co robić, zapadła decyzja. Znajomy przy następnym telefonie (dzownili z budek telefonicznych, za każdym razem zmieniając miejsce) powiedział: -Słuchaj gnoju, masz dwa wyjścia. Albo oddajesz psa za darmo i nic Ci nie robię, albo go znajdziemy sami, teraz, za tydzień czy za dwa lata, a wtedy własna matka cię nie pozna. Jedno jest pewne: grosza za niego nie dostaniesz. Złodzieje podrzucili psa następnego ranka na posesję.
  5. Heloł, No więc masz pierwszą, w dodatku fachową opinię (SH). Tak mniej więcej będzie wyglądał opis w karcie, którą dostaniesz od sędziego. Pamiętaj, żeby suczkę ładnie zaprezentować (a więc trochę ćwiczeń Cię czeka ;-). Ze swojej strony dodam, że ma ciekawą, dość oryginalną maskę - to stanowi atut. Powodzenia!
  6. SH - chodzi mi o to, że jak pies siedzi w kojcu czy na wybiegu to choćbyś nie wiem co robił, to mniej z nim czasu spędzisz. W mieszkaniu czy w domu w zasadzie co chwile nawiązujesz z psem kontakt: pogłaskanie, jakiś zakaz... coś się dzieje. A że "kojcowe" więcej uciekają? Pewnie dlatego, że mają lepszą kondycję i im się więcej chce ;-)
  7. Witam, Generalnie wady dzielą się na dyskwalifikujące i nieporządane ;-) Zerknij do wzroca i zobacz, czy Twoja suczka nie ma czegoś, co jest kwalifikowane do dyskwalifikacji (np. zgryz nie nożycowy, jedno jądro o psa itd.). Druga grupa wad to te, o których Ci powie sędzia, bo często zdjęcia ich nie pokazują. Na przykład: prznoszony ogon, zbyt szeroko rozstawione uszy, słabo zaznaczony stop, słąbe kątowanie kończyn, nadpobudliwość itd. Pamiętaj, że jeżeli pies nie ma wad dyskawlifikujących, to zawsze może być wystawiany. To czy się będziesz cieszyła z 1 miejsca (może będziesz sama w klasie?) czy z 7 ale w bardzo dobrej stawce zależy od Ciebie. Pzdr
  8. Cześć, Po pierwsze szczera rada: nie dawaj do oceny zdjęć swojego psa na forum i w internecie. Powodów jest kilka, najważniejsze to takie, że: a) zdjęcia nie pokazują prawdy (np. mało osób wie, że robienie zdjęcia z ujęciem szerokokątnym wypacza proporcje modela) b) Twojego psa będą oceniać sędziowie, a nie znajomi. Znajomi Ci nie powiedzą o wadach, ale będą wychwalać psa. c) Niektórzy napiszą Ci o wadach, które nie są wadami ;-) Będziesz miała wątpliwości, bała się że coś jest nie tak itd. A zatem po kolei. Jak wystawiać, jak przygotować. Niezbędne info znajdziesz na mojej stronce (jestem zwolennikiem równej, uczciwej walki) [url]www.huskyteam.pl[/url] w dziale Wystawianie. Ucz suczkę cierpliwie, małymi kroczkami. Na początku dosłownie sesja po 30 sekund co kilka godzin lub kiedy masz chwilę czasu. Co do biegania na ringu: pies przy lewej nodze, nie chodzi o to, żeby biegł równo obok nogi: ważne, żeby nie skakał. Każdą próbę podskoczenia karć słowem i błyskawicznym malutkim gestem (np. szarpnięcie ringówką). Podstawa to skarcenie w ułamku sekundy od "przewinienia". Na ringu nie stresuj się - pies to wyczuje. Co do opłat: zgłoś na wystawę, zadzwoń po tygodniu do oddziału organizującego i spytaj, czy doszło. W tygodniu poprzedzającym wystawę dostaniesz pisemne potwierdzenie. Wpłać co najmniej 1 dobę przed wystawą, np. na poczcie. Powodzenia!!!
  9. Witam, Ja mam tylko jedno pytanie: PO CO kupować psa, który genetycznie ma predyspozycje do pewnych zachowań i potem usilnie go od nich oduczać? To nie jest tylko kwestia ciągnących husky. W TV ostatnio widziałem jak jakaś dziewczyna próbowała wszystkich przekonać, że Amstaff to super pies rodzinny, tylko trzeba go do tego wyszkolić. PO CO??? Po co udowadniać, że bolidem Formuły1 można wozić babcię i dziadka? Nie chodzi mi o przypadki jednostkowe, bo wiadomo że nie każdy miał możliwość wyboru rasy itd. Ale jeżeli jest to decyzja świadoma, to po co marnować trud całych pokoleń, które przyczyniły się do tego, że husky ciągnie, amstaf walczy na ringach a owczarek niemiecki pilnuje podwórka. Przecież na tym polega cały urok tego, że na świeci są dziesiątki ras, a każda służy do czego innego. To jest właśnie w psach niesamowite-niby jeden gatunek, a tyle zastosowań. Ale jeżeli chcesz oduczyć ciągnięcia (pamiętaj, że taki pies będzie bezużyteczny w zaprzęgu) to karć jak ciągnie. Zdecydowanie szarp i powtarzaj komendę NIE WOLNO. Po jakimś czasie poskutkuje. W chwili obecnej ciągnie Cię, bo wie, że może sobie na to pozwolić. Jeżeli chcesz jednak psa wykorzystywać do ciągania np.roweru, zacznij zakładać na przemian szelki i obrożę. Na obroży nie pozwalaj ciągnąć, w szelkach nagradzaj. To jest sposób, w jaki można wytrenować psa chodzącego w zaprzęgu do posłuszeństwa na np. wystawach: szelki ciągniemy do oporu, na ringówce tylko truchtem. Bo komendę STÓJ pwinien znać niezależnie od tego, co w danym momencie robi. Pozdrawiam
  10. Witam, Wanka Tanka, masz w 100% rację. To samo dotyczy na przykład narodzin. Panuje ogólne przekonanie, że kundlom nie trzeba pomagać w porodzie bo sobie bez problemów radzą. Prawda jest taka, że jeżeli są narodziny kundla w odludnym miejscu, to nigdy nie wiadomo ile szczniąt zmarło - bo ich po prostu nie widać. A potem się mówi, że "Patrzaj Heniek, jakie pikne dziecioki urodziła nasza Burkowa!". Zresztą daleko nie trzeba szukać: mój znajomy był wyznawcą tej teorii i wyszło, że suka się sama oszczeniła bez problemów w garażu. Po 6 godzinach sam znalazłem jednego szczeniaka, którego ledwo zreanimowałem, a drugiego znalazł on sam, po 2 dniach. Nie żył (szczeniak nie znajomy ;-) Pozdrawiam
  11. Witam, Po pierwsze wybij sobie z głowy, że Twojemu psu może się coś stać jeżeli mieszka w kojcu, przynajmniej fizycznie. Psychika to co innego. Ale fizycznie to naprawdę dużo gorzej maję te psiaki, które na codzień siedzą w przegrzanych blokowych mieszkaniach. Mają zazwyczaj gorszej jakości sierść i zakłócone okresy linienia (gubią sierść mniej lub bardziej przez cały rok). Husky do -10, -15 st. C. może spokojnie spać bez żadnej budy ani izolacji. Możesz mu rzucić sianko alo ścięte igliwie. Z moich obserwacji wynika, że nie przeszkadza im też deszcz - jak mają do wyboru pod daszkiem albo w błocie na deszczu to bardzo często mokną cały dzień. Ponadto pies jak człowiek - im się lepiej zahartuje, tym mniej jest wrażliwy na przeziębienia i choroby. Jeżeli masz kojec, pamiętaj o regularnym treningu psa - moje siedzą w kojcach tylko w nocy i wtedy, kiedy mnie nie ma w domu (dla bezpieczeństwa). Resztę czasu spędzają na wybiegu i regularnie trenują. Inaczej by chyba oszalały. Co innego psychika. W mieszkaniu czy domu chcąc nie chcąc znajdujemy dużo więcej czasu na zabawę i komunikację z psem, niż wtedy, gdy mieszka w kojcu. Dlatego jest baaardzo ważne, żeby dużo czasu z nim spędzać, brać do domu, bawić się i po prostu przebywać. Także co do temperatur nie martw się - mają huksiego masz przynajmniej ten problem z głowy ;-)
×
×
  • Create New...